Rozdział 10
Jak zwykle
,te same rutynowe czynności powtarzane każdego dnia.Wstałam rano i znowu nie
wiedziałam co z sobą zrobić.Postanowiłam ,że na pewno nie spędzę kolejnego dnia
gnijąc przed szklanym pudłem w salonie.Jedną z opcji rekreacji może być… na
przykład spacerek z moim czworonogiem.Jednak gdy zobaczyłam jaka na zewnątrz
panuje pogoda ,czyli typowo Angielska , jakoś cały zapał ze mnie wyparował.I
jak można się domyśleć jak zawsze skończyło się na leżlingu w salonie.Jednak
około południa miałam dość i postanowiłam zabrać Diego do parku.Ubrałam się , nieco
ogarnęłam i byłam gotowa do wyjścia.W sumie to jednak nie było tak zimno
,przynajmniej nie padał deszcz ,którego nie darze zbyt dużą sympatią.Jak zwykle
obrałam tą samą parkową trasę ,kolejny raz przechodziłam koło miejsca ,w którym
po raz pierwszy zadzwonił po mnie Nathan i obok fontanny przy której wczoraj
spotkałam się z Kat.Nagle Gloucester zaczęło mi się wydawać zbyt małe i zbyt
monotonne.Niby miało swój typowy urok ,który zawsze lubiłam ,ale w tym momencie
stanowczo zaczęło brakować mi czegoś nowego.Czy potrzebowałam zmiany
otoczenia?To z pewnością równało by się z wyjazdem.Myślę ,że to w całe nie
byłby głupi pomysł.Zaczęłam już planować w bardzo nie dalekiej przyszłości
własne mieszkanie ,to może i zmienić miasto…na większe ,takie jak Londyn.Tam
byłam tylko 4 razy.Niby jest to niecałe 3 godziny drogi stąd ,a jednak nie dane
mi było tak często odwiedzać stolicy.Właśnie może dlatego tak bardzo mnie do
niej ciągnęło…
Z takimi
przemyśleniami na temat moich najbliższych planów pokonywałam razem z Diego
kolejne kilometry wokół zielonych parkowych uliczek. Niedaleko znajdował się sklep
,który postanowiłam odwiedzić.Udałam się w jego kierunku ,a gdy byłam już na
miejscu jak zwykle przywiązałam smycz psa do słupa i weszłam do
środka.Przemierzałam kolejne sklepowe półki ,gdy nagle nabrałam ochoty na
pieczenie.O tak ,to bardzo dobry pomysł!Zawsze lubiłam wszelkie słodkości i
ciasta ,nawet gdy byłam mała chciałam zostać cukiernikiem i otworzyć własny
biznesik.Jednak były to tylko chwilowe pragnienia.Kupiłam wszystkie potrzebne produkty
i wyszłam ze sklepu.W jednej ręce miałam torbę zakupów ,a w drugiej smycz z wyprzedzającym
mnie a raczej sunącym do przodu Diego ,tak że po jakiś 5 metrach drogi papierowa
reklamówka wypełniona zakupami uległa małej destrukcji podczas wypadania mi z
rąk ,a w efekcie wylądowaniu moich zakupów na chodniku.-,- Szybko jednak
ogarnęłam szkody i ruszyłam do domu.Modliłam się tylko ,żeby nie zaczął padać
deszcz bo w tedy to dopiero bym była urządzona.
Po dotarciu
do domu i umieszczeniu zakupów w lodówce stwierdziłam ,że chyba jednak dziś nie
uda mi się przyrządzić tego ciasta bo do spotkania z Nathanem zostały mi niecałe
dwie godziny ,a przecież trzeba się jakoś do tego przyszykować. Odgrzałam sobie
obiad z poprzedniego dnia po czym przystąpiłam do przygotowań. Najpierw przystąpiłam
do wyboru ubrania.Jak zwykle miałam z tym dylemat. Przebierałam się kilka razy ,ale
w końcu wybrałam w miarę adekwatny zestaw .Potem udałam się do łazienki ,gdzie
siłowałam się z kosmetykami i prostownicą.
Właśnie
wyłączyłam prostownice i już biegłam w kierunku schodów ,gdy usłyszałam dzwonek
do drzwi.
-Chwileczkę!-zawołałam
szukając wzrokiem w każdym zakątku wiatrołapu mojej torebki.Jak zwykle gdy czegoś
potrzebuje to nigdzie tego czegoś nie ma ,a gdy nie jest mi potrzebne to lata
dosłownie po całym domu!Odpuściłam sobie poszukiwania i zdenerwowana włożyłam
telefon oraz portfel do kieszeni spodni.Następnie z nadziejom
,że Nathan jeszcze sobie nie odpuścił czekania otworzyłam drzwi.
Perspektywa Nathana
-Nath
,pożyczysz mi samochód?-zapytała mnie mama ,gdy właśnie zalewałem wrzątkiem herbatę.
-Twój znowu
się zepsuł?-podeszła do mnie.
-Nie chce
zapalić ,ale to pewnie jak zwykle drobna usterka.
-„Drobna
usterka” , już dawno powinienem ci kupić jakieś lepsze auto.
-Przecież
wiesz ,że nie musisz.
-Ale chce.
-Więc
synu?Poratujesz swoją biedna matkę?
-Kluczyki są
na komodzie w przedpokoju.-popatrzyłem na moją rodzicielkę z wzrokiem "jak tam będzie jakaś rysa to sorry mamo ,ale będziesz musiała jeździć sobie tym swoim dziadostwem".
-Dzięki.-odpowiedziała
i kolejny raz tego dnia poczochrała mnie
po głowie niszcząc moją idealną fryzurę.
Usłyszałem
zbiegającą po schodach Jess.
-A ty gdzie
się wybierasz młoda?
-Z mamą do
fryzjera.-odparła zadowolona Jessica.
-Aaa no
tak.-oparłem się z kubkiem w ręce o kuchenną framugę.-Do tego mój samochód jest niezbędny.
Siostra
podeszła do mnie i chyba znowu chciała zmolestować moje włosy.
-Ani się
waż!-ostrzegłem zbliżającą się Jessice przewidując jej zamiary.
-To my
będziemy za jakieś trzy godziny.-odparła mama wyjmując z szafy płaszcz.-A ty gdzieś
będziesz wychodził?
-Tak
,zamierzam ,a co?
-A gdzie i z
kim jeśli wolno spytać?-nagle zainteresowała się moja siostra.
-Informacja
ściśle tajna.
-I tak wiem
z kim i gdzie!
-Ty lepiej
sobie już idź kolejkę u fryzjera zajmij ,młoda.
-Jess nie
denerwuj „pana tajemniczego”.-zawołała melodyjnie moja matka.
-I tak
wszystko wiem.-Jessica wystawiła w moją stronę język a następnie razem z mamą
opuściła dom.
Może i się
domyśla ,ale co mi tam… to i tak będzie nasze ostatnie spotkanie.Niestety...
Zbliżała się
już 15.30.- a więc czas przygotować się do wyjścia.
Poszedłem do
swojego pokoju i wygrzebałem jakieś ubrania z walizki.Przyjeżdżam tu zawsze na co najmniej tydzień ,ale i tak jestem zbyt leniwy aby poukładać wszystko w szafie.Koszula była by chyba
zbyt elegancka… gdybyśmy szli do jakiejś restauracji to może by przeszło ,ale
my idziemy… to znaczy nie wiem jeszcze gdzie się wybierzemy…Coś się wymyśli po
drodze.No więc ubrałem zwykły biały t-shirt i ciemne jeansy.Jako ,że na polu
było nieco pochmurno założyłem jeszcze czarną skurzaną kurkę z
kapturem.Postawiłem jeszcze przed lustrem włosy i byłem gotowy do wyjścia.
Zamknąłem dom na klucz i udałem się w stronę miejsca zamieszkania April.Byłem
trochę zdenerwowany i zestresowany w końcu musiałem jej powiedzieć ,że
wyjeżdżam .Nie mam pojęcia jak zareaguje ,ale mam nadzieje ,że nie będzie z
tego powodu zła.Szkoda bo polubiłem ją , znamy się co prawda krótko , ale Ap
wydaje się być fajną dziewczyną.Miło jest porozmawiać z kimś kto nie rzuca się
na ciebie gdy tylko ci zobaczy.Ona jest inna niż te wszystkie dziewczyny.
Dziewczyną które znałem do tej pory imponowało to czym się zajmuje, jednak w
złym tego słowa znaczeniu.
Gdy tak
sobie rozmyślałem chmury na niebie przybierały coraz ciemniejszej barwy ,a powietrze stało się ciężkie i wilgotne.To zapowiadało tylko jedno –deszcz.Tak jak myślałem , po
chwili zaczęło padać.Jak to dobrze ,że ktoś jednak wymyślił tą kapuzę!
–pomyślałem i nałożyłem kaptur na głowę.
Po jakiś
dziesięciu minutach tego spaceru w deszczu stałem już pod domem April.Bramka
była otwarta więc drogą wyłożoną terakotowymi płytkami podszedłem do drzwi i
zadzwoniłem na dzwonek.
-Chwileczkę.-usłyszałem
głos dziewczyny ,która krzątała się w przedpokoju.
Czekałem
jeszcze kilka minut ,aż nareszcie otworzyła mi drzwi.
-Hej.-uśmiechnęła
się lekko.-O matko!Nath ,ale jesteś mokry!Właź ,musisz się trochę wysuszyć.
-E tam ,może
trochę…nie miałem samochodu ,a jak na złość w połowie drogi złapał mnie deszcz.
–zdjąłem mokrą kurtkę i zawiesiłem na wieszaku ,to samo zrobiłem z
przemoczonymi butami.
-Skąd ja
znam te pechowe zbieg okoliczności.-odparła.-Pewnie nie pogardzisz
herbatką?-zapytała uśmiechnięta.
-Nie
pogardzę.-odwzajemniałem.
Dziewczyna
udała się do kuchni ,a mi ruchem ręki kazała usiąść przy stole w
kuchnio-jadalni.
-Rozgość się
,dziś akurat mam wolną chatę.
Przejechałem
wzrokiem po mieszkaniu ,było ładnie urządzone ,w ciepłych kolorach.Na ścianach
w salonie można było zobaczyć duże obrazy przedstawiające panoramy miast.
-Słodzisz?-z
kontemplacji domu April wyrwało mnie pytanie dziewczyny.
-Dwie.
-Dwie?To tak
jak ja.-odparła i po chwili położyła na stole dwa kubki herbaty.
Właśnie
upijałem łyk gorącego napoju ,gdy na dworze rozbiegł się dźwięk
piorunu.Dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie błyskawicznie podniosła się z
krzesła.
-Boisz się
burzy?-zapytałem zdziwiony.
-Ja nie ,ale
mój pies tak.-odparła otwierając w salonie szklane drzwi.W tej samej chwili do Ap podbiegł mokry owczarek.
-Tylko nie
na mnie!-pies stanął przed biedną April i zaczął się otrzepywać z
wody.-Następnym razem będziesz siedział na polu!-zagroziła ,a ja patrzyłem na ten zabawny widok.
-Teraz nie
tylko ja jestem mokry.-spojrzałem z uśmiechem na zdenerwowaną dziewczynę.
-Ej bo ty
zaraz też wylądujesz w ogrodzie!-zagroziła na co ja się roześmiałem.
-Ok ,ok.A
nie przedstawisz mi…?-spojrzałem na wpatrującego się we mnie psa.
-Diego
,Nathan.Nathan ,Diego.-odparła siadając przy stole.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Siemnko! ;)
Przybyłam do Was z takim cosiem ;) no i jak? w sumie to powiem Wam ,że jestem zadowolnoa.Co prawda obiecałam już miliardy razy ,że rozdziały będą dłuższe ,ale jakoś mi to nie wychodzi. ;/ no cóż starałam się ,ale widocznie troszeczkę za mało.Dziś miałam trochę refleksyjny nastój i zauważyłam ,że jaki mam humor w takim samym charakterze są rozdziały.Mam nadzieje ,że jutro będe "tryskać radością" i napiszę dla Was super rozdizał ;)
A tak w ogóle w WAKACJE UWAŻAM ZA ROZPOCZĘTE!Tak ,tak ;) wczoraj miałam zakończenie roku ,które było naprawdę epickie.Tak ,że teraz macie pozdrowienia od lekko skacowanej Strangy xd a i do tego jeszcze bordowowłosej ;) to znaczy miało być na bordowo ,a jest bardziej fioletowo na mej głowie.Ale jest git majonez ;)
No więc , żegnam Was ciepło i do nexta! ;*
ps.Sorrki ,ale w ostatnim rozdziale coś mi się stało z czcionką ,więc wyszło trochę dziwnie.
Na wstępie, dziękuję, że mnie odwiedziłaś, skomentowałaś i poinformowałaś o twym zacnym blogu. Jest świetny. Na pewno będę cię odwiedzać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie rozstaną tylko dlatego, że Nathan wyjeżdża.
Weny życzę. Czekam na nexta. Zapraszam do mnie, wkrótce nowy rozdział.
heeeeej Trójkącie Bermudzki ;D
OdpowiedzUsuńjaaaaaa jak się rozmarzyłam przez te spotkanie April z Nathem <3
niby to takie niewinne a takie słodkie :D
i wgl swietnie sobie wyobraziłam Natha w sytuacji "popatrzyłem na moją rodzicielkę z wzrokiem "jak tam będzie jakaś rysa to sorry mamo ,ale będziesz musiała jeździć sobie tym swoim dziadostwem". oooooo <3
i te przedstawienie psa z Sykesem xd omg Ap ^^ ;D.
czekam na nextusia ;* !
Zacznę jak San:
OdpowiedzUsuńheeeeej Trójkącie Bermudzki! :DD
Jakie ostatnie spotkanie? o.O Przecież ona planuje się wyprowadzić, to niech jedzie z nim huhu ^^ A co jej szkodzi :DD
Ojoj, te zakupy mnie rozwaliły i przypomniały jak ja kiedys szłam z moim psem też z zakupami i tak mnie skubany pociągnął, że cała reklamówka poszłą się je... a najgorsze, że w środku były jajka xD Musiałam dzwonić po mamę, żeby po mnie wyszła i pomogła wszystko pozbierać, bo zbyt dużo tego było, żebym sobie poradziła sama i stałam jak ta sierota na środku chodnika, a dookoła mnie porozrzucane różne produkty xD
Dobra koniec o mnie xD
Biedaka złapał deszcz i się zmoczył, a mieli iść na randkę, no ale w sumie chata wolna, to... :DDD haha :D
Nie no nie mogę, przedstawić psa Nathanowi xD Jeszcze niech sobie podadzą łapy xD haha :D Teraz ma nowego ziomka ;D
Wgl to uwielbiam jak ktoś mówi 'na polu' :D U mnie się mówi na dworze, a zawsze jak słyszę na polu to kojarzy mi się to z wakacjami jak byłam mała spedzanymi u babci ajjj... <3 :D
Dawaj kolejny, skacowana fioletowowłosa Strengy ;D MAsz teraz czas, wiec pisz ;DD
Buziak, Słonce ;***
hehe;p Jess uwielbiam ją;pp
OdpowiedzUsuńMama Nathana też cudo;pp
Diego chyba sobie troszkę nagrabił;p
Dooooobre
OdpowiedzUsuńA mamusi to faktycznie trzeba kupic auto, bo biedactwo zmoklo idac na randke