piątek, 28 czerwca 2013



Rozdział 10

Jak zwykle ,te same rutynowe czynności powtarzane każdego dnia.Wstałam rano i znowu nie wiedziałam co z sobą zrobić.Postanowiłam ,że na pewno nie spędzę kolejnego dnia gnijąc przed szklanym pudłem w salonie.Jedną z opcji rekreacji może być… na przykład spacerek z moim czworonogiem.Jednak gdy zobaczyłam jaka na zewnątrz panuje pogoda ,czyli typowo Angielska , jakoś cały zapał ze mnie wyparował.I jak można się domyśleć jak zawsze skończyło się na leżlingu w salonie.Jednak około południa miałam dość i postanowiłam zabrać Diego do parku.Ubrałam się , nieco ogarnęłam i byłam gotowa do wyjścia.W sumie to jednak nie było tak zimno ,przynajmniej nie padał deszcz ,którego nie darze zbyt dużą sympatią.Jak zwykle obrałam tą samą parkową trasę ,kolejny raz przechodziłam koło miejsca ,w którym po raz pierwszy zadzwonił po mnie Nathan i obok fontanny przy której wczoraj spotkałam się z Kat.Nagle Gloucester zaczęło mi się wydawać zbyt małe i zbyt monotonne.Niby miało swój typowy urok ,który zawsze lubiłam ,ale w tym momencie stanowczo zaczęło brakować mi czegoś nowego.Czy potrzebowałam zmiany otoczenia?To z pewnością równało by się z wyjazdem.Myślę ,że to w całe nie byłby głupi pomysł.Zaczęłam już planować w bardzo nie dalekiej przyszłości własne mieszkanie ,to może i zmienić miasto…na większe ,takie jak Londyn.Tam byłam tylko 4 razy.Niby jest to niecałe 3 godziny drogi stąd ,a jednak nie dane mi było tak często odwiedzać stolicy.Właśnie może dlatego tak bardzo mnie do niej ciągnęło…
Z takimi przemyśleniami na temat moich najbliższych planów pokonywałam razem z Diego kolejne kilometry wokół zielonych parkowych uliczek. Niedaleko znajdował się sklep ,który postanowiłam odwiedzić.Udałam się w jego kierunku ,a gdy byłam już na miejscu jak zwykle przywiązałam smycz psa do słupa i weszłam do środka.Przemierzałam kolejne sklepowe półki ,gdy nagle nabrałam ochoty na pieczenie.O tak ,to bardzo dobry pomysł!Zawsze lubiłam wszelkie słodkości i ciasta ,nawet gdy byłam mała chciałam zostać cukiernikiem i otworzyć własny biznesik.Jednak były to tylko chwilowe pragnienia.Kupiłam wszystkie potrzebne produkty i wyszłam ze sklepu.W jednej ręce miałam torbę zakupów ,a w drugiej smycz z wyprzedzającym mnie a raczej sunącym do przodu Diego ,tak że po jakiś 5 metrach drogi papierowa reklamówka wypełniona zakupami uległa małej destrukcji podczas wypadania mi z rąk ,a w efekcie wylądowaniu moich zakupów na chodniku.-,- Szybko jednak ogarnęłam szkody i ruszyłam do domu.Modliłam się tylko ,żeby nie zaczął padać deszcz bo w tedy to dopiero bym była urządzona.
Po dotarciu do domu i umieszczeniu zakupów w lodówce stwierdziłam ,że chyba jednak dziś nie uda mi się przyrządzić tego ciasta bo do spotkania z Nathanem zostały mi niecałe dwie godziny ,a przecież trzeba się jakoś do tego przyszykować. Odgrzałam sobie obiad z poprzedniego dnia po czym przystąpiłam do przygotowań. Najpierw przystąpiłam do wyboru ubrania.Jak zwykle miałam z tym dylemat. Przebierałam się kilka razy ,ale w końcu wybrałam w miarę adekwatny zestaw .Potem udałam się do łazienki ,gdzie siłowałam się z kosmetykami i prostownicą.
Właśnie wyłączyłam prostownice i już biegłam w kierunku schodów ,gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Chwileczkę!-zawołałam szukając wzrokiem w każdym zakątku wiatrołapu mojej torebki.Jak zwykle gdy czegoś potrzebuje to nigdzie tego czegoś nie ma ,a gdy nie jest mi potrzebne to lata dosłownie po całym domu!Odpuściłam sobie poszukiwania i zdenerwowana włożyłam telefon oraz portfel do kieszeni spodni.Następnie z nadziejom

,że Nathan jeszcze sobie nie odpuścił czekania otworzyłam drzwi.


                                          
                                              Perspektywa Nathana

-Nath ,pożyczysz mi samochód?-zapytała mnie mama ,gdy właśnie zalewałem wrzątkiem herbatę.
-Twój znowu się zepsuł?-podeszła do mnie.
-Nie chce zapalić ,ale to pewnie jak zwykle drobna usterka.
-„Drobna usterka” , już dawno powinienem ci kupić jakieś lepsze auto.
-Przecież wiesz ,że nie musisz.
-Ale chce.
-Więc synu?Poratujesz swoją biedna matkę?
-Kluczyki są na komodzie w przedpokoju.-popatrzyłem na moją rodzicielkę z wzrokiem "jak tam będzie jakaś rysa to sorry mamo ,ale będziesz musiała jeździć sobie tym swoim dziadostwem".
-Dzięki.-odpowiedziała i  kolejny raz tego dnia poczochrała mnie po głowie niszcząc moją idealną fryzurę.
Usłyszałem zbiegającą po schodach Jess.
-A ty gdzie się wybierasz młoda?
-Z mamą do fryzjera.-odparła zadowolona Jessica.
-Aaa no tak.-oparłem się z kubkiem w ręce o kuchenną framugę.-Do tego mój samochód jest niezbędny.
Siostra podeszła do mnie i chyba znowu chciała zmolestować moje włosy.
-Ani się waż!-ostrzegłem zbliżającą się Jessice przewidując jej zamiary.
-To my będziemy za jakieś trzy godziny.-odparła mama wyjmując z szafy płaszcz.-A ty gdzieś będziesz wychodził?
-Tak ,zamierzam ,a co?
-A gdzie i z kim jeśli wolno spytać?-nagle zainteresowała się moja siostra.
-Informacja ściśle tajna.
-I tak wiem z kim i gdzie!
-Ty lepiej sobie już idź kolejkę u fryzjera zajmij ,młoda.
-Jess nie denerwuj „pana tajemniczego”.-zawołała melodyjnie moja matka.
-I tak wszystko wiem.-Jessica wystawiła w moją stronę język a następnie razem z mamą opuściła dom.
Może i się domyśla ,ale co mi tam… to i tak będzie nasze ostatnie spotkanie.Niestety...
Zbliżała się już 15.30.- a więc czas przygotować się do wyjścia.
Poszedłem do swojego pokoju i wygrzebałem jakieś ubrania z walizki.Przyjeżdżam tu zawsze na co najmniej tydzień ,ale i tak jestem zbyt leniwy aby poukładać wszystko w szafie.Koszula była by chyba zbyt elegancka… gdybyśmy szli do jakiejś restauracji to może by przeszło ,ale my idziemy… to znaczy nie wiem jeszcze gdzie się wybierzemy…Coś się wymyśli po drodze.No więc ubrałem zwykły biały t-shirt i ciemne jeansy.Jako ,że na polu było nieco pochmurno założyłem jeszcze czarną skurzaną kurkę z kapturem.Postawiłem jeszcze przed lustrem włosy i byłem gotowy do wyjścia. Zamknąłem dom na klucz i udałem się w stronę miejsca zamieszkania April.Byłem trochę zdenerwowany i zestresowany w końcu musiałem jej powiedzieć ,że wyjeżdżam .Nie mam pojęcia jak zareaguje ,ale mam nadzieje ,że nie będzie z tego powodu zła.Szkoda bo polubiłem ją , znamy się co prawda krótko , ale Ap wydaje się być fajną dziewczyną.Miło jest porozmawiać z kimś kto nie rzuca się na ciebie gdy tylko ci zobaczy.Ona jest inna niż te wszystkie dziewczyny. Dziewczyną które znałem do tej pory imponowało to czym się zajmuje, jednak w złym tego słowa znaczeniu.
Gdy tak sobie rozmyślałem chmury na niebie przybierały coraz ciemniejszej barwy ,a powietrze stało się ciężkie i wilgotne.To zapowiadało tylko jedno –deszcz.Tak jak myślałem , po chwili zaczęło padać.Jak to dobrze ,że ktoś jednak wymyślił tą kapuzę! –pomyślałem i nałożyłem kaptur na głowę.
Po jakiś dziesięciu minutach tego spaceru w deszczu stałem już pod domem April.Bramka była otwarta więc drogą wyłożoną terakotowymi płytkami podszedłem do drzwi i zadzwoniłem na dzwonek.
-Chwileczkę.-usłyszałem głos dziewczyny ,która krzątała się w przedpokoju.
Czekałem jeszcze kilka minut ,aż nareszcie otworzyła mi drzwi.
-Hej.-uśmiechnęła się lekko.-O matko!Nath ,ale jesteś mokry!Właź ,musisz się trochę wysuszyć.
-E tam ,może trochę…nie miałem samochodu ,a jak na złość w połowie drogi złapał mnie deszcz. –zdjąłem mokrą kurtkę i zawiesiłem na wieszaku ,to samo zrobiłem z przemoczonymi butami.
-Skąd ja znam te pechowe zbieg okoliczności.-odparła.-Pewnie nie pogardzisz herbatką?-zapytała uśmiechnięta.
-Nie pogardzę.-odwzajemniałem.
Dziewczyna udała się do kuchni ,a mi ruchem ręki kazała usiąść przy stole w kuchnio-jadalni.
-Rozgość się ,dziś akurat mam wolną chatę.
Przejechałem wzrokiem po mieszkaniu ,było ładnie urządzone ,w ciepłych kolorach.Na ścianach w salonie można było zobaczyć duże obrazy przedstawiające panoramy miast.
-Słodzisz?-z kontemplacji domu April wyrwało mnie pytanie dziewczyny.
-Dwie.
-Dwie?To tak jak ja.-odparła i po chwili położyła na stole dwa kubki herbaty.
Właśnie upijałem łyk gorącego napoju ,gdy na dworze rozbiegł się dźwięk piorunu.Dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie błyskawicznie podniosła się z krzesła.
-Boisz się burzy?-zapytałem zdziwiony.
-Ja nie ,ale mój pies tak.-odparła otwierając w salonie szklane drzwi.W tej samej chwili do Ap podbiegł mokry owczarek.
-Tylko nie na mnie!-pies stanął przed biedną April i zaczął się otrzepywać z wody.-Następnym razem będziesz siedział na polu!-zagroziła ,a ja patrzyłem na ten zabawny widok.
-Teraz nie tylko ja jestem mokry.-spojrzałem z uśmiechem na zdenerwowaną dziewczynę.
-Ej bo ty zaraz też wylądujesz w ogrodzie!-zagroziła na co ja się roześmiałem.
-Ok ,ok.A nie przedstawisz mi…?-spojrzałem na wpatrującego się we mnie psa.
-Diego ,Nathan.Nathan ,Diego.-odparła siadając przy stole.


--------------------------------------------------------------------------------------------------
                            Siemnko! ;)
Przybyłam do Was z takim cosiem ;) no i jak? w sumie to powiem Wam ,że jestem zadowolnoa.Co prawda obiecałam już miliardy razy ,że rozdziały będą dłuższe ,ale jakoś mi to nie wychodzi. ;/ no cóż starałam się ,ale widocznie troszeczkę za mało.Dziś miałam trochę refleksyjny nastój i zauważyłam ,że jaki mam humor w takim samym charakterze są rozdziały.Mam nadzieje ,że jutro będe "tryskać radością" i napiszę dla Was super rozdizał ;)
A tak w ogóle w WAKACJE UWAŻAM ZA ROZPOCZĘTE!Tak ,tak ;) wczoraj miałam zakończenie roku ,które było naprawdę epickie.Tak ,że teraz macie pozdrowienia od lekko skacowanej Strangy xd a i do tego jeszcze bordowowłosej ;) to znaczy miało być na bordowo ,a jest bardziej fioletowo na mej głowie.Ale jest git majonez ;)

No więc , żegnam Was ciepło i do nexta! ;*

ps.Sorrki ,ale w ostatnim rozdziale coś mi się stało z czcionką ,więc wyszło trochę dziwnie.

5 komentarzy:

  1. Na wstępie, dziękuję, że mnie odwiedziłaś, skomentowałaś i poinformowałaś o twym zacnym blogu. Jest świetny. Na pewno będę cię odwiedzać.


    Mam nadzieję, że się nie rozstaną tylko dlatego, że Nathan wyjeżdża.

    Weny życzę. Czekam na nexta. Zapraszam do mnie, wkrótce nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. heeeeej Trójkącie Bermudzki ;D
    jaaaaaa jak się rozmarzyłam przez te spotkanie April z Nathem <3
    niby to takie niewinne a takie słodkie :D

    i wgl swietnie sobie wyobraziłam Natha w sytuacji "popatrzyłem na moją rodzicielkę z wzrokiem "jak tam będzie jakaś rysa to sorry mamo ,ale będziesz musiała jeździć sobie tym swoim dziadostwem". oooooo <3

    i te przedstawienie psa z Sykesem xd omg Ap ^^ ;D.

    czekam na nextusia ;* !

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacznę jak San:
    heeeeej Trójkącie Bermudzki! :DD
    Jakie ostatnie spotkanie? o.O Przecież ona planuje się wyprowadzić, to niech jedzie z nim huhu ^^ A co jej szkodzi :DD

    Ojoj, te zakupy mnie rozwaliły i przypomniały jak ja kiedys szłam z moim psem też z zakupami i tak mnie skubany pociągnął, że cała reklamówka poszłą się je... a najgorsze, że w środku były jajka xD Musiałam dzwonić po mamę, żeby po mnie wyszła i pomogła wszystko pozbierać, bo zbyt dużo tego było, żebym sobie poradziła sama i stałam jak ta sierota na środku chodnika, a dookoła mnie porozrzucane różne produkty xD
    Dobra koniec o mnie xD

    Biedaka złapał deszcz i się zmoczył, a mieli iść na randkę, no ale w sumie chata wolna, to... :DDD haha :D

    Nie no nie mogę, przedstawić psa Nathanowi xD Jeszcze niech sobie podadzą łapy xD haha :D Teraz ma nowego ziomka ;D

    Wgl to uwielbiam jak ktoś mówi 'na polu' :D U mnie się mówi na dworze, a zawsze jak słyszę na polu to kojarzy mi się to z wakacjami jak byłam mała spedzanymi u babci ajjj... <3 :D

    Dawaj kolejny, skacowana fioletowowłosa Strengy ;D MAsz teraz czas, wiec pisz ;DD
    Buziak, Słonce ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe;p Jess uwielbiam ją;pp
    Mama Nathana też cudo;pp
    Diego chyba sobie troszkę nagrabił;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Dooooobre
    A mamusi to faktycznie trzeba kupic auto, bo biedactwo zmoklo idac na randke

    OdpowiedzUsuń