czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 23


-Chodźcie potańczyć!-rzucił Jay ,a Nath spojrzał na mnie pytająco.

Odłożyłam drinka i ruszyłam z chłopakiem w stronę parkietu.

-I jak się bawisz?-zapytał.

-Nie najgorzej.-uśmiechnęłam się.

-Trzeba ci trochę poprawić nastój w takim razie.-zaprowadził mnie do tańczącego tłumu.

Zaczął mną wywijać i obracać.Co jak co ,ale ten typ doskonale potrafił mnie rozbawić  i równie dobrze tańczyć.Zapomniałam o wszystkim i po prostu dałam ponieść się muzycę.Mimo ,że wokół było mnóstwo ludzi ,ja widziałam tylko Nathana i jego zadowoloną minę.

-Ekhem.Odbijamy proszę państwa.-zobaczyłam jak między nas wepchnął się Jay.Nath zrobił podkówkę z ust na co się roześmiałam i zaczęłam tańczyć z Jayem.On radził sobie równie dobrze co Nathan.W wkrótce dołączyli do nas pozostali.Ciągle tańczyliśmy i wygłupialiśmy ,po godzinie szaleństwa padnięta wróciłam do naszego kącika wygodnymi kanapami.Nie było tam już ani Nano ,ani Kevina.
-Niebieski ,czy czerwony?-przede mną stanął Nathan trzymający drinki.
-Niech będzie niebieski.-podał mi alkoholi wziął mnie za rękę.Zaczął śpiewać i śmiać się przy tym.
     Now I'll take you by the hand
     Hand you another drink
     Drink it if you can
     Can you spend a little time,
     Time is slipping away,
     Away from us so stay,
     Stay with me I can make,
     Make you glad you came
-A co jeśli chcesz mnie upić i wykorzystać?
-Pff i bez alkoholu bym sobie poradził!-wyprostował się dumnie.
-Jasne-roześmiałam się, szumiało mi łowie.-Oj Sykes...
-Ten twój urok osobisty.-dalej się śmiał ,a mi się to udzielało.Czułam ,że jestem już naprawdę pijana.
-Taaa jasne , aż bije po oczach!
-Ej! -trącił mnie łokciem -znowu zepsułaś ,a chciałem być taki szarmancki.
 -Oooo.Coś nowego.-patrzeliśmy na siebie szczerząc się.-Ale nawet już trochę jesteś.
-Ale mogę być jeszcze bardziej.-powiedział już ciszej ,tym swoim niskim głosem.Zbliżył się do mnie ,a ja odłożyłam drinki ,którego do tej pory trzymałam w ręce.
-Co planujesz?
-Coś co ci się spodoba.-mruknął ,a nasze twarze były skierowane do siebie i dzieliło je dosłownie 5 centymetrów.Czułam przyjemny zapach jego perfum.W końcu poczułam jego ciepłe i miękkie wargi na moich.W tym momencie jak by muzyka przestałą dla mnie grać ,reszta ludzi zniknęła.Nic nie miało znaczenia ,tylko to że on jest tuż obok mnie.Nasze języki długo się ze sobą przeplatały ,aż w końcu oderwaliśmy się od siebie łapiąc powietrze.Milczeliśmy uśmiechając się do siebie.Do szczęścia wystarczyło nam tylko to.
-No co robicie , gołąbki?-podszedł do nas mulat.
-Pijemy ,a ty?-Nath podniósł swojego drinka.
-A ja sobie wyobraź też piję.-Siva podniósł swoje piwo i stuknął o drinka Nathana.
-Szkoda ,że nie ma z nami Nare?
-Dokładnie.-brunet spuścił wzrok.
-Ej co wy tu tak gnijecie?Prosze państwa na parkiet ,ale już!-tym razem zawitał do nas Tom wymachując butelką.
-Tu się odpoczywa towarzyszu Parker!
-Po odpoczywacie sobie tańcząc!Co jak co ,ale noc w Vegas trzeba wykorzystać!-mówił szybko tak ,że ledwo co go można było zrozumieć.
-No to co?Panie przodem.-zwrócił się do mnie.
-A ,czy któryś z panów zechce mi potowarzyszyć?
-Z miłą chęcią ja zechce.-tak jak oczekiwałam Nath podniósł się z kanapy.-Słuchaj ,a może by tak zmienić miejscówkę?
-Na przykład?
-Hmm co powiesz na romantyczny spacer w świetle księżyca?
-Brzmi bardzo zachęcająco -spojrzałam w jego świecące oczy-ale zostawimy ich tak?
-Ej ludzie!Słuchajcie idziemy do kasyna!-objął nas ramionami pijany Jay.
-Wy?Bird ,ty nawet na nogach nie możesz ustać.
-Dlatego zabieram was ze sobą ,a właściwie to z całą resztą.-zadowolony poruszał brwiami.
-Ja nie będę robił za twoją podpórkę.-Nathan podniósł ręce w obronnym geście
-Aprilll -zaczął.
-yyy ja też nie!
-Dobra ,nie wymyślać tylko idziemy!

Potem dołączyła do nas cała reszta.Myślałam ,że jestem pijana ,ale gdy zobaczyłam Maxa ,Toma i Jaya zmieniłam zdanie.Siva wypił mniej niż my i to on był jedyną poczytalną osobą w naszym towarzystwie.Ktoś zadzwonił po taksówkę i po chwili siedzieliśmy  ,a raczej ciaśniliśmy się w samochodzie jadącym do Casino Royale.Ja wylądowałam na kolanach Nathana ,a Tom wepchał się na niezadowolonego z tego faktu Maxa.Taksówka  wysadziła nas pod bijącym po oczach budynkiem całym w neonach.Nigdy nie było mi dane być w kasynie ,ale byłam pewna że z tą piątką to będzie udana wizyta.Tuż przed wejściem chłopaki stwierdzili ,że wejdą efektownie jeśli ja będę stała w środku ,a oni po bokach będą trzymali mnie pod rękę.I zrobiliśmy wejście smoka.Oczyw wszystkim świecili się od przeróżnych automatów do gry.Kłębiło się tam mnustwo ludzi.Chłopaki cieszyli się jak by weszli do raju.Najpierw zaczęli opróżniać swoje portfele w klasycznych automatach.Denerowali się i przeklinali ,gdy maszynki wciągały kolejne banknoty nic nie wypłacając.Postanowiłam zaryzykować ,podeszłam do Natha.
-I jak ci idzie milionerze?
-Nijak.Chcesz spróbować?
-Pewnie!Czeka nas przypływ dolarów Sykes!
-Zobaczymy.-stał z założonymi rękami ,a ja wsunęłam do maszynki 50 $ ,pociągnęłam za dźwignie.
Taśmy z obrazkami błyskawicznie zaczęły się ruszać.Arbuz ,7 i $. Nic .Nie zrażona pociągnęłam jeszcze raz.Szalone taśmy znowu zaczęły się zmieniać.Gdy na nie patrzyłam dostawałam oczopląsu.Wreszczcie się zatrzymały.Pierwszy pas wskazywał 7 ,drugi 7 ,trzecie też 7!Automat z miejsca zaczął się świecić jeszcze bardziej ,usłyszałam muzykę.Na ekranie widniał napis "congratulations you are a winner".Spojrzałam oszołomiona na Nathana ,który szczerzył się jak głupi.
-3 x7! Wygraliśmy!!!-wrzasnęłam ,a wszyscy spojrzeli na mnie.Razem z Nathanem patrzyliśmy roześmiani na automat.Fontanna dolarów spływała do metalowego naczynia.
-Chodź cie tu!-zawołał chłopaków- April wygrała!-uścisnął mnie z całej siły ,a ja nie wiedziałam co się dzieje.Kompletnie zgłupiałam.
-O fuck!Jak to zrobiłaś?!-pytali zaskoczeni z otwartymi buziami.
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami dalej nie mogąc uwierzyć w to co się stało.
-Magia!-czułam rękę Nathana obejmującą mnie w talii. 
-Hola ,hola!Ale postawisz coś za tą kase starym kumplom ,co?-dopytywał się Max.
-No jasne!Barman!-pstryknęłam głośno palcami.-Kolejka dla wszystkich tu obecnych!
-Zostaniesz chyba naszą szczęśliwą maskotką.
-Jak już to moją ,panowie!-zastrzegł.
 Opróżniliśmy pojemnik upychając wszystko w mojej torebce.Chłopki już nie próbowali grać ,wszyscy świętowali moja wygraną.Opuściliśmy automaty w poszukiwaniu baru.Szliśmy w głąb kasyna ,wszystkie urządzenia zapraszały nas do grania.Nie zamierzałam już grać ,wystarczyło mi to co już mam.
-Patrzcie!-krzyknęli nagle wszyscy ,a mój wzrok powędrował na zielony stuł do pokera.
-O nie!Mi już to wystarczy.-broniłam się trzymając kurczowo moją torebkę.
-Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana moi drodzy!
-No Appp nie pros nas!-Nath zrobił tą swoja słodką proszącą minę,I jak tu się nie zgodzić...
-Nie szantażuj mnie Nathy -nie wiedziałam ,czy im ulec.- No dobra!
-Teraz to dopiero zacznie się gra!
-Mam nadzieję ,że  jako nasza szczęśliwa maskotka przyniesiesz nam szczęście.-objął mnie ramieniem Max , poczułam od niego woń alkoholu.
-Zrobię co w mojej mocy panowie.-uśmiechnęłam się patrząc na stół pełen kolorowych żetonów.

                                                                * rankiem*

Powoli budzę się i leniwie otwieram jedno oko.Mmmm… ale ładny zapach , czyżby Amy wyprała moją kołdrę?Następuje otwarcie drugiego oka i … O BOŻE!GDZIE JA JESTEM?! Pokój ,w którym się znajduje zupełnie nie przypomina mojego ,ma beżowe ściany i ciemne meble.Tuż na przeciwko mnie koło wielkiej szafy znajduje się lustro.Odbicie łóżka.Widzę tam moją skromną osobę ,w pozycji leżąco siedzącej z niezłym kosmosie na głowie ,obok mnie pod śnieżnobiałą kołdrą spoczywa ciało Nathana.Gdyby ktoś zobaczył teraz moją twarz pomyślałby ,że właśnie zobaczyłam ducha. A więc przeanalizujmy sytuację… Znajduje się w cudzym łóżku ,w cudzym pokoju , na dodatek jestem w samej bieliźnie – podniosłam odruchowo kołdrę. Mogło być gorzej!Stwierdziłam i  spojrzałam na Nathana ,leżał spokojnie ,zapewne nie przypuszczając tego ,że gdy się obudzi zastanie go niezła nie spodzinka. Zbliżyłam się do niego ,aby zobaczyć czy aby na pewno jeszcze śpi.Tak pięknie pachniał Hugo Bosem… Oderwałam od niego wzrok i rozejrzałam się po pokoju.Nigdzie na horyzoncie nie było ani nawet śladu po moich ubraniach.Zauważyłam za to walizkę chłopaka ,była cała rozwalona.Hmmm raczej się nie obrazi jeśli sobie coś pożyczę.No przecież nie będę tak paradowała prawie naga…Podeszłam i wygrzebałam z jego ubrań jakiś szary T-shirt z napisem „Manhattan”.Może być –stwierdziłam po nałożeniu ciuchu który zakrywał mój tyłek.
-Ermm April?-usłyszałam głos Nathana ,który był równie zszokowany co rozespany.
-Ymm nie ,święty Mikołaj…-burknęłam dalej stojąc do niego tyłem.Przez głowę przeszła mi nawet myśl aby schować się do szafy.
-Co ty tu robisz?-widziałam w lustrze jak drapał się po skacowanej głowie.
-Ja?!Co ty tu robisz i to ze mną?!-odwróciłam się zdenerwowana kładąc ręce na biodra.
-Ja?No yyy.-błądził wzrokiem w nie określonym kierunku.-Ale zaraz przecież to jest mój pokój…
-Przepraszam bardzo ,ale jaki twój pokój!?Gdzie ja w ogóle jestem?
-Nooo –rozejrzał się badawczo wokół siebie.-w hotelu o ile mi wiadomo.
-Co proszę?!Ja jestem w The Mirage?!-schowałam twarz w dłoniach.Byłam zdenerwowana ,wystraszona ,nie wiedziałam kompletnie nic.Jak ja się tu do cholery znalazłam?!Miliony pytań roiło się w mojej głowie.
-Ale jak my się tu znaleźliśmy właściwie?-był nie mniej zdezorientowany niż ja.
-Nie uwierzysz , ale też się nad tym zastanawiam!Z resztą .. nawet nie chce wiedzieć co się wczoraj działo.
Nie nie nie!Alkohol potrafi zlikwidować logiczne myślenie ,ale żebym od razy lądowała z Nathanem w jednym łóżku!?



------------------------------------------------------------------------------------------
Witam ;)
Nie czytajcie tego lepiej.Kompletnie nie miałam weny na początku.Sama nie wiem co to jest xd
Długo się nad tym męczyłam...
No ,ale przejdźmy do rzeczy.Otóż dostałam kilka nominacji do nagrody...y jak to było? The Versatile Blogger ,no ;) Podziękowania należą się Camille Lelek ,Rina L. i Pat ka.

Zasady: 
- podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry  
- pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Award 
- ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby

- nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują 
- poinformować o fakcie nominowania autorów blogów

A więc jeszcze raz bardzo Wam dziękuje ;)
Oto pucharek :
  
 Teraz pora na fakty :
  -nie wiem ,czy jestem większym leniem ,czy bałaganiarzem
-ciągle się spóźniam
-uwielbiam piłkę nożną
-chciałabym mieć wszystkie adidasy świata xd
-zbieram opakowania po skittlesach i kolekcjonuje puszki po napojach ,mam już niezły złom w pokoju xd
-często śnią mi się The Wanted
-boje się ciemności
No to teraz moje nominacje ;)

 http://together-we-can-keep-our-love-alive.blogspot.com/
http://fans-thewanted.blogspot.com/
http://zacznij-zyc-dla-siebie.blogspot.com/
http://sykes-thing.blogspot.com/
http://wantedowe-story.blogspot.com/
http://lasttoknowblog.blogspot.com/
http://myworldthewanted.blogspot.com/
http://leets-get-physical.blogspot.com/
http://sydneyowewarzone.blogspot.com/
http://time-is-slepping-away.blogspot.com/
http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com
Sorki ,ale mam tylko 11 :/
To to by było na tyle ;)
Życzę Wam miłej końcówki wakacji ,bo teraz to się trzeba rozkoszować każdym dniem :(
Do niedługo ;*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział22

Razem z Amy męczyłyśmy się dość długo nad  przygotowywaniem pizzy ,ale bardzo nam się udała.Kolejne godziny spędziłam nad zajadaniu kolejnych kawałków przed telewizorem.W końcu wybiła godzina 18.30.Najwyższy czas ,aby rozpocząć przygotowania do wyjścia.Zadowolona pobiegłam na górę.Długo wybierałam ciuchy z mojej wielkiej szafy.Chciałam w końcu wyglądać w mirę dobrze.Decydowałam się na mój ulubiony zestaw.Następnie zabarykadowałam się w łazience.Spędziłam tam bitą godzinę na walce z  lokówką ,ale walkę ostatecznie wygrałam i moje proste do tond włosy przeistoczyły się w kształtne loki.Do tego odpowiedni makijaż ,który robiłam nadzwyczaj starannie.Drobne poprawki i byłam gotowa.Zarzuciłam jeszcze jeansową kurtkę ,a następnie opuściłam dom.Przed wejściem już czekała wcześniej zamówiona prze zemnie taksówka.Dobrze ,że kierowca wiedział gdzie znajduje się ten klub bo szczerze powiedziawszy nie miałam o tym zielonego pojęcia.Po dojechaniu na miejsce zapłaciłam kierowcy i wyszłam z taksówki.Stanęłam przez dosyć dużym budynkiem z wielkim neonowym napisem "1 Oak Night Club" przed wejściem stał już tłum ludzi ,a ze środka dobiegała klubowa muzyka.Ustawiłam się w kolejce ,miałam nadzieję ,że makijaż jednak zrobi swoje i nikt nie poprosi mnie o ID.Głupio było by gdybym nie mogła wejść tym bardziej ,że dostałam specjalne zaproszenie ;)W końcu nadeszła moja kolej i stanęłam przed dwoma napakowanymi bramkarzami.Starałam zachować poker face i nie poznać po sobie ,że mam nie wystarczającą ilość lat ,aby wejść do środka.Na szczęście obyło się bez "pan ID  poproszę" i zadowolona weszłam do klubu.Było to ciemnie pomieszczenie ,mnóstwo ludzi przy barze , na kanapach pod ścinami a przede wszystkim na parkiecie.Neonowe światła i mega głośna muzyka robiły wrażenie.Jak zwykle zajęłam miejsce przy barze i podekscytowana czekałam na występ The Wanted.Z moich obliczeń wynikało ,że poczekam sobie jeszcze jakieś pół godziny.Zaczęłam zamawiać drinki.Pinacolada razy 3 ,ale proszę bardzo.Kolorowe napoje z palemkami aż prosiły się ,aby je wypić.Oczywiście starałam się nie upić przed kulminacyjnym punktem imprezy ,a zachować to na później.W jednej chwili klubowa muzyka ucichła.To już czas.Zaraz się zacznie.Byłam taka podekscytowana faktem ,że za moment zobaczę Nathana na scenie.Wstałam z barowego krzesła i podeszłam do tłumu ,który zebrał się przy miejscówce DJ'a.
-Jak wiecie dziś klub "
1 Oak Night Club"wita specjalnych gości.Panie i panowie ,a zwłaszcza panie przygotujcie bieliznę!Przed wami The Wanted!!! -wykrzyczał Dj a wkuł rozbiegły się piski , krzyki i różne inne dźwięki zachwytu.Starałam przecisnąć się przez tłumy dziewczyn ,nie byłam co prawda na samym przodzie ,ale widok na scenę był dosyć dobry.Światła zaczęły świecić mocniej ,czułam jak skacze mi ciśnienie ,a serce zaczyna mocniej bić.Na podest po kolei wchodziła całą piątka ,nie kojarzyłam ich zbyt dobrze ,a co dopiero nie znałam ich imion no może oprócz jednego.Nathan pojawił się jako ostatni ,szedł pewnym krokiem z zadowoloną miną.On najbardziej przykuwał mój wzrok.
-Jesteście gotowi na imprezę?!-wykrzyczał jeden z nich.
-Czas rozruszać ten dom spokojnej starości!-wydarł się drugi a wszyscy zaczęli piszczeć i gwizdać  jeszcze głośniej niż przedtem.
Z głośników zaczęła wydobywać się znajoma mi muzyka.To było Glad You Came.Wstyd się przyznać ,ale to jedyna znana mi ich piosenka.Najpierw zaczął śpiewać łysy i umięśniony potem Nathan.Sposób w jaki śpiewał ,dziewczyny prawie mdlały ,on był taki pewny siebie ,widziałam jego łobuzerskie spojrzenie.Starałam przedrzeć się bardziej do przodu.Chciałam ,aby mnie zobaczył.Trochę porozpychałam się łokciami i byłam tam ,stałam tuż przed nimi.Swoją część piosenki zaczął inny.Chłopaki zamienili się miejscami ,teraz brunet ,który śpiewał stał tuż obok mnie.Spojrzał w moją stronę ,przynajmniej taki mi się wydawało.Podszedł bliżej i  ... zaczął śpiewać do dziewczyny obok mnie.Wbijałam wzrok to w niego to w nią.To trwało kilka sekund ,ale robiło wrażenie.Za uwarzyłam ,że pozostali chłopaki też tak robią ,jeden dość wysoki z burzą loków na głowie podszedł do dziewczyny chwycił ją za rękę i okręcił wokół siebie.Słyszałam jak dziewczyny krzyczą ich imiona.Zaczęłam "wołać" Nathana.Chciałam ,żeby zobaczył ,że przyszłam.Po refrenie znowu nadeszła jego kolej ,podszedł w moją stronę.Zobaczył mnie!!Dam sobie ręke uciąć ,że spojrzał właśnie na mnie i szeroko się uśmiechnął.Potem obrócił się i znowu spojrzał.Krzyknęłam "Nath!".Chyba usłyszał bo podszedł do mnie dalej śpiewając swoje wersy piosenki ,wyciągnął do mnie ręke ,widziałam błysk w jego oczach i jak radość gości na jego twarzy.Miałam wrażenie ,że moje nogi w tej chwili prawie się pode mną uginają.Czułam się wyjątkowo.
-Ciesze się ,że przyszłaś.-szepnął mi do ucha ,gdy skończył śpiewać.
-Ja bardziej!
-Jak skończymy czekaj na mnie przy WC.
-O jak romantycznie.
-Ze mną zawsze.-odparł i odszedł dalej.
Ta krótka wymiana zdań trwała dosłownie chwilkę ,ale na tyle długo ,że oczy niemal wszystkich skierowały się w moją stronę.Sama nie wiem co dokładnie wtedy czułam.Ta chwila mogłaby trwać po prostu wiecznie.Byłam taka dumna ,że go znam ,że jest gdzieś przy mnie.Może nie tak blisko ,ale jest.Jego obecność sprawiała ,że czułam się wyjątkowo ,choć może nie umiałam tego przed nim wyrazić.
Koniec piosenki.
-Jak się bawicie?-teraz odezwał się ten z tatuażami i  lokami na głowie.Cały klub zaczął gwizdać i piszczeć-To co następne?Chasing the sun ,może być?-i kolejne dźwięki zadowolenia ze strony  publiczności.
Rozbrzmiała kolejna piosenka.Chłopaki zmienili ustawienie tak ,że teraz Nath był bardziej oddalony ode mnie.Tym razem mniej flirtowali z dziewczynami.Piosenka ... możliwe ,że już ją gdzieś słyszałam.Podobała mi się.Z resztą jak piosenki The Wanted mogły by mi się nie podobać.^^ Cała piątka w trakcie refrenu skakała na scenie i dawała ponieś się imprezowej atmosferze.Po ostatniej wspólnie zaśpiewanej zwrotce ,Nath przemówił.
-A teraz czas na coś specjalnego.Specjalnie dla was nas najnowszy singiel "I Found You"!
-Z dedykacją dla Nano ,który jutro znajdzie nas skacowanych w naszych pokojach.-zażartował Loczek.

I zaczęło się.Pierwsze dźwięki piosenki wystarczyły by  dziewczyny zaczęły piszczeć jeszcze głośniej.Nath przejął mikrofon i zaczął śpiewać swoją zwrotkę.Potem Łysy i refren.Ta piosenka również przypadła mi do gustu ,z tego co zaobserwowałam to innym chyba też.Tłum oszalał ,wszyscy doskonale bawili się przy tych dźwiękach.Końcówka piosenki ,ostatni wydawać by się mogło refren i Nathan ,który zaczął swój popis. On miał taką siłę w głosie.Patrząc na niego ,a przede wszystkim słysząc go poczułam się taka jak by dumna.Byłam pod wrażeniem i to ogromnym.Jego solówka była niezwykła.Po ostatnim refrenie chłopaki skończyli występ.

-Jak się bawiliście?-zapytał Łysy ,a publiczność odpowiedziała krzykami i piskami.-To świetnie bo my też.Dzięki wielkie za ten wieczór!
Wszyscy jeszcze raz podziękowali i się ukłonili.Następnie cała piątka zeszła ze sceny i w eskorcie dwóch mężczyzn skierowała się do małego pomieszczenia w rogu sali.Ja też opuściłam już tłum pod sceną ,który powoli zaczął się rozchodzić i udałam się w stronę toalet.Widziałam jak Nath wyjmuje jakieś kabelki z uszu ,rozmawia chwilę z chłopakami i oddala się.Oddala się do WC ,czyli naszego umówionego miejsca.Grzecznie stałam oparta o ścianę i czekałam.Śledziłam wzrokiem chłopaka ,który po chwili zniknął gdzieś w tłumie.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke.Pan Sykes we własnej osobie.Zbliżył się całując mnie w policzek w miedzy czasie dalej trzymając moją dłoń.

-Hej panno "wystroiłam się jak nigdy w życiu".-uśmiech dalej nie schodził z jego twarzy ,a iskierki w oczach paliły się jeszcze mocniej.
-Ej!-lekko traciłam go ręką.-W końcu jest okazja ,nie praw dasz?Miał rację , starałam się dziś ładnie wyglądać.
-Praw dasz , jest nie za przeczę.
-Nie wiem jak ty ,ale ja nie często bywam na tak zacnych koncertach.
-Zacnych?Och ,daj spokój.Ten wytęp był średni nawet nie zaliczał się do miana koncertów.
-Ot tak po prostu zaśpiewane 3 piosneki ,pierwsze lepsze ,z dziesiątek hitów The Wanted.-mówiłam.
-Dokładnie.
-Ale musze przyznać że w ostatniej piosence... Wow! Dałeś czadu ,skromnisiu.
-Ciesze się ,że ci się podobało.
-Nawet jak byś zaśpiewał "siała baba mak" i tak bym była pod wrażeniem.-odparłam rozbawiona ,a on parsknął śmiechem.
-Mogę zaśpiewać ,jak sobie pani życzy.
-Nie nie ,dziękuje.-dałam w śmiech wyobrażając sobie jego poczynania z tą "piosenką".
-To co?Może zaproszę cię na drinka?
-Wiesz ,że tobie nigdy nie odmówie?
-Wiem ,dlatego mądrze zamierzam to wykorzystać.
-Ooo no ciekawe Sykes ,ciekawe.-udaliśmy się w stronę baru.
Usiedliśmy na barowych krzesłach i zamówiliśmy ,ja tequilę ,on martini.
-Pójdziesz gdzieś ze mną?-zapytał po chwili gdy odstawiliśmy puste kieliszki.
-To zależy gdzie.
-Mamy taki ... można powiedzieć Vipowski kącik  tylko dla nas.Poznasz resztę zespołu.Co ty na to?
-Nath to wspaniale brzmi -uśmiechnęłam się -ale na pewno nie będę przeszkadzać?
-Żartujesz ,niby w czym?Chodź , przedstawię cie reszcie.-wstał z krzesła.
-Skoro tak mnie błagasz , to idę.

Chłopak zaprowadził mnie do kącika ,który był odgrodzony od reszty ściankami , stały tam wygodne białe kanapy.Denerwowałam się z każdym krokiem ,kiedy mnie tam prowadził.W zasadzie to nie wiem ,czy powinnam w ogóle tam iść.Chłopaki siedzieli na kanapach popijając przeróżne alkohole oraz zaciekle o czymś dyskutując.
-Ekhem- odchrząknął Nath gdy już staliśmy przed nimi.W sekundzie oczy wszystkich skierowały się na nas.Czułam się trochę dziwnie.Jako jedna dziewczyna miałam siedzieć z siódemka facetów...
-O patrzcie Baby Nath i to nie sam!-ożywił się brunet ,rozłożony na fotelu z buciorami na ławie.
-To moja przyjaciółka April -wskazał na mnie Nath.-a te debile niech już ci się sami przedstawią.-wzruszył ramionami szczerząc się.
-Hej miło mi was poznać.-odezwałam się rozbawiona określeniem użytym przez Nathana.
-Ja też chce mieć takie znajome!-odezwał się Łysol.-Maximilian ,niezmiernie mi miło.-podniósł się i podał mi rękę.Od razu poznać można było ,że to podrywacz.
-A czyżby Maximilian już był nie trzeźwy?-roześmiał się Nath zajmując miejsce koło mulata.
-A czyżby Nathaniel nie wiedział ,że Maximilian jest dżentelmenem?-podniósł się.Dżentelmen może i tak ,ale rzeczywiście wydawał się być trochę pijany.
-Jay aka Jay Bird.-kolejny uścisk dłoni ,tym razem Loczka.
-Tom aka ...-tym razem swoje cztery litery podniósł brunet.
-Pijak.-dokończył Jay.
-A ty niby abstynent!Ah ta hołota.-pokręcił głową z dezaprobatom Tom.
-Siva bądź też Seev.-przywitał się mulat z idealnymi czarnymi uczesanymi do góry włosami.
-A to są Nano i BigKev -Tom wskazał na dwójkę siedząca na kanapie na przeciwko- ,ale oni nie są tacy ważni jak my.-machnął ręką.
-Parker!-upomniał go jeden z nich.
Zajęłam ciasne miejsce obok Natha.
-Trochę dużo tego jak na jeden wieczór.-odezwałam się.-Pierwszy raz was słyszałam i muszę przyznać ,że było genialnie.
-Wspaniale w takim razie ,że ci się podobało.
-Długo się znacie z Lil Nathem ,czy tak teraz się ten tego?-Max.
-Nie Maxiu nie jestem taki chybki jak ty.-ożywił się Nath.
-W sumie to nie znamy się długo.-zaczęłam.-poznaliśmy się jeszcze w Gloucester ,a teraz przypadkiem akurat  w tym samym czasie spotkaliśmy się w Vegas.
-April pracuje w naszym hotelu.-odparł Nath nalewając sobie piwa.
-W tym tym?-zdziwił się Lokowaty.
-Jay podrywał dosłownie wszystkie pokojówki.-roześmiał się Tom.
-Ja pracuje na recepcji.Meldowałam was nawet.
-Nie pamiętam.-mruknął mulat.
-Ale ja pamiętam doskonale.-uśmiechnął się Nath i spojrzał na mnie.
-No proszę jakie Love Story.-Jay.
-Bird jest zazdrosny!Co będzie z Jaythanem!-ubolewał Max.
-Max spokojnie-Loczek położy ręke na kolanie Łysego.-przecież wszyscy wiedzą ,że Jaythan jest zawsze i na zawsze razem.

-Chyba w twojej wyobraźni.-prychnął Nath upijając łyk piwa.

-------------------------------------------------------------------------------
No hej! ;)
Przybywam do was z takim czymś.Mam nadzieję ,że jest okej.Miał być wczoraj ,ale miałam zajęty cały dzień.Otóż byłam na zjeździe naszej kochanej TWFanmily w Krakowie.Nie obyło się bez różnych przygód ze mną w roli głównej ,ale było naprawdę miło was spotkać ;) You know , Justina xd
No to ten ,ja już kończę i obiecuję ,że następny rozdział  będzie dodany szybciej.
Ściskam Was mocno i do nexta ;*

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 21



Kolejny dzień.Piątek.Dokładnie za 8 godzin zacznie się weekend.-z takimi myślami wstałam z łóżka uśmiechnięta i nastawiona pozytywnie jak chyba nigdy.Zwyczajne  rutynowe , poranne  czynności.W tym samym czasie jem śniadanie i zakładam buty.Niemal szpagatami kieruje się na stacje.Jak zwykle nie potrafię rano normalnie funkcjonować i robię wszystko pięć razy wolniej przez co ciągle spóźniam się na tramwaj.Po dotarciu do hotelu jak zwykle przebieram się w służbowy mundurek i zajmuje „honorowe” miejsce na recepcji witając się z Rachel.Od samego rana hotel tętni życiem ,a na parterze znajduje się pełno gości.
Odbieram dzwoniący telefon.
-Recepcja „The Mirage Hotel  ”, słucham.
-Witam panią panno April!Jak mija czas pracy?
-Nathan…-z uśmiechem przewróciłam oczami.
-Tak?-miał taki radosny ton.
-Otóż panie Nathanie czas pracy mija mi dosyć dobrze i jestem niezmiernie zadowolona ,że uświetnił go pan swoim telefonem.-wyrecytowałam spoglądając ukradkiem w stronę Rachel ,czy oby nie przysłuchuje się mojej rozmowie.
-W takim razie jestem niezmiernie zaszczycony z takiego obrotu sytuacji.
-No dobra a tak poważnie to po co raczysz do mnie telefonować?
-Ja….chciałem ...-chwila myślenia -zamówić śniadanie!
-A czy wiesz ,że w tym celu należy zadzwonić do restauracji?
-No teraz to już wiem.-lekko posmutniał.
-Oj Nath!
-Ale może mogłabyś po znajomości … w drodze wyjątku przyjąć moje zamówienie?
-W sumie to bym mogła.
-No to tak…zamawiam April Jeferson do tego  poproszę :  omlet , jajecznicę i herbatę ,ale koniecznie Tetley.
-I może frytki do tego?
-A no może się skusze.-roześmiał się perliście.
-W takim razie zamówienie zostało przyjęte i zostanie wkrótce zrealizowane.A i bardzo mi przykro ,ale wystąpił problem z April Jeferson i niestety nie może jej pan zamówić do swojego Nathanowego zestawu śniadaniowego.
-Eh… no szkoda.Ale mam nadzieję ,że dostarczysz je mi do rąk własnych osobiście.
-To też nie będzie takie łatwe.
-Apri- westchnął proszącym tonem.
-Niestety ja nie jestem od takich zadań specjalnych ,więc będziesz się musiał zadowolić jakąś pokojówką.
-No trudno.-westchnął.-ale mam nadzieję ,że zaszczycisz mnie jeszcze swoją obecnością?
-To również nie jest takie proste bo ja próbuję tu pracować , Nath.
-To może ja bym…albo czekaj! Przecież dziś jest nasz koncert!
-Ooo ,no to świetnie!
-W klubie  o 20.Pamiętasz?
-Postaram się.
-April!-znowu niezadowolony ton po drugiej stronie słuchawki.
-No jasne ,że będę!
-No to widzimy się wieczorem!
-Oczywiście.To ja się rozłączam.
-Ok ,ale nie zapomnij i moim zamówieniu!
-Nie zapomnę.Na razie.

Odłożyłam słuchawkę.No proszę!To mu się zamówień zachciało. Uśmiechnęłam się sama do siebie i to udałam się do hotelowej restauracji zrealizować  zamówienie pana Sykesa.Następnie wróciłam do mojej recepcji.
-April?-zapytała nieśmiało Rachel ,kiedy wprowadzałam rezerwacje do systemu w komputerze.
-Tak ,słucham cię.
-Ten no …-nie mogła się wysłowić.- to ten chłopak z tego zespołu dzwonił ,prawda?
-Yyy tak.-byłam trochę zawstydzona ,nie powie ,że nie.-Wiem ,że nie powinnam ,ale
-Uważaj lepiej bo jak znam Joann to… ona na pewno się dowie i zrobi ci mega długie kazanie.Nigdy nie jest zadowolona gdy pracownicy…
-Wiem.-przerwałam jej.-Dzięki ,Rachel.Będę o tym pamiętać.-spojrzałam na nią  z lekkim uśmiechem.
To prawda ,że nie powinnam w taki sposób wykorzystywać pobytu Natha w hotelu.Wiadomo ,że personel nie może spoufalać się zbytnio z gośćmi ,ale to jest nieco inny przypadek.Jednak lepiej i tak żeby Joann się nie dowiedziała ,a co gorsza nas nie przyłapała.
Kolejne godziny upłynęły mi dość szybko.Z każdą minutą rosło moje podekscytowanie.Dziś wieczorem po raz pierwszy usłyszę Natha i resztę zespołu.Możliwe również ,że ich poznam.Ten wieczór będzie udany ,mam takie przeczucie ,a przede wszystkim nadzieję.

Nie miałam nic do roboty ,ani żadnego konkretnego pomysłu jak mogłabym spędzić kolejne godziny.Usiadłam przy kwadratowym stoliku w rogu pokoju i włączyłam laptopa.
Odruchowo weszłam na skejpa.Według moich obliczeń w Gloucester jest ok.10.
Może jednak stanie się cud i Kat wejdzie.Czekałam na nią kilkanaście minut w miedzy czasie przeglądając jakieś strony.W końcu wysłałam jej smsa o treści "Właź na skejpa rudy gnomie!" Tak jak przewidywałam ,po chwili Kat była dostępna.

-Dzień dobry!-powitałam ją radośnie.
-O hej.-odparła bez energii.Katherine na ekranie komputera wyglądała jakoś dziwnie.Zupełnie jak nie ona.
-Co ty taka jakaś bez życia?Kat nie poznaje cię.
-Eh nawet mi nie gadaj.Właśnie odsypiałam noc ,a ty mój nie zastąpiony budziku mnie obudziłaś.-zmarszczyłam brwi.
-Znowu balowałaś?
-A co mam innego do roboty?
-No tak.Typowa Kat "nudzi mi się... zróbmy imprezę!"-próbowałam naśladować moja kuzynkę.
-Cicho!Gadaj lepiej co u ciebie.
-O matko!Kobieto ty o niczym nie wiesz!-orzywiłam się gwałtownie.Kat zrobiła zdziwioną minę.-Zgadnij kto zawitał do hotelu?-zadowolona pomachałam brwiami.
-yyyy co?-chwila zastanowienia i łączenia ze sobą faktów.-Nie!
-Tak!
-Nie!
-Tak!-mój uśmiech chyba nie mógł być już bardziej szeroki.
-No gadasz!Nie możliwe! Ale , co ,gdzie jak?

Podekscytowana opowiedziałam Katherine wszystko od początku.Począwszy od spotkania w recepcji aż do magicznego wieczora pd wieżą Eiffla.Dodałam również ,że dziś czeka mnie nie mniej atrakcji.

-I dlaczego mnie tam nie ma ,ja się pytam!
-Bo siedzisz sobie ,a nie sorry raczek balujesz -z naciskiem na "balujesz"- w Gloucester moja droga.
-Ehhh.Nie ma mowy musze do ciebie przylecieć!
-Tylko nie w tygodniu bo i tak pracuje do 15.
-E tam.Weźmiesz sobie wolne.
-Ta jesne i wynajmę cały hotel tylko dla nas!
-Jestem za!Cholera ,ale widać że ci zależy na tej pracy ,Ap.
-Nie powiem ,że nie.Jest dobrze  ,nawet bardzo dobrze.Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zajęcia.
-Ah tak... przebywać w jednym budynku z The Wanted i dostawać jeszcze za to pieniądze.Ty to masz szczęście.-Kat miała rozmarzona minę.
-Czekaj pechowcu skoczę na dół po herbatkę.-podniosłam się z krzesła.
-Tylko nie zapomnij ,ja słodze jedną!-zawołała.
-Jasne.-prychnęłam i szybkim krokiem udałam się do kuchni.Zalałam czajnik wodą i wyjęłam z szafki mój ulubiony czerwony kubek.Następnie wlałam wrzątek do naczynia.W tej samej chwili usłyszałam jak drzwi wejściowe otwierają się i stoją w nich Ryan z Amy obładowani zakupami od stu do głów.
-Cześć.-podeszłam do nich z gotową herbatą w ręku.-Czyżby napad na super market?
-W wykonaniu twojej ciotki.-Ryan spojrzał wymownie na Amy ,a ja zamknęłam za nimi drzwi bo żadne z nich nie miało wolnej ręki.
-I jej dzielnego pomocnika.-uśmiechnęła się kobieta.
-Więc co będzie na kolację?
-Przewiduje pizze ,ale to może udać się tylko z waszą pomocą.
-Ok.To ja przyjdę za godzinę i cię wspomogę.-zniknęłam na schodach ,a po chwili byłam już w swoim pokoju i kontynuowałam rozmowę z kuzynką.

-A co tam u ciebie?Pewnie nie gorzej niż u mnie.
-Nie żartuj sobie.-prychnęła.-Tutaj nic się nie dzieje.
-E tam.Kłamiesz.-wskazałam w ekran palcem ,a następnie upiłam łyk gorącego napoju.
-Poza tym ,że potykam się z tym no jak mu tam ... Luke?-Kat mówiła bez emocji ,a raczej udawała że tak mówi.-No wiesz ten twój barman.
-Cccco?!-zaskoczona zakrztusiłam się herbatą i efekcie napój wylądował na ekranie.Kat śmiała się w najlepsze.-Chcesz mnie zabić?A w najlepszym razie doprowadzić do zniszczenia mojego komputera?!
-Przeciesz ja nic nie zrobiłam.-podniosła ręce w obronnym geście dalej się śmiejąc.
Rozejrzałam się po pokoju.Na horyzoncie nie było widać nic ścierko podobnego aby wytrzeć herbatę z ekranu.Wstałam podniosłam moją i tak brudną bluzkę.Następnie wytarłam nią ekran i stolik.
-Cholera.-wyburkałam.
-Może ci pomuc?
-Nie ty się tu nawet nie zbliżaj i najlepiej nic nie mów.-powiedziałam stanowczo ,a Kat zachichotała.-I co z tym Lukiem?-zapytałam gdy wszystko posprzątałam.
-Nooo - nabrała powietrza.-Spotkaliśmy się kilka razy.Ale chyba ci to nie przeszkadza?
-Nie no co ty.Przecież wiesz ,że tamto spotkanie nie wypaliło.
-To chyba nawet lepiej.
-Byłam zajęta przygotowaniami do wylotu.Co z tego ,że byśmy się potkali skoro i tak za kilka dni miałam być w Vegas.

Rozmawiałyśmy jeszcze jakieś pół godziny.Pożegnałyśmy się ,wyłączyłam klejącego się laptopa i zeszłam na dół pomóc cioci przy kolacji.

--------------------------------------------------------------------------
Heloł ;)

No takie se.Nic ciekawego.Pewnie też dlatego że ostatni rozdział był wyjątkowy i ten nie robi na mnie takiego wrażenia.Ale następny będzie ciekawszy ;) cicho! dobra ja już nic nie zdradzam i tak się domyślacie.Możecie trzymać kciuki żebym bo nie spiepszyła.
Przepraszam ,że długo nie dodawałam :/ miałam kompletnie zajęte ostatnie dni.

Następny będzie szybciej ;) Pa bejbusy!