tag:blogger.com,1999:blog-20825654905412520552024-02-20T05:07:49.649-08:00You hit me like the sky fell on me...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.comBlogger58125tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-85979544486994474892014-06-01T05:52:00.001-07:002014-06-01T05:52:35.988-07:00Hej wam mam wiadomości...Elo elo 320 !<br />
<br />
Oezu.Porażka. Wiem wiem takie powitanie bardzo w moim stylu , bardzo.<br />
A tak na serio to ogromnie mi przykro i czuje że zawiodłam Was i siebie.A więc już dość , tak zdecydowałam.Chciałam zaczekać te dwa tygodnie od oznajmienia przez ze mnie tu wiadomości o tym że jestem właśnie w trakcie podejmowania decyzji co z moim opowiadaniem.I nic.Wywnioskowałam że to koniec , nie chciałam sie zmuszać do tego aby przysiąść i przez pół godziny wymyślać 2 zdania.To odeszło , mój zapał , pomysły niestety ale czuje że to definitywny koniec.Wiecie co mam na myśli tłumacząc się skąd moja decyzja.<br />
<br />
A teraz chciałam Wam przeogromnie podziękować za to byłyście ,czytałyście , komentowałyście i przeżywałyście bo było to niesamowite czytając Wasza komentarze oraz patrząc na liczbę wyświetleń.Byłam zaskoczona tym jakie były dla mnie przychylne , mimo że ja do końca nie byłam zadowolona to wam się podobało i to najbardziej mnie cieszyło.Okazałyście się niesamowicie miłe , tak szczególnie pragnę podziękować mojemu "trójkątowi bermudzkiemu" hah pamiętacie? San i Anusiak jesteście wielkie ;) cienię Was dziewczyny za mnóstwo rzeczy począwszy od waszego talentu skończywszy na cudownych komentarzach które nie raz powodowały mój niepohamowany śmiechem nawet i łezka nieraz w oku się zakręciła ;) Dziękuje ,że byłyście. Dawałyście mi niesamowitą motywację - coś bez czego nie dałabym rady dalej tworzyć.<br />
<br />
Chciałabym również podziękować chłopakom tak tak tym z The Wanted ;) podziękować nie tylko za to że dzięki nim odkryłam w sobie maleńkie pokłady talentu do pisania i ale również odkryłam ten wspaniały świat TWFanmily nie tylko na twitterze ale też na bloggerze.To niesamowite jak dzięki nim się zmieniłam i czułam że na lepsze , bez wątpienia odżyłam.Ten kto mnie zna wie o tym doskonale jak są dla mnie ważni.<br />
I jeszcze jedno aby rozwiać wszelkie wątpliwości - myślę że rozpad zespołu nie ma wpływu na moją decyzje o zakończeniu pisania.<br />
<br />
Więc dziękuje wam! Od daty 15 stycznia czyli mojej pierwszej noty na bloggerze kiedy to zaczynałam sociall awkward story mija prawie półtora roku a od końca maja i założenia nicely story rok . Dziękuje za każdy dzień , w którym kiedy wchodziłam na bloggera na moja twarzy pojawiał się uśmiech.<br />
A więc kończę już i niezmiernie mi smutno że robię to po raz ostatni.Szlak i dopiero teraz sie rozkleję.<br />
Cóż żegnam Was robaczki , miśki i inne słodkie zwierzaki :D bez odbioru...<br />
<span style="background-color: white; color: #545454; font-family: arial, sans-serif; font-size: x-small; line-height: 18.200000762939453px;"> ♥ </span><br />
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-28518323173095155202014-05-15T08:22:00.002-07:002014-05-15T08:22:22.181-07:00No więc jestem ;)Hej Kochani!<br />
<br />
W zasadzie nie wiem co mam napisać. Żyje , to na pewno.Chociaż mama zaraz wróci z wywiadówki więc nie wiem jaki będzie stan tej rzeczy za godzinę xd No ale nie o tym.Miesiąc? Chyba tyle mnie nie było przed dodaniem rozdziału nr 53 tez nie było mnie miesiąc.Zawaliłam to całe moje opowiadanie i teraz nie wiem już nic.Może to już odeszło? Nic czuje pustkę jak bym straciła tą część mnie która uwielbiała pisać i tworzyć.Nie wiem co mam Wam powiedzieć , przepraszam.<br />
Co będzie z opowiadaniem ? Z moim bytem na bloggerze bo jak wiecie również nie było mnie tu i u was na blogach.W zasadzie nie wydarzył sie jakiś szczególny powód do tego.Sama jestem na siebie zła że tak to zaniedbałam i najgorsze jest to że nie wiem co teraz.Na razie daje znak że żyje bo trudno mi jednoznacznie powiedzieć czy to już koniec.Nie wiem czy to ma sens mówić wam teraz że wrócę dodam rozdziały potem drugi i potem nie będe wiedziała co zrobić pewnie zrezygnuje.Więc postanowiłam że przez weekend to przemyśle.Jeżeli powiem że to koniec prawdopodobnie wrócę do was w czerwcu bo na razie zabieram się do ciężkiego pełnego poprawek maja. ;( jestem beznadziejna.<br />
<br />
Pamiętajcie że jesteście dla mnie ważni i wspaniale było "usłyszeć" od was wiele tych miłych słów ;)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-36427908483306976572014-04-12T06:17:00.001-07:002014-04-12T06:17:03.521-07:00Rozdział 53Ja i Nath wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia po czym zaprosiłam gości w głąb mieszkania.Kątem oka nie mogłam nie oprzeć się spoglądać z zaciekawieniem w stronę Kat i Jaya.W prawdzie<br />
moja przyjaciółka ostatnio wspominała mi o jakiejś kłótni na przyjęciu jednak nie sądziłam że ta dwójka będzie tak na siebie cięta.Mam nadzieje ,że chociaż będą się zachowywać jak ludzie ,chociaż z Kat nigdy nie wiadomo , pomyślałam.<br />
-Chłopaki ,chcecie czegoś do picia?-zawołałam będąc już w kuchni.<br />
-Nie ,dzięki jesteśmy dopiero co po śniadaniu.-odparł Jay.<br />
<br />
Nalałam sobie do szklanki tylko soku i wróciłam do towarzystwa.Popijając pomarańczowy płyn stałam z rękami na biodrach spoglądając na Nathana z Jayem siedzących na kanapie i na Kat która niby siedziała na fotelu ze skulonymi nogami spoglądała w okno.<br />
<br />
-Widze ,że wam bardzo wesoło.-stwierdziłam przerywając jedynie dźwiękom dobiegającym z ulicy.<br />
-Tsa.-odezwała się Katherine.-April mówiła ,że moglibyście nam pomóc tu trochę ogarnąć , trzeba pomalować jeden pokój , ale widzę że jakoś nie wyrażacie entuzjazmu.<br />
-Tak mówiła?-zapytał zaskoczony Jay i to bardzo głośno za co dostał z łokcia od Nathana który udawał ,że kaszle.Nie mogłam powstrzymać uśmiechu widząc ich miny.-A no tak tak jasne ,że pomożemy.-kontynuował Loczek.-Bo my ekipa budowlana , co nie? -podniósł głos spoglądając dziwnie na Nathana.<br />
-Nath...-westchnęłam wywracając oczami.-Przecież was do niczego nie zmuszamy -próbowałam się uśmiechnąć.- a poza tym Kat , ogar!-krzyknęłam szeptem wychodząc ponownie do kuchni aby odnieść pustą szklankę.Kiedy wróciłam w salonie nie panowała już cisza ,ale tylko dlatego ,że Kat uruchomiła telewizor.Westchnęłam ze zrezygnowaniem widząc ten obrazek.-A jak minął wam wczoraj dzień?-zapytałam zasiadając między nich.<br />
-Emm świetnie! Mieliśmy całe studio dla siebie.<br />
-I wywiad.-dodał Jay.<br />
-Wywiad ? -dziwiłam się.-Nath , nie mówiłeś.<br />
Brunet wzruszył ramionami.-Wyszło jakoś tak na ostatnia chwilę.<br />
-Było całkiem nieźle , taka sympatyczna babka z jakiejś gazety.<br />
-O , nieźle.-orzekłam widząc nieobecnego myślami Jaya.<br />
-A u ciebie , nawet nie zdążyłem wczoraj zapytać.-uśmiechnął się Nath jak by zmiana tematu polepszyła mu nastrój.<br />
-W sumie...-" to musimy porozmawiać ale trochę się boję " , powiedziałam sobie w myślach.-też całkiem spokojnie było.Chodziłam po okolicy... a i odwiedzałyśmy sąsiadów!<br />
-Nic się nie bój Nath jak udało się dowiedzieć ekipie do zadań specjalnych , w budynku nie wykryto żadnych waszych potencjalnych fanek.-powiedziała Kat.<br />
-Kat , lepiej dmuchać na zimne , nie wiemy jeszcze kto się czaj pod 6.<br />
-A tak.-kiwnęła głową po czym wróciła do oglądania jakiegoś programu na Mtv.<br />
-A dlaczego ktoś miałby się czaić?-zaśmiał się z niepewną miną Nath i spojrzał na mnie wzrokiem wykrywającym wszystko.Starałam się ukryć mój wyraz twarzy jak bym właśnie zobaczyła monstrualnego pająka na jego głowie.<br />
-A no tak... nie Nath oczywiście wszystko jest w porządku.-uśmiechnęłam się mimo wszystko.<br />
-Na pewno? I jak sąsiedzi?<br />
-Całkiem dobrze mili ludzie , wszystkim smakowały nasze muffinki.<br />
-Pewnie tylko dlatego , że ich nie upiekłyśmy.-rzuciła Kat z szerokim uśmiechem który momentalnie zszedł z jej twarzy kiedy przypomniała sobie o obecności Jaya.<br />
-Cóż takie rzeczy nie na nasze moce.-wzruszyłam ramionami.-A może chcecie ,powinno jeszcze zostać kilka?-podniosłam się z kanapy skręcając do kuchni.<br />
-Ap ,czekaj! -usłyszałam ściszony głos Kat mijając jej fotel.-Musisz sprawdzić ,czy są wegetaryjne.<br />
-Jakie?<br />
-Noo<br />
-Kat ,dziwnie się zachowujesz.<br />
-A spadaj.-mruknęła.<br />
Nie zwracając na wszytko uwagi otworzyłam pustą jak się okazało lodówkę.-Nie ma.<br />
-Pewnie zjadłam w nocy.-rzuciła ruda.<br />
-Ty to jesteś udana.Żeroku!<br />
-Shut up oglądam!<br />
-Nath , pozwolisz na minutkę?-spojrzałam na niego porozumiewawczo po czym podążył za mną do mojej sypialni.<br />
-Zaczekaj!- powiedział przerywając mi i zbliżył się powoli kładąc ręce na moich biodrach.Mimo lekkiego oporu który pojawił się kiedy się zbliżył pozwoliłam zatopić się mu w moich ustach.W mgnieniu oka jego ciepło udzieliło mi się i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczułam się o niebo lepiej jak by lżejsza.Kiedy oderwaliśmy sie od siebie zobaczyłam szeroki i słodki uśmiech na jego twarzy.<br />
-Teraz możemy porozmawiać.-oznajmił a ja spojrzałam w jego turkusowe błyszczące oczy po czym spuściłam głowę. -Ap , co jest ? Coś nie tak? Nie wiem czy dobrze myślę ale wydaje mi się ,że coś wisi w powietrzu.<br />
-Ja.. Nath , to w sumie nic takiego.Tylko czuje się źle nie mogąc ci powiedzieć i będąc z tym sama niż jeśli mam ci powiedzieć bo...<br />
-Zaczekaj -uśmiechnął się mimo niepokoju i ujął moją dłoń.-Nic nie rozumiem.<br />
-Widzisz , od wczoraj dzieje się coś dziwnego.-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy , był tam teraz tyle emocji a ja nie chciałam ,żeby czymkolwiek się martwił.-Po prostu chyba ktoś się czegoś dowiedział i wyszło tak ,że paparazzi stoją pod moim domem dzień i noc.No dobra może nocą nie , chyba nie... Nie wiem , nie sprawdzałam.<br />
-To o to chodzi?-spojrzał na mnie badawczo.<br />
-Tak.I czuje się z tym nieswojo.Obawiałam się ,że może ktoś z mieszkańców ci zauważył.Rozmawiałam wczoraj o tym z Kat ... z resztą ona też dzisiaj wydaje się być nadzwyczaj nieprzyjemna.<br />
-Ap Ap Ap...-westchnął.-Posłuchaj nie musisz się niczym przejmować , niech sobie stoją , przecież i tak niczego się nie dowiedzą.Boże , to chore przychodzę do ciebie spędzić z tobą czas i ich powinno to<br />
nie obchodzić nie wiem co w tym takiego nadzwyczajnego.April ,kocham cię i wiedz , że ilość fotografów czających się w krzakach nie ma nic do tego.<br />
-Ja wiem Nath ,rozmawialiśmy już o tym jeszcze w drodze do Londynu przedtem ,ale ja...<br />
-Chodź tu -niemal szepnął obejmując mnie swoimi ramionami w stalowym uścisku w którym czułam się najbezpieczniej jak nigdzie indziej. -wiem wszystko nie chciałbym żebyś musiała się z tym zmagać.<br />
-Ale tak musi być.-odparłam smutno.<br />
-Będzie dobrze.-lekko się uśmiechnął nadal próbując podnieść mnie na duchu.-Tylko ,żeby Kat żadnego nie pobiła.-roześmiał się.<br />
-O pobicie z jej strony chyba bardziej powinien obawiać się Jay.Chociaż ,wiesz myślałam o takiej tabliczce ostrzegawczej na drzwi wejściowe "uwaga!tu mieszka agresywny człowiek".-oboje wybuchliśmy śmiechem.<br />
-W takim razie u nas w mieszkaniu przydała by się "uwaga! wariatkowo".<br />
-Dokładnie.-westchnęłam uśmiechając się.<br />
I zapadła chwil ciszy kiedy zapragnęliśmy po prostu cieszyć się swoją obecnością kiedy zza drzwi zaczęły dobiegać odgłosy rozmowy.-Kat i Jay! Jak mogliśmy zostawić tę dwójkę razem.-krzyknęłam najciszej jak umiałam na co Nath tylko wywrócił oczami i przywarł do drzwi a ja razem z nim próbowałam usłyszeć o czym rozmawiają.<br />
"Nie jestem przecież na ciebie cięta bez powodu więc nie spodziewaj się Jay nie wiadomo czego"-mówiła Kat swoim obrażonym i wyniosłym zarazem tonem.<br />
"Nie oczekuje , wiesz zazwyczaj nie lubię być z kimś w konflikcie , więc nie rozumiem tak na prawdę dlaczego jesteś na mnie zła po z żadnej racji mi tego nie powiedziałaś"<br />
"Trzeba było więcej pić bo widzę ,że pamięć masz za dobrą"-rzuciła kąśliwie.<br />
"Nie mam pojęcia jak April może z tobą wytrzymać , serio jeszcze nie spotkałem dziewczyny która tak lubiła komuś dopiec i być obrażona na cały świat.<br />
"Ja?Że niby ja jestem obrażona na cały świat.Nie Jay po prostu ty mnie wkurzyłeś nikt inny tylko ty."<br />
"A może powiesz tak na prawdę o co ci chodzi a nie kręć i owijaj bo nie wydaje mi się żeby chodził o coś z ostatniej imprezy"<br />
"Taa?To ciekawie myślisz" A nie sorry ty nie myślisz i przedwczoraj się o tym dobrze przekonałam"<br />
"Na miłość boską! Kobieto z tobą się nie da dojść do jakiegokolwiek porozumienia"<br />
"Dobrze w takim razie nie wiem po co tu przyszedłeś."<br />
Chwila ciszy.<br />
"To i moje mieszkanie"<br />
"Świetnie"<br />
"Rozumiem ,że mnie wyrzucasz?"<br />
"A co głuchy jesteś?!"-Kat ledwo co pohamowała się od wrzaśnięcia na Jaya a i tak wiedziałam ,że dopiero się rozkręca więc był to najlepszy moment aby wkroczyć do akcji więc z impetem otworzyłam drzwi.<br />
-Przepraszam bardzo czy ktoś może mi wyjaśnić co tu się dzieje?!<br />
-Nie!-odpowiedzieli zgodnie.<br />
Oboje z Nathanem spojrzeliśmy na nich jak na idiotów.<br />
-Co robiliście jak was nie było?-zapytała nagle zainteresowana Kat.<br />
-Rozmawialiśmy a poza tym chyba ważniejsze jest co wy robiliście.-oznajmiłam.<br />
-Kompletnie nie mogę pojąc o co wam chodzi , co się takiego stało ,że się kłócicie?<br />
-Widać się nie lubimy.-odparł Jay.- Cóż... a ja lepiej już pójdę.<br />
-Co?Nie!-spojrzałam na niego a potem z morderczym wzorkiem na Kat.<br />
-Naprawdę myślę April , że tak będzie lepiej.-powtórzył.<br />
-Zaraz zaraz! Jay ja cię tu przywiozłem i ja cie stąd zabiorę a na razie powiecie nam o co chodzi.<br />
-Właśnie , słuchamy.<br />
-Przepraszam was ale myślę ,że to powinno zostać tylko między nami.-odparła Katherine.<br />
-O nie ! Sami nie potraficie się dogadać więc powinniśmy doprowadzić do tego aby miedzy naszymi przyjaciółmi nie było żadnych kłótni no chyba że to jest jakiś absurdalny konkurs na najgłupsze zachowanie.<br />
-Raczej na "myśl trzecią nogą a nie głową".-rzuciła znów pani obrażona.<br />
-Nie mam do nich siły! Do ciebie Katherine w zupełności nie mam.-opadły mi ręce.<br />
-Pójdę już , April .Było ... miło.<br />
-Jasne Bird , na razie.-przytuliłam go na pożegnanie po czym przygnębiony Loczek skierował się do drzwi.<br />
-Tooo ja też już lecę.-dołączył do niego niezadowolony Nath.<br />
-Nie pójdziemy na zakupy?<br />
-Zadzwoń do mnie w południe raczej mam dzisiaj wolne więc się wyrwę.<br />
-Okay załatwię tylko sprawę z Katherine i za dwie godzinki się zdzwonimy.<br />
-Pa i pamiętaj co ci mówiłem , kochanie.<br />
-Pamiętam pamiętam leć już.-pocałowałam go na pożegnanie po czym podążył śladem Jaya.<br />
A kiedy już oboje panowie wsiedli w samochód i odjechali spojrzałam na Kat.Z założonymi rękami oparła się o framugę drzwi , miała nietęgą minę.<br />
-Co jest do cholery ja się pytam ciebie bezmuzgu!?<br />
-Nic.-wzruszyła ramionami.<br />
-Yhym no to zapowiada się ciekawa rozmowa skoro przyjęłaś postawę 4-latki.<br />
-April no co ja mam ci mówić...-mruknęła.-Chodzi o ostatnią noc.<br />
-Tak? Więc za co tak skaczesz Jayowi do gardła?<br />
-Tamta impreza to była jedna wielka kicha.Najpierw musiałam się z nim całować przez ten piepszony zakład a potem kiedy wy z Nathanem uciekliście.<br />
-Raczej nie sopdziewanie opuściliśmy lokal ale kontynuuj.-poprawiłam ją.<br />
-Niech będzie.-zaśmiała się.-No więc potem zaczęło się od tego ,że kiedy już byłam w średnim stanie wstawienia pokłóciłam się z Jayem to znaczy na początku się przegadywaliśmy o takich tam bzdetach , wiesz jak to ja mam nieco inne zdanie niż cała reszta a kiedy ja obrażona odeszłam do Jaya on kiedy tańczył z jakąś pindą oblał mnie winem!<br />
-Że co? -zapytałam bezmyślnie a kiedy Kat nic nie powiedziała tylko pokiwała głową parsknęłam śmiechem.-Nie żartuj ,że ty niby o to jesteś na niego taka wściekła.<br />
-No nie o to.-mruknęła niemal niesłyszalnie.-Potem źle się poczułam więc siedział przy mnie Max...i potem niezbyt już pamiętam właściwie to tyle co mi powiedzieli.-zmarszczyła brwi.-Bo nazajutrz obudziłam się w kuchni bez bielizny a Jay..<br />
-Nie!<br />
-No nie wiem.<br />
-Co?Nie!<br />
-Jak to nie!<br />
-No nie wiem właśnie.<br />
-April , ja podejrzewam ,że kiedy byłam zalana w trupa.<br />
-Nie nie nie Jay by tego nie zrobił! Chyba..<br />
-Że co...??<br />
-Nic ja tylko...!<br />
-April nawet mnie nie denerwuj.<br />
-Kat spokojnie spokojnie na pewno nic się nie stało , nie mogłaś przespać się z Jayem.<br />
-Nie jestem pewna a mam podejrzenia.Może chciał się odegrać za coś.<br />
-Boże nie... dobrze może i nie znam Jaya w połowie tak dobrze jak Nath jednak wiem co nieco i on nie wygląda mi na takiego... no prędzej Max z niego to jest niezłe ziółko ale Jay no błagam.On zarywa do dziewczyny a i tak z przed nosa sprząta mu ją Gerorge.<br />
-Zdążyłam zauważyć swoją drogą to ma talent... dziewczyny same się do niego kleją a on do nich.<br />
-Właśnie.-odparłam.-Kat?<br />
-Ap wydaje mi się ,że oni coś kręcili jakoś nie chcieli mi nic rano opowiedzieć.<br />
-A może dlatego ,że sami pamiętali niewiele niż ty?<br />
-Nie sądzie.-odpowiedziała ze złym i podejrzliwym wzrokiem.<br />
-Kat , ja mam tylko nadzieje ,że jakoś się dogadasz z Jayem bo mi wydaje się ,że niesłusznie go oskarżasz.<br />
-Pomyśle nad tym.<br />
-A trzeba było...-zaczęłam jednak ona tylko pokazała mi język i uciekła do swojej sypialni.-To będziesz już grzeczna?-zawołałam.<br />
-Ja?Jestem całe życie grzeczna.-odparła zbulwersowana aby potem głośno się zaśmiać.<br />
<br />
***<br />
<br />
<br />
Jakiś czas potem kiedy ogarnęłam nieco kuchnie po śniadaniu i wizycie gości , umówiłam się z Nathanem na tak zwany skleping.Postanowiłam ,że mimo wszystko nie zabiorę ze sobą Kat ze względu na jej dzisiejsze zachowanie wolałam aby nie robiła więcej scen w towarzystwie Natha.Mój dzisiejszy cel to znalezienie kilka niezłych mebli oraz miłe spędzenie czasu z ukochanym.Miałam tylko nadzieję ,że nie będą nam w tym przeszkadzać paparazzi ani żadne inne kolonie fanek.A więc punkt 14 pod moją kamienicę zawitał nowy samochód Nathana.<br />
-I jak?-zapytał kiedy minęliśmy kolejny korek w centrum.<br />
-Pytasz o sprawę Katherine?-w odpowiedzi skinął głową.-Wydaje mi się ,że wiele nie działałam bo próbowałam coś od niej wyciągnąć i jakoś postawić do pionu ale Kat to Kat i choćby miałam jakiekolwiek absurdalne zdanie na jakiś temat i tak będzie go bronić.<br />
-Uparty zwierzak.<br />
-Dokładnie.-westchnęłam.-A Jay?<br />
-Jay na szczęście nie jest aż tak uparty ale on sam nie wie o co tak naprawdę jej chodzi.A może z drugiej strony nie dostrzega jakiejś swojej winy ,no wiesz jakie są niektóre kobiety o byle co się obrażają.<br />
-Wiem Nath ,wiem.-uśmiechnęłam się.<br />
Oderwał wzrok od jezdni i spojrzał na mnie odsłaniając szereg zębów.-Ale ty taka nie jesteś.<br />
-Anioł nie człowiek.-zaśmiałam się.<br />
-Mój mały anioł.<br />
-Patrz lepiej na drogę mój kochanku bo nie wiem czy ten twój anioł uratuje cie przed potencjalnym wypadkiem.-odrzekłam na co on tylko zabawnie wywrócił oczami i już chciał coś powiedzieć kiedy zabrałam głos.-I nie wątpię w twoje umiejętności jeździeckie.<br />
-Jeździeckie?-parsknął śmiechem.<br />
-No co?!-dołączyłam do niego.-Powiedz lepiej gdzie jedziemy.<br />
-Jak na razie to staram się dotrzeć na początek korku ,a potem może do salonu meblowego na obrzeżach.<br />
-Siedzimy tu od czterdziestu minut i dalej nie ruszyliśmy z centrum.-oparłam głowę na ręce i spojrzałam przez szybę.-Przestaje lubić Londyn.<br />
-Spokojnie za jakieś 10 lat wyprowadzimy się do Gloucester.<br />
-Wolałabym za 10 minut.<br />
-Nie ma tak dobrze.<br />
<br />
***<br />
<br />
-O popatrz jaka śliczna!-zawołałam kiedy krążyliśmy obok działu z lampami.-I z kryształkami!<br />
-Podejrzewam ,że na tych twoich kryształkach tylko będzie siedział kusz a po kilku dniach i tak sie zbije.<br />
-Wszstko niszczysz.-zrobiłam podkówkę z ust.-Daj się kobiecie nacieszyć z zakupów.<br />
-Myślałem ,że zdążyłaś się już nacieszyć w ciągu ostatnich 2 godzin.<br />
-Jeszcze nie zdążyłam wyjść na plus przez to niekończące się stanie w korkach.<br />
-Londyn.-Nath wzruszył ramionami.<br />
-Nathan.-powtórzyłam jego gest.<br />
-April.-znów zrobił to samo.<br />
-Nie kopiuj mnie.<br />
-Nie kopiuje.<br />
-Nath!-zaśmiałam się trącając go łokciem za co zostałam pocałowana w szyję.<br />
Uśmiechnęłam się do niego i mój wzrok znów powędrował ku pięknym lampkom nocnym z kolorowymi abażurami w przeróżnych kształtach.-A ta jak ci się podoba?-zapytałam oglądając jedną z nich kiedy Nath poszedł gdzieś indziej.<br />
-Ja poleciłbym tą!-zawołał niemal na cały sklep unosząc smukłą lampę z wielkim abażurem z nadrukowanymi członkami One Direction.Głośno się roześmiałam kiedy spojrzenia pozostałych ludzi w sklepie powędrowały na niego a on szybko popędził do mnie.<br />
-No jest świetny musisz mi go kupić.<br />
-Kupie dla mojej kobiety wszystko.<br />
-No wszystko może nie.-poczułam jak obejmuje mnie jedną ręką w pasie.<br />
-Ale abażur z One Direction musisz mieć!<br />
-Jasne dokupię sobie jeszcze wycieraczkę z napisem "Directioner".-roześmiałam się na dobre.<br />
-Z przyjemnością będę wycierał o nie buty.<br />
-Ja też.<br />
-Aż szkoda... bo nawet kiedyś się lubiliśmy.<br />
-Serio?Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.<br />
-To opowieść na inna okazję.<br />
-Na razie nie psujmy tej.<br />
-Masz rację nie psujmy.-objął mnie drugą ręką trzymając w uścisku.<br />
Uśmiechnęłam się czując jego dotyk.-Nath ale może nie tak publicznie.<br />
Spojrzeliśmy na siebie i czułam po jego intensywnie zielono niebieskich oczach że jego usta szykowały się do pocałunku.-Masz rację , nie teraz.-powiedział ale i tak czule lecz krótko mnie pocałował.<br />
-Kupiłam tylko rolety do sypialni a już co najmniej 30 razy zdążyłeś mnie pocałować.<br />
Wzruszył ramionami robiąc z ust cienką kreskę.-No to kupujmy!<br />
<br />
I kupowaliśmy.Zdołałam się zaopatrzyć w lampkę nocną , niewielką komodę idealną do przedpokoju i wreszcie nadszedł czas na łóżko dla mnie.I Nathan testował.Aż chciało mi się śmiać jak bardzo przyłożył się do swojego zadania i nie bacząc ,że za nami gdzieś czai się pracownik sklepu walnął się na łóżko jak długi oczywiście broniąc swojej idei testowania.W końcu wybraliśmy pasujące nam oboje , udaliśmy się do kasy zapłacić za rzeczy i jedynie z lampką i kilkoma mniejszymi rzeczami wyszliśmy ze sklepu bo meble przyjadą do mnie dopiero za kilka dni.Z popołudnia zrobiło się już późne popołudnie a z racji takiej ,że oboje byliśmy padnięci Nath odwiózł mnie do mojego mieszkania i pojechał do swojego.Postanowiłam ,że spróbuję coś ugotować a resztę wieczoru spędzę leniąc się przed telewizorem.Gdy zawitałam pod drzwi które okazały się być otwarte odstawiłam nowe rzeczy w przedpokoju i zdjęłam kurtkę wołając Kat.Wołałam i wołałam aż w końcu po dokładnym sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń okazało się ,że rudowłosej nie ma w mieszkaniu.No ładnie a drzwi były nie zamknięte ,ciekawa jestem gdzie ona znowu hula!?<br />
<br />
<br />
<br />
-----------------------------------------------------------------------------<br />
Siemson!! ;)<br />
<br />
Eeeee to było bardzo nieudane stanowczo bardzo nie udane no nie mówie całkiem o rozdziale tylko bardziej o tym co wypieroniłam.Ile to już?Nawet nie patrze na datę dodania ostatniego rozdziału bo mam ochotę sama sobie nakopać.-,- to był totalny leń i brak weny po prostu działo się trochę a kiedy sie nie działo dopadał mnie właśnie leń.Tak jak ostanio.Dołóżmy do tego jeszcze dramatyczną sytuację z The Wanted przez co kompletnie nie miałam ochoty na nic i mój stan umysłu sam chyba nie wiedział co się dzieje.Był rozbity na tysiące kawałków tak samo jak serce.Coś się kończy a ja nie chcę ,żeby coś się zaczynało.Do tej pory mimo że upłynęło od tej wiadomości dość dużo już czasu nie przechodzi mi to przed gardło i nawet do napisania jest trudne.A ja nie byłam chyba w stanie pisać mojego opowiadania mając świadomośc co się dzieje.Przepraszam. ;(<br />
Do tego dodatkowo zmartwiła mnie ilość waszych komentarzy.Owszem wchodzicie na bloga to widać jednak czuje się nieco byle jak i na pewno nie zmotywowana tym że nie daje cie mi znać że czytacie ,śledzicie podoba się a może coś wam nie pasuje bo wiem ,że to nie jest idealne.Sama czuje się nieswojo czytając siebie.<br />
<br />
No ale cóż.Czas pokaże czy dam radę pisać.Na razie czuje w sobie brak jakiejś części która była napędem i sprawiała że czułam się wyjątkowo wylewając kolejne zdania do worda.<br />
Myślę że kolejne tygodnie będą pełne nauki bo wiadomo musze poprawić ocenki bo potem to będzie krew pot i łzy a na razie tylko pot xd Ostatni tydzień też był ciężki ,czułam się makabrycznie i całe szczęście że 8 były moje urodziny co baardzo poprawiło mi nastrój i czułam się wyjątkowo miło ;)<br />
Łoj rozpisałam się.<br />
Po skrócie spróbuje napisać coś pod koniec tego tygodnia mam nadzieje że jeszcze przed weekendem.<br />
Tak że do kiedyś tam ;) xd<br />
Pa myszki! ;**<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-10287350414603504582014-03-10T14:22:00.002-07:002014-03-10T14:22:40.063-07:00Rozdział 52Zdjęłam buty w korytarzu , klucze rzuciłam na komodę a nieskończoną ilość siatek z zakupami zaniosłam do kuchni.Potem dołączyłam do leniącej się przed telewizorem Kat.<br />
-Kupiłaś wszystko?<br />
-Raczej tak.-odparłam krótko.-Ale wiesz miałam wrażenie ,że śledził mnie jakiś facet.<br />
Kat mimo informacji jaką jej zaserwowałam pozostała niewzruszona i nadal wpatrywała się w niewielki szklany ekran.-No co ty nie powiesz hiper celebrytko.<br />
-Kat! Ty się śmiej ale to rzeczywiście było jakieś podejrzane.Chyba szedł za mną kilometr aż do sklepu a potem kiedy wydawało mi się ,że niknął stoję sobie spokojnie w kolejce do kasy a tu...bach! Ten typek stał tuż za mną.<br />
Rudowłosa popatrzyła na mnie jak na idiotkę i cicho się zaśmiała.-Ale musiałaś mieć minę!<br />
-Wiesz co? Nie gadam z tobą.-oświadczyłam obrażona.-Ja ci tu opowiadam ,że śledził mnie jakiś psychopata , niezrównoważony pedofil albo lokalny nożownik albo... -zawiesiłam się dopiero teraz kojarząc fakty.-paparazzi!-krzyknęłam.<br />
-Co takiego?<br />
-No przecież oni mają w tych tubach aparaty!Co za głąb ze mnie ,że od razu się nie domyśliłam.Może widzieli jak Nath dziś w południe stąd wychodził? Albo wieczorem albo wczoraj kiedy chłopaki po nas podjechali.<br />
-April to jest jeden z najpopularniejszych boy bandów w UK więc nie dziw się jeśli wszystkich będzie ekscytować ich przebywanie tutaj.W końcu sąsiedzi...<br />
-No właśnie! I jeszcze oni.Kat ,a co jeśli mieszkają tu same nastolatki?-pisnęłam przerażona.-No to mamy już po świętym spokoju na wieki wieków amen.<br />
-Och, nie przeżywaj już tak , Ap. Najpierw trzeba będzie wybadać teren i to solidnie no i skrupulatnie sprawdzać czy ktoś z zewnątrz tu się jednak nie kręci.<br />
-Aha czyli teraz mamy zostać super agentkami rodem z FBI.-mruknęłam bez entuzjastycznie przygnębiona perspektywą przyszłości z paparazzi pod oknem.-Musze zadzwonić do Nathana!<br />
-Nie!<br />
-Tak!<br />
-I co mu powiesz!?<br />
-Że... -zaczęłam jednak coś we mnie pękło i bezsilnie schowałam twarz w dłoniach.-Kat zaczyna się coś czego najbardziej się obawiałam.-wyszeptałam na co kuzynka od razu zjawiła się obok mnie i pocieszająco mnie przytuliła.<br />
-April , tylko się mi tu nie masz.Cholera nie wiem jak ci mam pomóc.<br />
-Powinnam mu o tym powiedzieć.-bardziej stwierdziłam niż zaproponowałam spoglądając w jej zakłopotaną i bezsilną twarz.<br />
-On chyba będzie bardziej niż my wiedział co trzeba zrobić w tej sytuacji.<br />
-Chyba teraz nie powinien tu przychodzić.Cholera jasna! Czy już pierwszego dnia wszystko musi się sypać ?! Ja teraz nie wyjdę normalnie z domu.-załamałam ręce.Teraz byłam już tak samo zdenerwowana jak i załamana.Kat nie powiedziała nic.Wiedziała co nas tu czeka , jej zawsze obecny entuzjazm nagle się rozpłyną , nie potrafiłyśmy się teraz odnaleźć.Trzeba będzie teraz stoczyć z nimi walkę , tylko to przychodziło mi do głowy.<br />
<br />
Rozmawiałyśmy , rozmyślałyśmy , śmiałyśmy się i to tak szczerze jak prawie nigdy i w dodatku tak jak lubie.Mimo wszystko ,że miałyśmy z Kat zupełnie inne temperamenty i poglądy to jednak wydawać by się mogło z grubsza niezrównoważona Kat potrafiła być dla mnie oparciem.Po jakiejś godzinie zgodnie stwierdziłyśmy ,że rozpoznanie terenu to dobre rozwiązanie.<br />
<br />
-No błagam cię! -protestowała po swojemu Katherine ,której nie przypadł do gustu mój pomysł.-Placek a co my w jakimś serialu amerykańskim gramy?<br />
-No bo ty to byś najchętniej z flaszką do wszystkich poszła.-mruknęłam śmiejąc się na cały głos.<br />
-A idź ty małpiszonie!-pacnęła mnie w tył głowy.<br />
-Czyli co robimy?Jakoś nędznie witać się z sąsiadami z pustymi rękami.<br />
-Dobrze dobrze w takim razie proponuję indyka w beszamelu wschodnio-chińsko-ruskim a do tego ziemniaczki pod przykrywką kawiorowej mgiełki z lampką różowego wina z 1756 roku.<br />
-Hahahaha przykrywką!-lałam śmiechem.-Kaaaat błagam cię o spokój chociaż na 10 minut.<br />
-No to prosz , słucham cię.<br />
-Zróbmy muffunki!!-pisnęłam zachwycona pomysłem własnego autorstwa.<br />
-Nie mamy foremek na muffinki ,głąbie!-przedrzeźniała mnie równie głośno i "entuzjastycznie" piszcząc.<br />
Poważna mina i zgromienie wzrokiem.-Okay , fruwaj do cukierni.-oznajmiłam a raczej poleciłam.<br />
-Ehe na pewno.<br />
-Serio serio moja droga jakże pomocna i dobroduszna przyjaciółko.A poza tym masz obcykane sklepy w pobliżu!<br />
Mina Kat stężała , nie potrafiąc wymyślić jakiś przekonujących kontrargumentów oświadczyła.-Dobra ,ale jutro cały dzień gotujesz a ja nawet nie kiwnę palcem.<br />
-Zgoda.<br />
-Wspaniale.<br />
-A teraz zasuwaj kochana.<br />
-Już lecę.-mruknęła z szatańskim wzrokiem i powoli poderwała się z kanapy.<br />
<br />
I zniknęła z domu na jakąś godzinę.Ciekawa jestem tylko czy wróci z choć 1/4 jakiejś jadalnej muffinki.Stojąc przy oknie i wypatrując czy aby Kat nie kręci się gdzieś pod kamienicą mój zaniepokojony wzrok napotkał samochód zaparkowany niedaleko naszej posiadłości stał dokładnie między końcem ogrodzenia naszego a sąsiedniej parceli.Było to stary granatowy nissan.Zdziwiłam się widokiem tego pojazdu bo nigdy wcześniej go tu nie wdziałam a z tego co wiem to samochody mieszkańców zawsze zaparkowane są z tyłu kamienicy w przeznaczonym do tego celu miejscu.Z niepokojem przyglądałam się samochodowi ciągle mając w pamięci natrętnego fotografa który mnie dziś śledził i byłam prawie pewna ,że miejsce kierowcy jest zajęte kiedy zadzwonił telefon.Mój telefon.Niemal rzuciłam się na stolik kawowy i natychmiast odebrałam.<br />
<br />
-Nath.-uśmiechnęłam się ze spokojem.<br />
-Tak zgada się tu Nath no chyba ,że masz mnie inaczej zapisanego w kontaktach na przykład "Najlepszy towar w mieście" vel "gorący kochanek upojnych nocy".-kontynuowała a ja bez pohamowania głośno wybuchłam śmiechem do słuchawki.<br />
-Nooo wiedzę ,że chyba ktoś tu się przecenia bądź te wyolbrzymienia i to samo uwielbienie może wypływać ze skrywanych kompleksów.<br />
-Masz rację chyba zadzwonię na infolinię porad dla nastolatków.-mlasnął.<br />
-Czekaj! Jeszcze nie mój skarbie.-zaśmiałam się.-Jak ci mija dzień?<br />
-A tak!-zaczerpnął tchu przez co od razu wiedziałam ,że zahaczyłam o uwielbiany temat twórczej prac na nowymi testami.-Jest genialnie , już zapomniałem jak szybko płynie tu czas.Prawdopodobnie mamy już wybrany nowy singiel ,nad którym będziemy pracować przez najbliższy tydzień a ukaże się za miesiąc w porywach do dwóch ,do tego szlifujemy jeszcze 2 dawno dawno temu napisane piosenki a w między czasie ogrywam jeszcze Sivę w ping ponga.<br />
-Ooo dzień pełen wrażeń widzę i pracy! Pracy , The Wanted pracują Yay!<br />
-I to jak!<br />
-Już chcę usłyszeć ten singiel mmm?<br />
-Na pewno będziesz pierwszą osobą ,której go pokażę razem z mamą i Jess.<br />
-Czyli sytuuję się na tej samej półce co rodzinka szanownego Sykesa?-uśmiechnęłam się szeroko.<br />
-Tak, raczej tak.-odparł z takim ciepłem ,że niemal widziałam jego uśmiech i pogodną twarz.-To widzimy się jutro?<br />
-Jasne.Rodzice powinni mi wysłać resztę moich rzeczy , parę meblów i takie tam graty.Przyda mi się twoja pomoc , pracusiu.<br />
-Mam przyjść sam czy wezwać posiłki?-zapytał a ja usłyszałam najgłośniej w moich myślach słowo "przyjść".Szlag!Oby tylko jutro nikt nie kręcił się pod moim domem ,pomyślałam i od razu zrzedł mi nienaganny humor który tak niebywale szybko zafundował mi Nath.<br />
-Ermm może.. przyjdź sam.Jeśli któryś z chłopaków nie będzie miał nic do roboty to tez może wpaść ale.. zrób jak chcesz.<br />
-Okay.-powiedziała dziwnie jak by zaniepokojony moją plątaniną.-April ,na pewno będę mógł wpaść?<br />
-Tak , tak , no przecież.-upewniłam go.-Z resztą jutro porozmawiamy.<br />
-Niech będzie.-dodał tonem z nutą zmartwienia i niezadowolenia ,że na pewno coś kręcę.Znał mnie ,a mnie doskonale da się rozszyfrować kiedy coś ukrywam lub kłamie.<br />
-To lecę już kochanie.<br />
-Jasne przecież tyyyyyle masz na głowie.-zaśmiał się.<br />
-A mam , żebyś wiedział.Robimy właśnie to znaczy jesli Kat wróci z cukierni cała i żywa i jeszcze z muffinkami to będziemy gotowe na rozpoczęcie powitania z sąsiadami.<br />
-Ooo! Będziesz musiała mi potem zdać z tego raport.To będzie albo tragedia albo program kabaretowy.<br />
-Wyjąłeś mi to z ust.-poszerzyłam uśmiech.-Dobra , no nic.Śpiewaj mi tam ślicznie , misku.<br />
-Ja umiem tylko ślicznie!<br />
-O tak , oczywiście i to specjalnie dla mnie.-rozmarzyłam się szczerząc się do słuchawki.<br />
-Ops muszę kończyć Siva chce rewanżu za ping -ponga! Kocham cie.Pa!<br />
Tak szybko jak zadzwonił tak szybko zwiał i teraz do moich uszu dobiegał tylko głuchy sygnał.-Też cie kocham , Nath.-z niezmiennym uśmiechem i spokojem odłożyłam z powrotem telefon na swoje miejsce.Nie musiałam dalej tkwić przy oknie bo dosłownie 2 minuty później zdyszana Kat wleciała do mieszkania.<br />
<br />
-Gonił cie ktoś?-zaśmiałam się widząc ją całą pomiętą z opakowaniem pełnym ciastek.<br />
-Bardzo śmieszne.-mruknęła.-Nienawidzę schodów , kocham windy , nie nawiedzę zepsutych wind.<br />
Zachichotałam przejmując od niej białą paczkę.-To co tam masz?<br />
-Nie wiedziałam ile wziąć więc wzięłam 12.Może być?<br />
-Jasne , jasne wyglądają cudownie.-spojrzałam na cukierkowe muffinki z kolorowymi polewami.-Powiemy ,że same zrobiłyśmy ,a co.<br />
<br />
Zanurkowałam w kuchni ,znalazłam jakieś w miarę adekwatne naczynie na ciastka , równo poukładałam i tadaaam!Mamy z czym iść do ludu.Teraz trzeba było tylko doprowadzić się do jako takiego w miarę reprezentacyjnego porządku i możemy ruszać na obchód.Przebrałam domowe łachmany na nieco lepszy <a href="http://25.media.tumblr.com/012e67e90497bfd11517bff9728e51dc/tumblr_n28j93wwWj1swxoodo1_1280.png">strój</a> ,lekko umalowałam i zrobiłam porządek z włosami co nie zajęło mi długo.Za to Kat wieczność siedziała w łazience z prostownicą.Miałam ochotę wyrzucić jej sprzęt przez okno kiedy po raz 50 powtarzała "No jeszcze chwilka , 2 minuty!"Wreszcie te "2 Katowe minuty" upłynęły i obie razem z ciasteczkami byłyśmy gotowe.Stwierdziłyśmy ,że zaczniemy od dołu do góry.A więc mieszkanie numer jeden.A więc kiedy drzwi otworzyła nam przemiła starsza pani zachwycona naszym "talentem wypiekowym" Kat zrzedła mina.Okczywiście Mrs.Dowson zaprosiła nas na standardową herbatkę i zamieniła z nami parę słów.A więc numer 2.I niemalże zemdlałyśmy jak długie kiedy drzwi uchyliły się i w nich okazał się niczym grecki bóg bez koszulki niezwykle przystojny brunet o piwnych oczach.<br />
-Emm yy jestem April.-zaczęłam.<br />
-Oł ja Simon.-i chodź było widać ,że jest nieco oszołomiony i zdziwiony naszą wizytą szeroko się uśmiechnął.<br />
-Ja mam na imię Kat.-zabrała głos ruda przeciskając się w drzwiach i zabierając mi talerz z muffinkami.-Właśnie się wprowadziłyśmy i..<br />
-A takie małe powitanie.<br />
-Zgadza się.-nie bacząc ,że zakłopotana soję obok kontynuowała błyskotliwą konwersacje z nowo poznanym.<br />
-To... może wejdziecie? W prawdzie nie spodziewałem się żadnej wizyty więc bałagan trochę jest ale napijemy się czegoś nie nie?-puścił nam oczko a ja myślałam ,że zaraz osunę się na ziemię.Nathan aby pilnie sprowadzić mnie na ziemię potrzebny od zaraz!<br />
-Jasne mamy czas ,prawda Ap?<br />
-Co?Yyy tak tak oczywiście całą tonę czasu.-uśmiechnęłam się jak najlepiej potrafiłam.<br />
-Skarbie ktoś przyszedł?-usłyszałyśmy piskliwy kobiecy głos.I tak jak przypuszczałyśmy z pokoju wyłoniła się osoba płci niewątpliwie damskiej odziana w lawendowy satynowy szlafrok o długich do pasa blond włosach dobrze komponowała się z Simonem.<br />
-Nowe sąsiadki i na dodatek przyniosły ciastka.<br />
-Świetnie.-weszła do kuchni po czym przywarła do niego jak pijawka a my z Kat wymieniłyśmy szatańskie spojrzenia.-Pamiętasz? Zaraz wychodzimy.-mruknęła myśląc ,że nie słyszymy.<br />
-Jasne.-powiedział ciszej i z powrotem wrócił do nas brunet.-Dziewczyny słuchajcie nie mam teraz czasu niestety ,ale może zgadamy się jakoś w tygodniu na kawę ,drinka?<br />
-O tak ,chętnie.Mieszkamy pod 7 tak ,że wpadnij jeśli najdzie cię ochota.-zaproponowała Kat.<br />
-Będe.-uśmiechnął się rozbrajająco.-Ludzie żyją ściana w ścianę kompletnie się nie znając.Miło ,że wpadłyście , na razie!<br />
-Jasne , paaaa.-zawołała Kat tym swoim rozanielonym chwilowo zauroczonym głosem ,a gdy tylko Simon zamknął drzwi wydała z siebie stłumiony pisk.-Widziałaś to , widziałaś ?!?!<br />
-O tak , widziałam.<br />
-Boże jednak istniejesz!-wzniosła ręce ku niebu cała w skowronkach.-Ah życie jest piękne.Zapamiętaj mała od dziś nasz szczęśliwy numer to 2.-pomachała brwiami nadal się szczerząc.<br />
-Dobra dobra bo ja przez ciebie zgłupieję zaraz a jak by to Nath widział to natychmiast by mnie z tego mieszkania ewakuował.-zaśmiałam się.-To to numerek 3?<br />
-Dajesz Ap!<br />
<br />
Cóż pod trójką mieszkała również płeć męska lecz hmm... chyba po krótkiej wizycie u dwójki panów pół godziny sprzeczałyśmy się czy nie są gejami.Pod 4 też nie było rewelacji zwyczajna para z małym dzieckiem.Pod piątką mieszkała natomiast Amber Patterson do której należało wynajmowane nam mieszkanie więc chętnie odwiedziłyśmy ją w celu obgadania kilku spraw i pytań.PO niecałej godzinie przy kolejnej herbatce której miałam już dziś po dziurki w nosie kilka minut stałyśmy pod mieszkaniem numer 6 jednak nikt nam nie otworzył.Podumowaując: starsza pani , przystojniak , geje , szefowa i nie wiadomo kto.Mimo wszystko nie spełniły się moje przypuszczenia co do rozszalałej nastolatki ,która uraczyła mnie telefonem do paparazzi.Przynajmniej ulżyło mi ,że Nath będzie miał przynajmniej wśród sąsiadów spokój.To był bez wątpienia plus całej tej sytuacji.<br />
<br />
<br />
***<br />
<br />
Następnego dnia kiedy poprzedniego razem z Kat położyłyśmy się dość wcześnie po pełnym popcornu seansie komediowym byłam w miarę wypoczęta.Choć poduszka tak bardzo prosiła mnie abym jeszcze sobie pospała to jednak nie mogłam kolejnego dnia spędzić na nic nie robieniu.Już od rana wisiała nade mną Katherine ,której wczoraj obiecywałam pichcić i gotować przez cały dzień.<br />
-A więc śniadanko dla królowej -mruknęłam do siebie.<br />
-Co co co nie słyszałam?<br />
-Nico ,ty się lepiej swoim ukochanym telewizorem zajmij.<br />
-Myślałam ,że powiesz Simonem.<br />
Prychnęłam rozbijając jajka na patelni.-Tsaa.<br />
-A właśnie muszę się ubrać i umalować ,a co jeśli nas odwiedzi w końcu powiedział ,że..<br />
-Kat , spokój! Ty na serio niekiedy świrujesz i to nie na żarty moja droga.<br />
-Oj tam , bywa.-zaśmiała się.-Ale ty się nie obijaj bo ja głodna siedzieć nie będę.-wystawiła mi język.<br />
-No no no nie podskakuj mi tu!Mam władzę mogę ci tu dosypać do tej jajeczniczki coś ekstra!<br />
-Bahahaahaha!Już się boję!<br />
Kontynuowałam gotowanie.<br />
-Kat?<br />
-Ehem?<br />
-Ale ty wiesz ,że ten boski Simon jest ewidentnie zajęty?<br />
-Nie wiesz co jestem niewidoma i wczoraj wcale a wcale nie widziałam jak przyzwawszy się do niego ta wstrętna blondyna.-mruknęła z jadem.-Ale wiesz jak jest.-dodała twardo.-Nie ma takiego wagonu którego się nie da odczepić!<br />
-Okay ja juz nie będę wnikać w twoje niecne plany.<br />
-I bardzo dobrze Appy , bardzo dobrze.-wysłała mi szeroki złowieszczy uśmiech.<br />
<br />
Postanowiłam więcej nie zahaczać o temat naszego nowo poznanego sąsiada tylko zdjęłam jajecznicę z ognia i ze smakiem podsuwając drugi talerz rudowłosej spałaszowałam.Następnie spacerkiem udałam się do łazienki gdzie czekała mnie poranna toaleta , prysznic i doprowadzenie wyglądu twarzy do porządku.Po pół godziny zostało mi juz tylko skompletować jakiś luźny strój na dziś więc zanurkowałam w moim pokoju.<br />
Z mojego pokoju usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi szybko zakładając bluzkę zawołałam na Kat aby otworzyła.<br />
-A nie mówiłam!Simon do mnie!-zawołała podekscytowana jednak wchodząc na korytarz zobaczyłam w drzwiach nie Simona lecz Natha i Jaya oraz poirytowaną Kat.-A ci tu czego?Nie przyjmujemy jechowych , dowidzienia panom.-prawie zatrzasnęła przed nosem drzwi i tak już oniemiałym chłopakom kiedy zawołałam.<br />
-Jaythan!! Moi kochani , Kat stań w bezpiecznej odległości -nakazałam naburmuszonej niczym dziecko kuzynce.-I trochę kultury kobieto.-zaśmiałam się już frunąć w ramiona Nathana.<br />
-No to niezłe powitanie takie... efektowne.-rzekł Jay który mnie przytulił a z Kat jedynie wymienił wrogie spojrzenia.-A tym co?-spojrzałam badawczo na Natha.<br />
-Mnie nie pytaj wiem nie więcej niż ty.<br />
-Kat?Jay? To ruszycie czy nadal zamierzacie stać i mierzyć się wzrokiem jak w przedszkolu?<br />
-Kto jest na poziomie przedszkola ten jest.-mruknęła ruda znikając gdzieś do salonu.<br />
-Mam nadzieje ,że szybko się uwiniemy z tymi meblami.-rzucił Bird.<br />
-One jeszcze nawet nie przyszły , za wcześnie się pojawiliście panowie.-uśmiechnęłam się próbując rozluźnić atmosferę jaką zaprowadzili Kat i Jay.-Będą równo w południe więc jeszcze sobie coś zjecie przed robotą.<br />
-Mówiłem ci ,żeby tak z rana nie przyjeżdżać.-szturchnął kolegę Loczek.<br />
-Jay nic ci sie chyba nie stanie jak posiedzisz godzinę z Kat ,hm?-<br />
-Dobra ale nie ręczę za siebie.<br />
-Okay.<br />
-Rany ,chłopaki musicie mi wszytko opowiedzieć a szczególnie ty Jay.I mam cie na oku kolego.-wysłałam mu znak pokoju od oczu na co tylko blado się uśmiechnął.<br />
<br />
<br />
<br />
----------------------------------------------------------------<br />
Alocha Bejbusy! ;)<br />
<br />
Haha nie mówcie mi nawet co odwaliłam ostatnio bo wiem xd tzn teraz już wiem ;D Dodałam 2 razy rozdział numer 51 i dopiero teraz się o tym zorjentowałam.Och wybaczcie ale są teraz dla mnie godziny mocno nocne i późne tak że oczki mi sie już kleją a jutro pobódka 5/6 ;< rozdział taki nawet no nawet fajniusi ;)<br />
Oj ale mi sie nic nie chcę teraz i w ogóle przez całe życie ;D Tak Anusiaku lenię się masakrycznie.Ah i teraz jest taka piękna pogoda w ogóle wiosna radosna idze se do nas no pięknie ;) i jak by w szkole było tak pięknie bo jakos po feriach nie moge sie podnieść i po porstu wystąpił u mnie zanik zdolności do nauki i robienia czegokolwiek.Nie polecam ;p<br />
<br />
Przepraszam was ale idę już spać bo czuje się jak pijana xd<br />
Kocham was na zawsze forever i jutro czy n dniach ponadrabiam wasze blogi a w szczególności Anisuiaka i Alice bo mam meeega dużo do czytania ;)<br />
Tak ,że czołem Misie Pysie ! ;**<br />
<br />
<br />
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-64204390400049794032014-03-03T12:12:00.001-08:002014-03-03T12:12:13.804-08:00Rozdział 51<span style="font-family: inherit;">Tak szybko jak zapragnęliśmy pobyć sami ze sobą tak szybko ewakuowaliśmy się z Mahiki.Po opuszczeniu klubu w deszczu łapaliśmy taksówkę co jednak w mgnieniu oka nam się udało i już byliśmy w drodze do mojego mieszkania.Odurzeni alkoholem i pragnieniem całą przez całą drogę nie mogliśmy się od siebie oderwać.Usta Nathana tej nocy smakowały wyjątkowo i wcale nie przejmowałam się tym ,że jesteśmy kompletnie pijani a nazajutrz nie będziemy wiele pamiętać. Zapłaciliśmy kierowcy niewiele myśląc sowity napiwek i pomknęliśmy ku kamienicy.Panował tu kompletny mrok i tylko światła jarzących się latarni wzdłuż ulicy nie pozwalały nam się zgubić w drodze do drzwi.Największa zabawa była chyba z umieszczeniem klucza w drzwiach od klatki , nie chciałam koniecznie budzić sąsiadów w środku nocy i to już pierwszego dnia więc jak najciszej prawie wczołgaliśmy się po schodach na górę.Droga na nasze 4 piętro niemiłosiernie się dłużyła więc Nath nie tracąc czasu użył już standardowego chwytu przewieszając sobie mnie przez ramię.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">-Masz może latarkę?-zapytałam kolejny raz niecelnie trafiając w zamek w drzwiach.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jasne , mam 5 modeli na baterię na prąd i jeszcze nawet w kieszeni trzymam mini model lampy gazowej.-powiedział sarkastycznie na co zachichotałam jak tylko najciszej mogłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nath.To chociaż telefonem mi zaświeć.-poleciłam na co posłusznie wydobył iPhona z kieszeni i z rozdrażnieniem spoglądnął na wyświetlacz.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-4 połączenie nie odebrane od Toma i 2 od Jaya.Ooo widzę ,że Max się bardzo o nas martwi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No wiesz zniknęliśmy tak bez śladu zresztą pewnie się domyślili.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W jakim celu.-dokończył z szelmowskim uśmiechem i ponaglił mnie w otwieraniu drzwi.Wreszcie drzwi się otworzyły i stanęliśmy w korytarzu gdzie zdjęłam wyjątkowo niewygodne szpilki.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Napijesz się czegoś?-zapytałam kiedy staliśmy na przeciwko siebie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Nathan spojrzał na mnie swoim rozbieganym i lśniącym w mroku wzrokiem robiąc krok na przód.-Wiesz , Ap jakoś teraz mam ochotę na coś innego.-powiedział poważnym jednak ciepłym tonem i zbliżył się jeszcze bardziej z niezwykłym wyczuciem muskając moje usta.W między czasie kiedy nasze wargi przywierały do siebie w intensywnych pocałunkach zsunęłam z ramion płaszcz a on niedbale pozbył się kurtki by potem ująć moją talię swoimi dłońmi zsuwając je niżej na pośladki podniósł mnie do góry i posadził na komodzie strącając wszystkie przedmioty jakie na niej były.Gładził rękami po moim rozpalonym ciele wślizgując się pod złoty top a kiedy pozwoliłam mu na więcej pozbywając się jego koszulki po kilku namiętnych i bardziej zachłannych niż przedtem pocałunkach ujął mnie za tyłek podnosząc z komody i zaprowadził do sypialni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> ***</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Moje ciężkie jak nigdy oczy powolnie zaczęły się otwierać.Zobaczyłam wściekle żółtą ścianę przyozdobioną niewielkim obrazem przedstawiającym widok na Tamizę.Co ja tu robię?-zadałam sama sobie to pytanie jednak kiedy powoli dotarłam do siebie i przekrzywiłam głowę w prawo ujrzawszy Nathana wspomnienie wczorajszego wieczora powróciło.Miał szczelnie zamknięte powieki , oddychał spokojnie i wyglądał tak beztrosko z nadzwyczaj zmierzwionymi włosami sterczącymi z każdej strony.Na nagim torsie spoczywała jego ręka a drugie ramię było uniesione w moim kierunku.Widząc go zapragnęłam codziennie kiedy się budzę oglądać taki widok.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Postanowiłam ,że nie zbudzę mojego księcia tylko poszukam jakiś ubrań i przy okazji pozbieram nasze z korytarzu i przygotuję jakieś śniadanie.Tego dnia co jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyło bolała mnie głowa i czułam się dziwnie otumaniona jednak jak znam życie gorąca kąpiel i kawa od razu pomogą.Tak więc po niecałej godzinie zanosiłam już tacę z pysznymi omletami z bekonem do sypialni.Tym razem kiedy otworzyłam sobie drzwi nogą Nath już obudzony lecz jeszcze z nie do końca otwartymi oczami podnosił się na łokciach do pozycji siedzącej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Na ten widok nie mogłam powstrzymać uśmiechu.-I jak się spało?-zapytałam siadając obok i podsuwając mu śniadanie pod nos.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Spało?-powtórzył słodko się przy tym śmiejąc.-Wspaniale.-odparł składając na moich ustach soczysty pocałunek.-Śniadanie do łóżka?April już na nogach? Ubrana? I na dodatek przynosi mi śniadanie do łóżka?Czy może być lepiej?-zaśmiał się cały rozpromieniony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Aż sama siebie zaskakuje.-wzruszyłam ramionami a tym czasem Nath zabrał się za konsumowanie omletów.-Mmm powiem ci-mówił z pełnymi ustami.-że rokujesz na bardzo dobrą kurę domową.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A w łeb chcesz , kurczaku? -pacnęłam go w głowę podkradając mu bekon.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-E e e !A jakim to tonem się zwracamy do swojego cudownego mężczyzny?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Hmm cudownego? Nath , uderzyłeś się kantem poduszki w głowę i zaczynasz bredzić?-roześmiałam się na co brunet tylko złowrogo przymrużył oczy po czym użył swojej tajnej i zawsze działającej siły czyli moich łaskotek dosłownie wszędzie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nath!!!Zaraz cię zabiję normalnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Masz tamto odwołać.-powiedział.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie.-stawiałam się lecz było to tylko na moją nie korzyść bo chłopak zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To co?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Och, no już niech ci będzie , szantażysto ty.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Podniosłam głowę bo teraz niemal leżał na mnie tworząc klatkę z ramion z której nie mogłam się wydostać i nawet tego nie próbowałam.Sięgnęłam jego ust.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Może być?-zapytałam z szerokim uśmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Może.-odpowiedział tym samym.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A teraz wstajemy ,co? Muszę zadzwonić do Kat , jest już po południu a ta dalej nie wiadomo gdzie się szlaja.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A nie lepiej ci bez niej? Mogę być twoją Kat?-uniósł brew.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tylko zorganizuję ci rudą perukę jakąś swagową koszulkę i możesz się wprowadzać.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wspaniale.-stwierdził z zadowoleniem.-W sumie to skoro Kat tak dobrze zgadała się z chłopakami to dlaczego by nie zrobić małej zamiany ...ja tu ona tam.-wyszczerzył się znów machając mi brwiami.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No no no! Jasne Sykes jasne!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mówię serio.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Serio? Nath poruszaliśmy ten temat już nie raz.-spojrzałam badawczo w jego oczy wykrywając jego myśli.-Jeszcze jest przed nami mnóstwo a mnóstwo czasu.Na razie chcę postawić na "studenckie" życie a potem zobaczymy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Studenckie życie , cholernie dobrze brzmi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-I takie też ma być.-uśmiechnęłam się.-A teraz proszę ze mnie zejść.-dodałam bez ogródek.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Nath wykonał polecenie i rozejrzał się po pokoju za swoimi ubraniami.Zaczął zakładać spodnie a ja patrzyłam na niego siedząc na skraju łóżka jak na obrazek.-Która tak właściwie jest godzina?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Grubo po 12.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ooo dzisiaj mam jeszcze wolne więc może jeszcze jakoś spożytkujemy ten czas ,hm?-spojrzał na mnie z ukosa z szerokim uśmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Obawiam się ,że muszę natychmiastowo sprowadzić tu Kat.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To gdzie ona się jeszcze podziewa?-przeciągnął.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chyba zgrała się z chłopakami aż za nad to.-zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nath sięgnął po swój telefon i zaklną spoglądając na kilkanaście nieodebranych połączeń.-Niemożliwe!! Dzisiaj jest poniedziałek. Mieliśmy mieć od południa zamówione studio ,cholera.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dzisiaj?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja też wolałbym jutro.I wychodzi jak zwykle ,balujemy w weekendy i zapominamy że w poniedziałek mamy jakieś ważne obowiązki a te kartofle pewnie leżą jeden w w wannie drugi na balkonie nie zdolni do życia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Parsknęłam śmiechem.-Jak by was nie znała.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chciałbym cię zebrać ze sobą , będziemy mieć przymiarki do nowej piosenki , nasz menadżer przestawi nam jakieś propozycje na singiel.Tak bym chciał mieć cie przy sobie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zawsze?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zawsze.-powtórzył spoglądając w moje oczy i odgarniając z policzka niesforny kosmyk.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ale to nie możliwe?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W studiu jest kategoryczny zakaz wprowadzania osób z zewnątrz. Powymyślali jakieś głupie zasady i umowy...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Będziecie tam cały dzień?-Skinął głową.- Nath , mieliśmy iść dziś na zakupy.Widzisz , to wszystko przez Kat , której zachciało się balować.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W sumie to raczej powinienem jej podziękować ,gdyby nie ona nie wyrwałbym cię do Mahiki.-pomachał brwiami na co wywróciłam oczami.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nath!-zaśmiałam się.-Nie wczoraj to jutro.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jutro powtórka?-położył dłonie na bokach moje tali.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie!-zaprzeczyłam na co zrobił podkówkę z ust.-To znaczy</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Czyli jednak?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Och ,nie łap mnie za słówka.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To może za coś innego?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Oj grabisz sobie Sykes grabisz.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jak ja lubię sobie u ciebie grabić.-wyszczerzył się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chyba za bardzo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zdecydowanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak , zdecydowanie.-odparłam i nim zdążyłam mrugnąć poczułam jego ciepłe usta na moich.Nasz pocałunek przerwał dźwięk dzwoniącego jak oszalały telefonu.-Oho , imprezowicze się obudzili.-poszedł odebrać a ja w tym czasie doprowadziłam łóżko do porządku i wyniosłam tacę ze śniadaniem z powrotem do kuchni.Kiedy weszłam do pokoju Nath był już w pełni ubrany i w pośpiechu cmoknął mnie w policzek.-Naprawdę muszę już lecieć , w studiu zjadą nas z góry do dołu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jasne ,leć tylko się nie zabij po drodze.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kocham cię. Pa. Zadzwonię wieczorem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Nath wyleciał z mieszkania jak szczała a ja? A ja zażyłam kolejną porcję tabletek na ból głowy i zrobiłam sobie herbatę.Następnie już z odrobiną więcej siły postanowiłam zacząć poszukiwania kuzynki.25637 połączeń i tak nie wystarczyło bo albo padł jej telefon albo jest w torebce która tak naprawdę może być wszędzie tylko nie przy niej.Najlepsze może być to ,że Kat ma zapasowy klucz więc w razie zguby torebki z kluczem będzie kicha.Siedząc w kuchni i co chwilę spoglądając na zegarek nie wiedząc co zrobić i szukając jakichkolwiek racjonalnych pomysłów co takiego dzieje się z Kat spędziłam niemal 2 godziny.Aż do kiedy wybiła 14 i dzwonek w drzwiadch przerywając nienaganną ciszę mnie przestraszył aż podskoczyłam na niewygodnym krześle.Pognałam otworzyć z nadzieją ,że za drzwiami ukaże się sylwetka mojej przyjaciółki.I stała tam.Obraz nędzy i rozpaczy.Rude kudły w kompletnym nieładzie nie mówiąc o ubraniu ,które wyglądało jak psa z gardła wyciągnięte a sama jego właścicielka byłą wyjątkowo blada i bez życia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">-Gdzieś ty była całą noc!?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zgubiłam klucze nooo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jak to zgubiłaś klucze? Gdzie niby?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W torebce no...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Boże!Nie obierałaś , mogłaś wysłać chociaż smsa. Poważnie ,martwiłam si o ciebie.Wyobrażałam sobie różne czarne scenariusze , na przykład , że leżysz gdzieś zgwałcona w rowie.Nie mogłaś do mnie napisać "Nie martw sie April ,nie leże zgwałcona w rowie.Przyjdę co ciebie nad ranem i powiem że zgubiłam klucze w torebce."</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ahahaha dobre!-zaśmiała się drwiąc.Kat na kacu to z reguły nieprzyjazna i nieprzyjemna Kat.-A teraz wpuść mnie do naszego mieszkania i daj mi wody!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To ją sobie weź.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Co cię ugryzło?-spojrzała na mnie podejrzliwie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mnie? Pewnie nawet o tym nie pomyślałaś ,ale cholernie się o ciebie martwiłam i denerwowałam.To nasz pierwszy dzień tutaj ,wychodzimy na imprezę </span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Z ,której ty urywasz się z Nathanem do naszego mieszkania aby hmm poczytać książki?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kat!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mam zgadywać ,że on dalej śpi w moim łóżku.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Już nie i nie zmieniaj tematu! Powiedz mi tylko gdzie się podziewałaś przez całą noc?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W Mahiki.-stwierdziła wzruszając ramionami.-A potem łapaliśmy taksówkę do domu ale się zepsuła po drodze więc zaliczyliśmy jeszcze jakiś klub i... i tyle.Chyba.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Spałaś w ogóle?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A skąd mam pamiętać?-wybuchnęła jednak potem bąknęła.-Aha.Obudziłam się w łazience w mieszkaniu Jaya i Maxa bodajże.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Interesująco. Przynajmniej nie w łóżku któregoś z nich.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Co sugerujesz?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nic.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-April! Wiem ,że...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No właśnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie wiesz przecież co chciałam powiedzieć.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Znam cie na wylot i to od urodzenia.A twoja natura jest jaka jest.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dobra trochę przeholowałam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kaaaat.Błagam zwolnij tempo bo ja nie zamierzam za tobą latać i cie pilnować gdziekolwiek wychodzimy ,mieć nadzieję że nie będziesz aż tak bardzo pijana żeby nie wylądować w mieszkaniu u obcego faceta.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ap...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-I nie mów ,że wcale tak nie jest.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ty też musisz mnie dzisiaj denerwować?Nie dość ,że Jay to jeszcze...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Co znowu z Jayem?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie masz pojęcia jak mnie wkurzył wczoraj..a tak nie masz bo wyrwaliście się akurat wtedy z Nathem.-spojrzałam na nią wyczekując opowieści.-Najpierw zaczęliśmy się przegadywać... wiesz ,że on jest wegetarianinem?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kat tylko nie to co ja myślę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Oj no... Więc zaczęliśmy się przegadywać a wiesz ,że jak ja jestem wypita to bredzę i na dodatek jestem... no wiesz.Trochę się pokłóciliśmy a wiesz co się stało potem?! On niby PRZEZ PRZYPADEK wpadł na mnie i wylał na mnie całego guinessa.Myślałam ,że mu na kopie do tego loczkowatego tyłka!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Widząc jej poważny ton i to jak opowiada gestykulując na dodatek wyobrażając sobie tę dwójkę razem w stanie upojenia i prowadzenia zaciekłych konwersacji gdzie "jedno jest mądrzejsze od drugiego" zaczęłam powstrzymywać śmiech.A nawet dotychczasowa wściekłość odeszła daleko gdzieś.-I na czym w końcu stanęło?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W sumie to niewiele potem pamiętam.No widzisz? Byłabyś tam przy nas to sama być widziała a potem mi opowiedziała.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Wzruszyłam ramionami.-No dobrze więc jesteś w konflikcie z Jayem , a Max ma Ninę więc wyjaśnij mi proszę co u nich robiłaś w nocy?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Najwyraźniej spałam.-oparła się o blat kuchni i przechyliła szklankę wody do ust.-W kuchni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Typowo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Już nie jesteś zła?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kamienna twarz i skierowanie wzroku gdzieś w dal.</span><br />
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Oj Ap!-wyrzuciła ręce do góry i podeszłą do mnie by następnie objąć mnie swoimi ramionami.-Skrzacie ty mały mój.To jak , wszystko okay?</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-Powiedzmy.-mruknęłam.-I już nie rób więcej takich akcji bo nie będę wciąż za tobą latać ze smyczą.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">-No dobrze dobrze.-poczochrała mnie. </span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Popołudnie spędziłam dosyć leniwie a gdy już straciła swoje magiczne przyciąganie postanowiłam ,że zwiedzę miasto i rozejrzę nico się po okolicy a przy okazji wstąpię do supermarketu po sowite zakupy.</span></div>
<div>
<span style="font-family: inherit;">Kat została w domu a jej obowiązkiem oczywiście narzuconym przez zemnie było odkurzenie calutkiego mieszkania.Tak jak zaplanowałam dziś moim środkiem komunikacji miejskiej były nogi.Pogoda była umiarkowana , szare chmury częściowo zasłaniał niebo i tylko nieliczne promienie słońca rozpogadzały aurę.Powietrze? Kolejny raz uświadczyło mnie w tym ,że jednak nie ma to jak Gloucester.Wyruszyłam wzdłuż <span style="font-size: 14.44444465637207px; line-height: 23.10000228881836px;">Redbridge Street mijając wiktoriańskie domy i kamienice ułożone niemal jedna obok drugiej.Niewielkie sklepiki różnego rodzaju i lokale nadawały ulicy centralnego charakteru.Do tego typowe czarne wysokie lampy i przycięte drzewka wzdłuż ulicy.Obejmując wzrokiem okolicę zauważyłam za moimi plecami jakiegoś podejrzanego typka rodem z Matrixu szybko więc zahaczyłam o inną ulicę.Wychodząc z za zakrętu zobaczyłam niewielki park i nagle dopadła mnie tęsknota za wieczornymi spacerami z moim psem.W końcu gdy byłam już daleko od domu postanowiłam poszukać najbliższego super marketu i nareszcie zapełnić pustą lodówkę.Na jutro zaplanowałam tym razem nie samotnie lecz z Kat a jak dobrze pójdzie to i z Nathanem rundkę po salonach meblowych.A więc znalazłam się nareszcie na zakupach , powoli i bez pośpiechu ładowałam kolejne produkty do koszyka , a następnie udałam się do kasy.Stojąc w kolejce zauważyłam po raz kolejny mężczyznę z ulicy. Miał na nosie czarne okulary i czarną skórzaną kurtkę a w ręce trzymał coś długiego i okrągłego jak by tubę w ciemnym futerale.Kiedy spojrzałam w tył spotkałam jego podejrzliwe spojrzenie więc szybko się odwróciłam ,zapłaciłam i spakowałam zakupy do siatek.Opuściłam sklep i złapałam taksówkę by następnie jak najszybciej wrócić do domu.Może jeśli Kat podczas mojej nieobecności nieco się zregenerowała to upieczemy coś dobrego i zapoznamy się z sąsiadami?</span></span></div>
<div>
<span style="font-size: 14.44444465637207px; line-height: 23.10000228881836px;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div>
<span style="font-size: 14.44444465637207px; line-height: 23.10000228881836px;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-size: 14.44444465637207px; line-height: 23.10000228881836px;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">---------------------------------------------------------------------------</span></span></div>
<div>
Witam witam państwa ;)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Aleeee nędza jak to mawia mój polonista.No nędza bo to takie umenczone było że chocho cho!Nie wiem co jest teraz ze mną ale najchętniej bym spadała i jadła nutello podobne rzeczy i nic nie robiła.Przedemną mega trudny tydzień jeśli chodzi o szkołę & sprawdziany ale i tak pewnie wszystko opiepszę no bo przecież nie byłam bym sobą gdyby lenistwo nie zwyciężyło w tym przypadku.Oj ciężko ciężko ;<</div>
<div>
Dzisiaj króciutko Skarby bo jutro muszę wstać jeszcze o zmroku xd a juz teraz padam na twarz.Tak ,że Ahoj! I bywajcie tam zdrów , good i ten no i git ;)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Do nn! ;**</div>
<div>
Dzięki za tyle wyświetleń Myszki! Jet MOC ;D</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-29833959501403635032014-02-24T11:28:00.001-08:002014-02-24T11:28:35.357-08:00Rozdział 50Właśnie wychodziłam z prysznicu przy okazji robiąc pierwszą próbę generalna naszej łazienki kiedy usłyszałam już od progu głos Katherine.<br />
<br />
-April , zabije Cię!-oznajmiła twardo zaraz wejściu.-Szukałam jakiegokolwiek sklepu prawie godzinę! A wiedziałaś ,że jakieś sto metrów od naszej kamienicy jest sklep ze zdrową żywnością ,ale wydawał się podejrzany przed wejściem stała gromada krzyczących chińczyków.-powiedziała opadając na fotel i kładąc niedbale reklamówkę z zakupami na podłogę.<br />
-To Londyn, kochana , centrum życia ludzi z całego świata.-odparłam wycierając włosy ręcznikiem.<br />
-Jak dla mnie to trochę za dużo tych egzotycznych obcokrajowców.<br />
Parsknęłam.-Zauważyłaś? Zaczynasz mówić jak ja a ja jak ty.<br />
-To już sobie ponarzekać nie wolno!-zaśmiała się.<br />
-Można ale przypominam ,że zanim ty zdążysz się przygotować do wyjścia ja już dawno będę tam leżała wypita.<br />
Kat wybuchnęła śmiechem tak głośno ,że chyba usłyszeli ją wszyscy sąsiedzi a zaraz potem zrobiła wyjątkowo groźnie poważną minę.-Grabisz sobie grabisz mała.-pogroziła mi palcem.-Ale w sumie... April i entuzjazm na imprezę i to dzisiaj ,w takim dniu? Wow! Ten nasz nowy prysznic działa chyba jakoś energetycznie!<br />
-Taa wypiję jeszcze mojego energetyka i będę fruwać pod sufitem.<br />
<br />
Z zadowoleniem sięgnęłam po napój i zostawiłam kuzynkę znikając w łazience.Narzuciłam na siebie mój ulubiony szlafrok i zasiadając przed lustrem przystąpiłam do obrzędów upiększających.Włosy potraktowałam lokówką a następnie trudziłam się nad nieco bardziej wyjściowym makijażu niż ten na co dzień.Po niecałej godzinie byłam już gotowa , umalowana , uczesana oraz należycie ubrana.Kat równie szybko się uwinęła więc nie pozostało nam nic innego jak czekać na chłopaków , którzy mieli pod nas podjechać.Wyszłyśmy z mieszkania i zeszłyśmy na klatkę o mal nie łamiąc sobie nóg przez wysokie buty kiedy chłopaki zadzwonili , z informując nas ,że lada chwila będą.<br />
<br />
-April ?-zagadała Kat.<br />
-Yhym? -nie spoglądając na nią otworzyłam drzwi naszej klatki a wychodąc oblała nas fala styczniowego chłodu.-Ożeż ,ale zimo!<br />
-Jacy oni są?<br />
-Kat ,zadajesz mi to pytanie 2 minuty przed spotkaniem z nimi?<br />
Chwila namysłu i kontemplacji.-Tak.-zaśmiała się cicho.<br />
-Sama się przekonasz i wiesz... wydaje mi się ,że jak imprezowi kompani idealnie się zgracie.<br />
-No ja myślę!-orzekła kiedy pokaźne czarne volvo podjechało z piskiem opon tuż pod samą furtkę.A gdy szyba samochodu się uchyliła naszym oczom ukazał się Max. Gwizdający Max.-Ulalalaa!-wydał dźwięk zachwytu.-To może podwieźć panie?-mówił tym swoim uwodzicielskim głosem urodzonego podrywacza.-Takie piękne kobiety nie powinny marznąc w tak świetnie zapowiadający się wieczór.<br />
Ukradkiem spojrzałam na Kat ,która miała równie zachwyconą i podekscytowaną minę jak Max.-Oj Georege trzeba było szybciej jechać to byśmy nie marzły.-odparłam wzruszając ramionami.-I to się okaże ,czy taki świetny.<br />
-No we mnie wątpisz maleńka!?<br />
-Ależ skąd? Ani bym śmiała.<br />
Max nie odezwał się tylko przerywając naszą konwersację spojrzał na moją rudowłosą towarzyszkę.<br />
-A właśnie!-ocknęłam się.- Przedstawiam ci mój drogi moją współlokatorkę Katherine.<br />
-Właściwie to Kat.-poprawiła mnie szczerząc się do Maxa.<br />
-W każdym bądź razie niezmiernie miło poznać.-orzekł tym swoim charakterystycznym tonem a ja pomyślałam "dobrze ,że tego Nina nie widzi".<br />
-Lepiej nam otwórz drzwi ty stary podrywaczu.-parsknęłam ponaglając go.<br />
-Oczywiście oczywiście ,szofer Maxymiliano do usług.-wysiadł z samochodu zabawnie się kłaniając przez co ledwo nie wybuchłam śmiechem.Otworzył nam drzwi i wreszcie zobaczyłam na tylnym siedzeniu zaintrygowanego Nathana.-No ile można czekać?<br />
-Przepraszam kochanie -powiedziałam pośpiesznie i go pocałowałam.-ale Max nas podrywał więc trochę zeszło.<br />
-Max , dzisiaj trzymasz się z dala od April , słyszysz?-zawołał do kierowcy brunet.<br />
-Ooo jaki ochroniarz z pana panie Sykes!<br />
-Zawsze i wszędzie.-odparł Nath już nie tak głośno i pocałował mnie w policzek.-Jeśli trzeba.-dodał na końcu z rozbrajającym uśmiechem.<br />
-Dobra to waleczny Nath się uspokaja a ty Maxiu odpalaj to cacko bo Tom tam w Mahiki korzenie zapuści.-odezwał się ktoś trzeci i dopiero teraz zobaczyłam Jaya siedzącego obok Maxa.<br />
-O Jay , nie zauważyłam Cię!<br />
-Dzięki.<br />
Max charakterystycznie się zaśmiał.-Na ogół nie trudno zauważyć Jaya.-dodał.-I nie martw się Bird ,Tom nie opróżni ci baru.Jeszcze nie.<br />
Chyba tej nocy będziecie mieć jeszcze jednego równego sobie kompana do picia ,pomyślałam spoglądając na Kat.<br />
<br />
Wreszcie ruszyliśmy w drogę.Max niezwykle gazował i chaotycznie jechał przez co parę razy na zakrętach zwalaliśmy się na siebie jak domino co powodowało lawinę śmiechu.Nie powiem , myślałam że to Nathan jest porywczym kierowcą jednak przy George'u to istny aniołek drogowy.Po dłuższej podróży oraz ciągnącym się w nieskończoność staniu w korkach do których powinnam się powoli przyzwyczajać skręciliśmy w znajomą mi ulicę.Tak jak zapowiadali chłopaki , tej nocy mieliśmy bawić się w Mahiki.<br />
<br />
Wchodząc do środka klubu przypomniała mi się doskonale niedawna sylwestrowa impreza.Padał deszcz kiedy podjechaliśmy pod lokal a ja byłam cała w nerwach , moją drżąca rękę dzielnie trzymał Nathan.Wtedy kompletnie nie wiedziałam jak wypadnę przed jego znajomymi ,jacy oni będą , jak zwyklą świętować. Później jednak czułam się niezwykle swobodnie jak bym w cale dopiero co nie poznała tych ludzi.No i proszę!Ciekawa jestem czy Kat odczuwa choć nutę niepewności bądź zdenerwowania.Oderwałam umysł od moich przemyśleń i spojrzałam na wnętrze ,które wyglądało całkiem podobnie jak ostatnio.Mahiki od początku urzekło mnie swoją nutą egzotyki , stwierdziłam kiedy właśnie zawitał do nas Tom razem ze swoim drinkiem przystojnymi kolorowymi liśćmi i kwiatami.<br />
<br />
-Witam drużyno.-powiedział głośno tak jak zwykł i ze wszystkimi poklei się przywitał.<br />
-O a to..?-wskazał na nikogo by innego jak Kat ,której oczy rozjeżdżały się we wszystkie strony.<br />
-Kat , moja przyjaciółka.-przedstawiłam rudą.<br />
-Hej i jak łatwo się domyślić niezmiernie mi miło poznać.-wyszczerzyła się do Parkera.<br />
-Mi również.-wysłał nowo poznanej uśmiech nr 5.-Więc wy teraz mieszkacie razem?<br />
-Zgadza się.<br />
Tom przesączył przez rurkę procenty po czym stwierdził.-Dobrze wiedzieć do kogo będziemy wpadać na mniejsze i większe wieczorki<br />
-Alkoholowe.-dodał Jay wyrastając obok Toma i stukając się z nimi drinkiem.<br />
-Jak już to w moim domu będą odbywały się tylko i wyłącznie wieczorki soczkowe ewentualnie herbaciane.<br />
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.-O to ja wpadnę!-odezwał się nie kto inny jak Nath.<br />
-Ty zawsze jesteś stałym gościem.-uśmiechnęłam się do niego.<br />
-Zaraz zaraz ale to jest też mój dom!-zastrzegła rudowłosa.-Ty w swoim pokoju będziesz urządzać sobie te swoje beznadziejne wieczorki a ja w swoim moje te... lepsze o!<br />
-I to mi się podoba.-orzekł głośno Tom.<br />
<br />
Ocho i już się dogadali , pomyślałam przysłuchując się ożywionym konwersacjom Kat z resztą towarzystwa.Wielbiciele napojów zostali przy barze a ja z Nathanem zajęliśmy jeden z boksów z białymi kanapami.<br />
<br />
-I swój spotkał swego.-rzekłam spoglądając na podchodzącą już w naszą stronę resztę ekipy z kolorowymi drinkami w rękach.<br />
-Dokładnie.-zaśmiał się cicho Nath.-Od razu wiedziałem ,że się dogadają.<br />
-A tak poza tym to nie wiedziałam ,że zabieracie nas do Mahiki.<br />
-W sumie to zazwyczaj to przyjeżdżamy jeśli jesteśmy w Londynie.<br />
-Bywanie w zwykłych klubach -mówił Jay ,który właśnie się do nas dosiadł.-zazwyczaj kończy się tak ,że nie możemy ruszyć się na metr nie otoczeni z każdej strony dziewczynami ,a tu jest wyjątkowo swobodnie.<br />
Chodzenie do drogich klubów , zakupy robione wcześnie rano , czy unikanie miejsc wypełnionych ludźmi... ze smutkiem spojrzałam na Nathana myśląc o jego ograniczeniach jednak on nie wydawał się zbytnio tym przejętym.Na stacje kiedy mnie odbierał też przyjechał w czapce i okularach , przypomniałam sobie.Nie zdziwiło mnie to bo na co dzień starał się nie rzucać iw oczy i zachować prywatność jednak wiedziałam ,że kocha fanki i stara się poświęcać im swój czas kiedy tylko jest taka możliwość.<br />
<br />
-Ap ,chcesz coś do picia?-zapytał Nathan wyrywając mnie z rozmyśleń jak ze snu.<br />
-Tak , weź mi mohito.-wysłałam mu swój uśmiech numer 5 co oznaczało prośbę o przyniesienie drinka.Przy stoliku zostaliśmy tylko ja , Kat i Jay.<br />
-No więc-zaczął już bardzo rozluźniony Jay.-Jak tam wasza nowa posiadłość?<br />
-Świetnie!-wyprzedziła mnie Kat swoją sarkastyczną wypowiedzią.<br />
-Musimy tylko przemalować jeden pokój , doprowadzić kuchnię do porządku i kupić parę nowych mebli.<br />
-A tak... -upiła łyk swojego niebieskiego drinka i po chwili odchyliła usta od krawędzi szklanki wybuchając śmiechem.-Nath zdewastował jej łóżko!-roześmiała się a kiedy ja już otwierałam usta aby coś powiedzieć wtrącił sie Jay.-Dobra bez szczegółów!<br />
-Niee ,nie o to chodzi.-parsknęłam i spojrzałam na nich roześmiana.-Po prostu walnął się na nie i bum! Deski podtrzymujące materac się połamały więc w efekcie wylądował na ziemi.<br />
-Kto wylądował na ziemi?-w mgnieniu oka pojawił się obok nas wilk o ,którym była mowa.<br />
-Ty!<br />
-A daj spokój do teraz kręgosłup mnie boli.-zmarszczył brwi w grymasie.<br />
-Biedny.-zrobiłam podkówkę z ust i cmoknęłam go w policzek.-Ale jaką miałeś minę hahaha taką zdezorientowaną "cholerka , co się dzieje"!? Jaka szkoda ,że tego nie uwieczniłam.-westchnęłam.<br />
-To nawet lepiej ,to nawet lepiej.<br />
<br />
*kilka godzin później*<br />
<br />
-Zobaczymy czy dziewczyny z Gloucester dadzą nam radę ,co nie panowie?-zapowiedział ktoś jednak jakoś bardzo się tym nie absorbowałam gdyż po godzinnych wirowaniach na parkiecie nadal cały świat mi wirował.Siedziałam na jednej z kanap opierając lekko głowę o ramie Nathana i usilnie próbowałam wyostrzyć obraz przed moimi oczami.<br />
-Sorry chłopaki , ale my odpadamy.-oznajmił Nath przez co Tom z Maxem wydali swoje pomruki niezadowolenia.<br />
-No wiem ,że jesteście baaardzo chętni aby mnie pocałować ale wiecie... nie będe wam robił konkurencji.<br />
-Jaaaasne Nath , z tobą to było by już wszystko przesądzone.<br />
-Co sie dziwić , że Młody zawsze wygrywa skoro ma największe doświadczenie.-odparował sarkastycznie Max co spowodowało u wszystkich falę śmiechu.<br />
-A to może Katherine?-zapytał Max swoim niskim głosem.<br />
-Nie wiem na co jeszcze czekacie.-odparła podobnym tonem potwierdzając tym samym swój udział w konkursie.<br />
Kiedy już wszystkie napełnione po brzegi kufle stały przed zawodnikami zaczęłam.-To gotowi mistrzowie? Zaczynamy , start!<br />
I poderwali się jak poparzeni.Myślałam ,że każde pokolei z nich wybuchnie kiedy pochłaniali piwo z zawrotną szybkością.Choć nie wątpiłam w umiejętności mojej przyjaciółki to wystartowała trochę za późno i była delikatnie w tyle jednak nadal dzielnie i zaciekle walczyła.W pewnej chwili kiedy kufle były pokaźnie opróżnione Kat niesłyszalnie pisnęła gdy złoty płyn zaczął ściekać z jej brody aż do dekoldu na co od razu zwrócił uwagę Max a widząc jego wzrok na mojej kuzynce zaczęłam się niemiłosiernie śmiać.<br />
-Ostatnie sekundy! Iiii... Tom i Jay idą łeb w łeb.-komentowałam.-Stawiam 20 na Toma!<br />
-50 na Jaya.-zawołał Nath.<br />
-Iiii nieeee Jaaaaay!-wykrzyknęłam kiedy Loczek z mocno zaciśniętymi oczami pochłonął calutką zawartość kufla aż do dna dosłownie pół sekundy przez Parkerem.<br />
-I kto jest mistrzem!? No kto...? Nie słyszę , może by tak jakieś wyrazy uznania...?<br />
-Jaaaay jestem przez ciebie o 50 funtów w plecy.-mruknęłam niby obrażona co spowodowało łaskotki w bok.<br />
-Nath!-szturchnęłam go już się śmiejąc.<br />
-No to nagroda czeeeeka!-zawołali entuzjastycznie oboje przegrani.-A zaraz to kto przegrał tak właściwie?<br />
I zapadła cisza.Spojrzałam ukradkiem na rudą , miała niepewną minę jak by chciała się schować i stać niewidoczna.-Kaaaatherinoooo.-zawołałam melodyjnie z szerokim uśmiechem patrząc w jej stronę.-Gorące usta Birda czekają.-lałam z śmiechu podobnie jak reszta.<br />
Kat nic nie powiedziała tylko z naburmuszeniem jak małe dziecko patrzyła na wszystkich aż jej wzrok utkwił na Jayu który już siedział wyprostowany i w pełni gotów do wypełnienia zakładu.-Eeeww miejmy już to za sobą.-mruknęła.<br />
-Jay?-wszyscy się do niego zwrócili i wlepiali swoje oczy w te dwójkę.<br />
-Och no dobrzeeee.-wywrócił oczami zbliżając się do niej tak że wystarczyło tylko pochylić głowę do pocałunku.-Czekaj.-rzucił szybko i kiedy Kat już była na przeciw niego z całej siły i na cały klub najgłośniej jak kiedykolwiek słyszałam ... beknął. Wszyscy wybuchnęli śmiechem łącznie z Tomem ,który składał Jayowi gratulacje pobicia nowego rekordu życiowego i tylko Kat wydawała się zielona na twarzy jak by zaraz miała zemdleć.<br />
-Zrobiłeś to specjalnie!-krzyknęła oszołomiona.Wyglądała jak by spokojnie szła ulicą a ktoś przez okno wyrzucił na nią zawartość swojego śmietnika.<br />
-Nie nie ależ ,absolutnie nie.-zaczął się tłumaczyć Jay jednak wydawało się , że z dopełnieniu zakładu będą nici.<br />
-Jay to było.... genialne.-wykrzyknął Parker.<br />
Zieleń i bladość zeszły z twarzy Kat i wydawała się być teraz w nieco lepszym stanie.-Dobra masz rację to był wyczyn ale to nie zmienia faktu ,że....<br />
-Wiedziecie jaki ze mnie rekordzista.-wypiął dumnie pierś do przodu i uniósł brwi jednak widząc niezadowoloną minę Kat dodał.-No dobra chodź tu , publiczność się nie cierpliwi.<br />
Oboje zbliżyli się do siebie chodź bardziej zdecydowany ruch zrobił Jay ,Kat zamknęła oczy i schowała na chwilę swoją dumę do kieszeni kiedy usta Jaya wpiły się w jej.Wszyscy z zapartym tchem obserwowali proces wypełniania zakładu i rzucali swoimi kąśliwymi tekstami.Wreszcie kiedy dwójką oderwała się od siebie zaczęliśmy klaskać i gwizdać.<br />
-No no !<br />
-Kat i jak wrażenia?<br />
-Bez tego co zrobiłeś przedtem było by o wiele lepiej.-odparła poważnie wycierając kantem dłoni usta.<br />
-Ale nie było źle?-dopytywał się tym razem Bird szczerząc się.<br />
-Dobra ,będę szczera.Jeśli to był pocałunek na zakład a porównując go do jakiejś... setki(?) jakich doświadczałam to sory Jay ale wypadasz słabiutko.-wzruszyła ramionami.<br />
-Uuuuu! Bird musisz popracować! Max jesteś chętny?<br />
-Człowieku gdyby nie Nina to ja nie wiem co ja bym z Jayem teraz robił.-rozmarzył się Łysy dając w śmiech po czym chwycił głowę Loczka i cmoknął.<br />
-Maxiu tylko ty mnie rozumiesz... -zasmucił się spuszczając głowę.-Jesteś moim ulubionym partnerem bromancowym!<br />
-Jasne Bird , to jak my to się nazywaliśmy?<br />
-Emm Mey.. May nie czekaj Jax ... Jex tak tak Jex!<br />
-To był Jax debile!-poprawił ich Tom nadal rechocząc.<br />
-Ooooo właśnie Tommy Parkerusu kochany no chodź tu do mnie Słońce!-tym razem Max sie obrócił i rzucił w uściskach na Toma ,który był już solidnie napojony i wydawał się w być w tak błogim nastroju że było mu chyba wszystko jedno czy całuje go Max czy Kelsey.<br />
-Tomax to jest bromans ludzie! Paczcie i podziwiajcie.-bełkotał Parker.-No chodź tu ty mordo moja!<br />
Wszyscy zalani śmiechem patrzeli na ściskającą się dwójkę pijanych facetów kiedy spojrzenia Nathana i Jaya nagle się spotkały.I znów zaczęło się "Bird ty moja druga połowo!" albo "Lil Nath , najdroższy pozwól , że cię uściskam!". Spojrzałyśmy po sobie razem z Kat ogłupiałe nie wiedząc co zrobić przyglądałyśmy się tej komicznej sytuacji.<br />
<br />
*godzinę różniej*<br />
<br />
Sięgnęłam po kolejnego drinka i już miałam wypić go do dna a następnie ruszyć na parkiet i szukać Nathana jednak pan zaginiony w jednaj chwili zjawił się obok mnie.Chwiejnie opadł na kanapę , widziałam jego rozmarzone świecące oczy ,które oprócz powolnych ruchów doskonale świadczyły o jego głębokim stanie upojenia alkoholowego.<br />
-Właśnie miałam cie szukać.-odparłam kiedy oparł się o moje ramie jak by był śpiący.<br />
-Ale tamtatadramtam jestem!-wyszczerzył się zadowolony.-Tęskniłaś?-zapytał zionąc procentami i niespodziewanie zaczął obejmować mnie ramieniem a potem całować moją szyję.<br />
-Nooo jasneee.Ja?Jak mogłabym za tobą nie tęsknić.-uśmiechnęłam się a Nath dalej kontynuował swoje pocałunki przez co niekiedy wierciłam się przez łaskotki.-To może posiedzisz tutaj chwilę i choć trochę wytrzeźwiejesz ,hm?<br />
-Wydajesz się być taaka trzeźwa... -wybełkotał i po chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie napojonymi oczami.-To nie fair!<br />
-Jak to nie?-roześmiałam się z jego obrażonego tonu.<br />
-Aaa bo widzisz no jak jestem pijany to wszyscy wydają mi się taaaacy trzeźwi i mam wrażenie ,że tylko robie z siebie przed nimi idiotę.<br />
-Hmm jak by ci to powiedzieć Nath... oni<br />
-Nie kończ i tak wiem.-przerwał mi , miał tak niewiarygodnie świecące i rozbiegane oczy.Lekko się kolebiąc jak na statku podniósł się z kanapy i spojrzał we mnie.-Mówiłem ci ,że jesteś tak niewiarygodnie piękna?<br />
-Kiedy byłeś pijany z jakieś 50 razy.-zaśmiałam się .Śledziłam każdy jego ruch , nieudolnie odgarnął moje włosy na bok i zaczął błądzić ustami po szyi jedna zaskakująco delikatnie , już dobrze wiedział ,że powoduje to u mnie łaskotki.<br />
-Powinienem o wiele częściej ,nie uważasz?-wymruczał.<br />
-Nie obraziłabym się.-uśmiechnęłam się kiedy posadził mnie na swoich kolanach i ponownie zaczął całować , czule , z oddaniem , namiętnie.Woń jego perfum mieszała się z alkoholem tak jak światła parkietu mieszały się ze wszystkim innym lekko mnie otumaniając.Był taki ciepły , pod dłońmi na jego koszuli czułam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada.Zaczęłam błądzić dłonią po jego torsie kiedy on jedną gładził mój policzek a druga powędrowała gdzieś do okolic tali i zaczęła wślizgiwać się pod mój top.Oderwaliśmy swoje usta tylko na chwilę aby zobaczyć co się stało.Kat stojąca kilka metrów od nas lekko chwiała się na nogach i wrzeszczała na zakłopotanego i zdezorientowanego Jaya.<br />
-Masz ochotę tu zostać?-wyszeptał mi do ucha Nath.<br />
-Nie.-powiedziałam pewnie i równie cicho jak on spoglądając w jego świetliste zielone tęczówki.Było to coś w rodzaju zgody.-Zwijamy się.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
------------------------------------------------------------<br />
Witam Was Kociaki! ;)<br />
<br />
Śmiało ,możecie mnie zadźgać , powiesić , ukatrupić czy nawet spalić żywcem.Należy mi sie ;< I nawet nie chce mi się patrzeć jak długo mnie tu nie było.Wytłumaczenie moje brzmi : brak weny ,brak czasu + morderczy powrót do szkoły .Taaaa witaj dobijająca rzeczywistościo! eeww a jutro mam na 7 -,- Rozdział jest ... no nie podoba mi się w ogóle.Fakt gdyby był napisany w ekspresowym tempie byłby okay.Zauwarzyłam ,że kiedy mam myśł "ten rozdział musi byc mega ,musi wydarzyć sie to a to.." to gówno mi wychodzi a nie rozdział... :/ cóż życie.<br />
<br />
<br />
Będe zmykać i spróbuje nadrobić nieco zaległości na waszych cudnych blogach.Tak ,że ahoj Misiaki!<br />
Pod koniec tygodnia ewentualnie w granicach weekendu się ukrze nowy cosiek ;) Wow i ta moc 50! I jeszcze dodatkowo ta moc 15 tysiecy wyświetleń <3 nbsp="" p="">Spadam i całuję! ;*<br />
<br />
<br />
<br /></3>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-21758920421137741102014-02-15T07:32:00.003-08:002014-02-15T07:32:37.418-08:00Rozdział 49Znajomy krajobraz , ceglane stare domy , zakurzone ulice , zwykli ludzie - to wszystko znikało za szybą pociągowego przedziału , w którym siedziałam.Katherine siedząca na przeciwko mnie z oddaniem szukała w swojej torebce telefonu nie zważając na znikający za nami obraz rodzinnego miasta.Tego dnia nie czułam się zbyt dobrze a wydawało mi się ,że powinnam. Jadę tam gdzie chciałam do kogoś ,za którym przez te kilka dni zdążyłam niesamowicie się stęsknić i do tego dochodzi perspektywa rozpoczęcia nowego życia w swoim własnym kącie.I wydawać by się mogło ,że chyba nic nie jest w stanie zakłócić mojego spokoju , a jednak...Czułam jak by mój cały spokój i cudowna perspektywa spełnienia zostały odrzucone gdzieś na bok i zastąpione znów nadciągającym niepokojem.Tak , nie pogodziłam sie z rodzicami od ostatniej kłótni.Chciałam , tak bardzo chciałam wyjeżdżając swobodnie i bez żadnych niedomówień czy konfliktów się z nimi pożegnać.Tak jak kiedy wyruszałam do Stanów , kiedy mama po raz setny mówiła "uważaj na siebie ,April" , a tata odwiózł mnie na lotnisko i niemal nie zatrzymał mnie swoją szczerością oraz smutkiem.W tedy czułam się pewniej , teraz już sama nie wiem... Ostatnie sprawy pozostały niewyjaśnione , każda ze stron pozostała chłodno obojętna co jeszcze bardziej mnie dobija.W dodatku zaczęły ogarniać mnie wątpliwości co do mojej decyzji i świadomość ,że może w ich słowach podczas tej pamiętnej kolacji było jakieś ziarnko prawdy.<br />
<br />
-Ziemia do April!-zawołała moja towarzyszka podróży.-No chyba nie zamierzasz spędzić 2 godzin gapiąc się w szybę?<br />
Wyrwana z rozmyśleń spojrzałam na nią z ukosa.-Nie nie ,co ty.-zerknęłam na nasz pusty przedział wzdychając.-Szkoda ,że ta podróż tyle trwa.<br />
-Właśnie! Już nie mogę się doczekać wtargnięcia do naszego nowego królestwa!-niemal pisnęła a ja słabo uśmiechnęłam się widząc jej entuzjazm.-Może okaże się ,że na przeciwko mieszkają jakieś niezłe chłopaki?-pomachała mi brwiami z entuzjazmem.<br />
-Marzysz , kochana.<br />
-A ty tylko zrzędzisz , kochana! Jak myślisz ? Może upieczemy jakieś ciasto i zrobimy obchód po kamienicy?Albo wiem! Lepiej weźmy jakiś trunek wiesz ,będzie tak na ludzie i..<br />
-Widzę ,że już pierwszej nocy chcesz wylądować w kogoś w łóżeczku , hm?<br />
-April , miałam na myśli zaprzyjaźnianie się z sąsiadami , przyjazne stosunki nic więcej.-wzruszyła ramionami.<br />
-Taaa ja się obawiam ,że te stosunki mogą być nieco za przyjazne nawet.<br />
-Och ,jak zwykle marudzisz.-machnęła ręką.-Powiedz lepiej ,czy dziś wpadną te twoje chłopaki z The Wanted? No wiesz, trzeba jakoś ochrzcić lokal.<br />
-Kat , ciebie tam nawet jeszcze nie ma a już planujesz pasmo imprez.<br />
-Nie ma ,ale będę i zobaczysz ja w takim nie ochrzczonym mieszkanku długo nie pociągnę.<br />
-Jasne jasne.-odparłam.-Hmmm jak myślisz , wytrzymam z tobą dłużej niż tydzień?<br />
Zrobiła "oburzoną" minę i po chwili odezwała się wznoszącym tonem.-Zawsze możesz wyprowadzić się i pofrunąć do Nathana.<br />
-A ty urządzisz w moim pokoju bzykalnię.-powiedziałam ślepo patrząc a przestrzeń.<br />
-Eeeej! Zaraz wylecisz z tego pociągu , mała! -uniosła się i rzuciła we mnie rękawiczką.<br />
-Dobra , nie powiedziałam tego , cofam.-zaśmiałam się.<br />
-Ty to lepiej wracaj do swoich zmartwień i medytacji.<br />
-Skąd...?<br />
-Moja droga przyjaciółko , twoja twarz mówi wszystko.-odparła ze szczerością , a niedługo potem zapadła cisza , usadowiłam się wygodniej na swoim miejscu podkurczając nogi i znów gapiłam się w uciekający za nami las.<br />
<br />
***<br />
<br />
Obie nasze walizki wydawały się niewyobrażalnie ciężkie więc cudem było przetransportowanie je na korytarz pociągu. Od Nathana dzieliło mnie jakieś 10 metrów i przede wszystkim jako takie wyjście z pociągu z bagażami. Kiedy przeciskałam się z moja ogromną walizką przez ludzi usłyszałam za sobą głos.<br />
-Pozwoli pani ,że pomogę.- pewny , dobrze znany , z lekką chrypką i mocnym akcentem.Nathan!!!Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam ukochanego bruneta sięgającego jedną ręką po mój bagaż a drugą wędrującą na moja talię.Nie czekałam już na nic , po prostu niemalże rzuciłam się na niego.-Nath!-pisnęłam tuląc się w jego i nie powiem pewnie był zaskoczony moją tak żywiołową reakcją jednak w tej chwili nic mnie nie obchodziło nawet ludzie przeciskający się obok nas i nieprzyjemne dźwięki pociągów hamujących na szynach.Moje serce aż skakało z radości na jego widok.Czułe pocałunki i wymienianie stęsknionych spojrzeń przerwało nienaturalnie głośne chrząknięcie Kat.<br />
-No to ten.-zaśmiała się.-W życiu nie widziałam słodszego widok i to w dodatku z April w roli głównej , jednak...<br />
Przerwał jej Nath z szerokim uśmiechem. -Jasne Kat , zbierajmy się stąd.<br />
Po wpakowaniu wszystkich naszych rzeczy do niezawodnego samochodu Nathana ruszyliśmy prosto do naszej nowej posiadłości.Kat w drodze była nie mniej podekscytowana niż w pociągu ,jednak teraz i mi się to udzieliło.Po pochmurnym nastoju sprzed paru godzin nie pozostało w zupełności nic.Siedziałam na przednim siedzeniu białego audi i kątem oka spoglądam na mojego kierowcę.W prost nie mogłam oderwać wzroku od prowadzącego Nathana ,który doskonale zauważał moje spojrzenia i śmiał się pod nosem.<br />
-Doprawdy człowieku nie wiem jak ty to robisz ,ale April jeszcze w pociągu wydawała się w tak parszywym nastroju że myślałam ,że zaraz wyskoczy przez okno i wpadnie pod tory.-zauważyła Kat.<br />
-Nath już miał zamiar zabierać głos kiedy go wyprzedziłam.-Och Kat , i myślisz ,że tylko on tak na mnie działa? Wszystkim fankom zawirował w głowie.<br />
Spojrzał na mnie tymi swoimi niezwykłymi oczami z mnóstwem emocji.-Ale tobie szczególnie , co?<br />
-Najszczególniej.-uśmiechnęłam się szeroko do niego znów mogąc go widzieć.<br />
Usłyszałam głośne westchnięcie za swoim fotelem.-Jezu ,ja muszę sobie kogoś znaleźć bo zeświruje z wami.<br />
Spojrzałam na nią.-Aaa!O to się raczej martwić nie musisz.<br />
-No ja myślę ,że reszta ekipy wpadnie raz za czas na herbatkę ,ewentualnie jakąś kawę bądź mocniejszy trunek.-zaśmiała się Katherine.<br />
-Wydaje mi się ,że powinnyście zrobić wycieczkę zakupową do monopolowego.-Nath.<br />
-Właśnie.-pomachała brwiami z ekscytacją.-I pamiętasz Ap , moje genialne plany , prawda?<br />
-Tak.. jak mogłabym o nich zapomnieć.<br />
-No!-klasnęła w dłonie.<br />
-Czy ja dobrze rozumiem? Jeszcze nie ma was w domu a już mamy podjechać do sklepu po asortyment na parapetówkę?-spojrzał na nas Nath.<br />
-Zgadza się!<br />
-Kat , mówiłam ci ja na serio nie mam dzisiaj siły!<br />
-Dobra dobra , a skoczyć na Nathana to jakoś siłę miałaś !-zastrzegła przez co sam wspomniany głośno się roześmiał.<br />
Wywróciłam oczami.-Ona jest niemożliwa!<br />
-I taaaaka mądra.-dodała z zachwytem.<br />
-Nie wiem co ma to wspólnego z moim skokami na Nathana jak to ujęłaś ,ale niech będzie...<br />
<br />
Kilka minut później po podróży pełnej śmiechów i wygłupów dotarliśmy pod właściwy budynek.Dziś wyglądał jakoś inaczej , kiedy po raz pierwszy oglądałam go z Nathanem już się ściemniało a okolica nie wydawała się mi taka wymarzona jedna dzisiaj ten dzień dodawała mu uroku.Znów zajęliśmy się taskaniem bagażów a kiedy ledwo co dotarliśmy do wejścia przed moimi oczami wyrosły dziesiątki schodów.Jednak nie ma to jak możenie bardzo siły ale za to pomocny i przy okazji uparty Nathan.Po odebraniu kluczy od właścicielki z mieszkania niżej nie pozostało nic innego jak dotarcie do numeru 7. Było takie jak je zapamiętałam , może nie koniecznie ładne i stylowe ale za to nasze.Kiedy postawiliśmy walizki w przedpokoju popędziłam po korytarzu a następnie do salonu i odsłoniłam wszystkie okna pozwalając światłu wypełnić przestrzeń.<br />
<br />
-To co herbaty , panie Sykes?-zawołałam ruszając do kuchni kiedy Nath rozsiadł się na kanapie w salonie.<br />
-O tak poproszę!<br />
-Pfff chyba z termosu.-prychnęła Kat pojawiając się obok mnie.-W tej kuchni w ogóle coś działa?<br />
-Zaraz sprawdzimy.-oznajmiłam i zaczęłam nalot.<br />
Herbatę zrobiliśmy po godzinie... Kuchnia świeciła pustkami a z kolejno otwieranych świecących pustkami szafek wylatywał kusz.Na reszcie kiedy znalazłam czajnik mogłam go użyć. Katherine mimo niezbyt dobrej funkcjonalności kuchni i tak chodziła po mieszkaniu z uśmiechem przyklejonym na twarzy.W końcu ta sfera kompletnie jej nie obchodziła - ważniejsze był pokoje.<br />
-Nastaw się jutro na dzień pełen wrażeń.Odwiedzimy kilka sklepów , ewentualnie kilkadziesiąt.<br />
-Cccco?<br />
-April . trzeba pokupować mnóstwo rzeczy a poza tym to ja mam nadzieję ,że odstąpiłaś mi żółty pokój a nie<br />
-Różowy.-powiedziałam nie śmiało lekko się uśmiechając.<br />
-Nieeeeee.-opadła na kanapę obok Natha omal nie wylewając mu herbaty.-Ja tam nie zasnę!<br />
-Zawsze możesz urządzić tam bzykalnię-odezwał się Nathan za co został przez nas zgromiony spojrzeniem-Różowo mmmm!<br />
Rzuciłam w niego poduszką i usiadłam na brzegu kanapy.-Czyli przez najbliższy tydzień bawimy się w dekoratora.<br />
-Nathan , znasz jakiś niezłych fachowców od remontów?-zapytała Katherine.<br />
-Jasne! Jay i ja na przykład.-odparł z zadowoleniem na nas spoglądając przez co wybuchłam śmiechem.<br />
-Eeee serio? Jay i TY?<br />
Kat pojawiła się nagle obok mnie i objęła mnie ramieniem.-Wyobraź to sobie.Nathan w seksownym roboczym wdzianku , umazany farbą wycierając pot z czoła.<br />
Wybuchnęłam śmiechem.-Kaaaaaat!! Nie nie nie tu nie będzie żądnego remontu.<br />
-Dobrze w takim razie...-znów przybrała swój marzycielski spokojny ton.-Teraz wyobraź sobie Jaya.<br />
Roześmiałam się uderzając ręką w czoło tym czasem moja przyjaciółka dalej chichotała.-Kaaaat ja zaraz tobie... !<br />
-Hmm niewidzialność jest jednak super.-odchrząknął Nath na co spojrzałam na niego i znów parsknęłam.<br />
Przysunęłam się do niego na kanapie i cmoknęłam w policzek.-Ale wcale Nathah James Sykes nie jest niewidzialny.-uśmiechnęłam się wślizgując się pod jego ramie.<br />
-Myślałem ,że byłaś zajęta wyobrażaniem sobie spoconego Jaya.<br />
-Ależ nie! Nath , wcale nie , to tylko Kat i jej chora wyobraźnia.<br />
-No nie wiem , nie wiem...<br />
-A ja wiem.-dobrałam się do jego grzywki.-Chyba pójdę odwiedzić moja nową sypialnię , co o tym sądzisz?<br />
-Sądzę ,że... idę z tobą!<br />
I podniósł się z kanapy jak oparzony.Chwytając mnie za rękę pociągnęłam go w stronę mojego pokoju.Blado żółte ściany , nieco dziwnie wyglądając piętrowy regał pod oknem , komoda , pasiasty dywan i łóżko zajmujące jakąś 1/3 pomieszczenia.Nie ważne , i tak jest nieźle , stwierdziłam.<br />
-To co... pierwsza próba ? -zaproponował pół szeptem Nath pociągając mnie za sobą.Nic nie mówiąc skinęłam głową , kiedy usiadł na krawędzi nagiego materacu i stwierdził że jest wygodnie.-Jak myślisz , nieźle będzie mi się tutaj u ciebie sypiało?<br />
-No nie wiem.-wzruszyłam ramionami uśmiechając się.A tym czasem Nath rozłożył się na materacu jak na swoim i wyciągnął do mnie rękę kiedy omal nie pękłam ze śmiechu widząc jego miny!Materac po prostu się zapadł , coś grzmotnęło przez co jak by utworzyła się pod nim jakaś dziura i bach! Stałam nad brzegiem i jak głupia śmiałam się z biednego zdezorientowanego Nathana który wylądował na podłodze.-Widzę ,że moje łóżko nie ma zamiaru się z tobą zaprzyjaźniać.-parsknęłam głośno a Nathan w tym czasie podniósł się na łokciach i przyciągnął mnie do siebie tak ,że wylądowałam na zapadniętym materacu razem z nim.<br />
<br />
Nadal nie mogłam opanować śmiechu nawet kiedy znalazłam się tuż nad nim.Jego klatka piersiowa nadzwyczaj szybko opadała i się uniosła w dodatku przez śmiech ciągle drgała , widziałam w jego oczach tańczące światła a w uśmiechu szczerość i szczęście , jakąś pewność , błogość ,brak jakichkolwiek zmartwień , po prostu celebrowanie chwili. Moje włosy opadły w dół tworząc kurtynę zasłaniającym nas przed światłem ,które wlewało się przez okno. Poczułam dotyk jego dłoni na moim policzku.-Jesteś taka piękna.-powiedział.<br />
-Nath , przestań proszę.<br />
-Kiedy ja nie mogę.-szepnął unosząc kąciki ust ku górze.Byliśmy tak blisko ,że jeśli dobrze się przyjrzeć mogłabym dostrzec moje odbicie w jego źrenicach.<br />
-Tęskniłam za tobą.<br />
-Ja też.-jego dłoń gładząca po mojej twarzy przesunęła się na kark i odgarnęła moje włosy do tyłu.-Nigdzie już nie wyjedziesz?<br />
-Nigdzie.<br />
<div>
Powtórzyłam kiedy nasze usta niemal już miały się połączyć.<br />
<br /></div>
<div>
-Eeew.. co tu się dzieje?-usłyszeliśmy doskonale znany rozbawiony głos.Kiedy oderwałam moje spojrzenie od Nathana zobaczyłam Katherine stojącą w drzwiach i bacznie przyglądającą się scenerii.</div>
<div>
-Wiesz Kat akurat-zaczął już Nath jednak zamknęłam mu usta palcem.-Coś dziwnego stało się z materacem.</div>
<div>
-Raczej coś dziwnego dzieje się teraz z materacem.-sprostowała.-Usłyszałam jakiś huk i pomyślałam ,że..</div>
<div>
-Och , Nathan wpadł na łóżko jak... jak to on.-zaśmiałam się kończąc zdanie.-I wygląda na to ,że muszę kupić nowe.</div>
<div>
-Ooo wspaniale! Planowałyście jutro iść na zakupy ,prawda? W takim razie idę z wami , w końcu muszę wybrać coś na czym wygodnie będzie nam się spało i...-mówił za co dostał ode mnie po głowie.</div>
<div>
-Świetnie ,w pełni popieram!Pomożesz nam przynajmniej dźwigać.</div>
<div>
-Obawiam się jednak ,że sam sobie kochanie nie dasz rady.</div>
<div>
-Czyli będę musiał wezwać posiłki...</div>
<div>
Ściszyłam głos.-Może jednak lepiej nie , Kat będzie świrować.-szepnęłam na co zachichotał</div>
<div>
-Rozumiem.-odpowiedział równie cicho.</div>
<div>
-I tak wiem ,że mnie obgadujecie.-powiedziała sama zainteresowana nadal stojąc w drzwiach i z założonymi rękami opierając się o framugę.-To ja się zwijam a wy kontynuujcie czy co tam chcecie.</div>
<div>
<br />
Niestety nie kontynuowaliśmy i jak łatwo się domyślić Nath był z tego faktu niezadowolony.Postanowiłam sprawdzić co nie tak jest z moim łóżkiem i po dokładnym przeglądzie okazało się ,że drewniane belki które podtrzymywały materac się połamały... No to sobie dzisiaj tu pośpię! Pierwsze oczywiście co zrobił Nathan to zaproponował mi nocleg u siebie ,jednak kategorycznie odmówiłam bo przecież nie po to znalazłyśmy sobie z Kat to mieszkanie ,żebym co chwilę zwalała mu się na głowę.Pomyślałam ,że jakoś sobie poradzę i znajdę dobrą miejscówkę na sen na kanapie w salonie.</div>
<div>
Nadeszły godziny późno popołudniowe kiedy Nath oznajmił ,że musi się już zbierać do chłopaków.Razem z Kat z racji ,że byłyśmy głodne ,a w lodówce nie było nic prócz pustych półek zamówiłyśmy niezawodną pizzę i zaczęłyśmy prowadzić debatę odnośnie rychłej parapetówki.<br />
-Katherine!!-podskoczyłam kiedy niespodziewanie rzuciła we mnie oliwką.<br />
Siedząc na fotelu na przeciwko zaczęła chichotać.-No co?! Nie mogłam się powstrzymać , tak mnie energia dziś rozpiera!<br />
-Nie Kat , naprawdę nie mam siły na żadną imprezę.A poza tym tu jest taki syf ,najpierw trzeba wszystko poodkurzać ,poprzestawiać meble , wypakować się.-zaakcentowałam ostatnie bo nasze walizki choć już rozpięto to i tak dalej stały bezczynnie w korytarzu.<br />
-Oj , napijesz się kawy albo jakiegoś energetyka i idziemy na balety!<br />
-Kaaaat.-westchnęłam śmiejąc się głośno.-Na balety?<br />
-Yhym.-kiwnęła głową.-No nie daj się prosić.Słuchaj , może weźmiesz Natha a on weźmie kolegów hmm?<br />
-Niech będzie ,ale leciż mi do sklepu po energetyka!-oznajmiłam na co Kat od razu wyszczeliła z fotela i zaczęła mnie przytulać ,ściskać i dusić.-No no dość już tego bo ten energetyk mi sam ze sklepu nie przyfrunie.<br />
-To ja idę a ty znajdź sobie jakieś niezłe ciuchy.-pomachała mi brwiami po czym poszukała wzrokiem swoją torebkę i już jej nie było w salonie.Uznałam ,że znalezienie Kat sklepu zajmie parę nie mało czasu więc spokojnie dokończyłam jeść pizzę a kiedy już mój żołądek był pewny z niechęcią przyprowadziłam swoją walizkę do mojego nowego pokoju i zaczęłam swoje "wahanie" nad stylizacją na dzisiejszy wieczór ,a w miedzy czasie zadzwoniłam do Nthana ,który ku mojemu dziwieniu zareagował na pomysł wyjścia równie entuzjastycznie jak moja przyjaciółka w dodatku mówiąc ,że zabierze se sobą całą swoją ekipę The Wanted.Już widzę szeroki uśmiech Kat na tę wiadomość , pomyślałam.<br />
<br />
-----------------------------------------------------------<br />
Siemson Skrzaty! ;)<br />
<br />
Ale ze mnie... już nie powiem co.Taaaaa pewnie rozdziały co 4-5 dni.Nie dało rady -,- Cóż wena niby była i zaczęłam pisać już środę jednak starczyło tylko na 5 zdań potem poddałam się i spróbowałam nastepnego dnia i tak aż do dzisiaj.We wczorajszy walentynkowy wieczór oczywięci baaaardzo romantycznie spędzony z moimi ukochanymi 5 tysieciom zdjęć The Wanted oraz sokiem pomarańczowym ,który przyozdobiłam markerem i głupimi rysunkami do czego dochodziły czipsy ,winogorna i uwaga...! tabletki na ból gardła.Tak sie składa ,że cierpię na "Zanik głosu ala Nathan Sykes" ;< masakra! A ciągle cos sobie fukam do gardła i nic..<br />
No ale mam nadzieję ,że wasze Walentynki wyglądały inaczej .Ba na pewno inaczej! ;) Przede mną jeszcze dzień singla który spędze zrzeszona z moimi koleżankami czyli w moim przypadku będę musiała opanować jakoś język migowy...<br />
No nic.Miśki wy moje , bardzo mocno tulę i ściskam i cichutko przepraszam za kolejne opóźnienia i taki byle jaki rozdział.Zauwarzyłyście? Znowu początek taki melancholijny a koniec taki happy xd<br />
Ale już zmykam.Do nastepnegooooo! ;**</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-62463451780175666002014-02-09T04:08:00.001-08:002014-02-09T04:08:10.986-08:00Rozdział 48<span style="font-family: inherit;">Trzymając telefon przy uchu niemal widziałam jego rozpromienioną twarz po drugiej stronie.-Co robisz?-zapytałam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Siedzę w domu sam z tymi głąbami ,który chcą wieczorem wyciągnąć mnie na miasto ale jakoś nie mam na nic dziś już ochoty.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nath , chyba oszalałeś! Powinieneś iść z nimi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wow wow nie poznaje cię! Nie spodziewałem się takiego protestu z twojej strony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Daj spokój.To że mnie z tobą nie ma nie znaczy ,że masz siedzieć sam w domu i nic nie robić.-mówiłam.-A poza tym jak tylko przyjadę to zaliczymy jakiś klub.-dodałam na pocieszenie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No ja myślę! Nie odkryłem jeszcze przed tobą wszystkich dobrodziejstw Londynu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Na razie wystarczysz mi ty.-westchnęłam kładąc głowę na poduszce ,a kiedy to zrobiłam uniosła się z niego lekka mgiełka kurzu.-Fuuu! Faktycznie trzeba będzie tu posprzątać.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jakoś nie widzę najmniejszego sensu w sprzątaniu swojego pokoju 2 dni przed przeprowadzką.-wypowiedział się śmiejąc się pod nosem.-April wracaj tuuuutaaaaj.-przeciągnął znowu a ja niemal widziałam oczami wyobraźni podkówkę z jego ust.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-E eeee! Znowu zaczynasz dramatyzować i zrzędzić.-wypuściłam głośno powietrze z ust po czym oświadczyłam.-Zakańczam tą rozmowę , kochanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ależ nie nie nie!Już się zamykam ; zmiana tematu.-szybko zareagował i się ożywił , a ja słysząc jego ton głośno się roześmiałam.-Hmmm jaka u ciebie pogoda?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Też mi zmiana tematu!-prychnęłam.-Kończymy Nath bo i tak zaraz skończy sie na "tęsknieeeeeeee - ja teeeeż" a poza tym powinnam dopracować listę rzeczy które zabieram ze sobą do Londynu.Nie lubię gdy mam bałagan w głowie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jasne.-powiedział.-Tęsknieeeee.-dodał po chwili ciszy takim samym tonem jak ja przedtem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Znów parsknęłam śmiechem.-Ja teeeeeż.Do potem , i pamiętaj dzisiaj wychodzisz z chłopakami na podryw!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nonono! Ja nigdzie się nie ruszam bez ciebie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ej bo oberwiesz ,kochanie!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dobra dawaj skarbie przez telefon jeszcze nie dostałem.-parsknął.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jej co ja tobą mam.-mruknęłam śmiejąc się pod nosem.-Zrób co chcesz w takim razie a ja lecę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Eeee tylko nie do klubu z Kat! Bo was znajdę i zabije!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Pfff przez telefon jeszcze nikt mnie nie zabił!-odgryzłam się dalej śmiejąc bez opamiętania.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie to miałem na myśli.-burknął niby obrażony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nath ,naprawdę muszę już kończyć potem się zdzwonimy , urwisie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Okay , niech będzie.Kocham Cię , Ap.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja ciebie tez.-wyszczerzyłam się słysząc jego lekko przygnębiony ton.-Na razie romantyku.-dodałam ciszej i się rozłączyłam. Następnie z myślą "nie mogło by być lepiej" , na dobre rozłożyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit.Moje refleksje i ciszę przerwało ciche pukanie do drzwi. Po chwili moja rodzicielka ostrożnie wkroczyła do mojego pokoju.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Obiad już gotowy ,tata też już przyszedł.-oparła rękę o obrotowe krzesło przy biurku.-Zejdziesz do nas?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak , chwileczkę tylko się przebiorę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Przydałoby się bo to jest chyba nie twoje.-łypnęła na tiszert zapożyczony od Nathana.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mamoooo wzięłam za mało ubrań.-z uśmiechem wywróciłam oczami.-Daj mi chwilę zaraz do was przyjdę.-odparłam na co automatycznie skierowała się do drzwi posyłając mi jeszcze na koniec wymowne spojrzenie z nieukrywanym zaintrygowaniem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> ***</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Niedługo potem kiedy pojawiłam się na parterze domu a przepyszne domowe jedzenie ,którego tak mi brakowało widniało na talerzach przed nami postanowiłam zebrać siły i myśli na nadchodzącą rozmowę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-I jak obiad?-zapytała mama przerywając mi grzebanie widelcem w resztkach posiłku.- Pewnie w Londynie zajadałaś same fast foody.-dodała z wyrzutem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dzięki mamo jest przepyszny. -już chciałam dodać ,że wcale nie bo Nathan to urodzony kucharz ale moi rodzice chyba jednak obeszli by się bez informacji o romantycznych śniadankach w jego wykonaniu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ciekawy tylko jestem ,Laurem -zwrócił się do mamy tata.-ile jeszcze nasza April będzie się u nas stołować , w końcu znowu ta przeprowadzka...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tato... -powiedziałam bo nie wiedziałam w jaki sposób mam im zakomunikować że pobędę tu tylko kilka dni.-Chciałam aby ta przeprowadzka przebiegła sprawnie a właścicielka kamienicy nie robiła żadnych problemów jak -podniosłam nie znacznie ton.-wcześniej mi to wmawialiście.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Więc...? -spojrzała na mnie mama trzymając kubek herbaty w ręce , obawiałam się jedynie aby nie wypadł jej zaraz ręki słysząc moje nowiny.-To kiedy znów wyfruwasz z gniazda?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Miała taki wyczekujący i niepewny wzrok , w którym kryło się również rozczarowanie ,tęsknota ale też złość i uczucie rozczarowania.-Mamo... jesteśmy umówione wstępnie to znaczy nie tak wstępnie tylko... -ostrożnie wzięłam głęboki wdech tak aby rodzice nie wyczuli z jakim stresem im to mówię.-6 stycznia mamy już być w naszym nowym mieszkaniu.-powiedziałam a moje słowa zastąpiła teraz wszechobecna i wręcz ogłuszająca cisza i tylko Diego ,który bacznie polował na resztki jedzenia pod stołem nie wydawał się ani trochę spięty.Czułam zagęszczająca się atmosferę , którą przerwało głośne postawienie filiżanki herbaty na podstawek przez Lauren.Ściskałam w ręce widelec wbijając swój tępy wzrok w kant stołu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mhm.-skinęła nieznacznie głową.-Cóż myślałam April że po tej "wycieczce" do Stanów nie masz ochoty na dalsze podboje świata.-wymówiła kpiącym tonem ostatnie słowa co mnie niezmiernie zirytowało.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dobrze wiecie ,że wcale nie chodzi o to.-wycedziłam ciszej.Czułam się przy nich tak obco jak jeszcze nigdy.-Nie interesuje was już fakt ,że jestem osobą dorosłą i...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-April nie powinnaś podporządkowywać swojego życia pod kogoś.-przerwał mi błyskawicznie i niespodziewanie tata.-Uważam ,że to bez sensu , wszyscy wiemy że robisz to dla niego.-machnął ręką kątem oka spoglądając na mamę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Słucham?! -wzburzyłam się głośniej niż planowałam.-Wcale nie podporządkowuje mojego życia pod Nathana.Sama już dawno chciałam zamieszkać w stolicy , nie rozumiem obwiniacie go o to że ciągle nie ma mnie w domu?!</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Byłam wściekła! Jak on mogli zwalać na niego winę ,która z zresztą nie istniała.Byłam w szoku , spodziewałam się normalnej rozmowy i ich wyrzutów ale to co teraz zaprezentowali kompletnie wytrąciło mnie z równowagi.Znów wróciły czasy , w którym ja i moi rodzice traktowaliśmy się jak wrodzy.Chciałam aby każda ze stron zrozumiała swoje błędy i ustąpiła albo próbowała znaleźć się w sytuacji tej drugiej jednak...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A nie jest tak?-kontynuowała mama uważnym wzorkiem wwiercając się we mnie.-Myślałam że po wyjeździe do Vegas masz dość , że już tu zostaniesz.Przecież mogłybyście razem z Katherine tu znaleźć mieszkanie i jakąś pracę.Daj spokój Gloucester to nie dziura!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dla mnie tak! Zrozumcie ,że chce próbować nowych rzeczy i to bez względu czy jestem z Nathanem ,czy nie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A gdyby on pojechał do Stanów pojechałabyś za nim?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie wytrzymałam , wstałam.Czułam napięcie w każdym moim nerwie i lodowate igiełki wbijające się w każdy mój czuły punkt.-Jak możesz pytać mnie o takie sprawy?!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To istotne.-powiedziała jak by nigdy nic.-Chyba nie zamierzasz jeździć z nim po całym świecie?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A dlaczego by nie?! To moje życie , dorosłam , mamo i to ja podejmuje teraz decyzję , nie wy!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-April ,na co ci to?! -tym razem zabrał głos ojciec przez co poczułam się osaczona i zamknięta jak w klatce.- Tylko się na nim zawiedziesz , przecież to jest gwiazda , ile się teraz słyszy o tych młodych i bogatych którym sodówka uderzyła do głowy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jak możesz tak mówić!! Wy nic nie wiecie , nie znacie tego człowieka tak jak ja.-wypowiedziałam głośno i dosadnie jednym tchem.Spuściłam głowę dalej opierając pięści o kant stołu miałam ochotę w tym momencie się od niego oderwać i uciec jak najdalej by na końcu biegu znaleźć ukojenie w jego ramionach.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chcemy ci wytłumaczyć pewne sprawy , abyś potem się nie przeliczyła i nie zawiodła.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie zawiodę się , na nim. -powiedziałam z taką pewnością i szczerością jak by zapewniło mnie już o tym wcześniej tysiąc osób.-Na pewno nie ,ale na was teraz bardzo się zwiodłam!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Gdzie idziesz?-zapytała ze zdenerwowaniem mama kiedy odwróciłam się od stołu tyłem i zaczęłam iść w kierunku wiatrołapu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jak najdalej stąd!-krzyknęłam cicho bo nie obchodziło mnie już czy to słyszą , co myślą jakie mają zdanie.Teraz stracili w moich oczach niewyobrażalnie wiele.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">W pośpiechu i poirytowaniu nie zasznurowałam nawet butów od razu wkładając je na nogi.Sięgnęłam po kurtkę i szal który zawinę wokół szyi już w drodze.Nie zapomniałam o rękawiczkach , które wetknęłam do kieszeni kurtki by następnie z impetem otworzyć drzwi i ruszyć gdziekolwiek.Przekręciłam gałkę tak że niemal całkiem jej nie wykręciłam a kiedy postawiłam już nogi na pierwsze stopnie schodów zimne powietrze zaczęło orzeźwiać mój umysł.Śnieg spoczywał ubitymi zmarzniętymi kupkami wokół ogródka. Droge prowadzącą aż do furtki pokrywała cienka warstwa lodu , który odbijał światło niemal jak szkło. Miałam tępy wzork , posępną minę i bezwładne mięśnie.Po kilku krokach zamarzniętą drogą zaczęłam przyspieszać coraz bardziej aż opuszczając moją posesję z całej siły trzasnęłam kutym ogrodzeniem aż zadrżało.Słońce bez większego zaangażowania przebijało przez prawie szare niebo przy linii horyzontu bardziej białe. Cały ten świat tutaj wydawało się że nagle stracił swoje kolory choć był mi tak dobrze znany.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Nie wiedziałam gdzie mam iść żadna z dróg przede mną nie zdołała by mnie zaprowadzić do Nathana. Trącąc "kamień" z śniegu wbijałam oczy w chodnik i po prostu pokonywałam kolejne metry. Kiedy moja zabawka wypadła na jezdnię i niedługo potem rozpłaszczył ja pędzący samochód zaczęłam bezcelową kontemplacje otoczenia. Zauważyłam ,że zbliżam się w stronę parku.Parku ,w którym kiedy byłam na spacerze zadzwonił do mnie po raz pierwszy Nath."Jak ja bym chciała tu teraz z nim być" , przemknęło mi przez myśl chyba po raz setny.Wpatrując się w nagie konary drzew wokół alejki prowadzącej do parku minęłam dawno nie czynną fontannę i zaniedbane pokryte śniegiem grządki kiedyś kwiatów.Z daleka zobaczyłam rzędy wolnych ławek.Nic dziwnego , komu chciało by się odwiedzać park w tak mroźny dzień?Drżąc z zimna dotarłam do najbliższej z ławek i nie zwracając uwagi że jest pokryta cienką warstwą białego puchu usiadłam na niej zaciągając się świeżym powietrzem. Mrużąc na chwilę oczy znów przywołałam obraz uroczej kolacji z moimi rodzicami.Chciałabym potracić się z nimi nie kłócić i jakoś dogadać abym za każdym razem kiedy odwiedzę Gloucester była szczęśliwa że spędzę miło czas z rodziną.Ale nie teraz... Szkoda że akurat moje sprawy rodzinne nie układają się ta idealnie jak reszta.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Miałam zamiar jeszcze się poplątać a ewentualnie powoli wracać do domu jednak w roztargnieniu skręciłam w nie tą ulicę co trzeba a po chwili stania na chodniku i rozglądania się wokoło stwierdziłam ,że z tego miejsca mam niecały kilometr do domu Kat.No to w drogę! Czas ją odwiedzić i co najważniejsze szczerze pogadać i się wyżalić.Co jak co ale jej mogę powiedzieć wszystko.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Dotarłam pod domu kuzynki.Jak zwykle dwupiętrowa nowa posiadłość wyglądała dumnie nawet o tej porze roku i w dniu szarym jak ten.Podeszłam do furtki ,która okazała się być otwarta i udałam się za żwirowaną drogą przyozdobioną lampami aż do okazałych drzwi wejściowych.Jeszcze raz zaciągnęłam się wydawać by si mogło jeszcze bardziej zimnym powietrzem i wcisnęłam dzwonek.Nie czekałam długo bo niecałą minutę później drzwi otworzyłam mi ciotka Amelia.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">-April.-powiedziała lekko zdziwiona moim widokiem tutaj.-Emm wejdź.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cześć ciociu...-zaczęłam już tłumaczyć się że muszę pilnie porozmawiać z Kat jednak ta mi przerwała i ze zrozumieniem oraz ciepłym uśmiechem oznajmiła że moja przyjaciółka znajduje się w swoim pokoju i bardzo się ucieszy z mojej wizyty.A więc po zdjęciu kurtki oraz butów marmurowymi schodami udałam się do jej królestwa.Kiedy dotarłam do odpowiednich drzwi zapukałam lekko kiedy nie usłyszałam żadnego "proszę" spróbowałam drugi raz aż w końcu moja ręka sama powędrowała na klamkę i uchyliła drzwi.Tak jak przypuszczałam , Kat ze słuchawkami na uszach siedziała na niewielkiej kanapie w rogu pokoju i z niezwykłą starannością malowała paznokcie.-Ekhem.-odchrząknęłam i zrobiłam parę kroków jednak ona nawet się nie poruszyła.No dobrze... , postanowiłam więc użyć innych środków.Rozejrzałam się po pomieszczeniu i na całe szczęście tuż obok mnie zauważyłam niewielki koc który był w stanie.. jak psu z gardła wyjęty.Sięgnęłam więc po niego ostrożnie , rozłożyłam i po cichutku na palcach zbliżyłam się do mojej ofiary.Kiedy już stałam tuż za nią a Kat w dalszym ciągu była zajęta swoim manikiurem uniosłam koc nad jej głową i zawinęłam niby ją dusząc.Z miejsca się oderwała i podskoczyła jak oparzona wydając przy tym piszczące dźwięki!-Porwanieeeeee!-krzyknęłam ,a Kat poznając mój głos i dalej mając głowę zawiniętą kocem i będąc w moim uścisku krzyknęła.-Widziałam ,że to ty ,ty wredna szkarado!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Roześmiałam się głośno z jej tonu.-Odwołaj to!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie!!-zachichotała a ja dalej mocno trzymałam ją w uścisku koca.-Ej udusisz mnie bezmózgu!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No cóż będzie mniej o jednego pasożyta!-wzruszyłam ramionami i znów parsknęłam ale zaraz potem dostałam od niej z całej siły z łokcia.-Dobra dobra , koniec tego zniewolenia.-rzekłam i uwolniłam moja miotającą się ofiarę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kat widząc mnie uśmiechnęła się szeroko a ja widząc jej fryzurę jak by wpadła w tornado również.-Zabije Cię! Pewnego pięknego dnia po prostu Cię zabiję!-rzuciła mi się na szyję ani trochę zła bo widok dawno niewidzianej mnie złagodził zdenerwowanie moją niespodzianką.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Przynajmniej to nie będzie dziś bo pogoda na pewno nie jest za oknem piękna.-stwierdziłam wytaraskując się z jej objęć a kiedy to zrobiłam zarekomendowała "Siadaj i opowiadaj!".-No ale o czym ja mam ci opowiadać?-roześmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jak to o czym?! Jak było?Co robiłaś?-poruszyła zabawnie brwiami.- Co robiliście?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Westchnęłam tylko głośno widząc jej entuzjazm ,którego jeszcze 5 minut wcześniej u mnie kompletnie brakowało.-Kat ,a możemy zacząć od czegoś innego?-zaczęłam już nie tak radośnie przypominając sobie nie tak dawne spięcie z rodzicami.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ap , co jest?-zapytała z troską uważnie na mnie patrząc jak by od razu się domyśliła.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Pokłóciłam się z nimi.-machnęłam ręką.-Nie masz pojęcia jak się wściekłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Z rodzicami?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak.-niemal burknęłam.-Nadeszła pora obiadu a ja chciałam oznajmić im że już za dwa dni się wyprowadzam... Matka się wściekła , ojciec jej oczywiście przy wtórował a na dodatek zaczęli mi tłumaczyć jak to ślepo robię wszystko dla Nathana i że on NA PEWNO mnie tylko i wyłącznie wykorzysta.-zakreśliłam cudzysłów w powietrzu nie mając już najmniejszej ochoty tego wspominać.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-O Boże.-szepnęła zaskoczona Kat.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No właśnie ,ja też byłam nie bardziej w szoku niż ty.-odparłam.-Wiesz jak mnie zawiedli?Spędziłam w Londynie i przecież nie tylko w Londynie najpiękniejsze chwile z Nathem ,a teraz przyjeżdżam do domu i mam wysłuchiwać kazań i przestróg na jego temat.Wiem przecież ,że... że oni woleli by żebym została i może żebym nie koniecznie wiązała się ze sławną osobą ale na miłość boską! Powinni mnie wspierać w moich decyzjach i jakoś rozumieć...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kat wsłuchując się w moje słowa oparła głowę na ręce i podrapała się po skroni.-Ap , zawsze były między wami mniejsze czy większe spięcia i...</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ale jak wróciłam z Vegas na Święta wydawało mi się ,że jest naprawdę dobrze... Potem nawet się nie sprzeciwiali ani szczególnie nie dyskutowali zemną na temat Sylwestra w Londynie i tych kilku dni tam spędzonych.Nie mam pojęcia co im się stało.-rozłożyłam ręce a Kat tylko westchnęła.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja też nie wiem.-stwierdziła i zapadła chwila ciszy.-Nie traktują tego poważnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Oni w ogóle nie traktują mnie poważnie!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wiem ,wiem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wiesz , chciałabym móc przyjeżdżając do Gloucester w każdy wolny weekend i ich odwiedzać ale jak mam to robić skoro za każdym razem będę wysłuchiwać kazań , kłótni i tych fochów matki!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kat nic nie odpowiedziała tylko szczerze mnie przytuliła.-Może później im się to zmieni , przejdzie.Popatrz Ap , zobaczą że to jest na poważnie , że Nath nie jest wcale taki jak sobie myślą i że status gwiazdy nie musi niczego zmieniać.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kat , chciałabym tak myśleć.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No to musisz zmienić myślenie i być tego pewna.-lekko się uśmiechnęła.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dzięki ,ty to jesteś niezastąpiona.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wiem , łobuzie.-odparła melodyjnie i z uśmiechem.-To co napijemy się coś na te smuty?! A potem babski wieczór z jakimś dobrym filmem , hm?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-3 razy tak!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No to zaraz się coś zorganizuje tutaj.-wstała z uśmiechem przyklejonym do twarzy z kanapy.-Czekaj czekaj , ja tu gdzieś miałam jakiś zapasowy trunek zakamuflowany na czarną godzinę , zaraz go dobędę.-Kat stanęłam na środku pokoju i mrużąc oczy zaczęła rozglądać się po wszystkich katach.W końcu powędrowała do regału z książkami wyjęła jedną z grubych encyklopedii i chwyciła butelkę whiskey , którą zasłaniała książka.-No i jest mój skarb!-podeszła do mnie i postawiła butelkę na stoliku , następnie schwyciła pilot od telewizora i mi go rzuciła.-Odpal sprzęt a ja skocze po szkło.Aaa! Czekaj , ja tu miałam gdzieś jeszcze jakieś słodycze hm...-zastanawiała się chwilę szukając pod łóżkiem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Obejdzie się , nie szukaj.-odwołałam ją jednak ta dalej krzątała się po pokoju.-No ale słuchaj Kat , musimy jeszcze się dokładnie pozbierać na ten wyjazd wiesz to nie pójdzie tak szybko.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Spokojnie ,spokojnie wszystko jest pod kontrolą.Mam już nawet prawie spakowaną jedną walizkę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Oooo! No nie wieżę.-parsknęłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wyrobimy się , zobaczysz.-uśmiechnęła się.-To lecę po te szkło!</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">-----------------------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: inherit;">I witam Was! ;)</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Cóż... a miał być przedwczoraj! Eh no ale akurat dzisiaj wzięłam się za końcówkę bo wczoraj miałam zajęty niemal cały dzień.Ale na pożyteczną czynność bo zakupy ^^ xd no</span><br />
<span style="font-family: inherit;">O rany nie moge się oswoić z myślą ,że już zaczyna się drugi tydzień ferii to tak mało ;< stanowczo za mało.Przydały by się już wakacje ;p</span><br />
<span style="font-family: inherit;">A jak tam u Was skrzaty , ferie , wolne , urlopiki czy wręcz przeciwnie? ;) Jeśli tymczasowo zapieprzacie w pracy/szkole to łącze się z Wami w bólu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">A tera zmykam bo pora obiadowa nastała dla mnie.Tak ,że zobaczymy się naprawdę niedłuuugo ;)</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Teraz postaram się dodawać rozdziały co 4-5 dni a nie prawie tydzień.Hmmm cieszy się ktoś? ;)</span><br />
<span style="font-family: inherit;"> Okay zmykam ,do nn Skarby! ;**</span><br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-74704319898449883512014-02-03T06:29:00.001-08:002014-02-03T06:29:57.115-08:00Rozdział 47 Cienie naszych ciał rysowały się w kątach pokoju.Runęłam na łóżko nim przycisnął mnie do siebie.Nasze wymowne spojrzenia wpatrywały się w siebie badając każdy nasz ruch.Odgarnął moje włosy rozlane na ramionach do tyłu i zaczął składać soczyste pocałunki wokół obojczyka skręcając w lewo i schodząc coraz niżej aż do mostka.Niemal zamruczał kiedy instynktownie wbiłam swoje paznokcie w jego kark.Potem wpił się w moje usta i prawą ręką kreślić wzory wokół mojej tali i przy tym lekko mnie łaskocząc zjeżdżając w stronę mojego boku.W ciemności ,którą oświetlał tylko ledwo widoczny blask księżyca odszukał boczny koronkowy pasek moich majtek i przeciągnął go w dół. Kompletnie naga tym razem to ja postanowiłam zająć się jego uwypuklonymi bokserkami.Kiedy już jego bokserki wylądowały gdzieś kilka metrów od nas nie pozostało nic innego jak tylko zająć się sobą.<br />
<br />
***<br />
Coś zaczęło łaskotać mnie w okolicach karku.Czułam lekkie ciepło i wibracje płynące z całusów Nathana.Kiedy otworzyłam oczy i przekręciłam głowę zobaczyłam go obok pochylającego się nade mną ze świecącymi oczami i ciepłym spojrzeniem.Siedział w swoich kolorowych bokserkach z bohaterami "Family Guy" i białej opinającej bokserce wokół pomiętej białej kołdry.<br />
-Otwórz usta kochanie.-rzekł melodyjnie i z zadowoleniem.<br />
-Nath ,co ty planujesz?-zaśmiałam się wykonując ową czynność po czym Nathan ukazując szereg sowich śnieżnobiałych ząbków włożył do moich ust soczystą truskawkę.-Mmm skąd ty o tej porze wyczarowałeś truskawki?<br />
-Bardzo proste. Wystarczy zaszantażować Jaya i posłać go do supermarketu.<br />
Roześmiałam się z jego tonu i dumnej miny.-Ahhh ty też czujesz ten romantyzm?<br />
-I to bardzo.-zamruczał i nim zdążyłam przełknąć pyszny owoc zatopił się w moich ustach.Poczułam wspomnienie wczorajszej nocy , słodycz truskawek i jego ciepło.Kiedy po kilku minutach cieszenia się sobą oderwaliśmy się od siebie Nath zaprezentował mi drewnianą tacę ze śniadaniem własnej roboty.Na brzegu między talerzem z tostami z dżemem a truskawkami i aromatyczną herbatą widniała gałązka pachnących żółtych tulipanów.<br />
-Ooo i kwiaty.Jestem po wrażeniem.-sięgnęłam po tosta i herbatę.-Takie idealne śniadania to proszę codziennie.<br />
-Nie wiem ,czy Jay będzie chciał codziennie rano latać do supermarketu ale jak to załatwię to będą codziennie.-uśmiechnął się na końcu całując mnie w głowę.<br />
-No szczery jesteś , leniu!-skupiłam na nim wzrok z udawanym oburzeniem.- Sam byś poleciał a nie wyzyskujesz przyjaciół.<br />
-Racja , mogłem o tym nie wspominać.-spuści głowę.<br />
-I maleńka iskra romantyzmu zasnęła na wieki.-mlasnęłam.<br />
Nath przekrzywił głowę w lewo wyglądając przy tym tak słodko jak kot.-Ale ja nie chce!-sprzeciwił się i zbliżył do mnie chcąc mnie pocałować.<br />
-Jestem obrażona.-oznajmiłam chłodno jednak to nic nie dało bo nasze usta i tak się spotkały w zachłannym pocałunku.<br />
-Dalej?-zapytał cicho na centymetr oddalając się od moich ust.<br />
-Tak.-odparłam z szerokim uśmiechem zadowolenia.Nathan westchnął popchnął mnie lekko na łóżko tak że wylądowałam z powrotem w pozycji leżącej a on na mnie otoczył mnie swoim ramionami jak w klatce i znów zaczął całować.<br />
-No dobrze ,udobruchałeś mnie ,a teraz dokończymy śniadanie , okay?<br />
-Niee.-przeciągnął.-Na śniadanie mamy czas nawet do wieczora.<br />
Zaśmiałam się.-Nie mamy wcale czasu do wieczora , kochanie.<br />
-Zrobimy w takim razie tak ; zjesz śniadanie ,a jak skończysz to dokończymy to co teraz zaczęliśmy.<br />
-Hahaha ktoś tu chyba spodziewa się drugiej rundy! Najpierw to ja mój drogi zjem śniadanie , udam się do łazienki , ubiorę i poważnie z tobą porozmawiam.<br />
Nathan zrobił poważną minę niby zastanawiając się nad czymś.-Mój plan był lepszy.-oznajmił ze szczerością.<br />
-Nie wytrzymam z tobą!<br />
-Ja bez ciebie ani minuty.-westchnął opadając znowu na poduszki.-A poza tym to wcześniejsze było nie miłe.<br />
-Miłe miłe i to bardzo.-wysłałam mu buziaka.-A teraz w spokoju zjem twoje pyszne śniadanko.-posłałam mu uśmiech i zajęłam się smakowitymi tostami.<br />
Po śniadaniu standardowo odwiedziłam łazienkę gdzie wykonałam poranną toaletę no i oczywiście wzięłam gorący prysznic.Wychodząc z łazienki wypełnionej parą obrałam kurs prosto do pokoju Natha a konkretnie do mojego bagażu z ubraniami gdzie zostałam pustki.Żadna bluzka nie była ani czysta ani wyprana! Dosłownie nie miałam co na siebie włożyć a przecież dzisiaj wyjeżdżam więc muszę mieć jeszcze coś w miarę wyjściowego na podróż.Nath? Rozejrzałam się po pokoju jednak po brunecie nie było tam ani śladu.Na pewno się nie pogniewa , pomyślałam spoglądając na jego szafę z ubraniami.Po otworzeniu jej ukazały mi się pułki wypełnione po brzegi równo ułożonymi koszulkami w przeróżnych kolorach.No no -wyrwało mi się.Sięgnęłam po tajemniczy biały T-shirt , który okazał się posiadać szare printy i ślady panterki. Swagooooowo! Tak ubrana oraz w moje czarne rurki i włochate popielate kapcie zeszłam na parter domostwa.Pokonując ostatnie schody usłyszałam głosy domowników.<br />
-Witam państwa!-zawołałam wchodząc do salonu i spotykając zaskoczony wzrok Nathana.-No co ? Nie miałam co na siebie włożyć.<br />
-Jaki SWAG!!! - krzyknął Jay ,który nagle wyrósł obok mnie z uniesioną brwią i otwartą paszczą.<br />
-Błagam już bez komentarzy , panowie.-rzuciłam podchodząc do Nathana.-A Nath , musimy potem porozmawiać.<br />
Wyostrzył wzrok i złapał mnie za rękę.-Mam się bać?<br />
-Nie.To znaczy mam nadzieję że nie będziesz zły ,ale..<br />
-April , teraz to mnie wystraszyłaś.<br />
Parsknęłam.-Chodzi o moją przeprowadzkę ,głupku.<br />
-Aaaa no tak.Ale popatrz w sumie to możesz zostać tu już na zawsze ,no wiesz...<br />
-Wiem wiem wiem też bym tu najchętniej została.Ale uwierz gdy będę mieć swoje mieszkanie będzie lepiej.<br />
Przemknął obok nas Max z piwem w ręku niby to szepcąc do Nathana.-Nie wchodź w drogę kobiecie!<br />
-Dobra rada George!-orzekłam al potem wróciłam wzorkiem do niezadowolonego Nathana.<br />
-To kiedy jedziesz?<br />
Spuściłam wzrok z obawą ,że wścieknie się nowiną jaką mu zaraz zaprezentuję.-Właściwie to dzisiaj.<br />
-Kiedy?-podniósł ton.<br />
-Dzisiaj.-powtórzyłam chyba jeszcze ciszej.<br />
-April , myślałem że zostaniesz jeszcze ze dwa dni.<br />
-Nathan mówiłam ci że nie będę tu długo.Formalności związane z mieszkaniem okazały się pójść szybciej niż myślałam.Pojadę do Gloucester wezmę moje rzeczy ,a resztę wyślę pocztą i będę z powrotem.<br />
-Z Katherine ze swoim nowym mieszkanku tylko 4 przecznice dalej.-mruknął z sarkazmem.<br />
-Ej ej!-chwyciłam jego rękę i lekko nią potrząsnęłam.-Dwa dni i jestem z powrotem.-powiedziałam na pocieszenie po czym mocno mnie przytulił.<br />
-Jasne , nie powinienem ci robić wyrzutów.<br />
-Nie powinieneś.-szepnęłam dalej w niego wtulona i czułam jak by każda nasza część idealnie się w siebie wpasowała.Mogłabym już zawsze stać w tym korytarzu wtulona w niego.<br />
<div>
</div>
<div>
***</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Taksówka podjechała prawie pod same drzwi.Przez szybę ujrzałam dobrze znany mi ceglany dom.Mój dom.Zawsze miło jest wrócić , pomyślałam wysiadając i płacąc kierowcy.Sięgnęłam po moją torbę podróżną i zadzwoniłam do domofonu przy furtce.Już myślałam ,że nikogo nie zastałam na mój powrót kiedy po kilku minutach zobaczyłam moją mamę wychylającą się przez okno w kuchni z szerokim uśmiechem.Otworzyła furtkę i już mogłam kroczyć alejką wyłożoną grafitową kostką tuż do drzwi.Tym razem nie musiałam długo czekać , mama błyskawicznie otworzyła mi drzwi.</div>
<div>
<div>
Jeszcze drzwi dobrze się nie otworzyły a zobaczyłam jej pełną troski promienną twarz.Wzięła ode mnie torbę i zaczęła mnie przytulać i ściskać jak nigdy.-April , nareszcie jesteś.</div>
<div>
-Jestem , mamo.-odpowiedziałam dalej zniewolona w uścisku.Mama jeszcze na dobre mnie nie puściła a już obok usłyszałam znajome stukanie łap o panele.Pies kłębił się wokół nas z zadowoleniem i ekscytacją.-Diego ,ty mój urwisie.-pogłaskałam go po łbie.-Pewnie sie stęskniłeś.Jeszcze na dobre nie wróciłam z Vegas a już wyfrunęłam do Londynu.</div>
<div>
-Och ,nie martw się.Doskonale się nim zajmowałam pod twoją nieobecność.</div>
<div>
-Nie wątpię ,mamo.Szkoda tylko ,że zostawał na pół dnia sam.</div>
<div>
-Przez jakiś czas nie będzie.-odparła mama patrząc jak nie mogę przestać zajmować się psem.-Oby ten jakiś czas potrwał dłużej niż dwa dni.-dodała zmieniając ton na poważniejszy.</div>
<div>
-Mamo ,daj spokój.Porozmawiamy później , dobrze? -skinęła głową i zaprowadziła mnie do salonu.Taty jak zwykle o tej południowej porze nie było w domu więc postanowiłam że przedstawię rodzicom moje plany kiedy będą w komplecie ,na spokojnie przy kolacji.</div>
<div>
-Herbaty?-zapytała moja rodzicielka kiedy zasiadłam na krześle w jadalni.</div>
<div>
-Hmm mamo , proponujesz bo chcesz abyśmy się napiły ,usiadły i abyś wyciągnęła ze mnie informacje jak było w Londynie czy tak po prostu?-zaśmiałam się na co uniosła wzrok ku górze.</div>
<div>
-April ,daj spokój.To herbata "tak po porostu" a poza tym pewnie zmarzłaś w drodze do domu.</div>
<div>
-Taaa nie masz pojęcia jakie mrozy panują w taksówkach szczególnie kiedy podwodzi cie pod samiutki dom.-parsknęłam a mama razem ze mną.</div>
<div>
Po chwili z dwoma parującymi aromatyczną cieczą kubkami dołączyła do mnie.</div>
<div>
Jak zwykle wsadziła do swojego napoju dwie kostki cukru ,zamieszała i powiedziała uśmiechając się. -No to opowiadaj , Ap.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po opowieściach o aurze pogodowej w stolicy , zanieczyszczonym powietrzu dającym siewie znaki nawet na obrzeżach miasta , niesamowitych ozdobach świątecznych w centrum , przeszłam płynnie w wystrój mieszkania chłopaków oraz mój abstynencki wieczór w Mahiki.O którym oczywiście nikt nic nie wiem i nic wcale się nie wydarzyło.Aaa! No i nikt nie był pijany na czele ze mną.Z takim małym nie uwzględnieniem szczegółów i na koniec zdziwioną i podejrzliwą miną mojej mamy udałam się do mojego pokoju.Duszność i kurz unoszący się w powietrzu przez ostatnie sprzątanie kilka miesięcy temu wypełniły moje płuca kiedy otworzyłam drzwi.Nawet kołdra na łóżku pozostała ta sama , trochę pomięta i nie wygładzona.</div>
<div>
Dom był ten sam ,pokój też ale u mnie się pozmieniało i uświadczyłam się w tym jeszcze bardziej kiedy zadzwonił mój telefon.</div>
<div>
-Ktokolwiek widział ktokolwiek wie.Niejaka April Jeferson zaginęła na trasie Londyn -Gloucester.Piękna brunetka od czterech godzin nie daje znaku życia a jej chłopak odchodzi od zmysłów ,czy aby szczęśliwie dotarła do domu?</div>
<div>
-Nathan!-roześmiałam się słysząc jego ciepły jak letni dzień głos.-Niejaka April czuje się dobrze i szczęśliwie dotarła do swojego ukochanego domu a teraz spoczywa w swoim brudnym jak melina pokoju i daje znak swojemu zabawnemu chłopakowi ,że żyje.</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
----------------------------------------------------------------------</div>
<div>
Hej!! ;)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Uff.Wreszcie coś napisałam.Nie jestem zadowolona to jest krótkie i mało rozwinięte ;p ale ale ! Pisząc początek (czyt. kontynuację części poprzedniej) powtarzałam sobie w myślach "Boże co ja pisze! To wszystko dla was zboczeńce. ;D Sory to jak na ten dzień maksimum moich możliwość wiec jeśli ktoś jest nieusatysfakcjonowany to trudno. ;)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
A teraz zmykam na prawdę się śpieszę a mam jeszcze mnóstwo rzeczy dzisiaj do zrobienia. Cale szczęście już wyzdrowiałam tak więc ferie pełną parą czas zacząć! ;) </div>
<div>
Do napisania Skarby!! ;** </div>
<div>
<br /></div>
<div>
ps.Dzięki za te wszystkie miłe słowa ;D od zawsze wiedziałam że jesteście wspaniałe i kochane ;) Tak Aniu nie pogardzę faworkami ewentualnie całą lodóweczką ;D Do potem małe zboczeńce <3 div="" nbsp=""><div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
</3></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-46892322159297798752014-01-28T09:48:00.001-08:002014-01-28T09:48:04.161-08:00Rozdział 46<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Tak to już prawie pewne ,że Kat mnie zabije ,pomyślałam wybierając jej numer z nadzieją że nie będzie ani trochę zła co jest niemożliwe i nie zgodne z wszystkimi prawami jej natury.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nie minęły dwa sygnały a już usłyszałam jej lodowaty ton.-Słucham?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Hej ,to ja.-zaczęłam.-Jezu , Kat przepraszam że nie odbierałam ale... dobra nie wiem co robiłam między 3 w nocy a 5 , ale dziś rano w domu był niezły bajzel , istny dom wariatów i przedszkole w jednym.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Aha , no i co?-kontynuowała dalej niby obojętnie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Jeju Kat ,ja przepraszam naprawdę przepraszam.To...?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Wiesz co, mała? Już nie o to tak jestem zła ale ty głąbie i debilu jeden ,nie wysłałaś mi tego zdjęcia!-mówiła a ja odetchnęłam na chwilę z ulgą , że jej przeszło...ale zaraz ,zaraz jakiego znowu zdjęcia?!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Emm... a możesz mi bardziej konkretnie powiedzieć o co chodzi bo tak jakby w moim mózgu wczoraj za dużo się działo i...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Taaaak ty i ta twoja pamięć krótkotrwała ,która paruje wraz z wypiciem alkoholu .Ah ,skąd ja to znam?-roześmiała się.-Ale do rzeczy.Mówiłaś wariacie wczoraj no chociaż to z mówieniem nie miało wiele wspólnego raczej był to jakiś nieznany język połączony z bełkotaniem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Aha ,czyli dzwoniłam do niej wczoraj?Świetnie, wszystko się powoli składa tylko szkoda że te puzzle nie są takie jak bym chciała... Bezwładnie opuściłam głowę i wsłuchiwałam się w jej słowa. -Erm serio?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Serio , serio! Tak nasza kochana Ap zadzwoniła do mnie kompletnie nawalona o 4 w nocy w sylwestrowy wieczór w Ma... coś tam z wielką ekscytacją a wręcz euforią przedstawiając mi wspaniały plan zwerbowania mnie do Londynu na to przyjęcie bądź - Uwaga!!!Z wspaniałym pomysłem upicia Andyego Browna do nieprzytomności , owinięcia go w dywan a nastepnie dostarczenia odrzutowcem rakietowym do mojej zacnej rezydencji.Tadaaaam! Koniec.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Cooooooo takiego? Ale że niby ja?Pijana? I jakieś plany ,tak?Nie nie nie ,Kat czy ty jesteś pewna ,że to stało się naprawdę ?No wiesz mogłaś spać sobie spokojnie gdzieś w rowie czy na środku chodnika przed domem i mogło ci się to na przykład przyśnić.-plątał mi się język i nie mogłam opanować słowotoku z moich ust.Cholera...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Katherine roześmiała się na całego do słuchawki.-Moja droga, no takich kolorowych snów to ja akurat nie miewam!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-O Boże...-wyszeptałam załamana.-Jaką ja jestem kretynką!Kompletnym debilem , przecież ja musiałam Nathanowi narobić niezłego wstydu! Dobrze ,że przynajmniej nic nie pamięta z tego ,z innymi to dokładnie nie wiem ale.. O rany!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Oj daj spokój.Na pewno nic takiego się przecież nie stało!No dobrze , tego to ja nie jestem pewna ,ale nadzieje trzeba mieć , prawda?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-A właśnie!Kat ,ty wiesz co się stało rano?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No dajesz , Apy.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Przed południem obudziłam się w salonie w ramionach Jaya.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Uuuuulala!Ej ej koleżanko ,ale dlaczego Jaya a nie Nathana ,hm?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No to to ja też bym chciała wiedzieć!Ale ale , potem okazało się ,że...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I opowiedziałam jej calutką historię mojego cudownego poranku w domu The Wanted.Kat słysząc mój załamany ton moją własną głupotą i głupotą całej trójki co chwilę wybuchała śmiechem a ja się do niej dołączałam i z utęsknieniem stwierdziłam że nie mogę się doczekać kiedy znowu ją zobaczę i spędzimy czas tylko w swoim babskim gronie we swoim własnym mieszkaniu.Kiedy skończyłam moje opowieści przyjaciółka opowiedziała mi z kolei co działo się u niej i przede wszystkim w jakim celu do niej dzwoniłam.W skrócie dowiedziałam się tego co wcześniej oraz o tym że próbowałam zmusić ją aby szybko wsiadła w pociąg i przyjechała do nas aby poznać Andyego.Potem kończąc temat imprezy ustaliłyśmy szczegóły naszej rychłej przeprowadzki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Rozmawiając z rudowłosą ustalałyśmy wszystko kiedy uchyliły się drzwi pokoju i wyłonił się zza nich Nath.-Joł joł , czym taka zajęta?-zapytał siadając obok mnie na łóżku.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Rozmawiam z Katherine , kazała mi cię od siebie wyściskać za to ,że zająłeś się mną w trakcie przyjęcia..-odparłam na co brunet się uśmiechnął.-...Tak przyszedł ,okay zmykam już , do zobaczenia!No ściskam cię głupku ,pa.-rozłączyłam się i rzuciłam telefon na poduszkę.-Jestem wykończona.-westchnęłam kładąc na kocu obolałą głowę.-Idę spać.-oznajmiłam i zamknęłam oczy słysząc cichy śmiech Nathana.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-April?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Yhym?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Miałem cię wyściskać.-powiedział cicho i melodyjnie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Yhym , dobrze ale potem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No ,ale Kat na pewno bardzo nalegała i wiesz jak by się dowiedziała ,że tego nie zrobiłem to...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Podniosłam głowę otwierając jedno oko.Sięgnęłam po poduszkę obok i rzuciłam nią w bruneta.-A spadaj mi stąd!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No nie powiem ,zabrzmiało bardzo romantycznie.-Nath jak to on natychmiast się poruszył i oddał mi ze zdwojoną siłą.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ej to nie fair! Nie mam siły nawet oddychać a ty stosujesz przemoc wobec mnie.Za to się idzie do sądu!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Znów roześmiał się pod nosem patrząc na mnie jak na kosmitę.-Już kiedyś chciałaś mnie podać do sądu.Kiedy do ciebie po raz pierwszy zadzwoniłem powiedziałaś "Mamoooo co znowu?".-udawał mój znudzony głos cały czas śmiejąc się z tych wspomnień.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Oh ,naprawdę myślałam że to moja mama do mnie dzwoniła a poza tym ty nie byłeś lepszy bo też chciałeś mnie podać do sądu. Szantażowałeś mnie nawet!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ja?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Mhm.Powiedziałeś "Chciałem podać Ci numer konta na które musisz przelać pieniądze a i jeszcze powinnaś zgłosić się do mojego prawnika" a potem dodałeś że nie wniesiesz ,tego całego "oskarżenia" jeśli się z tobą umówię.Cóż ,byłeś całkiem zabawny i przekonujący więc pomyślałam ,czemu nie...</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie sądziłaś ,że zadzwonię?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie.-przyznałam po dłuższym zastanowieniu.-Myślałam że tak tylko ze mną gadasz bo nie masz innego towarzystwa ani żadnych bardziej konstruktywnych zajęć.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-April!-westchnął uśmiechając się pod nosem.-Po części to była prawda ale tylko do momentu kiedy się pojawiłaś.Wtedy to już miałem zajęcie.-pomachał brwiami z cwanym uśmieszkiem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Raczej ja miałam zajęcie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Taaak i dlatego zrobiłaś mnie na klauna!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No proszę cie!Kto nie przychodzi na imprezę Hallowenową nie przebrany.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-O przepraszam bardzo , byłem przebrany za wybitnego muzyka popowego Nathana Sykes z The Wanted.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-A nono no , oczywiście! Tak mi przykro ,że nie zorientowałam się od razu.-powiedziałam z ironią i parsknęłam.-Ale wyglądałeś pięknie.-roześmiałam się i po chwili sprostowałam.-To znaczy całkiem przystojnie.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nic nie powiedział tylko uśmiechnął się na moje słowa cały czas na mnie patrząc.-Wiesz w wiosną dwa lata temu nagrywaliśmy teledysk do piosenki "Chasing the sun" .Reżyser zaproponował nam pomysł na scenariusz z dziewczynami w roli wampirzyc.Widziałaś go prawda?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Tak ,st świetny z resztą piosenka też.Uwielbiam w niej głos Toma i te jego gesty.-stwierdziłam przez co Nath obdarzył mnie niezadowoloną miną.-Oj przecież twoje też , głupku!</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem na tej imprezie u Kat wyglądałaś właśnie jak wyjęta z tego teledysku.Pomyślałem "Boże dlaczego to ona nie partnerowała mi w Chasing The Sun!?".</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Uśmiechnęłam się lewo widocznie spoglądając w jego iskrzące się oczy.-To miłe ,naprawdę miłe.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Zawsze jestem na liście miłych.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Zawsze ,nawet jak sprzeczasz się z chłopakami i nazywasz ich gremlinami z zanikiem mózgu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Co ja poradzę ,gdy właśnie tak się zachowują.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ale przyznaj bez nich byś się nudził.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Bez ciebie bardziej.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Już dawno usadowiłam się na łóżku w pozycji siedzącej a Nathan mówił cicho zbliżając się do mnie.Tak ,że wkrótce nasze usta dzieliły centymetry ,które chwilę potem zniknęły łącząc nasze wargi w pocałunkach.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nath ,jestem już na prawdę zmęczona.-przyznałam tocząc walkę z przyciąganiem ,które mnie do niego kleiło.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Rozumiem.Połóż się na dwie godziny ,a ja przyrządzę coś na kolację.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Jesteś kochany.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Dobranoc.Kocham Cię.</span><br />
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> </span></div>
<div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"> ***</span></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Po kilku godzinach regenerującej drzemki otworzyłam oczy i stwierdziłam że jestem ogromnie głodna.Od razu po wygramoleniu się z łóżka podreptałam w kierunku schodów.Pokonując kolejne stopnie dochodziła do mnie <a href="http://www.youtube.com/watch?v=C7dPqrmDWxs">muzyka</a> ,a kiedy już zobaczyłam Nathana kołysajoncego się do rytmu w kuchni przy blacie nie mogłam pohamować uśmiechu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Witaj moja estradowa gwiazdo.-powiedziałam melodyjnie ,a następnie dałam mu całusa.-Co robisz?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Najlepsze hot-dogi na tej ziemi według własnego pomysłu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wsunęłam się na blat spoglądając na wyciągnięte składniki.-Mhm... brzmi świetnie.Nawet nie będę Ci proponować pomocy bo z twoim wrodzonym talentem na pewno sobie we wszystkim poradzisz.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nathan nic nie odpowiedział tylko słodko się roześmiał i zaczął nucić pod nosem dalej pląsając z czego miałam niezły ubaw.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Eh nie przepadam za tą piosenką.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ap ,co ty gadasz?!-Nathan błyskawicznie obrócił się do mnie z patelnią w ręce.-Jest świetna i do tego idealnie oddaje mój obecny stan.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-W takim razie... jest świetna.-przyznałam zadowolona z jego słów.-Chociaż jest nieco monotonna.-dodałam zaraz potem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Czy to był ukryty komunikat "ty Nathanie napisałbyś to lepiej"?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie ,tu nie było żadnych ukrytych komunikatów!-wyrzuciłam ręce do góry dając w śmiech.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Niech ci będzie.-wywrócił oczami ku górze.-Jeszcze minuta i będą gotowe.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">I po 10 minutach Nathan powiedział-Viola!-i oboje z talerzami w rękach udaliśmy się spocząć do salonu.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Wiesz ta cisza wydaje mi się podejrzana.-stwierdziłam.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Jay i Max wybrali się do Toma na popijawę.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Oooo!Następuje pytanie ,czy Max i Jay wybrali się na popijawę do Toma z własnej nie przymuszonej woli czy też nie... ?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nath dał w śmiech i po chwili odpowiedział wyostrzając wzrok.-Sugerujesz coś?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie! Ja , ależ skąd?! Myślałam po prostu że po wczorajszym mają dość alkoholu na jakiś czas.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Najwyraźniej ten "jakiś czas" już im dawno minął.-stwierdził.-I jak?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Pyszne.-wybełkotałam z pełnymi ustami.-Naprawdę nie sądziłam ,że umiesz tak dobrze gotować.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Yhym właśnie widzę.-parsknął wskazując na mój T-shert.Jak to możliwe ,że dopiero teraz spostrzegłam na nim ogromną plamę ketchupu.-Czy ja zawsze muszę opaćkać się jak świnia?! Cholera , zaraz wracam tylko to jakoś zapiorę.-rzekłam , wstałam z kanapy i obrałam kurs do łazienki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Od razu po znalezieniu odpowiedniego pomieszczenia dorwałam się do umywalki i zorientowałam się że Nathan podążył za mną jak cień.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Pomóc ci jakoś?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie ,dzięki.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-A nie łatwiej byłoby to zdjąć?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Z dedykacją dla ciebie pozbędę się jeszcze spodni.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-No wiesz... nie obraziłbym się.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Wywróciłam oczami i posłałam mu uśmiech aby następnie zająć się poskramianiem plamy.Kątem oka zobaczyłam w lustrze Nathana zręcznie poprawiającego sobie grzywkę.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Przerywając ciszę odezwał się.-To jeszcze nic! Kiedyś nasz tour menager chcąc odgryźć się za jakiś żart Tomowi pod jego nieobecność napełnił jego ulubione dresy syropem klonowym. Hahahah żebyś widziała jego minę!Przez tydzień chodził wkurzony na cały świat.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Zachichotałam pozbywając się bluzki ,która następnie wylądowała w umywalce.-Z nimi to jednak nie można się nudzić.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Ap , oni bardzo ci przeszkadzają?</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nie rozumiem.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Chodzi o to ,że no wiesz... wszędzie ich pełno , od twojego przyjazdu nie mielimy praktycznie żadnej chwili dla siebie a przecież o to nam chodziło kiedy zdecydowałaś się na przeprowadzkę.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nath ,to nie tak ,że oni doprowadzają mnie do szału.Powiem tak... Chciałam z nimi spędzić czas , zaprzyjaźnić się i jakoś wkupić w ich łaski żeby nie wlewali mi syropu klonowego do dresów.-zaśmiałam się.-Zespół i oni są częścią twojego życia i ja też chce nią być.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Przecież jesteś.-uśmiechnął się słabo wzmacniając uścisk moich dłoni.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Da się z nimi wytrzymać...-uśmiechnęłam się kierując wzrok ku górze ,ku jego iskrzących się na zielono źrenicach.- Naprawdę jesteś szczęściarzem , Nath.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Był tak blisko ,czułam jego oddech , bicie serca niemal szum gorącej krwi płynącej w żyłach i blask który otoczył go niczym niewidzialna poświata.Jego uśmiech rozjaśniłby każdą moją ciemna noc.-Nikt nie ujął by tego lepiej.-niemal szepnął.-Kocham Cię , April.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">Nim kąciki jego ust opadły spoczęły na moich rozgrzanych wargach.Czułam ,że w tej jednej chwili puls przyśpieszył mi jak koń wypadający z boksu na wyścigach.Nim nasze języki na dobre zaczęły się ze sobą przeplatać zorientowałam się ,że Nath splótł swoje ręce na mojej nagiej tali , przyciągnął do siebie jeszcze mocniej niż przedtem i posadził na pralce.Nie byłam w stanie określić racjonalnie swojego stanu z jednej strony było mi gorąco ,wręcz duszno , aż brakowało tchu kiedy bez opamiętania mnie całował czy dotykał.A z drugiej przez moje ciało jak by przechodził prąd , lekko muskając każdy nerw swym przeszywającym zimnem.Moje ręce gładziły po jego klatce piersiowej , która bezustannie i szybko podnosiła się i opadała . Palce wręcz piekły szukając sposobów na jak najszybsze pozbycie się ubrań.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Nath , nie w wannie ,dobrze?-zachichotałam kiedy nie mógł oderwać sowich ust od mojej szyi jak za każdym razem kiedy to robi.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">-Co tylko sobie życzysz.-odpowiedział podnosząc mnie z oparcia jak bym wcale nic nie ważyła.Jednym ruchem kopnął drzwi ,które ze zgrzytem się otworzyły i pustym korytarzem zaprowadził nas na schody.Nadal wpleciona w jego silne ramiona nie myślałam o niczym innym tylko o nim.O tej chwili ,która mogłaby trwać i trwać.Kiedy w drodze na górę rozbijaliśmy się o kolejne stopnie aż poskoczyłam gdy ceramiczne kinkiety same się zaświeciły ,jednak włączniki ruchu nie wyprowadził mnie z transu ,w którym byłam.Nathan z drzwiami do swojego pokoju zrobił to samo co z tymi od łazienki ,tylko ,że te o mało co nie wypadły z zawiasów.Pomagałam mu rozpinać mój biustonosz kiedy jego i tak już rozpięte spodnie zsunęły się jak na zawołanie.Położył mnie na łóżku , zamknęłam oczy kiedy dotykał każdego centymetra mojego ciała.W pokoju panował półmrok , przez uchylone okno dobiegały ściszone dźwięki miasta ,trąbiące bez opamiętania klaksony i rozmowy toczone we wszystkich językach świata.Latarnie rozbijały swój blask o szybę tworząc rozmytą poświatę.</span><br />
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;">----------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cześć Żałobnicy!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jak żyjecie? Hmm żyjecie w ogóle? Ja ledwo co... jestem chora = umieram na coś grypopodobnego.Pociesza mnie fakt że od przyszłęgo tygodnia mam ferie więc będzie okay.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie wiem jak mam to napisać.Nie przechodz mi to przez gardło.Nie moge jeść ani spać.Nie moge na nich patrzeć ani tym bardziej słuchać bo od razu zbiera mi się na płacz.Przez dwa dni płakałam jak dziecko i nie mogłam przestać.Czasami żałuję ,że jestem aż tak emocjonalną osobą.Chyba każy potrzebuje teraz czasu żeby się otrząsnąć i z tym pogodzić.Szkoda że nic już nie bęzdzie takie samo... The Wanted are forever <3 font="" nbsp=""></3></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przepraszam Was bardzo mam fatalny nastrój od tygodnia.Nie mogłąm totalnie się zebrać za ten 46 rozdział.Początek pisany tydzień temu a końcówka dzisiaj xd Rozdziały będą teraz dodawane systematycznie choć by nie wiem co ;) Ferie poświęce na pewno na pisanie więć nieco przyśpieszymy.Myślę jednak że z całością opowiadania nie dobijemy do 100.To będzie jeszcze jakiś 20 rozdziałów.Nie potrafię tego pisać ze świadomością tego co się stanie.Przepraszam ;(</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kocham Was! Witam nowych czytelników którzy ku mojemu zdziwieniu się udzielają ;) jesteście wspaniali <3 font=""></3></span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<u><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A teraz nominacje do Liebster Awards:</span></u></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><u>od </u><u>kololowa98</u></span></div>
<div>
<u><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></u></div>
<div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">1. Ile masz lat ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Prawie 17 ;)</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">2. Jaka jest najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w swoim życiu ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Oj dużo by wymieniać ,razem z moją koleżanką ,która jest uosobieniem Kat ;D</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">3. Czy kiedykolwiek kogoś zraniłaś przez co wasze kontakty się urwały i przestały istnieć ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Staram się obchodzić dosyć ostrożnie z uczuciami innych.Nie wiem czy dostanie kosza też się liczy.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">4. Co jest według ciebie ważniejsze : ambitne życie z rodziną obok i wymarzoną pracą czy spontaniczność działań i nieprzewidywane zwroty akcji ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Trudne!!Chyba to piersze jednak ;)</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">5. Jaki masz rozmiar buta ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">37 czasem 36.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">6. Myślałaś kiedyś o przejściu na weganizm ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Tak , chociaż powiem szczerze że wtedy zostałąby ze mnie sama skóra i kości.Myślę że w przyszłości tego spróuję. ;)</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">7. Czy w twoim otoczeniu jest taka osoba, której chciałabyś, żeby nie było ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Tak.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">8. Jak wygląda twój ideał chłopaka ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Haha musiałabym tu wstawić chyba zdjęcie Nathana xd Tak , Nathan zawirował w mojej głowie i diametrialnie zmienił mój ideał.Niestety zwracam dużą uwagę na wygląd , musi mieć oprócz tego "to coś" , pasję i najlepiej brunet!</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">9. Lubisz swój styla życia ? </span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Różnie z tym bywa.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">10. Z czym lubisz jeść pizzę ( składniki ) ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Praktycznie zawsze zamawiam taką samą ;) z szynką ,pieczarkami , salami i kukurydzą.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">11. Co sądzisz o takich portalach jak Twitter, Instagram, Photoblog i Ask.fm ?</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Twiter-mam ,zachwilam ,jest to dla mnei dobre miejsce , jak pamiętnik ,gdzie mogę być szczera i nie przejmować się opinią innych,Naprawdę świetne miejsce.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Instagram- posiadałam choć z nastury nie lubie robić zdjęć szczególnie sobie.Tak ,jest to fajna aplikacja ,coś nowego i świerzego.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Photoblog.-myślę że chyba jego era powoli mija.Dobrze wymyślony , przydatne miejcse dla ludzi których fotografia jest pasją.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ask -czasem bywa "targowiskiem próżności" , jakoś najmniej lubiane przeze mnie miejsce z tej 4.Nie posiadam aska ,nie czuje takiej potrzeby i myślę że ta "wielka moda" na niego szybko minie.</span></div>
<div style="text-decoration: underline;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="text-decoration: underline;">ps.</span>Jesli zapomniałam o jakiejś nominacji a tak mogło sie zdarzyc to bardzo proszę o przypomnienie.</span></div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">ps.Do napisania Słońca! ;**</span></div>
</div>
<div>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-60318690130395946742014-01-16T11:41:00.000-08:002014-01-16T12:06:05.981-08:00Rozdział 45-Już idziemy!-oznajmił Nathan po czym nie puszczając mojej dłoni zaprowadził nas do salonu. Jay wydawał się być nieco spięty siedząc w fotelu z rozstawionymi nogami i opierając łokcie na kolanach.Nina właśnie postawiała na stoliku dzbanek wypełniony magicznym eliksirem na kaca według receptury Maxa ,a sam Łysy schodził właśnie po schodach z laptopem pod pachą.-No wreszcie jesteście.Gdzie wyście latali?-zapytał Jay ,który nie siedział już jak posąg.<br />
-A takie tam.-mruknęłam sięgając po napój.-Powiedz lepiej co to za zgromadzenie tu zorganizowałeś?<br />
-Jak to jakie!Przecież sprawa wczorajszego wieczora nie jest jeszcze wyjaśniona.<br />
Nathan oparł się wygodnie o kolorowe poduszki kanapy.-Iii?<br />
-Nie zdawaj głupich pytań Nath bo ty też jesteś podejrzany!<br />
-Koniec tego!Jay się nie spinaj ,Nathan nie burz , odpalamy sieć.-oznajmił Max uruchomiając komputer.<br />
-A po co ci sieć?-zaczęła Nina.-Przecież tam nie było żadnych paparazzi , chyba nawet nikt nas nie widział wczoraj.<br />
-Mogli się zaczaić pod klubem kiedy wychodziliśmy w końcu sam zamawiałem na 5 rano vana.-powiedział Max nie odrywając swych oczu zza okularów od monitora.Pierwszy raz widziałam go w okularach i muszę powiedzieć ,że wyglądał w nich całkiem całkiem.<br />
-A poza tym to ty chyba nie widziałaś pięknych galerii zdjęć Jaya czy Maxa wychodzących a raczej wyniesionych przez Big Keva z Mahiki.-roześmiał się Nath.<br />
-No no no! Wypowiedział się Pan Abstynent.<br />
Na chwilę zapadła cisza ,Max dalej przeglądał internet natomiast ja z nudów zaczęłam bawić się długimi palcami Nathana.Jay przestał w końcu nerwowo stukać nogą o panele i przemówił.-I co ,masz coś Maxiu?<br />
-Czekaj.-powiedział niemal niesłyszalnie zaczytany George.-"Ekipa The Wanted tradycyjnie świętuje w jednym z Londyńskich klubów".-wyrecytował po chwili i przesunął ekran komputera tak abyśmy wszyscy mogli przeczytać artykuł.<br />
<br />
<i>Podobnie jak inne gwiazdy muzyki członkowie The Wanted nie odpuścili sobie okazji do świętowania i w dniu 31 grudnia cała piątka wraz ze swoimi partnerkami oraz przyjaciółmi bawiła się w klubie Mahiki.Naszej uwadze nie umknął również fakt ,że najmłodszemu członkowi boysbandu towarzyszyła ciemno włosa dziewczyna z którą widywany jest od jakiegoś czasu.Para była widziana kiedy wychodząc z taksówki razem z Jayem MacGuinessem oraz Maxem Georgem wchodzili do klubu oraz podczas gdy tuż nad ranem nadal w szampańskich nastrojach go opuszczali.Na przyjęciu nie zabrakło również innych muzyków między innymi zaprzyjaźnionego z brytyjsko-irlandzkim bandem zespołu Lawson.</i><br />
"ciemno włosa dziewczyna z którą widywany jest od jakiegoś czasu?" "tuż nad ranem nadal w szampańskich nastrojach go opuszczali?" Co takiego??!!<br />
<br />
Natychmiast po przeczytaniu tego spojrzałam na Nathana tuż obok mnie ale jego kamienna mina nie mówiła nic ,patrzył na zdjęcia widniejące pod artykułem.<br />
Pierwsze było trochę niewyraźne jak by robione z oddali i przedstawiało właśnie moment przyjazdu pod klub kiedy zestresowana i zmarznięta wysiadłam z taksówki.Padał deszcz i bardzo doceniłam parasol ,którym osłonił mnie wtedy kierowca.Drugie było mniej więcej z tego samego momentu kiedy wchodzimy do budynku przez kute drzwi.Max i Jay już weszli natomiast ja i Nathan ze złączonymi dłoniami podążaliśmy za nimi.Trzecie zdjęcie było już nieco inne ,nie wyglądało jak by ktoś robił je z ukrycia siedząc pod krzaczkiem. Jay chwytając się jedną ręką za skroń chwiejnym krokiem kroczył chodnikiem i widać było że aż flesz aparatu raził go w oczy.W tle zobaczyłam mnie i Nathana w pozycji bliżej nie określonej jak byśmy byli jeszcze bardziej pijani niż Jay i na dodatek się z czegoś śmialiśmy.Następne zdjęcie to już Tom obejmujący Kelsey z jednej strony a z drugiej Max - zgaduje że bez niej dawno oboje runęli by na ziemię - Kelsey jak zwykle się uśmiechała natomiast Tomax wyglądali na bardzo śpiących i wykończonych imprezą.I kolejne zdjęcie na którego widok oczy mi wyszły z orbit.Ja i Siva? Tak, to zdecydowanie byłam ja na barkach Sivy który niósł mnie "na barana" Nare z rozbawioną miną patrzyła na nas i szła obok z Nathanem ,który ją obejmował.Co to jest?! Oboje z Nathanem odjechaliśmy z zastygłym wzrokiem od monitora stykając się spojrzeniami.Nathan widząć moją minę błyskawicznie się roześmiał po czym dołączyła do niego reszta wymieniając swoje komentarze i opinie.<br />
<br />
-Hahahahaha Jay ,jaki spity hahaha!-brechtał się Nath.<br />
-Cicho!!!Spójrz lepiej mistrzu drugiego planu na drugi plan.Hahahah wyglądacie z Apirl jakbyście mieli zaraz runąć na ziemię i rozplaszczyć się na asfalcie.<br />
-No i dlatego własnie potem niesie mnie Siva.-pokazałam mu język.<br />
-A Nath podpiera się o Nare!-rechotał Max.-Nie wyobrażam sobie jak teraz biedna Nareesha musi być obolała.<br />
-A ja jak Kelsey.-rzucił Nath.-Niezły trójkącik prawda ,Nina?<br />
Blondynka w przerwach między chichotaniem złapała oddech.-Dokładnie! No nie powiem alkohol wyjątkowo dodaje wam fotogeniczności.<br />
Max i Jay przybili sobie zgodnie piątki by potem się pochwalić.-Dlatego na sesjach zawsze jest coś na popitkę!<br />
-No właśnie bo według tej bandy alkohol równa się życie.<br />
-O nie nie!Nie tylko alkohol.-zareagował Max ,który wysłał po chwili Ninie wymowne spojrzenie.<br />
-Stop panowie!-podniósł głos Jay i po chwili dodał.-I panie.Czy ja dobrze widzę ,moje włosy są tu w nie naruszonym stanie?<br />
-Tak,Bird. Wydrukuj sobie to zdjęcie i opraw w ramkę z tytułem "ostatnia fotografia na której wyglądam jak Jezus".<br />
-Ten Jezus to się chyba za dużo mszalnego napił!-parsknął Max na co wszyscy wybuchnęliśmy jeszcze większym śmiechem.Jak ja uwielbiam ten stan kompletnego zdebilnienia , pomyślałam.<br />
-Hahahah Jaysus!<br />
<br />
Kiedy już się uspokoiliśmy i powstrzymaliśmy nowe fale śmiechu ktoś oznajmił.<br />
-Zobaczę czy ktoś nie wstawił jakichś pamiątek na twittera.<br />
-Ej ej chyba Andy coś wrzucił!!-zawołał Max i wszyscy przylepili wzrok do monitora.Wymienili swoje żartobliwe komentarze i Jay napisał coś pod zdjęciem.Podczas gdy chłopaki dalej zajmowali się szperaniem w internecie ja udałam się za potrzebą do łazienki ,a kiedy wróciłam od razu usłyszałam głos Jaya i poczułam wzrok reszty na sobie.-April a ty masz twittera?Dlaczego ja ciebie w ogóle nie folluje?!<br />
-Erm ja mam coś tam ,ale..<br />
-Czekaj już cie znajdę!-uniósł palec wskazujący ku górze i zatopił się w klawiaturze.-Oooo jaka ładna foteczka.-rzucił i poruszył po chwili zabawnie brwiami.<br />
-Ej ,to jest stare! Jay,wyłaź mi w tej chwili z mojego profilu!<br />
-Ale czekaj tylko sobie jeszcze trochę poczytam i pooglądam...-zrobił niewinna i uśmiechniętą minkę i wszyscy go poparli.-Napisze tak: "Follować mi tu Aprille -Nathan każe!" <br />
Wszyscy jak na rozkaż znów wybuchnęli śmiechem w tym nawet sami wspomniani my.Towarzystwo było już w takim wstanie (i to bez alkoholu!) że przez samo słów "zupa" pozdychali by ze śmiechu.<br />
Max wziął wdech by przemówić.-Nie nie ,wrzuć to zdjęcie z Sivą i napisz tak "przygody w małpim gaju"!!<br />
-Ależ nie!-parsknęłam.- Jay ,wrzuć tą fotkę Tomaxa z Kelsey i napisz "łapiemy równowagę".<br />
-To nie było śmieszne.-oznajmił Max i natychmiast spoważniał spoglądając na innych ,których miny również zastygły.<br />
-Właśnie.-poparł go Jay.<br />
Rzuciłam im nieme "nie prawda!" i spojrzałam na Nathana ,który jak by nigdy nic leżał sobie rozłożony na kanapie popijając szklankę jakiegoś napoju.-Nathan!<br />
-Lepiej to my sprawdźmy nasze telefony.Tam to dopiero muszą być setki naszych zdjęć w upojeniu alkoholowym.<br />
-Jaka szkoda ,że nie nagrałam sztuczki Toma!<br />
-No właśnie ,cała Fanmily by miała niezły ubaw.-poparł Ninę ,któryś z chłopaków , ale nie miałam nawet głowy zwracać na to uwagę gdyż zajęta byłam szukaniem swojego telefonu.Nie chciało mi się wstawać ze zbyt wygodnej jak na dziś kanapy i dreptać od pokoju a z racji tego że Nath już trzymał w rękach swojego iPhona zaprzestałam poszukiwań.Oparłam mu głowę na ramieniu i patrzyłam jak przegląda galerię.-Zrobiłeś mi zdjęcie jak spałam?<br />
-Pociąłbym się gdybym nie uwiecznił tak uroczej chwili.<br />
-Awwww.-rozczuliłam się i podarowałam mu całusa.<br />
-Patrz.-podał mi telefon na ekranie z wyświetlonym moim zdjęciem i o dziwo całkiem normalnym nie w trakcie snu ani innych czynności , po prostu z lekko rozwianymi włosami stałam gdzieś na tle oświetlonych latarni i szarego nieba.<br />
-Nie pamiętam tego.<br />
-Zrobione w Vegas.-odpowiedział.<br />
-A tak , to wszystko wyjaśnia.-odparłam z uśmiechem dalej przeglądając glarie i śmiejąc się z samojebek Nathana w brudnym lustrze.-Mrrr jaki seksiak!-zaśmiałam się ale po chwili spoważniałam albo trafniej będzie zamarłam bo natknęłam się na zdjęcia z sylwestrowej nocy w Mahiki.Taaa i kolejna moja fotografia ,na której siedzę na brzegu kanapy z założonymi nogami i z kieliszkiem szampana w ręce robię dzióbek i wskazuję palcem w obiektyw.-Nie!!-wyrwało mi się kiedy przewinęłam zdjęcie na kolejne przedstawiające mnie w podobnej pozycji.Kilka zdjęć dalej była fotografia uwieczniająca moment którego kompletnie nie pamiętam czyli ja i Jay leżymy w przedpokoju domu i próbujemy ściągnąć buty.Potem filmik ,który przedstawiał scenę w łazience ja z nożyczkami w ręce ,a obok mnie Max i Jay.Zaczęły mi się trząść ręce i ogarnęła mnie panika połączona z rozbawienie "rany ,to na prawdę ja!?".Nie wiedząc co zrobić impulsywnie wcisnęłam telefon do biustonosza.Zgarnęłam wszystkie włosy na ramiona i skrzyżowałam ręce jak by nigdy nic.<br />
-Co jest?-popatrzył się na mnie Max ,ale za nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć zaalarmował się podejrzliwie Jay.- Nathan , weź jej to!<br />
-Z przyjemnością.-odparł mrukliwie brunet zakradając się do mnie.<br />
-Nieee!!!-pisnęłam i zaczęłam uciekać z szybkością błyskawicy wyskakując z kanapy.-I nie biegnij za mną bo umrzesz na astmę!-krzyknęłam odwracając głowę w tył i był to błąd bo z całą siłą zderzyłam się z otwartymi drzwiami do łazienki.-Cholera co za debil...!-wyrwało mi się ale zaraz potem przypomniało mi się że to ja nie domknęłam tych drzwi wychodząc.Nim jeszcze zdążyłam złapać się za obolałą skroń obok mnie zjawił się Nathan.-Właź i nic nie mów.-krzyknęłam szeptem chwytając go za ramię ,wciągając do łazienki i zamykając zasuwkę w drzwiach.Kiedy w pośpiechu odeszłam od drzwi Nathan ze zdziwieniem i rozbawieniem na twarzy mi się przyglądał.<br />
Cicho się roześmiał.-Ap ,dlaczego tak wiałaś?<br />
-Ty ośle w twoim telefonie są dowody na...<br />
-Na co?<br />
-Na to ,że to prawdopodobnie ja zrobiłam z loczków Jaya kompletne ściernisko!<br />
-O Boże!-wykrzyknął wystraszony chociaż i tak wiedziałam ,że robi to z sarkazmem.-On cię zabije!-Stanęłam z rękami założonymi na biodrach i zgromiłam go wzorkiem.-To mogę mój telefon?-zapytał jak by nieśmiało wyciągając ręke.-A z resztą sam go sobie wezmę.-wyszczerzył się jednak zanim zdążył zamienić swoje słowa w czyny moja ręka już wydostała z mojego biustonosza telefon.<br />
-Proszę.-podałam mu go.<br />
-Tooo co tam tak konkretnie jest?-zapytał a ja nie odpowiedziałam mu tylko usiadłam obok niego na granatowym taborecie i zaczęliśmy przeglądać galerię.Zdjęcia zdjęcia ,mnóstwo zdjęć różnych osób ,w różnych pozach i w różnych stopniach upojenia alkoholowego.Czy te końcówki imprez ,których nigdy nie pamiętam zawsze muszą się na mnie mszcząć?Aż bałam się pomyśleć co takiego tam robiłam przecież spotkałam znajomych Nathana po raz pierwszy a już mogłam przed nimi zrobić z siebie kompletną idiotkę.<br />
Kiedy trafiliśmy na filmik ,na którego widok zareagowałam ucieczką Nathan nawet go nie obejrzał tylko od razu wcisnął przycisk "usuń".<br />
-Dlacz..?<br />
-Spokojnie i tak ja zwykle zwalimy potem winę na Toma ,a poza tym chyba Jayowi już przeszło.<br />
-A ty nie gniewasz się ,że wyskubałam ci brwi?-zapytałam cicho spuszczając wzrok a Nath uśmiechnął się szeroko widząc moje poczucie winy.<br />
-A niby jak ja mógłbym się na ciebie gniewać ,co?-poczułam jego wzork na sobie i spojrzałam w jego pogodną twarz i oczy od których teraz odbijały się miliony świateł.<br />
-Masz rację ,nie masz nawet takiej opcji.-Powiedziałam szeptem jednak nim zdążyłam dokończyć zdanie on uciszył mnie swoimi ciepłymi ustami .Pogłębiając pocałunek położyłam swoją dłoń na jego ramieniu i odruchowo zaczęłam przeczesywać jego i tak już zmierzwione włosy.Potem poczułam jego ciepłą dłoń na moim udzie i w tefy też rozległ się dźwięk walenia do drzw... Wyczucie sytuacji mam wrażenie że oni chyba mają to wrodzone.<br />
-Koniec tego! Otwierać!<br />
Nath westchnął głośno ze znużeniem.-Nie widzicie ,że ta łazienka jest zajęta!<br />
-Gówno nas to obchodzi!<br />
-Wiem ,że coś macie!Dlaczego niby April tak sobie zwiała z salonu ,hm?<br />
-Och nie interesuj się Max!-zburzył się brunet po czym dodał ciszej.-W tym domu nie ma ani jednego dnia spokoju!<br />
-To przeprowadź się do piwnicy cwaniaku a teraz otwieraj!-chłopaki nie odpuszczali i dalej dobijali się do drzwi.<br />
-Nina , przynieść młotek z kuchni.-polecił bez krępacji Max.<br />
-Po co ci jakiś piepszony młotek? Jezu ,co wy znowu wyprawiacie?!<br />
-Zamknęliśmy się w łazienkę a oni nas terroryzują!-odezwał się głośno Nathan na pytania Niny stojącej pod drzwiami.<br />
-No ja nie mogę z wami już... Jak dzieci albo i gorzej!<br />
<br />
***<br />
Po południu sytuacja się unormowała i nikt już nie zamykał się w łazienkach ani nie przekrzywiał czy groził.Zgodnie stwierdziliśmy ,że czas na obiad co równało się zamówieniem kilku pudeł pizzy.Po posiłku który również odbył się w miarę spokojnie bez ekscesów a tradycyjnie przed telewizorem w salonie stwierdziłam ,że jestem wykończona wydarzeniami dzisiejszego przedpołudnia i udałam się do pokoju Natha aby się położyć.Znalazłam jakiś stary koc pod łóżkiem i wygodnie usadowiłam się na kanapie odczytując z mojego telefonu wiadomości o 10 nieodebranych połączeniach od Katherine.<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------<br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Witam was lasencje!</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">A więc mamy mój powrót ;) I'm back! Tak po długich zmaganiach ze szkołą wreszcie znalazłam chwilę odpoczynku i stworzyłam coś takiego.Nieco krótki rozdział i kontynuacja jeszcze tamtego i tamtego tamtego xd nie lubię pisać tak rozlegle i rozciągle.Cóż nie miałam pomysłu i wyszło tak.Ale ale ferie się zbliżają u mnie bo jakoś od lutego więc będe tworzyć ,pisać , myśleć i siedzieć a no i czytać bo to najważniejsze!Muszę ponadrabiać wasze blogi słońca ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">No tak a teraz apropo co do zaległości to pojawiły się u mnie nominację do Liebster Award! Dziękuje Wam bardzo za nie ,jest to dla mnie bardzo miły gest ,dowiedziałam się również o kilku nowych czytelnikach i mam nadzieję że nie nominowały mnie tak tylko a tak naprawdę nie czytają mojego bloga.Jeśli czytacie to niezmiernie się cieszę że dałyście mi o tym znać ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zasady:</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<u><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">a teraz moje pytania:</span></u><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">1.Ile masz lat?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">2.Jakieś postanowienie na nowy rok?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">3.Wolisz dzień ,czy noc?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">4.<span style="background-color: white; color: #303030; font-size: 14px; line-height: 20px;">Najlepszy komplement jaki udało </span><span class="q03w1g8157" id="q03w1g8157_3" style="background-color: white; border-left-color: transparent; border-right-color: transparent; border-style: solid; border-top-color: transparent; border-width: 1px; box-sizing: border-box; color: blue; cursor: pointer; display: inline !important; float: none; font-size: 14px; line-height: 20px; list-style: none; margin: 0px; max-width: 100%; padding: 0px; text-decoration: underline; word-wrap: break-word;">Ci</span><span style="background-color: white; color: #303030; font-size: 14px; line-height: 20px;"> się usłyszeć?</span></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">5.<span style="background-color: white; color: #303030; font-size: 14px; line-height: 20px;">Jaka jest Twoja największa pasja?</span></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">6.Jakie jest twoje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">7.Gatunek muzyczny którego nie znosisz?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">8.Ulubiona książka?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">9.Miejsce ,które zawsze chciałaś odwiedzić?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">10.McDonald czy KFC?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">11.Jeżeli przez jeden dzień mogłabyś być niewidzialna jak byś wykorzystała tę moc?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<u><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">No i oczywiście nominacje:</span></u><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">1.http://sykes-thing.blogspot.com</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">2.<span style="background-color: #cccccc; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: justify;">http://fans-thewanted.blogspot.com/</span></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">3.http://time-is-slepping-away.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">4.http://leets-get-physical.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">5.http://wantedowe-story.blogspot.com/</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Niestety na dzisiejszy dzień mam tylko 5.Nie chcę po prostu nominować blogów których nie czytam tylko po to aby była pełna 11.Mam nadzieję że nikt sie nie pogniewa że naginam troszeczkę regulamin ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<u><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Od Evy</span></u><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">1.Jak opisałabyś swój styl?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Hmm trudno mi go opisać.Przede wszystkim lubie wygodne ciuchy ,kurde no sama nie wiem xd przywiązuje dużą wagę do dodatków jak określa je moja przyjaciółka są to przeróżne "Disneyowe" ciuchy ;) buty raczej conversy i adidasy , sweterki w moich ulubionych kolorach i tisherty.Nie lubie być ubrana cała na jeden kolor , lubie mieć na sobie dużo różnych kolorowych ciuchów.Absolutnie wielbię styl dziewczyn z Little Mix co też jest dla mnie trochę inspiracją.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">2.Czytujesz blogi o modzie?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">3.Gdybyś mogła zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Na pewno nieśmiałość w stosunku do nowo poznanych mi ludzi. Bo co jak co ale z od lat znanymi mi koleżankami świetnie się bawie i czuje sie na ludzie ale jeśl poznaje kogoś nowego to trudno mi tak po prostu z nim rozmawiać.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">4.Ulubione zespoły muzyczne, oprócz TW?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Coldpaly , Union J ,Lawson ,Little Mix głównie brytyjskie granie ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">5.Czego chciałabyś nauczyć się najbardziej?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Gry na pianinie <3 font="" nbsp=""><!--3--></3></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">6.Jakim zwierzęciem chciałabyś być na jeden dzień?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Leniwcem!!Hahaha ten jeden dzień na pewno bym przespała ;D</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">7.Jak ma na imię twoja najlepsza kumpela?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Klaudia.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">8.Masz jakieś dziwactwo? :D</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Trochę tego jest ;D Moje przyjaciółki uważają ,że kompletnie dziwne jest przeze mnie zbieranie opakowań po skittlesach (moja mała kolekcja przyklejona do ściany <3 co="" dki="" je="" kocham="" kurzem="" l="" mie="" moim="" mojego="" musz="" na="" napojach="" ni="" okna.ponadt="" omowisko.rz="" ozdobione="" parapecie="" plag="" po="" pokoju="" pokryte="" powstaje="" przez="" puszek="" puszki="" rzeczy="" tak="" te="" uk="" w="" wszystkie="" z="" zbieram=""></3></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">9.Plaża czy góry?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zdecydowanie plaża!Jak słyszę że rodzice kolejny raz planują wyprawę do Zakopanego to robi mi się słabo.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">10.Twoje wymarzone miejsce do życia?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Miejsce do życia? Mam w planach emigracje do UK i jest to moje marzenie od dawien dawna ;) Myślę jednak że nie ważne jakie było by nasze wymarzone miejse do życia ważne aby byli tam ważni dla nas ludzie rodzina , przyjaciele ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">11.Jakie cechy charakteru, miałby twój książę z bajki?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Na pewno poczucie humory , abym się przy nim nie nudziła , był błyskotliwy i spontaniczny ale również i potrafił trzeźwo myśleć i szanować innych.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<u><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Od Anusiaka </span></u><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">1. Żałujesz czegoś w swoim życiu? Jeśli tak, to czego?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Od jakiegoś czasu staram się nie patrzeć w tył i nie wracać do przeszłości.Chyba jedyne czego żałuje to przyjaźni z pewną osobą.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">2. Masz jakieś uzależnienia? Jeśli tak, to jakie?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Słuchanie muzyki , internety!! twitterek i fastfoody.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">3. Jesteś szczęśliwa akurat w obecnym momencie swojego życia?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Z reguł jestem dość wymagająca zarówno od siebie jak i innych , zawsze znajdę coś co mogłoby być lepsze.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">4. Kto jest najważniejszą osobą w Twoim życiu?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie ma jednej najważniejszej , jest dużo ważnych.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">5. Bez czego nie potrafisz żyć?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ta odpowiedź zabrzmi głupio ale bez mojej przyjaciółki i internetów , drobnych rzeczy które sprawiają mi przyjemność ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">6. Uszereguj chłopaków w kolejności od najprzystojniejszego ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ej za trudne! ;D 1.Nathan 2.Siva ,Max ,Tom i Jay sory ale nie potrafię inaczej.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">7. Jesteś zadowolona ze swojego wyglądu?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Erm powiedzmy że nie jest źle ale naniosłabym małe poprawki.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">8. Lubisz seriale? Jeśli tak, to jakie?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tak!! Absolutnie kocham Misfits , Family Guy i Modern Family aaa no i Świat wg Kiepskich ;D</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">9. Żeby było trudniej - jaki jest najmniej lubiany przez Ciebie członek TW? ;D</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie istnieje takowy.Wszycy są tak samo dla mnie ważni ,zabrakło by jednego i już by nie było to samo. <3 nbsp=""></3></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">10. Co sądzicie o Arianie jako dziewczynie Nathana? ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Trudny temat.Sama nie wiem co o niej myślę i mam co do niej mieszane uczucia.Myślę że nie znam jej na tyle aby jej ufać i mieć pewność że jest "okay".Jeżeli daje mu szczęście to spisuje się dobrze. ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">11. Jakie miałaś postanowienia noworoczne? :)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ostatnio wymyśliłam że wrócę do zbierania pieniędzy do mojego słoiczka aby mieć na wakacje nieco money money ^^</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<u><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">od Alice </span></u><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">1.Twoje imię?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Sandra</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">2.Kolor oczu?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Niebiesko zielone ,czasem takie czasem bardziej takie ,sama nie wiem. ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">3.Trzy rzeczy, bez których nie ruszasz się z domu?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Zegarek , telefon i pomadka.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">4.Czy 2013 był dla Ciebie udanym rokiem?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ogółem tak.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">5.Ulubiona piosenka chłopaków?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">To jak zapytać matkę ,które ze swoich dzieci najbardziej kocha. ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">6.Czy jest ktoś kogo poznałaś dzięki TW, dzięki blogom?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tak kilka wspaniałych bloggerek ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">7.Masz szczęście w miłości?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Odpowiedź brzmi niestety nie.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">8.Tom czy Max?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">To jak wybrać swoje ulubione oko prawe czy lewe xd Oczywiście że Tomax!</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">9.Co myślisz o drugich połówkach chłopaków z TW?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jestem nimi zachwycona! Kels i Nare wiadomo są naprawdę świetne i nie wyobrażam sobie że Tom czy Seev mogliby być z jakimiś innymi dziewczynami.A Nina okazała się być również mega fajną osobą.Serce mi się raduje jak widzę ich razem uśmiechniętych z Maxem.</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">10.Ulubiony film?</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Efekt Motyla ,Titanic , Forrest Gump , Dary Anioła i wszystkie części Kac Vegas !!</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">11.Masz pytanie, które chciałabyś zadać dla mnie? Śmiało, odpowiem ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Jak ty kobieto wyrabiasz z tyloma blogami?! Masz u mnie wielki szacun ;)</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ops trochę długa będzie ta notka xd Na koniec zdradzę ,że 15 stycznia minął równy rok odkąd zagościłam na Bloggerze.Przeleciało mi dość szybko jeszcze pamiętam to moje pierwsze opowiadanie ;D to była masakra! ostatnio weszłam sobie na nie i byłam przerażona "Jprld jak ja mogłam tak pisać?!" Miło widzieć jednak poprawę ;) Przy okazji dziękuje również za wszystkie wasze miłe i ciepłe słowa do tej pory ,że jesteście ,że czytacie pokazujecie się bo dzięki wam sprawia mi to ogromną przyjemność.Mam nadzieję że przede mną jeszcze kolejny rok ,kolejne pomysły i inspiracje oraz kolejni tak wspaniali czytelnicy ;) Dzięki!!</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Widzimy się niedługo bejbusy bo pod koniec weekendu! Do napisania ;**</span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSfdkdgxarr-Wljx-IrfYnmYXluPwWvz8ThjkOvDKRKjeYAqqkhOdnKTDq95gEi-dUIuX53kxOsCr-I23UNbk00NMKotZ8NtsKHPCh7ZhXLhxaQMZqE0-Y4j6hK1dxBHCkMQnlwsghQhg/s1600/Happy-Birthday_Finance-Fox.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSfdkdgxarr-Wljx-IrfYnmYXluPwWvz8ThjkOvDKRKjeYAqqkhOdnKTDq95gEi-dUIuX53kxOsCr-I23UNbk00NMKotZ8NtsKHPCh7ZhXLhxaQMZqE0-Y4j6hK1dxBHCkMQnlwsghQhg/s1600/Happy-Birthday_Finance-Fox.jpg" height="320" width="255" /></a><br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-90053308846791380612014-01-06T13:08:00.001-08:002014-01-06T13:08:06.524-08:00Rozdział 44Ze zdziwieniem i niepokojem podeszłam do drzwi.Jeżeli Nathan jest u siebie a Jay na dole to to musi być Max!<br />
Ktoś przestał walić w drzwi i nastała cisza ,którą po chwili przerwał ściszony głos.-Ej czekaj chyba ktoś wyszedł na korytarz.<br />
-Erm... Max to ty?<br />
-O matko ,całe szczęście! April posłuchaj<br />
Podeszłam do drzwi.-A mógłbyś mi powiedzieć dlaczego próbujesz od samego rana rozwalić te biedne drzwi?<br />
-To trochę skomplikowane.-odezwał się.-Chodzi o to że rano razem z Niną się tu obudziliśmy w moim pokoju ,ale nigdzie nie było klucza i...<br />
Słuchając jego spanikowanego głosu czułam że zaraz wybuchnę śmiechem.-Aha , rozumiem.-parsknęłam.<br />
-April , to nie jest wcale śmieszne! Totalnie utknęliśmy! W dodatku bez picia ani żadnych środków na ból głowy.-mówił a ja wyobrażając sobie ich w tej sytuacji uwięzionych i zdanych tylko na siebie jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.<br />
-Hmm słuchajcie , zrobimy tak : wy tam siedźcie a ja zawołam Nathana i Jaya może mają jakiś zapasowy klucz.<br />
-Z tego co wiem to my nie mamy żadnych zapasowych par kluczy.-mruknął.<br />
-Zaczekaj Max , zaraz coś wymyśle.- zrobiłam w tył zwrot i ruszyłam do pokoju na wprost.Nathan właśnie sterczał nad otwartą szafą i wybierał strój na dzisiejszy dzień.Miał na sobie ciemne jeansy z wczoraj i był bez koszulki. April ,skup się!<br />
-Co jest?-zapytał spoglądając na mnie kątem oka i wyciągając z szafy jakąś koszulkę.<br />
-Jest mały problem to znaczy... Max i Nina są uwięzieni w pokoju Maxa.<br />
-Cóż może chcą mieć chwilę dla siebie.<br />
-Och Nath!-rzuciłam i podeszłam do niego.-Nie o to chodzi tylko o to że zgubili gdzieś klucz i teraz nie mogą się z stamtąd wydostać.-powiedziałam na co Nath wydobył z siebie tylko "cooo?" i zaczął głośno rechotać.<br />
Dalej stałam nad Panem "uhahanym" ,który zaczął szukać swoich dresów. -Nath wiem ,że to śmieszne ale trzeba im zorganizować jakąś akcję ratunkową.<br />
-Tak wiem.-wyprostował się i rozczesał ręką zmierzwione włosy.-Chyba nie mamy zapasowych kluczy. Zaczekaj zawołam Jaya to pomoże mi jakoś rozebrać zamek.<br />
-Okay.-rzuciłam i opadłam na jego miękkie łóżko ,ale zaraz potem dotarło do mnie co chce zrobić. -Stop!Nie!! -Nathan ,który już stał w progu odwrócił się do mnie i obrzucił zdziwionym spojrzeniem.- Yyy emm... niech Jay jeszcze sobie pośpi pewnie ledwo co się trzyma.-rzuciłam pierwsze lepsze kłamstwo ,które przyszło mi do głowy aby ocalić Jaya przed śmiechem Nathaha kiedy go zobaczy.<br />
-Dobrze.-przeciągnął chyba wywęszając ,że coś kręcę.-Poszukam jakiś narzędzi.-oznajmił i zniknął za drzwiami a ja z całą siłą opadałam na łóżko myśląc jak bardzo ten poranek jest pokręcony i jakie będą ich miny gdy w końcu się zobaczą.Po paru minutach wygramoliłam się z łóżka z zamiarem że się przebiorę , zmyje makijaż z wczoraj a potem zobaczę co z Maxem.<br />
<br />
Wyszłam na pusty korytarz i podeszłam do nadal zamkniętych drzwi.-Max ,Nina , żyjecie?-zapytałam ale nie dostałam odpowiedzi.-Nath zaraz przyniesie narzędzia i spróbuje rozkręcić zamek.<br />
<br />
I po chwili jak na zawołanie obok mnie pojawił się brunet z czarną skrzynką w ręce.Nath ze skupieniem przykucnął pod drzwiami i otworzył skrzynkę.Z kondensacją wymalowaną na twarzy zaczął przyglądać się zamkowi.<br />
-No no nie wiedziałam ,że z ciebie taka złota rączka.-mruknęłam podpatrując jego poczynania.<br />
-Zawsze jeśli trzeba wyciągać te koczkodany z kłopotów.-odpowiedział wyjmując ze skrzynki długi śrubokręt z płaską końcówką.Zamek do klamki był przymocowany do drzwi czterema metalowymi śrubkami ,które Nath zaczął zręcznie wykręcać. -Cholera to chyba nic nie da.-mruknął wyrywając z zamka klamkę ,która sama odpadła.<br />
-No młody i jak ci idzie?-zapytał stłumiony głos Maxa.<br />
-Cóż , mam nadzieję ,że nie macie klaustrofobii.-odparł Nath.-Loczek rusz te swoje cztery litery i właź na górę!-zawołał.<br />
-Może by tak grzeczniej i ciszej ,co?!-odpowiedział równie głośno głos dobiegający z parteru.<br />
Nathan dalej badawczo przyglądał się zamkowi po czym wstał z klęczek.-Nie marudź tylko chodź!! Trzeba wydostać Maxa!<br />
Po chwili usłyszeliśmy ciężkie kroki powoli stąpających stóp po schodach. Jay ze zdziwioną miną usiadł obok Natha ,który ku mojej radości nie odrywał wzroku od drzwi.-No nie gadaj ,że ten idiota wyrzucił gdzieś klucz!-powiedział z rozbawieniem po czym dodał zwracając się do Natha.-To co panie majstrze , co robimy w tej sytuacji?<br />
-Nie mam sił już się z bawić z tym szajstwem...-Nath ze zrezygnowaniem rzucił skrzynką w kąt i zarządził.-Rozwalamy drzwi!<br />
<br />
W tej samej chwili kiedy oboje panowie kucali pod drzwiami klamka ,którą przedtem Nath ponownie umieścił w zamku zaczęła się gwałtownie ruszać.Drzwi mocno drgnęły a po chwili w hukiem się otworzyły wywracając zaskoczonych Natha i Jaya na wykładzinę.Max z nieprzeniknioną miną stał w progu , spojrzał na delikwentów leżących pod nim i zaczął się niemiłosiernie śmiać. Po chwili zza niego wyłoniła się Nina.-Nareszcie wolność ,myślałam już że tam umrzemy.-powiedziała ale zaraz potem spojrzała w dół.-A co...? O mój Boże , co im się stało?-dołączając się do Maxa zaczęła chichotać. Zdziwieni ich reakcją Nathan i Jay spojrzeli na siebie a następnie wybuchnęli nie pohamowanym śmiechem.<br />
-Ahahahaahaha Bird hahah co ci się stało?- Maxowi brakowało powietrza i zaczął prawie płakać ze śmiechu.-Hahahah Nathan... hahahhha nie mogę ,April widziałaś to ?!<br />
-Niestety tak.-wydusiłam z siebie między atakami śmiechu.<br />
Kompletnie zdezorientowany Jay wygramolił się z ziemi i otrzepał wstając prosto na równe nogi.-Co jest do cholery!?-zdenerwował się nic z tego nie rozumiejąc.<br />
-No jak by ci to tak delikatnie powiedzieć Jay...- zaczęła Nina.-myślę że powinieneś udać się do najbliższego lusterka.-uśmiechnęła się do niego niewinnie przez co zalała nas kolejna fala rechotania.-A Nath...<br />
Błyskawicznie przerwałam jej aby załagodzić gniew mojego chłopaka ,który prawdopodobnie zaraz się w nim zbierze.-Nath , ty lepiej nigdzie się stąd nie ruszaj.-prawie pisnęłam podchodząc do niego.<br />
-No ja myślę ,że powinien wsiąć przykład z Jaya.-parsknął Max a sam loczek a raczek "kiedyś loczek teraz już nie za bardzo" jak z procy wystrzelił do łazienki i dosłownie dwie sekundy później po całym domu rozgległ się jego wściekły krzyk przerażenia.Wszyscy jak oparzeni ruszyliśmy do poszkodowanego. Jay z rozpaczoną miną stał przed lustrem i wyglądał jak by miał zaraz wybuchnąć płaczem.<br />
-ZAPYTAM SIĘ TYLKO RAZ!-odwrócił się szybko spoglądając po kolei na każe z nas ze wzorkiem mordercy.-KTO?!!<br />
Nikt ze zgromadzonych się nie odzywał a po ich uśmiechach ślad już dawno zaginął.Ze ściągniętymi ramionami wpatrywałam się w moje stopy na tle śnieżnobiałych kafelków.<br />
-April.-powiedział ze spokojem Jay ale również głośno i oskarżycielskim tonem.Łypnęłam na niego z pod kurtyny włosów ,które wydostały mi się z luźnego kucyka na szyi.<br />
-Jay , ja nie miałam serca ci o tym powiedzieć kiedy rano cię zobaczyłam.-zaczęłam się tłumaczyć i gdzieś z tyłu w drugim lustrze zobaczyłam przerażoną twarz Nathana.Miał okrągłe oczy i otwarte usta jak by właśnie zobaczył ducha.Widząc to mocno zamknęłam powieki i skuliłam dłonie w piąstki wbijając w skórę długie paznokcie.<br />
-ZABIJE WAS ! WSZYSTKICH!!<br />
Z obawą otwarłam jedno oko patrząc na nadal wściekłą dwójkę.-Nath , uspokój się to tylko głupie brwi.-próbowałam powiedzieć coś sensownego.<br />
-No właśnie.-poparła mnie reszta.<br />
-A ja co mam powiedzieć przepraszam bardzo ,co !? -tym razem wybuchł Jay.<br />
-O Jezu to tylko głupie włosy.-mruknął Max.-Patrz , ja nie mam i żyje.-stwierdził po chwili a wszyscy na niego spojrzeli.-No co?<br />
-Więc jak, nie powiecie nam kto nas tak urządził?!<br />
-Ja nic nie wiem.-odparła gestykulując Nina.<br />
Spojrzał w sufit Max cicho gwiżdżąc.-Ja też.<br />
-I ja.-powiedziałam i była to prawda bo od kiedy się obudziłam miałam w głowie jedną wielką czarną dziurę z poprzedniego wieczora.Może urywki do północy jeszcze tkwił gdzieś głęboko w mojej pamięci ,ale jakim sposobem opuściliśmy Mahiki i znaleźliśmy się w domu nie mam pojęcia.-Pamiętacie coś?-zwróciłam się do pozostałych.<br />
Nina zamyśliła się i zaczęła błądzić swoimi niebieskimi oczami po kafelkach.-Zero... Po momencie w którym wyszliśmy na dach na pokaz fajerwerk nic.<br />
Spojrzałam na Maxa ,który powoli wciągnął powietrze.-Ja nawet nie pamiętam tych piepszonych fajerwerek.<br />
-Świetnie , no po prostu super zajebiście!-Jay bezmyślnie uderzył ręką o krawędź umywalki przez co potem syknął z bólu.<br />
-Ale Jay nie jest wcale tak źle z twoimi włosami .-zaczęła spokojnym tonem Nina z nadzieją się uśmiechając.-Znam się trochę na tym a brwi Nathana też są do uratowania.<br />
-O właśnie!-spojrzałam na nich dalej skołowane twarze.-Chłopaki ,na pewno macie w domu nożyczki i różne takie... trochę was ogarniemy i będziecie wyglądać jeszcze lepiej niż przedtem!-próbowałam mówić pewnie i się uśmiechać bo chłopaki dalej wydawali się być obrażeni na cały świat.-Oj Nath.-podeszłam do niego kładąc moje ręce na jego ramionach.-Lubisz dramatyzować , co ?<br />
-April nie masz pojęcia jak przez to cholerstwo boli mnie cała głowa.-wymamrotał ze spuszczoną głową.<br />
-Oj tam na pewno nie cała.-uśmiechnęłam się z rozczuleniem nad Nathanem ,który wyglądał teraz jak zrozpaczony 5-latek.<br />
-Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym kiedy mnie obudziłaś?<br />
-Nie chciałam ci z rana fundować aż tyle emocji a poza tym... nie miałam serca.-wzruszyłam ramionami.-No i wtedy nie było by tej komicznej sytuacji przed drzwiami.-rzekłam a na koniec nie wytrzymałam i się roześmiałam przypominając sobie ich miny.Nathan śmiał się z Jaya , Jay z Nathaha a Max z nich obu.<br />
<br />
***<br />
<br />
Już nie tak bardzo obrażony i wściekły na wszystkich Jay siedział grzecznie na taborecie w łazience na piętrze a Nina z maszynką w ręce starała się jakoś doprowadzić do porządku jego głowę.Następny w kolejce do Niny był Nath i jego brwi natomiast ja skorzystałam z okazji że sytuacja została lekko opanowana i zaczerpnęłam orzeźwiającego prysznicu w łazience na dole.Kiedy już oczyszczona z zapachu wczorajszej nocy i z trochę mniejszym bóle głowy zawitałam w kuchni zobaczyłam Maxa wypijającego hektolitry kawy prosto z dużego dzbanka.<br />
<br />
Rozejrzałam się po blacie na ,którym stało porozstawianych mnóstwo rzeczy ,przesunęłam miskę z okruchami po czipsach i oparłam się na łokciach. -Jak tam?-zapytałam.<br />
-Ujdzie , próbuje tworzyć eliksiry na kaca.-odparł wyjmując z szafki potężny dzbanek.-April błagam skocz do sklepu po szparagi.<br />
-Po szparagi? I to jest jeden z magicznych składników twoich eliksirów?<br />
Pokiwał głową napełniając wodą. dzban.-.Nie masz nawet pojęcia jak potrafi złagodzić ból głowy.To co skoczysz?<br />
-Max , ja nawet nie mam siły a przede wszystkim ochoty aby doczołgać się do drzwi i robić sobie wycieczki do sklepu.Wyślij kogoś innego.-wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po nietkniętą filiżankę czarnej kawy.<br />
-Jasne! Przecież te gremliny z doliny przez tydzień nawet nie wychylą głowy przez okno.-powiedział na co parsknęłam śmiechem i przy okazji oplułam się kawą.-Fuck!! W sobotę mamy zaliczyć śniadaniówkę.<br />
-Uuu będziesz jednak musiał coś wymyślić żeby wywlec ich z domu.<br />
-Cholera ,jak ja dorwę tego geniusza ,który wpadł na ten wspaniały pomysł obcięcia Jaya!<br />
-Max , a może to ty? W sumie to nic nie pamiętasz no i chyba najwcześniej byłeś wstawiony...<br />
-April ,aż tak głupi to ja nie jestem.-spojrzał na mnie upewniając się w swoich słowach.-Bardziej zalatuje mi to pod robotę Parkera. W sumie... nie Siva raczej nie ,on na tej imprezie chodził własnymi drogami z Nare a Tom siedział z nami.Chyba...<br />
-Zadzwoń po niego ,może coś pamięta.<br />
-Taa już to widzę jak Tom tu przyjeżdża a potem Jay go morduje gołymi rękami.<br />
-A no racja przecież oni się jeszcze pobili w trakcie otwierania szampana.<br />
-Serio? Nie pamiętam najlepszych akcji imprezy.<br />
-Trzeba było nie schlać się do nieprzytomności przed północą.<br />
-Sorry laska , mam to w naturze.-wyszczerzył się sięgając po resztki czipsów do miski.<br />
-Ludzie chodźcie tu!!-usłyszeliśmy głos dochodzący z piętra po czym jak najszybciej byliśmy w stanie podreptaliśmy na górę.<br />
Jay siedział na taborecie a nad nim pochylała się Nina już bez maszynki w ręce.Oczy wszystkich powędrowały na nową fryzurę Loczka.Wow! Nina dobrze się spisała bo Jay nie wyglądał jak by omyłkowo przejechała go kosiarka.Miał na krótko obcięte boki głowy i pukle loczków zostawionych na szczycie ,które już nie opadały mu na czoło.<br />
-Pewnie trzeba będzie jeszcze skorzystać z poprawek fryzjera ale jakoś<br />
-Nina jesteś wspaniała!-przerwał jej Max i od razu podszedł do dziewczyny aby czule obejmując ją w pasie.<br />
-No no Jay ty przystojniaczku nie spodziewałam się takiego świetnego efektu.-zachwycałam się co oczywiście było prawdą bo Jay wyglądał o niebo lepiej.<br />
-Ale serio ,czy mówicie tak żebym się już na was nie wkurzał?<br />
-Serio i to bardzo.-potwierdziłam uśmiechając się podobnie jak reszta.-A gdzie?<br />
-Tu jestem.-usłyszałam bardzo dobrze znany głos a po chwili zobaczyłam machającego do mnie Nathana ,który siedział w koncie na brzegu wanny.-Ta blond cudotwórczyni mną też się zajęła.-przyjrzałam się mu uważnie ku zdziwieniu nie wykrywając w jego głosie ani nuty sarkazmu.Brwi Nathana był ,a to najważniejsze co prawda trochę inne ale na pewno dużo bardziej poskromione i równe.-No chodź tu Ap ,bo czuje się jak w piepszonym salonie piękności.<br />
Roześmiałam się pod nosem i usiadłam obok niego.-No i jak? Trzeba było się tak wściekać?<br />
-Trzeba.-powiedział z powagą.-Ale ja chyba nie wyglądam tak hot jak Jay ,co ?<br />
-Erm.. no wiesz nie jest źle.-powiedziałam z udawanych współczuciem.-Oj przecież żartuje wyglądasz -dopowiedziałam szeptem.-sto razy przystojniej niż Jay ,tylko mu tego nie mów bo znowu się wścieknie.<br />
-Osz ty franco!-Krzyknął szeptem i zaczął mnie niemiłosiernie łaskotać tak że omal nie wpadłam go wanny.<br />
-Koniec!!-zarządziłam zaczerpując tchu i zwinnie przepchałam się między resztą zgromadzonych w łazience aby Nath mnie nie dorwał.Z prędkością światła ruszyłam ku schodom i z nich zbiegłam następnie nie wiedząc gdzie się zaszyć a słysząc za sobą kroki Natha obrałam kierunek kuchnia. Przycupnęłam pod blatem kiedy Nath tam wpadł i śmiertelnie mnie wystraszył tak że podskoczyłam do góry jak oparzona.<br />
-Zabije cię kiedyś , zobaczysz!-krzyknęłam próbując uchylić się od jego łaskotania a on coraz bardziej rechotał.<br />
-Jak na razie to ty uciekasz przede mną a nie na odwrót.-parsknął i z szerokim uśmiechem dźgał mnie w dobrze już mu znane moje słabe punkty.<br />
-Nath!!Przestań!!-starałam się przeżyć mimo kłucia i lekkiego bólu łaskotania.Wreszcie kiedy Nath na chwilę przestał szybko zebrałam się na równe nogi i wybiegłam jak błyskawica z kuchni.-Idę do sklepu po szparagi dla Maxa!-zawołałam i zniknęłam za drzwiami wiatrołapu jednak szybko okazało się to błędem bo w drzwiach nie było ani zasuwki ani nawet zamka dzięki ,któremu mogłam się zamknąć przed Nathanem.<br />
-O nie April , nigdzie mi nie uciekniesz!-roześmiał się głośno i na oścież otwarł drzwi.Podchodził do mnie powoli głęboko i płytko oddychając potem jednak zaczął kaszleć i się krztusić.<br />
-Nath?-zrobiłam zdziwioną minę i cała zmartwiona go obserwowałam.Dalej stał w miejscu i się krztusił ale coraz bardziej zdawało mi się ,że zaraz zabraknie mu tchu i zemdleje.-Matko ,Nath!-podeszłam do niego wystraszona nie na żarty ale on widząc moją minę tylko się roześmiał.-Nie wierze!! Nathan ,ty głąbie ,myślałam że zaraz umrzesz!<br />
-Trochę niepokoju jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodziło.-dalej lał ze mnie.-Hahahaha szkoda ,że nie widziałaś swojej miny!<br />
-Świnia jesteś ,wiesz?-w odwecie zrobiłam oburzoną minę o odwróciłam się do niego tyłem.<br />
-Ap , no przecież wiem ,że się na mnie nie gniewasz.-powiedział melodyjnie i cicho szturchając mnie delikatnie w ramię.-April no nie gniewaj się już tak na mnie.-słyszałam cichy śmiech w jego głosie i poczułam jak obejmuje mnie jedną ręką w tali krocząc przy tym powoli palcami od miednicy aż do mostka.Nie wytrzymałam i przekształciłam moją kamienną twarz w uśmiech a następnie w śmiech.Widząc jaką ogromna przyjemność sprawia mu "przepraszanie" mnie odwróciłam się do niego przodem.-Na serio myślałam ,że zaraz ta twoja astma cię zabije.-powiedziałam wpatrując się w jego twarz.Była mi tak dobrze znana każdy szczegół każda niebiesko-zielona plama w źrenicy była teraz tak dobrze widoczna jak ciepło i radość ,które z niego biło.<br />
Odgarnął do tyłu moje włosy delikatnie muskając przy tym dłońmi szyję przez co w każdym miejscu ,która dotknął czułam ciepłe mrowienie. -Jedyną siłą ,która kiedyś mnie zabije jesteś ty.-szepnął i a nasze stęsknione za sobą wargi już miały się się spotkać kiedy usłyszeliśmy nawołujący głos Jaya.-Dzieciaki do salonu ,robimy śledztwo!<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------<br />
Ave Miski!<br />
Trochę mnie tu nie było :/ tak wiem nie za fajnie to wygląda.Dziś bardzo starałam się napisać ten rozdział mimo mojego lenistwa i ochoty do robienia niczego innego poza leżeniem na kanapie przez telewizorem no ale jakoś się zmotywowałam i wyszło.Takie tam o dupie marynie xd Ale ale mam ważną wiadomość ;< niestety jutro szkoła i zapowiada się "level hard" przez cały tydzień a może i dłużej aż do wystawienia ocenek... będe musiała nieźle spiąć poślady żeby dobrze wyszło i bez żadnych wpadek.Czyli tak niestety tak ...nadciągają złe czasy i będzie niezły cud jeśli w weekend dodam rozdział.<br />
<div>
<br />
Na razie kończę dziewczyny bo trzeba iść spać żeby rano wstać jak mawia bardzo mądre porzekadło.<br />
Nominajcami zajme się następnym razem bo teraz czasu już mi brak ;<<br />
Tak więc zmykam , całuję i buziakuję ;)<br />
Do kiedyś ;**<br />
<br />
ps.Hahahaha mam bekę bo moja mama ,której angielski ogranicza się do słowek "I'm" i "you" kupiła sobie bluzkę z nadrukiem "It's Friday Bitch!" ahahaha lol<br />
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-65028481699764419272014-01-01T10:31:00.001-08:002014-01-01T10:54:28.545-08:00Rozdział 43Wylądowałam obok nieznanej mi dziewczyny -zresztą jakaś połowę ludzi
,który tu są widzę pierwszy raz na oczy. Była to prawdopodobnie
towarzyszka Maxa bo właśnie zadowolony Łysolek siedział obok niej i z
uśmiechem o czymś dyskutował.Kiedy spojrzał w w prawo ukradkiem mu
pomachałam co od razu zauważył i wychylił głowę w moją stronę.<br />
-Widzę
,że nasza April już zaaklimatyzowała się w towarzystwie.-stwierdził
machając kieliszkiem z żółtawym musującym płynem.-Ale nie poznałaś
jeszcze mojej Niny.-poszerzył uśmiech kątem oka spoglądając na
dziewczynę.Naprawdę błyszczała.Z bliska zobaczyłam jej długie gęste
rzęsy a nad nimi na srebrno pomalowane powieki , blond włosy miała
upięte w koka , nagie ramiona i sukienkę bez ramiączek , krótką i bogato
zdobioną kamieniami.Przed wyjściem wydawało mi się że jestem przesadnie
wystrojona ale teraz zmieniłam zdanie.<br />
-Hej , miło
poznać.-odparła z uśmiechem wysuwając dłoń z idealnie zrobionym
manikiurem przez co nagle poczułam się jak gąsienica wśród motyli.<br />
-Mi również.-odwzajemniłam gest.-Teraz wiem dlaczego Max się tak stroił godzinami przed lustrem.<br />
-Cóż
, z nas dwojga to raczej Nina jest tą od ładnego wyglądania.-powiedział
szybko a blondynka obróciła się do niego i musnęła w policzek
zostawiając na nim ślad różowego błyszczyku.<br />
Widząc ten uroczy
obrazek poczułam niebezpieczne łaskoczące palce osoby obok z jednej
strony mojej tali.Wykrzywiłam się w łuk z miną tłumiącą pisk.<br />
-Nath , jak mi jeszcze raz tak zrobisz to pożałujesz!<br />
-Tak wiem.-rzucił bez ani nuty obawy.-To chyba nie będziemy siedzieć tak na sucho co , Ap?<br />
-Chętnie przejdę się do baru.<br />
<br />
Oboje
wstaliśmy z kanapy i Nathan łapiąc mnie za rękę abym nie zgubiła się
gdzieś w tłumie imprezowiczów zaprowadził mnie do baru.Połowa miejsc na
wysokich barowych czarnych krzesłach była zajęta.Usiadłam na jednym z
wolnych i przyjrzałam się kolorowym drinkom ,które popijali kilka miejsc
ode mnie Jay z Sivą i jego dziewczyną.Kiedy odwróciłam od nich wzrok z
zamiarem zapytania Nathana co zamawia okazało się ,że stoi do mnie tyłem
i z kimś rozmawia.<br />
-...ale miało was nie być.<br />
-Jednak okazało się że odwołali nam koncert w Singapurze więc od razu wpadliśmy do naszych starych dobrych znajomych.<br />
W
Sin... Co? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w stronę rozmówcy Nathana.Był
wysoki , ubrany w jasno szary tishert w paski i czarną marynarkę
podwiniętą do łokci.Ciemne włosy wyczesane do tyłu i kilkudniowy zarost ,
duże brązowe oczy i ten niepokojąco znajomy głos.<br />
-Nath...-zaczęłam odwracając się w jego stronę kłując go palcem w plecy.<br />
-O , cześć.-odparł Andy.<br />
-Hej , jestem Apirl.-uśmiechnęłam się.-I bardzo miło mi cię poznać.<br />
Nath wydał się być lekko zaskoczony.<br />
-No co? Cięgle mnie wszystkim przedstawiasz więc chociaż raz sama chciałam to zrobić.<br />
-Andy...-zaczął Nath.<br />
-Tak
Nathanie ,właśnie tak brzmi moje imię.-roześmiał się cicho sącząc przez
słomkę żółtego drinka z palemką a ja nagle tak bardzo zaczęłam żałować
,że nie ma przy mnie Kat.Przecież ona uwielbia Lawson i to dzięki
plakatom w jej pokoju i teledyskom ,które mi pokazywała rozpoznałam
teraz wokalistę tej grupy.<br />
-Cholera ,jak szkoda ,że nie ma tu mojej przyjaciółki ona ma w prost świra na punkcie waszego zespołu.Jest gdzieś reszta..?<br />
-Tak Ryan ,Joel i Adam krążą gdzieś po sali.-rzucił wzrokiem na parkiet.-Pozdrów ją ode mnie w takim razie.<br />
-Jasne.-odparłam
wpatrzona w rozmówcę z nie pohamowaną ochotą aby zadzwonić do Kat z
akompaniamentem pisków jej o wszystkim opowiedzieć.<br />
-Ap ,zamówiłaś już coś?<br />
-Nie ty to zrób.-odparłam opierając się łokciem o blat dalej spoglądając na Andyego.<br />
-Oczywiście
przecież nie chciałbym ci przeszkadzać w tej uroczej konwersacji.-rzekł
za co dostał ode mnie z łokcia w bok a Andy widząc to tylko szeroko się
uśmiechnął.<br />
-To ja chyba już pójdę bo Pan Sykes robi się zazdrosny.<br />
Poczułam jak Nathan kładzie rękę na mojej tali.-Tak , myślę że Max i reszta przyjmą cię z otwartymi ramionami.-rzucił żartując.<br />
-Nath!-spojrzałam na niego ,ale ten tylko niewinnie się uśmiechał.<br />
-Ooo
Andy co ty tu tak stoisz przy tych nudziarzach?!-nagle jak na zawołanie
obok zjawił się Max z Niną i w przyjacielskim geście oparł się
ramieniem na wokaliście Lawson.<br />
-Masz racje bracie... Totalni nudziarze , zmywam się stąd.-powiedział sucho Andy ,ale potem rzucił.-No przecież żartowałem!<br />
Nath zrobił swoją typową minę "wtf".-Dobra ,dobra idźcie się bawić gdzie indziej.<br />
Roześmiana
trójka odeszła od nas i ruszyła gdzieś w stronę parkietu.Nathan sięgnął
po dwa kolorowe drinki z palemkami i zawijanymi słomkami i podał mi
jeden.<br />
-Nie mówiłeś ,że znasz Lawsonów.-powiedziałam.<br />
-Znam wielu ludzi.<br />
-Tylko przedtem zawsze zapominasz dodać sławnych.<br />
-To
nie ma znaczenia , April. Kiedy razem się spotykamy czy imprezujemy oni
w niczym się nie różnią od tych "normalnych ludzi"-zakreślił jedną ręką
cudzysłów w powietrzu.<br />
Oderwałam wzrok od mojego drinka i spojrzałam
na niego.Ściskał przezroczystą słomkę w ustach i patrzył swoimi
lśniącymi zielonymi oczami gdzieś w przestrzeń.-Zupełnie tak jak
ty.-powiedziałam a on poczuł na sobie mój wzrok i skierował głowę do
mich ust ,w które potem zatopiłam moje.Smakował ciepłem i słodyczą
alkoholu. Kiedy powoli się od siebie oderwaliśmy zobaczyłam że na jego
ustach wygiętych w uśmiech zostały odbite ślady mojej krwisto czerwonej
szminki.<br />
-Wyglądasz seksownie ,ale czerwień to raczej mój kolor.<br />
-No wiesz co?!<br />
-No
właśnie ja nic nie wiem.-obok nas nie wiadomo skąd wyrósł Jay.-Jak tam ?
Widzę ,że wyjątkowo was poniósł melanż.-stwierdził ruszając dziwacznie
przy tym brwiami.<br />
-Jay , to mógłbyś tak nie stać ,tylko zaprosić mnie do tańca.<br />
Nath wydawał się być zdezorientowany moją chęcią tańca z jego przyjacielem.-Ale...<br />
-Oczywiście
,że też wcześniej na to nie wpadłem!-powiedział po czym zaproponował mi
ramię ,które przyjęłam i z zadowoloną miną spojrzałam na obrażonego i
zaskoczonego Nathana.<br />
<br />
Płynnym krokiem razem z Jayem
ruszyliśmy na podbój parkietu.Muzyka dudniła w moich uszach i aż swoja
mocą przeszywała całe moje ciało.Moje obcasy kreśliły po zeszklonych
podświetlanych płytach a Loczek obracał się i wirował niczym
najdoskonalszy tancerz.Jay nie leżący nigdzie na kanapie i nie jedzący
kolorowych cukierków a wirujący na parkiecie jak by był do tego
stworzony robił na mnie wrażenie.<br />
-Dobra ,koniec tego
dobrego!-zarządził nagle Nath wpychając się między nas.Roześmiałam się
głośno widząc jego stanowczą i poważną minę.Jay z zaskoczeniem i
kapitulującą miną odszedł od nas i przyłączył się do jakiejś blond
włosej dziewczyny obok.<br />
-Bo uwierzę ,że jesteś zazdrosny o Jaya.<br />
-Kochanie ,jestem zazdrosny o wszystkich mężczyzn w tym pomieszczeniu ,którzy na ciebie ukradkiem spoglądają.<br />
Z zadowoleniem z jego szarmanckiego wręcz tonu prychnęłam.-Pokaż im ,że nie mają prawa tego robić.<br />
<br />
Mina
Nathana spoważniała by pokwili mógł powoli unieść kąciki ust do góry i z
czułością objąć mnie w tali a następnie wyrzucić w tył.Oderwał mnie do
tyłu tak gwałtownie i nieoczekiwanie ,że moje serce omal nie stanęło."I
pewnie zaraz zacznie swoje popisy " ,pomyślałam i tak też się
stało.Nathan nagle nabrał niesamowitej ochoty do tańca ,obracał mną i
zakręcał zupełnie nie tracąc przy tym rytmu.Stwierdziłam ,że chyba on i
Jay zawsze na imprezach zostają królami parkietu.Ciesząc się sobą i
muzyką wylewającą się z głośników przetańczyliśmy bitą godzinę.Potem na
chwilę wróciliśmy na wesołą różową kanapę gdzie alkohol lał się wręcz
fontannami i wypiliśmy kilka shotów.Po krótkim odpoczynku znów
wróciliśmy do tańca ale tym razem przyłączyli się do nas Siva i
Nareesha.<br />
<br />
*2 godziny później*<br />
<br />
-Zaraz zaraz a gdzie się podział Tom?<br />
-Hm.. Kelsey jest tutaj więc chyba nie jest w łazience.<br />
Nagle
zza kanapy wyskoczył delikwent o ,którym była mowa.Wyglądał wyraźnie
nie trzeźwo ,miał rozbiegany wzrok i marynarkę zawiązaną rękawami w
pasie.-Czy ktoś wzywał wspaniałego Toma?<br />
-Oczywiście! Toż to przecież nasz wodzirej imprezy zaginął.<br />
-Ale
ale powrócił z za...zaświatów.-powiedział głębokim tchem doniośle i
strasznie jak dżin z bajki. -Więc tak dla podgrzania atmosfery i
entuzjastycznych humorów was tu zgromadzonych... zademonstruje sztuczkę!
-Bełkotał tak że nie całkiem dało go się zrozumieć ale ostatnie słowa
powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy po czym rozwiązał marynarkę z
supła na biodrach i cisnął na ziemię.-Kelsey ,kobieto moja ukochana
poproszę o rekwizyt.<br />
-Co?-bąknęła zdezorientowana blondynka siedząca na kanapie.<br />
-Daj mi tą serwetkę.-chrząknął ściszając ton a sekundę później Kelsey podała mu ową serwetkę.<br />
-A
więc serwetka... biała prawdopodobnie jedwabna ,ewentualnie z poliestru
...no cóż nie znam się na surowcach.-machał nią we wszystkie strony
niczym flagą .-No ale teraz proszę uważnie patrzeć!Nie ma tu nic
...żadnego mechanizmu... -prawie szepnął i przyłożył serwetkę prosto do
górnej części spodni.Po chwili serwetka w "magiczny sposób" zaczęła się
niewyraźnie unosić w jednym wypukłym miejscu.<br />
-Tom!!! -zgromadzeni wydawali różne dźwięki , gwizdy , oklaski a dziewczyny wytrzeszczały oczy.<br />
-Ale magia!-wydał wyraz zachwytu Jay.-Tommy od tej strony cię nie znałem ,ale Kelsey pewnie tak.<br />
-No jasne.-wyszczerzona dziewczyna wstała z miejsca i przytuliła mocno Parkera.-Mój Magic Tom!<br />
-No no Tom , to może druga sztuczka?<br />
-Erm
wybaczcie widzowie , ale muszę nabrać trochę mocy bo ten pokaz był dość
wyczerpujący. -zrobił zmęczoną minę i przeczesał włosy ręką prawie nie
zataczając się przez to.-Pozwól Nathanie ,że posilę się twoim
Giunnessem.-sięgnął po kufel wypełniony ciemnym brązowym płynem stojący
na szklanej ławie na przeciwko bruneta.Wyginając się wypił go do dna.<br />
Poczułam
,że ktoś z lewej strony dźga mnie w ramię.Okazało się ,że to Max
zionący alkoholem. Leżał byle jak w rozkroku na kanapie w jednej ręce
trzymając kieliszek.<br />
-Jak się bawisz Amr... eee... jak to było?!-zaczął.<br />
-April.<br />
-No właśnie.<br />
-Fantastycznie ,a ty Max?<br />
-Też! Widziałaś gdzieś Ninę ,może?<br />
-Nie , niestety nie.<br />
-Chyba
jej szukam.Tak się ciesze ,że przyszła... bałem się ,że jej dzisiaj tu
nie będzie bo miała iść na jakąś nudną imprezę branżową ale wybrała moje
towarzystwo.-wyszczerzył się.<br />
-To wspaniale.<br />
-Tak , nooo wiesz ona jest modelką.<br />
-o widać jest bardzo ładna i...<br />
-Nooo
tak... Podoba mi się jej sukienka ,ale ciii... nic jej nie mów.-zbliżył
się jeszcze bardziej mnie opierając swój łokieć o moje ramie.-Twoja też
jest całkiem ładna ,fajne jest to takie świecące.O rany! Apirel ale ty
masz ładne małe uszy!! -stwierdził z zachwytem przez co stwierdziłam ,że
jest jeszcze bardziej pijany niż sądziłam.Max przylepił palce do moje
ucha i zaczął jeździć po jego płatku patrzył na mnie rozmytym wzrokiem
jak by to sprawiało mu ogromną frajdę.<br />
-Max? Czy ty się na pewno dobrze czujesz?<br />
-Tak tak... nawet nie masz pojęcia jakie ty masz fajne uszy ,Apirel.<br />
-April.<br />
-O tak! To ucho nazwiemy April a tamto May.<br />
-Boże ,Max...-pochyliłam głowę i zasłoniłam ją dłonią.<br />
-Co gdzie?Jaki Bóg?!<br />
Parsknęłam
śmiechem na widok nagle wystraszonego i nic nie ogarniającego Maxa.W
tej samej chwili zobaczyłam na horyzoncie Natha,który podchodził do nas z
drinkami w ręku.<br />
-O w samą porę wybawicielu!-podskoczyłam na jego widok i sięgnęłam po alkohol.<br />
-Coś się stało?<br />
-Tak ,Lil Nath właśnie przerwałeś nam rozmowę.-wtrącił bełkotając oburzony Max.<br />
-O wiedzę ,że ktoś tu jest już nieźle wstawiony.-orzekł a potem po cichu mnie zapytał.-Dobierał się już do twoich uszów?<br />
Skinęłam głową.-Może niech już więcej nie pije nawet nie ma północy a on już chyba odpada.<br />
-Dziewczyno
, ty nawet nie masz pojęcia ile może wypić Max! Jak go znam to dopiero
sie rozkręca.Nie trzeba mu tylko pozwolić ,żeby zbliżył się do baru... Z
resztą Nina go przypilnuje.<br />
-No właśnie ,ale ona gdzieś zniknęła.<br />
Brunet upił łyk swojego zielonego drinka.-Trudno.<br />
<br />
*jakiś czas później*<br />
<br />
-Chłopaki?-rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając zegara.- Która jest tak właściwie godzina?<br />
-Eee koło jedenastej.-wymamrotał Max ,który zabierał się do odpalania swojego papierosa.<br />
-Gdzie
jest szampan?!-usłyszałam wrzeszczący głos Toma ,który po chwili zaczął
rozpychać się między nami.-No gdzie jest do cholery ta butelka?!<br />
-Jay ją chyba ma.-odparłam.<br />
-Birrrd!Gdzie
jesteś?-Tom wyostrzył wzrok ale chyba alkohol rozmył mu pole widzenia.
Jay na sąsiednim stoliku pochylał się nad butelką szampana w metalowym
wiaderku wypełnionym kostkami lodu.-Co ty robisz?-krzyknął ostentacyjnie
Parker stojąc z założonymi na biodra rękami przed Jayem ,który również
miał problemy ze zachowaniem równowagi.<br />
-No przecież otwieram szampana nie widzisz , ośle?!<br />
-Coooo?Ale ja miałem to zrobić!<br />
Jay zmarszczył brwi.-Jakoś nie przypominam sobie niczego takiego.-powiedział.<br />
-Cholera! Stary ,daj mi to bo ty tego nie umisz otworzyć nawet...<br />
-Spadaj Parker , umiem wszytko!-Jay szybko wyjął butelkę z lodu i przytulił ją do siebie osłaniając przed łapami Toma.<br />
-No a może ja ją otworze?-odezwał się Nath.<br />
-Nie!!-krzyknęli
oboje delikwenci ,którzy próbowali mocować się z butelką.Po chwili Tom
przeklinając a raczej mamrocząc przekleństwa sięgnął po butelką tak
zamaszyście ,że Jay zatoczył się do tyłu ale potem złapał równowagę i
... i nagle korek wystrzelił gdzieś... nie wiadomo gdzie.Rozbiegł się
tylko głośny dźwięk uwalniającego się gazu a Jay razem z Tomem
wylądowali na podłodze.<br />
-Ty pieprzony debilu!!<br />
Jay zasłaniał rękoma twarz z nosa sączyła mu się krew.Tom pochylał się nad nim wytrzeszczając oczy.-O kurde...<br />
-No właśnie o kurde! Ty idioto omal mi korkiem oka nie zgniotłeś!<br />
-Ale Jay ... O Boże o Boże! Bird ,nic ci nie jest?-pochylał się nad nim spanikowany.<br />
Jay powoli oderwał się od podłogi z wściekłością i rozpaczą wymalowaną na twarzy.-Odwal się.-mruknął.<br />
-Jay ,przecież wiesz ,że to był wypadek i wcale to by się nie stało-zaczął sie tłumaczyć Tom ,ale poszkodowany mu przerwał.<br />
-Gdybyś nie pchał swoich łapsk do tej cholernej butelki! Zepsułeś całego sylwestra idioto!<br />
Widząc tę kłócącą się dwójkę ześlizgnęłam się z kolan Nathana i do nich podeszłam z próbą załagodzenia sytuacji.<br />
-O nie , stop! Nikt niczego nie zepsuł , zaraz naprawimy ten mały wypadek.<br />
-Mały! -prychnął Jay przez zaciśnięte zęby po raz kolejny obdarzając Toma wściekłym spojrzeniem.-Ja krwawię! <br />
-No keczup to to nie jest.-odezwał się Nathan stojący teraz obok mnie.<br />
-O matko co za dzieciaki! -wyrzuciłam ręce do góry a potem zbliżyłam się do wściekłego Jaya.-Jay ,pokarz mi no się.<br />
-April ja zaraz zemdleję , korek mi wystrzelił w nos!<br />
-Jay trzymaj się , nie będziesz wcale mdlał to tylko trochę krwi...<br />
Wokół zaczęło zbierać się więcej ludzi.-Jakiej krwi?!-obok nas pojawił się Siva.- Co znowu nawyprawiali te debile?<br />
-Mocowali się z szampanem.<br />
-Widzę że butelka kontra Jay 1:0.<br />
-Chyba
kontra Tom!-Jay dalej przebywał w swoim świecie wściekłości na Toma i
obrzucił go złowieszczym spojrzeniem.- I nie odzywaj się już do mnie...
nigdy!<br />
-Spokojnie Jay to był wypadek a poza tym oboje jesteście
pijani w cztery... strony świata i pewnie i tak jutro nie będziecie tego
pamiętać.-rzekłam chcąc uspokoić tą dwójkę.-Dobrze a teraz się nie
ruszaj potrzebuje jakiejś mokrej serwetki albo chociaż lodu.<br />
-April
jedyna ty jesteś normalna i taka spokojna i na pewno się dobrze mną
zaopiekujesz.-zaczął coś bełkotać łamiącym się głosem ale potem znowu
dramatyzował.-Tylko proszę daj mi jeszcze zastrzyk taki wiesz na
znieczulenie jak u dentysty bo tak cholernie boli... Jezu ja nie chce
wyglądać tak jak Parker z tym nosem!<br />
-Jay gwarantuje ci nie będziesz.<br />
-Wiesz
muszę przecież dobrze wyglądając i jakoś się prezentować wśród
tych.-obrzucił spojrzeniem z pogardą Toma stojącego nieco dalej od nas i
tłumaczącego coś Kelsey.<br />
-Może to trochę pomoże?-usłyszałam głos za
sobą ,była to Naressha ,która podała mi ręcznik z zawiniętymi kostkami
lodu.Następnie podałam go jęczącemu Jayowi aby przystawił go sobie do
nosa.<br />
-Lepiej?<br />
-Nie ,ale dzięki.<br />
-Już północ!!-krzyknął ktoś.<br />
-Cholera nie zdążymy wejść na dach.-wymamrotał Jay.<br />
-Mieliśmy wejść na dach budynki -mówił Nath.-tam obejrzeć pokaz fajerwerek no i otworzyć szampana.<br />
-Może jeszcze zdążymy.<br />
<br />
Do
północy zostały równe 4 minuty kiedy Nathan zebrał i ogarnął wszystkich
i w pośpiechu ruszyliśmy na schody prowadzące na taras na dachu
budynku.Pijani z plączącymi się nogami omal nie pozabijali się na
schodach.Kiedy wreszcie je pokonaliśmy dotarliśmy do dużych metalowych
drzwi.Po otworzeniu ich rozlał się wszędzie zapach nocy i przenikliwe
zimno które jeszcze bardziej dokuczało mi bo nie wzięłam ze sobą
płaszcza.Liczne światła miasta rozjaśniały noc.Ujrzałam czarne jak
kobalt niebo z rozsianymi po nim tysiącami jasnych gwiazd ,które kiedy
dłużej się w nie przyjrzałam zaczęły wirować i się rozmywać.Czułam że
jestem zbyt pijana aby prosto stać a co dopiero wyraźnie widzieć.Nathan
widząc jak drżę zdjął z siebie swoja szarą marynarkę i nałożył ją na
moje skulone ramiona za co posłałam mu wdzięczny uśmiech.Po chwili
zaczęło się odliczanie.Gdzieś w oddali dochodziła muzyka i głosy ludzi
świętujących w mieście pod nami ,które łączyły się z naszymi. "3..2..1" i
w końcu! Nowy Rok. Wszyscy naraz zaczęli krzyczeć , gwizdać i wywatować
składając sobie życzenia i dzieląc się szampanem.Czułam tą niezwykła
magię i wyjątkowe uczucie ,które sprawiało że w tej chwili nie
chciałabym być nigdzie indziej niż tu.Stałam tyłem do Nathana ,który
obejmował mnie w tali .Wsunęłam swoją głowę pod jego brodę jak by
idealnie tam pasowała i zaplotłam moje zimne dłonie w jego patrząc
gdzieś w dal w niebo i obraz oświetlonego miasta który rozlewał się z
każdej naszej strony.Podszedł do nas Siva ,który wręczył nam kieliszki
pełne musującego szampana.Chwilę kiedy staliśmy w siebie wpatrzeni
zaczęły umilać nam odgłosy wbijający się w powietrze i pękających
petard.Niebo nagle rozbłysło wszystkimi kolorami świata , które migotały
,tańczył , zmieniały wielkości i kolory.Kiedy znikały w ich miejsca
pojawiały się nowe jeszcze większe i jeszcze bardziej błyszczące.<br />
<br />
-Szczęśliwego nowego roku , April.-usłyszałam jego szept i poczułam słodki dotyk ust na moich.<br />
<br />
<br />
*Rankiem*<br />
<br />
Obudził
mnie niezidentyfikowany hałas ,który dobiegał z jak by daleka.Powoli i z
trudem otworzyłam oczy i poczułam ból na całym ciele.Kiedy świat
przestał na chwilę wirować stwierdziłam że leżę na dywanie tuż obok
kanapy wtulona w kogoś -zapewne Natha.Ramie i cały bok niemiłosiernie
mnie bolał od niewygodnej pozycji i do tego pulsujący ból głowy
,wydawało mi się że zaraz eksploduje.Kiedy poruszyłam się w silnie
obejmujących mnie ramionach chłopaka było jeszcze gorzej.Chciałam
wysunąć się z jego objęć ,ale znieruchomiałam kiedy zobaczyłam ,że to
nie ręce Nathana mnie obejmują tylko jakieś inne z
tatuażami.Przekręciłam się do tyłu i mimowolnie krzyknęłam kiedy
zobaczyłam śpiącego obcego faceta.<br />
-Matko nie krzycz tak bo zaraz
chyba umrę.-wymamrotał chwytając się za obolałą głowę.Rozpoznałam głos
znajomy ... to był Jay?! Nic mi się tu nie zgadzało bo chłopak miał
wielki plaster na nosie i dziwną fryzurę.Z jeden strony sterczały długie
kosmyki loków ale z drugiej głowa była krótko obcięta a miejscami
wygolona.<br />
-Jay to na pewno ty?-wydusiłam z siebie.Nie wiedziałam co o
tym myśleć , na jego widok kompletnie zdębiałam.Kto tak urządził Jaya?!<br />
-Nie jestem Nathan Sykes tylko przez noc trochę urosłem i zrobiłem parę tatuaży.<br />
Roześmiałam się cicho.-Ale sarkazm został.<br />
-Taa.-mruknął a ja zorientowałam się że łomot ,który jeszcze nie dawno słyszałam ucichł.<br />
-Mógłbyś
proszę ze mnie zejść?-poprosiłam na co się odsunął ale kiedy podniósł
się na łokciach z podłogi uderzył głową w szklany stolik kawowy za nim.<br />
-Ał!
Co tu robi to cholerstwo!-natychmiast zmienił grymas na twarzy i
chwycił się za obolałe miejsce.Widząc Jaya w takim stanie z plastrem na
nosie , nową fryzurą całego obolałego naprawdę zrobiło mi się go
żal.Ciekawe czy on w ogóle jest świadomy tego że jego loczki zniknęły...<br />
-Dobre pytanie , no i co my tu robimy?<br />
-Cóż przykro mi jeśli spodziewałaś się obudzić rano w ramionach swojego Nathana bez bólu głowy i całej reszty ciała.<br />
-Och Jay -parsknęłam.-Chociaż swoją drogą to ciekawe gdzie znajduje się teraz Nath.<br />
-Nawet nie chce wiedzieć.<br />
-To co , wstajemy?<br />
-Tak , przydałoby się w końcu ruszyć.<br />
Od
razu po tym jak jakoś wygramoliliśmy się z dywanu ruszyłam do kuchni i
złapałam pierwszy lepszy sok.Suszyło mnie niemiłosiernie , jak bym nie
miała wody w ustach od tygodni.<br />
-Daj trochę.-szturchnął mnie Jay.<br />
-Masz jeszcze inne kartony.-wycedziłam między łykami.<br />
-Te
są chyba już zepsute.-spojrzał na dwa kartony na spoczywające na
blacie.-Chociaż?-chwycił jeden , odkręcił i przelał jego zawartość do
ust.-O na szczęście ten się jeszcze dzielnie trzyma.<br />
Wyjęłam ze zlewu
czystą szklankę i nalałam do niej soku.Pewnie Nathan ucieszy się z jej
widoku bardziej niż z mojego.-Idę poszukać mojego faceta.-rzuciłam i
podreptałam ku schodom.<br />
<br />
Instynktownie zajrzałam do jego
pokoju a kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam bruneta ,który słodko i
beztrosko spał rozwalony na łóżku.Nawet nie zdjął ubrania z wczoraj
tylko spał w koszuli ,spodniach i skarpetkach.Podeszłam ku niemu i ze
szklanką w ręce usiadłam na brzegu łóżka.<br />
<br />
-Nath wstawaj
trzeba po ogarnąć naszą wesołą gromadę imprezowiczów.-szepnęłam bawiąc
się jego potarganymi włosami i wtedy też spostrzegłam ,że jest coś nie
tak z jego brwiami.One były jakieś wyskubane?!Okay spokojnie ,bałagan na
głowie Jaya to jedno a zbezczeszczenie brwi Nathana to drugie. <br />
-Ap , jeszcze sekundeczkę.-wymruczał nie otwierając nawet oczu a ja dalej się w niego wpatrywałam.<br />
Położyłam szklankę na szafce obok.-Przyniosłam ci sok mój skacowany facecie.<br />
-Dzięki
, jesteś nie zastąpiona moja wspaniała kobieto.-uśmiechnął się szeroko
dalej w pół przytomny.Następnie jakoś wgramolił się do pozycji siedzącej
i sięgnął po sok.Kiedy wypił zawartość naczynia zbliżył się do mnie i
pocałował.Czułam od niego słabą woń alkoholu i dymu.<br />
-Nie spałaś ze
mną?-zapytał i odłożył pustą szklankę na bok.Kiedy zobaczył ,że
zmrużyłam oczy i zmarszczyłam brwi dodał.-Och nie w tym sensie! Kiedy
przedtem się przebudziłem ciebie nie było obok ale nie miałem siły wstać
i cię szukać.<br />
-Wow , nieźle się poświęcasz Sykes. -rzuciłam.-Byłam
na dole w salonie , to znaczy obudziłam się leżąc na dywanie miedzy
kanapą a stolikiem kawowym.Musiałam pewnie spać na kanapie i spaść w
nocy a raczej w... o poranku.<br />
-No widzisz ,a dużo wygodniej było by ci ze mną.<br />
Uśmiechnęłam się na jego słowa.-Oczywiście sama się sobie dziwie co takiego tam robiłam.<br />
-Możemy to jeszcze naprawić.-wymruczał i zaczął składać pocałunki na mojej szyi odgarniając do tyłu moje włosy.<br />
-Nathy łaskoczesz.-niemal pisnęłam.-A poza tym czy ty nie jesteś przypadkiem skacowany ,hm?<br />
Oderwał
się ode mnie ale tylko na chwilę aby coś powiedzieć.-Ja? Ależ skąd! No
może trochę boli mnie głowa i strasznie chce się pić ale da się przeżyć.<br />
-Ty szczęściarzu! Ja czuje się jak by ktoś mnie wrzucił do wirującej pralki albo połknął , przeżuł a potem wyplótł.<br />
-Ja bym na pewno tak nie zrobił.<br />
-No
przecież.-Poczochrałam go po włosach i wpatrzyłam się w jego twarz i
oczy jednak mój wzrok niepokojąc powędrował do lini brwi.Ciekawi mnie
tylko kto jest za to odpowiedzialny.Biedny Nath chyba dostanie zawału
jak to zobaczy , popatrzyłam na niego ze współczuciem a potem
rzuciłam.-Idę do łazienki.<br />
<br />
Wstałam z jego ciepłego łóżka
,które pachniało nim i udałam się do drzwi.Wzorkiem szukałam łazienki i
próbowałam rozszyfrować ,które w dwójki białych drzwi prowadzą do niej.Kiedy tak
stałam w korytarzu a obraz w mojej głowie dalej lekko wirował usłyszałam
jak ktoś dosłownie próbuje wyrwać drzwi z zawiasów.<br />
<br />
----------------------------------------------------<br />
Witajcie Słońca w ten nowy rok! ;)<br />
<br />
Jak
tam po Sylwestrze? Zabawa była ,czy raczej skromnie? Bo mi jeszcze
szumi w uszach... w sumie mogę powiedzieć ,że impreza choć w skromnym
gronie to była bardzo udana no nie licząc mogę nagłego zgonu jeszcze
przed północą. ;) Teraz nawet nie jest tak źle , jakoś się trzymam ale
mam nadzieje że wy aktualnie nie umieracie ;)<br />
A zbaczając. Rozdział
pisany dosłownie wieki tuz po świętach kawałkami i kończony dzisiaj
czyli tuż po sylwestrze.Tak niesamowicie dopadła mnie wena i to w sam
raz na kocówkę ^^ Chociaż nie wiedziałam jak rozkręcić imprezę wyszło no
cóż chciałam żeby było totalne szaleństwo ale nie jest źle , chyba...
:/<br />
No to co? Szczęśliwego nowego roku wam życzę!! Na pewno aby był
lepszy niż ostatni szczęśliwy dla was sprzyjający waszym zamiarom ,
planom i marzeniom. Zdrowia , szczęścia i jeszcze raz pieniędzy! ;D<br />
<br />
Kończę.Ciesze
się że przybywa czytelników i się ujawniają <3 ce="" motywuj="" naprawd="" nbsp="" p="" to="">A teraz żegnam was gorąco i cieplutko buziakując w czółko ;) o
rany jutro do szkoły nie wiem jak to przeżyje więc już znikam się
przygotowywać. Do następnego! ;***<br /><br /><!--3--><!--3--></3>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-68483239901934151922013-12-24T05:47:00.001-08:002013-12-24T05:47:21.104-08:00Rozdział 42 Światło wlewające się przez podłużne okno w białych plastikowych ramach ,to pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu.Leżałam na boku zwrócona w prawo z ręką Nathana spoczywającą na moim boku.Chyba jeszcze spał bo nie poczułam żadnych drgań , tylko jego cichy i jednostajny oddech tuż nad uchem.W Vegas też obudziłam się pierwsza.Tylko że wtedy zeskoczyłam z łózka jak oparzona z przerażaniem w oczach , co takiego robię w jego hotelowym pokoju.Z nim.W jednym łóżku.Teraz zamiast krzyczeć mogłam jedynie ze spokojem patrzeć jak Nathan beztrosko śpi obok.<br />
Spojrzałam na stylowy okrągły czarny budzik stojący na małej szafce nocnej.Wskazywał wpół do jedenastej. Westchnęłam i znów skierowałam się ku Nathanowi.-Pobudka śpiąca królewno.-szepnęłam mu do ucha.-Mój leniu pora wstawać.<br />
<br />
Jego powieki lekko drgnęły a ciało zaczęło się naprężać.Wnikliwie obserwowałam cały proces jego przebudzania.-Czy to okno już otwarte jest i ptaki tak piękne dźwięki wydają czy to anioły przemówiły?-mamrotał z uśmiechem przyklejonym do twarzy.<br />
-Wow ,co za poezja.-odparłam.-Naprawdę hyle czoła.<br />
Nathan poszerzył uśmiech i podniósł się na łokciach aby dosięgnąć ustami moich ust i złożyć na nich czuły pocałunek.-Jak się spało?<br />
-Absurdalnie cudownie. -rzekłam i w tej chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi.Nasze spojrzenia błyskawicznie powędrowały w tamtym kierunku.<br />
-Kto tam?-rzucił szorstko Nathan ,ale ktoś nie czekając na zaproszenie wparował do środka.Automatycznie szerzej okryłam się kołdrą.Wesoła dwójka -Max i Jay -stali teraz w pidżamach i z kolorowymi pistoletami wodnymi w rękach w centrum pokoju.<br />
<br />
Oboje patrzyliśmy na nich jak na kosmitów.-Co wy?<br />
-Co jest?!-oburzył się Max.-Śniadanie robić w tej chwili i wstawać a nie wylegiwać mi tu się i migdalić!<br />
-Właśnie!-zawtórował Jay ładując swoją "niebezpieczną broń".<br />
<br />
Oboje osłupiali z Nathanem dalej siedzieliśmy na łóżku kiedy nagle Max i Jay rzucili się na nas rechocząc i tryskając zimną wodą z plastikowych zabawek.Łózko w sekundzie stało się mokre a my omal nie rozerwaliśmy kołdry aby się nią zasłonić przed strumieniami.A kiedy Max zaczął mnie łaskotać piszczałam w wniebogłosy wydajać odgłosy niczym delfin- jak kiedyś stwierdziła Kat.Nathan zaplątany razem z Jayem z hukiem sturlali się z łózka na ziemie i razem rechotali i przekrzykiwali się aż Nath nie wyrwał Jayowi swojej broni.-Wiedziałem wiedziałem!Tylko czekałem aż coś odwalicie.-przemówił wygnieciony Nathan.<br />
Podniosłam się z podłogi i ramion Maxa.-Jezu ,czy wy naprawdę nie ma cie co robić?!<br />
-Zgadłaś.-stwierdzili oboje już stojąc.<br />
-Oj tam , zrąby muszą być!-rzekł Jay otrzepując się.-A przy okazji nie musicie brać prysznicu i pościel też jest umyta...<br />
-Jeśli to że jest cała zaplątana , pognieciona i leży gdzieś pod łóżkiem nazywasz umytą , Jay to gratuluje wyobraźni.<br />
-Zawsze mi to mówili.-wyprostował się i strzepnął z ramion niewidzialny pył.<br />
-Och ,dajcie już spokój.-odgarnęłam z twarzy zaplątane włosy.-Może chociaż śniadanie zjemy cywilizowanie.<br />
-Dobra ,to teraz sio do kuchni!-zarządził Nathan i wygonił intruzów.<br />
Max i Jay zabrali swoje zabawki z podłogi i z chytrymi uśmieszkami na twarzach opuścili pokój.<br />
Nathan zwrócił się do mnie.-Przepraszam za nich , są nie normalni...<br />
Parsknęłam związując mokre włosy.-Nie szkodzi ,to była całkiem oryginalna pobudka.<br />
-Bardziej podobała mi się jej pierwsza część.-przybliżył się jeszcze bardziej obejmując mnie w tali.<br />
-Mam nadzieję ,że jeszcze nie jedna przed nami.-pocałowałam go w czubek nosa i lekko wywinęłam się z jego objęć aby sięgnąć po ubrania.<br />
<br />
Nathan oznajmił ,że idzie na dół do łazienki a ja wyjęłam z mojej torby w rogu pokoju ubranie a następnie udałam się do toalety.Po odświeżającym prysznicu i doprowadzeniu się do porządku zeszłam na dół w moich kapciach. Chłopaki kłębili się w kuchni stukając patelniami i różnymi garnkami.<br />
<br />
-Hej ,co robicie? -przystanęłam i oparłam się łokciem o blat.<br />
-Śniadanie ale coś słabo nam to wychodzi.-odparł Max otwierając lodówkę ,która świeciła pustkami.-Cholera , Jay , trzy dni temu zrobiłem zakupy a dziś nic już nie ma!<br />
-Przecież to nie moja wina ,że Tom uważa nasz dom za swoją ulubioną restaurację.<br />
Parsknęłam śmiechem.-Może w takim razie pomogę wam zrobić omlety?<br />
Oboje spojrzeli na mnie spode łba.-Było by wspaniale.-orzekł Jay ze wdzięczną miną.<br />
-W lodówce jest dżem porzeczkowy.-dodał Max i wyszedł z kuchni zabierając ze sobą kubek kawy.Sekundę potem Jay też się zmył.<br />
Stanęłam z rękoma założonymi na biodrach i zamrugałam.-Miałam na myśli "pomogę".<br />
-Pomogę?Tak , kochanie w czym ci pomóc?-nagle wyrósł obok mnie Nath.<br />
-Przynajmniej na ciebie zawsze można liczyć.-uśmiechnęłam się mu wdzięczna a on objął mnie w tali.<br />
<br />
Kilka minut później omlety smażyły się już na patelni.Nathan okazał się być wspaniałym kucharzem i w mgnieniu oka wyczarował pachnące placki z słodko-kwaśnym dżemem.Oboje zajadaliśmy się śniadaniem nie zostawiając nawet kęsa rozbrykanej dwójce w odwecie za mokrą pobudkę.<br />
<br />
***<br />
Po godzinnym wylegiwaniu się ze wszystkimi na kanapie w salonie jako że lodówka była pusta chłopaki zmusili Nathana do wycieczki do sklepu.W sumie to nie mogłam sobie wymyślić żadnego bardziej pożytecznego zajęcia niż wlepianie wzorku w telewizor więc postanowiłam mu potowarzyszyć.Migiem skoczyłam do pokoju i wybrałam bardziej wyjściowe ciuchy i lekko się umalowałam.Kiedy zbiegłam po schodach w przedpokoju już stał Nathan gotowy do wyjścia.<br />
<br />
-Naprawdę chce ci się iść?-mruknął widząc jak w pośpiechu zakładam kurtkę.<br />
-Wolisz żebym została?<br />
-Nie ,w sumie to przyda mi się pomoc ,ale lepiej żeby zebrała siły na wieczór.<br />
-Nie martw się jeszcze to zrobię.-wsunęłam czapkę na głowę.-Apropo powinniśmy chyba kupić jakieś pomoce na jutro , leki na ból głowy , kefir i te sprawy...<br />
-To będzie dodatkowa siatka do dźwigania.-westchnął.-Chodźmy.<br />
Wyszliśmy z domu na schodki oprószone śniegiem.Wokół pachniało powietrzem pomieszanym ze smogiem.Niby wszystko wyglądało normalnie , całkiem jak w bogatszych dzielnicach Gloucester ale powietrze było zupełnie inne ,nie można było się nim tak przyjemnie zaciągnąć. Nath przyśpieszył kroku i skierował się ku garażowi , otworzył drzwi pilotem i ruszył ku białemu audi.Po chwili siedzieliśmy już w przyjemnych popielatych skórzanych fotelach.Nathan odparli energicznie mruczący silnik i wyjechał z podjazdu na ulicę.Okolica wyglądała podobnie jak wczoraj , tylko że teraz śnieg jak by stopniał i zamienił się w cienkie warstwy białego puchu na murkach.Ozoby świąteczne dalej spoczywał w tych samych miejscach i nadal robiły na mnie niezwykłe wrażenie.Doraga do supermarketu zajęła nam jakieś pół godziny.Stwierdziłam że na dłuższą metę jednak stanie w ciągłych korkach i powolny ruch stawało się irytujące.Wreszcie Nathan zaparkował pod podłużnym i niskim jak pudełko po butach budynkiem "TESCO".Parking był dosłownie pozapychany przeróżnymi samochodami a ludzie kłębili się przed wejściem z blaszanymi wózkami.Nathan bez słowa podszedł do rzędu wózków , wziął jeden po czym złapał mnie za rękę i skierował w stronę wejścia.Tego dnia od zbyt dużej ilości snu miałam nieco obolałą głowę więc świąteczna muzyka w supermarkecie za głośno dudniła mi w uszach.Kierowaliśmy się do przodu ku zapełnionym regałom.<br />
<br />
-Mogłoby być trochę mniej ludzi.-odezwał się Nath.<br />
-Chyba nie widziałeś tłoków na przedświątecznych wyprzedażach u nas w Kaufalndzie.<br />
-W takie dni lepiej nie wychodzić z domu.-odparł z niezadowoloną miną.<br />
<br />
Szłam wtapiając wzrok w regały w poszukiwaniu jakichkolwiek zgrzewek coca-coli i myślałam o Nathanie.Wydawał się zachowywać nieco inaczej niż zwykle.Był nieco spięty ale próbował to ukryć , z roztargnieniem rozglądał się we wszystkie strony i z niepokojem lekko uśmiechał gdy na niego patrzyłam.Chyba nie zbyt duża ilość ludzi w supermarkecie tak na niego działała?<br />
<br />
-Masz jakąś listę?-zapytałam.<br />
-Nawet dwie.-wyciągnął z kieszeni dwie żółtawe karteczki i jedną mi wręczył.Podreptałam więc między regałami w poszukiwaniu rzeczy z listy.<br />
<br />
Po licznych poszukiwaniach wreszcie znalazłam paprykowe nachos i z opakowaniem w ręce ruszyłam w stronę Natha.Widziałam go między półkami wypatrywał swojej ulubionej herbaty.Nagle zza rogu wyszły dwie dziewczyny i stanęły obok niego.Jedna z nich w neonowej czapce z pomponem i długimi ciemnymi włosami zaczęła coś do niego mówić.Automatycznie zwolniłam kroku i przypatrywałam się całej sytuacji.Fanki ... dopiero po chwili doszło do mnie o co chodzi.Uśmiechnięte nastolatki bez krępacji zaczęły rozmowę , Nathan wydawał się być wcale nie skrępowany i bardzo przyjazny , zachowywał się jak by rozmawiał ze swoimi znajomymi.W pewnej chwili jedna z dziewczyn wyciągnęła kanciasty różowy telefon i zaczęła nim robić zdjęcia tej w czapce ,która pozowała z Nathanem.Przez chwilę przytulali się o robili głupie miny potem Nathan coś powiedział i obie odeszły.<br />
Nie wiedziałam czy do niego podejść czy dalej stać w swoim puncie widokowym.Ostatecznie kiedy stwierdziłam ,że nastolatki odeszły ruszyłam na przód.<br />
<br />
-April.-słysząc moje kroki odwrócił się i uśmiechnął.<br />
Nie wiedziałam ,czy zacząć rozmowę o jego fankach czy udawać że nic nie widziałam.-Te dziewczyny...<br />
-A tak ,widziałaś? Były całkiem miłe.<br />
-Stałam przy makaronach i wam się przyglądałam -wrzuciłam paczkę nachos do koszyka.-nie chciałam wam przeszkadzać.<br />
-Przecież byś nie przeszkadzała ,Ap. Ale to nawet lepiej , bo na twój widok jeszcze bardziej zaczęłyby piszczeć.<br />
-Piszczeć? Wystraszyły by mnie , strzeliłabym buraka i stała jak kołek ,a w najgorszym razie uciekła.<br />
Nathan roześmiał się i objął mnie ramieniem.-Co nie zmienia faktu że swoją osobą zainteresowałabyś je chyba bardziej niż ja.<br />
-I właśnie tego się najbardziej boję.<br />
Nathan spojrzał w moje oczy.Widziałam moje odbicie w jego turkusowych przejrzystych tęczówkach.Wydawał się być teraz taki ciepły i pogodny.-Przerabialiśmy to ,prawda?<br />
-Tak ,wiem.-chwyciłam za wózek i lekko go popchnęłam.-Ale jeśli znowu ktoś do ciebie podejdzie mam się zmyć?<br />
-Chyba żartujesz!Nie pozwolę ci się nigdzie zmyć.-odsłonił zęby w szczerym i ciepłym uśmiechu i poczułam że wzmocnił uścisk na mojej tali.<br />
<br />
Z moimi myślami , które dalej krążyły wokół tamtej sytuacji kontynuowaliśmy zakupy.Nathan wydawał się już niczym nie przejmować ale ja z obawą rozglądałam się wokoło z dziwnym dyskomfortem.Zdawało mi się że w każdej chwili zza rogu wyskoczy grupka rozentuzjazmowanych dziewczyn z aparatami a tego bym chyba nie przeżyła.Na szczęście w drodze do kasy obeszło się bez takich wydarzeń i w spokoju opuściliśmy super market.<br />
<br />
W domu po rozpakowaniu zakupów zasiedliśmy z resztą towarzystwa w salonie.Po kilku godzinach leniuchowania stwierdziłam że pora powoli przygotowywać się do wielkiego wyjścia.<br />
Wyszłam z łazienki i ruszyłam do kuchni po drodze mijając salon. Jay leżał rozłożony na jednym z foteli i co chwilę ładował do buzi garść cukierków , Max siedział na kanapie z rękoma założonymi za kark i ziewał ,Nathan siedział obok niego i nie dorywał worku od telefonu.<br />
<br />
Stanęłam w progu widząc ten beztroski obrazek.-O której tak właściwie mamy wyjść?<br />
-Taksówka przyjedzie chyba o dwudziestej.-mruknął Jay.<br />
-A wy rozumiem zamierzacie iść tak ubrani jak teraz?<br />
-Nie no mamy tam jakieś odświętne ubrania.<br />
-Aha.-bąknęłam<br />
-A ty?<br />
-Cóż dochodzi już osiemnasta więc będę się zbierać.<br />
Nathan zmarszczył brwi.-Po co?<br />
-Idę od was.-odwróciłam się na pięcie.-Nawet nie chce wam się używać mózgu kiedy mówicie.<br />
<br />
Pomaszerowałam do pokoju Nathan po stromych schodach.Chwyciłam moją torbę i ostrożnie wyciągnęłam z niej moją <a href="http://24.media.tumblr.com/c9d474708168b2a5b8c8ed9c25c3f26b/tumblr_mybcahmpaz1swxoodo1_1280.png">kreacje</a> na ten wieczór. Jak dobrze ,że jest z szyfonu więc nie może nawet się pognieść , pomyślałam.Z torby wyciągnęłam jeszcze buty ,torebkę i biżuterię ,wszystko położyłam ostrożnie na łóżku a następnie udałam się do łazienki z kosmetyczką i prostownicą w ręce.Usiadłam na plastikowym taborecie przed lustrem i zajęłam się makijażem. Najpierw starannie nałożyłam podkład na twarz a następnie za pomocą puchowego pędzelka musnęłam policzki różem.<br />
Nagle drzwi chyląc się lekko zaskrzypiały co przez co odruchowo aż podskoczyłam.Zza drzwi wysunął głowę Nathan.-Ile jeszcze potrwają te twoje obrzędy upiększające?<br />
-Hahaha ,ty się lepiej idź ubierz a nie straszysz ludzi ,bo muszę ocenić twój strój.<br />
-Dobrze mamo ,już lecę.<br />
Nathan zniknął a ja zajęłam się oczami.Starannie i dokładnie wykonałam na powiekach smok eye ,a potem przejechałam usta czerwoną pomadką.Rozczesałam włosy i wyprostowałam jak zwykle parząc sobie przy okazji lekko uszy.Następnie upięłam włosy w wysokiego kucyka i stwierdziłam że jestem gotowa.Zadowolona z efektu "obrzędu upiększającego" poczłapałam z powrotem do pokoju Nathana.Po otworzeniu drzwi zobaczyłam chłopaka zapinającego guziczki białej koszuli.Oprócz niej miał na sobie ciemne granatowe jeansy i czarne skarpetki.<br />
<br />
-Może być?-zapytał spoglądając na mnie kątem oka.<br />
-Przecież wiesz ,że tak.-podeszłam do niego.-A gdzie marynarka?<br />
-Właśnie nie wiem jaką ,otwórz szafę i mi coś wybierz.<br />
<br />
Tak jak powiedział odwróciłam się i podeszłam do wysokiej szafy z jasnego drewna stojącej na przeciwko łóżka.Otworzyłam jej podłużne drzwi i zobaczyłam zaskakująco uporządkowane w niej ubrania.Na wieszakach były porozwieszane marynarki i koszule ,a na półkach niżej bluzy i tiszerty.Pomyślałam ,że jak na faceta w jego wieku Nathan ma dość dużo tak eleganckich strojów .Chociaż z resztą były mu w zupełności potrzebne na różne wyjścia.Popielata ,czarna , granatowa , ciemnopopielata w kratkę , znowu czarna ale z jaśniejszymi stawkami.Sama na jego miejscu nie wiedziałabym którą wybrać.Sięgnęłam więc po pierwszą z brzegu.Na wieszaku wyglądała wyjątkowo ładnie , idealnie skrojona z niewyraźnie kraciastego materiału na jeden czarny guzik.Z zadowoleniem na twarzy podałam ja Nathanowi.<br />
<br />
-Wyglądasz zabójczo.-stwierdziłam kiedy ją na siebie założył i z gracją wyprostował.<br />
-Ty zaraz pewnie też tak będziesz wyglądać.-spojrzał kontem oka na moją sukienkę dalej leżącą na łóżku.-Zejdę na dół żebyś miała efektowne wejście.<br />
-Okay , zbierz resztę będzie jeszcze bardziej efektowniej.-parsknęłam i puściłam mu oczko.<br />
<br />
Po chwili Nathan wyszedł a ja zabrałam się za ubranie.Minutę później po przeglądnięciu się w lustrze i stwierdzeniu że może jednak nie wyglądam jak tulipan skierowałam się do schodów.W dziesięciocentymetrowych obcasach jeszcze bardziej zaczęły mnie przerażać.Z przyklejonymi do poręczy dłońmi pokonywałam kolejne stopnie.Dostrzegłam że Nathan jak powiedział tak zrobił i całą zgromadzona od schodami trójka wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem.Parsknęłam śmiechem widząc ich skupione miny.<br />
-To..-zaczęłam ale ni skończyłam bo natychmiast wylądowałam w ramionach Nathana który uśmiechał się do mnie zadziornie ze swoimi błyszczącymi oczami.<br />
-Chyba nie będę zbyt oryginalni mówiąc ,że wyglądasz niesamowicie.<br />
-Nie ,nie będziesz.-poszerzyłam uśmiech i złożyłam soczysty pocałunek na jego ustach.<br />
-Ekhem.-odchrząknął Max.-Może wolicie jednak zostać w sypialni.<br />
<br />
W tej chwili miałam tylko nadzieję ,że pod warstwą podkładu nie widać buraka.Lekko się od siebie odsunęliśmy.-Pewnie się zdziwisz Maxiu ,ale nie.-odparłam po czym skierowałam się do wiatrołapu i sięgnęłam po płaszcz.<br />
<br />
Kiedy opuściliśmy dom a mnie oblała fala przeszywającego zimna przez moje cieniutkie rajstopy zobaczyłam że taksówka już na nas czeka.Czarny lśniący Nissan spokojnie pomieściłby nas wszystkich.Idąc do samochodu i stukając obcasami o zmarznięte betonowe płytki odczuwałam napięcie i stres nagle gromadzący się we mnie.Zawsze tak miałam kiedy miałam gdzieś iść ,przy jakiejś ważniejszej okazji i zawsze mnie to ogromnie irytowało.Nathan chyba zauważył w samochodzie to jak kurczowo ściskałam jego dłoń.<br />
-Ap ,wszystko w porządku?<br />
-Tak ,tak.-mruknęłam spoglądając na szybę po której cienkimi strumieniami płynął deszcz.-Nie potrzebnie się denerwuje.<br />
-Niczym się nie martw , wyglądasz nieziemsko.-posłał mi ciepły uśmiech.-a poza tym będą tam sami znajomi.<br />
-Twoi znajomi.<br />
-Twoi wkrótce też.Zobaczysz są nie mniej zakręceni niż ci dwaj tu.-łypnął na Maxa i Jaya siedzących obok ,który zawzięcie o czymś dyskutowali.<br />
<br />
Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce.Zdziwiłam się kiedy zaparkowaliśmy kierowca wysiadł z plastikowym parasolem w ręku i otworzył nam drzwi.Z resztą gdyby nie on chyba cała bym zmokła.Znajdowaliśmy się pod wspominanym przez chłopaków klubem.Blask latarni oświetlał biały marmurowy budynek z licznymi zdobieniami.Czerwony szyld pod łukiem zapraszał do środka a z ciemnych zdobionych rzeźb po bokach wejścia można było stwierdzić ,że Mahiki to jakieś egzotyczne miejsce.Kiedy jeden z chłopaków otworzył drzwi prawie serce nie wyskoczyło mi z piersi.Głośna klubowa muzyka dobiegała z wnętrza połączona z odgłosami rozmów świadczących o tym że już zgromadziło się tam trochę gości.Wnętrze było utrzymane w ciepłym klimacie , brązy i berze dominowały w połączeniu z bambusowymi i drewnianymi fakturami a lampy z abażurami z koralików oświetlały długi blat przy barze.Nathan delikatnie pociągnął mnie za rękę i zaprowadził ku schodom.Teraz znajdowaliśmy się na piętrze gdzie panował bardziej klubowy nastrój.Podłoga była biała a pod nią były zamątowane jasne oświetlenia.Kanapa na której siedziało już kilku gości całą różowa z czarnymi o brązowymi poduszkami.Ciągnęła się od jednej ściany do drugiej tak że mogła pomieścić chyba z dwadzieścia miejsc.Przy metalowych stolikach spoczywały kanciaste kremowe pufy.Było tam tyle ciekawych rzeczy i obiektów ,że nie wiedziałam na co mam patrzeć.<br />
<br />
-Hej ,Nathy!-usłyszałam głos ciemnoskórej dziewczyny kierującej się w naszą stronę.<br />
-Witaj Nare , już nie pamiętam kiedy się ostatnio widzieliśmy.-odparł rozentuzjazmowany jej widokiem.Była naprawdę ładna , długie ciemne włosy spływały po ramionach i dopasowanej srebrnej sukienki.-Poznaj April.<br />
-Cześć jestem ,Nareesha.-uśmiechnęła się ciepło podając mi rękę.-A to słynna April.<br />
-Tak ,to znaczy...miło cię poznać.<br />
"Słynna?" Chyba porozmawiam sobie przy okazji z Nathanem co takiego naopowiadał o mnie swoim znajomym ,pomyślałam.<br />
W sekundzie obok nas pojawił się elegancko ubrany mulat.Siva?-A tu jesteś!-objął brunetkę u tali i przywitał się z nami.<br />
-Kierownik wodopoju zaprasza do wieczerzy!-usłyszałam znajomy donośny głos i się nie myliłam bo obok nas przefrunął Tom z butelką szampana w ręce.<br />
-To gotowa do niezapomnianej imprezy życia z The Wanted?-zapytał Nath szepcząc mi do ucha.<br />
-Jak nigdy w życiu.-odpowiedziałam z uśmiechem i zajęliśmy jedno z miejsc na różowej kanapie.<br />
<br />
<br />
--------------------------------------------------------------------------------------<br />
Siemson Skarby! ;)<br />
<br />
Ah już czuję zapach Świąt! z resztą nic dziwnego bo wigilia już za kilka godzin ;) Tak i pewnie gdy większość z was gania po kuchni , przystraja stół czy poprawia bombki na choince ja siedzę zabarykadowana w moim pokoju w szlafroczku i piszę Wam rozdział ;) Pewnie mama już jest na mnie śmiertelnie obrażona...<br />
<br />
No ale przejdźmy do rzeczy...a więc... ;)<br />
<br />
Życzę Wam Misiaki moje Wesołych wesołych i jeszcze raz zajebistych świąt! ;) żeby potrawki smakowały , łamanie opłatkiem nie było creepy a prezenty pod choinką spełniały wasze oczekiwania.Po prostu zdrowych ,rodzinnych świąt pełnych kolęd i uśmiechu ;) Abyście zawsze byłe szczęśliwe i pogodne..aby ci panowie poniżej zawsze byli w Waszych serduchach... ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQFOErIYvDtqJpXsheSA3jcBu_kmVnCLf120L8wVZziNF0lBQWYBzAUWWHtQBS67tMtmqz_wFaZGeUj3Gd2uXAv98YEuPIeIMqUTpwY6FRR0gaAzrJjl9tBRbiCg7wC-vyaYR8ZB696Us/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQFOErIYvDtqJpXsheSA3jcBu_kmVnCLf120L8wVZziNF0lBQWYBzAUWWHtQBS67tMtmqz_wFaZGeUj3Gd2uXAv98YEuPIeIMqUTpwY6FRR0gaAzrJjl9tBRbiCg7wC-vyaYR8ZB696Us/s320/2.png" width="258" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx6ZUeXeFPKw3MhBAlI00AMdjCN7rqCbMkOsj5D-_2BK4YNiWYknOCT6_W15OzGDRrF0RK-mkuIK3JlPgW1I5HCwoy1CpyC87dcSt-CZhD_8BJEX5wgxhmL4iWJbZstI4XCZqar3Nl-rQ/s1600/white+christmas.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx6ZUeXeFPKw3MhBAlI00AMdjCN7rqCbMkOsj5D-_2BK4YNiWYknOCT6_W15OzGDRrF0RK-mkuIK3JlPgW1I5HCwoy1CpyC87dcSt-CZhD_8BJEX5wgxhmL4iWJbZstI4XCZqar3Nl-rQ/s320/white+christmas.png" width="253" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
może napada jeszcze w miedzy czasie troszkę śniegu bo u mnie pogoda jak na hawajach...</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8wqR3yn54S2i8PS4cFAsNnCasdlIWmihNS5Q1cX6uASo-qSG7KgfopU7c1qjRFxJwB0IYWGluLtSLdoZQN_r5UBLEz5GAx3mIcn1aupVq82-miDL6TqBlHyR94LWLEmyDmUJFqKXoJYo/s1600/white+christmas2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8wqR3yn54S2i8PS4cFAsNnCasdlIWmihNS5Q1cX6uASo-qSG7KgfopU7c1qjRFxJwB0IYWGluLtSLdoZQN_r5UBLEz5GAx3mIcn1aupVq82-miDL6TqBlHyR94LWLEmyDmUJFqKXoJYo/s320/white+christmas2.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Sorry nie mogłam się powstrzymać xd </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
No dobrze już się nie rozpisuje bo zajęłoby mi to więcej miejsca niż rozdział..ale długi jest! ;) starałam się ^^</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
To tyle ,zamykam audycję świąteczną ;) Merry Christmas...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
ps. Cieszę się Anusiaczku ,że podobają ci się opisy ;) cóż może to wynikać z mojego zmysłu malarskiego i wnikliwego odruchu obserwacji otoczenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
ps.2 Tak wiem Alice...zawsze zapominałam się was spytać czy wyskakuje wam ta weryfikacja bo powiem szczerze ze strasznie mnie to wkurza na innych blogach ,ale dzięki za info.Zbiorę się do tego zaraz ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
ps.3 Where is San?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Tyle.Kocham Was! ;**</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-51892210305068962422013-12-20T04:36:00.001-08:002013-12-20T04:36:22.744-08:00Rozdział 41Tym razem Nathan posłusznie postawił mnie na ziemi tuż przed śnieżnobiałymi drzwiami jego pokoju.<br /><br />
-A teraz pytanie.-oświadczył uważnie na mnie patrząc.-Pokój gościnny czy mój pokój?-zapytał z wyraźnym zadowoleniem uwzględniając "mój pokój".<br />-Nie wiem czy twój pokój tu jest tak duży jak w Gloucester.<br />-Cóż...łóżko jest nieco mniejsze ale zapewniam że niezwykle wygodne.-wcale nie zdziwiło mnie ,że zakończył zdanie z uśmiechem odsłaniającym dokładnie szereg białych zębów.<br />-A ty tylko o jednym!Dobra to teraz proszę mi pokazać pokój gościnny.<br />-Cóż w pokoju gościnnym jest brudno ,zimno -mówił skręcając do drzwi na przeciwko.-pełno karaluchów ,pajęczyn i znajduje się tam tylko kali mata.<br />Parsknęłam śmiechem widząc jego minę.-No dobrze chyba mnie przekonałeś.-uśmiechnęłam się lekko i podniosłam z podłogi moją torbę.<br /><br />
Oboje zrobiliśmy odwrót i znów znaleźliśmy się przed drzwiami prowadzącymi do królestwa Nathana.Kiedy zręcznie je uchylił przed moimi oczami pojawiło się wnętrze utrzymane w podobnym charakterze jak to w domu Sykesów.Dzięki słabo jarzącemu się światłu z kanciastej metalowej lampy w pomieszczeniu panował półmrok niepozwalający w pełni zidentyfikować koloru ścian.Były one na pograniczu beżu z lekkim przydymionym kawowym kolorytem.Układ ciemnych rudawych mebli był podobny jak w jego niebieskim pokoju.Nawet okno znajdowało się w takim samym miejscu ale było mniej podłużne.Na komodzie niedaleko drzwi stało pełno ramek ze zdjęciami przedstawiającymi rodzinę Nathana ,od razu rozpoznałam jasne twarze Jessici i pani Sykes.<br /><br />
-I jak?-z kontemplacji wyrwał mnie jego głos.<br />-Ładnie.-postawiłam moją kraciastą torbę tuż pod komodą.-Jesteś pewien ,że moge tu spać?<br />-Oczywiście.Nie widzę żadnych przeciwwskazań.<br />Zwrócił się do mnie , poczułam jego dłoń na moich plech i przyjemną woń jego perfum.Zabawne.Ja z reguły w biegu zapominałam aby popsikać się jednym z kilkorga flakoników w mojej łazience za to Nathan zawsze bez wyjątku pachniał tak samo delikatnie i intrygująco.<br />Uniosłam twarz ku górze i musnęłam jego usta swoimi.-Ja też.Pójdę tylko do łazienki i jedziemy.-odparłam na co skinął głową.Wskazał mi białe drzwi z małą zamgloną szybką u góry.<br />Kilka minut później już opatulona moim wełnianym szalem wychodziłam z domu chłopaków.<br />-Tak jak mówiłem ,pewnie będziemy się niemiłosiernie wlec po mieście.-powiedział otwierając mi drzwi samochodu.<br />-To nawet lepiej ,będę miała okazję trochę pozwiedzać centrum.<br />-Zza szyby raczej nie będzie tak miło jak na wieczornym spacerze ze mną.-uśmiechnęłam się szeroko na jego propozycję a on pewnie odpalił silnik.-No i jeszcze odwiedzimy lodowisko.<br />-Już nie mogę się doczekać!<br />
<br />Zapięłam pas po czym zwinnie wyjechaliśmy z podjazdu.Czarna mosiężna brama sama się przed nami rozsunęła.Jechaliśmy tą samą ulicą co przedtem.Zauważyłam małe pozapalane latarnie ogrodowe niemal w każdym z ogródków domów.Szare niebo powili przygotowało się na nadejście zmierzchu ,cieszyła mnie wizja tego że gdy będziemy wracać będzie już zupełnie ciemno i w końcu zobaczę ten magicznie świątecznie oświetlony Londyn.Jakieś dwadzieścia minut jechaliśmy tą samą drogą potem białe audi Nathana utkwiło w korku niczym turysta latem w niekończącej się kolejce na London Eye.Nath z nudów zaczął majstrować przy radiu zmieniając stacje nadające świąteczne piosenki.W końcu zatrzymał się na jednej z nich i lekko pogłośnił "All I want for Christmas is you".<br />Wtopiłam wzrok w przyozdobioną ulicę aż usłyszałam jak brunet mruczy mi do ucha refren piosenki i zdałam sobie sprawę z tego jak jest idealnie.Tuż po świętach ale rozentuzjazmowane nastroje wszystkich jeszcze nie opadły , Londyn , pachnące nowością Audi , ja z różowymi policzkami od zimna i on.W jednej chwili kiedy wszystko to przeanalizowałam zaczęły mnie piec oczy i z szerokim uśmiechem zawiesiłam na nim wzrok.<br />-Mogłabym tu tkwić wiecznie.<br />-Nawet jeśli po raz setny śpiewałbym "Last Christmast"?<br />-Nawet wtedy. <br />Przysunęliśmy nasze twarze do siebie i zwieńczyliśmy w krótkim lecz soczystym pocałunku.Nagle klaksony za nami zaczęły trąbić i Nath z niezadowoloną miną przykleił ręce do kierownicy i ruszył.Teraz poruszaliśmy sie nieco szybciej ale i tak ledwo na czas dotarliśmy na Redbridge Street 267.Ulica wyglądała inaczej niż białe zdbane osiedle domków jednorodzinnych Nathana.Widać było że cena mieszkania jest adekwatna do miejsca w jakim się znajduje.Kilkunastoletnią czteropiętrową kamienicę otaczał cienki mosiężny płot.Po minucie wpatrywania się w budynek wysiedliśmy z samochodu<br />
.<br />-Całkiem ładnie.-odparłam rozglądając się.<br />-Bez rewelacji.-wyraził swoją opinię Nath.<br />-Mi tam się podoba.Chodź.<br />
<br />Ruszyłam niepewnym krokiem z przeczuciem że Nathanowi nic tu nie będzie się podobać.Nie dziwie się ,że wolał swoje bogate zakwaterowanie z dala od centrum.<br />Kuta furtka okazała się być otwarta ,wystarczyło tylko przez domofon zadzwonić pod numer 5.Przedstawiłam się a kobieta z którą rozmawiałam przez telefon otworzyła nam drzwi.Z miną z której nic nie mogłam wyczytać stanęła w drzwiach.Wyglądała nie wiele młodziej niż moja mama , miała włosy zafarbowane utleniaczem i była ubrana w czarny wełniany sweter.<br />-Dzień dobry ,zapraszam mieszkanie już czeka.-zaprowadziła nas zachęcającym gestem na schody.-Jest w prawdzie winda ale potrafi złośliwie się zacinać więc raczej proponuję schody.<br />Miałam chyba zbyt duże oczekiwania co do tego miejsca ,które w rzeczywistości nie okazało się być takie "super" gdy po raz pierwszy ofertę pokazała mi Kat.Korytarz był dosyć ciemny bo okrągłe lampki słabo oświetlały popielate ściany.Schody za to były wyłożone ładną jasnobrązową posadzką.Kiedy wchodziliśmy na drugie piętro moim oczom ukazały się ciemne drewniane drzwi z złotym smukłym numerem 7.<br />
<br />-A więc zapraszam.-kobieta przekręciła kluczyk w drzwiach i po chwili szeroko je otworzyła.-Tak jak wspominałam poprzedni mieszkańcy wyprowadzili się rok temu więc może być nieco zakurzone.-uśmiechnęłam się lekko.<br />-Nie szkodzi.-odparłam rozglądając się dokładnie po bladoróżowym przedpokoju.Ściany były prawie gołe , wyobraziłam sobie że Kat wiesza na nich lustra i małe obrazy w brązowych ramkach.Szafa w tym pomieszczeniu zrobiła na mnie dobre wrażenie , była w kolorze karmelu z sękowego drewna i zmieściłaby chyba wszystkie nasze kurtki i płaszcze.Obok niej stała kształtna ławeczka z beżowym obiciem w drobne wzorki.<br />-Po zobaczeniu budynku myślałem że będzie gorzej.-usłyszałam ściszony głos Natha przy moim ramieniu.<br />-Trzeba tu tylko trochę odkurzyć , dodać parę rzeczy i będzie w sam raz.<br />-Zapraszam do kuchni.-z wymiany zdać wybił nas głos blond włosej właścicielki. <br />Kuchnia była wyjątkowo ładna i aż zrobiło mi się jej żal .Pewnie będzie wiecznie brudna i zabałaganiona w chaosie szczególnie kiedy będziemy tu tworzyć nasze obiady.Białe klasyczne szafki miały gładki jasno brązowy blat ,który w połączeniu z czerwonymi płytkami tworzył ładną parę.Na ścianie na przeciwko stał okrągły stolik z dwoma krzesłami.W tym pomieszczeniu przeraził mnie tylko zwiędnięta roślina w doniczce na parapecie.<br />-Kuchnia jest dosyć nowa ,jak widać raczej nic nie trzeba dodawać.Nie ma tu w prawdzie jadalni ale śmiało zmieści się tu większy stolik.<br />Z myślą że wcale nie będzie potrzebny bo najczęściej wszelkie posiłki jadam na kanapie lub łóżku , przeniosłam się do salonu.<br />-Zadowolona?-odezwał się Nathan.<br />-Jak na razie tak ,chociaż wydaj mi się tu strasznie pusto jak by mieszkańcy poumierali.<br />-Może dla pewności spytam się co się z nimi stało?A co jeśli potem znajdziesz zwłoki w wersalce?<br />-Nath!-roześmiałam się cicho i pacnęłam go w czoło.<br />-To tylko taka hipoteza.<br />-Salon jest akurat nieco bardziej zaopatrzony.Jak widać został sprzęt elektroniczny i wszystkie potrzebne meble.<br />Moją uwagę przykuła jasna kanapa ,która bardzo przypominała mi tą z mojego domu.-Kanapa się rozkłada?<br />-Tak,oczywiście.<br />-Stawiam 10 funtów na to ,że jest tam trup.<br />-Zaraz ty będziesz trup!-starałam się mówić jak najgłośniej a jednocześnie ciszej aby kobieta nie zauważyła naszej głupiej wymiany zdań.<br />Po dokładnym obejrzeniu przez nas salonu i kilku obiektywnych opinii właścicielki płynnie przeszliśmy do pierwszej sypialni.Podobnie jak pozostałe pomieszczenia była nieco "goła" i tylko na jednej jasno purpurowej ścianie wisiało duże okrągłe lustro.Natomiast pokaźne łóżko z drewna pomalowanego na biały kolor sprawiło że chyba właśnie to ja zamieszkam w tym pokoju.Druga sypialnia była mniejsza i żółta co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w poprzednim pomyśle.Ale za to łazienka zrobiła na mnie wrażenie , była nadzwyczaj stylowa pełna beżów ,bieli i blado zielonych płytek.Na ścianie naprzeciwko wejścia stała duża wanna z prysznicem i zasłoną co dla mnie była bardzo praktyczne.Przy umywalce stało dużo półek i mała komódka co zapewniło mnie że zmieszczą się tu wszystkie nasze drobiazgi.Po obejrzeniu wszystkich pomieszczeń kobieta z powrotem zaprowa<br />
dziła nas do salonu ,z obawą usiadłam na miękkiej kanapie.<br />-Więc ?<br />-Mieszkanie całkiem mi pasuje ,pozwoli pani że zadzwonię jeszcze do mojej przyszłej współlokatorki i za 10 minut dam znać ,czy na pewno podpisujemy umowę.<br />Więc przeniosłam się do kuchni i wykręciłam numer Katherine.Dosyć szczegółowo opowiedziałam jej o kwaterze po czym wspólnie stwierdziłyśmy że to mieszkanie się dla nas nadaje.Wróciłam do Nathana i właścicielki która wyłożyła już na szklanej ławie papiery.Dokładnie zapoznałam się z umową i wszystkimi informacjami po czym zadowolona spojrzałam na Nathana.Miałam je ,miałam swoje mieszkanie tak blisko niego.Już nie musiałam martwić się o to że jesteśmy na dwóch różnych krańcach globu i nie wiadomo kiedy się zobaczymy ,ta myśl sprawiała mi niewyobrażalna satysfakcję.<br /><br /> ***<br />-Co jesteś taki milczący?-zapytałam kiedy wsiadaliśmy do samochodu.<br />-Sam nie wiem.-rozsiadł się w fotelu i spojrzał na mnie niespokojnym wzrokiem.-Coś mi tu nie pasuje.<br />-Nath ,ja wiem że najchętniej chciałbyś żebym zamieszkała z tobą i..<br />-Przynajmniej pociesza mnie myśl ,że nie jesteś w Vegas ani w Gloucester.Dobrze będzie cie mieć na wyłączność.<br />-Ja też się cieszę.-uśmiechnęłam się blado.-To gdzie teraz?<br />-Niespodzianka.-oznajmił.<br />
<br />Wyjechaliśmy z ciemnej ulicy.Mimo jasno świecących się latarni w kątach panował mrok i szczerze powiedziawszy bałabym się iść tu późną godziną sama z myślą że z mroku może się coś wyłonić i na mnie napaść.W samochodzie było chyba najbezpieczniej.W dodatku spowolniony ruch uliczny nie pozwalał Nathanowi na gwałtowne hamowania i dodawania gazu przez , które serce omal nie wyskakiwało mi z piersi.Powoli wyjechaliśmy z Redbirdge Street i nie minęła chwila aż jechaliśmy nieziemsko oświetloną główną ulicą Oxford Street.Nathan uśmiechał się pod nosem widząc moją twarz niemal przyklejoną do szyby.A jeszcze głośniej się roześmiał kiedy zauważyłam jeden z legendarnych czerwonych wycieczkowych autobusów na sąsiednim pasie.Tuż za nim jechał rządek starych czarnych taksówek o opływowych kształtach.Tak jak wokół mojej kamienicy było ciemno tu światło rozlewało się dosłownie wszędzie.Nawet zwykłe konary drzew dzięki świecącym śnieżynką wyglądały jak choinki.Nie wspominając już że nad naszymi głowami wokół lamp były porozwieszane ozdoby w kształcie prezentów , parasolek czy śnieżynek.A tuż przed skrzyżowaniem widniał ogromny napis "Merry Christmas" z wielką srebrzystą gwiazdą. Kiedy Nathan gwałtownie skręcił gwiazda i napis zniknęły a pojawił się duży kwadratowy plac ze stożkową choinką ,która miała chyba z 20 metrów i była poowijana w setki kolorowych lampek.Białe Audi skierowało się ku placu a kiedy skręciło w uliczkę na lewo zobaczyłam że przed wysokim marmurowym budynkiem rozpościera się biała tafla migocząca światłami w przeróżnych kolorach.Świąteczna muzyka rozbrzmiewała wokoło a ludzie w jej rytm przecinali taflę wzdłuż w wszerz.Kiedy Nathan zaparkował i wysiedliśmy z samochodu melodia była jeszcze bardziej głośna.Wymieniliśmy się ciepłymi spojrzeniami i ruszyliśmy w stronę barierek.Od razu rozpoznałam postacie odwrócone w naszą stronę.Tak jak wcześniej zapowiadali przyszli Max i Jay ale oprócz nich zobaczyłam jeszcze ...Toma i pewną blondynkę ,która położyła dłoń na jego ramieniu.<br />-Cześć wszystkim!<br />-Hej!! -pomachał nam Jay ,który miał na głowie jakże uroczą pluszową czapkę z reniferem.-Ap ,co ty taka oniemiała?-zapytał kiedy podeszłam bliżej.<br />-Po prostu czuje się jak bym przez całe życie mieszkała w afrykańskim buszu.-rzuciłam na co wszyscy się roześmiali.<br />-Hej , jestem Kelsey a ty to zapewne dziewczyna naszego Natha.-z uśmiechem odezwała się blondynka obok Toma.Miała usta pomalowane na krwistą czerwień i turkusowy płaszcz.<br />-A tak ,jestem April.-odezwałam się.<br />-Jezu ,ale myśmy się dawno widzieli! -głos zabrał tym razem Parker.<br />-Cóż ,Tom ,czuje się jak byśmy się w w ogóle nie widzieli ,więc..<br />-A tak , przecież ty niczego nie pamiętasz.<br />-Może to nawet lepiej.-objął mnie ramieniem Nath i się uśmiechnął.<br />-No to co drużyno ,przejmujemy lodowisko?-zaproponował Max ze śmiesznymi czerwonymi nausznikami na uszach.<br />-Jay , nie wiem skąd masz tą obłędną czapkę ale też chce taką.-ręka wyszczerzonej blondynki powędrowała ku głowie Loczka.<br />-Zaraz zaraz!Łapy precz!-Jay rechocząc natychmiast osłonił czapkę rękoma.-To prezent od fanek.-wypiął się dumnie.-Dostałem jeszcze drugą taką tylko że różową.<br />-To ja zaklepuje różową!-odpowiedzieliśmy wszyscy chórem na co później wybuchnęliśmy śmiechem.<br />-Chyba śnicie.-odparł obrócony tyłem do nas Jay.<br /><br />Po kilku minutach stania w kolejce nadeszła nasza kolej i wtargnęliśmy na lodową taflę.Na początku nie mogłam ruszyć z miejsca bo wieki nie jeździłam na łyżwach ale reszta towarzystwa też nie poruszała się lepiej.Na początku odniosłam również wrażenie że oczy wszystkich się na nas patrzą postanowiłam się jednak tym nie przejmować i skupić uwagę na czym innym.Najbardziej widowiskowe były chyba upadki Jaya i to jak wjechał w grupę starszych pań.Tak ważnego punktu nie mogło zabraknąć! Ponadto Kelsey okazała się być nadzwyczaj bezpośrednią i towarzyską osobą ,świetnie ze wszystkimi się dogadywała.Wśród nich w ogóle nie czułam się spięta ,zupełnie jak byśmy byli paczka starych znajomych.<br />
Po opuszczeniu lodowiska zgodnie stwierdziliśmy ,że umieramy z głodu a chłopaki mają ochotę na chińszczyznę.Tom z Kelsey oświadczyli ,że zmywają się do siebie a my zapakowaliśmy się do pojazdu Natha i pojechaliśmy do jakiejś chińskiej knajpy.Max poszedł zamówić jedzenie na wynos a my czekaliśmy na niego w samochodzie.<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------<br />
No hej! ;)<br />
<br />
Jak tam Robaczki? ;) mam wyjątkowo dobry humor!Właśnie wróciłam z klasowej wigilijki i zasiadłam aby dokończyć rozdział.Powiem szczerze trochę się wlecze ,ale w następnym już będzie nasz wyczekiwany (przeze mnie bardzo ;) Sylwester w Mahiki.Myślę że uda mi się dodać rozdział przed 25.Drógim blogiem w końcu też się zajmę no i oczywiście po nadrabiam zaległości.(Przepraszam wszystkich poszkodowanych! ;< )<br />
<br />
A więc to tyle.Życzenia świąteczne chyba jeszcze zdążę wam złożyć potem ;) Więc na razie Skarby! ;**<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-65829057827708678682013-12-14T13:57:00.000-08:002013-12-14T13:57:56.477-08:00Rozdział 40 <span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Mamo gdzie jest moja torebka?-zawołałam rozkopując mój pokój.Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę a lada moment pod mój dom przyjedzie Nath.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tam gdzie ją ostatni raz położyłaś , jak sądzę.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Taa dzięki za wskazówkę ,nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobiła!-krzyknęłam i po chwili słyszałam śmiech mamy rozchodzący się po salonie.Wstąpiłam jeszcze do łazienki po podręczną kosmetyczkę i znalazłam moją zgubę.Miedzy wanną a pralką...</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Jestem gotowa ,na reszcie.-sapnęłam po czym pędem zbiegłam po schodach.-Przyjechał już?-spytałam Lauren która wyglądała przez okno ale zaprzeczyła.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Na pewno masz wszystko spakowane?April ,czuje że nie powinnaś sama oglądać tego mieszkania chociaż i oko Katherine nie wiele by zdziałało.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Mamo ,przerabiałyśmy to.-kolejny raz jej to tłumaczyłam ale jakoś uparła się że koniecznie nie chce mnie samej puszczać do Londynu mimo iż zupełnie sama przecież nie będę.Bo co jak co ale pewnie Nath nie będzie odstępował mnie na krok.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Białe Audi Q7?-zapytała z niedowierzaniem moja mama wyglądając ukradkiem przez okno.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zmarszczyłam brwi.Z tego co mi wiadomo to Nathan krzywi chodniki w Gloucester srebrnym Audi a nie białym.-Może to on.-powiedziałam.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Mama oderwała wzrok od okna i podeszła do mnie.-Uważaj na siebie.-zaczęła.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Mamo , mówisz jak bym miała 7 lat i pierwszy raz jechała na wycieczkę szkolną.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tak wiem ,w nie takie już podróże się wybierało.-uśmiechnęła się lekko.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wzięłam do ręki moją torbę.-Będę na siebie uważać ,obiecuję.-potwierdziłam na co mocno mnie przytuliła.Dopiero po wyjeździe do Stanów uświadomiłam sobie jak bardzo czuła się bezpiecznie mając mnie przy sobie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Wracaj szybko.-przytuliła mnie z zaangażowaniem.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Założyłam kurtkę i ubrałam buty i machając jej w progu wyszłam z domu.Od razu ujrzałam słońce ,które tego dnia niemal raziło w oczy pewnie wychylając się zza chmur. Mróz nie był aż tak nieprzyjemny jak kilka dni temu , wszystko w koło wyglądało jak by lada chwila w miasteczku miała zawitać wiosna.Wdychając przyjemnie świeże powietrze przebyłam drogę z zszarzałej kostki brukowej.Przez szybę samochodu widziałam uśmiech Nathana ,po chwili z niego wysiadł i pocałował mnie na powitanie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Co ja widzę Sykes ,zainwestowałeś w nowy powóz?-spojrzałam na samochód ,który wydawało się że właśnie co wyjechał z salonu.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Specjalnie na tą okazję chciałem ci zrobić wielki wjazd do Londynu.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Uśmiechnęłam się szeroko.-Na razie zobaczymy czy mnie tam w w ogóle dowiedziesz.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-A to w takim razie proszę siadać.-zabrał ode mnie moją torbę i otworzył mi drzwi pojazdu.Wsiadłam ,wygodnie usadziłam się w fotelu i od razu poczułam zapach skóry i nowości od której samochód aż kipiał.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-I jak gotowa?-spojrzał na mnie błyszczącymi oczami przekręcając na wyczucie kluczyk w stacyjce.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tak.-zapięłam pas i gwałtownie podskoczyłam kiedy nagle wcisnął pedał gazu.-Nathan!Podróż trwa 2 godziny , tak? Więc mam tylko nadzieję że prawdopodobieństwo że przeżyje wynosi więcej niż 50%.-odparłam na co brunet głośno się roześmiał.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Dobrze...-zamyślił się chwilę lekko unosząc kąciki ust do góry.-Włos ci z głowy nie spadnie ale za to może będzie mnie czekała jakaś super nagroda ,hm?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Hm?Odpowiem dyplomatycznie ,że się zastanowię.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ap!-wywrócił oczami.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Więc Nathanie ,możemy już ruszać?Tylko normalnie!-zastrzegłam.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ależ to było normalnie.-Zrobiłam poważną minę.-Jak pani woli.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> *godzinę później*</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Oparłam głowę o własne ramię i zamknęłam na parę chwil oczy.Było pięknie , muzyka cicho płynąca w tle ,ledwo słyszalny dźwięk silnika i jego zapach.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Od dziesięciu minut na mnie patrzysz.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Cóż , nie ma żadnego innego na tyle interesującego widoku więc.. -wzruszyłam ramionami spoglądając przez okno.Byliśmy coraz bliżej Londynu ,widziałam zmieniającą się za nami architekturę i ciężko westchnęłam.Znów zaczęłam wracać myślami do tematu wokół ,którego krążę od tygodnia.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Wydaje mi się czy jesteś czymś zdenerwowana?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Nie-odpowiedziałam wymijając jego wzrok.-to znaczy ..dobrze ci się wydaje.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-April ,o co chodzi?-zmarszczył w grymasie brwi odwracając na chwilę wzrok od jezdni.Wcale nie wydawał się zdenerwowany tylko zatroskany.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wypuściłam głośno powietrze.-Pamiętasz jak powiedziałeś mi pierwszy raz o tej imprezie sylwestrowej?Że będzie grono znajomych ,zupełnie prywatnie bez żadnych fotoreporterów itp.-spojrzałam na niego badawczo ,skinął głową.-Byłam wtedy przerażona.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-April.-niemal wyszeptał moje imię.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Najpierw byłam przerażona a potem zdenerwowana.Coś mnie podkusiło i zaczęłam szukać w internecie jakiś informacji o nas.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-April ja ..wiesz że ja tego nie chce.Zrozum to dla mnie normalne że co jakiś czas pojawiają sie jakieś plotki które czasem do mnie dochodzą i są mnie prawdziwe lub wcale.Wiem że możesz teraz się bać ,czy...</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Masz rację boje się i to cholernie bardziej niż przedtem.-spuściłam wzork na moje buty.-Nathan ja uświadomiłam sobie że gdy przeprowadzę się do Londynu tam wszyscy będą śledzić każdy twój krok więc i nasz a ja tego nie chce.Tu jest normalnie ,nawet w Vegas nie odczuwałam jakiejś nagonki ale tam..-miałam zrozpaczony głos ,jak bym o coś kogoś błagała - skarciłam się za to w myślach.Mętlik w głowie nie pozwalał mi się wyciszyć i zachować spokoju.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nathan wyraźnie zwolnił myślałam że nagle zjedzie na pobocze ale tego nie zrobił , ślepo patrzył w dorgę.Przez chwilę milczał a ja nagle poczułam się jakbym go spoliczkowała.-Tam nie będzie wcale tak strasznie ,zobaczysz ,Ap.Oni wcale nie są tacy straszni jedynie gdy gdzieś wychodzimy ,coś związanego z pracą wtedy pojawiają się dziesiątki aparatów, fanki , ochroniarze...</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Dziesiątki aparatów i fanki.-powtórzyłam głucho po raz kolejny odwracając wzrok i spoglądając na znikający obraz budynków.Poczułam jak jego ręka chwyta mnie za podbródek i obraca w jego stronę.Zobaczyłam jego przejętą twarz.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Wszystko będzie dobrze.Nie możesz się tym przejmować bo zwariujesz ,żyj tak jak by nie było tych wszystkich ludzi.Obiecaj mi Ap że nie będziesz sobie tym zaprzątać głowy.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Obiecuje.-szepnęłam a po chwili poczułam jego usta na moich.-Kocham cię i przepraszam.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Nath uśmiechnął się rozczulająco jak bym powiedziała jakąś głupotę i dodał.-Ja ciebie też i pamiętaj ,wszystko będzie dobrze.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na jego słowa uśmiechnęłam się jeszcze szerzej to było tak jak by ktoś nagle zdjął ze mnie cały ciężar i nareszcie mogłam spokojnie i z ulgą odetchnąć.Jego ręce nie spoczywały na kierownicy , dopiero teraz spostrzegłam ,że się zatrzymał.-A teraz ruszaj mój romantyku bo nigdy tam nie dojedziemy w takim tempie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Zatrzymamy się na jakiś lunch po drodze?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Nie ,rano wepchnęłam w siebie solidne śniadanie z resztą już nie mogę się doczekać widoku tego nowego mieszkania.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Dobrze ,że pozwoliłaś mi je obejrzeć z tobą.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-W końcu to sama Kat mianowała cię swoim wysłannikiem tam.-zaśmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wnikliwie obserwując obraz za szybą stwierdziłam że powoli wjeżdżamy do stolicy.Zabudowania ze wszystkich stron oznajmiały że jesteśmy nie w byle jakim miejscu.Wszystko wyglądało tak inaczej , jak z filmów , rzędy sklepów ze starannie przyozdobionymi wystawami to samo z licznymi zapraszającymi do środka restauracjami i innymi budynkami.Dorga była idealnia ,bez dziur w jasnym kolorze asfaltu.Drzewka wzdłuż uliczek wyglądały jak dopiero co kupione u ogrodnika.Wszystko wydawało się takie zadbane i lepsze.Zerknęłam na Nathana ,który wydawał się rozbawiony moją miną i tym całym badaniem badaniem wszystkiego zza szyby.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Poczekaj z tym entuzjazmem.-roześmiał się.-do centrum jest jeszcze kawałek.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Są jeszcze ozdoby świąteczne?-zapytałam z wyraźną nadzieją.-Podobno w czasie Świąt Londyn wygląda magicznie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Sama zobaczysz.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-W takim razie szybciej proszę.-zawołałam.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Co za wymagania!A jeszcze godzinę wcześniej kategorycznie zabraniałaś mi wciskać pedału gazu.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ponieważ w twoim wykonaniu może to okazać się zbyt niebezpieczne.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nathan uniósł brew.-Powiedział doświadczony kierowca!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Wszystko w swoim czasie.-wyszczerzyłam się.-Strzeż się Sykes bo jeszcze kiedyś wgniotę ci zderzaki tak że się nie pozbierasz!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Najpierw to ty będziesz musiała wgnieść zderzaki na kursie na prawo jazdy moja droga.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tak jak mówiłam wszystko w swoim czasie , kochany.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nim się spostrzegłam wjechaliśmy do centrum.Mimo że było południe widziałam światełka i liczne ozdoby na drzewkach wzdłuż ulicy.Budynki i niemal wszystkie elewacje zachowane w surowym stylu tu i ówdzie były przyozdobione ledowymi wężami ,które musiały nieziemsko wyglądać po zmroku.Nie mówiąc już o nieskończonych szyldach i banerach aż rażących w oczy.Zbliżając się do ronda na którym podwyższeniu dumnie stała stożkowo przycięta choinka ubrana w okrągłe światełka. Widząc to wszystko nie mogłam się tylko doczekać aż przyjedziemy tu wieczorem kiedy magicznie zapalą się wszystkie te oświetlenia.Kilka minut później skręciliśmy w nieco oddaloną od centrum ulicę.Ceglaste rzędy domków jednorodzinnych ciągnęły się bez końca.Okolica ta wyglądała tak spokojnie ,że nie mogłabym w życiu pomyśleć że mieszkają tu właśnie chłopaki z The Wanted.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zaparkowaliśmy pod okazałym domem.-To tu.-oznajmił Nath.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Domyślam się.-odparłam odpinając pas.Nathan wysiadł z pojazdu i nim się obejrzałam a już otwierał mi drzwi trzymając w ręce moja torbę.Posadziłam nogi na chodniku.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Zapraszam.-z uśmiechem podał mi ramię i ruszyliśmy dróżką z równo wyłożonych kamiennych płytek gdzieniegdzie oprószonych śniegiem.Dom wyglądał całkiem nie pozornie choć okazale jednak nie miał nic wspólnego z typowymi posiadłościami gwiazd. Bielością cegieł ,którymi był pokryty wtapiał się w otoczenie.Nathan pewnie przekręcił gałkę w ciemnych zielonkawych drzwiach.Ciepło z wnętrza natychmiast mnie sobą oblało.Zdejmując kurtkę w kremowym wiatrołapie usłyszałam odgłosy stup zbiegających po schodach.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ocho!Przygotuj się na totalny kataklizm.-zaśmiał się Nath a po chwili usłyszałam nieopodal znajome głosy.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Oooo wreszcie zawitał nasz gość!-zobaczyłam łysego opierającego się ramieniem o białą framugę drzwi.Miał na sobie granatowy sweter i ciepły uśmiech.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Sekundę później obok Maxa stał Jay ,ale wyglądał jakoś inaczej niż ostatnio.-Cześć zakochańce!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Hej chłopaki.-uśmiechnęłam się.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Mam tylko nadzieję ,że posprzątaliście.-zwrócił się do nich "groźnie" Nath.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ależ oczywiście ,u nas czysto jest zawsze i wszędzie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jay nagle zarechotał.-Maxiu kogo ty okłamujesz!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Cicho!-Loczek dostał sójkę w bok.-No to czym chata bogata.-rozpromienił się błyskawicznie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-No coś mi się wydaje że bogata!-Schyliłam się po moją torbę która w dalszym ciągu leżała na podłodze i prześcigając rękę Natha szybko ja podniosłam.Opuściliśmy małe i wąskie pomieszczenie a przede mną wyrosła jasna i otwarta przestrzeń.Widok na salon ,jadalnie i kuchnię aż zapraszał do środka.Jedna z śnieżnobiałych ścian w korytarzu była cała przyozdobiona obrazkami w brązowych ramkach.Chłopaki skierowali się do przestronnego salonu pełnego ciemnych mebli współgrających z kawowymi śćianami.Beżowa kanapa wyglądała na bardzo miękką wręcz idealną do późnych seansów filmowych. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ładnie się tu urządziliście.-stwierdziłam.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ma się ten zmysł ..jak to się mówi..?Dekoratorski!-wypowiedział się Jay.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Max udał się do kuchni.-To może herbaty , kawy ?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tak ,poproszę.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ja też.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-To z tego co wiem April to będziesz tu częstym gościem.-pomachał brwiami Jay siadając na kanapie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tak ,tak się akurat składa.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-O piętnastej zawiozę cię oglądać to mieszkanie.-przypomniał Nathan.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tak wcześnie?Dopiero co tu weszłam a już chce zostać.-rozsiadłam się wygodnie ,ale zaraz potem poczułam coś szeleszczącego i kanciastego za plecami.-Co...?-Moja ręka zanurkowała w wgięciu kanapy i po chwili wyjęła z tamtą opakowanie po piankach.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nath pacnął się ręka w czoło.-Mówiłem żebyście posprzątali!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Nic się przecież nic stało , Nath.-roześmiałam się.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Oj tam...Mogę?-podałam Jayowi paczkę po piankach.-O!Są jeszcze trzy pianki!-oznajmił uradowany Loczek.-Chce ktoś?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wyciągnęłam rękę i sięgnęłam po mały biały obiekt.Jay już pakował pianki do buzi zgniatając puste opakowanie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-A ty Baby Nath za tą agresje jaką zaprezentowałeś nie dostaniesz nic!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ktoś coś mówił o agresji?!-do salonu wszedł Max ze srebrną tacą w ręce.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Nie raczej o piankach.-odezwał się Nath.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Nath dalej burzy się że nie posprzątaliśmy jego syfu.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Dobra zmieńmy temat.-Max wrzucił kostkę cukru do swojej parującej kawy.-Powiedz lepiej April jak ci się podoba Londyn no i jak minęła wam podróż?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Miasto jest naprawdę świetne.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Kontrastuje z naszą dziurą.-wtrącił Nathan sięgając po swój kubek.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Dokładnie to chciałam powiedzieć.Koniecznie powinnam się wybrać po zmroku na spacer bo oświetlone musi wyglądać jeszcze lepiej.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-O to może odwiedzimy lodowisko?-zaproponował Jay na co Nathan i Mat natychmiast głośno zarechotali.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Bird jeszcze ci mało po tym jak rok temu z hukiem wrąbałeś w Sivę tak że miał potem wstrząs mózgu?</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Sama się roześmiałam wyobrażając sobie tą sytuację.Jay nie mnie rozbawiony próbował zabrać głos -O przepraszam bardzo ale to było po tym jak Nathan wyrwał mi mojego pingwina pomocniczego.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ta pamiętam a minutę potem leżał już z pingwinem na lodzie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Koniecznie musimy to powtórzyć</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-O tak ,chętnie się z was pośmieję! </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-No to zaplanowane wieczorem odwiedzamy lodowisko.-wyszczerzył się Nath.-O cholera!Już po 14 ,musimy się powili zbierać.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zdziwiłam się.-Przecież jestem umówiona z właścicielką na 16.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-O tej porze w najlepszym przypadku przesiedzicie godzinę w korkach.-powiedział Max.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Ap ,chodź na górę pokaże ci pokój.-Nath podniósł się z kanapy i posłusznie podreptałam za nim.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Tylko testy łóżka zachowajcie na wieczór dzieciaki!-zawołał roześmiany Max.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Łysy!-szybko upomniał go Nath na co dałam w śmiech.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Czuje ,że te kilka dni będzie bardzo udanych.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Chyba nawet za bardzo.-Nath szeroko się uśmiechnął spoglądając na mnie a ja chyba wiedziałam co mu chodzi po głowie.-To jak? -zwinnie mnie objął i oderwał od ziemi unosząc jak pannę młodą ,wkroczył ze mną na strome i wąskie schody.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-Nathan ,zabijesz mnie!</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">-A nie mówiłem Bird!-wiercąc się w ramionach Natha usłyszałam jeszcze okrzyk Maxa.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">--------------------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Witajcie załogo! ;)</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Co tam u was?Przygotowania do świąt już ruszyły?Bo ja powiem że nie moge się doczekać. ^^ w uszach dudnią mi kolędy a już kilka dni temu nie wytrzymałam i przystroiłam mój pokój łańcuchami i choinką ;) Nastrój świąteczny wszechobecny! ;)</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dzisiaj będę krótko bo jak zwykle mam mnóstwo rzeczy do zrobienia a bardzo przyłożyłam się do tego rozdziału i powiem że jestem zadowolona chociaż jak zwykle nic sie nie dzieje xd Tak więc zmykam kończyć czytać "Miasto szkła" ;)</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na razie Skarby!Widzimy się całkiem nie długo bo coś wena jak by do mnie zawitała mam nadzieje że nigdzie się nie wybiera i zostanie ...na zawsze! ^^</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Buziakuję lejdis! ;**</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-80928423640418336692013-12-08T11:33:00.002-08:002013-12-10T05:47:30.152-08:00Rozdział 39<span style="font-family: inherit;">Po jakimś czasie lekko zdyszani opadliśmy na niemal parzącą kołdrę.Leżeliśmy teraz na przeciwko siebie nie odrywając od siebie wzroku nawet na sekundę.Nathan jeszcze szybko oddychał ,patrzyłam jak jego nagi tors unosi się i opada a on sam wygina usta w uśmiech pokazując szereg białych zębów.Patrzył na mnie tymi swoimi hipnotyzującymi oczami.Podobno to właśnie oczy nigdy się nie zmieniają ,mimo biegu lat spojrzenie zawsze jest takie samo...Sama świadomość że mogłabym kiedyś nie zobaczyć jego błyszczących zielono-niebieskich tęczówek mnie przeraża.Włosy Nathana opadały mu z każdej strony ,ten nieład na głowie zawsze potrafił dodać mu uroku.Może to właśnie ten urok w pierwszym momencie gdy go zobaczyłam tak mnie ujął? Może tak ,a może było to coś innego czego jeszcze nie zidentyfikowałam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-O czym myślisz?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie uwierzysz mi ale o tobie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-O to tak jak ja to znaczy ja myślę o tobie.-Jego słowa mimowolnie wywołały na mojej twarzy uśmiech.-Szerzej proszę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chciałabym tu zostać już na zawsze.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Przydało by się tylko kilka zamków w drzwiach i dźwiękoszczelne ściany.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To już lepiej zainwestować w nowe mieszkanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jakaś inicjatywa?-uniósł brew.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zwariowałeś?Nie byłabym w stanie z tobą mieszkać.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Masz rację z każdą godziną zabijała byś mnie swoim pięknym widokiem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Parsknęłam.-Wiesz ,że nie potrafię przyjmować komplementów.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-O to się nie martw!Nauczę cię.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Uśmiechnęłam się i oparłam o wezgłowie łóżka ,Nath zrobił to samo tylko że po chwili nagle znieruchomiał.-Słyszysz?-ściszył głos mrużąc oczy.-Chyba ktoś przyszedł.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Historia lubi się powtarzać ,co?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Na nasz pech tak.-odparł wyraźnie poirytowany.-Oby nasi Londyńscy współlokatorzy byli bardziej chętni do spędzania czasu poza domem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Po kilku minutach wylegiwania się w nieziemsko wygodnym łóżku w końcu świadomość tego że ktoś przyszedł zmusiła nas do wstania i pozbierania swoich ubrań z podłogi.Po chwili już ogarnięci wyszliśmy z pokoju.Nathan pierwszy wyglądnął zza schodów.-Jest chyba tylko sama Jessica.-szepnął i wzmocnił uścisk mojej dłoni.-Chodź.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jak tylko najciszej byłam w stanie zbiegłam stopniami na parter ,Nathan cały czas trzymał mnie za rękę przez co omal się nie wywróciłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cześć April nie musicie się tak skradać.-zawołał melodyjny głos a po chwili z kuchni wyłoniła się znana mi blondynka.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nikt tu się nie skrada jak już to ty.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja tylko chciałam bezszelestnie wejść do domu żeby nie przeszkadzać mojemu braciszkowi bo podejrzewałam że nie będzie w tym domu sam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Już nie mogę się doczekać wyjazdu do Londynu.-Szturchnął mnie stojąc krok przede mną na co wygięłam usta w uśmiech.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Co tam mruczałeś?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nic nic.-usiadł na barowym krześle przy blacie a Jess zaglądała do lodówki.-Chociaż...lada dzień już nie będziesz musiała się skradać do własnego domu w obawie że mi w czymś przeszkodzisz.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-W czymś konkretnym?-Jess spojrzała na Nathana ,on z kolei na mnie ,a ja w sufit.-Reakcja niczym z filmu.-uśmiechnęła się pod nosem wlewając wrzątek do kubka.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mała ty mi lepiej powiedz komu ty będziesz dokuczać jak ja wyjadę do Londynu.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zawsze jest jeszcze skyp! Herbaty? Z resztą pewnie już piliście.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No nie wiem czy będę miał akurat dla ciebie czas na skypie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Będę konkurować z April?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-A wiesz ,że akurat nie?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak się złożyło że ja też przeprowadzam się do Londynu z moją kuzynką.-odparłam ,Nathan chwycił mnie za rękę tak że wylądowałam na jego kolanach.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Z tą Katherine?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Z tą samą.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">- Więc mam się czuć zaproszona na pierwsze oblewanie mieszkanka?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Pff to będzie impreza zamknięta!-zastrzegł Nath.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Taa wypowiedział się organizator!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dobra dobra ,zrobimy tak Jess będzie zaproszona a Nathan cóż nic się nie stanie chyba jeśli mała skromna parapetóweczka go ominie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jasne ,ale pamiętaj że wtedy nie masz wstępu do mojego mieszkania.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wiesz że jestem dobrym włamywaczem.-zabrzmiałam tak poważnie że Nathan parsknął śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jess odwróciła się do nas upijając łyk napoju z kubka.-A tak na serio Nath ,to ty lepiej jej pilnuj bo Max z Jayem za to mogą bardzo chętnie zapraszać April.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ty się lepiej nie martw swoimi sprawami.Po za tym tamci panowie już są należycie przeze mnie ogarnięci i przygotowani.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Przygotowani?-obróciłam się do niego przodem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No wiesz mają regularnie sprzątać dom i zachowywać się jak cywilizowani ludzie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Z tym akurat to u nich różnie bywa.-wtrąciła Jess.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ostatnio też mnie tak straszyłeś a okazali się bardzo przyjaźnie nastawieni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chyba nawet zbyt przyjaźnie bo potem żadne z nas nic nie pamiętało z tej nocy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Jess przysłuchiwała się nam z uniesioną brwią co skomentował Nath.-Uwierz mi nawet nie chcesz wiedzieć co tam siedziało.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Masz rację ,chyba nie chce wiedzieć.-przyznała.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Lepiej niech to co działo się w Vegas zostanie w Vegas.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Po godzinie która wyjątkowo miło upłynęła mi w domu Sykesów nadszedł na mnie czas.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Jeszcze zdzwonimy się co i jak z tym wyjazdem.-powiedział Nathan kiedy zakładałam kurtkę.-I pamiętaj , o nic się nie martw.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Martwić to ja się mogę chyba tylko o to w co się ubiorę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Owinięta zasłoną i tak przyćmiłabyś wszystkich.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Parsknęłam i poczochrałam go po grzywce.-Ciesze się ,że masz takie niskie wymagania.-uśmiechnęłam się i pocałowałam go na pożegnanie.-Na razie głupku.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dzięki za miłe popołudnie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No chyba nie mogłoby być inaczej.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Absolutnie nie.-przytulił mnie jeszcze raz.-Uważaj na siebie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"> ***</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Kiedy wróciłam do domu od razu pognałam do swojego pokoju i na poważnie zaczęłam zastanawiać się nad tym co założę na nadchodzącą imprezę sylwestrową.W końcu zostało kilka dni co oznacza małe prawdopodobieństwo że uda mi się coś jeszcze kupić szczególnie z moją wrodzoną wybrednością.Na razie zostało mi skrupulatne przeszukanie szafy.Kiedy przebrałam się już w wygodny dres zabrałam się do pracy ,a raczej otworzenia szafy i wyrzucenia z niej całej zawartości.Sterty ubrań ,tych starych w których już nie chodzę i tych których jeszcze nigdy nie założyłam z różnych powodów zapełniły mój pokój.Zaczęłam w w ogóle żałować że zachciał mi się nagle robić segregacje mojej garderoby.Kilka minut później niespodziewanie odezwał się mój telefon.Katherine powiedziała że lada chwila do mnie wpadnie ponieważ ma mi coś bardzo ważnego do powiedzenia.Cóż Kat to Kat nigdy nie można przewidzieć co jej wpadnie do tej rudej głowy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Przez uchylone drzwi usłyszałam odgłos dzwonka ,po chwili głos rudowłosej i mojej mamy która jej otworzyła.Jak zawsze odgłos kroków po schodach był szybki i głośny.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cześć wieśniaku!-powiedziała szybko oddychając.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Hej Kat ,mówiłaś że to coś ważnego</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak.-przerwała mi zasiadając na obrotowym fotelu przy biurku.-Co ty robisz?-popatrzyła na mnie krzywo.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Robię porządki i próbuje znaleźć coś na tą imprezę sylwestrową w Londynie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Oł!Zaraz ,co? Chyba mi o tym nie wspominałaś.-ożywiła się nagle.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie ważne ,najpierw ty.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Gdzie jest twój laptop?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chyba pod łóżkiem ,ale po co ci?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Zaraz coś ci pokaże.-zawołała melodyjnie szczerząc się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Katherine o co chodzi?Możesz mnie nie straszyć?-wstałam i usiadłam obok niej ,trzymała już sprzęt na kolanach.-Kat?-mówiłam do niej ale nic nie odpowiadała ,po chwili odwróciła do mnie komputer z wyrazem samozadowolenia na twarzy.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">"Dobra oferta!Mieszkanie w centrum Londynu" -czytałam."Redbridge Street , 20 m ,dwa średnie pokoje ,salon z kuchnią i łazienka.Mieszkanie znajduje się na drugim piętrze w nowo wybudowanej kamienicy tuż obok Newbury Park..." Po obejrzeniu zdjęć i doczytaniu wszystkich szczegółowych informacji stwierdziłam.-Kat jesteś genialna!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Uśmiech triumfu i dumy dalej nie schodził z jej twarzy.-Naprawdę wszystko ci pasuje?Myślę że to idealne mieszkanko dla nas ,ale..</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Tak?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Musimy zadzwonić jak najszybciej i umówić się na obejrzenie go , no wiesz w każdej chwili ktoś może nam je sprzątnąć sprzed nosa.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Słucham?Jeszcze nie dzwoniłaś?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wież jak jest ,wole takie sprawy konsultować z tobą.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Bardzo dobre podejście jeśli chcesz uniknąć opieprzu z góry na dół.A teraz dawaj telefon i dzwonimy!-zarządziłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Na nasze szczęście okazało się ,że oferta jest aktualna a miła właścicielka która rozmawiała z nami po drugiej stronie słuchawki umówiła się z nami na wstępne oględziny za dwa dni.Obie z Kat cieszyłyśmy się jak dzieci tuż przed rozpakowaniem prezentów gwiazdkowych.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dobra koniec już tych pisków!-powiedziała.-Teraz opowiadaj co z ty sylwestrem o którym wspominałaś.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">W tym momencie napadł mnie stres i obawa jak na moją wiadomość zareaguje Kat bo w końcu bez wyjątku zawsze imprezę 31 grudnia spędzałyśmy razem.-Chodzi o to że Nathan zaprosiła mnie na imprezę sylwestrową do Londynu ,organizuje tam z przyjaciółmi..</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Mówisz poważnie?-Nie mogłam nic wyczytać z twarzy Kat.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Kat ja wiem że zawsze razem spędzałyśmy ten dzień ,że zawsze kiedy twoi rodzice wyjeżdżali zapraszałaś pół miasta do swojego domu i ..</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-April ,czy to siebie słyszysz?-roześmiała się.-Jedź ,nie martw się ,przecież zostałaś zaproszona ,ja sobie poradzę..</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ale..</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No chyba nie myślisz że się tam do was wepchnę?!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Myślałam że będziesz zła.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No co ty debilu.-przytuliła mnie.-Ciesze się ,że ci się układa.Po za tym co jak co ale chyba przyda ci się mały odpoczynek ode mnie.-uśmiechnęła się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wyjęłaś mi to z ust.-roześmiałyśmy się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Ruda spojrzała na wodospad wylewających się ubrań z mojej szafy.-Zgaduję że łudzisz się że stamtąd coś wykopiesz na tą okazję?-zapytała a ona skinęła głową.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Cholera ,to będzie no wiesz impreza zamknięta w jakimś klubie ze znajomymi Nathana ,ekipą z zespołu..</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie ma mowy ,zabieram cie na zakupy no chyba nie pójdziesz tam w tych swoich łachmanach.-zbulwersowała się.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Dzięki!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie dzięki tylko teraz poznasz moją dobroć kochana.-zrobiła jeszcze szerszy uśmiech.-Zbieraj się ,masz 2 sekundy do wyjścia!</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Nie wiem jak to zrobiłam ale ja naprawdę zebrałam się chyba w dwie minuty.Pod czujnym okiem Kat po chwili już ubrane i opatulone od stup do głów przez przeszywający mróz siedziałyśmy w taksówce zmierzającej do centrum miasta.Mimo że byłam zmęczona i na dodatek jeszcze trochę chora bez marudzenia musiałam powłóczyć się po sklepach.Jeden ,drugi ,trzeci ,wszystko wybrane i nic mi nie odpowiadało.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">W czwartym sklepie Kat miała mnie już serdecznie dość na dzisiaj.-Masz te trzy ,przymierzaj i nie przyjmuję sprzeciwu.-podeszła do mnie z kilkoma wieszakami.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Spojrzałam na jedną z beżowych plisowanych sukienek.-Kat to jest bluzka czy sukienka?</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-To jest moja droga sukienka w której prawdopodobnie pójdziesz ze swoim kochanym Nathanem na tego zajebistego sylwestra!-powiedziała i wepchnęła mnie do przymierzalni.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">A więc zabrałam się za przymierzanie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-I jak tam?-Kat uchyliła zasłonę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nic mi nie pasuje.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Pokaż się.-ilustrowała mnie wzrokiem z każdej strony.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Wyglądam jak tulipan.-stwierdziłam.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Nie ma różowych tulipanów.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Spadaj.-zasłoniłam zasłonę i tym samym głowę Kat.-Ciekawa jestem czy ty masz coś włożyć na sylwestra?!</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Ja ..ja moja droga zamierzam spędzić ten dzień w wypierdzielanym dresie z mnóstwem słodyczy i popcornu przed telewizorem.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-No chyba sobie żartujesz!-błyskawicznie wychyliłam się zza zasłony i spojrzałam na nią jak na idiotkę.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Żartuję!-zarechotała.-Pewnie zrobię jakąś skromną imprezę ,no wiesz nie tak żebym potem przez tydzień musiała sprzątać dom.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Uśmiechnęłam się bo przez chwilę naprawdę myślałam że spędzi ten dzień sama jak palec beze mnie.-Wiedziałam.-poczochrałam ją po włosach i zniknęłam za zasłoną.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">-Chyba za dużo przebywasz z Nathanem bo ciągle wszystkich byś tylko czochrała.-odparła na co się roześmiałam.-Może.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">--------------------------------------------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Hej! ;)</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Taki tam dziad.Kompletny dziad mi wyszedł z tego rozdziału...Ale ale zaraz zaraz wróćmy jeszcze do nieco starszych spraw! Hahahaahah ;D nie macie pojęcia jaką miałam minę czytając wasze komentarze.Jesteście boskie!! I przepraszam bo możliwe że teraz jesteście zdenerwowane (?) tak troszeczkę ale bardzo malutko ;) Tak nie kontynuowałam bo nie dałam rady i bardzo za to przepraszam.Na ten dzień i na tamtą moją wenę (czyli bardzo mało weny albo w ogóle brak) to było maskimum co mogłam napisać.Następnym razem się przyłożę ;) specjalnie dla moich niewyżytych czytelniczek xd</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Co ja tu jeszcze miałam?...A! cóż za drugiego bloga się teraz nie potrafię kompletnie wziąść.Nie wiem blokada , kryzys ,nie wiem....wiem że musze coś napisać ale nie mogę tak na siłę ;< a ostatnio chyba mam same kryzysy bo do tego rozdziału jak i ostatniego długo się zbierałam i męczyłam.Chociaż jak już się tak męczyłam i pracowałam nad nim to jakoś samo szło i dało się przyjemnie pisać.No ale koniec już o moich wywodach na ten temat.Zanudzam ;)</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">A teraz co do moich włosów co też zyskało wasze zainteresowanie ;) Cóż wyszło nie tak jak chciałam -,-(czyli tak jak zwykle wychodzi) Niestety nie mogę teraz zapodać wam zdjęcia bo mam zepsuty aparat a telefonem nie dałabym rady bo zdjęcia wychodzą jak robione kartoflem a nie aparatem... wracając to kolor jest ciemny (zbyt ciemny) nie "chwycił" się odpowiednio niestety bo przedtem miałam wiśniowe włosy prawie czerwone.Chociaż powinien się nieco rozjaśnić z biegiem myć więc jak tylko ogarne co sie stało z aparatem to zapodam wam ;)</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<span style="font-family: inherit;">Olaboga!Rozpisałam się niesamowicie.</span><br />
<span style="font-family: inherit;">Czyli kończymy już ,ściskamy się i tyle.Do napisania Misiaki! ;**</span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;">EDIT! ;) Jednak się udało ,z pozdrowieniami dla trójkąta i całej reszty. </span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-OFxMvhNPsQTt51DvkfjurHkIvCJxHJBxqbN1yTznZO_fOXhkifOzbvUswraOtab738QmNXnA4cff4_Q9X5X0dzf-4sQo4GRfP9nH8BGBq1ZcpwOZ4YDQOrvtnF3tq_KQtYsh5vS4f2g/s1600/2013-12-10+13.32.38.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-OFxMvhNPsQTt51DvkfjurHkIvCJxHJBxqbN1yTznZO_fOXhkifOzbvUswraOtab738QmNXnA4cff4_Q9X5X0dzf-4sQo4GRfP9nH8BGBq1ZcpwOZ4YDQOrvtnF3tq_KQtYsh5vS4f2g/s320/2013-12-10+13.32.38.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-79947843711893539192013-12-02T08:27:00.003-08:002013-12-02T08:27:38.458-08:00Rozdział 38<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Czułam ,że znowu pokrzyżuje nasze plany.Skrupulatnie zaplanowany przez nas każdy dzień kolejny raz miał wyglądać inaczej i to przeze mnie.Po świętach byłam ogromnie zmęczona ciągłymi wizytami gości czy odwiedzinami rodziny i opowiadaniu im o tym jak żyło mi się przez te dwa miesiące w Vegas.Jedynym dniem kiedy nikt mnie o to nie wypytywał był dzień przyjazdu Amy i Ryana ,tak jak obiecali spędzili u nas miło drugi dzień świąt.Przyjemna atmosfera udzielała mi się aż do poniedziałku kiedy to leżałam rozłożona na łopatki przez gorączkę w moim pokoju w towarzystwie poduszek i leków.Byłam wściekła że akurat teraz musiałam zachorować.<br /> </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.<br />-Proszę.-odpowiedziałam automatycznie miedzy jednym a drugim kichnięciem.Spanikowałam kiedy zza drzwi wyłonił się Nathan.-Nie zbliżaj się!<br />-Oho wiedziałem że zafundujesz mi wyjątkowo miłe powitanie po świętach.<br />-A -zarazisz się ; B- wyglądam jak po trzęsieniu ziemi.<br />-C - nie straszne mi zarazki ; D -widziałem cie już chyba w każdej sytuacji i zawsze wyglądałaś pięknie.<br />-To ostatnie cię się udało.-powiedziałam lekko się uśmiechając spod kołdry którą byłam zakryta aż po nos.Nathan odsunął krzesło z mojego biurka i położył obok łóżka.-Przepraszam że kolejny raz pokrzyżowałam nasze plany.<br />-Nic się takiego nie stało ,Ap.Mieliśmy się spotkać i się spotykamy.<br />Uśmiechnęłam się blado i zza kołdry wpatrywałam się w Nathana ,który rozsiadł się na drewnianym krześle.Wyglądał całkiem normalnie ,te same postawione do góry włosy ,lśniące oczy i kontemplacyjny wyraz twarzy.Mój wzrok przykuł jego uroczy granatowy sweter z reniferami.-Kto ci otworzył?<br />-Było otwarte więc wszedłem sam.Chyba nikogo nie ma w domu.<br />-Może pojechali na zakupy.<br />-Chata wolna.-Nath wyszczerzył się i pomachał brwiami na co dałam w śmiech.<br />-Myszy harcują.-kichnęłam jeszcze bardzie chowając się pod kołdrą.-Chociaż chore myszy nie szczególnie.<br />-Na zdrowie.<br />-No już chyba nie za bardzo.-uśmiechnęłam się.-Podasz mi to takie -wskazałam na jedno z opakować z lekarstw na szafce nocnej.<br />-Chyba zostanę twoim pielęgniarzem.<br />-Albo opiekunem zdrowotnym.-wyjęłam lek z opakowania i fuknęłam do nosa.-Dobra to zabrzmiało jak bym miałam 70 lat.<br />Nathan się roześmiał.Cholernie brakowało mi jego uśmiechu przez te kilka dni.-A mówiłem ci że będziesz chora.<br />-Mówiłeś i naciągałeś mi moją czapkę na uszy a jeszcze przedtem wrzuciłeś mnie w zaspę śniegu.<br />-To był wypadek!A poza tym ja też tam wylądowałem a ty śmiałaś się tak bardzo że myślałem że się udusisz.<br />Oboje wybuchnęliśmy śmiechem na wspomnienie tej sytuacji.<br />-Co jak co ale jesteśmy siebie warci.-odparłam a po minucie ciszy poklepałam miejsce na brzegu łóżka.-Choć muszę ci coś powiedzieć.<br />Nathan posłusznie usiadł na różowej kołdrze i oparł się o ścianę.<br />-A więc...chwila napięcia...rozmawiałam ostatnio z Kat i stwierdziłyśmy że się wyprowadzamy.<br />Uniósł brew-Tylko nie na drugi koniec globu!<br />-Nie nie o wiele bliżej niż myślisz.-uśmiechnęłam się "tajemniczo" uspokajając go.<br />-O wiele bliżej?Chcesz powiedzieć że zamieszkacie w Londynie?-Pokiwałam głową widząc zadowolonego Nathana.-Wow!To świetnie.<br />-Rozejrzymy się za jakimś małym mieszkankiem po nowym roku ,praca też się jakaś przyda...Ale nie gwarantuje że będziesz nas odwiedzał bo pewnie będzie taki chlew że nie będzie można normalnie przejść przez korytarz.-zaśmiałam się.<br />-Czyżby?Chyba najpierw powinnaś odwiedzić dom The Wanted.Mieszkam tylko z Jayem i Maxem a jest taki chaos jak by nas było co najmniej dziesięciu.Pamiętam jak kiedyś mieszkaliśmy całą piątką a naszym domem zajmowały się dwie sprzątaczki które ledwo co wyrabiały.<br />-Serio? Tak że już wiadomo że dwa najbardziej zachlewione mieszkania w Londynie będą należeć do nas.<br />-Kat pewnie nie da ci spokoju z imprezami.<br />-Przeżyje jeśli będzie zapraszać was.<br />-Coś czuje że będziemy tam stałymi gośćmi.<br />-Ciesze się jak dziecko.-wyszczerzyłam się a brunet zrobił to samo.<br />-Apropo imprez...mam nadzieję że ci się to spodoba ewentualnie zaczniesz piszczeć i mnie ściskać. Tak to by było przyjemne...<br />-Nath!-uśmiechnęłam się szeroko bo wyczuwałam jakąś dobrą wiadomość.-O co chodzi?<br />-Cóż to miałam być niespodzianka ale chyba i tak będzie jeśli ci teraz powiem.-Usiadłam po turecku i zamieniłam się w słuch.-A więc...sylwester , Londyn ,ja i ty ,wielka impreza z The Wanted.<br />-Cc-coo?-zrobiłam wielkie oczy prawie jak piłeczki pingpongowe.-Mówisz poważnie?Mam jechać z tobą do Londynu na imprezę sylwestrową?<br />-Odpowiedź na wszystkie twoje pytania brzmi tak.<br />-To brzmi wspaniale ,ale ja mogę tak ...no wiesz?<br />-April nie żartuj sobie!Oczywiście że możesz bez żadnych przeszkód ,będą wszyscy to znaczy chłopaki i nasi znajomi...Mamy wynajęty klub Mahiki tak że nie będzie nikogo nieproszonego ani żadnych fotoreporterów ,zupełnie prywatnie w gronie znajomych.<br />Na jego słowa usta same wygięły mi się w uśmiech ale zaraz potem..-Słucham?Fotoreporterów?<br />Nagle zdałam sobie sprawę z tego co powiedział."Nie będzie fotoreporterów" czyli normalnie są...To mnie przeraziło.Czyli w Gloucester Nathan ma spokój a w Londynie musi uciekać przed paparazzi?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Ap ,nie przejmuj się niczym ,chłopaków już znasz więc...<br />-Ale .-sama nie wiedziałam co chce teraz powiedzieć.-Ciesze się Nath.-uśmiechnęłam się ale inaczej niż przedtem.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Już nie kontynuowaliśmy tematu nadchodzącego sylwestra.Nathan był tak bardzo podekscytowany wizją że spędzimy go wszyscy razem więc nie chciałam mu tego psuć moimi niepotrzebnymi obawami.Kiedy Lauren zadzwoniła do mnie że przyjadą dopiero wieczorem stwierdziłam że musimy jakoś wykorzystać ten wolny czas.Nathan posłusznie skoczył do kuchni po przekąski a ja znalazłam jakiś film na laptopie.Było to trochę bez sensu bo i tak cały czas naciągałam kaptur bluzy na twarz żeby się tylko nie zaraził ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało.<br />-Puk puk.-usłyszałam dźwięczny głos a kiedy drzwi same się otworzyły nie czekając na moją zgodę ujrzałam Katherine.Nath i ja spojrzeliśmy na siebie z takimi samymi zdziwionymi minami po czym parsknęliśmy śmiechem.Kat wpadła do pokoju jak by nigdy nic ,zauważyłam że trzymała w ręce siatkę pomarańczy.-Czy ja aby wam nie przeszkadzam?<br />-Nie nie ależ skąd.<br />-Też kocham twój sarkazm ,Ap.-z uśmiechem podeszła bliżej.-Więc co robi moja ulubiona dzieciarnia?<br />-Kat po co ci te pomarańcze?<br />-Jak to po co?! Dla naszej chorej.Zawsze przecież w filmach tak jest ,że jak ktoś leży w szpitalu to ktoś go odwiedza i przynosi pomarańcze.Proste!<br />-No dobra ,chora może i jestem ale w szpitalu czy jestem to mi się nie wydaje.<br />-Oj nie marudź-Kat bez krępacji jak to ma w zwyczaju wepchnęła się na łóżko między mną a Nathana-Liczą się dobre chęci prawda?<br />-W sumie też mogłem ci przynieść pomarańcze.<br />-Matko ,co ja z wami mam!<br />-Pff my ci tu moja droga zapewniamy opiekę stałą a ty jeszcze wybrzydzasz!<br />-A najlepsze jest to że żadne z was nie wiedziało że jestem chora.<br />-Ej ja wiedziałam!<br />-Ja się domyśliłem.<br />-Po tych wygłupach na śniegu to było chyba jasne.<br />-Widzę że dużo mnie omija.-powiedziała Kat jedząc soczysty owoc i przy okazji rzucając skórkę na moją kołdrę.Chwilami była gorsza niż banda dzieciaków i czasami to mnie w niej denerwowało a czasem to u niej uwielbiałam.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Kolejną godzinę spędziliśmy jak zawsze na rozmowach , próbach dokończenia oglądania filmu ale przez komentarze Kat i ciągłe wybuchy śmiechu żaden horror nie był przy nich ani trochę straszny.Kiedy stwierdziłam że oczy same mi się kleją a rozdzce lada chwila wrócą pożegnałam się z moją wesołą gromadą i momentalnie zasnęłam.<br /> </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> ** nazajutrz**</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Czułam się jakoś dziwnie.Miałam wrażenie że mój żołądek jest skręcony w supeł a gorączka rośnie z każdą godziną jeszcze bardziej.Nie byłam w stanie zająć się niczym szczególnym więc sięgnęłam po laptopa.Po odwiedzeniu moich ulubionych stron i stwierdzeniu że nic szczególnego wokoło się nie dzieje podkusiło mnie aby wy googlować Nathana a konkretnie Nathana i Las Vegas.Pomyślałam że może ktoś nam mógł zrobić w czasie jego kilkudniowego pobytu zdjęcia i coś napisać.Wpisując to w wyszukiwarkę czułam się jeszcze gorzej niż przedtem ,zupełnie jak przestępca...Po chwili szukania natknęłam się na artykuł dotyczący występu The Wanted w klubie w Vegas.Ich zdjęcia w czasie wykonywania piosenek, kilka zdań opisu i ...i prawie co nie zemdlałam kiedy zobaczyłam zdjęcie pokazujące Nathana na scenie trzymającego w jednej ręce mikrofon a w drugiej moją dłoń.To byłam ja!Nathan szczerzył się jak by nigdy nic ,natomiast ja stałam tyłem tuż przy scenie tak że mogłabym spokojnie na nią wejść.Pocieszał mnie fakt że nie było widać mojej twarzy i raczej nikt nie mógł dostrzec że to właśnie ja jestem na tym zdjęciu.Oderwałam się od komputera ,popatrzyłam w zaszronione okno i wzięłam głęboki wdech.Przecież byliśmy w tylu miejscach!Począwszy od hotelu do którego co prawda paparazzi nie mają wstępu ale ktoś i tak gdyby ktoś chciał mógłby zrobić nam zdjęcie ,potem spacer po mieście z tamtą moglibyśmy mieć dziesiątki zdjęć! Nerwy we mnie buzowały.Odtrąciłam komputer na drugi koniec łózka tak że omal nie spadł na ziemię i schowałam twarz w dłoniach dalej wszystko analizując.Impreza...przecież tam były setki ludzi ,setki aparatów setki plotek.Ja popijająca kolorowe drinki w ich loży.A potem?Najlepsze jest to że potem nie pamiętam nic.Pobudka w hotelu i rozpaczliwa jazda po Vegas połączona z kłótniami.Przecież tej nocy mogliśmy zrobić wszystko i to wszystko mogło zostać udokumentowane a ja o tym nic nie wiem..Czułam że jak by wszystkie nerwy które mi towarzyszyły tamtego poranka wróciły ze zdwojoną siłą.Cała drżąc wyłączyłam komputer i w myślach skarciłam się za to że zachciało mi się szukać tych artykułów a jeśli jakieś jeszcze istniały wolałam o tym nie wiedzieć.Chociaż życie w niepewności i nerwach nie było by łatwe.Nagle zapragnęłam zasnąć i obudzić się w czasie kiedy za Nathanem nie biega tłum paparazzi i oboje jesteśmy zupełnie anonimowi.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Kilka godzin później miał odwiedzić mnie Nathan ,albo ja jego.Nie pamiętałam .Wydawało mi się że czuje się trochę lepiej niż wczoraj a zbyt długie siedzenie zamkniętej w jednym pomieszczeniu mi nie sprzyja więc dosyć szybko się ubrałam ,umalowałam i wyszłam.Gdy tylko otworzyłam drzwi buchnęła na mnie nagła przeszywająca fala zimna ,które aż szczypało mnie w ręce.Nie znosiłam takiej pogody ,chciałam już uciec do swojego cieplutkiego pokoju ale co jak co bardzo chciałam porozmawiać z Nathanem.Z każdym ruchem coraz bardziej drżąc kroczyłam ulicą pokrytą zmarzniętym śniegiem ,który wyglądał jak szklana pokrywa.Po 15 minutach byłam na miejscu.Nathan miał zdziwioną minę kiedy mnie zobaczył.<br />-Wyglądam aż tak tragicznie?-odezwałam się ale on nie bacząc na moje słowa automatycznie mnie przytulił i pocałował.-Hej.<br />-Właź bo strasznie zmarłaś.<br />Zdjęłam z siebie nakrycia i buty a potem spojrzałam w piękne okrągłe lustro z złotą zdobioną ramą które minutę później już nie wydawało mi się takie piękne.Włosy miałam całe zmierzwione i zaplątane ,twarz wyraźnie różowa i na dodatek rozmazany tusz na powiekach dodawał mi dramatyzmu.-Cóż ta pogoda nam nie sprzyja.<br />-A podobno miałem być twoim słońcem. <br />-A tak pamiętam.-poczochrałam go po włosach.-Słońce topiące cały śnieg w Gloucester to bez wątpienia ty.<br />-Chyba jednak nie mam takiej dużej mocy.<br />Uśmiechnęłam się -Chyba nie.<br />-Jak sądzę herbata powinna cie rozgrzać chociaż ja też mogę.-wyszczerzył się.<br />Dałam w śmiech.-Na razie wystarczy mi twoja pyszna herbatka.<br />Zrobił podkówkę z ust i ze spuszczoną głową zniknął w kuchni.-Tak myślałem.<br />Widząc jego minę dobry nastrój mnie nie opuszczał.Podąrzyłam za brunetem do kuchni przy okazji rozejrzałam się po domu i stwierdziłam że nikogo nie ma.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-To jakaś zmowa naszych rodziców ,że nagle gdy się spotykamy magicznie znikają?<br />-Mi to w pełni odpowiada.Chociaż mam nadzieję że za sekundę nie wpadnie tu Kat z pomarańczami.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Roześmiałam się wspominając jej wczorajsze wejście.-Tak ,jej wszędzie jest pełno.Może i czasem za pełno.<br />Usiadłam na barowym krześle przy blacie ,a Nathan położył przed nami dwa aromatyczne kubki.<br /> <i> </i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i> kilka godzin później</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Nie nie!Ostatnim razem gdy mnie tak niosłeś walnęłam głową w drzwi.<br />-To był akurat mały wypadek...dobra jak wolisz. -postawił mnie na pierwszym stopniu i nagle chwycił za nogi a potem gwałtownie przewiesił przez ramię.Tak szybko mnie oderwał od ziemi że zakręciło mi się w głowie.<br />-A jeśli teraz zaryję głową o schody?-krzyknęłam zwisając.<br />-Nie ma takiej opcji kochanie.<br />Roześmiałam się z jego pewnego tonu a on jeszcze bardziej przyśpieszył i zaczął pokonywać kolejne schody.<br />-Nath ja zaraz zginę! <br />-Dobra co wolisz podłoga czy łóżko?<br />-Lądowanie na łóżku będzie bardziej przyjemne.<br />-Gratuluje wyboru.-odparł po czym nogą otwierając drzwi wpadł do pokoju i rzucił mnie na łóżko.<br />-Nigdy więcej takich wycieczek!Wiesz wolę jakoś tradycyjne metody poruszania się schodami.-poprawiłam moje sterczące włosy.<br />-Tak?A szkoda bo mi się podobało.-powiedział z uśmiechem ,który nie schodził z jego twarzy odkąd pojawiłam się w jego drzwiach.Nathan z impetem walnął się na łóżko tak że podskoczyłam.-I jak ?Wygodne tak jak ostatniej nocy?<br />-Nooo tamtej nocy tyle się działo że nawet nie pamiętam.-ironizowałam co Nathan oczywiście wychwycił.<br />-Może tej nocy w takim razie się zadzieje?<br />Wybuchłam śmiechem widząc jego machające brwi.-Raczej nie zagoszczę tu do wieczora Sid.<br />-Zobaczymy.-stwierdził opierając się o wezgłowie.-Plany zawsze można zmienić.<br />-Coś o tym wiem-przysunęłam się do niego chwytając za poduszkę.-To co mi chciałeś pokazać?<br />-Chodź tu.-wstał z materacu i podszedł do okna.-Ten sopel.-wskazał na smukły lodowy stożek zwisający wzdłuż okna.<br />Parsknęłam śmiechem.-Sopel?<br />-Jest ogromny nigdy takiego nie widziałem.<br />-Wniosłeś mnie tu na plecach aby pokazać mi ogromny sopel?<br />-Rozgryzłaś mnie.-spuścił głowę.-Tak naprawdę to po to aby zwabić cie do mojej super tajnej kryjówki i wykorzystać.<br />Wyszczerzyłam się nie odrywając wzroku do jego oczu ,w których odbijały się miliony świateł.Nagle poczułam jego ciepłe dłonie na moim karku.Zbliżyłam głowę i tego nie pożałowałam.Dotyk jego ust był nie porównywalny do niczego innego.Jednocześnie delikatny ale i zachłanny jak bym smakowała zupełnie nowego niesamowitego gatunku owocu.<br />-Jestem jeszcze chora.-wymamrotałam kiedy na centymetr oderwaliśmy się od siebie.<br />-I myślisz że mnie to obchodzi?<br />-W sumie mnie też nie.<br />Po krótkim dialogu kontynuowaliśmy pocałunki ,które stawały się jeszcze bardziej intensywniejsze.Najpierw Nathan wplatał palce w moje włosy a następnie w kant bluzki ,która niedługo potem leżała gdzieś kilka metrów od nas.Czułam że jego dłonie zawrotnym tępem zbliżają się do mojego biustonosza.<br />-Irytujesz mnie.-mruknęłam i popchnęłam go na łóżko tak że leżał na miękkim materacu bez koszulki ,którą zdążyłam mu zdjąć opierając się na łokciach i z iskierkami w oczach śledził każdy mój ruch.Nagle ujął moja dłoń i przyciągnął do siebie wpijając się w moje usta.W między czasie zajęłam się jego paskiem ,którego mechanizm nie był zbyt skomplikowany.Brunet nie pozostał mi dłużny i po chwili miałam na sobie tylko bieliznę.Nie czułam zimna które towarzyszy po zdjęciu ciuchów ,całkiem przeciwnie ciepło biło z każdego kawałka mojego ciała.Jak by nagle ktoś podkręcił grzejniki na maksimum i zapalił aromatyczne kadzidełka przez które atmosfera całkowicie się zmieniła.Nie potrafiłam w żaden logiczny sposób tego wytłumaczyć ale nagle Nathan przyćmił cały świat ,teraz był po prostu najważniejszy.</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">--------------------------------------------------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Joł joł dziełuszki! ;)</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Bardzo wściekłe czy tylko trochę?Wiem że mnie długo tu nie było i ogólnie na bloggerze więc mam niemało zaległości za które bardzo was przepraszam.T było tak że najpierw długi czas nie miałam weny ale miałam czas potem nie miałam czasu a pod koniec weekendu kiedy postanowiłam że w końcu zasiądę do Worda zostałam pozbawiona internetu.Nawet nie chce mi się już wspominać nawet o tym bo nie obyło się bez mojej wściekłości.No ale koniec już o tym.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Co do rozdziału... czuje się w niewytłumaczalny(moje nowe ulubione słowo xd) sposób dziwnie pisząc to ale jest sexytime? coś tam chyba jest ;) nie wiedziałam jak się zabrać do tego kompletnie (ogólnie całego rozdziału) tak że pisałam go po kawałku i urywkami a potem myślałam</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">jak to wszystko ze sobą scalić.Ale jest! ;) </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Drugim blogiem zajmę się dopiero w środę bo jutro czeka mnie pracowity dzień w tym wizyta u fryzjera i trzymajcie kciuki żeby zamiast różowego kolorku na moich włosach wyszedł fioletowy ;)</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">I to by było na tyle.Tak więc ahoj załogo i widzimy się pod koniec tygodnia! ;**</span><br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-59205389880703533992013-11-13T09:13:00.001-08:002013-11-13T09:13:43.669-08:00Rozdział 37<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Dopiero następnego dnia przyszedł czas na prezenty.Właściwie to wigilia przypadała za dwa dni ale nie mogłam już wytrzymać i zobaczyć jak rodzice zareagują na moje podarunki.Tak jak się spodziewałam wszyscy byli zadowoleni ,zegarkiem i torebką doskonale trafiłam w ich gusta.Ekspres do kawy też stał się bardzo rozchwytywany.Coś czuję że te święta będą o smaku cappuccino.<br />Następnego dnia w zasadzie oprócz pomagania mamie w kuchni i obowiązkowej wizyty Kat nie działo się nic.Jak zwykle miło spędziłam czasz kuzynką jeszcze raz opowiadając jej o ostatnich wydarzeniach i skrupulatnie streszczając moją ostatnią wyprawę do Londynu no i przede wszystkim o tym jak trafiłam na noc do domu Nathana.Miło było mi ją z powrotem zobaczyć i porozmawiać tak szczerze jak z nikim.<br /> </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Ukryłyśmy się w moim pokoju i rozmawiałyśmy z kubkami herbaty w rękach.Katherine z uwagą słuchała każde moje słowo.-Żartujesz sobie ze mnie ,Ap?<br />-A dlaczego miałabym kłamać?-powiedziałam z uśmiechem.<br />-To pytanie retoryczne.-stwierdziła i oparła się o ścianę pod którą stało moje łóżko.-A poza tym...Dziewczyno tobie to się udało!Nie ma co.<br />-Mówisz o licznych zwrotach akcji i pechowych niepowodzeniach ,które w ostateczności wychodzą mi na dobre?Tak ,z perspektywy czasu mogę stwierdzić że nie mogło być chyba lepiej.<br />-Trzeba było brać się z tobą do Vegas.-zrobiła nietęgą minę i zaplotła ręce.-Poznałabym jakiegoś interesującego amerykanina i żylibyśmy razem długo i szczęśliwie co wieczór wygrywając po milion dolarów w kasynach.<br />-Ty i te twoje marzenia.-westchnęłam.<br />-Wiesz czego nam jeszcze brakuje?!-nagle się ożywiła i podniosłą do pozycji siedzącej.-Powinnyśmy znaleźć sobie mieszkanie.-Kat miałam minę jak by właśnie dodstała olśnienia i wpadła na jakiś niesamowicie genialny pomysł wart Nobla.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-To brzmi naprawdę świetnie w szczególności że już mam przed oczami nasze porośnięte brudem i zabałaganione cztery kąty gdzie żywimy się jedynie pizzą ale ...Kat dopiero co wróciłam z drugiego końca świata i chce trochę jeszcze tu po odpoczywać.<br />-Przyznaj się!Jesteś totalny leń i żałujesz zostawić swój ciepły pokoik i darmowe obiadki.<br />-Kat.-roześmiałam się z jej oskarżycielskiego tonu.-Przecież sama wiesz ,że tak nie jest.<br />-Wiem wiem..nie mówię że od razu miałybyśmy się stąd wyprowadzić ale po nowym roku dlaczego by nie?Popatrz.-uniosła rękę i wskazała nią coś w powietrzu.-zaczęłybyśmy nowy rok zupełnie inaczej takie wolne i niezależne.<br />-Myślę że masz wybujałą wyobraźnię ,Kat.-odparłam ziewając bo byłam już trochę zmęczona po całym dniu odwiedzin na co ta spiorunowała mnie wzrokiem.<br />-Do każdego mojego pomysły podchodzisz sceptycznie a potem i tak się na końcu okazuje ,że mam racje i robisz to samo.<br />-Kat..<br />-Nie Kat tylko zabieram cie stąd i to już!<br />-Dobra skoro i tak masz rację to..niech będzie że od nowego roku szukamy mieszkania.<br />-Zaraz zaraz ale kierunek tylko i wyłącznie Londyn moja droga.-zastrzegła.<br />-Kat..<br />-Powiedziałam coś!-zagroziła mi palcem szczerząc się przy tym dumna ,że znowu i tak wyjdzie na jej.<br />-Nic już się nie odzywam.-powiedziałam śmiejąc się.-A zapomniałabym ,mam coś dla ciebie!-odłożyłam pusty kubek po herbacie i schyliłam się pod łózko skąd wyciągnęłam starannie owinięty czerwoną wstążką pakunek.-Wesołych świąt!-zawołałam melodyjnie wręczając prezent kuzynce a ta szybko się do niego dorwała.<br />-Skąd ty to masz?-mówiła z uradowaną miną nie odrywając wzorku od nowiutkiej bluzy.<br />-Wiesz ...nie uwierzysz ,ale dawali w sklepie za pieniądze.<br />Roześmiana Kat natychmiast zaczęła mnie ściskać i przytulać.-Kocham cię ty mój skrzacie!<br />-Ej ej ja chcę jeszcze trochę sobie pożyć na tym świecie!-wydusiłam z siebie kiedy poczułam że zaczyna mnie zgniatać.Też cię kocham Kat i ciesze się że się podoba.Ja osobiście byłam za czarną ale Nath powiedział że lepsza jest biała.<br />-Co?!-prawie pisnęła a jej oczy nagle stały się o wiele większe.<br />-Nie mówiłam cie że byliśmy razem na zakupach?<br />-Mówiłaś mówiłaś ,ale nie że pomagał ci wybierać dla mnie prezent!O matko -złapała się za głowę.-za dużo informacji jak na jeden dzień.-orzekła i oboje dałyśmy w śmiech.<br /> </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Na rozmowie z Kat spędziłyśmy jeszcze godzinę a po południu kiedy goście wyszli Lauren stwierdziła że jednak święta bez żywej choinki nie są kompletne.A więc moje zadanie na to popołudnie brzmiało "Idź do rynku i upoluj jakieś ładne drzewko średniej wielkości". Wszystko to byłoby w miarę rutynowe i proste gdybym w centrum miasta nie spotkała szanownego pana Sykesa.<br />-O proszę kogo my tu mamy.-uśmiechnął widząc mnie gdy oglądałam zielone świerki.-Pani April jak myśmy się długo nie wiedzieli!<br />-Stanowczo za długo panie Nathanie.-odwzajemniłam.-Doradzisz mi coś?<br />Podszedł do mnie bliżej i pocałował zimnymi ustami.-To jest całkiem niezłe.-wskazał po chwili na jedno z drzewek.-Hmm chyba kupię.<br />Uniosłam brew.-Ja je chciałam kupić.-popatrzyłam na niego ; w jego zielono-niebieskich oczach tańczyły iskierki.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Oj Ap po co ci takie liche drzewko?<br />-Potrzebuje.Po za tym przepraszam bardzo ale stwierdziłeś jeszcze 3 sekundy temu że jest całkiem niezłe.-odgięłam z drzewka karteczkę z ceną 20 funtów.-Nie uda się panu swój plan kradzieży panie Sykes.<br />Nathan złowieszczo się wyszczerzy i zwrócił się do obserwującego nas sprzedawcy.-Dam 30!<br />-Tak mało?!35!<br />-45 z jemiołą!<br />-O jemiołę pan sobie wymyślił!-droczyliśmy się a rozbawiony sprzedawca patrzył na nas jak na idiotów ,jednak odniosłam wrażenie że był zadowolony z licytacji.<br />-40 bez jemioły.Co ci tak na tej jemiole zależy?<br />-Zobaczysz.-powiedział zamyślony nie odrywając oczów od choinki.<br />-Więc może jeszcze ktoś podbije cenę?-odezwał się mężczyzna.<br />-Daje 50.-usatysfakcjonowany Nath spojrzał na mnie ,miałam kapitulującą i równocześnie niezadowoloną minę.<br />-50 jak najbardziej może być.<br />Niemal tupnęłam.Nie wiem po co Nathanowi potrzebna była taka "zabawa".Miałam wrażenie że widok mojej wściekłej miny sprawiał mu satysfakcję...-To miało być moje drzewko!<br />-Cóż ale jest moje.<br />-W takim razie życzę bardzo wesołych świat!-rzuciłam po czym odwróciłam się na pięcie i poszłam przed siebie.<br />-April ,nie obrażaj się!-jak cień powędrował za mną Sykes z zielonym świerkiem pod pachą.Przystanęłam jednak dalej byłam odwrócona tyłem do niego.-Zrobimy tak , ty bierzesz drzewko a jemioła zostaje u mnie.<br />-Nie zachowuj się jak dzieciak.<br />Nagle wyrósł na przeciwko mnie.-Masz rację to było głupie.-powiedział poważnym i szczerym tonem wręczając mi choinkę.-Mogę teraz użyć jemioły czy zamordujesz mnie wzrokiem?<br />-Myślę że mój wzrok ma silniejszą moc niż jemioła.<br />-Może jednak zaryzykuje?<br />-To było pytanie do mnie czy do ciebie?<br />-Do jemioły.<br />Roześmiałam się w duchu myśląc "Nath ty mój głupku".-Nathan..-nie powiedziałam nic więcej a raczej nie dał mi powiedzieć nic więcj bo po chwili jego usta przywarły do moich.Nie protestowałam ,nigdy bym nie protestowała nawet jak by palnął jakąś największą głupotę świata czy zrobił coś nie tak i tak jego pocałunek sprawiał że miękłam i nagle zapominałam o wszystkim.-Magiczna moc jemioły no no.-wymamrotałam kiedy na chwilę oderwaliśmy się od siebie aby zaczerpnąć lodowatego powietrza.Kiedy zauważyłam że brunet trzyma nad naszymi głowami gałązkę zaczął padać śnieg.Jak na zawołanie z nieba runął maleńki biały puch ,który chciał jak by dodać trochę magi dzisiejszemu dniu.-Choinka kupiona ,urocza świąteczna tradycja zaliczona ,więc co teraz?<br />-Wiem że jest za zimno na spacer ale kiedyś powiedziałaś coś tak bardzo poruszającego że "nawet najmroźniejsza zima ze mną byłaby słoneczna" więc..<br />-Ja tak powiedziałam?Nie możliwe!<br />-A jednak!To było przedwczoraj...wtedy kiedy stałaś pod oknem w moim pokoju i zaczął prószyć śnieg.<br />-Tak jak teraz.-uśmiechnęłam się.-Wydaje mi się że czas zdecydowanie za szybko płynie.<br />Po moich słowach nastała chwila ciszy ,jak by każde z nas wnikliwie analizowało w głowie ostatnie wydarzenia.Nim zauważyłam że idę teraz po chodniku okrytym zamarzniętą skorupą z Nathanem za rękę skręciliśmy w ulicę wyprowadzającą nas z rynku głównego miasta.Po kilku krokach Nath nagle niepokojąco się zachwiał a po chwili wylądował tuż na śniegu.<br />Przystanęłam napawając się widokiem leżącego Sykesa.Był cały czerwony i czułam że ja też ponieważ nie mogłam pohamować śmiechu.Stałam jak sparaliżowana a z moich ust buchała biała para.-Po czym poznasz przyjaciela?Po tym ,że gdy zaliczysz bliższy kontakt z podłogą pomoże ci wstać ,a prawdziwego przyjaciela ? Po tym że będzie stał i pękał ze śmiechu gdy się wywrócisz.<br />-Chciałbym więc abyś była kimś więcej niż prawdziwym przyjacielem.-powiedział poważnie aby po chwili pociągnąć mnie za rękaw kurtki.Błyskawicznie zachwiałam się i runęłam tuż na niego.-To nie fair!<br />-Nie wszystko w życiu jest fair.-stwierdził strzepując z kurtki śnieg.<br />-I właśnie takie nie fair Nathany Sykesy mnie najbardziej dobijają.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Po kilku minutach śmiechu i rzucania się śniegiem w końcu jakoś wygramoliliśmy się z ziemi.Jako że oboje musieliśmy wkrótce wracać obraliśmy nie daleki kierunek do mojego domu.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Powiedziałam kiedy przechodziliśmy obok furtki.-Niestety Nathan ale muszę wracać.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Na pewno?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Na pewno.Pamiętasz nasz plan?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-I to jeszcze jak!23 grudnia mieliśmy się nie spotkać ,świąteczne zakupy ,przygotowania i te sprawy.Potem 24-26 nie widzimy się.Aż do wyczekiwanego 27.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Czuje się jakbyśmy znowu mieli wyjechać gdzieś daleko w zupełnie inne kierunki i nie spotkać się przez długi czas.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Nathan uniósł kąciki ust do góry ,wyjął z zmarznięte kieszeni ręce i naciągnął moja czapkę na uszy. I tak była trochę za duża więc mi spadała.-To tylko kilka dni.Pamiętaj "kilka".-zaakcentował to słowo jak by usiłował mi coś wytłumaczyć i wbić do głowy. -I pamiętaj jestem jakieś -spojrzał na ulicę w lewo i zmrużył oczy.-8 domów od ciebie.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Wow!Nie sądziłam że tak blisko mnie mieszka taka gwiazda!-rozdziawiłam szeroko usta i po chwili wybuchnęliśmy śmiechem.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Nathan ponownie naciągnął mi czapkę na uszy.-Co ty masz z tą czapką Natty?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Pamiętaj żeby się ciepło ubierać.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Wyczuwam nagły skok opiekuńczości.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-To dobrze wyczuwasz.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Muszę już iść.-powiedziałam i zobaczyłam jak kilka sekund później wyciąga coś zza pleców.-Nie nie!Bez jemioły.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Przecież nie dam ci jemioły głuptasie.-roześmiał się a gdy spojrzałam w dół zobaczyłam że trzyma w rękach małe białe kwadratowe pudełeczko przewiązane na ukos bordową wstążką.-To taki dro..</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Ale ja dla ciebie nic nie mam!-przykryłam otwarte usta rękawiczką i patrzyłam to na niego to na pudełeczko.-Nie Nath.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-April przestań panikować!-roześmiał się dźwięcznie i powiedział to tym swoim uspokajającym i rozbawionym głosem który sprawił że zamilkłam.Ostrożnie zdjął wstążkę z pudełka i uchylił jego wieczko.Srebrna bransoletka lśniła jak by była z kryształów na bordowej wyściółce w środku.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Wiesz ,że nie musiałeś?Wiesz że tego nie potrzebuje Nath i wiesz że się nie spodziewałam?-bardziej stwierdzałam niż zadawałam pytania.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-A ty wiesz że mnie to nie interesuje bo ja bardzo chce ci to dać?-wyszczerzył się jak by nigdy nic.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Wiem...i nie mam nic do gadania.-odwzajemniła i nim się obejrzałam jak Nathan zdjął moją włochatą rękawiczkę i zaczął zapinać bransoletkę.-Na serio jest mi wstyd.-znowu zaczęłam.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Boże to najgorsze wręczanie komuś prezentu jakie kiedykolwiek przeżyłem.-Nath wzniósł wzrok ku niebu.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Roześmiałam się na całego.-Bo nigdy jeszcze nic mi nie kupowałeś.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Gotowe.-oznajmił i spojrzałam na srebrny łańcuszek ,który luźno wisiał na moim chudym nadgarstku.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Dziękuje.-zadowolona mocno go przytuliłam.Nie obchodził mnie już nawet stopiony śnieg na naszych kurtkach po prostu chciałam nacieszyć się jego bliskością.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Kiedy lekko się od niego oderwałam i zarzuciłam ręce na szyje spojrzał w moje oczy.Był tak blisko że widziałam moja twarz odbijającą się w jego źrenicach jak w mikroskopijnych lusterkach. -Zawsze musimy się tak długo żegnać.-odezwałam się.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Zawsze.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-To ty przedłużasz.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-To chyba dobrze?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-Bardzo dobrze.-obdarował mnie jeszcze raz intensywnym pocałunkiem i poszedł w swoją stronę co chwilę odwracając głowę i patrząc czy dalej stoję przy furtce a ja dalej stałam i dalej patrzyłam jak idzie i oddala się coraz bardziej.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">-----------------------------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Witojcie!</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Jak tam ? bo u mnie zimowo ,ale tylko w opowiadaniu ;) W sumie to nie moge się doczekać zimy ,taaa wylegiwanie się leniwie na kanapie przed telewizorem pod kocykiem ,te wszystkie smakołyki ah! ;) Dajcie mi święta! Now! a tak wracając to.. cóż gdyby nie pewne nieprzyjemne zawirowania związane z """kochanym"""empikiem to wczorajszy dzień byłby w miarę a tak to był koszmarny.Chodzi o to że 29 zamawiałam płytkę i wczoraj dodstałam majla z wiadomością o tym że płytki nie dostanę.No i kicha!Hahah w życiu chyba nikt nie widział tak wkurzonej mnie xd ale wszystko jest na dobrej drodze bo płytka przyjdzie do mnie z niezawodnego allegro kupiona w ostatniej chwili ;D </span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">No to tyle.Na razie zmykam wcinać pyszne tiramisu mojej mamy! ;)</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Zapraszam na <a href="http://my-wanted-story-3.blogspot.com/">blog nr 2 !!</a></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Do napisania słońca! ;**</span><br />
<br />
PS.Stop!! jeszcze chciałam oddać że bardzo mnie zaskoczyłyście szybkością dodania komentarzy pod ostatnim rozdziałem bo miałam ochotę go edytować czyli raczej trochę przedłużyć bo wydawał mi sie taki lichy xd a tu proszę nie zdążyłam ;)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-13510601399142403522013-11-03T13:17:00.001-08:002013-11-03T13:17:09.762-08:00Rozdział 36-Jestem bardzo ciekawa co my teraz zrobimy.-zmieniłam pozycję na siedzącą.Powiem szczerze - panikowałam.<br />-Sam chciałbym wiedzieć.-Nathan szybko wstał przelotnie spoglądając na zegarek który wskazywał 9.28 -Zaraz a o ,której ty miałaś tak "naprawdę" dzisiaj przylecieć?<br />-Powiedziałam im ,że koło południa ale wiesz że plany były inne...Moim rodzice mieli się zorientować rano że wróciłam.-wstałam szukając wzrokiem moich ubrań.-Teraz to już nie istotne.<br />-Będziemy musieli zejść na dół.<br />-Nath to by oznaczało spotkanie z twoją rodziną!Sorry ale nie jestem na to chyba jeszcze gotowa.Poza tym jak zareagują widząc mnie , na dodatek rano po nocy spędzonej u ciebie?<br />-Powiemy im prawdę.-oznajmił zadowolony.-Przenocowałem cie tutaj ,to wszystko.<br />-Nie wiem...-ubierałam właśnie spodnie i spoglądałam przez okno.-Masz może pod oknem jakieś drzewo?<br />-Ty i te twoje genialne pomysły.-prychnął już ubrany , podszedł do mnie bliżej i chwycił moją rękę.-April ,nie bój się , moi rodzice wcale nie są tacy straszni.-powiedział spokojnym tonem patrząc badawczo w moje oczy.<br />-Wcale się nie boję.-zaprzeczyłam stanowczo na co szeroko się uśmiechnął.<br />-Tak się składa ,że już cie trochę znam.<br />-A idź ty..-przerwał mi składając soczysty pocałunek na moich ustach.Poczułam się o wiele lepiej ,jak by stres na chwilę odszedł w nie pamięć ,ale tylko po to by za chwilę wrócić ze zdwojoną siłą.<br />Dalej trzymał moją rękę lekko nią potrząsając.-Idziemy?<br />-Nie chce wystraszyć twoich rodziców..wyglądam pewnie tragicznie.<br />-Jak zwykle.-stwierdził bez zastanowienia śmiejąc się pod nosem za co pacnęłam go głowę<br />
.<br />Po znalezieniu jakiegoś małego lusterka w jego komodzie i stwierdzeniu że jednak nie jest tak najgorzej chwyciłam mocno chłopaka za rękę i wyszliśmy ze swojej kryjówki.Na korytarzu spotkaliśmy Jess z miną jak by właśnie zobaczyła królową Brytyjską robiącą szpagaty w powietrzu.<br />-O!-nie spuszczała z nas zaskoczonego wzroku a ja czułam jak moja twarz robi się cała buraczana.-A więc to tak!No ja nie wiem czy ładnie się tak ukrywać.-uśmiechnęła się.<br />-Jess zaraz ci to wszystko wytłumaczymy.-zabrał głos Nathan.<br />-Nie trzeba.-machnęła ręką.-Jesteście dorośli.Miłego śniadania z rodzicami.-rzuciła pół złośliwie i zniknęła za białymi drzwiami obok.Spojrzałam z przerażeniem na chłopaka który już nie był tak rozentuzjazmowany jak wcześniej.Niczym duchy zeszliśmy po schodach.<br />-Nathan wiem ,że ty potrafisz bić w spaniu wszelkie rekordy ale nie zapominaj że są święta.-usłyszeliśmy głos Pani Sykes dobiegający z kuchni kiedy weszła na korytarz miała podobną minę jak Jess.-O! Mogłeś uprzedzić że masz gościa.<br />-Dzień dobry.<br />-To trochę skomplikowane mamo.<br />-Więc...zapraszam państwa na śniadanie.-powiedziała dosyć miłym tonem i odwróciła się skręcając do kuchni.Pierwsze wrażenie? Nathan to jak skóra zdjęta z matki ,ale brwi ma z pewnością po ojcu.Kobieta mimo ,że była dosyć zaskoczona wydawała się przyjaźnie nastawiona.Mój strach minimalnie opadł.Nathan czując że już tak mocno nie ściskam jego dłoni wysłał mi ciepły uśmiech i zaprowadził do stołu.<br />-Mają państwo bardzo ładny dom.-powiedziałam bo tylko tyle udało mi się wymyślić.<br />-Mam nadzieję ,że śniadanie będzie smakowało.-na stole wylądowały dwa talerze z omletami i kubkami aromatycznej herbaty.-Nath gentlemanie zapomniałeś przedstawić koleżanki.<br />Nathan już roździabił usta ale mu przerwałam.-April Jeferson.Bardzo miło mi panią poznać.-lekko się uśmiechnęłam co kobieta odwzajemniła.<br />-W normalnym wypadku powiedziałabym że Nath wiele mi o tobie opowiadał ale tak nie było.-stwierdziła żartobliwie.<br />-Nie miałem czasu a poza tym sama wiesz.<br />-Potem pogadamy teraz jedzcie bo nie będę znowu podgrzewać.<br />
<br />Po skończonym posiłku ,który zresztą był przepyszny i muszę stwierdzić że w życiu nie piłam tak dobrej herbaty dalej siedzieliśmy przy stole.<br />-Mamo!Nie masz pojęcia co się wczoraj wydarzyło...-i zaczął opowiadać jak to najpierw odebrał mnie z lotniska potem spędziliśmy mega męczące godziny na zakupach i wreszcie jak to włamywaczka Apil przemyślała swój plan aż wylądowałam tutaj.Potem płynnie przeszliśmy w opowieści o moim pobycie w Vegas i różnicach kulturowych między Anglią a Ameryką.Z biegiem rozmowy Karen -bo tak miała na imię matka Natha i tak właśnie kazała aby się do niej zwracać wydawała się coraz bardziej sympatyczniejszą i przyjazną osobą.Nie odczuwałam już żadnego dyskomfortu czy niezręczności w przebywaniu w domu Sykesów.Co tu dużo mówić zadomowiłam się tutaj przez tą godzinę jednak nadszedł mój czas i musiałam wracać.<br />
<br />-Szkoda ,że nie poznałam twojego taty pewnie też byłby bardzo miły.-powiedziałam kiedy staliśmy w przedpokoju żegnając się.<br />-Phil nie jest moim ojcem ,moi rodzice się rozwiedli.<br />-Rozumiem.<br />-I tak już za długo cię tu trzymam.-powiedział przytulając mnie.<br />-Nigdy nie będzie za długo.Jakoś trzeba sobie wynagrodzić te miesiące spędzone osobno.<br />-Moja mądra i romantyczna Ap.-wyszczerzył się słodko i naciągnął mi na uszy moją szarą beanie.<br />-Dzięki za gościnę ,transport i w ogóle za miłą noc.<br />-Cała przyjemność po mojej stronie.<br />-Ale po mojej trochę też.-zastrzegłam.Potem jeszcze raz mnie przytulił ale tym razem tak jak bym kiedy wyjdę zaraz przez drzwi miała już nigdy go nie zobaczyć.Pocałowałam go w policzek i otworzyłam drzwi z których natychmiast do środka wlało się zimne powietrze.<br />-Pamiętaj o naszym planie!-zawołał a ja odwróciłam się omal nie wywiając salta na śliskim chodniku na głośno się roześmiał.<br />-Pamiętam!Wiesz ,że jeden dzień mamy nie zaplanowany?<br />-Szykuj się na sylwestrową niespodziankę!<br />Uśmiechnęłam się i wysłałam mu w powietrzu całusa.-Na razie Lil Nath!<br />Dotarłam do bramki kiedy przypomniało mi się ,że przecież moje walizki i zakupy znajdują się w jego samochodzie.Zrobiłam tył zwrot i podbiegłam do drzwi.<br />-O jak się szybko za mną stęskniłaś!<br />-Hahahahah chciałbyś!Nathy moje rzeczy są w twoim samochodzie.-powiedziałam na co brunet pacnął się w czoło.-Zaraz cię odwiozę.-sięgnął na wieszak po kurtkę a kapcie wymienił na pierwsze z brzegu buty i zabierając kluczyki z szafki szybko wyszedł z domu.<br />W czasie jazdy co chwilę patrzeliśmy na siebie śmiejąc się głośno i równocześnie ciesząc swoim towarzystwem.<br />Zaparkował przez wejściem a potem wytaszczył z bagażnika moje walizki i zakupy by potem mimo moich protestów dostarczyć je pod same drzwi mojego domu.-Mam nadzieję że cię nie zabiją.<br />-Spokojnie potrafię ogarnąć nawet najgorsze sytuacje.<br />-Przykładne może być ta wczorajszo-dzisiejsza.<br />-O to to właśnie.-uśmiechnęłam się.-Czyli kolejne pożegnanie.<br />-Na to wygląda.-westchnął.-No chyba ,że zrekompensujesz się i zaprosisz mnie na świąteczny obiad.<br />-Spadaj do swojej rodzinki Sykes.- odepchęłam go lekko śmiejąc się.<br />-Skoro nalegasz.-zrobił "obrażoną" minę a żeby się nie smucił pocałowałam go przelotnie.-Widzimy się nie długo.Nath ze spuszczona głową i równocześnie chwytając się teatralnie za serce wrócił w stronę swojego samochodu ,potem patrzyłam jak odmierzacza.<br />Wzięłam głęboki wdech zimnego powietrza i pociągnęłam za klamkę taskając za sobą moje bagaże.-Cześć moja wspaniała rodzino!-zawołałam w wejściu i zaraz mama i tata wyrośli obok mnie.<br />-April?<br />-Co ty tu robisz?<br />-Spoko nie chcecie to wyjdę.<br />-Chodź tu skarbie!Matko jak się za tobą stęskniliśmy!<br /><br />Tak jak się spodziewałam uściskom nie było końca.Witając się z nimi i opowiadając o tych wszystkich wydarzeniach poczułam się jakoś inaczej...Byłam po prostu szczęśliwa ,że tu jestem że wróciłam i przede wszystkim że wreszcie mogę ich znów zobaczyć.Muszę przyznać że dawno nie widziałam moich rodziców tak rozentuzjazmowanych.Diego wesoło stukał łapami po panelach i skakał na mój widok jak by zobaczył właśnie największą kość na świecie.Znowu byłam w moim domu ,w którym rozchodził się zapach pieczeni i piernika.Choinka dumnie stała w rogu salonu przyozdobiona złotymi bombkami ,które uwielbiałam wieszać gdy byłam mała.Siedziałam teraz na kanapie w salonie która wydawała się jak by bardziej wygodna niż zwykle ,miałam w rękach parujący kubek z herbatą -już drugą tego dnia i tak po prostu zadziwiająco swobodnie opowiadałam wszystko ze szczegółami mamie.Teraz wiedziałam ,że tęsknota to jedno z najnieprzyjemniejszych uczuć jakie do tej pory odczuwałam.<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam was cieplutko! ;)<br />
<br />
Mam dzisiaj dobry humorek.Taa przed chwilą wyławiałam z kibelka moją kartę do telefonu.Nie pytajcie nawet! ;D<br />
Hmmm lekcje jeszcze nie ogarnięte a do poniedziałkowego poranka coraz bliżej.Całą ja.Cóż miałam zrobić skoro wena mnie dopadła w swe szpony i zmusiła do pisania ;) Mam nadzieję że rozdziałek jest ok bo mi się podoba ,może nie wile się dzieje ale jest taki pozytywny.<br />
<br />
Cóż zmykam bo goni mnie czas czyt.odrabianie lekcji.Liczę ,że skomentujecie i wyrazicie swoje zacne opinie bo tego właśnie potrzebuje.Jeszcze che wam bardzo podziękować za wszystkie słowa uznania i wyznania miłości.Jesteście wielkie!<br />
Do napisania słońca! ;*<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-53839977885022101602013-10-29T11:50:00.001-07:002013-10-29T11:50:03.567-07:00Rozdział 35Byłam pół przytomna i bardzo śpiąca.W tej chwili jak najszybciej chciałam położyć się w swoim ciepłym łóżku.Jednak tej nocy w swoim łóżku to ja się na pewno nie położę ,pomyślałam spoglądając na Nathana za kierownicą.Jechaliśmy do jego domu. Przejażdżka nie trwała długo ale byłam już kompletnie wyczerpana i najnormalniej w świecie zasnęłam.<br />
Przez sen czułam zimny powiew zimowej nocy i uczucie jak by ktoś brał mnie na ręce.-Ał!-jęknęłam kiedy nagle poczułam ból z boku głowy i zobaczyłam Nathana.Okazał się ,że zdobył się na to aby wydostać śpiącą mnie z samochodu na rękach i w tej chwili niósł aż do wejścia domu.<br />
-April ,żyjesz ,bardzo bolało ?-miał ściszony ,ale wyraźnie spanikowany i speszony głos.-Przepraszam nie chciałem cię uszkodzić.<br />
-Nie ,nic się nie stało.-mówiłam chwilkę dochodząc do siebie i ogarniając sytuację.-Zaraz ,czy ja właśnie zahaczyłam o ścianę?-zdziwiłam się na co zrobił przepraszającą i zakłopotaną minę.-No dobra Supermenie postaw mnie już.<br />
-Ciężka jesteś.-powiedział kiedy stałam już na własnych nogach.<br />
-Chciałeś raczej powiedzieć "niestety ,ale nie mam mięśni".<br />
-Dobra skoro wolisz spać na dworze.-odparł z udawanym fochem i otworzył szeroko drzwi na co się roześmiałam ,ale zaraz potem przypomniałam sobie ,że przecież jestem w jego domu i nie grzecznie było by obudzić wszystkich domowników.<br />
-Oj żartowałam przecież.<br />
-Przynieść twoje bagaże ,czy nie będą Ci potrzebne?<br />
Ściągnęłam swoje przemokłe adidasy i wzięłam je do reki.-Obejdzie się.<br />
-W takim razie zapraszam w skromne progi rezydencji Sykesów.-powiedział szczerząc się po czym włączył światło w hol. Wychodząc z przedpokoju zobaczyłam dosyć proste i klasyczne wnętrze acz kol wiek bardzo ładnie urządzone.Z przed pokoju rozchodził się widok na salon ,w którym panował teraz pół-mrok podobnie jak w jadalni i kuchni.<br />
-Napijesz się czegoś?-zapytał Nathan kierując się do kuchni ,a ja skinęłam głową.-Kawy?Herbaty ,a może kakaa?<br />
Roześmiałam się cicho pod nosem.-Pamiętam jak kiedyś Kat chciała zrobić mi kakao i zamiast mleka wlała do kubka wody potem uparcie twierdziła ,że wszystko dobrze zrobiła i ze smakiem je wypiła.-mówiłam , a Nathan chichotał.-Kakao ,ale z mlekiem może być.<br />
-Już się robi.-usiadłam na krześle przy stole ,a on przygotowywał napoje w kuchni naprzeciwko.-I nie przyglądaj się tak tej kanapie i tak tam dzisiaj nie będziesz spać.<br />
-Ok ,może podłoga u ciebie też jest wygodna.<br />
-Miałem na myśli moje łóżko ,Ap. To znaczy będziesz spać na moim łóżku ,z naciskiem na "będziesz" i "łóżku".<br />
-Co pan takiego nikczemnego planuje , panie Sykes?-wstałam z zadumaną miną z obitego skórzaną tapicerką krzesła i podeszłam w jego stronę.<br />
-A co by pani chciała?<br />
-Dożyć do rana to mój główny cel.-odparłam wychylając się mu przez ramię i spoglądając na dwa parujące kubki.<br />
Po chwili oboje z napojami w rękach szliśmy po ciemnych drewnianych schodach na piętro.Starałam się zachowywać jak najciszej aby nikogo nie obudzić.Drugie drwi od lewej okazały się być pokojem chłopaka.Kiedy zaświecił światło moim oczom ukazało się nie duże pomieszczenie w kolorze wyblakłego błękitu .Kasztanowe deki na podłodze były identyczne jak te ,z których zostało zrobione łóżko.Oczywiście nie zaścielone tak ,że pół kołdry zwisało na podłogę.Obok łóżka widniała średniej wielkości komoda z nie domkniętymi szufladami , małą lampką nocną i kilku zdjęciami w srebrnych ramkach.Na ścianie na przeciwko natomiast stało równie zabałaganione biurko i długi regał z książkami który sięgał aż do okna z niskim parapetem na którym była brązowa podłużna poduszka.Zawsze chciałam mieć taką niską parapeto-ławeczkę w swoim pokoju ,pomyślałam.<br />
-Śpiąca?-z kontemplacji wnętrza wyrwał mnie głos Nathana.<br />
-W sumie to już nie tak bardzo nie wiem czy to przez jest lag ale przeszła mi już ochota na spanie.<br />
To była prawda.Jeszcze godzinę temu spałam jak zabita w samochodzie ,a teraz tak po prostu nie dałabym rady usnąć.Może to magiczna moc kakaa tak zadziałała?<br />
-I tak ci pościele.Nie spodziewałem się gości więc sorry z bałagan.<br />
-Gdybyś tylko widział mój pokój...-Nathan zajął się składaniem pościeli i układaniem poduszek a ja podeszłam do dużego okna na przeciwko.Lampa zaświecona w pokoju odbijała swoje światło w szyby tak że widziałam w niej siebie.Widziałam również mrok otulający ogród Sykesów ,lampy migoczące swoimi światłami wzdłuż ulicy ,może nawet udałoby mi się zobaczyć mój dom ,gdybyśmy znajdowali się piętro wyżej. Zamrożone płatki zaczęły nagle spadać z nieba.-Pada śnieg.-oznajmiłam.-A jeszcze kilka dni temu wylegiwałam się w ogrodzie w cieplutkich promieniach słońca.<br />
-Wolisz wieczną wiosnę w Vegas ,czy zimę ze mną tutaj?-kiedy usłyszałam jego głos gwałtownie się odwróciłam ,okazało się że stał kilka kroków ode mnie.<br />
Podszedł bliżej a ja wzięłam głęboki wdech.-Nawet najmroźniejsza zima w Gloucester była by słoneczna z tobą.<br />
Nathan na moje słowa uśmiechnął się słodko.Dopiero teraz zaczęłam sobie uświadamiać jeszcze bardziej jak bardzo mi tego brakowało.Spojrzałam w iskierki w jego oczach a on wplótł swoją dłoń na mój kark odgarniając przy tym moje splątane włosy.Potem nasze usta zbliżyły się do siebie.Mimo ,że był to już któryś nas pocałunek jednak ja za każdym razem czułam się jak by był pierwszy.Mrowienie w żołądku i lekki dreszcz przeszywający moje ciało nie ustawał.Czułam ciepło jakie do niego biło i przyśpieszone bicie serca ,moje w tej chwili również szalało.Przez minutę nasze stęsknione języki przeplatały się nawzajem.<br />
-Nie masz nawet pojęcia jak mi ciebie brakowało.-powiedział zniżonym tonem kiedy delikatnie oderwaliśmy się od siebie.Objął mnie w tali a ja zawiesiłam swoje ręce na jego szyi.<br />
-Mam pojęcie Nath ,bo mi ciebie tak samo mocno.<br />
-Zaczekaj minute.-odparł i podbiegł do drzwi aby zgasić światło i włączyć małą lampkę na komodzie.-Półmrok jest bardziej romantyczny.-oznajmił.<br />
-Nie zaprzeczę.-uśmiechnęłam się. Nath znów podszedł bliżej tak że staliśmy teraz na przeciwko okna tak jak przedtem.Nasze usta ponownie się spotkały ,ale tym razem na dłużej ,pocałunki przerodziły się w bardziej intensywne i wręcz namiętne.<br />
-Nath nie powinniśmy.-odezwałam się kiedy chłopak zaczął ściągać moją bluzkę.-Za ścianą śpią pewnie twoi rodzice i siostra...<br />
-Masz racje , to trochę niezręczne.-poparł mnie i lekko się odsunął.<br />
Kiedy zobaczył ,że ściągnęłam sweter i zastanawiałam się co mogłoby posłużyć mi za pidżamę ,zapytał otwierając szafę nie wile większą niż komoda ,której wcześniej nie zauważyłam.-Chcesz coś na przebranie?<br />
-Jeśli masz coś adekwatnego to poproszę.-skinęłam głową ,a chłopak podał mi jeden ze swoich t-shirtów. Kiedy rozłożyłam rzecz okazało się ,że jest to biała koszulka z misiem i różowo -niebieskimi napisami "Game Over".Kiedy Nathan wygrzebywał z szafy coś dla siebie podreptałam w kąt pokoju i pozbyłam się moich nie wygodnych jeansów i koszulki.Po założeniu ciuchu chłopaka stwierdziłam ,że wyglądam całkiem nieźle.Koszulka sięgała mi do jakiejś 1/3 ud więc odruchowo ja naciągałam.<br />
-Uroczo-stwierdził.-Może chcesz krótszą?-usłyszałam jego zadziorny głos.<br />
-Ha-ha-ha.-wyprostowałam się i założyłam ręce na biodra.-Niestety nie skorzystam z twojej kuszącej oferty.<br />
-A szkoda.-zrobił podkówkę z ust jednak go zignorowałam i usiadłam niepewnie na brzegu łóżka.<br />
Ubrany w dresowe spodnie za kolano i białą bokserkę podszedł do mnie.-Śpisz ,czy siedzisz bo ja bym chętnie pospał.-uśmiechnął się.<br />
-Zaczekaj jeszcze się chwilę zastanowię.-zrobiłam zadumą minę na co on błyskawicznie wziął mnie na ręce i odstawił w kąt łóżka.<br />
-No to dobranoc.<br />
-Dobranoc.-przykryłam się kołdrą po szyję i wygodnie usadowiłam na materacu.<br />
-Powinniśmy wyłączyć światło.<br />
-Zgadzam się.<br />
-Masz bliżej.<br />
-Nie wydaje mi się.<br />
-A chcesz linijkę?<br />
-Oj dobra , już gaszę.-niechętnie wyciągnęłam ręce z pod kołdry ,przycisnęłam przycisk i w pokoju zapanowała ciemność.Jedynie blask księżyca o smukłym kształcie i gwiazdy wprowadzały do pomieszczenia jasną poświatę.<br />
-Śpisz?<br />
-Nie ,a ty?<br />
-Też nie.<br />
-Matko Nathan...-roześmiałam się.<br />
-No co?-oburzył się.<br />
-Nie nic.-obróciłam się do niego bokiem tak ,że nasze twarze się spotkały.Zielono-niebieskie oczy Nathana lekko lśniły w ciemności. Wyraz twarzy był zamyślony jak by teraz spoglądał na mnie i myślał nad jakimś błyskotliwym stwierdzeniem.Miał uroczo zmierzwione włosy.<br />
-No i jak ja mam przy tobie zasnąć , co?-odezwał się.<br />
-Nie wiem.-uśmiechnęłam się.<br />
-Albo mnie hejtujesz ,albo droczysz się ,albo gapisz ,albo całujesz.<br />
-Ja?-"oburzyłam się" z udawanym zdziwieniem.<br />
-No w sumie całować możesz.-powiedział po chwili uchachany na co dałam w śmiech i złożyłam na jego miękkich ustach soczysty pocałunek.<br />
-A teraz koniec tych konwersacji..dobranoc.<br />
-Dobranoc... dobranoc....-rzekł niezadowolonym tonem i zamknął oczy.<br />
<br />
<br />
Rankiem obudził mnie blask promieni słonecznych wlewających się przez okno.Teraz mogłam zobaczyć jego pokój w pełnym świetle.Spojrzałam na Nathana ,który dalej smacznie spał był skierowany przodem do mnie a jego fryzurę można było określić jako "artystyczny nieład".Wyglądał tak uroczo i niewinnie ,że miałam ochotę w tym momencie wyciągnąć telefon i zrobić mu małą "secret" sesje zdjęciową.<br />
-Nathan ty leniu wstawaj!-nagle usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi i próbuje je otworzyć.Głos dziewczyny był zirytowany.-Dlaczego się zamknąłeś?<br />
Cholera!-powiedziałam sama do siebie i próbowałam szarpaniem jakoś obudzić chłopaka.<br />
-Nathan!Wstawaj gnomie!-krzyczałam szeptem.<br />
W końcu po kilku minutach otworzył oczy i zaczął się przeciągać.-Cooo...yyy ale o co chodzi Ap?-wymamrotał.<br />
-Nie gadaj tylko wstawaj bo wszyscy już się obudzili.-pisnęłam spanikowana.<br />
-Ale jak to?<br />
<br />
------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
<br />
Siemson dziewczęta! ;)<br />
<br />
No to tak...Jestem zadowolona ;) hah tak to nowość.Dostałam natchnienia gdy wracałam ze szkoły do domu i tak oto przysiadłam sb i nabazgrałam to.Mam nadzieję że nie zasnęłyście ;p<br />
Chciałam Was rówz=nież przeprosić za opóźnienia ;< miałam ciężki tydzień w szkole a właściwie to ten też do fajnych nie należy.Teraz pokazuje się doskonale moje kochane lenistwo... Musiałam jeszcze ogarnąć drugi blog.A właśnie! Zapraszam na rozdział nr 3! ;) <a href="http://my-wanted-story-3.blogspot.com/">http://my-wanted-story-3.blogspot.com/</a><br />
<br />
W sumie to tyle.Dziś był intensywny dzień tak że idę sb zrobić kąpiel z pianą <3 p="">Następny będzie może w weekend? Na pewno bez opóźnień ;)<br />
<br />
Ściskam Was skarby! ;*</3>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-73373232627756275442013-10-22T12:25:00.001-07:002013-10-22T12:26:02.584-07:00Rozdział 34Dotarliśmy do ulubionej galerii Nathana -nie ma tam tłumów ludzi więc
nie dziwię mu się ,że często tu kupuje , przynajmniej może robić to w
spokoju. A więc tuż po zaparkowaniu ,choć znalezienie odpowiedniego
miejsca zajęło nam trochę czasu weszliśmy do galerii.Przed moimi oczami
pojawiło się multum sklepów a przede wszystkim wszechobecne dekoracje
świąteczne. Nie licząc ogromnej choinki na środku pomierzenia
poobwieszanej ze wszystkich stron kolorowymi światełkami.Wystrój ten
robił wrażenie .Nathan widząc moją minę typu "zagubione dziecko we mgle"
chwycił moją dłoń.<br />
<br />
-To masz już jakieś pomysły na prezenty?-zapytał.<br />
-Wiem
tylko ,że muszę kupić jakiś dobry ekspres do kawy hmm tacie może
zegarek.Nie mam pojęcia co dać mamie a Kat w sumie ucieszyłaby się nawet
dobrze zapakowanym słoikiem nutelli.-mówiłam dalej rozglądając się
wokoło.<br />
-Nutella?Jak oryginalnie.-odparł z uśmiechem.<br />
-W takim
razie wymyśl coś lepszego!-odparowałam po czym zobaczyłam jego zamyśloną
minę.-No właśnie... To co może najpierw ten ekspres?<br />
-Na końcu
galerii jest duży sklep ze sprzętem RTV i AGD ,czy coś w tym stylu...
Chodź bo coś mi się wydaje ,że się zgubisz.-posłał czarujący uśmiech i
splótł swoją rękę z moją i ruszyliśmy na wprost.<br />
Cóż to że
interesujący mnie sklep znajdował się na drugim końcu galerii nie
działało to korzyść Nathana bo zanim tam dotarliśmy zahaczyliśmy o kilka
sklepów po drodze.<br />
-Juuuuż?-stał znudzony pod przymierzalnią kiedy przymierzałam kolejną parę jeansów.<br />
-Zaraz zaraz.Jeszcze tylko zmierzę 3 pary i wychodzę.<br />
-Taaa
ale zanim to zrobię przez godzinę będę się zastanawiała ,w których
wyglądam lepiej potem gdy stwierdzę że nie mogę się zdecydować na te
,czy na te znowu je przymierze i tak zmarnuje kolejną godzinę.-majaczył
udając mój ton głosu.<br />
-Ej bo zaraz dostaniesz!-wychyliłam się z
przymierzalni i pacnęłam go w tył głowy.-A z resztą mądralo skoro tak
chcesz oszczędzać czas to lepiej ty mi powiedz ,w których mi
lepiej.-odchyliłam całkowicie bordową zasłonę i zaprezentowałam mu się w
całej okazałości w jasnych marmurkowych rurkach.<br />
-Hmm.-położył rękę
przy brodzie tak że wyglądał jak by intensywnie nad czymś
rozmyślał.-Obrót proszę.Stop ,stań tyłem.Tak dobrze ,a teraz lekko się
pochyl.Może jeszcze odrobinę.-wydawał polecenia ,które ja z niechęciom
wykonywałam.<br />
-Iii?Nathan przestań się tak gapić ludzie tu są!<br />
-Przecież ja tylko oceniam twój wygląd.<br />
-A mógłbyś ocenić całokształt a nie tylko ich tylną -górną cześć?-podniosłam się z pozycji i stanęłam przed nim przodem.<br />
-Ehh kobiety.-mruknął.-Wskakuj w drugie!-zarządził.<br />
-I
kto tu jest wybredny proszę państwa.-rzuciłam wchodzą do przymierzalni
i zasłaniając "kurtynę". Następnie tak jak polecił Nath przymierzyłam
jeszcze jedną parę jeansów po czym wykonałam tak zwany" test Nathanowy"
,który jednoznacznie orzekł że jednak pierwsza para jest o niebo lepsza.
Zadowolona aczkolwiek już nieco zmęczona podreptałam do kasy i
zakupiłam ubrania. Gdy wyszliśmy ze sklepu okazało się ,że jest bardzo
późno a za godzinę zamykają -środek tygodnia. Spanikowałam bo jak dotąd
nie kupiłam nawet jednego prezentu z mojej listy nie licząc oczywiście
kilku drobiazgów dla mnie.Szpagatami pognaliśmy w końcu do sklepu na
końcu galerii. Kiedy w końcu dotarliśmy do działu z ekspresami do kawy i
innym sprzętem zaczęło się medytowanie."Ten wygląda dziwnie ,ten ma za
mało funkcji ,a ten znowu za drogi". Jednak po 20 minuach udało mi się
wybrać odpowiedniego robota i z ulgą że kupiłam choć jedną pomyślaną
przeze mnie rzecz zapłaciłam za niego przy kasie. Potem wręcz wybiegłam
ze sklepu ponieważ to nie było koniec moich zakupów , mam jeszcze trzy
osoby z obdarowania prezentami. Mój przewodnik Nathan zaprowadził mnie
do sklepu z biżuterią.Tam w oko wpadł mi niezły srebrny zegarek.Od razu
pomyślałam po moim ojcu ,który zawsze wiecznie się spóźnia -z pewnością
odziedziczyłam to po nim.Obejrzałam dokładnie zegarek ,cena była
adekwatna więc z przychylnością Nathana zakupiłam gadżet. Zostały
jeszcze mama i Kat. Długo zastanawiałam się nad prezentem dla Lauren w
końcu moja mama ma praktycznie wszystko ,począwszy od biżuteria po
przeróżne perfumy. Zatrzymałam się kiedy minęłam sklep z galanterią z
nadzieją że piękne torebki na wystawie jednak nie są tak drogie na jakie
wyglądają. Pociągając za mną chłopaka weszliśmy do środka.Od razu w
oczy rzuciła mi się dosyć prosta torebka na krótkim uchu tak ,że można
było ją nosić na przed ramieniu.Byłą w kolorze karmelu o kanciastych
kształtach trapezu z ozdobnym paskiem ,pomyślałam że idealnie paskowała
by do jednych z ulubiony wyjściowych szpilek mojej mamy z brązowymi
paskami. Mimo ,że wydałam już trochę moich funduszy ,a torebka do tanich
nie należała postanowiłam ją kupić. Jeszcze tylko jakiś drobiazg dla
mojej kuzynki i będę mogła z czystym sumieniem wrócić do Gloucester cała
obładowana reklamówkami. Pamiętam ,że kiedyś Kat miała taką fazę w
życiu ,że dniem i nocą jeździła na deskorolce.Do dziś został jej taki
skateowy styl i upodobanie do za dużych ubrań ,więc kiedy zobaczyłam
piękną szarą bluzę z napisem "Boy" od razu pomyślałam o niej. Jako że
gonił nas czas ,a właściwie to zamknięcie galerii szybko przymierzyłam
bluzę po czym stwierdziłam że jest na mnie tylko o rozmiar za duża po
czym kupiłam ją.Kat była ode mnie o jakieś 10 centymetrów wyższa tak
więc kiedy kupowałam jej jakiś ubrania zawsze przedtem je na sobie
przymierzałam by sprawdzić czy będą jej pasować. Piekielnie zmęczona i z
4 reklamówkami w rękaceh oraz z Nathanem dźwigającym ekspres
opuściliśmy galerię. Byłam już ogromnie senna i tylko kawa mogła mnie na
pół godziny uratować przed zaśnięciem a czekały mnie jeszcze dwie
godziny drogi i włamanie się do swojego domu.Tak więc skoczyłam jeszcze
do <span style="font-weight: normal;">Starbucksa </span><b id="yui_3_10_0_1_1382468697909_57"><br /></b><br />
po dwie kawy na wynos i ruszyliśmy w drogę. Skupiony Nathan zasiadł za
kierownicą i włączył głośno radio ,które nie pozwalało mi zasnąć. Na
dworze zapadł całkowity mrok tak więc światła mijanych samochodów i lamp
raziły mnie w oczy.<br />
-To jaki jest plan?<br />
-Zabawie się w włamywacza.-powiedziałam szeroko ziewając na co Nath się tylko roześmiał.<br />
-No nie wiem czy dasz radę śpiochu.<br />
-Wszytko
się uda ,zobaczysz! Będziesz taki kochany i podwieziesz mnie pod same
drzwi potem jeśli bramka będzie otwarta w co wątpie to spokojnie wejdę a
jak nie podsadzisz mnie i przeskoczę przez płot.Spokojnie ,nie jest
wysoki.-uprzedziłam go bo chciał się odezwać.<br />
-Ooo widzę ,że pełnie kluczową rolę pomocnika w twoim chytrym planie.<br />
-Ależ
oczywiście wspólniku! -uśmiechnęłam się szeroko i kontynuowałam
monolog.-Następnie wejdę tylnymi drzwiami tarasu.Kluczk powinien być za
doniczką obok drzwi.Wejdę bez problemów ,obawiam się tylko żeby pies
wszystkich nie obudził.Jeśli bezszelestnie dostane się do mojego pokoju
misja będzie zakończona z powodzeniem.<br />
-Ambitnie.-przyznał.-A co jeśli coś pójdzie nie tak?Masz plan B?<br />
-Nie potrzebuje planu B.Zobaczysz wszystko będzie dobrze.<br />
-Dla pewności jednak zostanę pod twoim domem dopóki nie zaświecisz światła w swoim pokoju.<br />
-Wątpisz w moje umiejętności włamywacza?!-oburzyłam się na niby.-Dobrze , skoro chcesz niech będzie.<br />
Na
tą chwilę zakończyliśmy rozmowę ,a ja nawet nie zorientowałam się kiedy
zasnęłam.Jednak jed lag wzięło górę i żadna kawa nie była w stanie mi
pomóc.<br />
-Piękna wstawaj!-usłyszałam ściszony głos bruneta.-A nie mówiłem że zaśniesz?<br />
Powoli wdrapałam się na fotel i przetarłam zasklepione powieki.<br />
-Erm..co? Już jesteśmy?<br />
-Od 10 minut cie budzę.<br />
-Cholera.-wyjrzałam za szybę i rzeczywiście Nathan zaparkował tuż pod moim domem.-To ,która jest godzina?<br />
-Przed 12.-dalej pochylał się , odgarnął włosy spadające na moją pogniecioną od snu twarz.-Chodź agencie trzeba wypełnić misję.<br />
-Już już, tylko wyciągnę zakupy i idziemy.<br />
Wyszłam
z samochodu i wyjęłam torby z otwartego bagażnika.Spojrzałam na
budynek.Wszystkie światła były pogaszone.Rodzice włącznie z Diego pewnie
już dawno smacznie spali.Oprócz cienkiej warstwy śniegu na dachu i
werandzie dom nic się nie zmienił.W blasku latarni wyglądał dokładnie
tak samo kiedy późnymi wieczorami wracałam do niego z imprez. Pewnie
ruszyłam w stronę ogrodzenia. Ciemne drewniane deski w mocowane w niski
murek nie stanowiły dla mnie wielkiej przeszkody .Obeszło się nawet bez
pomocy Nathana ,który bacznie przyglądał się operacji przechodzenia
przez płot.<br />
-Chodź tu głąbie.-cicho krzyknęłam i machnęłam ręką.<br />
-No co?Tylko nie mówi że pękły ci spodnie.-roześmiał się cicho.<br />
-Nie tym razem.-odparła.-To widzimy się...?<br />
-W sobotę.Chyba ,że masz czas jutro?<br />
-Szczere
mówiąc to raczej cały dzień rodzina będzie mnie wypytywać i
przesłuchiwać więc jeśli na chwilkę się im wyrwę tona pewno zadzwonię.<br />
Podszedł
bliżej ,a ja pochyliłam się dalej stojąc z drugiej strony murku aby go
przytulić.Objął mnie swoimi ramionami ,które teraz wydawały się być
specjalnie dopasowane do moich i musnął czule moje usta.-Będę czekał.A i
nie zabij się mi tam!<br />
-Specjalnie dla ciebie będę uważać ,
kochanie.-uśmiechnęłam się wystawiając mu język i kiedy odwrócił się
odchodząc do samochodu błyskawicznie skoczyłam z murku.Znajdowałam się w
ogrodzie i to zimą a co za tym idzie wpadłam w niezłą zaspę.Nie miałam
pojęcia ,że w moim ogrodzie będzie teraz tyle śniegu.Moje wysokie białe
adidasy kompletnie zatopiły się w białej zmożonej skorupie.Wydostałam
obie nogi i ruszyłam w tył domu zostawiając za sobą ślady na śniegu i
skrzypiąc przy tym bezgłośnie.Potem weszłam po trzech schodkach na
taras.Światło lamp odbijające się o ogromną szybę w drzwiach pozwalało
mi zajrzeć do środka salonu. Jak zawsze był w miarę uporządkowany jednak
teraz na ławie obok świec spoczywał dekoracyjny wieniec z czerwonymi
wstążeczkami ,na komodzie pod ścianą znajdowała się natomiast
miniaturowa choinka.Oderwałam wzrok od wnętrza i schyliłam się aby
sięgnąć do doniczki z cyprysem. Stanęłam jak wryta kiedy moja ręka na
nic nie natrafiła.Okazało się ,że doniczka z cyprysem ,który zawsze
dumnie stał przy drzwiach zniknęła. Ogarnęło mnie kompletne dzwonienie i
zeskocznie.Jak teraz miałam dostać się do środka bez klucza? Nie
chciałam przecież psuć mojego planu i w środku nocy budzić rodziców.
Zrezygnowana westchnęłam i spuściłam głowę.Jeszcze raz rozejrzałam się
dokoła czy może aby cyprys nie powędrował gdzieś indziej ale nie było po
nim ani śladu. Moją ostatnią nadzieją była stara zmarznięta
wycieraczka.Wsadziłam pod nią ręce i nic.Klucza ani śladu jak by ktoś
specjalnie aby pokrzyżować mój plan go stamtąd zabrał. Nagle przypomniał
mi się Nathan.Zrobiłam odwrót i miałam nadzieję że jeszcze nie
odjechał.Grodząc w śniegu do połowy łydek jak tylko najszybciej mogłam
wróciłam do bramki i ponownie przeżucia łam zakupy na drugą stronę.<br />
<br />
-Nathan!
Jakiś geniusz zwinął mi kluczyk!-byłam zdenerwowana i
zawiedziona.Chłopak widząc mnie natychmiast wyszedł ze swojego audi.<br />
-Co się stało?<br />
-Nie mam kluczyka więc nie wejdę.Jak na złość ktoś zabrał go z miejsca gdzie zawsze był.-mówiłam poirytowana.-Tylko nie dziś!<br />
-To źle i to bardzo.Co teraz?<br />
-Nie wiem.-westchnęłam.-Nie wjedę do domu.<br />
-Jasne.-odparł.-W takim razie wsiadaj do samochodu i jedziemy do mnie.-oznajmił stanowczo.<br />
-Co?Do ciebie? Nathan jest środek nocy a poza tym ...<br />
-A
poza tym to ty nie masz gdzie spać i nie wcale nie będziesz
przeszkadzać mojej mamie ani Jess. I tak wszyscy już śpią więc wejdziemy
bezszelestnie a poza tym mój pokój jest dosyć duży aby pomieścić nas
obojga.-Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ,ale wtrącił.-Nie masz
wyjścia moja droga.<br />
-Skoro twoje argumenty są takie przekonujące to jako tymczasowa bezdomna muszę się zgodzić.<br />
<br />
----------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Alocha! ;) <br />
<br />
Piszę do Was późnym wieczorkiem tuż po akcji na tt więc trochę faza jest. ;)<br />
Rozdział też pisany na poczekanie.W sumie to nawet nawet ale dialogi kompletnie bez pomysłu.<br />
Muszę
koniecznie dodać ,że bardzo Was kocham! ;) tak ,te ostatnie komentarze
był naprawdę dla mnie ważne i dowartościowujące.Kolejny raz powtórzę ,że
jesteście niezastąpione mój trójkącie i ciesze się ,że podoba Wam się
moja twórczość <3 p="">To ważne.<br />
<br />
Chciałam napisać tylko tyle.A teraz spadam szykować się do snu ;) A i jeszcze bardzo zapraszam na drugi rozdział na nowy blog! my-wanted-story-3.blogspot.com<br />
Do następnego Misiaki! ;*<!--3--><!--3--></3>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-47573263323121910792013-10-16T11:38:00.002-07:002013-10-16T11:38:56.160-07:00Rozdział 33 Nadszedł ten dzień.Nareszcie.Jakaś część mnie już od poranka cieszyła się i była podekscytowana że znowu zobaczy swoje rodzinne Gloucester ,ale druga rozpaczliwie nie chciała zostawiać Las<br />
Vegas. Mimo wszystko dopuściłam do głosu tą pierwszą część. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po śniadaniu było spakowanie się. Z trudem otworzyłam wielką dębową szafę i pozbierałam resztki<br />
ubrań z różnych zakamarków pokoju. Po godzinie opróżnianiu mojego pokoju rozbolały mnie plecy i byłam całkowicie padnięta. Resztkami sił przetransportowałam moją walizkę na parter i walnęłam<br />
się na kanapę w salonie. Byłam już ubrana i to specjalnie ,bo założyłam na siebie najcieplejsze ciuchy jakie ze sobą tu przywiozłam.W końcu w UK powita mnie zima ,a tym czasem tutejszą pogodę można<br />
określić jako wczesną jesień.<br />
<br />
-I jak?-zapytała mnie Amy podchodząc z parującym kubkiem w ręce.-Może kawy?<br />
-Pewnie się przyda ,dziękuje.-przyjęłam kubek aromatycznego czarnego płynu.-Cóż na razie jest ciężko.Po pakowaniu jestem padnięta. A do tego na samą myśl o nadchodzącym jet lag błyskawicznie<br />
rozbolała mnie głowa.<br />
Ciotka lekko się uśmiechnęła.-Tak bywa ,ale po kilku dniach przejdzie.<br />
-A pro po przyjazdów to zamierzacie wpaść na święta do naszej wiochy?<br />
Amy ciepło się uśmiechnęła.Miała tak dobry i pogodny wyraz twarzy ,że nie byłabym wstanie uwierzyć że skrzywdziła by przysłowiową muchę.-E tam jakiej wiochy?<br />
-Wiochy wiochy no przynajmniej w porównaniu z tą metropolią.-mówiłam upijając co chwilę gorącą kawę.-Więc?<br />
-Na 100% przylecimy w drugi dzień świąt.<br />
-Mama na pewno się ucieszy. W końcu ostatni raz byliście w święta wielkanocne.<br />
-Tym razem zostaniemy kilka dni więc wszystko się nadrobi.<br />
Usłyszałam kroki Ryana ,który po minucie zawitał do salonu.Był już gotowy ,aby odwieść mnie na lotnisko.-Gdzie nasza April , już gotowa?<br />
-Tak.-westchnęłam. Z jednej strony chciałabym tu jeszcze trochę zostać ,ale z drugiej najchętniej w minutę teleportowała bym się do Londynu. A co do Londynu od razu przypomniał mi się Nathan i nasz<br />
plan.-Ale mam nadzieję że nikomu nie mówiliście ,że będę wcześniej?-pośpiesznie wstałam i popatrzyłam na nich.<br />
-Ależ skąd!Niespodzianka to niespodzianka.<br />
-Wspaniale.-uśmiechnęłam się na samą myśl zrealizowania mojego planu.<br />
<br />
Następnie nadszedł czas na pożegnanie.Kiedy Ryan umieścił moje walizki ,które był dwa razy cięższe niż jeszcze niecałe dwa miesiące temu Amy wyściskała mnie jak nigdy.Była bardzo pogodną osobą<br />
,która zyskała moją sympatię już od pierwszego spotkania kilka lat temu.Cieszyłam się ,że oboje też zapewnili mi dach nad głową i tak wiele dla mnie zrobili w czasie pobytu. Niestety gonił mnie czas więc<br />
po raz ostatni opuściłam dom i wsiadłam do samochodu.Jechaliśmy cały czas rozmawiając ,a ja tak jak kiedy opuszczała mnie Kat wlepiałam wzrok w widoki ulic znikających za szybą.<br />
<br />
***<br />
<br />
Godzinę przed lądowanie zadzwoniłam do Nathana ,który miał mnie odebrać z Londyńskiego lotniska.Byłam podekscytowana i może lekko zestresowana .Na samą myśl że w końcu go zobaczę mój<br />
żołądek robił fikołki i czułam że temperatura wokół wzrasta.Wszystko było ustalone. Nath miał czekać w Londynie ponieważ nie było lotów bezpośrednio do Gloucester.Ponadto tak jak skrupulatnie<br />
zaplanowałam przyjechałam dzień wcześniej. Stwierdziłam ,że zrobię niespodziankę rodzicom i późnym wieczorem kiedy będą już spać wkradnę się do domu ,tak że rano powitam ich na<br />
śniadaniu. Szeroko uśmiechnęłam się na samą myśl widoku ich min.Pomyślałam również ,że skoro będę już w stolicy to wybiore się na zakupy i sprawie wszystkim jakieś małe prezenty. Przyznaję ,że w<br />
Vegas nie kupiłam wiele na ten cel ,a poza tym i tak musiałabym sporo zapłacić za nad bagaż. Tak więc ostatnia godzina nie zwykle mi się ciągnęła ,ale gdy tylko usłyszałam że za chwilę lądowanie<br />
jeszcze bardziej skręciło mnie w żołądku.Po rychłym opuszczeniu samolotu i wręcz moimi szpagatowymi krokami udałam się na miejsce odpraw i przylotów. Moje oczy rozjeżdżały się we wszystkie<br />
strony świata.W kłębie ludzi szukałam znajomego chłopaka.Stałam jak wryta i do tego od stóp do głów obładowana bagażami ,kiedy go zobaczyłam .Wyglądał jak zwykle i był ubrany ja zwykle ale<br />
jego wyraz twarzy gdy nasze spojrzenia się spotkały natychmiast się zmienił. Czułam ,że zaraz eksploduje.Zrobiłam krok ,a potem nie panując nad niczym pognałam jak szalona.Oboje lekko zwolniliśmy<br />
,aby potem zatrzymać się stojąc tuż przed sobą.Cicho wypowiedzieliśmy swoje imiona i po prostu wtuliliśmy się w siebie. Nathan wydała się teraz taki inny .. nie umiałam tego określić. Chyba nigdy nie<br />
doznałam takiego uczucia. Nawet kiedy Kat przyjechała to było zupełnie inne.Teraz za wszelką cenę nie chciałam dopuścić aby z moich szklanych oczów spadła ani jedna łza.Wydawało mi się że<br />
staliśmy tak przyklejeni do siebie całą wieczność ,a świat wokół nas dalej biegł i tylko nas to zupełnie nie obchodziło. Kiedy delikatnie odsunęliśmy się od siebie Nathan opiekuńczo pocałował mnie w<br />
czoło.Kąciki moich ust jeszcze bardziej powędrowały do góry.<br />
<br />
-Trzy tygodnie.Trzy bezsensowne tygodnie bez ciebie. -odparł po chwili nadal nie mówiąc głośno.Nawet kiedy kompletnie zaskoczona zobaczyłam go w recepcji The Mirage nie wyglądał tak jak teraz.W<br />
jego głębokich zielono-niebieskich tęczówkach widziałam lekko migotający blask radości.<br />
-Mogę powiedzieć dokładnie to samo.-odparłam ,a po chwili brunet odgarnął kosmyk włosów opadających mi na lewe oko.-Dalej nie mogę uwierzyć ,że już nie będziemy całymi dniami i nocami wisieć na<br />
telefonie.<br />
-Dniami i nocami będziemy mogli za to robić różne inne rzeczy.-odparł szczerząc się.Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo brakowało mi tego uśmiechu.Był taki wyjątkowy...<br />
-To zabrzmiało dwuznacznie!<br />
-Erm... cóż mogą wystąpić różne interpretacje.Zależy jak kto zrozumie...<br />
Roześmiałam się z jego tonu.-Uwielbiam Cię Sykes.<br />
-Ja ciebie też Jef.<br />
-Ej ej jaki Jef?!-zbulwersowałam się kiedy po raz pierwszy użył mojego nazwiska na co gwałtownie otworzył usta i już chciał zabrać głos ,ale mu przeszkodziłam.-Och ,zamknij się Nath.- rzuciłam kiedy<br />
nasze twarzy zbliżyły się do siebie na tyle że dzieliły je teraz tylko centymetry. Czułam jego ciepły oddech ,teraz jak by lekko przyśpieszony. Krew szumiała w mojej głowie ,a serce gwałtownie przyśpieszyło. W końcu nasze usta się spotkały.Następnie jego ręce lekko objęły mnie w tali. Smak jego ust był niesamowity ,był takie ciepłe całe ciepło z nich rozlało się po moim ciele.Czułam równocześnie ciepło ,ale też przyjemy dreszcz i mrowienie w żołądku.Nasz pocałunek był czuły ,ale tylko po to ,aby potem przerodzić się w bardziej zachłanny i wręcz namiętny. Zupełnie tak jak by nasze języki nareszcie się odnalazły i nie mogły się sobą nacieszyć.Po chwili delikatnie oderwaliśmy się od siebie kiedy zaczęło brakować powierza. Chyba żadne z nas nie wiedziało co ma powiedzieć ,a może po prostu nie chciało przerywać tak wyjątkowej chwili... Wymieniliśmy spojrzenia po czym spletliśmy swoje dłonie.Nathan bez słowa wziął moją większą walizkę ,a ja chwyciłam za tą mniejszą.Nath od ruchowo rozejrzał się czy nikt nam się nie przygląda jednak żadne z nas nie zobaczyło nic niepokojącego i ruszyliśmy w stronę wyjścia.Z każdym krokiem ku szklanym drzwiom czułam dochodzące z na zewnątrz zimno.A kiedy wyszliśmy powiał chłodny wiatr tak że przeszedł mnie dreszcz.Nathan chyba to zauważył bo z troską objął mnie ramieniem za co posłałam mu lekki uśmiech.<br />
-Samochód czeka.-odparł tylko i od razu zauważyłam na stojące dumnie na chodniku czarne audi.Obraz wokoło był mi obcy ponieważ nigdy nie byłam na Londyńskim lotnisku.Powietrze było tu inne niż w Gloucester , można było wyczuć smog unoszący się w powietrzu tuż nad szaro gołębim niebie.Za niespełna godzinę miał zapaść zmierzch jednak ludzie chodzili po ulicach jak gdyby nigdy nic.Wokół było pełno ozdób i świątecznych dekoracji.Pierzynki śniegu spoczywały na gołych konarach drzewek wzdłuż ulicy.Gołym okiem było widać nadchodzące święta.<br />
<br />
-April.-z kontemplacji otoczenia wybił mnie znajomy głos.<br />
Nathan włożył już moje walizki do bagażnika ,a teraz był w trakcie wsiadania do samochodu.<br />
-Już.Mam nadzieję ,że zdążymy jeszcze zrobić te zakupy.<br />
-Jeśli nadal będziesz tak stać to nie wiem czy się dzisiaj wyrobimy.<br />
-Och już wchodzę.-powiedziałam otwierając drzwi pojazdu i zasiadając w wygodnych wyprofilowanych fotelach.-Do centrum proszę szoferze.<br />
-Już się robi.-odparł wciskając biegi.<br />
<br />
<br />
---------------------------------------------------------------------------------------------------<br />
Witam panie ;)<br />
<br />
Jak tam leci u Was?Cóż (mam teraz faze na to słowo xd) u mnie powolutku i spokojnie,Pewnie dla tego ,że wcale się nie uczę tylko spędzam wieczorki przy laptopku.No i piszę takie cosie jak powyrzej.Mam nadzieję że Wam sie podoba bo mi ...tak ;) pisany szybko ale coś naszła mnie wena może troszeczkę króciutki ale następny gwarantuje że będzie dłuższy bo już wiem co szykuję dla Was ^^<br />
<br />
W takm razie zmykam...a i jeszcze zapraszam serdecznie na mojego drugiego new bloga <a href="http://my-wanted-story-3.blogspot.com/">http://my-wanted-story-3.blogspot.com/</a>.<br />
Do zobaczenia Słońca! ;*Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-87098413670135108582013-10-14T04:30:00.001-07:002013-10-14T04:30:20.743-07:00<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Hej hej ;)</span><br />
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Georgia,"Times New Roman",serif;">Ja tylko na chwilkę tu wpadłam aby powiadomić Was ,że założyłam nowego bloga!Tak wiem trochę zaszalałam xd na razie pod linkiem <a href="http://my-wanted-story-3.blogspot.com/">http://my-wanted-story-3.blogspot.com/</a> czkają na was bohaterowie mojej nowej opowieści ;) będzie na pewno ciekawie i inaczej ni tu.Ale nie denerwujcie się ani nic bo ten blog oczywiście będę kontynuować. I promise!Jeśli już to raczej na nowym blogu będą sie pojawiać rozdziały rzadziej niż tu tak że nic nie zawieszam itp. A no i jutro będzie tam prolog ,który za pewne nieco więcej Wam powie.To ja znikam i ściskam moich drogi czytelników ;*</span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2082565490541252055.post-66185941120198417862013-10-12T12:47:00.000-07:002013-10-12T12:47:05.141-07:00Rozdział 32<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">Byłem już zmęczony.Rankiem udział w Daybreak potem sesja ,której końca nie było widać ,a na koniec jeszcze wywiad. Przynajmniej mogłem odespać ostatnią nie przespaną noc w samolocie. Oby chłopaków tym razem nie rozpierała energia i dziwaczne pomysły ,pomyślałem bo tego dnia a dokłedniej wieczorem nareszcie wracaliśmydo UK. Cóż przez samymi świętami czeka nas jeszcze pare występów na festiwalach przed świątecznych ,ale wole to niż kiedy całe dni mamy zapełnione w przejazdach.<br />Kiedy dojechaliśmy naszym niezawodnym vanem do hotelu w od razu pomaszerowałem do pokoju.Musiałem jeszcze jakoś zmotywować się do spakowania ,potem kolacja i jedziemy na lotnisko.Tak więc otworzyłem drzwi mojego pokoju ,którego śnieżnobiała biel ścian kontrastowała z bałaganem porozrzucanych po kątach ubrań. Nawet paczki i torby z prezentami od fanów siedziały rozwalone obok łóżka ,które z resztą do upożadkowanych też nie należało.Jakoś zmotywowałem się do ogarnięcia tego burdelu i spakowania.Powiedzmy ,że po godzinie pokój lśnił czystością ,aż wparował do niego Max.<br /> </span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">-Oooo musisz dać lekcje Tomowi perfekcyjna pani domu.-odparł kiedy zatrzymał się w przed pokoju na co wyprostowałem się dumnie.<br />-A co cię sprowadza do mojego królestwa czystości?<br />-Wybieramy się do jakiejś miejscówki na kolacje.Tak ,że schodź na recepcje.<br />-To ile mamy jeszcze czasu do samolotu?<br />Max spojrzał na swój srebrny wypasiony zegarek ,którego z dumą pokazywał wszystkim od tygodnia.- 3 godziny ,więc lepiej się pośpieszmy.-rzekł.<br /><br />Po kilku minutach cały zespól siedział w meksykańskiej restauracji.Wszyscy już pozamawiali swoje dania i siedzieli pochyleni zajadając się i co chwilę rozmawiając.Patrzyłem na Toma na przeciwko mnie <br />, który wcinał burrito i był cały upaćkany z czerwonego sosu.Od razu przypomniała mi się ostatnia impreza Hallowenowa kiedy April była cała ubabrana w keczupie a potem wylądowaliśmy razem w basenie.<br /> </span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: small;">-Hej ,młody co ty objawienia dostałeś ,że taki zahipnotyzowany?-odezwał się nagle.<br />-Co?Nie.-ocknąłem się.<br />-Lepiej powiedz z kim tak ostatnio namiętnie rozmawiałeś przez telefon bo mama to chyba nie była.-odparł Parker z zadowoloną miną.<br />-Wiedziałem ,że podsłuchiwaliście!Zero prywatności.<br />-Ja nic nie podsłuchiwałem.-bronił honoru Jay.<br />-Ja też.-przy wtórowała reszta.<br />-A zmieniając temat to od razu jedziecie do rodzinnych miast ,czy jeszcze zostajecie w Londynie?-zwróciłem się do Maxa i Jaya ,z którymi przyszło mi dzielić nasze mieszkanie w stolicy.<br />-Ja od razu do Newark.<br />-Ja też do Manchesteru.<br />-Lil Nath ,a to była ta dziewczyna z Vegas?-dalej drążył Tom.<br />-Tak.-odparłem grzebiąc widelcem w talerzu.<br />-No fajna się wydawała ,najlepsze było jak potem poszliśmy do kasyna.<br />-Najlepsze jest to że do tego momentu mniej więcej pamiętam tą imprezę.-wymamrotałem.<br />-Eh dobra nie wspominajmy już ,ważne że rano wszyscy żyli.-po raz pierwszy odezwał się Siva.<br />-Ej ,a ona jest z Gloucester?-Tom nie dawał spokoju co zaczęło mnie irytować.<br />-Jeny Parker zejdź ze mnie!Co ty piszesz książkę ,czy zostałeś dziennikarzem?<br />-Oj już dobra dobra.Drażliwy temat widzę.<br />-Wy tacy zainteresowani April a Niną Maxową to już nie.<br />Max błyskawicznie się wyprostował.-Nie zmieniaj tematu Baby Nath.<br />-Ależ z ja nie zmieniam ,to Thomas ciągle do niego wraca.<br />-Dobra jedzcie lepiej a nie gadajcie ,bo czas leci.-zarządził Loczek.<br /><br />Po jakimś czasie z pełnymi żołądkami opuściliśmy restaurajcę i wruciliśmy do hotelu.Big Kev ulokował wszystkie nasze bagarze w vanie i ruszyliśmy na lotnisko.Czekało nas 6 godzin lotu... W samolocie nie wiedziałem czym mam się zająć.Tomax zaciekle o czymś dyskutowali co chwilę głosno rechocząc ,Jay z zamkniętymi oczami słuchał muzyki ,a Siva zdaje się że rozmawiał przez telefon z Nareeshą.Postanowiłem wyciągnąc z mojego podręcznego bagażu tablet.Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy do April.Tak ,porozmawiać z April na skejpie.Oby tylko była teraz dostępna,pomyśłałem z nadzieją.Załączyłem cały sprzęt w tym słcuhawki żeby nie rozdzierać się na cały samolot i ku mojej uciesze dziewczyna była dostępna.<br /><br />-Hej !-odparła od razu gdy pojawiła się na ekranie ,jak zwykle wyglądała pięknie.<br />-Dobry wieczór!<br />-O 17 dobry wieczór ,a no można i tak.-dziewczyna lekko się uśmiechnęła.-Gdzie teraz jesteś ?<br />-U mnie jest kilka godzin do przodu.-spojrzałem w okienko ,ale zobaczyłem żadnego konkretnego widoku tylko zamazaną mgłę.-Gdzieś nad Atlantykiem ,a tak dokładniej to w samolocie.<br />-Atlantykiem?Samolocie?No muszę przyznać że coraz bardziej mnie zadziwiasz Sid.Wracasz do UK?-w głosie April wykryłem cień podekscytowania.<br />-Normalnie wracalibyśmy kilka dni później ,ale odwołali nam koncert.<br />-Szkoda ,że nie przesunęli go do Las Vegas.-podparła głowę rękoma.<br />-Szkoda.-przytaknąłem.-A skoro już mowa o powrotach to wiesz już kiedy wracasz?<br />-21 grudnia ,czyli jeszcze tu posiedzę.-miała znudzoną minę.-A tak w ogóle to w samolocie można używać komputera?<br />-Nie wiem... Jestem na tablecie ,ale jak na razie nikt mnie nie opiepszył.<br />-Oby udało nam się pogadać.-uśmiechnęła sie ciepło.Nie miła pojęcia ile bym dał ,aby zobaczyć ten uśmiech na żywo.-Ty to masz dobrze ,ja już chciałabym być w Gloucester.- mówiła trochę przygnębiona.<br />-Jeszcze tylko kilka dni.Może odbiorę cię z lotniska i gdzieś wyskoczymy?<br />-Ta trzeba jakoś zrekompensować te hmmm trzy tygodnie na dwóch krańcach kontynentu.<br />-Wiesz Ap ,przyzwyczaiłem się ,że wszystko mam z góry zaplanowane jednak z tobą tak nie było.<br />-Tak wiem jestem nie przewidywalna i ten mój kochany pech.Ale mam pomysł!Zaplanujmy kolejne dni ..od razu wracasz do Gloucester ,prawda?<br />-No tak.Ok ,niech będzie zaplanujmy je.<br />-21 ,czyli sobota.Kiedy przyjadę pewnie rodzice odbiorą mnie z lotniska jak znam życie i spędze cały dzień na opowiadaniu "jak to jest w Ameryce".<br />-Więc niedziela?<br />-Tak w niedzielę możemy się spotkać.-uśmiechnęła się szeroko.Pomysł z planowaniem poprawił jej nastrój a nie lubiłem kiedy April się smuciła.<br />-Hej a może pomogłabyś mi kupić prezenty?<br />-Ok ,świetny pomysł!Mi też przyda się twoje oko doradcze ,ale obawiam się że nieźle cię wymęczę łażeniem po centrach handlowych.<br />-Hah myślę że Jess mnie na to uodporniła.<br />-Zobaczymy.-miała teraz śmieszny "szatański" wzrok.-Ale jak coś to sam tego chciałeś cwaniaku.<br />-Dobra ,dobra nie cwaniakuj mi tu.W poniedziałek będzie już 23.<br />-To w poniedziałek będą zakupy.-stwierdziła pośpiesznie zadowolona.<br />-Cały dzień?-zapytałem na co słodko się roześmiała.<br />-Sam tego chciałeś.-odparła.<br />-No dobrze ,a we wtorek?<br /><br />Wtorek , środa i czwartek ... razem zaplanowaliśmy dokładnie wszystkie dni aż do kolacji wigilijnej. W sumie to wyszło nam na dobre ,chociaż nie miałem pojęcia ile z naszych planów uda się nam zrealizować. Jednak myśl że będziemy przynajmniej w jednym mieście dodawała mi otuchy. W dodatku zbliżające się święta ,wydawało mi się że czas pod koniec roku pędził jak szalony.Nie mogłem doczekać się tylko niedzieli 22 grudnia.</span></span><br />
<br />
<br />
----------------------------------------------------<br />
Hej hej! ;)<br />
<br />
Powiem tak ,rozdział do dupy według mnie ,chociaż oczywiście wy możecie mieć inne zdanie ;p nie miałam pomysł kompletnie... i coś czuję że dopada mnie mały kryzys tak samo był kiedy przed 30 rozdziałem na starym blogu się zaciełam i nie dawałam rady.Bez sensu ,ale historia jak to mówią lubi się powtarzać.Dobra ,ale was już nie straszę xd<br />
<br />
Coś jestem dzisiaj mega zmęczona i senna więc pewnie dla tego też nie chciało mi się pisać.Tak więc padam poczytać jeszcze miasto popiołów i do spania. <br />
Ściskam moje drogie czytelniczki ,do nexciorka! ;*Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10518683294891810699noreply@blogger.com4