sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 53

Ja i Nath wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia po czym zaprosiłam gości w głąb mieszkania.Kątem oka nie mogłam nie oprzeć się spoglądać z zaciekawieniem w stronę Kat i Jaya.W prawdzie
moja przyjaciółka ostatnio wspominała mi o jakiejś kłótni na przyjęciu jednak nie sądziłam że ta dwójka będzie tak na siebie cięta.Mam nadzieje ,że chociaż będą się zachowywać jak ludzie ,chociaż z Kat nigdy nie wiadomo , pomyślałam.
-Chłopaki ,chcecie czegoś do picia?-zawołałam będąc już w kuchni.
-Nie ,dzięki jesteśmy dopiero co po śniadaniu.-odparł Jay.

Nalałam sobie do szklanki tylko soku i wróciłam do towarzystwa.Popijając pomarańczowy płyn stałam z rękami na biodrach spoglądając na Nathana z Jayem siedzących na kanapie i na Kat która niby siedziała na fotelu ze skulonymi nogami spoglądała w okno.

-Widze ,że wam bardzo wesoło.-stwierdziłam przerywając jedynie dźwiękom dobiegającym z ulicy.
-Tsa.-odezwała się Katherine.-April mówiła ,że moglibyście nam pomóc tu trochę ogarnąć , trzeba pomalować jeden pokój , ale widzę  że jakoś nie wyrażacie entuzjazmu.
-Tak mówiła?-zapytał zaskoczony Jay  i to bardzo głośno za co dostał z łokcia od Nathana który udawał ,że kaszle.Nie mogłam powstrzymać uśmiechu widząc ich miny.-A no tak tak jasne ,że pomożemy.-kontynuował Loczek.-Bo my ekipa budowlana , co nie? -podniósł głos spoglądając dziwnie na Nathana.
-Nath...-westchnęłam wywracając oczami.-Przecież was do niczego nie zmuszamy -próbowałam się uśmiechnąć.- a poza tym Kat , ogar!-krzyknęłam szeptem wychodząc ponownie do kuchni aby odnieść pustą szklankę.Kiedy wróciłam w salonie nie panowała już cisza ,ale tylko dlatego ,że Kat uruchomiła telewizor.Westchnęłam ze zrezygnowaniem widząc ten obrazek.-A jak minął wam wczoraj dzień?-zapytałam zasiadając między nich.
-Emm świetnie! Mieliśmy całe studio dla siebie.
-I wywiad.-dodał Jay.
-Wywiad ? -dziwiłam się.-Nath , nie mówiłeś.
Brunet wzruszył ramionami.-Wyszło jakoś tak na ostatnia chwilę.
-Było całkiem nieźle , taka sympatyczna babka z jakiejś gazety.
-O , nieźle.-orzekłam widząc nieobecnego myślami Jaya.
-A u ciebie , nawet  nie zdążyłem wczoraj zapytać.-uśmiechnął się Nath jak by zmiana tematu polepszyła mu nastrój.
-W sumie...-" to musimy porozmawiać ale trochę się boję " , powiedziałam sobie w myślach.-też całkiem spokojnie było.Chodziłam po okolicy... a i odwiedzałyśmy sąsiadów!
-Nic się nie bój Nath jak udało się dowiedzieć ekipie do zadań specjalnych , w budynku nie wykryto żadnych waszych potencjalnych fanek.-powiedziała Kat.
-Kat , lepiej dmuchać na zimne , nie wiemy jeszcze kto się czaj pod 6.
-A tak.-kiwnęła głową po czym wróciła do oglądania jakiegoś programu na Mtv.
-A dlaczego ktoś miałby się czaić?-zaśmiał się z niepewną miną Nath i spojrzał na mnie wzrokiem wykrywającym wszystko.Starałam się ukryć mój wyraz twarzy jak bym właśnie zobaczyła monstrualnego pająka na jego głowie.
-A no tak... nie Nath oczywiście wszystko jest w porządku.-uśmiechnęłam się mimo wszystko.
-Na pewno? I jak sąsiedzi?
-Całkiem dobrze mili ludzie , wszystkim smakowały nasze muffinki.
-Pewnie tylko dlatego , że ich nie upiekłyśmy.-rzuciła Kat z szerokim uśmiechem który momentalnie zszedł z jej twarzy kiedy przypomniała sobie o obecności Jaya.
-Cóż takie rzeczy nie na nasze moce.-wzruszyłam ramionami.-A może chcecie ,powinno jeszcze zostać kilka?-podniosłam się z kanapy skręcając do kuchni.
-Ap ,czekaj! -usłyszałam ściszony głos Kat mijając jej fotel.-Musisz sprawdzić ,czy są wegetaryjne.
-Jakie?
-Noo
-Kat ,dziwnie się zachowujesz.
-A spadaj.-mruknęła.
Nie zwracając na wszytko uwagi otworzyłam pustą jak się okazało lodówkę.-Nie ma.
-Pewnie zjadłam w nocy.-rzuciła ruda.
-Ty to jesteś udana.Żeroku!
-Shut up oglądam!
-Nath , pozwolisz na minutkę?-spojrzałam na niego porozumiewawczo po czym podążył za mną do mojej sypialni.
-Zaczekaj!- powiedział przerywając mi i zbliżył się powoli kładąc ręce na moich biodrach.Mimo lekkiego oporu który pojawił się kiedy się zbliżył pozwoliłam zatopić się mu w moich ustach.W mgnieniu oka jego ciepło udzieliło mi się i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki poczułam się o niebo lepiej jak by lżejsza.Kiedy oderwaliśmy sie od siebie zobaczyłam szeroki i słodki uśmiech na jego twarzy.
-Teraz możemy porozmawiać.-oznajmił a ja spojrzałam w jego turkusowe błyszczące oczy po czym spuściłam głowę. -Ap , co jest ? Coś nie tak? Nie wiem czy dobrze myślę ale wydaje mi się ,że coś wisi w powietrzu.
-Ja.. Nath , to w sumie nic takiego.Tylko czuje się źle nie mogąc ci powiedzieć i będąc z tym sama niż jeśli mam ci powiedzieć bo...
-Zaczekaj -uśmiechnął się mimo niepokoju i ujął moją dłoń.-Nic nie rozumiem.
-Widzisz , od wczoraj dzieje się coś dziwnego.-powiedziałam i spojrzałam  w jego oczy , był tam teraz tyle emocji a ja nie chciałam ,żeby czymkolwiek się martwił.-Po prostu chyba ktoś się czegoś dowiedział i wyszło tak ,że paparazzi stoją pod moim domem dzień i noc.No dobra może nocą nie , chyba nie... Nie wiem , nie sprawdzałam.
-To o to chodzi?-spojrzał na mnie badawczo.
-Tak.I czuje się z tym nieswojo.Obawiałam się ,że może ktoś z mieszkańców ci zauważył.Rozmawiałam wczoraj o tym  z Kat ... z resztą ona też dzisiaj wydaje się być nadzwyczaj nieprzyjemna.
-Ap Ap Ap...-westchnął.-Posłuchaj nie musisz się niczym przejmować , niech sobie stoją , przecież i tak niczego się nie dowiedzą.Boże , to chore przychodzę do ciebie spędzić z tobą czas i ich powinno to
nie obchodzić  nie wiem co w tym takiego nadzwyczajnego.April ,kocham cię i wiedz , że ilość fotografów czających się w krzakach nie ma nic do tego.
-Ja wiem Nath ,rozmawialiśmy już o tym jeszcze w drodze do Londynu przedtem ,ale ja...
-Chodź tu -niemal szepnął obejmując mnie swoimi ramionami w stalowym uścisku w którym czułam się najbezpieczniej jak nigdzie indziej. -wiem wszystko nie chciałbym żebyś musiała się z tym zmagać.
-Ale tak musi być.-odparłam smutno.
-Będzie dobrze.-lekko się uśmiechnął nadal próbując podnieść mnie na duchu.-Tylko ,żeby Kat żadnego nie pobiła.-roześmiał się.
-O pobicie z jej strony chyba bardziej powinien obawiać się Jay.Chociaż ,wiesz myślałam o takiej tabliczce ostrzegawczej na drzwi wejściowe "uwaga!tu mieszka agresywny człowiek".-oboje wybuchliśmy śmiechem.
-W takim razie u nas w mieszkaniu przydała by się "uwaga! wariatkowo".
-Dokładnie.-westchnęłam uśmiechając się.
I zapadła chwil ciszy kiedy zapragnęliśmy po prostu cieszyć się swoją obecnością kiedy zza drzwi zaczęły dobiegać odgłosy rozmowy.-Kat i Jay! Jak mogliśmy zostawić tę dwójkę razem.-krzyknęłam najciszej jak umiałam na co Nath tylko wywrócił oczami i przywarł do drzwi a ja razem z nim próbowałam usłyszeć o czym rozmawiają.
"Nie jestem przecież na ciebie cięta bez powodu więc nie spodziewaj się Jay nie wiadomo czego"-mówiła Kat swoim obrażonym i wyniosłym zarazem tonem.
"Nie oczekuje , wiesz zazwyczaj nie lubię być z kimś w konflikcie , więc nie rozumiem tak na prawdę dlaczego jesteś na mnie zła po z żadnej racji mi tego nie powiedziałaś"
"Trzeba było więcej pić bo widzę ,że pamięć masz za dobrą"-rzuciła kąśliwie.
"Nie mam pojęcia jak April może z tobą wytrzymać , serio jeszcze nie spotkałem dziewczyny która tak lubiła komuś dopiec i być obrażona na cały świat.
"Ja?Że niby ja jestem obrażona na cały świat.Nie Jay po prostu ty mnie wkurzyłeś nikt inny tylko ty."
"A może powiesz tak na prawdę o co ci chodzi a nie kręć i owijaj bo nie wydaje mi się żeby chodził o coś z ostatniej imprezy"
"Taa?To ciekawie myślisz" A nie sorry ty nie myślisz i przedwczoraj się o tym dobrze przekonałam"
"Na miłość boską! Kobieto z tobą się nie da dojść do jakiegokolwiek porozumienia"
"Dobrze w takim razie nie wiem po co tu przyszedłeś."
Chwila ciszy.
"To i moje mieszkanie"
"Świetnie"
"Rozumiem ,że mnie wyrzucasz?"
"A co głuchy jesteś?!"-Kat ledwo co pohamowała się od wrzaśnięcia na Jaya a i tak wiedziałam ,że dopiero się rozkręca więc był to najlepszy moment aby wkroczyć do akcji więc z impetem otworzyłam drzwi.
-Przepraszam bardzo czy ktoś może mi wyjaśnić co tu się dzieje?!
-Nie!-odpowiedzieli zgodnie.
Oboje z Nathanem spojrzeliśmy na nich jak na idiotów.
-Co robiliście jak was nie było?-zapytała nagle zainteresowana Kat.
-Rozmawialiśmy a poza tym chyba ważniejsze jest co wy robiliście.-oznajmiłam.
-Kompletnie nie mogę pojąc o co wam chodzi , co się takiego stało ,że się kłócicie?
-Widać się nie lubimy.-odparł Jay.- Cóż... a ja lepiej już pójdę.
-Co?Nie!-spojrzałam na niego a potem z morderczym wzorkiem na Kat.
-Naprawdę myślę April , że tak będzie lepiej.-powtórzył.
-Zaraz zaraz! Jay ja cię tu przywiozłem i ja cie stąd zabiorę a na razie powiecie nam o co chodzi.
-Właśnie , słuchamy.
-Przepraszam was ale myślę ,że to powinno zostać tylko między nami.-odparła Katherine.
-O nie ! Sami nie potraficie się dogadać więc powinniśmy doprowadzić do tego aby miedzy naszymi przyjaciółmi nie było żadnych kłótni no chyba że to jest jakiś absurdalny konkurs na najgłupsze zachowanie.
-Raczej na "myśl trzecią nogą a nie głową".-rzuciła znów pani obrażona.
-Nie mam do nich siły! Do ciebie Katherine w zupełności nie mam.-opadły mi ręce.
-Pójdę już , April .Było ... miło.
-Jasne Bird , na razie.-przytuliłam go na pożegnanie po czym przygnębiony Loczek skierował się do drzwi.
-Tooo ja też już lecę.-dołączył do niego niezadowolony Nath.
-Nie pójdziemy na zakupy?
-Zadzwoń do mnie w południe raczej mam dzisiaj wolne więc się wyrwę.
-Okay załatwię tylko sprawę z Katherine i za dwie godzinki się zdzwonimy.
-Pa i pamiętaj co ci mówiłem , kochanie.
-Pamiętam pamiętam leć już.-pocałowałam go na pożegnanie po czym podążył śladem Jaya.
A kiedy już oboje panowie wsiedli w samochód i odjechali spojrzałam na Kat.Z założonymi rękami oparła się o framugę drzwi , miała nietęgą minę.
-Co jest do cholery ja się pytam ciebie bezmuzgu!?
-Nic.-wzruszyła ramionami.
-Yhym no to zapowiada się ciekawa rozmowa skoro przyjęłaś postawę 4-latki.
-April no co ja mam ci mówić...-mruknęła.-Chodzi o ostatnią noc.
-Tak? Więc za co tak skaczesz Jayowi do gardła?
-Tamta impreza to była jedna wielka kicha.Najpierw musiałam się  z nim całować przez ten piepszony zakład a potem kiedy wy z Nathanem uciekliście.
-Raczej nie sopdziewanie opuściliśmy lokal ale kontynuuj.-poprawiłam ją.
-Niech będzie.-zaśmiała się.-No więc potem zaczęło się od tego ,że kiedy już byłam w średnim stanie wstawienia pokłóciłam się z Jayem to znaczy na początku się przegadywaliśmy o takich tam bzdetach , wiesz jak to ja mam nieco inne zdanie niż cała reszta a kiedy ja obrażona odeszłam do Jaya on kiedy tańczył z jakąś pindą oblał mnie winem!
-Że co? -zapytałam bezmyślnie a kiedy Kat nic nie powiedziała tylko pokiwała głową parsknęłam śmiechem.-Nie żartuj ,że ty niby o to jesteś na niego taka wściekła.
-No nie o to.-mruknęła niemal niesłyszalnie.-Potem źle się poczułam więc siedział przy mnie Max...i potem niezbyt już pamiętam właściwie to tyle co mi powiedzieli.-zmarszczyła brwi.-Bo nazajutrz obudziłam się w kuchni bez bielizny a Jay..
-Nie!
-No nie wiem.
-Co?Nie!
-Jak to nie!
-No nie wiem właśnie.
-April , ja podejrzewam ,że kiedy byłam zalana w trupa.
-Nie nie nie Jay by tego nie zrobił! Chyba..
-Że co...??
-Nic ja tylko...!
-April nawet mnie nie denerwuj.
-Kat spokojnie spokojnie na pewno nic się nie stało , nie mogłaś przespać się z Jayem.
-Nie jestem pewna a mam podejrzenia.Może chciał się odegrać za coś.
-Boże nie... dobrze może i nie znam Jaya w połowie tak dobrze jak Nath jednak wiem co nieco i on nie wygląda mi na takiego... no prędzej Max z niego to jest  niezłe ziółko ale Jay no błagam.On zarywa do dziewczyny a i tak z przed nosa sprząta mu ją Gerorge.
-Zdążyłam zauważyć swoją drogą to ma talent... dziewczyny same się do niego kleją a on do nich.
-Właśnie.-odparłam.-Kat?
-Ap wydaje mi się ,że oni coś kręcili jakoś nie chcieli mi nic rano opowiedzieć.
-A może dlatego ,że sami pamiętali niewiele niż ty?
-Nie sądzie.-odpowiedziała ze złym i podejrzliwym wzrokiem.
-Kat , ja mam tylko nadzieje ,że jakoś się dogadasz z Jayem bo mi wydaje się ,że niesłusznie go oskarżasz.
-Pomyśle nad tym.
-A trzeba było...-zaczęłam jednak ona tylko pokazała mi język i uciekła do swojej sypialni.-To będziesz już grzeczna?-zawołałam.
-Ja?Jestem całe życie grzeczna.-odparła zbulwersowana aby potem głośno się zaśmiać.
                                                       
                                                                       ***


Jakiś czas potem kiedy ogarnęłam nieco kuchnie po śniadaniu i wizycie gości , umówiłam się z Nathanem na tak zwany skleping.Postanowiłam ,że mimo wszystko nie zabiorę ze sobą Kat ze względu na jej dzisiejsze zachowanie wolałam aby nie robiła więcej scen w towarzystwie Natha.Mój dzisiejszy cel to znalezienie kilka niezłych mebli oraz miłe spędzenie czasu z ukochanym.Miałam tylko nadzieję ,że nie będą nam w tym przeszkadzać paparazzi ani żadne inne kolonie fanek.A więc punkt 14 pod moją kamienicę zawitał nowy samochód Nathana.
-I jak?-zapytał kiedy minęliśmy kolejny korek w centrum.
-Pytasz o sprawę Katherine?-w odpowiedzi skinął głową.-Wydaje mi się ,że wiele nie działałam bo próbowałam coś od niej wyciągnąć i jakoś postawić do pionu ale Kat to Kat i choćby miałam jakiekolwiek absurdalne zdanie na jakiś temat i tak będzie go bronić.
-Uparty zwierzak.
-Dokładnie.-westchnęłam.-A Jay?
-Jay na szczęście nie jest aż tak uparty ale on sam nie wie o co tak naprawdę jej chodzi.A może z drugiej strony nie dostrzega jakiejś swojej winy ,no wiesz jakie są niektóre kobiety o byle co się obrażają.
-Wiem Nath ,wiem.-uśmiechnęłam się.
Oderwał wzrok od jezdni i spojrzał na mnie odsłaniając szereg zębów.-Ale ty taka nie jesteś.
-Anioł nie człowiek.-zaśmiałam się.
-Mój mały anioł.
-Patrz lepiej na drogę mój kochanku bo nie wiem czy ten twój anioł uratuje cie przed potencjalnym wypadkiem.-odrzekłam na co on tylko zabawnie wywrócił oczami i już chciał coś powiedzieć kiedy zabrałam głos.-I nie wątpię w twoje umiejętności jeździeckie.
-Jeździeckie?-parsknął śmiechem.
-No co?!-dołączyłam do niego.-Powiedz lepiej gdzie jedziemy.
-Jak na razie to staram się dotrzeć na początek korku ,a potem może do salonu meblowego na obrzeżach.
-Siedzimy tu od czterdziestu minut i dalej nie ruszyliśmy z centrum.-oparłam głowę na ręce i spojrzałam przez szybę.-Przestaje lubić Londyn.
-Spokojnie za jakieś 10 lat wyprowadzimy się do Gloucester.
-Wolałabym za 10 minut.
-Nie ma tak dobrze.

                                                                 ***

-O popatrz jaka śliczna!-zawołałam kiedy krążyliśmy obok działu z lampami.-I z kryształkami!
-Podejrzewam ,że na tych twoich kryształkach tylko będzie siedział kusz a po kilku dniach i tak sie zbije.
-Wszstko niszczysz.-zrobiłam podkówkę z ust.-Daj się kobiecie nacieszyć z zakupów.
-Myślałem ,że zdążyłaś się już nacieszyć w ciągu ostatnich 2 godzin.
-Jeszcze nie zdążyłam wyjść na plus przez to niekończące się stanie w korkach.
-Londyn.-Nath wzruszył ramionami.
-Nathan.-powtórzyłam jego gest.
-April.-znów zrobił to samo.
-Nie kopiuj mnie.
-Nie kopiuje.
-Nath!-zaśmiałam się trącając go łokciem za co zostałam pocałowana w szyję.
Uśmiechnęłam się do niego i mój wzrok znów powędrował ku pięknym lampkom nocnym z kolorowymi abażurami w przeróżnych kształtach.-A ta jak ci się podoba?-zapytałam oglądając jedną z nich kiedy Nath poszedł gdzieś indziej.
-Ja poleciłbym tą!-zawołał niemal na cały sklep unosząc smukłą lampę z wielkim abażurem z nadrukowanymi członkami One Direction.Głośno się roześmiałam kiedy spojrzenia pozostałych ludzi w sklepie powędrowały na niego a on szybko popędził do mnie.
-No jest świetny musisz mi go kupić.
-Kupie dla mojej kobiety wszystko.
-No wszystko może nie.-poczułam jak obejmuje mnie jedną ręką w pasie.
-Ale abażur z One Direction musisz mieć!
-Jasne dokupię sobie jeszcze wycieraczkę z napisem "Directioner".-roześmiałam się na dobre.
-Z przyjemnością będę wycierał o nie buty.
-Ja też.
-Aż szkoda... bo nawet kiedyś się lubiliśmy.
-Serio?Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić.
-To opowieść na inna okazję.
-Na razie nie psujmy tej.
-Masz rację nie psujmy.-objął mnie drugą ręką trzymając w uścisku.
Uśmiechnęłam się czując jego dotyk.-Nath ale może nie tak publicznie.
Spojrzeliśmy na siebie i czułam po jego intensywnie zielono niebieskich oczach że jego usta szykowały się do pocałunku.-Masz rację , nie teraz.-powiedział ale i tak czule lecz krótko mnie pocałował.
-Kupiłam tylko rolety do sypialni a już co najmniej 30 razy zdążyłeś mnie pocałować.
Wzruszył ramionami robiąc z ust cienką kreskę.-No to kupujmy!

I kupowaliśmy.Zdołałam się zaopatrzyć w lampkę nocną , niewielką komodę idealną do przedpokoju i wreszcie nadszedł czas na łóżko dla mnie.I Nathan testował.Aż chciało mi się śmiać jak bardzo przyłożył się do swojego zadania i nie bacząc ,że za nami gdzieś czai się pracownik sklepu walnął się na łóżko jak długi oczywiście broniąc swojej idei testowania.W końcu wybraliśmy pasujące nam oboje , udaliśmy się do kasy zapłacić za rzeczy i jedynie z lampką i kilkoma mniejszymi rzeczami wyszliśmy ze sklepu bo meble przyjadą do mnie dopiero za kilka dni.Z popołudnia zrobiło się już późne popołudnie a z racji takiej ,że oboje byliśmy padnięci Nath odwiózł mnie do mojego mieszkania i pojechał do swojego.Postanowiłam ,że spróbuję coś ugotować a resztę wieczoru spędzę leniąc się przed telewizorem.Gdy zawitałam pod drzwi które okazały się być otwarte odstawiłam nowe rzeczy w przedpokoju i zdjęłam kurtkę wołając Kat.Wołałam i wołałam aż w końcu po dokładnym sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń okazało się ,że rudowłosej nie ma w mieszkaniu.No ładnie a drzwi były nie zamknięte ,ciekawa jestem gdzie ona znowu hula!?



-----------------------------------------------------------------------------
Siemson!! ;)

Eeeee to było bardzo nieudane stanowczo bardzo nie udane no nie mówie całkiem o rozdziale tylko  bardziej o tym co wypieroniłam.Ile to już?Nawet nie patrze na datę dodania ostatniego rozdziału bo mam ochotę sama sobie nakopać.-,- to był totalny leń i brak weny po prostu działo się trochę a kiedy sie nie działo dopadał mnie właśnie leń.Tak jak ostanio.Dołóżmy do tego jeszcze dramatyczną sytuację z The Wanted przez co kompletnie nie miałam ochoty na nic i mój stan umysłu sam chyba nie wiedział co się dzieje.Był rozbity na tysiące kawałków tak samo jak serce.Coś się kończy a ja nie chcę ,żeby coś się zaczynało.Do tej pory mimo że upłynęło od tej wiadomości dość dużo już czasu nie przechodzi mi to przed gardło i nawet do napisania jest trudne.A ja nie byłam chyba w stanie pisać mojego opowiadania mając świadomośc co się dzieje.Przepraszam. ;(
Do tego dodatkowo zmartwiła mnie ilość waszych komentarzy.Owszem wchodzicie na bloga to widać jednak czuje się nieco byle jak i na pewno nie zmotywowana tym że nie daje cie mi znać że czytacie ,śledzicie podoba się a może coś wam nie pasuje bo wiem ,że to nie jest idealne.Sama czuje się nieswojo czytając siebie.

No ale cóż.Czas pokaże czy dam radę pisać.Na razie czuje w sobie brak jakiejś części która była napędem i sprawiała że czułam się wyjątkowo wylewając kolejne zdania do worda.
Myślę że kolejne tygodnie będą pełne nauki bo wiadomo musze poprawić ocenki bo potem to będzie krew pot i łzy a na razie tylko pot xd Ostatni tydzień też był ciężki ,czułam się makabrycznie i całe szczęście że 8 były moje urodziny co baardzo poprawiło mi nastrój i czułam się wyjątkowo miło ;)
Łoj rozpisałam się.
Po skrócie spróbuje napisać coś pod koniec tego tygodnia mam nadzieje że jeszcze przed weekendem.
Tak że do kiedyś tam ;) xd
Pa myszki! ;**