W sumie to przez resztę popołudnia ,które płynnie przeszło w
wieczór nie robiłam nic. Cieszyłam się ostatnimi wolnym dniem od jakichkolwiek obowiązków.
Przecież nie byłabym sobą gdybym nie oddała się tego dnia słodkiemu nic nie
robieniu.Wieczorem położyłam się spać dosyć wcześnie ,w dalszym ciągu w pełni nie przyzwyczaiłam się do lokalnego
czasu.Ok . 21 senna położyłam się w moim miękkim łóżku i spałam jak zabita.
Ranek.Pierwszy dzień w mojej pierwszej w życiu pracy.Jak
zwykle czułam nerwy ,ale nie tak duże jak wczoraj ,gdy musiałam zmierzyć się z
moim nowym szefem.O 7 rano obudził mnie dźwięk budzika i jak zwykle dość
leniwie wykonałam wszystkie poranne czynności.Po śniadaniu i paru motywujących
słowach od Amy ubłagałam Ryana aby zawiózł mnie do hotelu.Tym razem badawczo
spoglądałam przez szybę samochodu ,aby zapamiętać każdy kawałek drogi
prowadzący mnie do pracy.W końcu nie zawsze Ryan będzie mnie tam zawoził ,a z
powrotem obawiam się ,że będę musiała poradzić sobie sama.Wujek wysadził mnie
tuż przed wejściem. Stanęłam przed ogromnym budynkiem i uśmiechnęłam się sama
do siebie.Czułam ,że może to być początek nowego rozdziału w moim życiu ,że
dużo się zmieni i doświadczę nowych ,dobrych dla mnie rzeczy.Tak pozytywnie
nastawiona weszłam do recepcji .Spojrzałam na dziewczyne ,która przyjmowała
nowych gości ,miała gładko uczesany
kok i czarny galowy "mundurek".Za kilka minut pewnie będę stała obok
niej i uczyła się pilnie wszystkiego pod okiem Joann.Udałam się w stronę
szatni ,czyli miejsca w którym wczoraj kazała mi czekać na siebie dziś Joann.I
tak też było.Przed wejściem zobaczyłam blondynkę w krótkich włosach ,ubrana tak
jak wczoraj w służbowy strój.
-No wreszcie ,ile trzeba na ciebie czekać?-zrobiła mi
"miłe" powitanie.
-Przepraszam ,ale trochę się zgubiłam.-odparłam pewnie cała
zaróżowiona po twarzy.Tylko 3 minuty spóźnienia i od razu jakieś
"ale".No tak , praca...
-Pamiętaj ,że zawsze masz sie tu stawiać punktualnie. A
teraz choć ,trzeba znaleźć dla ciebie jakiś outfit.-otworzyła drzwi ,a moim
oczom ukazało się skromne popielate pomieszczenie.Pod ścianą stał rząd szafek
,które przypominały trochę te szkolne szafki z amerykańskich szkół.
-Tu zawsze rano będziesz zostawiać swoje rzeczy i przebierać
się.-zwróciła sie do mnie Joann ,po czym otworzyła jedną z szafek i podała mi
kluczyk z numerem 13.Pechowa trzynastka zawsze spoko -pomyślałam.
-Tu jest twoje ubranie służbowe ,mam nadzieje że rozmiar
będzie pasował.Przebierz się i przyjdź na recepcje.-poleciła podając mi równo
poskładane ubrania i wyszła.
-No cóż mogło być gorzej.-powiedziałam sama do siebie
patrząc na białą koszule ,czarną marynarkę i spódnicę .Potem popatrzyłam na moje fioletowe
trampki.Ehh... będę wyglądać doprawdy szałowo. -,-
Przebrałam się w mój roboczy outfit i spojrzałam w lustro
wiszące na ścianie.W sumie nie było tak źle ,marynarka leżała jak ulał.Trampek
nie będzie widać... Może nawet Joann nie zauważy .Ugh ,że też wcześniej nie
pomyślałam o odpowiednim doborze butów .Tak wystrojona i zarazem nieco
zrezygnowana przez moją wspaniałomyślność opuściłam szatnię zamykając moją
szafkę na klucz.Szpagatami dotarłam do recepcji ,gdzie niezadowoloną miną
kolejny raz powitała mnie Joann.
-To jest Rachel -wskazała na dziewczynę ,na którą zwróciłam
uwagę tuż po wejściu do hotelu.-na razie będziesz przyglądać się jej pracy ,
nauczy cię obsługi programu ,przyjmowania gości i innych takich.Przyjdę przed
przerwą sprawdzić jak sobie radzicie.-wyrecytowała i zniknęła.
-Jaką przerwą?-zdezorientowana zapytałam blondynkę obok.
-Przerwą na lunch o 12.-odparła śmiejąc się pod nosem.
-Aaaa no tak.Nie przedstawiłam się ,April.- jak zwykle
"błyskotliwa ja”. Wymieniłyśmy powitania i przystąpiłyśmy do pracy ,to
znaczy Rachel przystąpiła bo ja z boku obserwowałam jak przyjmuje grupkę
turystów obładowanych bagażami .Potem zajęłam się odbieraniem telefonów i na
tym spędziłam czas aż do przerwy na
lunch.Zawitała do nas Joann ,która ani mnie nie skrytykowała ani nie pochwaliła
więc uznałam ,że chyba powinnam się bardziej przyłożyć .Następnie udałam się
razem z sąsiadką z recepcji do hotelowej restauracji .Nie byłam głodna wiec
zamówiłam tylko sałatkę ,czas spędziłyśmy rozmawiając.Blondynka wydawała się
dość sympatyczna ,opowiadała mi o innych pracownikach i udzieliła kilku rad. Po
posiłku oraz półgodzinnej przerwie wróciłyśmy do pracy i znowu uczyłam się i
podglądałam poczynania Rachel.O 15 zeszłam z recepcji ,zawitałam do szatni aby
się przebrać i opuściłam "The Mirage hotel".Chciałam wybrać się na
zakupy ,ale nawet nie wiedziałam gdzie.Znowu błądziłabym bez sensu po
mieście.Postanowiłam więc ,że wrócę do domu metrem i namówię Amy na
potowarzyszenie mi w zakupach.Nie było problemu , ciotka przygotowywała się do
wyjścia ,a ja w tym samym czasie zajadałam się pysznym obiadem ,czyli
spagetti.Kilka minut i siedziałyśmy w sportowym samochodzie Amy jadąc do centrum.
Podjechałyśmy chyba pod największą galerię jaką było mi dane do tej pory
zobaczyć.W LV wszystko wydaje się takie duże i luksusowe.Weszłyśmy do galerii ,
ta niezliczona ilość sklepów zdecydowanie stwarzała zagrożenie dla moich
funduszy.Głównym celem moich zakupów były buty ,a konkretnie kilka par.Chyba jakoś
będę musiała przeboleć te 7 godzin stania na recepcji w szpilkach. Szczerze
powiedziawszy Amy okazała się dobrym doradcą i przydała mi się jej pomoc na
zakupach.W galerii spędziłam dobre 3 godziny ,potem wybrałyśmy się do
restauracji ,gdzie dosłownie wszystko
było "smażone”. Skrzywiłam się gdy zobaczyłam grilowane ananasy.A więc podsumowując
w USA wszystko jest duże ,ludzie mają blond włosy i smażą dosłownie wszystko.No
więc po posiłku ,a dokładniej burgerem z frytkami padnięte wróciłyśmy do
domu.Walnęłam się na kanapę przed telewizorem i nie miałam nawet siły ,aby
sięgnąć po pilota ,który znajdował się baaaardzo daleko bo na ławie.Oglądałam
jakiś nudny film i po godzinie prawie ,że zasnęłam. Pół przytomna poczłapałam
po schodach do mojego pokoju i położyłam się na moim kochanym miękkim łóżku.Był
dopiero poniedziałek ,a już dokuczało mi zmęczenie.Przede mną jeszcze 4 dni
pracy ,może w weekend przyjedzie Kat?Why not.
---------------------------------------------------------------------------------
Część lejdis! ;)
Dziś będzie trochę krótko.Dodaje ten rozdział ,a za oknem burza jak ja lubię taką pogodę ;) A co do rozdziału to cytując pewną przekochaną osobę ,która wie ,że o niej mowa choć może być nie obecna xd (jak to tajemniczo brzmi )
Jestem mega zadowolona ze swojego rozdziału i jestem bardzo zdolną pisarką.
Jestem mega zadowolona ze swojego rozdziału i jestem bardzo zdolną pisarką.
No dobra jest ok ,ale będzie lepiej ^^ ja to wiem.
No to żegnam moje wspaniałe czytelniczki i obiecuje ,że następny pojawi się za baaardzo nie długo ;) Ściskam ;*
Skojarzyło mi się to ze szkołą, ale walić:
OdpowiedzUsuńOBECNA ! :DDDD
Kochanieńka ma, cieszę się, że dostosowałaś się do mojego polecenia ^^ Nawet nie wiesz jakiego mam teraz banana na buzi :D I co, nie warto było tak napisać? xP
Przynajmniej wynagrodziło mi to to, że ta wredna suka tak bardzo wzięła pod uwage cholerne 3 minuty -.- Paranooooja. Ja rozumiem, praca itd., ale bez przesady, to pierwszy dzień ;OOO
Ale zakupki pierwsza klasa ^^ Bo te fioletowe trampki do spódnicy i marynarki mnie rozwaliły, haha xP Swoją drogą mógł jej ktoś powiedzieć, jakie ma mieć buty -.-
Dobra, nevermind, poprawiłaś mi humor i to się liczy ^.^ Ubóstwiam Cię, Misiek i czekam na kolejny (mimo że pewnie przeczytam go za dwa tygodnie :<) Ale czekam :D BUUUUUZIAAAAAKIIIII oby burza szybko minęła ;***
Pierwszy dzień w pracy;// Co za jędza z tej szefowej tylko kilka minut się spóźniła;//
OdpowiedzUsuńMundurek ma fajny;p Współczuje tych 7 czy 8 godzin na szpilkach!!
Ale jak to mówią dla dobrego wyglądu trzeba cierpieć;/ Niestety trampki tu nie pasują!!
U mnie burza dopiero teraz sobie poszła, bo strasznie się łyskało!!
Życzę weny<3
Czekam na next;pp
Dyscyplina musi być tak? Ale te 3 minuty to rzeczywiście okropne..;p
OdpowiedzUsuńAle w sumie dzień w pracy udany także spoko ;D
Następne będą lepsze ;)
Też lubię burzę :) ale ostatnio wgl jej u mnie nie ma...
No i nic :p
Czekam na kolejny ;) ;**
http://twinspowerwanted.blogspot.com/