Rozdział 4
-Alex ,ale
proszeee cie…nie budź mnie jeszcze…no kocieee…weź mnie już zostaw…-Kat znowu
majaczy przez sen i mną szturcha.Ona naprawdę ma jakieś zaburzenia psychiczne!
-Weź ,że
sobie kobito melisy zażyj czy co!-głośno budzę kuzynkę.Leżymy w łóżku w jej
pokoju.Nie dość ,że głowa mi pęka ,w moim gardle jest jakaś sahara to jeszcze
nie mam pojęcia co ja tu w ogóle robię!
-Ej ty
idiotko!Nie budź mnie…ja chce spaaać.-ocknęła się Katherine.
-Sorry ,ale
ja nie mówie przez sen i nikogo przez to nie budzę.-wytknęłam jej.
-Dobra ,
dobra spokojniej i ciszej proszę.Ok?
-Ok.-rozejrzałam
się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś napoju ,bądź czego kolwiek .Obok łóżka
leżało tylko parę butelek po piwach.
-Możesz mi
powiedzieć co się wczoraj działo ,że wylądowałam tutaj z tobą?-zapytałam
próbując sobie coś przypomnieć.
-Naprawdę?Nie pamiętasz?-zapytała Kat zaskoczonym tonem.
-Nie i
bardzo proszę abyś mnie olśniła.
Usiadłam na brzegu łóżka i skrzyżowałam ręce na piersi.
-No to
zacznijmy może od początku.Pamiętasz Nathana i Jess?
-Jasne ,że
tak!Możesz trochę przyśpieszyć akcję?
-Oblewałyśmy
się ketchupem ,potem ty gdzieś zniknęłaś…Tańczyłyśmy! Kojarzysz?
-Tak jakby przez
mgłę...Pamiętam wszystko do momentu wizyty w łazience.
-Co?-ruda
podrapała się po głowie.-No w każdym bądź razie tańczyłyśmy przy basenie ,
chłopaki puszczali fajerwerki , wszyscy pływali w basenie , piliśmy no i takie
tam.
-Takie tam?
-No
wiesz!Libacja ,wygłupianie się co ty na imprezie nigdy nie byłaś kobieto?
-A no tak…a
ten no…Nathan był z nami?
-Hah i to
jak był!Bardzo blisko Ciebie!-Katherine pomachała tylko znacząco brwiami.
-Co?!Co ty
pieprzysz?-ale że niby co?Byłam w tym momencie jak by…spanikowana?
-Nie no
żartuje!Spokojnie April!-uspokoiła mnie.
-Dobra.To ja
już dziękuje za te twoje smocze opowieści i będę się zbierać.-wstałam z
łóżka.Ledwo stałam na nogach i przez chwilkę kręciło mi się w głowie.
-Tak szybko
będziesz leciała?-Kat była zszokowana.
-Jest -spojrzałam
na zegarek.-10.30 więc moi rodzice pewnie już zdzwonią po CSI.
-Oj ty to
masz życie…- westchnęła ze współczuciem Kat.
-Przynajmniej
jestem porządnym obywatelem Anglii.
-Taa…chyba
na kacu.
-Nie
wymądrzaj się tylko złaź na dół.Trzeba trochę ogarnąć miejsce
zbrodni.-poprawiłam nieco włosy w lustrze i zeszłam na parter domu.Oh My God!
Żulnia poziom extreme!Wszędzie na ziemi leżały opakowania/śmieci//butelki/puszki
po alkoholach , jakieś ciuchy po prostu wszystko!Meble były oczywiście całe
porozwalane.Na szczęście nigdzie nie leżeli skacowani imprezowicze.Bałam się
,aż wyjść na taras.Tam to dopiero musiał
być burdel.Udałam się do kuchni ,do ręki wzięłam butelkę wody mineralnej
,której połowa natychmiast znalazła się w moim żołądku.Dołączyła do mnie
Kat która następnie wykończyła zapasy wody w swoim domu.Dobrze ,że jej rodzice
wracają dopiero po południu to będziemy miały czas posprzątać ,to znaczy ona
będzie miała ^^.
Ostatecznie
pomogłam trochę ogarnąć jej trochę dom i przed południem wróciłam do siebie.
Dzisiejszy dzień nie był tak słoneczny jak poprzedni więc zrezygnowałam ze
spaceru i wróciłam do domu taksówką.Oczywiście nie mogło obyć się bez
przesłuchania… Jak zwykle te same głupie pytania i wytykanie mi co ja
robie?!Czasem mam wrażenie ,że moja mama chce abym została zakonnicą…Po
nieudanej rozmowie moralizującej od razu udałam się łazienki.Co jak co ,ale w
moim przypadku najlepszym sposobem na kaca jest długa kąpiel z mnustwem piany.
Po kąpieli
obrałam kierunek mojej sypialni.Tam w końcu mogłam w spokoju odpocząć i odespać
kilka godzin bo byłam naprawdę śpiąca po kilku tabletkach na ból
głowy.Położyłam się na łóżku i nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.
Następny dzień - poniedziałek.To oznacza tylko jedno!Wolna
chata^^ Wstałam dość wcześnie jak na mnie bo o ok.10.Jak zwykle śniadanie i
poranna toaleta.A żeby tradycji stało się zadość oddałam się chilałtowi przed
telewizorem.Potem malowałam paznokcie…i jak zwykle pół kanapy zostało umaziane białym
lakierem.Około południa o dziwo miałam dość obijania się i postanowiłam wyjść z
psem na spacer.Promienie słońca ,aż prosiły mnie abym wyszła na dwór.Udałam się
z moim czworonogiem do pobliskiego parku ,w którym zwykle gdy jest tak słoneczna
pogoda kłębi się dużo ludzi.Spacerowałam sobie spokojnie miedzy lipowymi
uliczkami ,gdy nagle zadzwonił mój telefon…
-----------------------------------------------------------------------------
Hej słońca moje! ;)
Rozdział kruciutki za co bardzo przepraszam ,ale następny będzie dłuuugi! ;) Mam mało czasu teraz więc nie będe sie rozpisywać powiem tylko ,że w tej chwili delektuje się głosem Natha na #CapitalSTB ,czyli wielki come back! awwwwwwww ;) wiec dodaje i zmykam mam nadzieje ,że mnie za ten bezsensowny rozdział nie zachejtujecie!
Ściskam Was mocno i zdradzę ,że już niebawem next! ;*
żulnia poziom extreme <- xD musze zapamietac xd
OdpowiedzUsuńyeyeeeeyeye ja tez się ciesze ze Sykesiątko wróciło do chlopakow, raaaaaaaaaanyyyy kamien z serca <3
a rozdzial mega ;D ubawiłam się niezle z rozmowy dziewczyn xd
nominowalam Cię do Liebster Award- nie po imieniu, ale odwołaj się do tego, com ?;)
czekam na nexta Rybo :* !
Hahahahahaha <3 Pijacka pobudka, jak ja to kocham ;D
OdpowiedzUsuńI ten nieogar po urwaniu się filmu i "Coo? Ja to robiłam?!" ;DD
Krótki, ale świetny, Słońce! :DD Mam nadzieję, że to Nath zadzwoni ;D
BOŻE JAK JA SIĘ CIESZĘ ŻE ON WRÓCIŁ <3333 Nie ma nic lepszego niż głos Nathana ;DDD
Nominowałam Cię do Liebster Awards! :) Więcej info u mnie ;**
Do następnego, Misiaku ;**
hehe;p Współczuje kaca;// to mordęga;pp
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem o co chodziło z tą bliskością Nathana;p
Czytam dalej;p
Boże kuzynki to czasami potrafią być wkurwiające.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony...