niedziela, 9 czerwca 2013



Rozdział 4 

-Alex ,ale proszeee cie…nie budź mnie jeszcze…no kocieee…weź mnie już zostaw…-Kat znowu majaczy przez sen i mną szturcha.Ona naprawdę ma jakieś zaburzenia psychiczne!
-Weź ,że sobie kobito melisy zażyj czy co!-głośno budzę kuzynkę.Leżymy w łóżku w jej pokoju.Nie dość ,że głowa mi pęka ,w moim gardle jest jakaś sahara to jeszcze nie mam pojęcia co ja tu w ogóle robię!
-Ej ty idiotko!Nie budź mnie…ja chce spaaać.-ocknęła się Katherine.
-Sorry ,ale ja nie mówie przez sen i nikogo przez to nie budzę.-wytknęłam jej.
-Dobra , dobra spokojniej i ciszej proszę.Ok?
-Ok.-rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu jakiegoś napoju ,bądź czego kolwiek .Obok łóżka leżało tylko parę butelek po piwach.
-Możesz mi powiedzieć co się wczoraj działo ,że wylądowałam tutaj z tobą?-zapytałam próbując sobie coś przypomnieć.
-Naprawdę?Nie pamiętasz?-zapytała Kat zaskoczonym tonem.
-Nie i bardzo proszę abyś mnie olśniła.
Usiadłam na brzegu łóżka i skrzyżowałam ręce na piersi.
-No to zacznijmy może od początku.Pamiętasz Nathana i Jess?
-Jasne ,że tak!Możesz trochę przyśpieszyć akcję?
-Oblewałyśmy się ketchupem ,potem ty gdzieś zniknęłaś…Tańczyłyśmy! Kojarzysz?
-Tak jakby przez mgłę...Pamiętam wszystko do momentu wizyty w łazience.
-Co?-ruda podrapała się po głowie.-No w każdym bądź razie tańczyłyśmy przy basenie , chłopaki puszczali fajerwerki , wszyscy pływali w basenie , piliśmy no i takie tam.
-Takie tam?
-No wiesz!Libacja ,wygłupianie się co ty na imprezie nigdy nie byłaś kobieto?
-A no tak…a ten no…Nathan był z nami?
-Hah i to jak był!Bardzo blisko Ciebie!-Katherine pomachała tylko znacząco brwiami.
-Co?!Co ty pieprzysz?-ale że niby co?Byłam w tym momencie jak by…spanikowana?
-Nie no żartuje!Spokojnie April!-uspokoiła mnie.
-Dobra.To ja już dziękuje za te twoje smocze opowieści i będę się zbierać.-wstałam z łóżka.Ledwo stałam na nogach i przez chwilkę kręciło mi się w głowie.
-Tak szybko będziesz leciała?-Kat była zszokowana.
-Jest -spojrzałam na zegarek.-10.30 więc moi rodzice pewnie już zdzwonią po CSI.
-Oj ty to masz życie…- westchnęła ze współczuciem Kat.
-Przynajmniej jestem porządnym obywatelem Anglii.
-Taa…chyba na kacu.
-Nie wymądrzaj się tylko złaź na dół.Trzeba trochę ogarnąć miejsce zbrodni.-poprawiłam nieco włosy w lustrze i zeszłam na parter domu.Oh My God! Żulnia poziom extreme!Wszędzie na ziemi leżały opakowania/śmieci//butelki/puszki po alkoholach , jakieś ciuchy po prostu wszystko!Meble były oczywiście całe porozwalane.Na szczęście nigdzie nie leżeli skacowani imprezowicze.Bałam się ,aż wyjść na taras.Tam to dopiero musiał być burdel.Udałam się do kuchni ,do ręki wzięłam butelkę wody mineralnej ,której połowa natychmiast znalazła się w moim żołądku.Dołączyła do mnie Kat która następnie wykończyła zapasy wody w swoim domu.Dobrze ,że jej rodzice wracają dopiero po południu to będziemy miały czas posprzątać ,to znaczy ona będzie miała ^^.

Ostatecznie pomogłam trochę ogarnąć jej trochę dom i przed południem wróciłam do siebie. Dzisiejszy dzień nie był tak słoneczny jak poprzedni więc zrezygnowałam ze spaceru i wróciłam do domu taksówką.Oczywiście nie mogło obyć się bez przesłuchania… Jak zwykle te same głupie pytania i wytykanie mi co ja robie?!Czasem mam wrażenie ,że moja mama chce abym została zakonnicą…Po nieudanej rozmowie moralizującej od razu udałam się łazienki.Co jak co ,ale w moim przypadku najlepszym sposobem na kaca jest długa kąpiel z mnustwem piany.
Po kąpieli obrałam kierunek mojej sypialni.Tam w końcu mogłam w spokoju odpocząć i odespać kilka godzin bo byłam naprawdę śpiąca po kilku tabletkach na ból głowy.Położyłam się na łóżku i nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

Następny dzień - poniedziałek.To oznacza tylko jedno!Wolna chata^^ Wstałam dość wcześnie jak na mnie bo o ok.10.Jak zwykle śniadanie i poranna toaleta.A żeby tradycji stało się zadość oddałam się chilałtowi przed telewizorem.Potem malowałam paznokcie…i jak zwykle pół kanapy zostało umaziane białym lakierem.Około południa o dziwo miałam dość obijania się i postanowiłam wyjść z psem na spacer.Promienie słońca ,aż prosiły mnie abym wyszła na dwór.Udałam się z moim czworonogiem do pobliskiego parku ,w którym zwykle gdy jest tak słoneczna pogoda kłębi się dużo ludzi.Spacerowałam sobie spokojnie miedzy lipowymi uliczkami ,gdy nagle zadzwonił mój telefon…
-----------------------------------------------------------------------------
Hej słońca moje! ;)
Rozdział kruciutki za co bardzo przepraszam ,ale następny będzie dłuuugi! ;) Mam mało czasu teraz więc nie będe sie rozpisywać powiem tylko ,że w tej chwili delektuje się głosem Natha na #CapitalSTB ,czyli wielki come back! awwwwwwww ;) wiec dodaje i zmykam mam nadzieje ,że mnie za ten bezsensowny rozdział nie zachejtujecie! 
Ściskam Was mocno i zdradzę ,że już niebawem next! ;*


 

4 komentarze:

  1. żulnia poziom extreme <- xD musze zapamietac xd

    yeyeeeeyeye ja tez się ciesze ze Sykesiątko wróciło do chlopakow, raaaaaaaaaanyyyy kamien z serca <3

    a rozdzial mega ;D ubawiłam się niezle z rozmowy dziewczyn xd

    nominowalam Cię do Liebster Award- nie po imieniu, ale odwołaj się do tego, com ?;)

    czekam na nexta Rybo :* !

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahaha <3 Pijacka pobudka, jak ja to kocham ;D
    I ten nieogar po urwaniu się filmu i "Coo? Ja to robiłam?!" ;DD
    Krótki, ale świetny, Słońce! :DD Mam nadzieję, że to Nath zadzwoni ;D

    BOŻE JAK JA SIĘ CIESZĘ ŻE ON WRÓCIŁ <3333 Nie ma nic lepszego niż głos Nathana ;DDD

    Nominowałam Cię do Liebster Awards! :) Więcej info u mnie ;**
    Do następnego, Misiaku ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe;p Współczuje kaca;// to mordęga;pp
    Ciekawa jestem o co chodziło z tą bliskością Nathana;p
    Czytam dalej;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże kuzynki to czasami potrafią być wkurwiające.
    Ale z drugiej strony...

    OdpowiedzUsuń