niedziela, 1 września 2013

Rozdział 24



-Bo widzisz –wstał z pościeli ,był w samych czerwonych bokserkach –ja chyba nic nie pamiętam.-wycedził znów drapiąc się po czuprynie.
-Super!No po prostu świetnie!-podniosłam głos.Byłam co raz bardziej zła.Na siebie ,na Sykesa ,na tą całą szaloną sytuację po prostu na wszystko… Bez życia usiadłam na brzegu łóżka.
-Ap.-zaczął łagodnie. Poczułam dłoń chłopaka na swoim ramieniu.
-Widziałeś gdzieś moje ubrania?-podniosłam wzrok pytając ,a on rozejrzał się.
-Nie ,ale w tym wyglądasz całkiem dobrze.-lekko się uśmiechnął ,ale gdy zobaczył moja twarz nie wyrażającą żadnych emocji dodał -Ubiorę się i poszukam.

Jak powiedział , tak zrobił i po chwili był już ubrany.Potem oznajmił ,że idzie do łazienki.
-Ap!Znalazłem twoje spodnie ,czy coś takiego.-usłyszałam głos z korytarzu i zobaczyłam Nathana z moimi leginsami w ręce.
-Dzięki ,ale jak coś to to są leginsy.
Błyskawicznie je założyłam. Jeszcze tylko ,bluzka ,buty i torebka. -.- Odruchowo spojrzałam na zegarek , wskazywał godzinę 13.Dodatkowo spanikowałam.Nawet nie mówiłam Ryanowi i Amy ,że nie wrócę na noc ,a jest już po południu… W tej chwili najchętniej pojechałabym do domu ,wzięła zimny prysznic , kilka opakowań tabletek przeciwbólowych i udawała ,że wcale nic takiego się nie stało.Ktoś zaczął pukać do drzwi ,Nath od razu poszedł otworzyć.
-Hej młody , żyjesz?-usłyszałam znajomy mi głos.
-Eh ledwo co ,a jak z resztą?
-Też nie lepiej.Robimy zebranie u Toma w pokoju.
-Ok ,zaraz będę.
Zamknięcie drzwi i kroki chłopaka.
-Nathan ,ja muszę jak najszybciej dostać się do domu.-mówiłam zdenerwowana.
-Wiem ,wiem.Słuchaj April , pójdziesz ze mną na zebranie.Trzeba to wszystko jakoś ogarnąć i wyjaśnić.
-Zebranie po imprezie…-westchnęłam ciężko.Jak mam tam iść skoro nawet nie pamiętam połowy wieczoru.A co dopiero jak wyjaśnić ,że znajduje się w hotelu The Wanted…
Poszłam do łazienki.Gdy wróciłam Nathan powiedział ,że pożyczy mi swoje białe conversy.W prawdzie o kilka numerów za duże ,ale przynajmniej nie będę bosa.Z resztą to nawet bez znaczenia bo i tak bardziej tragiczniej chyba wyglądać się nie da.Miałam wrażenie ,że to nie najlepszy pomysł ,a moja obecność na tym zebraniu nic nie wniesie ,ale mimo wszystko zgodziłam się i oboje poszliśmy do pokoju niejakiego Toma.

-Hej.-przywitałam się ,gdy weszłam do pomieszczenia.Było ono trochę większe niż pokój Nathana.Obok łózka stała kanapa i dwa fotele na których leżeli członkowie zespołu.
-April ,tak?-odezwał się chłopak z tatuażami i lokami na głowie.Kompletnie nie  pamiętałam jego imienia.
-Tak… my wczoraj –zaczęłam.
-Wiecie , tak sobie gadaliśmy i myśleliśmy...-zaczął chyba Tom?
-Wy myśleliście!?Wow!-przerwał mu sarkastycznie Nath za co brunet posłał mu wrogie spojrzenie.
-I stwierdziliśmy ,że nikt za bardzo niczego nie pamięta ,no chyba ,że wy coś?-zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
-No nie wiem jak April -spojrzał na mnie kątem oka -ale ja mam w głowie czarną dziurę.-odparł wzruszając ramionami Nathan.
-Ja też niestety nic.
Czułam się z tą nie wiedzą okropnie ,chociaż gdybym wiedziała co się wydarzyło nie byłabym wtedy na siebie ,ani innych taka zła.A tak to pustka ,kompletna pustka w mojej głowie.
-No to jesteśmy w kompletniej dupie…-odezwał się Loczek rozwalony na kanapie.
-Jay…-upomniał go Siva.Tak akurat jego imię zapamiętałam pewnie dlatego ,że jest dosyć nie spotykane ,a sam jego właściciel wyglądem wyróżnia się od reszty.-Ale pomyślcie dobrze może chociaż początek skojarzycie?-dokończył mulat.
-No…ja tylko pamiętam ,że śpiewaliśmy w tym klubie.
-Tom , to akurat wszyscy pamiętają.-odezwała się tym razem łysy.To był chyba Max.
-No i po występie zaczęła się impreza…ale to jest nie możliwe ,że tam się tak schlaliśmy nie do nieprzytomności. Przecież nawet jak dużo wypijemy to zawsze coś pamiętamy może nie wyraźnie ,ale jednak pamiętamy co nie?-wypowiedział się Tom.
-Dobrze gadasz Parker…Chociaż kiedyś to kompletnie nic nie pamiętaliśmy!
-Nigdy nie zapomnę tej pobudki po imprezie w Tokio-spojrzał w sufit Jay.
-Pamiętacie?Wszyscy potem szukaliśmy Loczka ,a ten kimał sobie smacznie w wannie cały  owinięty papierem toaletowym!-zarechotał brunet na co cała reszta mu przy przy wtórowała.
-Potem okazało się ,że dosypali nam coś do tych babeczek z automatu.
-Myślicie że w Vegas było podobnie?-zaniepokoiłam się.
-My nie myślimy , my to wiemy!
-No właśnie…-westchnął zamyślony Siva.
Załamałam ręce.Nikt nic nie pamiętał.Mogliśmy tylko podejrzewać i snuć jakiekolwiek prawdopodobne scenariusze.
W momencie po pokoju rozbiegło się pukanie.Na ten sygnał całą piątka podniosłą się z kanap.Siva zgłosił się na ochotnika i poszedł otworzyć.Po chwili do pokoju wszedł mężczyzna w średnim wieku na co wszyscy podnieśli się z miejsca.Wyglądało to mniej więcej jak by do domu przyszedł ojciec przed końcem imprezy i wszystkie dzieci były w panice.
-O Big Kev jak dobrze Cie widzieć!-Tom próbował udawać nie skacowanego , podobnie jak reszta.
-Dobra , dobra darujcie sobie ja przecież  o wszystkim wiem.Jak myślicie ,że niby jakim tajemniczym sposobem się tu znaleźliście?-oznajmił na co wszyscy zrobili wielkie oczy.
-Ale ,że co?-nie kumał dalej Jay.
-No w sensie ,że w hotelu!-mężczyzna usiadł wygodnie na wolnym krześle.-Jak zwykle po występie poniósł was melanż.-wzruszył ramionami jak by to była najoczywistsza rzecz na świecie.
-Czyli ,gdzie ty nas właściwie znalazłeś?
-O!To to dopiero jest historia. Otóż niejaki Thomas Parker zadzwonił do mnie tuż nad ranem cały zrozpaczony i chyba jeszcze bardziej pijany.Powiedział ,że znajduje się na pustyni i tkwi tam z całą resztą w samochodzie w którym skończyło się paliwo.Więc jako ,że muszę się wami opiekować bo macie rozum pięciolatków przyjechałem na miejsce które było trochę oddalone od Vegas.Podjechałem po was naszym Vanem ,wpakowałem wszystkich pół przytomnych do środka i zawiozłem do hotelu.
-Co?Ja?!-zdziwił się Tom.
-Ale ,że na jakiej pustyni?I jeszcze w samochodzie?!
Wszyscy mieli zaskoczone miny ,błądzili ślepo wzrokiem próbując sobie przypomnieć historię opowiadaną przez Kevina.
-A teraz dziękujcie mi za to ,że do teraz nie gnijecie na pustyni.- Big Kev rozłożył ręce i wszyscy jak jedne mąż dusili go w uściskach i podziękowaniach.
-A Nano?-zapytał z przerażeniem Jay odsuwając się od ochroniarza.
-Nooo…-westchnął-Z Nano tu już będziecie sobie to sami wyjaśnić.-na te słowa wszystkim zrzedły miny.
-Jakoś to będzie.
-No jakoś…
-Dobra chłopaki wy obmyślajcie plan udobruchania Nano ,a ja zajmę się jakimś śniadaniem.-odparł ochroniarz.
Nathan spojrzał na mnie pytająco.-To my się ulotnimy.-odparł.
-Ok ,jak wolicie.-Max uśmiechnął się wymownie ,a Nathan rzucił w niego poduszką.
-Ej ej ,młody!
-Idę z tego domu wariatów.Cześć!-pomachał na pożegnanie i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Wyszliśmy na korytarz ,pokój Nathana znajdował się o dwa pokoje dalej na przeciwko .Niby parę metrów ,a jednak musiało się coś wydarzyć… W korytarzu minęła nas pokojówka.Znałam ją trochę z widzenia ,ale nie pamiętałam imienia.Od razu przypomniała mi się Joann.A co jeśli by mnie tu zobaczyła!? Z Nathanem ,w jego koszulce , w jego pokoju.Nie wiem ,czy wtedy w poniedziałek musiałabym iść do pracy… W nadziei ,że nikogo więcej nie spotkam ,ani że nikt nie spotka przypadkiem mnie położyłam dłoń na klamce do drzwi pokoju z nr 349.I zobaczyłam to... Moja dłoń ,niby wszystko byłoby z nią w porządku ,gdyby nie to ,że na moim palcu widniała tajemnicza złota obręcz… Moje oczy w tej chwili musiały wyglądać jak piłeczki do ping-ponga.Szybko pociągnęłam  za klamkę i schowałam dłoń ,aby tego nie widzieć.Nie wiedziałam ,czy Nathan ,który stał za mną to zauważył.


-Nathan?-zaczęłam nie pewnie.
-Co życzysz sobie na śniadanie?Przepraszam ,że tak bo lepiej było by dostać je od razu do łóżka.-uśmiechnął się lekko.
-W tedy to dopiero całe to śniadanie wylądowało by na tobie!-uśmiechnęłam się blado.
-Domyślam się.-roześmiał się słodko i poszedł zatelefonować.
Czy to możliwe? Co tu robi ten głupi pierścionek? Usiadłam na brzegu łóżka i wpatrywałam się w moją dłoń.
-Zamówiłem naleśniki ,mogą być?-zapytał po chwili siadając obok.
-Jasne.-odparłam.Chwyciłam jego dłoń i położyłam obok mojej.Patrzyłam się w nie ślepo i z otwartą buzią z emocji.Takie same dwie obrączki.
-O cholera!Co to jest?!-tym razem to Nath się wystraszył i błyskawicznie wstał z miejsca.
-Nathan ja nie wiem… ja nic nie wiem.-byłam bliska płaczu.Nie wiedziałam co się dzieje.Nie miałam ochoty ani siły na więcej niespodzianek.Pobudka w łóżku Sykesa to i tak był dla mnie nie lada szok…


-Co?To nie możliwe!-Nathan nerwowo chodził po pokoju ,a ja miałam ochotę skoczyć z balkonu.
-A może to tylko ,takie głupie pierścionki.-miałam nadzieję-Do cholery!No przecież nie mogliśmy wziąć ślubu po pijaku!-byłam załamana własną głupotą ,a moja złość z każdą minutą rosła.
-Dokładnie!Takie rzeczy dzieją się w  filmach ,a nie w realnym życiu!
-To jest jakiś żart…-Te obrączki na pewno nie znalazły się na naszych palcach bez powodu.Obawiam się więc ,że to o czym oboje myślimy mogło się wydarzyć.-Nathan przestał błądzić po pokoju i usiadł.Spojrzał na mnie z wyraźnym przerażeniem w oczach.
-Ale jak to…przecież nikt normalny nie powinien udzielać ślubu dwóm naćpanym debilom…-miałam załamany głos ,prawie że płakałam.
-To w końcu Las Vegas , więc kto wie czy ten ktoś też nie był jakiś pijany ,czy naćpany.
-Wiesz ,że trzeba jakoś anulować to coś?
-To przecież oczywiste ,ale obawiam się ,że to nie będzie takie łatwe.W końcu nie wiadomo gdzie to -zakreśliłam cudzysłów w powietrzu-coś się stało.
-Pewnie gdzieś niedaleko tego klubu ,ale mam nadzieje ,że to się będzie dało jakoś załatwić tak ,żeby nikt się o tym nie dowiedział.
-Musisz mi obiecać ,że nikt się o tym nie dowie –popatrzył mi prosto w oczy ,widać było ,że mówi śmiertelnie poważnie.-jak by to gdzieś wyciekło to boje się nawet pomyśleć…Chłopakom lepiej też się nie chwalić.
-Nikt się nie dowie… Szkoda ,że żadne z nas wtedy nie pomyślało o konsekwencjach.W ogóle to uważam ,że to musiał być jakiś głupi zakład bo jak ja z tobą mogłabym… co prawda byłam lekko nie poczytalna ,ale…
-Ja pewnie też miałem kompletnie zaćmiony mózg. Ta teoria z zakładem wcale nie jest taka głupia.
-Gdybym nie poszła na ten wasz koncert do tego głupiego klubu nic by się nie wydarzyło.
-Chcesz powiedzieć ,że to przeze mnie?
-A może nie?-odruchowo stałam i zaczęłam chodzić bez celu po pokoju.-Nie , to znaczy nie to chciałam powiedzieć ,ale w sumie to…
-Może to i trochę przeze mnie ,ale wybacz mi ,że nie jestem jasnowidzem i nie przewidziałem ,że się to tak skończy.-był wyraźnie zdenerwowany.
-Nath …nie chcę ,żebyśmy się nawzajem oskarżali kogo to wina ,bo wina leży po środku.
-Masz racje.-spoglądał ślepo przez okno.
-To może?-westchnęłam ciężko.-Masz jakiś samochód?Pojeździlibyśmy po mieście i poszukali jakiejś kaplicy ,nie wiem…
-Ok ,pójdę po kluczyki do Kevina i zaraz wracam.
Nathan zachwycony moim genialnym pomysłem wyszedł z pokoju.Postanowiłam rozejrzeć się jeszcze po pokoju.W końcu bez śladu zniknęły moje szpilki i torebka z najpotrzebniejszymi mi teraz rzeczami.Tak ,telefon chyba przydałabym się najbardziej.Przydało by się w końcu zadzwonić do Amy i Ryana i oznajmić im ,że żyję.Popatrzyłam pod łóżkiem ,ale nie było tam ani śladu moich rzeczy ,w łazience tak samo.Tym czasem usłyszałam jak Nathan wchodzi do pokoju.Wyszłam z łazienki gwałtownie otwierając drzwi.Przy okazji musieliśmy się oczywiście zderzyć.
-Przepraszam… nic ci nie jest?-zapytałam gdy zobaczyłam ,że chłopak dostał drzwiami.
-Nie ,ale i tak ledwo żyje.-odparł oszołomiony.
Było mi tak przykro.Ta cała sytuacja po imprezie jak by wszystko popsuła.Dziś kłóciliśmy się ,byliśmy na siebie wściekli ,a jeszcze przedwczoraj spędziliśmy romantyczny wieczór pod wierzą Eiffla.Stałam chwilkę i patrzyłam w jego zielono-niebieskie tęczówki ,widać było po nich że Nathan nie czuje się dziś najlepiej i dokucza mu kac.Z resztą podobnie jak mi.
-To jedziemy?-zapytał masując obolałe miejsce nad skronią.
-A mógłbyś mnie dostarczyć do domu?Chciałam tylko porozmawiać z ciotką i wujkiem bo pewnie się martwią.


Nathan bez problemu się zgodził zawieść mnie do domu.Przez całą drogę rozmawialiśmy sporadycznie.Nareszcie dojechaliśmy na miejsce.Od razu jak oparzona wyleciałam z samochodu i popędziłam do drzwi za mną oczywiście ruszył kierowca.
-Lepiej będzie jak zostaniesz w samochodzie.
-Nie chcesz małej grupy wsparcia?
-Nie dziękuje.Zaczekaj z 15 minut , pogadam z nimi i pojedziemy -podniosłam ton.-wiesz gdzie.
-No właśnie nie wiem.
-Nathan…-przewróciłam oczami ,a następnie popatrzyłam znacząco w stronę samochodu po czym chłopak posłusznie udał się do niego ,a ja mogłam spokojnie zapukać do drzwi i wszystko wyjaśnić Amy i Ryanowi.
Po chwili pukania do drzwi otworzyła mi ciotka.
-April gdzieś ty tak balowała?-zapytała z troską ,widać było ,że cieszy się z tego ,że przyszłam do domu cała i zdrowa. Ale na kacu chyba nie wyglądałam tak bardzo tragicznie?
-To długa historia ciociu.-przekroczyłam próg drzwi i udałam się do salonu.
-Po pierwsze to przepraszam ,że przez całą noc nie dawałam oznak życia.Po tym koncercie w klubie poszłam na małą imprezę i tak jakoś się przeciągło.W dodatku zgubiłam gdzieś telefon...
O matko...Było mi tak wstyd!Sama nie wiedziałam jak mam się tłumaczyć , miałam tylko nadzieje ,że Amy okaże się wyrozumiała i nie powie nic mamie.
-Wciągło cię Vegas kochanie.-mówiła spokojnie.-To prawda , niepokoiłam się o ciebie ,ale tak naprawdę to dopiero rano zorientowaliśmy się ,że nie wróciłaś na noc.-z lekkim zakłopotaniem podrapała się po głowie.No proszę ,czyli jednak nie dostanę opiepszu jak oczekiwałam.
-Proszę tylko nie mów nic moim rodzicom ,oni by mnie zabili.
-Nas też by zabili…no ,ale już po fakcie ,dobrze że się znalazłaś.Tylko na przyszłość informuj mnie o takich nocnych balangach ,dobrze?
-Oczywiście przepraszam ,że was tak nastraszyłam.A gdzie Ryan?
-Jak zwykle od rana w pracy ,nawet nie wiem czy zorientował się ,że nie wróciłaś.-wzruszyła ramionami.
-To nawet lepiej.-uśmiechnęłam się lekko.-Wiesz ciociu muszę lecieć coś załatwić ,tak że wrócę za parę godzin.
-April…tylko wróć na noc.-uśmiechnęła się.
-Obiecuje ,że tym razem będę!Cześć!-wyszłam z domu zadowolona z rekcji ciotki.
No proszę nie było wcale tak strasznie ,z resztą nie potrzebnie się obawiałam ,w końcu ona jest trochę młodsza od mojej mamy i bardziej mnie rozumie.Mama od razu zrobiła by mi awanturę ,a Amy dopiero rano zorientowała się ,że nie wróciłam!Wsiadłam do samochodu w którym czekał na mnie zdziwiony Nathan.
-Ooo co ty taka happy?
-A dlaczego mam nie być happy?-chociaż w sumie to znalazło by się kilka powodów...
-Nikogo w domu nie było ,czy co?
-Nie.-uśmiechnęłam się -Była moja ciocia.
-I?
-Nic.-wzruszyłam zadowolona ramionami.
-Odnoszę wrażenie ,że mówisz do mnie jakimś tajemniczym językiem delfinów.
-Nathan…-zrobiłam przez śmiech facepalma.
- Nie chcesz to nie mów ,że masz szlaban.-powiedział śmiejąc się ze mnie.
-Ja szlaban?No chyba nie jestem dzieckiem.
-Teoretycznie to nie.
-Dobra ,po prostu mam zajebistą ciotkę ,która nawet nie skapnęła się ,że balowałam całą noc.
-Wow!Chciałbym ja poznać.
-Może będzie ci kiedyś dane ,a na razie to chyba musimy coś załatwić prawda?-spoważniałam przypominając sobie o najważniejszej sprawie.
-Wszystko świetnie tylko ,że w moim GPS nie ma żadnych przystanków pod nazwą „tam można wziąć ślub po pijaku z byle kim”.
-A co myślisz ,że ja niby pamiętam gdzie to było?
-Dobra bo znowu będziemy się kłócić .Jakoś to znajdziemy… może.
-Nie gadaj tylko jedź pod ten nieszczęsny klub.

------------------------------------------------------------------------------
Joł joł ;)

Ermmm wyszło mi coś takiego.Poniosła mnie fantazja ,wiem xd Za dużo dialogów trochę :/
A tak po za tym to dziś mam dzień  użalania się nad moim marnym losem uczennicy.Wiadomo o co chodzi.Nowa szkołą ,nowa klasa ,wszystko nowe.
Będę się starała jak mogę ,aby wraz z rozpoczęciem roku szkolnego dodawać rozdziały normalnie.Chociaż może się zdarzyć ,że mogą być tylko w weekendy. :( pożyjemy ,zobaczymy.
Kończę i już gimnastykuję sie nad następnym ;)

3 komentarze:

  1. O matko, Trojkacie ^^
    Jestes zajebista xp Hahahaha slub po pijaku? xD
    Nooo ladnie ^^ sama bym tego lepiej nie wykombinowala xp Geniusz xd
    Faktycznie Vegas ich wciagnelo i to konkretnie xd
    Swoja droga, wziela slub z Syksem i jeszcze narzeka? xD ja tam bym sie cieszyla :D haha :D

    Wspolczuje ze juz rok szkolny sie zaczal... Ale to samo czeka mnie za miesiac a jeszcze wczesniej nauka na poprawki -.- No w kazdym badz razie czekam na kolejhy poki jeszcze nie masz haosu w szkole :) Buuuuuziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Anią ^^ Jesteś genialna!
    Sama bym tego lepiej nie wymyśliła ;D
    W ogóle bym nie wpadła na taki genialny pomysł ;D
    Na prawdę jestem pod wrażeniem! ;**
    No i też bym się cieszyła a nie narzekała i kłóciła z mężem ^_^
    Dobra koniec gadania, czekam na nexta :)
    Weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Ślub po pijaku?? hehe;p Genialny pomysł;pp Nathan ma żonę;pp Bo kojtnę;p hehe;p
    Boskie;p Fanie napisany;pp
    Już się nie mogę doczekać co dalej;pp

    PS The Wanted i April powinni na klęczkach podziękować BigKev za opiekę;p

    OdpowiedzUsuń