-Bo widzisz
–wstał z pościeli ,był w samych czerwonych bokserkach –ja chyba nic nie
pamiętam.-wycedził znów drapiąc się po czuprynie.
-Super!No po
prostu świetnie!-podniosłam głos.Byłam co raz bardziej zła.Na siebie ,na Sykesa
,na tą całą szaloną sytuację po prostu na wszystko… Bez życia usiadłam na
brzegu łóżka.
-Ap.-zaczął
łagodnie. Poczułam dłoń chłopaka na swoim ramieniu.
-Widziałeś
gdzieś moje ubrania?-podniosłam wzrok pytając ,a on rozejrzał się.
-Nie ,ale w tym
wyglądasz całkiem dobrze.-lekko się uśmiechnął ,ale gdy zobaczył moja twarz nie
wyrażającą żadnych emocji dodał -Ubiorę się i poszukam.
Jak
powiedział , tak zrobił i po chwili był już ubrany.Potem oznajmił ,że idzie do
łazienki.
-Ap!Znalazłem
twoje spodnie ,czy coś takiego.-usłyszałam głos z korytarzu i zobaczyłam Nathana
z moimi leginsami w ręce.
-Dzięki ,ale
jak coś to to są leginsy.
Błyskawicznie je założyłam. Jeszcze tylko ,bluzka
,buty i torebka. -.- Odruchowo spojrzałam na zegarek , wskazywał godzinę
13.Dodatkowo spanikowałam.Nawet nie mówiłam Ryanowi i Amy ,że nie wrócę na noc
,a jest już po południu… W tej chwili najchętniej pojechałabym do domu ,wzięła
zimny prysznic , kilka opakowań tabletek przeciwbólowych i udawała ,że wcale nic takiego się nie stało.Ktoś zaczął pukać do drzwi ,Nath od razu poszedł otworzyć.
-Hej młody ,
żyjesz?-usłyszałam znajomy mi głos.
-Eh ledwo co
,a jak z resztą?
-Też nie
lepiej.Robimy zebranie u Toma w pokoju.
-Ok ,zaraz
będę.
Zamknięcie
drzwi i kroki chłopaka.
-Nathan ,ja
muszę jak najszybciej dostać się do domu.-mówiłam zdenerwowana.
-Wiem
,wiem.Słuchaj April , pójdziesz ze mną na zebranie.Trzeba to wszystko jakoś
ogarnąć i wyjaśnić.
-Zebranie po
imprezie…-westchnęłam ciężko.Jak mam tam iść skoro nawet nie pamiętam połowy
wieczoru.A co dopiero jak wyjaśnić ,że znajduje się w hotelu The Wanted…
Poszłam do
łazienki.Gdy wróciłam Nathan powiedział ,że pożyczy mi swoje białe conversy.W
prawdzie o kilka numerów za duże ,ale przynajmniej nie będę bosa.Z resztą to
nawet bez znaczenia bo i tak bardziej tragiczniej chyba wyglądać się nie da.Miałam
wrażenie ,że to nie najlepszy pomysł ,a moja obecność na tym zebraniu nic nie
wniesie ,ale mimo wszystko zgodziłam się i oboje poszliśmy do pokoju niejakiego Toma.
-Hej.-przywitałam
się ,gdy weszłam do pomieszczenia.Było ono trochę większe niż pokój Nathana.Obok
łózka stała kanapa i dwa fotele na których leżeli członkowie zespołu.
-April
,tak?-odezwał się chłopak z tatuażami i lokami na głowie.Kompletnie nie pamiętałam jego imienia.
-Tak…
my wczoraj –zaczęłam.
-Wiecie ,
tak sobie gadaliśmy i myśleliśmy...-zaczął chyba Tom?
-Wy
myśleliście!?Wow!-przerwał mu sarkastycznie Nath za co brunet posłał mu wrogie
spojrzenie.
-I
stwierdziliśmy ,że nikt za bardzo niczego nie pamięta ,no chyba ,że wy
coś?-zapytał z wyraźną nadzieją w głosie.
-No nie wiem
jak April -spojrzał na mnie kątem oka -ale ja mam w głowie czarną dziurę.-odparł wzruszając ramionami Nathan.
-Ja też
niestety nic.
Czułam się z tą nie wiedzą okropnie ,chociaż gdybym wiedziała co się
wydarzyło nie byłabym wtedy na siebie ,ani innych taka zła.A tak to pustka ,kompletna pustka w mojej głowie.
-No to
jesteśmy w kompletniej dupie…-odezwał się Loczek rozwalony na kanapie.
-Jay…-upomniał
go Siva.Tak akurat jego imię zapamiętałam pewnie dlatego ,że jest dosyć nie
spotykane ,a sam jego właściciel wyglądem wyróżnia się od reszty.-Ale pomyślcie
dobrze może chociaż początek skojarzycie?-dokończył mulat.
-No…ja tylko
pamiętam ,że śpiewaliśmy w tym klubie.
-Tom , to
akurat wszyscy pamiętają.-odezwała się tym razem łysy.To był chyba Max.
-No i po
występie zaczęła się impreza…ale to jest nie możliwe ,że tam się tak schlaliśmy
nie do nieprzytomności. Przecież nawet jak dużo wypijemy to zawsze coś
pamiętamy może nie wyraźnie ,ale jednak pamiętamy co nie?-wypowiedział się Tom.
-Dobrze
gadasz Parker…Chociaż kiedyś to kompletnie nic nie pamiętaliśmy!
-Nigdy nie
zapomnę tej pobudki po imprezie w Tokio-spojrzał w sufit Jay.
-Pamiętacie?Wszyscy
potem szukaliśmy Loczka ,a ten kimał sobie smacznie w wannie cały owinięty
papierem toaletowym!-zarechotał brunet na co cała reszta mu przy przy wtórowała.
-Potem
okazało się ,że dosypali nam coś do tych babeczek z automatu.
-Myślicie że
w Vegas było podobnie?-zaniepokoiłam się.
-My nie
myślimy , my to wiemy!
-No
właśnie…-westchnął zamyślony Siva.
Załamałam
ręce.Nikt nic nie pamiętał.Mogliśmy tylko podejrzewać i snuć jakiekolwiek prawdopodobne
scenariusze.
W momencie po pokoju rozbiegło się pukanie.Na ten sygnał całą piątka podniosłą się z
kanap.Siva zgłosił się na ochotnika i poszedł otworzyć.Po chwili do pokoju
wszedł mężczyzna w średnim wieku na co wszyscy podnieśli się z
miejsca.Wyglądało to mniej więcej jak by do domu przyszedł ojciec przed końcem
imprezy i wszystkie dzieci były w panice.
-O Big Kev
jak dobrze Cie widzieć!-Tom próbował udawać nie skacowanego , podobnie jak
reszta.
-Dobra ,
dobra darujcie sobie ja przecież o wszystkim
wiem.Jak myślicie ,że niby jakim tajemniczym sposobem się tu
znaleźliście?-oznajmił na co wszyscy zrobili wielkie oczy.
-Ale ,że
co?-nie kumał dalej Jay.
-No w sensie
,że w hotelu!-mężczyzna usiadł wygodnie na wolnym krześle.-Jak zwykle po występie
poniósł was melanż.-wzruszył ramionami jak by to była najoczywistsza rzecz na
świecie.
-Czyli
,gdzie ty nas właściwie znalazłeś?
-O!To to
dopiero jest historia. Otóż niejaki Thomas Parker zadzwonił do mnie tuż nad ranem cały zrozpaczony i
chyba jeszcze bardziej pijany.Powiedział ,że znajduje się na pustyni i tkwi tam
z całą resztą w samochodzie w którym skończyło się paliwo.Więc jako ,że muszę
się wami opiekować bo macie rozum pięciolatków przyjechałem na miejsce które
było trochę oddalone od Vegas.Podjechałem po was naszym Vanem ,wpakowałem
wszystkich pół przytomnych do środka i zawiozłem do hotelu.
-Co?Ja?!-zdziwił
się Tom.
-Ale ,że na
jakiej pustyni?I jeszcze w samochodzie?!
Wszyscy
mieli zaskoczone miny ,błądzili ślepo wzrokiem próbując sobie przypomnieć
historię opowiadaną przez Kevina.
-A teraz
dziękujcie mi za to ,że do teraz nie gnijecie na pustyni.- Big Kev rozłożył
ręce i wszyscy jak jedne mąż dusili go w uściskach i podziękowaniach.
-A
Nano?-zapytał z przerażeniem Jay odsuwając się od ochroniarza.
-Nooo…-westchnął-Z
Nano tu już będziecie sobie to sami wyjaśnić.-na te słowa wszystkim zrzedły
miny.
-Jakoś to
będzie.
-No jakoś…
-Dobra
chłopaki wy obmyślajcie plan udobruchania Nano ,a ja zajmę się jakimś
śniadaniem.-odparł ochroniarz.
Nathan
spojrzał na mnie pytająco.-To my się ulotnimy.-odparł.
-Ok ,jak
wolicie.-Max uśmiechnął się wymownie ,a Nathan rzucił w niego poduszką.
-Ej ej
,młody!
-Idę z tego
domu wariatów.Cześć!-pomachał na pożegnanie i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
Wyszliśmy na
korytarz ,pokój Nathana znajdował się o dwa pokoje dalej na przeciwko .Niby
parę metrów ,a jednak musiało się coś wydarzyć… W korytarzu minęła nas pokojówka.Znałam
ją trochę z widzenia ,ale nie pamiętałam imienia.Od razu przypomniała mi się
Joann.A co jeśli by mnie tu zobaczyła!? Z Nathanem ,w jego koszulce , w jego
pokoju.Nie wiem ,czy wtedy w poniedziałek musiałabym iść do pracy… W nadziei
,że nikogo więcej nie spotkam ,ani że nikt nie spotka przypadkiem mnie
położyłam dłoń na klamce do drzwi pokoju z nr 349.I zobaczyłam to... Moja dłoń
,niby wszystko byłoby z nią w porządku ,gdyby nie to ,że na moim palcu widniała
tajemnicza złota obręcz… Moje oczy w tej chwili musiały wyglądać jak piłeczki
do ping-ponga.Szybko pociągnęłam za
klamkę i schowałam dłoń ,aby tego nie widzieć.Nie wiedziałam ,czy Nathan ,który
stał za mną to zauważył.
-Nathan?-zaczęłam
nie pewnie.
-Co życzysz
sobie na śniadanie?Przepraszam ,że tak bo lepiej było by dostać je od razu do
łóżka.-uśmiechnął się lekko.
-W tedy to
dopiero całe to śniadanie wylądowało by na tobie!-uśmiechnęłam się blado.
-Domyślam
się.-roześmiał się słodko i poszedł zatelefonować.
Czy to
możliwe? Co tu robi ten głupi pierścionek? Usiadłam na brzegu łóżka i
wpatrywałam się w moją dłoń.
-Zamówiłem
naleśniki ,mogą być?-zapytał po chwili siadając obok.
-Jasne.-odparłam.Chwyciłam
jego dłoń i położyłam obok mojej.Patrzyłam się w nie ślepo i z otwartą buzią z
emocji.Takie same dwie obrączki.
-O
cholera!Co to jest?!-tym razem to Nath się wystraszył i błyskawicznie wstał z
miejsca.
-Nathan ja
nie wiem… ja nic nie wiem.-byłam bliska płaczu.Nie wiedziałam co się dzieje.Nie
miałam ochoty ani siły na więcej niespodzianek.Pobudka w łóżku Sykesa to i tak
był dla mnie nie lada szok…
-Co?To nie
możliwe!-Nathan nerwowo chodził po pokoju ,a ja miałam ochotę skoczyć z
balkonu.
-A może to
tylko ,takie głupie pierścionki.-miałam nadzieję-Do cholery!No przecież
nie mogliśmy wziąć ślubu po pijaku!-byłam załamana własną głupotą ,a moja złość
z każdą minutą rosła.
-Dokładnie!Takie
rzeczy dzieją się w filmach ,a nie w
realnym życiu!
-To jest
jakiś żart…-Te obrączki na pewno nie znalazły się na naszych palcach bez powodu.Obawiam
się więc ,że to o czym oboje myślimy mogło się wydarzyć.-Nathan przestał
błądzić po pokoju i usiadł.Spojrzał na mnie z wyraźnym przerażeniem w oczach.
-Ale jak
to…przecież nikt normalny nie powinien udzielać ślubu dwóm naćpanym debilom…-miałam
załamany głos ,prawie że płakałam.
-To w końcu
Las Vegas , więc kto wie czy ten ktoś też nie był jakiś pijany ,czy naćpany.
-Wiesz ,że
trzeba jakoś anulować to coś?
-To przecież
oczywiste ,ale obawiam się ,że to nie będzie takie łatwe.W końcu nie wiadomo
gdzie to -zakreśliłam cudzysłów w powietrzu-coś się stało.
-Pewnie
gdzieś niedaleko tego klubu ,ale mam nadzieje ,że to się będzie dało jakoś
załatwić tak ,żeby nikt się o tym nie dowiedział.
-Musisz mi
obiecać ,że nikt się o tym nie dowie –popatrzył mi prosto w oczy ,widać było
,że mówi śmiertelnie poważnie.-jak by to gdzieś wyciekło to boje się nawet
pomyśleć…Chłopakom lepiej też się nie chwalić.
-Nikt się
nie dowie… Szkoda ,że żadne z nas wtedy nie pomyślało o konsekwencjach.W ogóle
to uważam ,że to musiał być jakiś głupi zakład bo jak ja z tobą mogłabym… co
prawda byłam lekko nie poczytalna ,ale…
-Ja pewnie
też miałem kompletnie zaćmiony mózg. Ta teoria z zakładem wcale nie jest taka
głupia.
-Gdybym nie
poszła na ten wasz koncert do tego głupiego klubu nic by się nie wydarzyło.
-Chcesz
powiedzieć ,że to przeze mnie?
-A może nie?-odruchowo
stałam i zaczęłam chodzić bez celu po pokoju.-Nie , to znaczy nie to chciałam
powiedzieć ,ale w sumie to…
-Może to i
trochę przeze mnie ,ale wybacz mi ,że nie jestem jasnowidzem i nie
przewidziałem ,że się to tak skończy.-był wyraźnie zdenerwowany.
-Nath …nie
chcę ,żebyśmy się nawzajem oskarżali kogo to wina ,bo wina leży po środku.
-Masz racje.-spoglądał
ślepo przez okno.
-To
może?-westchnęłam ciężko.-Masz jakiś samochód?Pojeździlibyśmy po mieście i
poszukali jakiejś kaplicy ,nie wiem…
-Ok ,pójdę
po kluczyki do Kevina i zaraz wracam.
Nathan
zachwycony moim genialnym pomysłem wyszedł z pokoju.Postanowiłam rozejrzeć się
jeszcze po pokoju.W końcu bez śladu zniknęły moje szpilki i torebka z
najpotrzebniejszymi mi teraz rzeczami.Tak ,telefon chyba przydałabym się
najbardziej.Przydało by się w końcu zadzwonić do Amy i Ryana i oznajmić im ,że
żyję.Popatrzyłam pod łóżkiem ,ale nie było tam ani śladu moich rzeczy ,w łazience
tak samo.Tym czasem usłyszałam jak Nathan wchodzi do pokoju.Wyszłam z łazienki
gwałtownie otwierając drzwi.Przy okazji musieliśmy się oczywiście zderzyć.
-Przepraszam…
nic ci nie jest?-zapytałam gdy zobaczyłam ,że chłopak dostał drzwiami.
-Nie ,ale i
tak ledwo żyje.-odparł oszołomiony.
Było mi tak
przykro.Ta cała sytuacja po imprezie jak by wszystko popsuła.Dziś kłóciliśmy
się ,byliśmy na siebie wściekli ,a jeszcze przedwczoraj spędziliśmy romantyczny
wieczór pod wierzą Eiffla.Stałam chwilkę i patrzyłam w jego zielono-niebieskie
tęczówki ,widać było po nich że Nathan nie czuje się dziś najlepiej i dokucza
mu kac.Z resztą podobnie jak mi.
-To
jedziemy?-zapytał masując obolałe miejsce nad skronią.
-A mógłbyś
mnie dostarczyć do domu?Chciałam tylko porozmawiać z ciotką i wujkiem bo pewnie
się martwią.
Nathan bez
problemu się zgodził zawieść mnie do domu.Przez całą drogę rozmawialiśmy
sporadycznie.Nareszcie dojechaliśmy na miejsce.Od razu jak oparzona wyleciałam
z samochodu i popędziłam do drzwi za mną oczywiście ruszył kierowca.
-Lepiej
będzie jak zostaniesz w samochodzie.
-Nie chcesz
małej grupy wsparcia?
-Nie
dziękuje.Zaczekaj z 15 minut , pogadam z nimi i pojedziemy -podniosłam ton.-wiesz gdzie.
-No właśnie
nie wiem.
-Nathan…-przewróciłam
oczami ,a następnie popatrzyłam znacząco w stronę samochodu po czym chłopak
posłusznie udał się do niego ,a ja mogłam spokojnie zapukać do drzwi i wszystko
wyjaśnić Amy i Ryanowi.
Po chwili pukania
do drzwi otworzyła mi ciotka.
-April
gdzieś ty tak balowała?-zapytała z troską ,widać było ,że cieszy się z tego ,że przyszłam do domu cała i zdrowa. Ale na kacu chyba nie wyglądałam tak
bardzo tragicznie?
-To długa
historia ciociu.-przekroczyłam próg drzwi i udałam się do salonu.
-Po pierwsze
to przepraszam ,że przez całą noc nie dawałam oznak życia.Po tym koncercie w
klubie poszłam na małą imprezę i tak jakoś się przeciągło.W dodatku zgubiłam gdzieś
telefon...
O matko...Było
mi tak wstyd!Sama nie wiedziałam jak mam się tłumaczyć , miałam tylko nadzieje
,że Amy okaże się wyrozumiała i nie powie nic mamie.
-Wciągło cię
Vegas kochanie.-mówiła spokojnie.-To prawda , niepokoiłam się o ciebie ,ale tak
naprawdę to dopiero rano zorientowaliśmy się ,że nie wróciłaś na noc.-z
lekkim zakłopotaniem podrapała się po głowie.No proszę ,czyli jednak nie
dostanę opiepszu jak oczekiwałam.
-Proszę
tylko nie mów nic moim rodzicom ,oni by mnie zabili.
-Nas też by
zabili…no ,ale już po fakcie ,dobrze że się znalazłaś.Tylko na przyszłość
informuj mnie o takich nocnych balangach ,dobrze?
-Oczywiście
przepraszam ,że was tak nastraszyłam.A gdzie Ryan?
-Jak zwykle
od rana w pracy ,nawet nie wiem czy zorientował się ,że nie wróciłaś.-wzruszyła
ramionami.
-To nawet
lepiej.-uśmiechnęłam się lekko.-Wiesz ciociu muszę lecieć coś załatwić ,tak że
wrócę za parę godzin.
-April…tylko
wróć na noc.-uśmiechnęła się.
-Obiecuje
,że tym razem będę!Cześć!-wyszłam z domu zadowolona z rekcji ciotki.
No proszę
nie było wcale tak strasznie ,z resztą nie potrzebnie się obawiałam ,w końcu
ona jest trochę młodsza od mojej mamy i bardziej mnie rozumie.Mama od razu
zrobiła by mi awanturę ,a Amy dopiero rano zorientowała się ,że nie
wróciłam!Wsiadłam do samochodu w którym czekał na mnie zdziwiony Nathan.
-Ooo co ty
taka happy?
-A dlaczego
mam nie być happy?-chociaż w sumie to znalazło by się kilka powodów...
-Nikogo w
domu nie było ,czy co?
-Nie.-uśmiechnęłam
się -Była moja ciocia.
-I?
-Nic.-wzruszyłam
zadowolona ramionami.
-Odnoszę
wrażenie ,że mówisz do mnie jakimś tajemniczym językiem delfinów.
-Nathan…-zrobiłam
przez śmiech facepalma.
- Nie chcesz
to nie mów ,że masz szlaban.-powiedział śmiejąc się ze mnie.
-Ja
szlaban?No chyba nie jestem dzieckiem.
-Teoretycznie
to nie.
-Dobra ,po
prostu mam zajebistą ciotkę ,która nawet nie skapnęła się ,że balowałam całą
noc.
-Wow!Chciałbym
ja poznać.
-Może będzie
ci kiedyś dane ,a na razie to chyba musimy coś załatwić prawda?-spoważniałam przypominając sobie o najważniejszej sprawie.
-Wszystko świetnie
tylko ,że w moim GPS nie ma żadnych przystanków pod nazwą „tam można wziąć ślub
po pijaku z byle kim”.
-A co
myślisz ,że ja niby pamiętam gdzie to było?
-Dobra bo
znowu będziemy się kłócić .Jakoś to znajdziemy… może.
-Nie gadaj
tylko jedź pod ten nieszczęsny klub.
------------------------------------------------------------------------------
Joł joł ;)
Ermmm wyszło mi coś takiego.Poniosła mnie fantazja ,wiem xd Za dużo dialogów trochę :/
A tak po za tym to dziś mam dzień użalania się nad moim marnym losem uczennicy.Wiadomo o co chodzi.Nowa szkołą ,nowa klasa ,wszystko nowe.
Będę się starała jak mogę ,aby wraz z rozpoczęciem roku szkolnego dodawać rozdziały normalnie.Chociaż może się zdarzyć ,że mogą być tylko w weekendy. :( pożyjemy ,zobaczymy.
Kończę i już gimnastykuję sie nad następnym ;)
O matko, Trojkacie ^^
OdpowiedzUsuńJestes zajebista xp Hahahaha slub po pijaku? xD
Nooo ladnie ^^ sama bym tego lepiej nie wykombinowala xp Geniusz xd
Faktycznie Vegas ich wciagnelo i to konkretnie xd
Swoja droga, wziela slub z Syksem i jeszcze narzeka? xD ja tam bym sie cieszyla :D haha :D
Wspolczuje ze juz rok szkolny sie zaczal... Ale to samo czeka mnie za miesiac a jeszcze wczesniej nauka na poprawki -.- No w kazdym badz razie czekam na kolejhy poki jeszcze nie masz haosu w szkole :) Buuuuuziaki ;***
Zgadzam się z Anią ^^ Jesteś genialna!
OdpowiedzUsuńSama bym tego lepiej nie wymyśliła ;D
W ogóle bym nie wpadła na taki genialny pomysł ;D
Na prawdę jestem pod wrażeniem! ;**
No i też bym się cieszyła a nie narzekała i kłóciła z mężem ^_^
Dobra koniec gadania, czekam na nexta :)
Weny ;***
OMG! Ślub po pijaku?? hehe;p Genialny pomysł;pp Nathan ma żonę;pp Bo kojtnę;p hehe;p
OdpowiedzUsuńBoskie;p Fanie napisany;pp
Już się nie mogę doczekać co dalej;pp
PS The Wanted i April powinni na klęczkach podziękować BigKev za opiekę;p