Resztę podróży ,
czyli jakąś godzinę błądzenia po mieście rozmawialiśmy sporadycznie ,żadne z nas nie
chciało dłużej ciągnąć tematu wczorajszej nocy ,ale pewnie oboje myśleliśmy
ciągle co mogło się wydarzyć .Chciałam o tym jak najszybciej zapomnieć jednak
było to nieuniknione.W zasadzie to objechaliśmy całą jego okolicę szukając
tego głupiego urzędu ślubnego i nic!Nath nie chciał pytać ludzi bo już od razu
według niego wszyscy by się dowiedzieli i zrobiła by się afera... Może i miał
rację ,ale dalej nie mogę do siebie dopuścić myśli ,że prawdopodobnie jesteśmy małżeństwem.Raczej obstawiam ,że to był jakiś głupi zakład autorstwa tych pijanych niedorozwojów.Przez tą bezsensowną sytuację ciągle się sprzeczaliśmy. Dalej
jeździliśmy po Vegas nie odzywając się do siebie ,aż w końcu dotarliśmy do
największego i najsławniejszego kasyna w mieście z nadzieją ,że w to w tamtejszej
kaplicy obok doszło do zajścia przez które na naszych rękach znalazły się
obrączki.Po niedługim błądzeniu znaleźliśmy się w kaplicy.Na miejscu
powitał nas jakiś dziwny typ w obciachowej hawajskiej koszuli.Stał na taborecie i montował zasłony w oknach.
-Aaa to
wy!-gdy usłyszał ,że weszliśmy poparzył w naszą stronę.
Boże ,jacy
znowu my?!-pomyślałam.
-My byliśmy
tu wczoraj?-zaczął nie peniw Nath.
-Wy i
jeszcze inni.Tak ,tak była piątka chłopaków i jedna dziewczyna.-zszedł z taboretu i do nas podszedł.-A o co tak
właściwie chodzi?
-Przypuszczamy
,że prawdopodobnie…-Nathan nabrał powietrza w usta –wzięliśmy tu ślub.-powiedział jak
najbardziej poważnie ,na co mężczyzna dał w śmiech.Automatycznie popatrzyliśmy na siebie widząc jego reakcje.
-My nic ze
wczorajszej nocy nie pamiętamy.-zaczęłam.-Jak to się stało?
-Chodźcie
,nie będziemy tu tak stać.-wskazał zachęcająco ręką na na ławke.Nie pewnie
usiedliśmy.
-No więc…
Wczoraj ,a właściwie to dzisiaj około 1 w nocy odbywał się tu ślub.Mały
,kameralny ,taki tam.-facet mówił ,a ja tylko co chwilę patrzyłam przestraszona
na Nathana.-Nie ,nie spokojnie ,ale nie wasz!
-Zaraz
,czyli my nie wzięliśmy tu ślubu?!-dopytywałam zdenerwowana.
-Hmmm nie
wiem jak to dokładnie było.W każdym bądź razie odbywała się tu ta impreza i nie
mam pojęcia skąd ,ale wzięliście się tu całą ekipom schlani w cztery strony świata.Taki brunet…. Nie wiem jak on się
nazywał… w każdym bądź razie awanturował się ,że chce tu zamówić sobie ślub.
-Boże…-zasłoniłam
usta dłonią.Oboje z Nathanem z zaciekawieniem wsłuchiwaliśmy się w każde słowo historii opowiadanej przez mężczyznę.
-Byliście
straszne głośni ,a tamten najbardziej się awanturował.Krzyczał ,że tylko
pojedzie do Los Angeles i przywiezie tu swoją dziewczynę. Chcieliście tu
koniecznie zorganizować ślub.
-Ale w takim
razie co robią te obrączki na naszych palcach?
-Sam nie
wiem.-wzruszył ramionami śmiejąc się pod nosem.-Potem wyszliście i
stwierdziliście ,że poszukacie jakiegoś auta ,aby dostać się do LA.
-Przecież
Kevin mówił ,że znalazł nas w jakimś samochodzie na pustyni!
Chciało mi się
śmiać.W dalszym ciągu nie wiedzieliśmy jak na naszych palcach znalazły się te
obrączki ,ale jednak cieszyłam się ,że chyba raczej nie wzięliśmy tego ślubu.Poczułam
ulgę.Wszystko powoli wracało do normy.W prawdzie dalej nie był nam znany dokładny
senariuszu wczorajszej imprezy ,ale teraz znaliśmy chociaż jej końcówkę… Podziękowaliśmy
facetowi za wyjaśnienia i wyraźniej zadowoleni wyszliśmy z budynku.
-To wszystko
przez naszego jakże ogarniętego Thomasa.-śmiał się Nathana.
-To on
chciał wziąć ślub ,a nie my!-byłam wręcz szczęśliwa.-Też czujesz taka ulgę?
-I to
jaką!-uśmiechnął się.
-Ale trzeba
jednak przyznać , że głupota nas nie
opuszcza.
-Oj nie.W
dodatku gdy jest przy nas pozostała czwórka ,przychodzi ze zdwojoną siłą.
-Chodź tu do
mnie.-powiedział .Teraz obje byliśmy spokojniejsi ,tak jak by spadł z nas ogromny
ciężar.Chłopak mocno mnie przytulił i pocałował w czoło ,a ja byłam zadowolona
z takiego zakończenia tej sprawy.
-A to.-wziął
moją dłoń i spojrzał na „ozdobę” na mojej dłoni.-lepiej będzie jeśli się tego
pozbędziemy.-zsunął złotą obręcz z mojego palca ,a potem ze swojego po czym
włożył do kieszeni w spodniach.
-Zostawisz
ją sobie na pamiątkę?
-A wiesz ,że
to nie jest wcale taki głupi pomysł!
-Nath…lepiej
je wyrzućmy.
-No ,ale
zmarnują się!
-A kto
chciałby używane obrączki co?
-No…dobra to
ty weź swoją.-podał mi pierścionek.-a ja wezmę swoją.
-W sumie
to….a wiesz co?Też je zatrzymam!
-I takie
podejście jest bardzo dobre!
-Przepraszam
,że na ciebie wcześniej krzyczałam i byłam taka wkurzona.
-Ja też cię
przepraszam ,bo zdenerwowałem się nie mniej niż ty.
-Ale
skończyło się za to idealnie.-uśmiechnęłam się.
-A może
skończyć jeszcze lepiej.-uniósł brew , zbliżył swoją twarz do mojej i
pocałował.
Miał takie
ciepłe usta…Poczułam się w tedy prawie tak jak wczoraj.Było pięknie ,chyba o
nic już nie musieliśmy się martwić.Po chwili oderwaliśmy się od siebie i
trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę samochodu.Było lepiej ,o wiele lepiej.Nathan zaoferował się ,że dostarczy mnie do domu.Byliśmy coraz bliżej domu Amy i Ryana ,ale nie byłam z tego powodu zadowolona.Wiedziałam ,że The Wanted muszą już wracać ,a ja zostanę w Vegas i nie spotkam tak szybko Nathana.Po paru minutach dojechaliśmy i czarny van
zaparkował
pod domem.
-Więc musimy
się pożegnać…-zaczęłam ,choć wcale nie miałam ochoty wysiadać z samochodu bez niego ,a co dopiero się z
nim żegnać…
-Znowu…
-Mam
nadzieję ,że się jeszcze zobaczymy wkrótce.
-Postaram
się do Ciebie przyjechać.Teraz będę zajęty ,z chłopakami mamy dużo pracy w LA ,
potem kilka koncertów gdzieś w Stanach…-posmutniał.
-Mimo to chciałabym ,abyśmy się jeszcze kiedyś spotkali mój niedoszły mężu.-uśmiechnęłam się lekko.
-Ja też mam
taką nadzieję moja była żono.-powiedział ciepło i odwzajemnił gest.
Na koniec został nam już tylko pożegnalny przytulas.Ze smutkiem ,że to już koniec
wysiadłam z samochodu.
-Wiesz
podobno po alkoholu ludzie robią rzeczy na ,które normalnie nie mieli by odwagi i czego chcę.-powiedział przez uchyloną szybę po czym dodał gazu i
odjechał.Byłam zaskoczona tym co powiedział! Czyżby Nath chciał mi tym coś
zasugerować? Cały czas o tym myślałam i nie mogłam pozbyć się z głowy jego
głosu.Otworzyłam bramkę i kierowałam się w stronę drzwi wejściowych domu ,a
jego słowa dalej rozbrzmiewały w mojej głowie.Drzwi domu były otwarte ,ściągnęłam
buty w przedpokoju i udałam się do kuchni gdzie nalałam do szklanki soku.Oparłam
się tyłem o blat i myślałam.
-O April
gdzie ty się podziewałaś?-zagadał mnie wujek.
-Byłam na
mieście ,takie tam…
-Z tym
chłopakiem?
-Co?-zapytałam głucho zamyślona.
-Byłaś na
mieście z tym chłopakiem ,który Cię tu podwiózł?
-Tak to mój
przyjaciel.-przyjaciel?Sama nie wiem ,czy mogę go tak zaklasyfikować.W prawdzie nie znamy się długo ,ale..
-Aaa
rozumiem.Nie dziwię się taka laska jak ty pewnie nie może się odpędzić od
chłopaków.
-Wujkuuu!-dostał solidną sujke w bok.-A
zdziwiłbyś się wcale nikt za mną nie lata ,zresztą to nawet dobrze.
-Dobrze?
-Nie
ważne.-machnęłam ręką.-Ide na górę.-położyłam pustą szklankę w zlewie ,by następnie szybkim krokiem pokonać schody i znaleść się w swoim pokoju.Miałam nie odpartą
potrzebę pogadania z Kat.Uruchomiłam laptopa ,wysłałam smsa do kuzynki i
czekałam na nią na skejpie.Co prawda u niej był teraz ranek ,ale czego nie robi
się dla przyjaciółki.;) Po chwili Katherine była dostępna.
-Hej
kuzynko!-powitała mnie cała radosna.Och muszę przyznać ,że brakowało mi jej
widoku.
-Witaj rudzielcu!Nie
obudziłam Cię czasem?
-Nie.W
zasadzie to i tak miałam prędzej czy później wstać.No ,ale opowiadaj co tam w
Vegas?
-No w sumie
to dużo i to bardzo dużo się dzieje.
-Oooo i
dlaczego mnie tam nie ma?
-To pakuj
tyłek w samolot i przyjeżdżaj!
-To nie jest
takie proste…pracuje.
-Co ty
pracujesz?No nie wieże!
-A wyobraź
sobie ,że pracuje i to w sklepie muzycznym!
-Wow!Zaskakujesz
mnie coraz bardziej Kat!A ile już tam sobie pracujesz?
-Już będzie
z tydzień.-wyprostowała się dumnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
-No no to
praca ostro wrę!
-Oczywiście
,a jak ,że by inaczej.No ,ale my u gadu gadu o mojej skromnej osobie ,a co u
ciebie Ap?
-U mnie
naprawdę się dzieje!
Opowiedziałam
jej całą historię kilku dni począwszy od pojawienia się Natha w hotelu do
dzisiejszego szalonego po południa.
-Noooo!Ty tam
naprawdę czasu nie marnujesz moja droga!-uśmiechałam sie jeszcze bardziej widząc jej reakcje ,którą już z góry przewidziałam.
-Weź nawet
nie żartuj.To poważna sprawa.
-Poważna
sprawa?Wzięcie ślubu po pijak to baaardzo poważna sprawa!-Kat ciągle się śmiała i gestykulowała rękoma jak to ma w zwyczaju.-Ale z
drugiej strony to przyznaj , Nath jest taaaki kochany!
-Kochany?-zdziwiłam
się jej wypowiedzią.
-No a
co!Przyjechał do tego twojego hotelu i się z tobą umówił i jeszcze dzwonił-
awwwww-A potem na ten ich występ Cie zaprosił i…
-No właśnie
i…
-Oj tam
no…ale ,żeś się wkurzyła!Chciałabym to widzieć!April Jeferson w akcji!
-Daj spokój.-spuściłam wzrok.Przypomniało mi się jak wrzeszczałam na Nathana.
-Boże ,ale
ja żałuję ,że mnie na tym ślubie nie było!Przecież ja powinnam być twoją
honorową druhną!
-No i tu się
z tobą zgodzę ,ale ostatecznie pragnę ci przypomnieć ,że do ślubu nie doszło.
-Oj tam szczególik-machnęła ręką.-Kurde!Ale
miałam nosa ,żeby was poznać!Naprawdę nie spodziewałam się ,że aż do takich
czynów po tym dojdzie!
-Tak Kat
jesteś matką tej znajomości!
-Oczywiście
i dlatego powinnam być druhną honorową!
-Może
następnym razem.
-Oooo
następnym powiadasz?-pomachała zabawnie brwiami.
-Oj no wiesz
nie to miałam na myśli…
-Jasne
jasne.
-A wiesz co
mi Nath dziś powiedział?Że podobno po alkoholu ludzie robią rzeczy na ,które
normalnie nie mieli by odwagi i to czego chcą.
-Nooo
gadasz!Mówie Ci on tobie chciał zasugerować coś tym.-i kolejne pomachanie
brwiami ze strony mojej rozmówczyni.
-Może….tak…myślę
,że tak.-kolejny raz zamyśliłam się.
-I?
-Co i?
-I co z tego
wywnioskowałaś?
-Jeszcze nic
,ale pracuję nad tym.Wiesz Kat musze kończyć ,zaraz będzie kolacja tak więc
żegnam Cię.
-Ok ,ale mam
nadzieje ,że się odezwiesz niedługo!
-No
pewnie-pokiwałam głową-To trzymaj się mi tam!
-Przesyłam
Ci wirtual hug!Pa pa.
Rozłączyłam
rozmowę ,wyłączyłam laptopa i położyłam się na łóżku.Wpatrywałam się w sufit i
myślałam o tym wszystkim.Może rzeczywiście Nath miał w jakimś stopniu
rację?Wtedy po pijaku chcieliśmy … przecież to bez
sensu!Zaraz.. chyba ,że on coś pamięta ,coś o czym ja nie mam zielonego pojęcia.Cholera.Nie no przecież
nie!
-April
kolacja!-usłyszałam wołający mnie głos cioci po czym posłusznie zbiegłam na
dół i zobaczyłam na stole trzy talerze zapełnione jedzeniem.
Kolacja była naprawdę pyszna bo okazała się być nią spagetti
bolonese ,czyli coś co kocham jeść.Po posiłku pomogłam cioci zmywać ,potem
trochę porozmawiałyśmy i oglądałyśmy TV.Nie miałam już na nic siły i ochoty
więc poszłam na górę.Wziełam orzeźwiającą kąpiel z mnóstwem piany ,przebrałam
się w pidżamę i poszłam spać. Zasnęłam od razu ,byłam zmęczona wydarzeniami
dzisiejszego dnia.
---------------------------------------------------------------------------------
Hey!
hmm no to tak... Nie wiem sama co napisać.Z rozdziału jestem zadowolona ,szczegulnie czytając miłe komentarze mam banana na twarzy ;) Chociaż szkoda mi ,że mało osób przeczytało.Chyba.Rozumiem bo w końcu powrót do szkoły itp. ja też nie miałam za dużo czasu dla bloga.Uratowały mnie to ,że te rozdziały napisałam jakiś miesiąc temu xd taki tam zwrotcik akcji rodem z kac vegas ;) no ,ale cóż ,dziękuje za 4 tysie wyświetleń i mam skrytą nadzieję ,że tym razem stali czytelnicy nie zaginą w akcji i nie zapomną o komentarzu ,który wiecie jak dużo dla mnie znaczczy.
To tyle.Szkoła jak to smutno brzmi.Jak tam u was?U mnie ze szkołą okej ,choć wiele rzeczy mnie zaskoczyło i wszystko jest dla mnie nowe.Dobra nie rozpisuje się już ;p
Następny mam nadzeję że do czwartku nabazgram ;)
WITAM SŁOŃCE TRÓJKĄTNE :* !!
OdpowiedzUsuńJEEEEEEEJĆ ! ja przepraszam bardzo, ale muszę to napisać ! - z rozdzialu a rozdzial rozkręcasz się Złotko !. rozwijasz się na naszych oczach i to tak pięknie, ze ja tylko mogę czytac z coraz większym zadowoleniem i satysfakcja :)
omg. zestresowałam się tym niby slubem, ale na szczęście ( bo chyba tak to można nazwac) to jeszcze nie ten czas :). ale akcja z dopytywaniem się o slub była najlepsza . chichotalam, czytając :).
Nath, Nath, po pijaku mowi się to co chciałoby się powiedzieć normalnie ? uuuuu - w co Ty grasz chlopcze ;> ?
ale dobrze- niech romansują ;P ^^.
ja jeszcze mam wakacjony , ale powoli przygotowuje się do wyprowadzki z domu no i do slubu sisterki ;). a Ty tam 3m się i do przeczytania/napisania :*
u mnie nexcior jakos na dniach. może dziś, a może jutro ;)
na razie Kotenieńku :*
<3
Jeny, ja cię bardzo przepraszam, ale nie wiem jakim cudem umknął mi poprzedni rozdział?
OdpowiedzUsuńI jak to w końcu jest, to oni wzięli ten ślub, czy nie? I co z tą pamięcią Natha?
On to pamięta czy nie?
Zaciekawiłaś mnie niesamowicie...
Pisz szybko kolejny :)
Nooo prosze jak sie juz wyjasnilo :o
OdpowiedzUsuńWiedzialam, ze musi byc na to jakies wytlumaczenie, bo kto normalny udzielilhy slubu dwom pijanym osobom? :p
I cale szczescie bo to by bylo... dziwne xp ze ledwo sie znajaa juz sa mezem i zona :p ale pewnie i nieco zabawne, moze nie dla nich, ale dla innych xp
Gadam od rzeczy, wybacz :p
Takze czekam na kolejny i mam nadzieje ze szybkk sie pokazze bo ja czekam na zwrot akcji zeby ona sie znow spotkala z Nathanem! :DD
Do napisania, Sloneczko ;***
A ja tam jestem smutna..
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak ślub okazał się pomyłką..
To byłoby dopiero coś!
No nic, ale to Twoje opowiadanie ;)
Ale i tak jestem smutna
Czekam na kolejny, weny ;**
Oj a już myślałam, że się pobrali;( No nic przeżyje;pp Bosko napisany rozdział;pp hehe;p Thomas<3;p
OdpowiedzUsuń