środa, 10 lipca 2013

Rozdział 13



Udałam się w kierunku toalet ,jednak nigdzie na horyzoncie nie było śladu  Katherine.Z myślą ,że pewnie moja kuzynka gdzieś już sobie hula z gromadką chłopaków przy boku zapominając o bożym świecie , wróciłam do baru.Usiadłam na krześle jak najdalej barmana.Jakoś nie miałam ochoty na pogawędki z nim ,ani z nikim innym ,ani w ogóle na nic nie miałam ochoty.Zamówiłam kolejnego drinka.Coś czuje ,że dziś spędzę ten wieczór zapijając swoje smutki.Obok mnie nagle pojawiła się Kat jak by wyczuwając ,że popsuł mi się humor , od razu przybyła z odsieczą by temu zaradzić.
-Cześć.-usiadła na barowym krześle obok mnie.
-Cześć.-odparłam sącząc wódkę z colą.
-Co robisz?
-Sadze ziemniaki.
-To ja posadzę z tobą.-odparła roześmiana.-Ale jak skończysz sadzić to pójdziemy potańczyć.
-To potrwa długo ,moje pole ma 30 hektarów.       
-O nie! Pijesz to i idziemy.-powiedziała stanowczo ,a ja nie miałam już w tej sprawie nic do gadania.
-A tak w ogóle to gdzie byłaś?
-Oj ,tak miło sobie gawędziliście ,że nie miałam serca się wtrącać.
-No tak ,te nie zawodne patenty Kat na swatanie.-powiedziałam do siebie.
Po chwili wypiłam alkohol i udałam się na parkiet ,a raczej zostałam tam wciągnięta. Próbowałam wczuć się w rytm nie znanych mi piosenek. Nawet chwilę tańczyłam ,ale potem raczej bardziej zaczęłam się wygłupiać niż tańczyć.Z kolejnymi minutami spędzonymi na parkiecie zapominałam o wszystkim innym , dziś po prostu chciałam się dobrze bawić.Moje przygnębienie ,które towarzyszyło mi jeszcze parę minut temu jak by wyparowało. Nie znani mi przedstawiciele płci męskiej raz za czas podchodzili w naszą stronę chcą „dotrzymać nam towarzystwa” ,nie przejmowałam się tym zbytnio i dalej tańczyłam. W między czasie co chwilę podchodziłam do baru i zamawiałam kolejne kolejki tequili.Po jakiś  dwóch godzinach tak spędzonych nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa dlatego musiałam odpocząć chwilę przy barze.                        

 -Twoja współtowarzyszka znowu zaginęła?-zagadał do mnie mój znajomy barman.
-Nie ,tym razem daje ponieść się szaleństwu na parkiecie.
-Powinnaś ją raczej przetransportować do domu.
-Też ,tak sądzę.-spojrzałam na rudowłosą dalej szalejącą wśród tańczącego tłumu.
Jak pomyślałam tak też zrobiłam ,przebiłam się przez tłum i podeszłam do tańczącej kuzynki.
-Kat ,zbieramy się już.
-Noc jeszcze młoda!-odparła szczerząc się.
-Ale dzień stary!Idziemy!
-To ty sobie sama idź ,a ja pójdę potem.-Kat z nadmiaru alkoholu plątał się język.
Z nadzieją ,że nie będę ja potem musiała na siłę ściągać z parkietu wróciłam do baru.
-Uparta jak osioł.-odparłam obojętnie opierając się o blat.
-Jak rudy osioł.-powiedział Luke na co oboje parsknęliśmy śmiechem.-Mam nadzieję ,że ty nie jesteś tak uparta i dostanę twój numer.-po chwili obdarzył mnie „uśmiechem nr 5”.
-W sumie to … niech będzie ,dostaniesz mój numer.-odwzajemniłam uśmiech po czym podałam blondynowi ciąg cyfr ,które zapisał na serwetce.
Kolejne minuty spędziłam popijając drinki ,rozmawiając z Lukem i czekając  na Kat.W końcu moja kuzynka raczyła do mnie podejść i udało mi się ją nakłonić do powrotu. Jednak okazało się to wcale nie takie łatwe. Pożegnałam się z Lukem i wyszłyśmy z klubu ,chciałyśmy zamówić taksówkę ,ale Kat jak to ona musiała oczywiście zgubić torebkę.Na do datek okazało się ,że ja swój telefon zostawiłam w domu.Jednak nawet jeśli udało by się nam zamówić taksówkę to i tak nie miałybyśmy jak za nią zapłacić.Nie miałam już ochoty wracać do klubu i szukać torebki Kat ,która i tak pewnie zaginęła bez śladu. Musiałyśmy wracać do domu pieszo. Było już po pierwszej ,temperatura znacznie spadła przez co cała trzęsłam się z zimna.Nie odzywając się do siebie podążałyśmy ulicą  oświetloną lampami ,które i tak nie dawały tyle światła ile powinny.Idąc patrzyłam w niebo , było bezchmurne dlatego idealnie widoczne były na nim miliony gwiazd. Zafascynowana  wpatrywałam się w granatowe sklepienie przez co omal nie potknęłam się o własne nogi. Zaczęłam być  coraz bardziej zdenerwowana tym ,że przez Kat musiałyśmy o tej godzinie tłuc się po Gloucester
.
-Jak można zgubić portfel i telefon! - przerwałam cisze starając się powstrzymywać moje zdenerwowanie.
-Takim samym sposobem jak można zgubić torebkę z nimi w środku! Poza tym nie krzycz do mnie ,bo ja do ciebie nie krzyczę!
-No nie , wcale !Ty tylko głośno mówisz.
-Tak , ja tylko głośno mówię!-„powiedziała głośno” ,a raczej wykrzyczała Katherine.
Przez kolejne minuty drogi do domu nie odzywałyśmy się do siebie ,aż do momentu ,gdy Kat nagle zatrzymała się przeklinając głośno.
-Cholera jasna!Co za debil wymyślił jakieś głupie studzienki kanalizacyjne!-krzyczała wkurzona Kat próbując wydostać jakoś swój biedny obcas.Ja natomiast stałam obok ledwo trzymając się na nogach i śmiejąc się pod nosem przyglądając się operacji wyjmowania szpilki ze studzienki kanalizacyjnej.Kat w pewniej chili mocno pociągła butem tracąc przy tym równowagę i upadając na chodnik.W efekcie obcas dalej tkwił studzience a Kat na chodniku. Ten widok by po prostu bezcenny!
-Zaskarżę to głupie miasto!Biedni obywatele muszą  się mocować z jakimiś durnymi studzienkami. To jest kurde szczyt chamstwa!-przeklinała głośno Kat ,a ja nie mogłam pohamować śmiechu patrząc na tą całą sytuację.
-I co się głupio szczerzysz!?-wypaliła do mnie.
-A co nie moge?
-Nie! Wszędzie tylko chamstwo i debilizm!
-Tak ,tak.-dalej pękałam ze śmiechu ,idąc i potykając się o własne nogi.
-Jak by tobie się coś takiego przytrafiło to byś się tak nie brechtała! Było by tylko „Kat ,moja ty kochana kuzyneczko ponieś mnie bo ja nie dam rady iść bez jednego obcasa”.-przedrzeźniała mnie.
-Ty sobie za dużo do mnie pyskujesz!
-Chyba właśnie ty!
-Dobra ,nie życzę sobie już żebyś się w moją stronę wypowiadała.
-To se możesz nie życzyć ,ale to nie jest koncert życzeń.
-No dobra dobra , cicho już bądź.
-A to może ja się cały czas niby odzywam?!
-A co?Pewnie to ja nadaje jak głupia , tak?
-Nie mów już nic do mnie.-wymamrotała.
-Imprezy jej się zachciało. A jutro będziemy umierać na kaca morderco-zabujcę. -bełkotałam pod nosem.
-Chyba ty będziesz umierać!Ja jestem nie zniszczalna!
-Cicho bądź bo cię zaraz własnoręcznie zabije.
-Pomocy!Ona mi grozi śmiercią!-wykrzyczała wniebogłosy pijana Katherine.
-Zamknij się kobieto ,ty jesteś nie poczytalna!-wkurzona przyśpieszyłam i próbowała iść daleko przed nią ,aby nie wysłuchiwać już głupot jakich ma do powiedzenia. W tym momencie miałam jej serdecznie dość ,co jak co ale pijana i zdenerwowana Kat jest nie do wytrzymania. Z resztą od tych butów nie miłosiernie bolały mnie nogi i chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim ciepłym łóżeczku.Właśnie wkraczałyśmy na ulice prowadzącą do mojej rezydencji.Z każdym metrem byłam coraz bardziej zmęczona ,a moje nogi bardziej się plątały.Szłam dalej ,a każdy szelest wydawał mi się podejrzany.W końcu dotarłam do domu."No ,tak a co z Kat?" -pomyślałam patrząc na zalaną dziewczynę.
Najpierw chciałam pożyczyć Kat moje buty ,żeby nie połamała sobie nóg przez swojego buta bez obcasa ,ale potem stwierdziłam ,że jest zbyt pijana ,aby sama dojść do domu.Musiałam ją u mnie przenocować. Na szczęście drzwi tarasowe z tyłu domu były otwarte  ,więc bez przeszkód dostałyśmy się do środka nie budząc przy tym nikogo.Przyniosłam z mojego pokoju koc i zrobiłam Kat posłanie na kanapie w salonie.Na szczęście nie miałam z nią już problemów ,bo była dosyć śpiąca.Wysłałam jeszcze smsa do cioci z informacją ,że Kat została u mnie na noc.Potem  przyniosłam rudowłosej  moją pidżamę ,ale gdy przyszłam Kat już smacznie spała.Poszłam więc na górę ,zmyłam makijaż , zdjęłam moje wyjściowe ciuchy i położyłam się spać.


-----------------------------------------------------------------------
Witam Was!

A więc mam dziś nie nieciekawy dzień i w ogóle cały tydzień.Rozdział według mnie jest byle jaki.Pisany przed chwilą.Wena mnie opuściła i nie wróciła.Mam teraz doła i nie mam humoru ,jak z resztą widać.Nie będę się rozpisywać ,kolejny będzie w piątek.Będe mieć w tedy spotkanie  z nową klasą więc życzcie mi powodzenia.;)
No to Happy #WantedWednesday ;)
 
Miło gdyby skomentowało więcej osób niż zwykle.
Do następnego Miśki ;*
 

5 komentarzy:

  1. Co Ty tam gadasz ;p Nie znasz się ;p
    Rozdział świetny! Bardzo mnie rozbawił :D
    Muszę zapamiętać, że pijane rudzielce są nie do wytrzymania xD
    Życzę powodzenia na spotkaniu i weny ;**

    http://together-we-can-keep-our-love-alive.blogspot.com/ - wpadnij ;) jeszcze Cię tam nie było, a jestem ciekawa Twojej reakcji ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokladnie, moja Siostra wyzej dobrze mowi - nie znasz sie xd
    Mi sie podobalo, w koncu sobie psychicznie chociaz troche odpoczela :)
    I oczywisciw nie obylo sie bez zbednych dyskusji z Kat, do tego pijana Kat, a to jeszcze gorsze xs
    I prosze, jednak dala numer temu barmanowi :p a szczwrze mowiac myslalam ze go splawi :p czuje problemy xd
    No.nic, czekam na nstepny i zycze duuuzo weny i udanego spotkania!
    A na pewno takie bedzie :) do piatku, Moj trojkacie <333

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha Rudzielec Kat jest boska <3 centralnie jak czytam o niej to jakbym siebie widziala xD nie dość, ze tez ruda to i walnięta zdrowo jak ja :D haha wymiękam z jej dialogami ;)

    eeeeee ale mój facepalm był niezły jak barmanek dostal numer ;/. tylko zadnych mi tam romansow ! sio ! ona jest Nathanowska ! choć jeszcze o tym nie wie nic ;) ciii..

    ooommm sama aktualnie od 9.40 kiedy to otworzyłam oczu po spaniu mam dola. i to cholernego. i jak czytałam o imprezie to sama bym się chętnie zapila ze tak to ujmę i obudzila za 48 h.
    no nic. co nas nie zabije to wkur** ale nie poddajemy się. ^^

    wiesz ze Cię tofam, prawda ? ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe Kat jest boska!!!
    Świetny rozdział!!
    Czytam dalej;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Studzienka pokonala czloqiwka dobre

    OdpowiedzUsuń