Udałam się w kierunku toalet ,jednak nigdzie na horyzoncie
nie było śladu Katherine.Z myślą ,że
pewnie moja kuzynka gdzieś już sobie hula z gromadką chłopaków przy boku
zapominając o bożym świecie , wróciłam do baru.Usiadłam na krześle jak najdalej
barmana.Jakoś nie miałam ochoty na pogawędki z nim ,ani z nikim innym ,ani w
ogóle na nic nie miałam ochoty.Zamówiłam kolejnego drinka.Coś czuje ,że dziś
spędzę ten wieczór zapijając swoje smutki.Obok mnie nagle pojawiła się Kat jak
by wyczuwając ,że popsuł mi się humor , od razu przybyła z odsieczą by temu zaradzić.
-Cześć.-usiadła na barowym krześle obok mnie.
-Cześć.-odparłam sącząc wódkę z colą.
-Co robisz?
-Sadze ziemniaki.
-To ja posadzę z
tobą.-odparła roześmiana.-Ale jak skończysz sadzić to pójdziemy potańczyć.
-To potrwa długo ,moje pole
ma 30 hektarów.
-O nie! Pijesz to i
idziemy.-powiedziała stanowczo ,a ja nie miałam już w tej sprawie nic do
gadania.
-A tak w ogóle to gdzie
byłaś?
-Oj ,tak miło sobie
gawędziliście ,że nie miałam serca się wtrącać.
-No tak ,te nie zawodne
patenty Kat na swatanie.-powiedziałam do siebie.
Po chwili wypiłam alkohol i
udałam się na parkiet ,a raczej zostałam tam wciągnięta. Próbowałam wczuć się w
rytm nie znanych mi piosenek. Nawet chwilę tańczyłam ,ale potem raczej bardziej
zaczęłam się wygłupiać niż tańczyć.Z kolejnymi minutami spędzonymi na parkiecie
zapominałam o wszystkim innym , dziś po prostu chciałam się dobrze bawić.Moje przygnębienie
,które towarzyszyło mi jeszcze parę minut temu jak by wyparowało. Nie znani mi przedstawiciele
płci męskiej raz za czas podchodzili w naszą stronę chcą „dotrzymać nam
towarzystwa” ,nie przejmowałam się tym zbytnio i dalej tańczyłam. W między
czasie co chwilę podchodziłam do baru i zamawiałam kolejne kolejki tequili.Po
jakiś dwóch godzinach tak spędzonych
nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa dlatego musiałam odpocząć chwilę przy
barze.
-Twoja współtowarzyszka znowu
zaginęła?-zagadał do mnie mój znajomy barman.
-Nie ,tym razem daje ponieść się
szaleństwu na parkiecie.
-Powinnaś ją raczej
przetransportować do domu.
-Też ,tak sądzę.-spojrzałam
na rudowłosą dalej szalejącą wśród tańczącego tłumu.
Jak pomyślałam tak też
zrobiłam ,przebiłam się przez tłum i podeszłam do tańczącej kuzynki.
-Kat ,zbieramy się już.
-Noc jeszcze młoda!-odparła
szczerząc się.
-Ale dzień stary!Idziemy!
-To ty sobie sama idź ,a ja
pójdę potem.-Kat z nadmiaru alkoholu plątał się język.
Z nadzieją ,że nie będę ja
potem musiała na siłę ściągać z parkietu wróciłam do baru.
-Uparta jak osioł.-odparłam
obojętnie opierając się o blat.
-Jak rudy osioł.-powiedział
Luke na co oboje parsknęliśmy śmiechem.-Mam nadzieję ,że ty nie jesteś tak
uparta i dostanę twój numer.-po chwili obdarzył mnie „uśmiechem nr 5”.
-W sumie to … niech będzie
,dostaniesz mój numer.-odwzajemniłam uśmiech po czym podałam blondynowi ciąg
cyfr ,które zapisał na serwetce.
Kolejne minuty spędziłam
popijając drinki ,rozmawiając z Lukem i czekając na Kat.W końcu moja kuzynka raczyła do mnie podejść
i udało mi się ją nakłonić do powrotu. Jednak okazało się to wcale nie takie łatwe.
Pożegnałam się z Lukem i wyszłyśmy z klubu ,chciałyśmy zamówić taksówkę ,ale
Kat jak to ona musiała oczywiście zgubić torebkę.Na do datek okazało się ,że ja
swój telefon zostawiłam w domu.Jednak nawet jeśli udało by się nam zamówić
taksówkę to i tak nie miałybyśmy jak za nią zapłacić.Nie miałam już ochoty wracać
do klubu i szukać torebki Kat ,która i tak pewnie zaginęła bez śladu. Musiałyśmy
wracać do domu pieszo. Było już po pierwszej ,temperatura znacznie spadła przez
co cała trzęsłam się z zimna.Nie odzywając się do siebie podążałyśmy ulicą oświetloną lampami ,które i tak nie dawały
tyle światła ile powinny.Idąc patrzyłam w niebo , było bezchmurne dlatego
idealnie widoczne były na nim miliony gwiazd. Zafascynowana wpatrywałam się w granatowe sklepienie przez
co omal nie potknęłam się o własne nogi. Zaczęłam być coraz bardziej zdenerwowana tym ,że przez Kat
musiałyśmy o tej godzinie tłuc się po Gloucester
.
-Jak można zgubić portfel i
telefon! - przerwałam cisze starając się powstrzymywać moje zdenerwowanie.
-Takim samym sposobem jak
można zgubić torebkę z nimi w środku! Poza tym nie krzycz do mnie ,bo ja do
ciebie nie krzyczę!
-No nie , wcale !Ty tylko
głośno mówisz.
-Tak , ja tylko głośno
mówię!-„powiedziała głośno” ,a raczej wykrzyczała Katherine.
Przez kolejne minuty drogi do
domu nie odzywałyśmy się do siebie ,aż do momentu ,gdy Kat nagle zatrzymała się
przeklinając głośno.
-Cholera jasna!Co za debil
wymyślił jakieś głupie studzienki kanalizacyjne!-krzyczała wkurzona Kat
próbując wydostać jakoś swój biedny obcas.Ja natomiast stałam obok ledwo
trzymając się na nogach i śmiejąc się pod nosem przyglądając się operacji
wyjmowania szpilki ze studzienki kanalizacyjnej.Kat w pewniej chili mocno
pociągła butem tracąc przy tym równowagę i upadając na chodnik.W efekcie obcas
dalej tkwił studzience a Kat na chodniku. Ten widok by po prostu bezcenny!
-Zaskarżę to głupie
miasto!Biedni obywatele muszą się
mocować z jakimiś durnymi studzienkami. To jest kurde szczyt
chamstwa!-przeklinała głośno Kat ,a ja nie mogłam pohamować śmiechu patrząc na
tą całą sytuację.
-I co się głupio
szczerzysz!?-wypaliła do mnie.
-A co nie moge?
-Nie! Wszędzie tylko chamstwo
i debilizm!
-Tak ,tak.-dalej pękałam ze
śmiechu ,idąc i potykając się o własne nogi.
-Jak by tobie się coś takiego
przytrafiło to byś się tak nie brechtała! Było by tylko „Kat ,moja ty kochana
kuzyneczko ponieś mnie bo ja nie dam rady iść bez jednego obcasa”.-przedrzeźniała
mnie.
-Ty sobie za dużo do mnie
pyskujesz!
-Chyba właśnie ty!
-Dobra ,nie życzę sobie już
żebyś się w moją stronę wypowiadała.
-To se możesz nie życzyć ,ale
to nie jest koncert życzeń.
-No dobra dobra , cicho już
bądź.
-A to może ja się cały czas
niby odzywam?!
-A co?Pewnie to ja nadaje jak
głupia , tak?
-Nie mów już nic do
mnie.-wymamrotała.
-Imprezy jej się zachciało. A
jutro będziemy umierać na kaca morderco-zabujcę. -bełkotałam pod nosem.
-Chyba ty będziesz umierać!Ja
jestem nie zniszczalna!
-Cicho bądź bo cię zaraz
własnoręcznie zabije.
-Pomocy!Ona mi grozi
śmiercią!-wykrzyczała wniebogłosy pijana Katherine.
-Zamknij się kobieto ,ty
jesteś nie poczytalna!-wkurzona przyśpieszyłam i próbowała iść daleko przed nią
,aby nie wysłuchiwać już głupot jakich ma do powiedzenia. W tym momencie miałam
jej serdecznie dość ,co jak co ale pijana i zdenerwowana Kat jest nie do wytrzymania.
Z resztą od tych butów nie miłosiernie bolały mnie nogi i chciałam jak
najszybciej znaleźć się w moim ciepłym łóżeczku.Właśnie wkraczałyśmy na ulice prowadzącą do mojej rezydencji.Z każdym metrem byłam coraz bardziej zmęczona ,a moje nogi bardziej się plątały.Szłam dalej ,a każdy szelest wydawał mi się podejrzany.W końcu dotarłam do domu."No ,tak a co z Kat?" -pomyślałam patrząc na zalaną dziewczynę.
Najpierw chciałam pożyczyć Kat moje buty ,żeby nie połamała
sobie nóg przez swojego buta bez obcasa ,ale potem stwierdziłam ,że jest zbyt
pijana ,aby sama dojść do domu.Musiałam ją u mnie przenocować. Na szczęście
drzwi tarasowe z tyłu domu były otwarte ,więc bez przeszkód dostałyśmy się do środka
nie budząc przy tym nikogo.Przyniosłam z mojego pokoju koc i zrobiłam Kat posłanie
na kanapie w salonie.Na szczęście nie miałam z nią już problemów ,bo była dosyć śpiąca.Wysłałam jeszcze smsa do cioci z informacją ,że Kat została u mnie na
noc.Potem przyniosłam rudowłosej moją pidżamę ,ale gdy przyszłam Kat już smacznie
spała.Poszłam więc na górę ,zmyłam makijaż , zdjęłam moje wyjściowe ciuchy i
położyłam się spać.
-----------------------------------------------------------------------
Witam Was!
A więc mam dziś nie nieciekawy dzień i w ogóle cały tydzień.Rozdział według mnie jest byle jaki.Pisany przed chwilą.Wena mnie opuściła i nie wróciła.Mam teraz doła i nie mam humoru ,jak z resztą widać.Nie będę się rozpisywać ,kolejny będzie w piątek.Będe mieć w tedy spotkanie z nową klasą więc życzcie mi powodzenia.;)
No to Happy #WantedWednesday ;)
Miło gdyby skomentowało więcej osób niż zwykle.
Do następnego Miśki ;*
Co Ty tam gadasz ;p Nie znasz się ;p
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Bardzo mnie rozbawił :D
Muszę zapamiętać, że pijane rudzielce są nie do wytrzymania xD
Życzę powodzenia na spotkaniu i weny ;**
http://together-we-can-keep-our-love-alive.blogspot.com/ - wpadnij ;) jeszcze Cię tam nie było, a jestem ciekawa Twojej reakcji ;*
Dokladnie, moja Siostra wyzej dobrze mowi - nie znasz sie xd
OdpowiedzUsuńMi sie podobalo, w koncu sobie psychicznie chociaz troche odpoczela :)
I oczywisciw nie obylo sie bez zbednych dyskusji z Kat, do tego pijana Kat, a to jeszcze gorsze xs
I prosze, jednak dala numer temu barmanowi :p a szczwrze mowiac myslalam ze go splawi :p czuje problemy xd
No.nic, czekam na nstepny i zycze duuuzo weny i udanego spotkania!
A na pewno takie bedzie :) do piatku, Moj trojkacie <333
hahaha Rudzielec Kat jest boska <3 centralnie jak czytam o niej to jakbym siebie widziala xD nie dość, ze tez ruda to i walnięta zdrowo jak ja :D haha wymiękam z jej dialogami ;)
OdpowiedzUsuńeeeeee ale mój facepalm był niezły jak barmanek dostal numer ;/. tylko zadnych mi tam romansow ! sio ! ona jest Nathanowska ! choć jeszcze o tym nie wie nic ;) ciii..
ooommm sama aktualnie od 9.40 kiedy to otworzyłam oczu po spaniu mam dola. i to cholernego. i jak czytałam o imprezie to sama bym się chętnie zapila ze tak to ujmę i obudzila za 48 h.
no nic. co nas nie zabije to wkur** ale nie poddajemy się. ^^
wiesz ze Cię tofam, prawda ? ;* <3
hehe Kat jest boska!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!
Czytam dalej;p
Studzienka pokonala czloqiwka dobre
OdpowiedzUsuń