wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 42

Światło wlewające się przez podłużne okno w białych plastikowych ramach ,to pierwsze co zobaczyłam po otworzeniu oczu.Leżałam na boku zwrócona w prawo z ręką Nathana spoczywającą na moim boku.Chyba jeszcze spał bo nie poczułam żadnych drgań , tylko jego cichy i jednostajny oddech tuż nad uchem.W Vegas też obudziłam się pierwsza.Tylko że wtedy zeskoczyłam z łózka jak oparzona z przerażaniem w oczach , co takiego robię w jego hotelowym pokoju.Z nim.W jednym łóżku.Teraz zamiast krzyczeć mogłam jedynie ze spokojem patrzeć jak Nathan beztrosko śpi obok.
Spojrzałam na stylowy okrągły czarny budzik stojący na małej szafce nocnej.Wskazywał  wpół do jedenastej. Westchnęłam i znów skierowałam się ku Nathanowi.-Pobudka śpiąca królewno.-szepnęłam mu do ucha.-Mój leniu pora wstawać.

Jego powieki lekko drgnęły a ciało zaczęło się naprężać.Wnikliwie obserwowałam cały proces jego przebudzania.-Czy to okno już otwarte jest i ptaki tak piękne dźwięki wydają czy to anioły przemówiły?-mamrotał z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
-Wow ,co za poezja.-odparłam.-Naprawdę hyle czoła.
Nathan poszerzył uśmiech i podniósł się na łokciach aby dosięgnąć ustami moich ust i złożyć na nich czuły pocałunek.-Jak się spało?
-Absurdalnie cudownie. -rzekłam i w tej chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi.Nasze spojrzenia błyskawicznie powędrowały w tamtym kierunku.
-Kto tam?-rzucił szorstko Nathan ,ale ktoś nie czekając na zaproszenie wparował do środka.Automatycznie szerzej okryłam się kołdrą.Wesoła dwójka  -Max i Jay -stali teraz w pidżamach i z kolorowymi pistoletami wodnymi w rękach w centrum pokoju.

Oboje patrzyliśmy na nich jak na kosmitów.-Co wy?
-Co jest?!-oburzył się Max.-Śniadanie robić w tej chwili i wstawać a nie wylegiwać mi tu się i migdalić!
-Właśnie!-zawtórował Jay ładując swoją "niebezpieczną broń".

Oboje osłupiali z Nathanem dalej siedzieliśmy na łóżku kiedy nagle Max i Jay rzucili się na nas rechocząc i tryskając zimną wodą z plastikowych zabawek.Łózko w sekundzie stało się mokre a my omal nie rozerwaliśmy kołdry aby się nią zasłonić przed strumieniami.A kiedy Max zaczął mnie łaskotać piszczałam w wniebogłosy wydajać odgłosy niczym delfin- jak kiedyś stwierdziła Kat.Nathan zaplątany razem z Jayem z hukiem sturlali się z łózka na ziemie i razem rechotali i przekrzykiwali się aż Nath nie wyrwał Jayowi swojej broni.-Wiedziałem wiedziałem!Tylko czekałem aż coś odwalicie.-przemówił wygnieciony Nathan.
Podniosłam się z podłogi i ramion Maxa.-Jezu ,czy wy naprawdę nie ma cie co robić?!
-Zgadłaś.-stwierdzili oboje już stojąc.
-Oj tam , zrąby muszą być!-rzekł Jay otrzepując się.-A przy okazji nie musicie brać prysznicu i pościel też jest umyta...
-Jeśli to że jest cała zaplątana , pognieciona i leży gdzieś pod łóżkiem nazywasz umytą , Jay to gratuluje wyobraźni.
-Zawsze mi to mówili.-wyprostował się i strzepnął z ramion niewidzialny pył.
-Och  ,dajcie już spokój.-odgarnęłam z twarzy zaplątane włosy.-Może chociaż śniadanie zjemy cywilizowanie.
-Dobra ,to teraz sio do kuchni!-zarządził Nathan i wygonił intruzów.
Max i Jay zabrali swoje zabawki z podłogi i z chytrymi uśmieszkami na twarzach opuścili pokój.
Nathan zwrócił się do mnie.-Przepraszam za nich , są nie normalni...
Parsknęłam związując mokre włosy.-Nie szkodzi ,to była całkiem oryginalna pobudka.
-Bardziej podobała mi się jej pierwsza część.-przybliżył się jeszcze bardziej obejmując mnie w tali.
-Mam nadzieję ,że jeszcze nie jedna przed nami.-pocałowałam go w czubek nosa i lekko wywinęłam się z jego objęć aby sięgnąć po ubrania.

Nathan oznajmił ,że idzie na dół do łazienki a ja wyjęłam z mojej torby w rogu pokoju ubranie a następnie udałam się do toalety.Po odświeżającym prysznicu i doprowadzeniu się do porządku zeszłam na dół w moich kapciach. Chłopaki kłębili się w kuchni stukając patelniami i różnymi garnkami.

-Hej ,co robicie? -przystanęłam i oparłam się łokciem o blat.
-Śniadanie ale coś słabo nam to wychodzi.-odparł Max otwierając lodówkę ,która świeciła pustkami.-Cholera , Jay , trzy dni temu zrobiłem zakupy a dziś nic już nie ma!
-Przecież to nie moja wina ,że Tom uważa nasz dom za swoją ulubioną restaurację.
Parsknęłam śmiechem.-Może w takim razie pomogę wam zrobić omlety?
Oboje spojrzeli na mnie spode łba.-Było by wspaniale.-orzekł Jay ze wdzięczną miną.
-W lodówce jest dżem porzeczkowy.-dodał Max i wyszedł z kuchni zabierając ze sobą kubek kawy.Sekundę potem Jay też się zmył.
Stanęłam z rękoma założonymi na biodrach i zamrugałam.-Miałam na myśli "pomogę".
-Pomogę?Tak , kochanie w czym ci pomóc?-nagle wyrósł obok mnie Nath.
-Przynajmniej na ciebie zawsze można liczyć.-uśmiechnęłam się mu wdzięczna a on objął mnie w tali.

Kilka minut później omlety smażyły się już na patelni.Nathan okazał się być wspaniałym kucharzem i w mgnieniu oka wyczarował pachnące placki z słodko-kwaśnym dżemem.Oboje zajadaliśmy się śniadaniem nie zostawiając nawet kęsa rozbrykanej dwójce w odwecie za mokrą pobudkę.
                                                                     
                                                                       ***
Po godzinnym wylegiwaniu się ze wszystkimi na kanapie w salonie jako że lodówka była pusta chłopaki zmusili Nathana do wycieczki do sklepu.W sumie to nie mogłam sobie wymyślić żadnego bardziej pożytecznego zajęcia niż wlepianie wzorku w telewizor więc postanowiłam mu potowarzyszyć.Migiem skoczyłam do pokoju i wybrałam bardziej wyjściowe ciuchy i lekko się umalowałam.Kiedy zbiegłam po schodach w przedpokoju już stał Nathan gotowy do wyjścia.

-Naprawdę chce ci się iść?-mruknął widząc jak w pośpiechu zakładam kurtkę.
-Wolisz żebym została?
-Nie ,w sumie to przyda mi się pomoc ,ale lepiej żeby zebrała siły na wieczór.
-Nie martw się jeszcze to zrobię.-wsunęłam czapkę na głowę.-Apropo powinniśmy chyba kupić jakieś pomoce na jutro , leki na ból głowy , kefir i te sprawy...
-To będzie dodatkowa siatka do dźwigania.-westchnął.-Chodźmy.
Wyszliśmy z domu na schodki oprószone śniegiem.Wokół pachniało powietrzem pomieszanym ze smogiem.Niby wszystko wyglądało normalnie , całkiem jak w bogatszych dzielnicach Gloucester ale powietrze było zupełnie inne ,nie można było się nim tak przyjemnie zaciągnąć. Nath przyśpieszył kroku i skierował się ku garażowi , otworzył drzwi pilotem i ruszył ku białemu audi.Po chwili siedzieliśmy już w przyjemnych popielatych skórzanych fotelach.Nathan odparli energicznie mruczący silnik i wyjechał z podjazdu na ulicę.Okolica wyglądała podobnie jak wczoraj , tylko że teraz śnieg jak by stopniał i zamienił się w cienkie warstwy białego puchu na murkach.Ozoby świąteczne dalej spoczywał w tych samych miejscach i nadal robiły na mnie niezwykłe wrażenie.Doraga do supermarketu zajęła nam jakieś pół godziny.Stwierdziłam że na dłuższą metę jednak stanie w ciągłych korkach i powolny ruch stawało się irytujące.Wreszcie Nathan zaparkował pod podłużnym i niskim jak pudełko po butach budynkiem "TESCO".Parking był dosłownie pozapychany przeróżnymi samochodami a ludzie kłębili się przed wejściem z blaszanymi wózkami.Nathan bez słowa podszedł do rzędu wózków , wziął jeden po czym złapał mnie za rękę i skierował w stronę wejścia.Tego dnia od zbyt dużej ilości snu miałam nieco obolałą głowę więc świąteczna muzyka w supermarkecie za głośno dudniła mi w uszach.Kierowaliśmy się do przodu ku zapełnionym regałom.

-Mogłoby być trochę mniej ludzi.-odezwał się Nath.
-Chyba nie widziałeś tłoków na przedświątecznych wyprzedażach u nas w Kaufalndzie.
-W takie dni lepiej nie wychodzić z domu.-odparł z niezadowoloną miną.

Szłam wtapiając wzrok w regały w poszukiwaniu jakichkolwiek zgrzewek coca-coli i myślałam o Nathanie.Wydawał się zachowywać nieco inaczej niż zwykle.Był nieco spięty ale próbował to ukryć , z roztargnieniem rozglądał się we wszystkie strony i z niepokojem lekko uśmiechał gdy na niego patrzyłam.Chyba nie zbyt duża ilość ludzi w supermarkecie tak na niego działała?

-Masz jakąś listę?-zapytałam.
-Nawet dwie.-wyciągnął z kieszeni dwie żółtawe karteczki i jedną mi wręczył.Podreptałam więc między regałami w poszukiwaniu rzeczy z listy.

Po licznych poszukiwaniach wreszcie znalazłam paprykowe nachos i z opakowaniem w ręce ruszyłam w stronę Natha.Widziałam go między półkami wypatrywał swojej ulubionej herbaty.Nagle zza rogu wyszły dwie dziewczyny i stanęły obok niego.Jedna z nich w neonowej czapce z pomponem i długimi ciemnymi włosami zaczęła coś do niego mówić.Automatycznie zwolniłam kroku i przypatrywałam się całej sytuacji.Fanki ... dopiero po chwili doszło do mnie o co chodzi.Uśmiechnięte nastolatki bez krępacji zaczęły rozmowę , Nathan wydawał się być wcale nie skrępowany i bardzo przyjazny , zachowywał się jak by rozmawiał ze swoimi znajomymi.W pewnej chwili jedna z dziewczyn wyciągnęła kanciasty różowy telefon i zaczęła nim robić zdjęcia tej w czapce ,która pozowała z Nathanem.Przez chwilę przytulali się o robili głupie miny potem Nathan coś powiedział i obie odeszły.
Nie wiedziałam czy do niego podejść czy dalej stać w swoim puncie widokowym.Ostatecznie kiedy stwierdziłam ,że nastolatki odeszły ruszyłam na przód.

-April.-słysząc moje kroki odwrócił się i uśmiechnął.
Nie wiedziałam ,czy zacząć rozmowę o jego fankach czy udawać że nic nie widziałam.-Te dziewczyny...
-A tak ,widziałaś? Były całkiem miłe.
-Stałam przy makaronach i wam się przyglądałam -wrzuciłam paczkę nachos do koszyka.-nie chciałam wam przeszkadzać.
-Przecież byś nie przeszkadzała ,Ap. Ale to nawet lepiej , bo na twój widok jeszcze bardziej zaczęłyby  piszczeć.
-Piszczeć? Wystraszyły by mnie , strzeliłabym buraka i stała jak kołek  ,a w najgorszym razie uciekła.
Nathan roześmiał się i objął mnie ramieniem.-Co nie zmienia faktu że swoją osobą zainteresowałabyś je chyba bardziej niż ja.
-I właśnie tego się najbardziej boję.
Nathan spojrzał w moje oczy.Widziałam moje odbicie w jego turkusowych przejrzystych tęczówkach.Wydawał się być teraz taki ciepły i pogodny.-Przerabialiśmy to ,prawda?
-Tak ,wiem.-chwyciłam za wózek i lekko go popchnęłam.-Ale jeśli znowu ktoś do ciebie podejdzie mam się zmyć?
-Chyba żartujesz!Nie pozwolę ci się nigdzie zmyć.-odsłonił zęby w szczerym i ciepłym uśmiechu i poczułam że wzmocnił uścisk na mojej tali.

Z moimi myślami , które dalej krążyły wokół tamtej sytuacji kontynuowaliśmy zakupy.Nathan wydawał się już niczym nie przejmować ale ja z obawą rozglądałam się wokoło z dziwnym dyskomfortem.Zdawało mi się że w każdej chwili zza rogu wyskoczy grupka rozentuzjazmowanych dziewczyn z aparatami a tego bym chyba nie przeżyła.Na szczęście w drodze do kasy obeszło się bez takich wydarzeń i w spokoju opuściliśmy super market.

W domu  po rozpakowaniu zakupów zasiedliśmy z resztą towarzystwa w salonie.Po kilku godzinach leniuchowania stwierdziłam że pora powoli przygotowywać się do wielkiego wyjścia.
Wyszłam z łazienki i ruszyłam do kuchni po drodze mijając salon. Jay leżał rozłożony na jednym z foteli i co chwilę ładował do buzi garść cukierków , Max siedział na kanapie z rękoma założonymi za kark i ziewał ,Nathan siedział obok niego i nie dorywał worku od telefonu.

Stanęłam w progu widząc ten beztroski obrazek.-O której tak właściwie mamy wyjść?
-Taksówka przyjedzie chyba o dwudziestej.-mruknął Jay.
-A wy rozumiem zamierzacie iść tak ubrani jak teraz?
-Nie no mamy tam jakieś odświętne ubrania.
-Aha.-bąknęłam
-A ty?
-Cóż dochodzi już osiemnasta więc będę się zbierać.
Nathan zmarszczył brwi.-Po co?
-Idę od was.-odwróciłam się na pięcie.-Nawet nie chce wam się używać mózgu kiedy mówicie.

Pomaszerowałam do pokoju Nathan po stromych schodach.Chwyciłam moją torbę i ostrożnie wyciągnęłam z niej moją kreacje na ten wieczór. Jak dobrze ,że jest z szyfonu więc nie może nawet się pognieść , pomyślałam.Z torby wyciągnęłam jeszcze buty ,torebkę i biżuterię ,wszystko położyłam ostrożnie na łóżku a następnie udałam się do łazienki z kosmetyczką i prostownicą w ręce.Usiadłam na plastikowym taborecie przed lustrem i zajęłam się makijażem. Najpierw starannie nałożyłam podkład na twarz a następnie za pomocą puchowego pędzelka musnęłam policzki różem.
Nagle drzwi chyląc się lekko zaskrzypiały co przez co odruchowo aż podskoczyłam.Zza drzwi wysunął głowę Nathan.-Ile jeszcze potrwają te twoje obrzędy upiększające?
-Hahaha ,ty się lepiej idź ubierz a nie straszysz ludzi ,bo muszę ocenić twój strój.
-Dobrze mamo ,już lecę.
Nathan zniknął a ja zajęłam się oczami.Starannie i dokładnie wykonałam na powiekach smok eye ,a potem przejechałam usta czerwoną pomadką.Rozczesałam włosy i wyprostowałam jak zwykle parząc sobie przy okazji lekko uszy.Następnie upięłam włosy w wysokiego kucyka i stwierdziłam że jestem gotowa.Zadowolona z efektu "obrzędu upiększającego" poczłapałam z powrotem do pokoju Nathana.Po otworzeniu drzwi zobaczyłam chłopaka zapinającego guziczki białej koszuli.Oprócz niej miał na sobie ciemne granatowe jeansy i czarne skarpetki.

-Może być?-zapytał spoglądając na mnie kątem oka.
-Przecież wiesz ,że tak.-podeszłam do niego.-A gdzie marynarka?
-Właśnie nie wiem jaką ,otwórz szafę i mi coś wybierz.

Tak jak powiedział odwróciłam się i podeszłam do wysokiej szafy z jasnego drewna stojącej na przeciwko łóżka.Otworzyłam jej podłużne drzwi i zobaczyłam zaskakująco uporządkowane w niej ubrania.Na wieszakach były porozwieszane marynarki i koszule ,a na półkach niżej bluzy i tiszerty.Pomyślałam ,że jak na faceta w jego wieku Nathan ma dość dużo tak eleganckich strojów .Chociaż z resztą były mu w zupełności potrzebne na różne wyjścia.Popielata ,czarna , granatowa , ciemnopopielata w kratkę , znowu czarna ale z jaśniejszymi stawkami.Sama na jego miejscu nie wiedziałabym którą wybrać.Sięgnęłam więc po pierwszą z brzegu.Na wieszaku wyglądała wyjątkowo ładnie , idealnie skrojona z niewyraźnie kraciastego materiału na jeden czarny guzik.Z zadowoleniem na twarzy podałam ja Nathanowi.

-Wyglądasz zabójczo.-stwierdziłam kiedy ją na siebie założył i z gracją wyprostował.
-Ty zaraz pewnie też tak będziesz wyglądać.-spojrzał kontem oka na moją sukienkę dalej leżącą na łóżku.-Zejdę na dół żebyś miała efektowne wejście.
-Okay , zbierz resztę będzie jeszcze bardziej efektowniej.-parsknęłam i puściłam mu oczko.

Po chwili Nathan wyszedł a ja zabrałam się za ubranie.Minutę później po przeglądnięciu się w lustrze i stwierdzeniu że może jednak nie wyglądam jak tulipan skierowałam się do schodów.W dziesięciocentymetrowych obcasach jeszcze bardziej zaczęły mnie przerażać.Z przyklejonymi do poręczy dłońmi pokonywałam kolejne stopnie.Dostrzegłam że Nathan jak powiedział tak zrobił i całą zgromadzona od schodami trójka wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem.Parsknęłam śmiechem widząc ich skupione miny.
-To..-zaczęłam ale ni skończyłam bo natychmiast wylądowałam w ramionach Nathana który uśmiechał się do mnie zadziornie ze swoimi błyszczącymi oczami.
-Chyba nie będę zbyt oryginalni mówiąc ,że wyglądasz niesamowicie.
-Nie ,nie będziesz.-poszerzyłam uśmiech i złożyłam soczysty pocałunek na jego ustach.
-Ekhem.-odchrząknął Max.-Może wolicie jednak zostać w sypialni.

W tej chwili miałam tylko nadzieję ,że pod warstwą podkładu nie widać buraka.Lekko się od siebie odsunęliśmy.-Pewnie się zdziwisz Maxiu ,ale nie.-odparłam po czym skierowałam się do wiatrołapu i sięgnęłam po płaszcz.

Kiedy opuściliśmy dom a mnie oblała fala przeszywającego zimna przez moje cieniutkie rajstopy zobaczyłam że taksówka już na nas czeka.Czarny lśniący Nissan spokojnie pomieściłby nas wszystkich.Idąc do samochodu i stukając obcasami o zmarznięte betonowe płytki odczuwałam napięcie i stres nagle gromadzący się we mnie.Zawsze tak miałam kiedy miałam gdzieś iść ,przy jakiejś ważniejszej okazji i zawsze mnie to ogromnie irytowało.Nathan chyba zauważył w samochodzie to jak kurczowo ściskałam jego dłoń.
-Ap ,wszystko w porządku?
-Tak ,tak.-mruknęłam spoglądając na szybę po której cienkimi strumieniami płynął deszcz.-Nie potrzebnie się denerwuje.
-Niczym się nie martw , wyglądasz nieziemsko.-posłał mi ciepły uśmiech.-a poza tym będą tam sami znajomi.
-Twoi znajomi.
-Twoi wkrótce też.Zobaczysz są nie mniej zakręceni niż ci dwaj tu.-łypnął na Maxa i Jaya siedzących obok ,który zawzięcie o czymś dyskutowali.

Po piętnastu minutach dojechaliśmy na miejsce.Zdziwiłam się kiedy zaparkowaliśmy kierowca wysiadł z plastikowym parasolem w ręku i otworzył nam drzwi.Z resztą gdyby nie on chyba cała bym zmokła.Znajdowaliśmy się pod wspominanym przez chłopaków klubem.Blask latarni oświetlał biały marmurowy budynek z licznymi zdobieniami.Czerwony szyld pod łukiem zapraszał do środka a z ciemnych zdobionych rzeźb po bokach wejścia można było stwierdzić ,że Mahiki to jakieś egzotyczne miejsce.Kiedy jeden z chłopaków otworzył drzwi prawie serce nie wyskoczyło mi z piersi.Głośna klubowa muzyka dobiegała z wnętrza połączona z odgłosami rozmów świadczących o tym że już zgromadziło się tam trochę gości.Wnętrze było utrzymane w ciepłym klimacie , brązy i berze dominowały w połączeniu z bambusowymi i drewnianymi fakturami a lampy z abażurami z koralików oświetlały długi blat przy barze.Nathan delikatnie pociągnął mnie za rękę i zaprowadził ku schodom.Teraz znajdowaliśmy się na piętrze gdzie panował bardziej klubowy nastrój.Podłoga była biała a pod nią były zamątowane jasne oświetlenia.Kanapa na której siedziało już kilku gości całą różowa z czarnymi o brązowymi poduszkami.Ciągnęła się od jednej ściany do drugiej tak że mogła pomieścić chyba z dwadzieścia miejsc.Przy metalowych stolikach spoczywały kanciaste kremowe pufy.Było tam tyle ciekawych rzeczy i obiektów ,że nie wiedziałam na co mam patrzeć.

-Hej ,Nathy!-usłyszałam głos ciemnoskórej dziewczyny kierującej się w naszą stronę.
-Witaj Nare , już nie pamiętam kiedy się ostatnio widzieliśmy.-odparł rozentuzjazmowany jej widokiem.Była naprawdę ładna , długie ciemne włosy spływały po ramionach i dopasowanej srebrnej sukienki.-Poznaj April.
-Cześć jestem ,Nareesha.-uśmiechnęła się ciepło podając mi rękę.-A to słynna April.
-Tak ,to znaczy...miło cię poznać.
"Słynna?" Chyba porozmawiam sobie przy okazji z Nathanem co takiego naopowiadał o mnie swoim znajomym ,pomyślałam.
W sekundzie obok nas pojawił się elegancko ubrany mulat.Siva?-A tu jesteś!-objął brunetkę u tali i przywitał się z nami.
-Kierownik wodopoju zaprasza do wieczerzy!-usłyszałam znajomy donośny głos i się nie myliłam bo obok nas przefrunął Tom z butelką szampana w ręce.
-To gotowa do niezapomnianej imprezy życia z The Wanted?-zapytał Nath szepcząc mi do ucha.
-Jak nigdy w życiu.-odpowiedziałam z uśmiechem i zajęliśmy jedno z miejsc na różowej kanapie.


--------------------------------------------------------------------------------------
     Siemson Skarby! ;)

Ah już czuję zapach Świąt! z resztą nic dziwnego bo wigilia już za kilka godzin ;) Tak i pewnie gdy większość z was gania po kuchni , przystraja stół czy poprawia bombki na choince ja siedzę zabarykadowana w moim pokoju w szlafroczku i piszę Wam rozdział ;) Pewnie mama już jest na mnie śmiertelnie obrażona...

No ale przejdźmy do rzeczy...a więc... ;)

Życzę Wam Misiaki moje Wesołych wesołych i jeszcze raz zajebistych świąt! ;) żeby potrawki smakowały , łamanie opłatkiem nie było creepy a prezenty pod choinką spełniały wasze oczekiwania.Po prostu zdrowych ,rodzinnych świąt pełnych kolęd i uśmiechu ;) Abyście zawsze byłe szczęśliwe i pogodne..aby ci panowie poniżej zawsze byli w Waszych serduchach... ;)


może napada jeszcze w miedzy czasie troszkę śniegu bo u mnie pogoda jak na hawajach...

Sorry nie mogłam się powstrzymać xd 

No dobrze już się nie rozpisuje bo zajęłoby mi to więcej miejsca niż rozdział..ale długi jest! ;) starałam się ^^
To tyle ,zamykam audycję świąteczną ;) Merry Christmas...

ps. Cieszę się Anusiaczku ,że podobają ci się opisy ;) cóż może to wynikać z mojego zmysłu malarskiego i wnikliwego odruchu obserwacji otoczenia.
ps.2 Tak wiem Alice...zawsze zapominałam się was spytać czy wyskakuje wam ta weryfikacja bo powiem szczerze ze strasznie mnie to wkurza na innych blogach ,ale dzięki za info.Zbiorę się do tego zaraz ;)

ps.3 Where is San?

Tyle.Kocham Was! ;**

5 komentarzy:

  1. Jezu przeczytałam dzisiaj całego twojego bloga:D
    od pierwszego rozdziału w 2 godziny:)
    jestem z siebie dumna:D
    jezu musze ci powiedziec a raczej napoisac ze masz wielki talent<3
    kazdy rozdzial wciagal mnie do tego stopnia, iz nie mrugalam nawet oczami:D
    nie moge doczekac sie rozwoju imprezy;]
    czekam na nexta i zycze udanych swiat:******

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Misiek <3

    Hahahahahaha nie ma to jak zwariowana pobudka przez chłopaków xD
    Pominę fakt, że ja za takie coś bym ich chyba zamordowała! Albo nie, bo byłoby im za dobrze, torturowała ich najgorzej jak się da! :P Chociaż pewnie nie miałabym do tego serca patrząc na ich słodkie mordki ^^
    No taaaa, pomoc w kuchni = kobieta gotuje;p dobrze, że Nathan chociaż był w pobliżu ^^
    Jak się czaiła za tym makaronem w tym supermarkecie ;p biedna, zestresowana ;p nie dziwie się jej ani trochę w sumie ;)) Ja nie wiedziałabym jak się zachować i tez bym pewnie stała i czekała aż sobie pójdą, a później czuła ich wzrok na sobie non stop ;p
    I zaczynamy Paaaartyyyyy! :D ułaaaaa, nie mogę się doczekać! :D Więc pisz tam szybko i korzystając z okazji życzę Ci wesołych świąt i caaałąąąąą masę weny, żebyś dalej nas zasypywała tak cudownymi rozdziałami ! <333 I wszystkiego o czym tylko marzysz :) ;***
    To już rozumiem, skąd ten talent do opisów! :) I zazdroszczę Ci strasznie, bo ja np przywiązuję dużą wagę do szczegółów w otoczeniu i mały skrawek ledwo wystającego czegokolwiek może przykuć moją uwagę, mimo iż normalny człowiek tego nie zobaczy, ale nie potrafię tak świetnie przelewać tego na słowa jak Ty :) ZDOLNIACHO <333
    Czekam na tą imprezkę, więc pisz, pisz, piiiiiiiisz :D <3
    Do napisania Misiek <3

    Ps. To ostatnie pytanie "Where is San" skojarzyło mi się z teledyskiem do IFY (tą wersją dla fanów) xD To teraz ja: Where is San?!. I teraz wyobrażam sobie naszą Sandruśkę uciekającą przed fankami xDDD KOMICZNE :D <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej Laska!
    Już dawno miałam Ci powiedziec o tej weryfikacji xdd
    Ale zapomniałam ;p
    Za to niezapomnianą pobudkę dostala April ;D
    Dobrze, że ich Nathan nie pozabijał xd
    A teraz czekam na MEGA impreze !!! :D
    Buziaki ;*

    Niespodzianka -> http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  4. po pierwsze - HA ! HA ! HA ! BARDZO ŚMIESZNE ANUSIAK, BARDZO ŚMIESZNE ! XD
    hahahahahahah no dobra- zbrechalam sie niezle xD.

    oj no jestem i caly czas bylam i bede ! tyle ze mialam problemy rozne ktore mnie przerastaja w owym momencie i nie moglam czaasu poswiecic na neta, ale jestem ! i nadrobilam !

    cześć Skarbie :* !

    ten rozdzial byl po prostu PRZEFANTASTYCZNY ! poczawszy od pobudki chlopakow do samego konca. wgl pobudka- haha a raczej ich wtargniecie bylo epickie xd lalam dalej niz widzialam :D. oni sa nienormalni jak to Nath trafnie okreslil xD
    hahahah i potem ta "pomoc" w kuchni jak obydwaj sie zmyli - o kurde xD tak to sobie realnie wyobrazilam jak Ap zostala sama w kuchni ze lepiej sie chyba nie dalo :D !
    i ołoł OŁ ! party hard sie zaczyna ! woooooooo bedzie szalenstwo i zgon cos czuje, tylko jeszcze nie wiem czyj :D. pisz pisz szybciutko, bo cala w ciekawosci jestem ! jak zwykle rozwinelas mi apetyt hueh hueh ;3

    szczesliwego Nowego Roku Kochanie, weny tworczej, zdrowia, usmiechu, spelnienia marzen przede wszystkim, wytrwalosci i cierpliwosci na nowe 12 miesiecy. I nie zostawiaj nas ! Nigdy ! <3

    kocham kocham kocham ;*****
    <3 !!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do Liebster Award :D
    http://iwillknowsometimepeopleofmydreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń