Tym razem Nathan posłusznie postawił mnie na ziemi tuż przed śnieżnobiałymi drzwiami jego pokoju.
-A teraz pytanie.-oświadczył uważnie na mnie patrząc.-Pokój gościnny czy mój pokój?-zapytał z wyraźnym zadowoleniem uwzględniając "mój pokój".
-Nie wiem czy twój pokój tu jest tak duży jak w Gloucester.
-Cóż...łóżko jest nieco mniejsze ale zapewniam że niezwykle wygodne.-wcale nie zdziwiło mnie ,że zakończył zdanie z uśmiechem odsłaniającym dokładnie szereg białych zębów.
-A ty tylko o jednym!Dobra to teraz proszę mi pokazać pokój gościnny.
-Cóż w pokoju gościnnym jest brudno ,zimno -mówił skręcając do drzwi na przeciwko.-pełno karaluchów ,pajęczyn i znajduje się tam tylko kali mata.
Parsknęłam śmiechem widząc jego minę.-No dobrze chyba mnie przekonałeś.-uśmiechnęłam się lekko i podniosłam z podłogi moją torbę.
Oboje zrobiliśmy odwrót i znów znaleźliśmy się przed drzwiami prowadzącymi do królestwa Nathana.Kiedy zręcznie je uchylił przed moimi oczami pojawiło się wnętrze utrzymane w podobnym charakterze jak to w domu Sykesów.Dzięki słabo jarzącemu się światłu z kanciastej metalowej lampy w pomieszczeniu panował półmrok niepozwalający w pełni zidentyfikować koloru ścian.Były one na pograniczu beżu z lekkim przydymionym kawowym kolorytem.Układ ciemnych rudawych mebli był podobny jak w jego niebieskim pokoju.Nawet okno znajdowało się w takim samym miejscu ale było mniej podłużne.Na komodzie niedaleko drzwi stało pełno ramek ze zdjęciami przedstawiającymi rodzinę Nathana ,od razu rozpoznałam jasne twarze Jessici i pani Sykes.
-I jak?-z kontemplacji wyrwał mnie jego głos.
-Ładnie.-postawiłam moją kraciastą torbę tuż pod komodą.-Jesteś pewien ,że moge tu spać?
-Oczywiście.Nie widzę żadnych przeciwwskazań.
Zwrócił się do mnie , poczułam jego dłoń na moich plech i przyjemną woń jego perfum.Zabawne.Ja z reguły w biegu zapominałam aby popsikać się jednym z kilkorga flakoników w mojej łazience za to Nathan zawsze bez wyjątku pachniał tak samo delikatnie i intrygująco.
Uniosłam twarz ku górze i musnęłam jego usta swoimi.-Ja też.Pójdę tylko do łazienki i jedziemy.-odparłam na co skinął głową.Wskazał mi białe drzwi z małą zamgloną szybką u góry.
Kilka minut później już opatulona moim wełnianym szalem wychodziłam z domu chłopaków.
-Tak jak mówiłem ,pewnie będziemy się niemiłosiernie wlec po mieście.-powiedział otwierając mi drzwi samochodu.
-To nawet lepiej ,będę miała okazję trochę pozwiedzać centrum.
-Zza szyby raczej nie będzie tak miło jak na wieczornym spacerze ze mną.-uśmiechnęłam się szeroko na jego propozycję a on pewnie odpalił silnik.-No i jeszcze odwiedzimy lodowisko.
-Już nie mogę się doczekać!
Zapięłam pas po czym zwinnie wyjechaliśmy z podjazdu.Czarna mosiężna brama sama się przed nami rozsunęła.Jechaliśmy tą samą ulicą co przedtem.Zauważyłam małe pozapalane latarnie ogrodowe niemal w każdym z ogródków domów.Szare niebo powili przygotowało się na nadejście zmierzchu ,cieszyła mnie wizja tego że gdy będziemy wracać będzie już zupełnie ciemno i w końcu zobaczę ten magicznie świątecznie oświetlony Londyn.Jakieś dwadzieścia minut jechaliśmy tą samą drogą potem białe audi Nathana utkwiło w korku niczym turysta latem w niekończącej się kolejce na London Eye.Nath z nudów zaczął majstrować przy radiu zmieniając stacje nadające świąteczne piosenki.W końcu zatrzymał się na jednej z nich i lekko pogłośnił "All I want for Christmas is you".
Wtopiłam wzrok w przyozdobioną ulicę aż usłyszałam jak brunet mruczy mi do ucha refren piosenki i zdałam sobie sprawę z tego jak jest idealnie.Tuż po świętach ale rozentuzjazmowane nastroje wszystkich jeszcze nie opadły , Londyn , pachnące nowością Audi , ja z różowymi policzkami od zimna i on.W jednej chwili kiedy wszystko to przeanalizowałam zaczęły mnie piec oczy i z szerokim uśmiechem zawiesiłam na nim wzrok.
-Mogłabym tu tkwić wiecznie.
-Nawet jeśli po raz setny śpiewałbym "Last Christmast"?
-Nawet wtedy.
Przysunęliśmy nasze twarze do siebie i zwieńczyliśmy w krótkim lecz soczystym pocałunku.Nagle klaksony za nami zaczęły trąbić i Nath z niezadowoloną miną przykleił ręce do kierownicy i ruszył.Teraz poruszaliśmy sie nieco szybciej ale i tak ledwo na czas dotarliśmy na Redbridge Street 267.Ulica wyglądała inaczej niż białe zdbane osiedle domków jednorodzinnych Nathana.Widać było że cena mieszkania jest adekwatna do miejsca w jakim się znajduje.Kilkunastoletnią czteropiętrową kamienicę otaczał cienki mosiężny płot.Po minucie wpatrywania się w budynek wysiedliśmy z samochodu
.
-Całkiem ładnie.-odparłam rozglądając się.
-Bez rewelacji.-wyraził swoją opinię Nath.
-Mi tam się podoba.Chodź.
Ruszyłam niepewnym krokiem z przeczuciem że Nathanowi nic tu nie będzie się podobać.Nie dziwie się ,że wolał swoje bogate zakwaterowanie z dala od centrum.
Kuta furtka okazała się być otwarta ,wystarczyło tylko przez domofon zadzwonić pod numer 5.Przedstawiłam się a kobieta z którą rozmawiałam przez telefon otworzyła nam drzwi.Z miną z której nic nie mogłam wyczytać stanęła w drzwiach.Wyglądała nie wiele młodziej niż moja mama , miała włosy zafarbowane utleniaczem i była ubrana w czarny wełniany sweter.
-Dzień dobry ,zapraszam mieszkanie już czeka.-zaprowadziła nas zachęcającym gestem na schody.-Jest w prawdzie winda ale potrafi złośliwie się zacinać więc raczej proponuję schody.
Miałam chyba zbyt duże oczekiwania co do tego miejsca ,które w rzeczywistości nie okazało się być takie "super" gdy po raz pierwszy ofertę pokazała mi Kat.Korytarz był dosyć ciemny bo okrągłe lampki słabo oświetlały popielate ściany.Schody za to były wyłożone ładną jasnobrązową posadzką.Kiedy wchodziliśmy na drugie piętro moim oczom ukazały się ciemne drewniane drzwi z złotym smukłym numerem 7.
-A więc zapraszam.-kobieta przekręciła kluczyk w drzwiach i po chwili szeroko je otworzyła.-Tak jak wspominałam poprzedni mieszkańcy wyprowadzili się rok temu więc może być nieco zakurzone.-uśmiechnęłam się lekko.
-Nie szkodzi.-odparłam rozglądając się dokładnie po bladoróżowym przedpokoju.Ściany były prawie gołe , wyobraziłam sobie że Kat wiesza na nich lustra i małe obrazy w brązowych ramkach.Szafa w tym pomieszczeniu zrobiła na mnie dobre wrażenie , była w kolorze karmelu z sękowego drewna i zmieściłaby chyba wszystkie nasze kurtki i płaszcze.Obok niej stała kształtna ławeczka z beżowym obiciem w drobne wzorki.
-Po zobaczeniu budynku myślałem że będzie gorzej.-usłyszałam ściszony głos Natha przy moim ramieniu.
-Trzeba tu tylko trochę odkurzyć , dodać parę rzeczy i będzie w sam raz.
-Zapraszam do kuchni.-z wymiany zdać wybił nas głos blond włosej właścicielki.
Kuchnia była wyjątkowo ładna i aż zrobiło mi się jej żal .Pewnie będzie wiecznie brudna i zabałaganiona w chaosie szczególnie kiedy będziemy tu tworzyć nasze obiady.Białe klasyczne szafki miały gładki jasno brązowy blat ,który w połączeniu z czerwonymi płytkami tworzył ładną parę.Na ścianie na przeciwko stał okrągły stolik z dwoma krzesłami.W tym pomieszczeniu przeraził mnie tylko zwiędnięta roślina w doniczce na parapecie.
-Kuchnia jest dosyć nowa ,jak widać raczej nic nie trzeba dodawać.Nie ma tu w prawdzie jadalni ale śmiało zmieści się tu większy stolik.
Z myślą że wcale nie będzie potrzebny bo najczęściej wszelkie posiłki jadam na kanapie lub łóżku , przeniosłam się do salonu.
-Zadowolona?-odezwał się Nathan.
-Jak na razie tak ,chociaż wydaj mi się tu strasznie pusto jak by mieszkańcy poumierali.
-Może dla pewności spytam się co się z nimi stało?A co jeśli potem znajdziesz zwłoki w wersalce?
-Nath!-roześmiałam się cicho i pacnęłam go w czoło.
-To tylko taka hipoteza.
-Salon jest akurat nieco bardziej zaopatrzony.Jak widać został sprzęt elektroniczny i wszystkie potrzebne meble.
Moją uwagę przykuła jasna kanapa ,która bardzo przypominała mi tą z mojego domu.-Kanapa się rozkłada?
-Tak,oczywiście.
-Stawiam 10 funtów na to ,że jest tam trup.
-Zaraz ty będziesz trup!-starałam się mówić jak najgłośniej a jednocześnie ciszej aby kobieta nie zauważyła naszej głupiej wymiany zdań.
Po dokładnym obejrzeniu przez nas salonu i kilku obiektywnych opinii właścicielki płynnie przeszliśmy do pierwszej sypialni.Podobnie jak pozostałe pomieszczenia była nieco "goła" i tylko na jednej jasno purpurowej ścianie wisiało duże okrągłe lustro.Natomiast pokaźne łóżko z drewna pomalowanego na biały kolor sprawiło że chyba właśnie to ja zamieszkam w tym pokoju.Druga sypialnia była mniejsza i żółta co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w poprzednim pomyśle.Ale za to łazienka zrobiła na mnie wrażenie , była nadzwyczaj stylowa pełna beżów ,bieli i blado zielonych płytek.Na ścianie naprzeciwko wejścia stała duża wanna z prysznicem i zasłoną co dla mnie była bardzo praktyczne.Przy umywalce stało dużo półek i mała komódka co zapewniło mnie że zmieszczą się tu wszystkie nasze drobiazgi.Po obejrzeniu wszystkich pomieszczeń kobieta z powrotem zaprowa
dziła nas do salonu ,z obawą usiadłam na miękkiej kanapie.
-Więc ?
-Mieszkanie całkiem mi pasuje ,pozwoli pani że zadzwonię jeszcze do mojej przyszłej współlokatorki i za 10 minut dam znać ,czy na pewno podpisujemy umowę.
Więc przeniosłam się do kuchni i wykręciłam numer Katherine.Dosyć szczegółowo opowiedziałam jej o kwaterze po czym wspólnie stwierdziłyśmy że to mieszkanie się dla nas nadaje.Wróciłam do Nathana i właścicielki która wyłożyła już na szklanej ławie papiery.Dokładnie zapoznałam się z umową i wszystkimi informacjami po czym zadowolona spojrzałam na Nathana.Miałam je ,miałam swoje mieszkanie tak blisko niego.Już nie musiałam martwić się o to że jesteśmy na dwóch różnych krańcach globu i nie wiadomo kiedy się zobaczymy ,ta myśl sprawiała mi niewyobrażalna satysfakcję.
***
-Co jesteś taki milczący?-zapytałam kiedy wsiadaliśmy do samochodu.
-Sam nie wiem.-rozsiadł się w fotelu i spojrzał na mnie niespokojnym wzrokiem.-Coś mi tu nie pasuje.
-Nath ,ja wiem że najchętniej chciałbyś żebym zamieszkała z tobą i..
-Przynajmniej pociesza mnie myśl ,że nie jesteś w Vegas ani w Gloucester.Dobrze będzie cie mieć na wyłączność.
-Ja też się cieszę.-uśmiechnęłam się blado.-To gdzie teraz?
-Niespodzianka.-oznajmił.
Wyjechaliśmy z ciemnej ulicy.Mimo jasno świecących się latarni w kątach panował mrok i szczerze powiedziawszy bałabym się iść tu późną godziną sama z myślą że z mroku może się coś wyłonić i na mnie napaść.W samochodzie było chyba najbezpieczniej.W dodatku spowolniony ruch uliczny nie pozwalał Nathanowi na gwałtowne hamowania i dodawania gazu przez , które serce omal nie wyskakiwało mi z piersi.Powoli wyjechaliśmy z Redbirdge Street i nie minęła chwila aż jechaliśmy nieziemsko oświetloną główną ulicą Oxford Street.Nathan uśmiechał się pod nosem widząc moją twarz niemal przyklejoną do szyby.A jeszcze głośniej się roześmiał kiedy zauważyłam jeden z legendarnych czerwonych wycieczkowych autobusów na sąsiednim pasie.Tuż za nim jechał rządek starych czarnych taksówek o opływowych kształtach.Tak jak wokół mojej kamienicy było ciemno tu światło rozlewało się dosłownie wszędzie.Nawet zwykłe konary drzew dzięki świecącym śnieżynką wyglądały jak choinki.Nie wspominając już że nad naszymi głowami wokół lamp były porozwieszane ozdoby w kształcie prezentów , parasolek czy śnieżynek.A tuż przed skrzyżowaniem widniał ogromny napis "Merry Christmas" z wielką srebrzystą gwiazdą. Kiedy Nathan gwałtownie skręcił gwiazda i napis zniknęły a pojawił się duży kwadratowy plac ze stożkową choinką ,która miała chyba z 20 metrów i była poowijana w setki kolorowych lampek.Białe Audi skierowało się ku placu a kiedy skręciło w uliczkę na lewo zobaczyłam że przed wysokim marmurowym budynkiem rozpościera się biała tafla migocząca światłami w przeróżnych kolorach.Świąteczna muzyka rozbrzmiewała wokoło a ludzie w jej rytm przecinali taflę wzdłuż w wszerz.Kiedy Nathan zaparkował i wysiedliśmy z samochodu melodia była jeszcze bardziej głośna.Wymieniliśmy się ciepłymi spojrzeniami i ruszyliśmy w stronę barierek.Od razu rozpoznałam postacie odwrócone w naszą stronę.Tak jak wcześniej zapowiadali przyszli Max i Jay ale oprócz nich zobaczyłam jeszcze ...Toma i pewną blondynkę ,która położyła dłoń na jego ramieniu.
-Cześć wszystkim!
-Hej!! -pomachał nam Jay ,który miał na głowie jakże uroczą pluszową czapkę z reniferem.-Ap ,co ty taka oniemiała?-zapytał kiedy podeszłam bliżej.
-Po prostu czuje się jak bym przez całe życie mieszkała w afrykańskim buszu.-rzuciłam na co wszyscy się roześmiali.
-Hej , jestem Kelsey a ty to zapewne dziewczyna naszego Natha.-z uśmiechem odezwała się blondynka obok Toma.Miała usta pomalowane na krwistą czerwień i turkusowy płaszcz.
-A tak ,jestem April.-odezwałam się.
-Jezu ,ale myśmy się dawno widzieli! -głos zabrał tym razem Parker.
-Cóż ,Tom ,czuje się jak byśmy się w w ogóle nie widzieli ,więc..
-A tak , przecież ty niczego nie pamiętasz.
-Może to nawet lepiej.-objął mnie ramieniem Nath i się uśmiechnął.
-No to co drużyno ,przejmujemy lodowisko?-zaproponował Max ze śmiesznymi czerwonymi nausznikami na uszach.
-Jay , nie wiem skąd masz tą obłędną czapkę ale też chce taką.-ręka wyszczerzonej blondynki powędrowała ku głowie Loczka.
-Zaraz zaraz!Łapy precz!-Jay rechocząc natychmiast osłonił czapkę rękoma.-To prezent od fanek.-wypiął się dumnie.-Dostałem jeszcze drugą taką tylko że różową.
-To ja zaklepuje różową!-odpowiedzieliśmy wszyscy chórem na co później wybuchnęliśmy śmiechem.
-Chyba śnicie.-odparł obrócony tyłem do nas Jay.
Po kilku minutach stania w kolejce nadeszła nasza kolej i wtargnęliśmy na lodową taflę.Na początku nie mogłam ruszyć z miejsca bo wieki nie jeździłam na łyżwach ale reszta towarzystwa też nie poruszała się lepiej.Na początku odniosłam również wrażenie że oczy wszystkich się na nas patrzą postanowiłam się jednak tym nie przejmować i skupić uwagę na czym innym.Najbardziej widowiskowe były chyba upadki Jaya i to jak wjechał w grupę starszych pań.Tak ważnego punktu nie mogło zabraknąć! Ponadto Kelsey okazała się być nadzwyczaj bezpośrednią i towarzyską osobą ,świetnie ze wszystkimi się dogadywała.Wśród nich w ogóle nie czułam się spięta ,zupełnie jak byśmy byli paczka starych znajomych.
Po opuszczeniu lodowiska zgodnie stwierdziliśmy ,że umieramy z głodu a chłopaki mają ochotę na chińszczyznę.Tom z Kelsey oświadczyli ,że zmywają się do siebie a my zapakowaliśmy się do pojazdu Natha i pojechaliśmy do jakiejś chińskiej knajpy.Max poszedł zamówić jedzenie na wynos a my czekaliśmy na niego w samochodzie.
---------------------------------------------------------------------
No hej! ;)
Jak tam Robaczki? ;) mam wyjątkowo dobry humor!Właśnie wróciłam z klasowej wigilijki i zasiadłam aby dokończyć rozdział.Powiem szczerze trochę się wlecze ,ale w następnym już będzie nasz wyczekiwany (przeze mnie bardzo ;) Sylwester w Mahiki.Myślę że uda mi się dodać rozdział przed 25.Drógim blogiem w końcu też się zajmę no i oczywiście po nadrabiam zaległości.(Przepraszam wszystkich poszkodowanych! ;< )
A więc to tyle.Życzenia świąteczne chyba jeszcze zdążę wam złożyć potem ;) Więc na razie Skarby! ;**
Nie pamietam zeby April byla oficjalnie dziewczyna Natha xd
OdpowiedzUsuńMoze zasnelam wtedy^^
Ciesze sie, ze dodalas bo siedze wlasnie w pociagu i odjedziemy z opoznieniem! No i malo tego rozdzialu, bo juz nie mam co robic.. ;)
Wracajac..
Biedny Nath, Ap tak blisko a tak daleko, bo nie u niego w pokoju :D
Tzn na ta chwile tak, ale pozniej bedzie mieszkala z Kat ;p
Ale pewnie bedzie czestym gosciem u dziewczyn :D
Tez chce czapke Jaya ! xD
Dobrze, ze sie tam nie pozabijali haha xd
Dobra czekam na tego sylwestra Misiek, bo na pewno bedzie sie dzialo :DD
Takze weny duzo i do nastepnego ;**
A ja ide spac ;P
I prosba.. Wylacz Laska ta weryfikacje, bo masakra xd
OdpowiedzUsuń;***
Cześć, Ślicznotko moja <33
OdpowiedzUsuńTak, wiem. Mówiłam Ci poprzednio, że jesteś zajebiście dobra w opisach i za każdym razem mnie zadziwiasz. Masz tyle talentu do takich opisów, że z chęcia bym Cię wynajęła *.* Ile bierzesz za godzinę? xD Nie no żartuję, of course, ale po prostu z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej się Tobą zachwycam ^^ :***
Co do rozdziału - no to mają piękne mieszkanko i to dość niedaleko Nathana ;D
Oj coś czuję, że często będą się widyyywaaać ^^
Co do komentarza tej tam małej wyżej - żeby być parą nie trzeba oficjalności ;d To się czuje! :D
A oni czują to baaaardzo mocno <3 I to mi się podoba :D
Tym bardziej, że świetnie do siebie pasują :D
Jakbym tam była, to bym wyrwała Jayowi tą czapę i nie pytała nikogo o zdanie ^^
Oooooo Misiek! Narobiłaś mi ochoty na łyżwy! JAk ja daaaawno nie jeździłam :< Będę musiała swego Mena wyciągnąć, a łatwo nie będzie, bo ich nie lubi, więc trzymaj za mnie kciuki ;)
Sylwester zapowiada się elegancki ^^ W takim towarzystwie? ;o Błagam, on nie może się nie udać ;D
CZekam na kolejny, Misiu Pysiu <3
:***