sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 40

-Mamo gdzie jest moja torebka?-zawołałam rozkopując mój pokój.Jak zwykle wszystko na ostatnią chwilę a lada moment pod mój dom przyjedzie Nath.
-Tam gdzie ją ostatni raz położyłaś , jak sądzę.
-Taa dzięki za wskazówkę ,nie mam pojęcia co bym bez ciebie zrobiła!-krzyknęłam i po chwili słyszałam śmiech mamy rozchodzący się  po salonie.Wstąpiłam jeszcze do łazienki po podręczną kosmetyczkę i znalazłam moją zgubę.Miedzy wanną a pralką...
-Jestem gotowa ,na reszcie.-sapnęłam po czym pędem zbiegłam po schodach.-Przyjechał już?-spytałam Lauren która wyglądała przez okno ale zaprzeczyła.
-Na pewno masz wszystko spakowane?April ,czuje że nie powinnaś sama oglądać tego mieszkania chociaż i oko Katherine nie wiele by zdziałało.
-Mamo ,przerabiałyśmy to.-kolejny raz jej to tłumaczyłam ale jakoś uparła się że koniecznie nie chce mnie samej puszczać do Londynu mimo iż zupełnie sama przecież nie będę.Bo co jak co ale pewnie Nath nie będzie odstępował mnie na krok.
-Białe Audi Q7?-zapytała z niedowierzaniem moja mama wyglądając ukradkiem przez okno.
Zmarszczyłam brwi.Z tego co mi wiadomo to Nathan krzywi chodniki w Gloucester srebrnym Audi a nie białym.-Może to on.-powiedziałam.
Mama oderwała wzrok od okna i podeszła do mnie.-Uważaj na siebie.-zaczęła.
-Mamo , mówisz jak bym miała 7 lat i pierwszy raz jechała na wycieczkę szkolną.
-Tak wiem ,w nie takie już podróże się wybierało.-uśmiechnęła się lekko.
Wzięłam do ręki moją torbę.-Będę na siebie uważać ,obiecuję.-potwierdziłam na co mocno mnie przytuliła.Dopiero po wyjeździe do Stanów uświadomiłam sobie jak bardzo czuła się bezpiecznie mając mnie przy sobie.
-Wracaj szybko.-przytuliła mnie z zaangażowaniem.
Założyłam kurtkę i ubrałam buty i machając jej w progu wyszłam z domu.Od razu ujrzałam słońce ,które tego dnia niemal raziło w oczy pewnie wychylając się zza chmur. Mróz nie był aż tak nieprzyjemny jak kilka dni temu , wszystko w koło wyglądało jak by lada chwila w miasteczku miała zawitać wiosna.Wdychając przyjemnie świeże powietrze przebyłam drogę z zszarzałej kostki brukowej.Przez szybę samochodu widziałam uśmiech Nathana ,po chwili z niego wysiadł i pocałował mnie na powitanie.
-Co ja widzę Sykes ,zainwestowałeś w nowy powóz?-spojrzałam na samochód ,który wydawało się że właśnie co wyjechał z salonu.
-Specjalnie na tą okazję chciałem ci zrobić wielki wjazd do Londynu.
Uśmiechnęłam się szeroko.-Na razie zobaczymy czy mnie tam w w ogóle dowiedziesz.
-A to w takim razie proszę siadać.-zabrał ode mnie moją torbę i otworzył mi drzwi pojazdu.Wsiadłam ,wygodnie usadziłam się w fotelu i od razu poczułam zapach skóry i nowości od której samochód aż kipiał.
-I jak gotowa?-spojrzał na mnie błyszczącymi oczami przekręcając na wyczucie kluczyk w stacyjce.
-Tak.-zapięłam pas i gwałtownie podskoczyłam kiedy nagle wcisnął pedał gazu.-Nathan!Podróż trwa 2 godziny , tak? Więc mam tylko nadzieję że prawdopodobieństwo że przeżyje wynosi więcej niż 50%.-odparłam na co brunet głośno się roześmiał.
-Dobrze...-zamyślił się chwilę lekko unosząc kąciki ust do góry.-Włos ci z głowy nie spadnie ale za to może będzie mnie czekała jakaś super nagroda ,hm?
-Hm?Odpowiem dyplomatycznie ,że się zastanowię.
-Ap!-wywrócił oczami.
-Więc Nathanie ,możemy już ruszać?Tylko normalnie!-zastrzegłam.
-Ależ to było normalnie.-Zrobiłam poważną minę.-Jak pani woli.

                                                      *godzinę później*
Oparłam głowę o własne ramię i zamknęłam na parę chwil oczy.Było pięknie , muzyka cicho płynąca w tle ,ledwo słyszalny dźwięk silnika i jego zapach.
-Od dziesięciu minut na mnie patrzysz.
-Cóż , nie ma żadnego innego na tyle interesującego widoku więc.. -wzruszyłam ramionami spoglądając przez okno.Byliśmy coraz bliżej Londynu ,widziałam zmieniającą się za nami  architekturę i ciężko westchnęłam.Znów zaczęłam wracać myślami do tematu wokół ,którego krążę od tygodnia.
-Wydaje mi się czy jesteś czymś zdenerwowana?
-Nie-odpowiedziałam wymijając jego wzrok.-to znaczy ..dobrze ci się wydaje.
-April ,o co chodzi?-zmarszczył w grymasie brwi odwracając na chwilę wzrok od jezdni.Wcale nie wydawał się zdenerwowany tylko zatroskany.
Wypuściłam głośno powietrze.-Pamiętasz jak powiedziałeś mi pierwszy raz o tej imprezie sylwestrowej?Że będzie grono znajomych ,zupełnie prywatnie bez żadnych fotoreporterów itp.-spojrzałam na niego badawczo ,skinął głową.-Byłam wtedy przerażona.
-April.-niemal wyszeptał moje imię.
-Najpierw byłam przerażona a potem zdenerwowana.Coś mnie podkusiło i zaczęłam szukać w internecie jakiś informacji o nas.
-April ja ..wiesz że ja tego nie chce.Zrozum to dla mnie normalne że co jakiś czas pojawiają sie jakieś plotki które czasem do mnie dochodzą i są mnie prawdziwe lub wcale.Wiem że możesz teraz się bać ,czy...
-Masz rację boje się i to cholernie bardziej niż przedtem.-spuściłam wzork na moje buty.-Nathan ja uświadomiłam sobie że gdy przeprowadzę się do Londynu tam wszyscy będą śledzić każdy twój krok więc i nasz a ja tego nie chce.Tu jest normalnie ,nawet w Vegas nie odczuwałam jakiejś nagonki ale tam..-miałam zrozpaczony głos ,jak bym o coś kogoś błagała - skarciłam się za to w myślach.Mętlik w głowie nie pozwalał mi się wyciszyć i zachować spokoju.
Nathan wyraźnie zwolnił myślałam że nagle zjedzie na pobocze ale tego nie zrobił , ślepo patrzył w dorgę.Przez chwilę milczał a ja nagle poczułam się jakbym go spoliczkowała.-Tam nie będzie wcale tak strasznie ,zobaczysz ,Ap.Oni wcale nie są tacy straszni jedynie gdy gdzieś wychodzimy ,coś związanego z pracą wtedy pojawiają się dziesiątki aparatów, fanki , ochroniarze...
-Dziesiątki aparatów i fanki.-powtórzyłam głucho po raz kolejny odwracając wzrok i spoglądając na znikający obraz budynków.Poczułam jak jego ręka chwyta mnie za podbródek i obraca w jego stronę.Zobaczyłam jego przejętą twarz.
-Wszystko będzie dobrze.Nie możesz się tym przejmować bo zwariujesz ,żyj tak jak by nie było tych wszystkich ludzi.Obiecaj mi Ap że nie będziesz sobie tym zaprzątać głowy.
-Obiecuje.-szepnęłam a po chwili poczułam jego usta na moich.-Kocham cię i przepraszam.
 Nath uśmiechnął się rozczulająco jak bym powiedziała jakąś głupotę i dodał.-Ja ciebie też i pamiętaj ,wszystko będzie dobrze.
Na jego słowa uśmiechnęłam się jeszcze szerzej to było tak jak by ktoś nagle zdjął ze mnie cały ciężar i nareszcie mogłam spokojnie i z ulgą odetchnąć.Jego ręce nie spoczywały na kierownicy , dopiero teraz spostrzegłam ,że się zatrzymał.-A teraz ruszaj mój romantyku bo nigdy tam nie dojedziemy w takim tempie.
-Zatrzymamy się na jakiś lunch po drodze?
-Nie ,rano wepchnęłam w siebie solidne śniadanie z resztą już nie mogę się doczekać widoku tego nowego mieszkania.
-Dobrze ,że pozwoliłaś mi je obejrzeć z tobą.
-W końcu to sama Kat mianowała cię swoim wysłannikiem tam.-zaśmiałam się.

Wnikliwie obserwując obraz za szybą stwierdziłam że powoli wjeżdżamy do stolicy.Zabudowania ze wszystkich stron oznajmiały że jesteśmy nie w byle jakim miejscu.Wszystko wyglądało tak inaczej , jak z filmów , rzędy sklepów ze starannie przyozdobionymi wystawami to samo z licznymi zapraszającymi do środka restauracjami i innymi budynkami.Dorga była idealnia ,bez dziur w jasnym kolorze asfaltu.Drzewka wzdłuż uliczek wyglądały jak dopiero co kupione u ogrodnika.Wszystko wydawało się takie zadbane i lepsze.Zerknęłam na Nathana ,który wydawał się rozbawiony moją miną i tym całym badaniem badaniem wszystkiego zza szyby.
-Poczekaj z tym entuzjazmem.-roześmiał się.-do centrum jest jeszcze kawałek.
-Są jeszcze ozdoby świąteczne?-zapytałam z wyraźną nadzieją.-Podobno w czasie Świąt Londyn wygląda magicznie.
-Sama zobaczysz.
-W takim razie szybciej proszę.-zawołałam.
-Co za wymagania!A jeszcze godzinę wcześniej kategorycznie zabraniałaś mi wciskać pedału gazu.
-Ponieważ w twoim wykonaniu może to okazać się zbyt niebezpieczne.
Nathan uniósł brew.-Powiedział doświadczony kierowca!
-Wszystko w swoim czasie.-wyszczerzyłam się.-Strzeż się Sykes bo jeszcze kiedyś wgniotę ci zderzaki tak że się nie pozbierasz!
-Najpierw to ty będziesz musiała wgnieść zderzaki na kursie na prawo jazdy moja droga.
-Tak jak mówiłam wszystko w swoim czasie , kochany.
Nim się spostrzegłam wjechaliśmy do centrum.Mimo że było południe widziałam światełka i liczne ozdoby na drzewkach wzdłuż ulicy.Budynki i niemal wszystkie elewacje zachowane w surowym stylu tu i ówdzie były przyozdobione ledowymi wężami ,które musiały nieziemsko wyglądać po zmroku.Nie mówiąc już o nieskończonych szyldach i banerach aż rażących w oczy.Zbliżając się do ronda na którym podwyższeniu dumnie stała stożkowo przycięta choinka ubrana w okrągłe światełka. Widząc to wszystko nie mogłam się tylko doczekać aż przyjedziemy tu wieczorem kiedy magicznie zapalą się wszystkie te oświetlenia.Kilka minut później skręciliśmy w nieco oddaloną od centrum ulicę.Ceglaste rzędy domków jednorodzinnych ciągnęły się bez końca.Okolica ta wyglądała tak spokojnie ,że nie mogłabym w życiu pomyśleć że mieszkają tu właśnie chłopaki z The Wanted.
Zaparkowaliśmy pod okazałym domem.-To tu.-oznajmił Nath.
-Domyślam się.-odparłam odpinając pas.Nathan wysiadł z pojazdu i nim się obejrzałam a już otwierał mi drzwi trzymając w ręce moja torbę.Posadziłam nogi na chodniku.
-Zapraszam.-z uśmiechem podał mi ramię i ruszyliśmy dróżką z równo wyłożonych kamiennych płytek gdzieniegdzie oprószonych śniegiem.Dom wyglądał całkiem nie pozornie choć okazale jednak nie miał nic wspólnego z typowymi posiadłościami gwiazd. Bielością cegieł ,którymi był pokryty wtapiał się w otoczenie.Nathan pewnie przekręcił gałkę w ciemnych zielonkawych drzwiach.Ciepło z wnętrza natychmiast mnie sobą oblało.Zdejmując kurtkę w kremowym wiatrołapie usłyszałam odgłosy stup zbiegających po schodach.
-Ocho!Przygotuj się na totalny kataklizm.-zaśmiał się Nath a po chwili usłyszałam nieopodal znajome głosy.
-Oooo wreszcie zawitał nasz gość!-zobaczyłam łysego opierającego się ramieniem o białą framugę drzwi.Miał na sobie granatowy sweter i ciepły uśmiech.
Sekundę później obok Maxa stał Jay ,ale wyglądał jakoś inaczej niż ostatnio.-Cześć zakochańce!
-Hej chłopaki.-uśmiechnęłam się.
-Mam tylko nadzieję ,że posprzątaliście.-zwrócił się do nich "groźnie" Nath.
-Ależ oczywiście ,u nas czysto jest zawsze i wszędzie.
Jay nagle zarechotał.-Maxiu kogo ty okłamujesz!
-Cicho!-Loczek dostał sójkę w bok.-No to czym chata bogata.-rozpromienił się błyskawicznie.
-No coś mi się wydaje że bogata!-Schyliłam się po moją torbę która w dalszym ciągu leżała na podłodze i prześcigając rękę Natha szybko ja podniosłam.Opuściliśmy małe i wąskie pomieszczenie a przede mną wyrosła jasna i otwarta przestrzeń.Widok na salon ,jadalnie i kuchnię aż zapraszał do środka.Jedna z śnieżnobiałych ścian w korytarzu była cała przyozdobiona obrazkami w brązowych ramkach.Chłopaki skierowali się do przestronnego salonu pełnego ciemnych mebli współgrających z kawowymi śćianami.Beżowa kanapa wyglądała na bardzo miękką wręcz idealną do późnych seansów filmowych.  
-Ładnie się tu urządziliście.-stwierdziłam.
-Ma się ten zmysł ..jak to się mówi..?Dekoratorski!-wypowiedział się Jay.
Max udał się do kuchni.-To może herbaty , kawy ?
-Tak ,poproszę.
-Ja też.
-To z tego co wiem April to będziesz tu częstym gościem.-pomachał brwiami Jay siadając na kanapie.
-Tak ,tak się akurat składa.
-O piętnastej zawiozę cię oglądać to mieszkanie.-przypomniał Nathan.
-Tak wcześnie?Dopiero co tu weszłam a już chce zostać.-rozsiadłam się wygodnie ,ale zaraz potem poczułam coś szeleszczącego i kanciastego za plecami.-Co...?-Moja ręka zanurkowała w wgięciu kanapy i po chwili wyjęła z tamtą opakowanie po piankach.
Nath pacnął się ręka w czoło.-Mówiłem żebyście posprzątali!
-Nic się  przecież nic stało , Nath.-roześmiałam się.
-Oj tam...Mogę?-podałam Jayowi paczkę po piankach.-O!Są jeszcze trzy pianki!-oznajmił uradowany Loczek.-Chce ktoś?
Wyciągnęłam rękę i sięgnęłam po mały biały obiekt.Jay już pakował pianki do buzi zgniatając puste opakowanie.
-A ty Baby Nath za tą agresje jaką zaprezentowałeś nie dostaniesz nic!
-Ktoś coś mówił o agresji?!-do salonu wszedł Max ze srebrną tacą w ręce.
-Nie raczej o piankach.-odezwał się Nath.
-Nath dalej burzy się że nie posprzątaliśmy jego syfu.
-Dobra zmieńmy temat.-Max wrzucił kostkę cukru do swojej parującej kawy.-Powiedz lepiej April jak ci się podoba Londyn no i jak minęła wam podróż?
-Miasto jest naprawdę świetne.
-Kontrastuje z naszą dziurą.-wtrącił Nathan sięgając po swój kubek.
-Dokładnie to chciałam powiedzieć.Koniecznie powinnam się wybrać po zmroku na spacer  bo oświetlone musi wyglądać jeszcze lepiej.
-O to może odwiedzimy lodowisko?-zaproponował Jay na co Nathan i Mat natychmiast głośno zarechotali.
-Bird jeszcze ci mało po tym jak rok temu z hukiem wrąbałeś w Sivę tak że miał potem wstrząs mózgu?
Sama się roześmiałam wyobrażając sobie tą sytuację.Jay nie mnie rozbawiony próbował zabrać głos -O przepraszam bardzo ale to było po tym jak Nathan wyrwał mi mojego pingwina pomocniczego.
-Ta pamiętam a minutę potem leżał już z pingwinem na lodzie.
-Koniecznie musimy to powtórzyć
-O tak ,chętnie się z was pośmieję! 
-No to zaplanowane wieczorem odwiedzamy lodowisko.-wyszczerzył się Nath.-O cholera!Już po 14 ,musimy się powili zbierać.
Zdziwiłam się.-Przecież jestem umówiona z właścicielką na 16.
-O tej porze w najlepszym przypadku przesiedzicie godzinę w korkach.-powiedział Max.
-Ap ,chodź na górę pokaże ci pokój.-Nath podniósł się z kanapy i posłusznie podreptałam za nim.
-Tylko testy łóżka zachowajcie na wieczór dzieciaki!-zawołał roześmiany Max.
-Łysy!-szybko upomniał go Nath na co dałam w śmiech.
-Czuje ,że te kilka dni będzie bardzo udanych.
-Chyba nawet za bardzo.-Nath szeroko się uśmiechnął spoglądając na mnie a ja chyba wiedziałam co mu chodzi po głowie.-To jak? -zwinnie mnie objął i oderwał od ziemi unosząc jak pannę młodą ,wkroczył ze mną na strome i wąskie schody.
-Nathan ,zabijesz mnie!
-A nie mówiłem Bird!-wiercąc się w ramionach Natha usłyszałam jeszcze okrzyk Maxa.


--------------------------------------------------------------

Witajcie załogo! ;)

Co tam u was?Przygotowania do świąt już ruszyły?Bo ja powiem że nie moge się doczekać. ^^ w uszach dudnią mi kolędy a już kilka dni temu nie wytrzymałam i przystroiłam mój pokój łańcuchami i choinką ;) Nastrój świąteczny wszechobecny! ;)

Dzisiaj będę krótko bo jak zwykle mam mnóstwo rzeczy do zrobienia a bardzo przyłożyłam się do tego rozdziału i powiem że jestem zadowolona chociaż jak zwykle nic sie nie dzieje xd Tak więc zmykam kończyć czytać "Miasto szkła" ;)

Na razie Skarby!Widzimy się całkiem nie długo bo coś wena jak by do mnie zawitała mam nadzieje że nigdzie się nie wybiera i zostanie ...na zawsze! ^^
Buziakuję lejdis! ;**

4 komentarze:

  1. No hej, Slicznotko! ^^ ;***
    Zaczne od tego, ze kocham wszystkie bloggerki, ktore w swoich opowiadaniach maja Audi o zawsze musze to skomentowac *.* a juz szczegolnie moje ulubione bloggerki - Taaaaak slodki Misiaku, nalezysz do tego skromnego grona ^^ ;**
    Kolejna rzecz - cholernie widac i czuc, ze wena Ci wrocila z czego ciesze sie przeeeeogroooomnie :) uwielbiam Twoj styl pisania i jestes zajebiscie dobra w dobieraniu slow w opisach. Zazdroszcze ! ;**
    Jakie to bylo slodkie w samochodzie jak sobie gawedzili o tych calych paparazzi, fankach i tak dalej :) i wplecione gdzies tam wyznanie milosci owww <33
    Slodziaki z nich i pasuja do siebie swietnie :D
    Ho ho hooi czuje ze naprawde te dni beda ciekaweeee :D
    Hahahaha ale rylam z tego opakowania po piankach xp faktycznie chlopaki "posprzatali" :p
    Ja tam nie lubie swiat od jakis 3 lat, wiec na nie nie czekam;) Bardziej oczekuje 27 grudnia kiedy ten caly szajs sie skonczy :)
    Ale swiateczne piosenki, badz ustrajanie mieszkania i choinki dalej mnie cieszy ^^ taki maly paradoks, ale ja zawsze dziwna bylam :p
    No nic, sciakam Cie mocno Sliczny Robaczku, baaaaaardzo sie ciesze, ze wena Cie dopadla i czekam na ciag dalszy Twoich cudnych tworczosci :) ;***
    Niech wena bedzie z Toba ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej. Zacznę od tego ze idealnie nadajesz się do pisanie tego typu opowiadań. Przeczytałam wszystkie rozdziały przez jeden weekend. I twoje opowiadanie bardzo mnie zainteresowało. Życzę ci spokojnych i wesołych świat spędzonych w gronie rodziny. I aby wena cię nie opuszczała. Czekam na nexta ;** Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Audi ponad wszystko haha xd
    Wiedziałam, że Ance to nie umknie ;D
    Nathan za kierownicą? Zapinać pasy ;D
    The Wanted i te ich "porządki" xd
    Ale przynajmniej Jay ma już obiad z głowy ^^
    Cudowny rozdział Słońce ;) ;*
    Taki wesoły w porównaniu z tym co się teraz wokół chłopaków dzieje..
    Oby Cię wena nie opuściła! ;****
    Do mnie wpadaj, bo czuję się zaniedbywana xp będziesz miała dużo do nadrobienia xp

    OdpowiedzUsuń
  4. 38 yr old Dental Hygienist Ira Chewter, hailing from Camrose enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and 3D printing. Took a trip to Abbey Church of Saint-Savin sur Gartempe and drives a Maserati 450S Prototype. mozesz szukac tutaj

    OdpowiedzUsuń