poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 38

Czułam ,że znowu pokrzyżuje nasze plany.Skrupulatnie zaplanowany przez nas każdy dzień kolejny raz miał wyglądać inaczej i to przeze mnie.Po świętach byłam ogromnie zmęczona ciągłymi wizytami gości czy odwiedzinami rodziny i opowiadaniu im o tym jak żyło mi się przez te dwa miesiące w Vegas.Jedynym dniem kiedy nikt mnie o to nie wypytywał był dzień przyjazdu Amy i Ryana ,tak jak obiecali spędzili u nas miło drugi dzień świąt.Przyjemna atmosfera udzielała mi się aż do poniedziałku kiedy to leżałam rozłożona na łopatki przez gorączkę w moim pokoju w towarzystwie poduszek i leków.Byłam wściekła że akurat teraz musiałam zachorować.
 

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę.-odpowiedziałam automatycznie miedzy jednym a drugim kichnięciem.Spanikowałam kiedy zza drzwi wyłonił się Nathan.-Nie zbliżaj się!
-Oho wiedziałem że zafundujesz mi wyjątkowo miłe powitanie po świętach.
-A -zarazisz się ; B- wyglądam jak po trzęsieniu ziemi.
-C - nie straszne mi zarazki ; D -widziałem cie już chyba w każdej sytuacji i zawsze wyglądałaś pięknie.
-To ostatnie cię się udało.-powiedziałam lekko się uśmiechając spod kołdry którą byłam zakryta aż po nos.Nathan odsunął krzesło z mojego biurka i położył obok łóżka.-Przepraszam że kolejny raz pokrzyżowałam nasze plany.
-Nic się takiego nie stało ,Ap.Mieliśmy się spotkać i się spotykamy.
Uśmiechnęłam się blado i zza kołdry wpatrywałam się w Nathana ,który rozsiadł się na drewnianym krześle.Wyglądał całkiem normalnie ,te same postawione do góry  włosy ,lśniące oczy i kontemplacyjny wyraz twarzy.Mój wzrok przykuł jego uroczy granatowy sweter z reniferami.-Kto ci otworzył?
-Było otwarte więc wszedłem sam.Chyba nikogo nie ma w domu.
-Może pojechali na zakupy.
-Chata wolna.-Nath wyszczerzył się i pomachał brwiami na co dałam w śmiech.
-Myszy harcują.-kichnęłam jeszcze bardzie chowając się pod kołdrą.-Chociaż chore myszy nie szczególnie.
-Na zdrowie.
-No już chyba nie za bardzo.-uśmiechnęłam się.-Podasz mi to takie -wskazałam na jedno z opakować z lekarstw na szafce nocnej.
-Chyba zostanę twoim pielęgniarzem.
-Albo opiekunem zdrowotnym.-wyjęłam lek z opakowania i fuknęłam do nosa.-Dobra to zabrzmiało jak bym miałam 70 lat.
Nathan się roześmiał.Cholernie brakowało mi jego uśmiechu przez te kilka dni.-A mówiłem ci że będziesz chora.
-Mówiłeś i naciągałeś mi moją czapkę na uszy a jeszcze przedtem wrzuciłeś mnie w zaspę śniegu.
-To był wypadek!A poza tym ja też tam wylądowałem a ty śmiałaś się tak bardzo że myślałem że się udusisz.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem na wspomnienie tej sytuacji.
-Co jak co ale jesteśmy siebie warci.-odparłam a po minucie ciszy poklepałam miejsce na brzegu łóżka.-Choć muszę ci coś powiedzieć.
Nathan posłusznie usiadł na różowej kołdrze i oparł się o ścianę.
-A więc...chwila napięcia...rozmawiałam ostatnio z Kat i stwierdziłyśmy że się wyprowadzamy.
Uniósł brew-Tylko nie na drugi koniec globu!
-Nie nie o wiele bliżej niż myślisz.-uśmiechnęłam się "tajemniczo" uspokajając go.
-O wiele bliżej?Chcesz powiedzieć że zamieszkacie w Londynie?-Pokiwałam głową widząc zadowolonego Nathana.-Wow!To świetnie.
-Rozejrzymy się za jakimś małym mieszkankiem po nowym roku ,praca też się jakaś przyda...Ale nie gwarantuje że będziesz nas odwiedzał bo pewnie będzie taki chlew że nie będzie można normalnie przejść przez korytarz.-zaśmiałam się.
-Czyżby?Chyba najpierw powinnaś odwiedzić dom The Wanted.Mieszkam tylko z Jayem i Maxem a jest taki chaos jak by nas było co najmniej dziesięciu.Pamiętam jak kiedyś mieszkaliśmy całą piątką a naszym domem zajmowały się dwie sprzątaczki które ledwo co wyrabiały.
-Serio? Tak że już wiadomo że dwa najbardziej zachlewione mieszkania w Londynie będą należeć do nas.
-Kat pewnie nie da ci spokoju z imprezami.
-Przeżyje jeśli będzie zapraszać was.
-Coś czuje że będziemy tam stałymi gośćmi.
-Ciesze się jak dziecko.-wyszczerzyłam się a brunet zrobił to samo.
-Apropo imprez...mam nadzieję że ci się to spodoba ewentualnie zaczniesz piszczeć i mnie ściskać. Tak to by było przyjemne...
-Nath!-uśmiechnęłam się szeroko bo wyczuwałam jakąś dobrą wiadomość.-O co chodzi?
-Cóż to miałam być niespodzianka ale chyba i tak będzie jeśli ci teraz powiem.-Usiadłam po turecku i zamieniłam się w słuch.-A więc...sylwester , Londyn ,ja i ty ,wielka impreza z The Wanted.
-Cc-coo?-zrobiłam wielkie oczy prawie jak piłeczki pingpongowe.-Mówisz poważnie?Mam jechać z tobą do Londynu na imprezę sylwestrową?
-Odpowiedź na wszystkie twoje pytania brzmi tak.
-To brzmi wspaniale ,ale ja mogę tak ...no wiesz?
-April nie żartuj sobie!Oczywiście że możesz bez żadnych przeszkód ,będą wszyscy to znaczy chłopaki i nasi znajomi...Mamy wynajęty klub Mahiki tak że nie będzie nikogo nieproszonego ani żadnych fotoreporterów ,zupełnie prywatnie w gronie znajomych.
Na jego słowa usta same wygięły mi się w uśmiech ale zaraz potem..-Słucham?Fotoreporterów?
Nagle zdałam sobie sprawę z tego co powiedział."Nie będzie fotoreporterów" czyli normalnie są...To mnie przeraziło.Czyli w Gloucester Nathan ma spokój a w Londynie musi uciekać przed paparazzi?

-Ap ,nie przejmuj się niczym ,chłopaków już znasz więc...
-Ale .-sama nie wiedziałam co chce teraz powiedzieć.-Ciesze się Nath.-uśmiechnęłam się ale inaczej niż przedtem.


Już nie kontynuowaliśmy tematu nadchodzącego sylwestra.Nathan był tak bardzo podekscytowany wizją że spędzimy go wszyscy razem więc nie chciałam mu tego psuć moimi niepotrzebnymi obawami.Kiedy Lauren zadzwoniła do mnie że przyjadą dopiero wieczorem stwierdziłam że musimy jakoś wykorzystać ten wolny czas.Nathan posłusznie skoczył do kuchni po przekąski a ja znalazłam jakiś film na laptopie.Było to trochę bez sensu bo i tak cały czas naciągałam kaptur bluzy na twarz żeby się tylko nie zaraził ale najwidoczniej mu to nie przeszkadzało.
-Puk puk.-usłyszałam dźwięczny głos a kiedy drzwi same się otworzyły nie czekając na moją zgodę ujrzałam Katherine.Nath i ja spojrzeliśmy na siebie z takimi samymi zdziwionymi minami po czym parsknęliśmy śmiechem.Kat wpadła do pokoju jak by nigdy nic ,zauważyłam że trzymała w ręce siatkę pomarańczy.-Czy ja aby wam nie przeszkadzam?
-Nie nie ależ skąd.
-Też kocham twój sarkazm ,Ap.-z uśmiechem podeszła bliżej.-Więc co robi moja ulubiona dzieciarnia?
-Kat po co ci te pomarańcze?
-Jak to po co?! Dla naszej chorej.Zawsze przecież w filmach tak jest ,że jak ktoś leży w szpitalu to ktoś go odwiedza i przynosi pomarańcze.Proste!
-No dobra ,chora może i jestem ale w szpitalu czy jestem to mi się nie wydaje.
-Oj nie marudź-Kat bez krępacji jak to ma w zwyczaju wepchnęła się na łóżko między mną a Nathana-Liczą się dobre chęci prawda?
-W sumie też mogłem ci przynieść pomarańcze.
-Matko ,co ja z wami mam!
-Pff my ci tu moja droga zapewniamy opiekę stałą a ty jeszcze wybrzydzasz!
-A najlepsze jest to że żadne z was nie wiedziało że jestem chora.
-Ej ja wiedziałam!
-Ja się domyśliłem.
-Po tych wygłupach na śniegu to było chyba jasne.
-Widzę że dużo mnie omija.-powiedziała Kat jedząc soczysty owoc i przy okazji rzucając skórkę na moją kołdrę.Chwilami była gorsza niż banda dzieciaków i czasami to mnie w niej denerwowało a czasem to u niej uwielbiałam.


Kolejną godzinę spędziliśmy jak zawsze na rozmowach , próbach dokończenia oglądania filmu ale przez komentarze Kat i ciągłe wybuchy śmiechu żaden horror nie był przy nich ani trochę straszny.Kiedy stwierdziłam że oczy same mi się kleją a rozdzce lada chwila wrócą pożegnałam się z moją wesołą gromadą i momentalnie zasnęłam.
                                                                     

                                                          ** nazajutrz**

Czułam się jakoś dziwnie.Miałam wrażenie że mój żołądek jest skręcony w supeł a gorączka rośnie z każdą godziną jeszcze bardziej.Nie byłam w stanie zająć się niczym szczególnym więc sięgnęłam po laptopa.Po odwiedzeniu moich ulubionych stron i stwierdzeniu że nic szczególnego wokoło się nie dzieje podkusiło mnie aby wy googlować Nathana a konkretnie Nathana i Las Vegas.Pomyślałam że może ktoś nam mógł zrobić w czasie jego kilkudniowego pobytu zdjęcia i coś napisać.Wpisując to w wyszukiwarkę czułam się jeszcze gorzej niż przedtem ,zupełnie jak przestępca...Po chwili szukania natknęłam się na artykuł dotyczący występu The Wanted w klubie w Vegas.Ich zdjęcia w czasie wykonywania piosenek, kilka zdań opisu i ...i prawie co nie zemdlałam kiedy zobaczyłam zdjęcie pokazujące Nathana na scenie  trzymającego w jednej ręce mikrofon a w drugiej moją dłoń.To byłam ja!Nathan szczerzył się jak by nigdy nic ,natomiast ja stałam tyłem tuż przy scenie tak że mogłabym spokojnie na nią wejść.Pocieszał mnie fakt że nie było widać mojej twarzy i raczej nikt nie mógł dostrzec że to właśnie ja jestem na tym zdjęciu.Oderwałam się od komputera ,popatrzyłam w zaszronione okno i wzięłam głęboki wdech.Przecież byliśmy w tylu miejscach!Począwszy od hotelu do którego co prawda paparazzi nie mają wstępu ale ktoś i tak gdyby ktoś chciał mógłby zrobić nam zdjęcie ,potem spacer po mieście z tamtą moglibyśmy mieć dziesiątki zdjęć! Nerwy we mnie buzowały.Odtrąciłam komputer na drugi koniec łózka tak że omal nie spadł na ziemię i schowałam twarz w dłoniach dalej wszystko analizując.Impreza...przecież tam były setki ludzi ,setki aparatów setki plotek.Ja popijająca kolorowe drinki w ich loży.A potem?Najlepsze jest to że potem nie pamiętam nic.Pobudka w hotelu i rozpaczliwa jazda po Vegas połączona z kłótniami.Przecież tej nocy mogliśmy zrobić wszystko i to wszystko mogło zostać udokumentowane a ja o tym nic nie wiem..Czułam że jak by wszystkie nerwy które mi towarzyszyły tamtego poranka wróciły ze zdwojoną siłą.Cała drżąc wyłączyłam komputer i w myślach skarciłam się za to że zachciało mi się szukać tych artykułów a jeśli jakieś jeszcze istniały wolałam o tym nie wiedzieć.Chociaż życie w niepewności i nerwach nie było by łatwe.Nagle zapragnęłam zasnąć i obudzić się w czasie kiedy za Nathanem nie biega tłum paparazzi i oboje jesteśmy zupełnie anonimowi.

Kilka godzin później miał odwiedzić mnie Nathan ,albo ja jego.Nie pamiętałam .Wydawało mi się że czuje się trochę lepiej niż wczoraj a zbyt długie siedzenie zamkniętej w jednym pomieszczeniu mi nie sprzyja więc dosyć szybko się ubrałam ,umalowałam i wyszłam.Gdy tylko otworzyłam drzwi buchnęła na mnie nagła przeszywająca fala zimna ,które aż szczypało mnie w ręce.Nie znosiłam takiej pogody ,chciałam już uciec do swojego cieplutkiego pokoju ale co jak co bardzo chciałam porozmawiać z Nathanem.Z każdym ruchem coraz bardziej drżąc kroczyłam ulicą pokrytą zmarzniętym śniegiem ,który wyglądał jak szklana pokrywa.Po 15 minutach byłam na miejscu.Nathan miał zdziwioną minę kiedy mnie zobaczył.
-Wyglądam aż tak tragicznie?-odezwałam się ale on nie bacząc na moje słowa automatycznie mnie przytulił i pocałował.-Hej.
-Właź bo strasznie zmarłaś.
Zdjęłam z siebie nakrycia i buty a potem spojrzałam w piękne okrągłe lustro z złotą zdobioną ramą które minutę później już nie wydawało mi się takie piękne.Włosy miałam całe zmierzwione i zaplątane ,twarz wyraźnie różowa i na dodatek rozmazany tusz na powiekach dodawał mi dramatyzmu.-Cóż ta pogoda nam nie sprzyja.
-A podobno miałem być twoim słońcem.
-A tak pamiętam.-poczochrałam go po włosach.-Słońce topiące cały śnieg w Gloucester to bez wątpienia ty.
-Chyba jednak nie mam takiej dużej mocy.
Uśmiechnęłam się -Chyba nie.
-Jak sądzę herbata powinna cie rozgrzać chociaż ja też mogę.-wyszczerzył się.
Dałam w śmiech.-Na razie wystarczy mi twoja pyszna herbatka.
Zrobił podkówkę z ust i ze spuszczoną głową zniknął w kuchni.-Tak myślałem.
Widząc jego minę dobry nastrój mnie nie opuszczał.Podąrzyłam za brunetem do kuchni przy okazji rozejrzałam się po domu i stwierdziłam że nikogo nie ma.

-To jakaś zmowa naszych rodziców ,że nagle gdy się spotykamy magicznie znikają?
-Mi to w pełni odpowiada.Chociaż mam nadzieję że za sekundę nie wpadnie tu Kat z pomarańczami.

Roześmiałam się wspominając jej wczorajsze wejście.-Tak ,jej wszędzie jest pełno.Może i czasem za pełno.
Usiadłam na barowym krześle przy blacie ,a Nathan położył przed nami dwa aromatyczne kubki.
                                                                  

                                                          kilka godzin później

-Nie nie!Ostatnim razem gdy mnie tak niosłeś walnęłam głową w drzwi.
-To był akurat mały wypadek...dobra jak wolisz. -postawił mnie na pierwszym stopniu i nagle chwycił za nogi a potem gwałtownie przewiesił przez ramię.Tak szybko mnie oderwał od ziemi że zakręciło mi się w głowie.
-A jeśli teraz zaryję głową o schody?-krzyknęłam zwisając.
-Nie ma takiej opcji kochanie.
Roześmiałam się z jego pewnego tonu a on jeszcze bardziej przyśpieszył i zaczął pokonywać kolejne schody.
-Nath ja zaraz zginę!
-Dobra co wolisz podłoga czy łóżko?
-Lądowanie na łóżku będzie bardziej przyjemne.
-Gratuluje wyboru.-odparł po czym nogą otwierając drzwi wpadł do pokoju i rzucił mnie na łóżko.
-Nigdy więcej takich wycieczek!Wiesz wolę jakoś tradycyjne metody poruszania się schodami.-poprawiłam moje sterczące włosy.
-Tak?A szkoda bo mi się podobało.-powiedział z uśmiechem ,który nie schodził z jego twarzy odkąd pojawiłam się w jego drzwiach.Nathan z impetem walnął się na łóżko tak że podskoczyłam.-I jak ?Wygodne tak jak ostatniej nocy?
-Nooo tamtej nocy tyle się działo że nawet nie pamiętam.-ironizowałam co Nathan oczywiście wychwycił.
-Może tej nocy w takim razie się zadzieje?
Wybuchłam śmiechem widząc jego machające brwi.-Raczej nie zagoszczę tu do wieczora Sid.
-Zobaczymy.-stwierdził opierając się o wezgłowie.-Plany zawsze można zmienić.
-Coś o tym wiem-przysunęłam się do niego chwytając za poduszkę.-To co mi chciałeś pokazać?
-Chodź tu.-wstał z materacu i podszedł do okna.-Ten sopel.-wskazał na smukły lodowy stożek zwisający wzdłuż okna.
Parsknęłam śmiechem.-Sopel?
-Jest ogromny nigdy takiego nie widziałem.
-Wniosłeś mnie tu na plecach aby pokazać mi ogromny sopel?
-Rozgryzłaś mnie.-spuścił głowę.-Tak naprawdę to po to aby zwabić cie do mojej super tajnej kryjówki i wykorzystać.
Wyszczerzyłam się nie odrywając wzroku do jego oczu ,w których odbijały się miliony świateł.Nagle poczułam jego ciepłe dłonie na moim karku.Zbliżyłam głowę i tego nie pożałowałam.Dotyk jego ust był nie porównywalny do niczego innego.Jednocześnie delikatny ale i zachłanny jak bym smakowała zupełnie nowego niesamowitego gatunku owocu.
-Jestem jeszcze chora.-wymamrotałam kiedy na centymetr oderwaliśmy się od siebie.
-I myślisz że mnie to obchodzi?
-W sumie mnie też nie.
Po krótkim dialogu kontynuowaliśmy pocałunki ,które stawały się jeszcze bardziej intensywniejsze.Najpierw Nathan wplatał palce w moje włosy a następnie w kant bluzki ,która niedługo potem leżała gdzieś kilka metrów od nas.Czułam że jego dłonie zawrotnym tępem zbliżają się do mojego biustonosza.
-Irytujesz mnie.-mruknęłam i popchnęłam go na łóżko tak że leżał na miękkim materacu bez koszulki ,którą zdążyłam mu zdjąć opierając się na łokciach i z iskierkami w oczach śledził każdy mój ruch.Nagle ujął moja dłoń i przyciągnął do siebie wpijając się w moje usta.W między czasie zajęłam się jego paskiem ,którego mechanizm nie był zbyt skomplikowany.Brunet nie pozostał mi dłużny i po chwili miałam na sobie tylko bieliznę.Nie czułam zimna które towarzyszy po zdjęciu ciuchów ,całkiem przeciwnie ciepło biło z każdego kawałka mojego ciała.Jak by nagle ktoś podkręcił grzejniki na maksimum i zapalił aromatyczne kadzidełka przez które atmosfera całkowicie się zmieniła.Nie potrafiłam w żaden logiczny sposób tego wytłumaczyć ale nagle Nathan przyćmił cały świat ,teraz był po prostu najważniejszy.



--------------------------------------------------------------------------------------------
Joł joł dziełuszki! ;)

Bardzo wściekłe czy tylko trochę?Wiem że mnie długo tu nie było i ogólnie na bloggerze więc mam niemało zaległości za które bardzo was przepraszam.T było tak że najpierw długi czas nie miałam weny ale miałam czas potem nie miałam czasu a pod koniec weekendu kiedy postanowiłam że w końcu zasiądę do Worda zostałam pozbawiona internetu.Nawet nie chce mi się już wspominać nawet o tym bo nie obyło się bez mojej wściekłości.No ale koniec już o tym.

Co do rozdziału... czuje się w niewytłumaczalny(moje nowe ulubione słowo xd) sposób dziwnie pisząc to ale jest sexytime? coś tam chyba jest ;) nie wiedziałam jak się zabrać do tego kompletnie (ogólnie całego rozdziału) tak że pisałam go po kawałku i urywkami a potem myślałam
jak to wszystko ze sobą scalić.Ale jest! ;) 

Drugim blogiem zajmę się dopiero w środę bo jutro czeka mnie pracowity dzień w tym wizyta u fryzjera i trzymajcie kciuki żeby zamiast różowego kolorku na moich włosach wyszedł fioletowy ;)

I to by było na tyle.Tak więc ahoj załogo i widzimy się pod koniec tygodnia! ;**

3 komentarze:

  1. om nom nom me gusta- ze tak z buta od razu walnę ;D

    cześć Serduszko ! :*
    woho ! w tym momencie jestem zla ! i przegielas pałę ( chociaz patrzac na ostatnie linijki tego rozdzialu co dzialo sie w sypialni, to akurat nie wiem czy dobrego wyrazenia uzylam xD ) ...
    whatever.
    ale jak moglas w TAKIM MOMENCIE PRZERWAĆ ?! NO JAK JA SIE PYTAM ?!
    po prostu tylko Cię znalezc gdziekolwiek tam sobie sie szlajasz i nastukac ! NASTUKAĆ !!!!

    to ja juz sie napalilam, zrobilo mi sie cieplo, tętno podkoczylo a tu o !
    KONIEC !
    kierrrrwaaaa.
    ale dobra. nacieszmy sie tym co nam dane <3
    odwiedziny - mhm, grubo ^^
    zapro na sylwka od Nathana - 3X GRUBO KUFFA !!
    wohoooo zacnie <3

    no ale nie mg sie skupic na reszcie, bo koncowka mnie pochlonela nooooo co zreszta widac po zrabanej skladni mojego komentarza ze nie mg sie ogarnac xd

    takze Strange - Ty wiesz dziołcho co masz zrobic nie ? i to fastem !

    a ! i nie obrazilabym sie za foteczke od fryzjera bo jestem bardzomm ciekawa efektu ;)
    ja ruda marchewkowa, Ty fioletowa sliwkowa ;p
    hueh hueh.

    do następnego :* !!

    <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo! Bo już się zaczęłam martwić prawie ^^ ;*
    Fioletowy? Szalona ;D mi już faza na malowanie przeszła xd
    Biedna Ap chora.. ale jak widać Nathana nic nie odstraszy ;))
    I ta akcja u niego w pokoju mmm *_*
    Ale mogłaś już dokończyć tą scenę do końca :D
    Mam nadzieję, że jeszcze będzie się działo haha xD
    Sopel? haha to jakaś aluzja jest do czegoś czy jak ? :D xDD
    Czekam na kolejny Misiek ;***
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No hej moj Robaczku ! ;**

    Zaczne od tego, ze hahahahahahahahaha SOPEL? XD serioo?! xD ahahaha Sykes Ty pacanie ! :p
    Mialam Cie opieprzyc wlasnie co Cie nie widac nigdzie ! Leniwa Malpeczko :D

    Co dalej do rozdzialu toooo opieprz kolejny wedruje - JAK MOGLAS TAK TO ZAKONCZYC?!
    AAAA Strange ! Ja tu czekam na kontynuacje tego sexytime! I nie waz mi sie napisac go ogolnikowo ;d
    Ja tu czekam na szczegoly i nie zawiedz mnie lepiej ;D

    Nath slodziak <3 nawet mimo choroby Ap przyszedl ja odwiedzic i wesprzec w trudnych dniach ;D
    Co prawda Kat jak zwykle miala swoje wejscie z pomaranczami xp rozwalilo mnie to masakrycznie xP
    Aleeee i tak milusio bylo :D
    Ale milej pod koniec u Nathana ^^ huhu ^^

    I jesscze na sylwestra ida raaaaazeeeeem !!! :D jaram sie ! :D

    Miiiiiisiaku slodziaszny nie len sie tam, zepnij sexi posladeczki i dawaj mnie fote swoich wloskow :D jaaaaa podziwiam za taka ekstrawagancje ;D
    I pisaj pisaj :D
    Sciiiiiskam mocno, sle buziaki i zycze maaaaase weny :) ;*****
    Kochany Robaczku :D ;***

    OdpowiedzUsuń