Wylądowałam obok nieznanej mi dziewczyny -zresztą jakaś połowę ludzi
,który tu są widzę pierwszy raz na oczy. Była to prawdopodobnie
towarzyszka Maxa bo właśnie zadowolony Łysolek siedział obok niej i z
uśmiechem o czymś dyskutował.Kiedy spojrzał w w prawo ukradkiem mu
pomachałam co od razu zauważył i wychylił głowę w moją stronę.
-Widzę
,że nasza April już zaaklimatyzowała się w towarzystwie.-stwierdził
machając kieliszkiem z żółtawym musującym płynem.-Ale nie poznałaś
jeszcze mojej Niny.-poszerzył uśmiech kątem oka spoglądając na
dziewczynę.Naprawdę błyszczała.Z bliska zobaczyłam jej długie gęste
rzęsy a nad nimi na srebrno pomalowane powieki , blond włosy miała
upięte w koka , nagie ramiona i sukienkę bez ramiączek , krótką i bogato
zdobioną kamieniami.Przed wyjściem wydawało mi się że jestem przesadnie
wystrojona ale teraz zmieniłam zdanie.
-Hej , miło
poznać.-odparła z uśmiechem wysuwając dłoń z idealnie zrobionym
manikiurem przez co nagle poczułam się jak gąsienica wśród motyli.
-Mi również.-odwzajemniłam gest.-Teraz wiem dlaczego Max się tak stroił godzinami przed lustrem.
-Cóż
, z nas dwojga to raczej Nina jest tą od ładnego wyglądania.-powiedział
szybko a blondynka obróciła się do niego i musnęła w policzek
zostawiając na nim ślad różowego błyszczyku.
Widząc ten uroczy
obrazek poczułam niebezpieczne łaskoczące palce osoby obok z jednej
strony mojej tali.Wykrzywiłam się w łuk z miną tłumiącą pisk.
-Nath , jak mi jeszcze raz tak zrobisz to pożałujesz!
-Tak wiem.-rzucił bez ani nuty obawy.-To chyba nie będziemy siedzieć tak na sucho co , Ap?
-Chętnie przejdę się do baru.
Oboje
wstaliśmy z kanapy i Nathan łapiąc mnie za rękę abym nie zgubiła się
gdzieś w tłumie imprezowiczów zaprowadził mnie do baru.Połowa miejsc na
wysokich barowych czarnych krzesłach była zajęta.Usiadłam na jednym z
wolnych i przyjrzałam się kolorowym drinkom ,które popijali kilka miejsc
ode mnie Jay z Sivą i jego dziewczyną.Kiedy odwróciłam od nich wzrok z
zamiarem zapytania Nathana co zamawia okazało się ,że stoi do mnie tyłem
i z kimś rozmawia.
-...ale miało was nie być.
-Jednak okazało się że odwołali nam koncert w Singapurze więc od razu wpadliśmy do naszych starych dobrych znajomych.
W
Sin... Co? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w stronę rozmówcy Nathana.Był
wysoki , ubrany w jasno szary tishert w paski i czarną marynarkę
podwiniętą do łokci.Ciemne włosy wyczesane do tyłu i kilkudniowy zarost ,
duże brązowe oczy i ten niepokojąco znajomy głos.
-Nath...-zaczęłam odwracając się w jego stronę kłując go palcem w plecy.
-O , cześć.-odparł Andy.
-Hej , jestem Apirl.-uśmiechnęłam się.-I bardzo miło mi cię poznać.
Nath wydał się być lekko zaskoczony.
-No co? Cięgle mnie wszystkim przedstawiasz więc chociaż raz sama chciałam to zrobić.
-Andy...-zaczął Nath.
-Tak
Nathanie ,właśnie tak brzmi moje imię.-roześmiał się cicho sącząc przez
słomkę żółtego drinka z palemką a ja nagle tak bardzo zaczęłam żałować
,że nie ma przy mnie Kat.Przecież ona uwielbia Lawson i to dzięki
plakatom w jej pokoju i teledyskom ,które mi pokazywała rozpoznałam
teraz wokalistę tej grupy.
-Cholera ,jak szkoda ,że nie ma tu mojej przyjaciółki ona ma w prost świra na punkcie waszego zespołu.Jest gdzieś reszta..?
-Tak Ryan ,Joel i Adam krążą gdzieś po sali.-rzucił wzrokiem na parkiet.-Pozdrów ją ode mnie w takim razie.
-Jasne.-odparłam
wpatrzona w rozmówcę z nie pohamowaną ochotą aby zadzwonić do Kat z
akompaniamentem pisków jej o wszystkim opowiedzieć.
-Ap ,zamówiłaś już coś?
-Nie ty to zrób.-odparłam opierając się łokciem o blat dalej spoglądając na Andyego.
-Oczywiście
przecież nie chciałbym ci przeszkadzać w tej uroczej konwersacji.-rzekł
za co dostał ode mnie z łokcia w bok a Andy widząc to tylko szeroko się
uśmiechnął.
-To ja chyba już pójdę bo Pan Sykes robi się zazdrosny.
Poczułam jak Nathan kładzie rękę na mojej tali.-Tak , myślę że Max i reszta przyjmą cię z otwartymi ramionami.-rzucił żartując.
-Nath!-spojrzałam na niego ,ale ten tylko niewinnie się uśmiechał.
-Ooo
Andy co ty tu tak stoisz przy tych nudziarzach?!-nagle jak na zawołanie
obok zjawił się Max z Niną i w przyjacielskim geście oparł się
ramieniem na wokaliście Lawson.
-Masz racje bracie... Totalni nudziarze , zmywam się stąd.-powiedział sucho Andy ,ale potem rzucił.-No przecież żartowałem!
Nath zrobił swoją typową minę "wtf".-Dobra ,dobra idźcie się bawić gdzie indziej.
Roześmiana
trójka odeszła od nas i ruszyła gdzieś w stronę parkietu.Nathan sięgnął
po dwa kolorowe drinki z palemkami i zawijanymi słomkami i podał mi
jeden.
-Nie mówiłeś ,że znasz Lawsonów.-powiedziałam.
-Znam wielu ludzi.
-Tylko przedtem zawsze zapominasz dodać sławnych.
-To
nie ma znaczenia , April. Kiedy razem się spotykamy czy imprezujemy oni
w niczym się nie różnią od tych "normalnych ludzi"-zakreślił jedną ręką
cudzysłów w powietrzu.
Oderwałam wzrok od mojego drinka i spojrzałam
na niego.Ściskał przezroczystą słomkę w ustach i patrzył swoimi
lśniącymi zielonymi oczami gdzieś w przestrzeń.-Zupełnie tak jak
ty.-powiedziałam a on poczuł na sobie mój wzrok i skierował głowę do
mich ust ,w które potem zatopiłam moje.Smakował ciepłem i słodyczą
alkoholu. Kiedy powoli się od siebie oderwaliśmy zobaczyłam że na jego
ustach wygiętych w uśmiech zostały odbite ślady mojej krwisto czerwonej
szminki.
-Wyglądasz seksownie ,ale czerwień to raczej mój kolor.
-No wiesz co?!
-No
właśnie ja nic nie wiem.-obok nas nie wiadomo skąd wyrósł Jay.-Jak tam ?
Widzę ,że wyjątkowo was poniósł melanż.-stwierdził ruszając dziwacznie
przy tym brwiami.
-Jay , to mógłbyś tak nie stać ,tylko zaprosić mnie do tańca.
Nath wydawał się być zdezorientowany moją chęcią tańca z jego przyjacielem.-Ale...
-Oczywiście
,że też wcześniej na to nie wpadłem!-powiedział po czym zaproponował mi
ramię ,które przyjęłam i z zadowoloną miną spojrzałam na obrażonego i
zaskoczonego Nathana.
Płynnym krokiem razem z Jayem
ruszyliśmy na podbój parkietu.Muzyka dudniła w moich uszach i aż swoja
mocą przeszywała całe moje ciało.Moje obcasy kreśliły po zeszklonych
podświetlanych płytach a Loczek obracał się i wirował niczym
najdoskonalszy tancerz.Jay nie leżący nigdzie na kanapie i nie jedzący
kolorowych cukierków a wirujący na parkiecie jak by był do tego
stworzony robił na mnie wrażenie.
-Dobra ,koniec tego
dobrego!-zarządził nagle Nath wpychając się między nas.Roześmiałam się
głośno widząc jego stanowczą i poważną minę.Jay z zaskoczeniem i
kapitulującą miną odszedł od nas i przyłączył się do jakiejś blond
włosej dziewczyny obok.
-Bo uwierzę ,że jesteś zazdrosny o Jaya.
-Kochanie ,jestem zazdrosny o wszystkich mężczyzn w tym pomieszczeniu ,którzy na ciebie ukradkiem spoglądają.
Z zadowoleniem z jego szarmanckiego wręcz tonu prychnęłam.-Pokaż im ,że nie mają prawa tego robić.
Mina
Nathana spoważniała by pokwili mógł powoli unieść kąciki ust do góry i z
czułością objąć mnie w tali a następnie wyrzucić w tył.Oderwał mnie do
tyłu tak gwałtownie i nieoczekiwanie ,że moje serce omal nie stanęło."I
pewnie zaraz zacznie swoje popisy " ,pomyślałam i tak też się
stało.Nathan nagle nabrał niesamowitej ochoty do tańca ,obracał mną i
zakręcał zupełnie nie tracąc przy tym rytmu.Stwierdziłam ,że chyba on i
Jay zawsze na imprezach zostają królami parkietu.Ciesząc się sobą i
muzyką wylewającą się z głośników przetańczyliśmy bitą godzinę.Potem na
chwilę wróciliśmy na wesołą różową kanapę gdzie alkohol lał się wręcz
fontannami i wypiliśmy kilka shotów.Po krótkim odpoczynku znów
wróciliśmy do tańca ale tym razem przyłączyli się do nas Siva i
Nareesha.
*2 godziny później*
-Zaraz zaraz a gdzie się podział Tom?
-Hm.. Kelsey jest tutaj więc chyba nie jest w łazience.
Nagle
zza kanapy wyskoczył delikwent o ,którym była mowa.Wyglądał wyraźnie
nie trzeźwo ,miał rozbiegany wzrok i marynarkę zawiązaną rękawami w
pasie.-Czy ktoś wzywał wspaniałego Toma?
-Oczywiście! Toż to przecież nasz wodzirej imprezy zaginął.
-Ale
ale powrócił z za...zaświatów.-powiedział głębokim tchem doniośle i
strasznie jak dżin z bajki. -Więc tak dla podgrzania atmosfery i
entuzjastycznych humorów was tu zgromadzonych... zademonstruje sztuczkę!
-Bełkotał tak że nie całkiem dało go się zrozumieć ale ostatnie słowa
powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy po czym rozwiązał marynarkę z
supła na biodrach i cisnął na ziemię.-Kelsey ,kobieto moja ukochana
poproszę o rekwizyt.
-Co?-bąknęła zdezorientowana blondynka siedząca na kanapie.
-Daj mi tą serwetkę.-chrząknął ściszając ton a sekundę później Kelsey podała mu ową serwetkę.
-A
więc serwetka... biała prawdopodobnie jedwabna ,ewentualnie z poliestru
...no cóż nie znam się na surowcach.-machał nią we wszystkie strony
niczym flagą .-No ale teraz proszę uważnie patrzeć!Nie ma tu nic
...żadnego mechanizmu... -prawie szepnął i przyłożył serwetkę prosto do
górnej części spodni.Po chwili serwetka w "magiczny sposób" zaczęła się
niewyraźnie unosić w jednym wypukłym miejscu.
-Tom!!! -zgromadzeni wydawali różne dźwięki , gwizdy , oklaski a dziewczyny wytrzeszczały oczy.
-Ale magia!-wydał wyraz zachwytu Jay.-Tommy od tej strony cię nie znałem ,ale Kelsey pewnie tak.
-No jasne.-wyszczerzona dziewczyna wstała z miejsca i przytuliła mocno Parkera.-Mój Magic Tom!
-No no Tom , to może druga sztuczka?
-Erm
wybaczcie widzowie , ale muszę nabrać trochę mocy bo ten pokaz był dość
wyczerpujący. -zrobił zmęczoną minę i przeczesał włosy ręką prawie nie
zataczając się przez to.-Pozwól Nathanie ,że posilę się twoim
Giunnessem.-sięgnął po kufel wypełniony ciemnym brązowym płynem stojący
na szklanej ławie na przeciwko bruneta.Wyginając się wypił go do dna.
Poczułam
,że ktoś z lewej strony dźga mnie w ramię.Okazało się ,że to Max
zionący alkoholem. Leżał byle jak w rozkroku na kanapie w jednej ręce
trzymając kieliszek.
-Jak się bawisz Amr... eee... jak to było?!-zaczął.
-April.
-No właśnie.
-Fantastycznie ,a ty Max?
-Też! Widziałaś gdzieś Ninę ,może?
-Nie , niestety nie.
-Chyba
jej szukam.Tak się ciesze ,że przyszła... bałem się ,że jej dzisiaj tu
nie będzie bo miała iść na jakąś nudną imprezę branżową ale wybrała moje
towarzystwo.-wyszczerzył się.
-To wspaniale.
-Tak , nooo wiesz ona jest modelką.
-o widać jest bardzo ładna i...
-Nooo
tak... Podoba mi się jej sukienka ,ale ciii... nic jej nie mów.-zbliżył
się jeszcze bardziej mnie opierając swój łokieć o moje ramie.-Twoja też
jest całkiem ładna ,fajne jest to takie świecące.O rany! Apirel ale ty
masz ładne małe uszy!! -stwierdził z zachwytem przez co stwierdziłam ,że
jest jeszcze bardziej pijany niż sądziłam.Max przylepił palce do moje
ucha i zaczął jeździć po jego płatku patrzył na mnie rozmytym wzrokiem
jak by to sprawiało mu ogromną frajdę.
-Max? Czy ty się na pewno dobrze czujesz?
-Tak tak... nawet nie masz pojęcia jakie ty masz fajne uszy ,Apirel.
-April.
-O tak! To ucho nazwiemy April a tamto May.
-Boże ,Max...-pochyliłam głowę i zasłoniłam ją dłonią.
-Co gdzie?Jaki Bóg?!
Parsknęłam
śmiechem na widok nagle wystraszonego i nic nie ogarniającego Maxa.W
tej samej chwili zobaczyłam na horyzoncie Natha,który podchodził do nas z
drinkami w ręku.
-O w samą porę wybawicielu!-podskoczyłam na jego widok i sięgnęłam po alkohol.
-Coś się stało?
-Tak ,Lil Nath właśnie przerwałeś nam rozmowę.-wtrącił bełkotając oburzony Max.
-O wiedzę ,że ktoś tu jest już nieźle wstawiony.-orzekł a potem po cichu mnie zapytał.-Dobierał się już do twoich uszów?
Skinęłam głową.-Może niech już więcej nie pije nawet nie ma północy a on już chyba odpada.
-Dziewczyno
, ty nawet nie masz pojęcia ile może wypić Max! Jak go znam to dopiero
sie rozkręca.Nie trzeba mu tylko pozwolić ,żeby zbliżył się do baru... Z
resztą Nina go przypilnuje.
-No właśnie ,ale ona gdzieś zniknęła.
Brunet upił łyk swojego zielonego drinka.-Trudno.
*jakiś czas później*
-Chłopaki?-rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając zegara.- Która jest tak właściwie godzina?
-Eee koło jedenastej.-wymamrotał Max ,który zabierał się do odpalania swojego papierosa.
-Gdzie
jest szampan?!-usłyszałam wrzeszczący głos Toma ,który po chwili zaczął
rozpychać się między nami.-No gdzie jest do cholery ta butelka?!
-Jay ją chyba ma.-odparłam.
-Birrrd!Gdzie
jesteś?-Tom wyostrzył wzrok ale chyba alkohol rozmył mu pole widzenia.
Jay na sąsiednim stoliku pochylał się nad butelką szampana w metalowym
wiaderku wypełnionym kostkami lodu.-Co ty robisz?-krzyknął ostentacyjnie
Parker stojąc z założonymi na biodra rękami przed Jayem ,który również
miał problemy ze zachowaniem równowagi.
-No przecież otwieram szampana nie widzisz , ośle?!
-Coooo?Ale ja miałem to zrobić!
Jay zmarszczył brwi.-Jakoś nie przypominam sobie niczego takiego.-powiedział.
-Cholera! Stary ,daj mi to bo ty tego nie umisz otworzyć nawet...
-Spadaj Parker , umiem wszytko!-Jay szybko wyjął butelkę z lodu i przytulił ją do siebie osłaniając przed łapami Toma.
-No a może ja ją otworze?-odezwał się Nath.
-Nie!!-krzyknęli
oboje delikwenci ,którzy próbowali mocować się z butelką.Po chwili Tom
przeklinając a raczej mamrocząc przekleństwa sięgnął po butelką tak
zamaszyście ,że Jay zatoczył się do tyłu ale potem złapał równowagę i
... i nagle korek wystrzelił gdzieś... nie wiadomo gdzie.Rozbiegł się
tylko głośny dźwięk uwalniającego się gazu a Jay razem z Tomem
wylądowali na podłodze.
-Ty pieprzony debilu!!
Jay zasłaniał rękoma twarz z nosa sączyła mu się krew.Tom pochylał się nad nim wytrzeszczając oczy.-O kurde...
-No właśnie o kurde! Ty idioto omal mi korkiem oka nie zgniotłeś!
-Ale Jay ... O Boże o Boże! Bird ,nic ci nie jest?-pochylał się nad nim spanikowany.
Jay powoli oderwał się od podłogi z wściekłością i rozpaczą wymalowaną na twarzy.-Odwal się.-mruknął.
-Jay ,przecież wiesz ,że to był wypadek i wcale to by się nie stało-zaczął sie tłumaczyć Tom ,ale poszkodowany mu przerwał.
-Gdybyś nie pchał swoich łapsk do tej cholernej butelki! Zepsułeś całego sylwestra idioto!
Widząc tę kłócącą się dwójkę ześlizgnęłam się z kolan Nathana i do nich podeszłam z próbą załagodzenia sytuacji.
-O nie , stop! Nikt niczego nie zepsuł , zaraz naprawimy ten mały wypadek.
-Mały! -prychnął Jay przez zaciśnięte zęby po raz kolejny obdarzając Toma wściekłym spojrzeniem.-Ja krwawię!
-No keczup to to nie jest.-odezwał się Nathan stojący teraz obok mnie.
-O matko co za dzieciaki! -wyrzuciłam ręce do góry a potem zbliżyłam się do wściekłego Jaya.-Jay ,pokarz mi no się.
-April ja zaraz zemdleję , korek mi wystrzelił w nos!
-Jay trzymaj się , nie będziesz wcale mdlał to tylko trochę krwi...
Wokół zaczęło zbierać się więcej ludzi.-Jakiej krwi?!-obok nas pojawił się Siva.- Co znowu nawyprawiali te debile?
-Mocowali się z szampanem.
-Widzę że butelka kontra Jay 1:0.
-Chyba
kontra Tom!-Jay dalej przebywał w swoim świecie wściekłości na Toma i
obrzucił go złowieszczym spojrzeniem.- I nie odzywaj się już do mnie...
nigdy!
-Spokojnie Jay to był wypadek a poza tym oboje jesteście
pijani w cztery... strony świata i pewnie i tak jutro nie będziecie tego
pamiętać.-rzekłam chcąc uspokoić tą dwójkę.-Dobrze a teraz się nie
ruszaj potrzebuje jakiejś mokrej serwetki albo chociaż lodu.
-April
jedyna ty jesteś normalna i taka spokojna i na pewno się dobrze mną
zaopiekujesz.-zaczął coś bełkotać łamiącym się głosem ale potem znowu
dramatyzował.-Tylko proszę daj mi jeszcze zastrzyk taki wiesz na
znieczulenie jak u dentysty bo tak cholernie boli... Jezu ja nie chce
wyglądać tak jak Parker z tym nosem!
-Jay gwarantuje ci nie będziesz.
-Wiesz
muszę przecież dobrze wyglądając i jakoś się prezentować wśród
tych.-obrzucił spojrzeniem z pogardą Toma stojącego nieco dalej od nas i
tłumaczącego coś Kelsey.
-Może to trochę pomoże?-usłyszałam głos za
sobą ,była to Naressha ,która podała mi ręcznik z zawiniętymi kostkami
lodu.Następnie podałam go jęczącemu Jayowi aby przystawił go sobie do
nosa.
-Lepiej?
-Nie ,ale dzięki.
-Już północ!!-krzyknął ktoś.
-Cholera nie zdążymy wejść na dach.-wymamrotał Jay.
-Mieliśmy wejść na dach budynki -mówił Nath.-tam obejrzeć pokaz fajerwerek no i otworzyć szampana.
-Może jeszcze zdążymy.
Do
północy zostały równe 4 minuty kiedy Nathan zebrał i ogarnął wszystkich
i w pośpiechu ruszyliśmy na schody prowadzące na taras na dachu
budynku.Pijani z plączącymi się nogami omal nie pozabijali się na
schodach.Kiedy wreszcie je pokonaliśmy dotarliśmy do dużych metalowych
drzwi.Po otworzeniu ich rozlał się wszędzie zapach nocy i przenikliwe
zimno które jeszcze bardziej dokuczało mi bo nie wzięłam ze sobą
płaszcza.Liczne światła miasta rozjaśniały noc.Ujrzałam czarne jak
kobalt niebo z rozsianymi po nim tysiącami jasnych gwiazd ,które kiedy
dłużej się w nie przyjrzałam zaczęły wirować i się rozmywać.Czułam że
jestem zbyt pijana aby prosto stać a co dopiero wyraźnie widzieć.Nathan
widząc jak drżę zdjął z siebie swoja szarą marynarkę i nałożył ją na
moje skulone ramiona za co posłałam mu wdzięczny uśmiech.Po chwili
zaczęło się odliczanie.Gdzieś w oddali dochodziła muzyka i głosy ludzi
świętujących w mieście pod nami ,które łączyły się z naszymi. "3..2..1" i
w końcu! Nowy Rok. Wszyscy naraz zaczęli krzyczeć , gwizdać i wywatować
składając sobie życzenia i dzieląc się szampanem.Czułam tą niezwykła
magię i wyjątkowe uczucie ,które sprawiało że w tej chwili nie
chciałabym być nigdzie indziej niż tu.Stałam tyłem do Nathana ,który
obejmował mnie w tali .Wsunęłam swoją głowę pod jego brodę jak by
idealnie tam pasowała i zaplotłam moje zimne dłonie w jego patrząc
gdzieś w dal w niebo i obraz oświetlonego miasta który rozlewał się z
każdej naszej strony.Podszedł do nas Siva ,który wręczył nam kieliszki
pełne musującego szampana.Chwilę kiedy staliśmy w siebie wpatrzeni
zaczęły umilać nam odgłosy wbijający się w powietrze i pękających
petard.Niebo nagle rozbłysło wszystkimi kolorami świata , które migotały
,tańczył , zmieniały wielkości i kolory.Kiedy znikały w ich miejsca
pojawiały się nowe jeszcze większe i jeszcze bardziej błyszczące.
-Szczęśliwego nowego roku , April.-usłyszałam jego szept i poczułam słodki dotyk ust na moich.
*Rankiem*
Obudził
mnie niezidentyfikowany hałas ,który dobiegał z jak by daleka.Powoli i z
trudem otworzyłam oczy i poczułam ból na całym ciele.Kiedy świat
przestał na chwilę wirować stwierdziłam że leżę na dywanie tuż obok
kanapy wtulona w kogoś -zapewne Natha.Ramie i cały bok niemiłosiernie
mnie bolał od niewygodnej pozycji i do tego pulsujący ból głowy
,wydawało mi się że zaraz eksploduje.Kiedy poruszyłam się w silnie
obejmujących mnie ramionach chłopaka było jeszcze gorzej.Chciałam
wysunąć się z jego objęć ,ale znieruchomiałam kiedy zobaczyłam ,że to
nie ręce Nathana mnie obejmują tylko jakieś inne z
tatuażami.Przekręciłam się do tyłu i mimowolnie krzyknęłam kiedy
zobaczyłam śpiącego obcego faceta.
-Matko nie krzycz tak bo zaraz
chyba umrę.-wymamrotał chwytając się za obolałą głowę.Rozpoznałam głos
znajomy ... to był Jay?! Nic mi się tu nie zgadzało bo chłopak miał
wielki plaster na nosie i dziwną fryzurę.Z jeden strony sterczały długie
kosmyki loków ale z drugiej głowa była krótko obcięta a miejscami
wygolona.
-Jay to na pewno ty?-wydusiłam z siebie.Nie wiedziałam co o
tym myśleć , na jego widok kompletnie zdębiałam.Kto tak urządził Jaya?!
-Nie jestem Nathan Sykes tylko przez noc trochę urosłem i zrobiłem parę tatuaży.
Roześmiałam się cicho.-Ale sarkazm został.
-Taa.-mruknął a ja zorientowałam się że łomot ,który jeszcze nie dawno słyszałam ucichł.
-Mógłbyś
proszę ze mnie zejść?-poprosiłam na co się odsunął ale kiedy podniósł
się na łokciach z podłogi uderzył głową w szklany stolik kawowy za nim.
-Ał!
Co tu robi to cholerstwo!-natychmiast zmienił grymas na twarzy i
chwycił się za obolałe miejsce.Widząc Jaya w takim stanie z plastrem na
nosie , nową fryzurą całego obolałego naprawdę zrobiło mi się go
żal.Ciekawe czy on w ogóle jest świadomy tego że jego loczki zniknęły...
-Dobre pytanie , no i co my tu robimy?
-Cóż przykro mi jeśli spodziewałaś się obudzić rano w ramionach swojego Nathana bez bólu głowy i całej reszty ciała.
-Och Jay -parsknęłam.-Chociaż swoją drogą to ciekawe gdzie znajduje się teraz Nath.
-Nawet nie chce wiedzieć.
-To co , wstajemy?
-Tak , przydałoby się w końcu ruszyć.
Od
razu po tym jak jakoś wygramoliliśmy się z dywanu ruszyłam do kuchni i
złapałam pierwszy lepszy sok.Suszyło mnie niemiłosiernie , jak bym nie
miała wody w ustach od tygodni.
-Daj trochę.-szturchnął mnie Jay.
-Masz jeszcze inne kartony.-wycedziłam między łykami.
-Te
są chyba już zepsute.-spojrzał na dwa kartony na spoczywające na
blacie.-Chociaż?-chwycił jeden , odkręcił i przelał jego zawartość do
ust.-O na szczęście ten się jeszcze dzielnie trzyma.
Wyjęłam ze zlewu
czystą szklankę i nalałam do niej soku.Pewnie Nathan ucieszy się z jej
widoku bardziej niż z mojego.-Idę poszukać mojego faceta.-rzuciłam i
podreptałam ku schodom.
Instynktownie zajrzałam do jego
pokoju a kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam bruneta ,który słodko i
beztrosko spał rozwalony na łóżku.Nawet nie zdjął ubrania z wczoraj
tylko spał w koszuli ,spodniach i skarpetkach.Podeszłam ku niemu i ze
szklanką w ręce usiadłam na brzegu łóżka.
-Nath wstawaj
trzeba po ogarnąć naszą wesołą gromadę imprezowiczów.-szepnęłam bawiąc
się jego potarganymi włosami i wtedy też spostrzegłam ,że jest coś nie
tak z jego brwiami.One były jakieś wyskubane?!Okay spokojnie ,bałagan na
głowie Jaya to jedno a zbezczeszczenie brwi Nathana to drugie.
-Ap , jeszcze sekundeczkę.-wymruczał nie otwierając nawet oczu a ja dalej się w niego wpatrywałam.
Położyłam szklankę na szafce obok.-Przyniosłam ci sok mój skacowany facecie.
-Dzięki
, jesteś nie zastąpiona moja wspaniała kobieto.-uśmiechnął się szeroko
dalej w pół przytomny.Następnie jakoś wgramolił się do pozycji siedzącej
i sięgnął po sok.Kiedy wypił zawartość naczynia zbliżył się do mnie i
pocałował.Czułam od niego słabą woń alkoholu i dymu.
-Nie spałaś ze
mną?-zapytał i odłożył pustą szklankę na bok.Kiedy zobaczył ,że
zmrużyłam oczy i zmarszczyłam brwi dodał.-Och nie w tym sensie! Kiedy
przedtem się przebudziłem ciebie nie było obok ale nie miałem siły wstać
i cię szukać.
-Wow , nieźle się poświęcasz Sykes. -rzuciłam.-Byłam
na dole w salonie , to znaczy obudziłam się leżąc na dywanie miedzy
kanapą a stolikiem kawowym.Musiałam pewnie spać na kanapie i spaść w
nocy a raczej w... o poranku.
-No widzisz ,a dużo wygodniej było by ci ze mną.
Uśmiechnęłam się na jego słowa.-Oczywiście sama się sobie dziwie co takiego tam robiłam.
-Możemy to jeszcze naprawić.-wymruczał i zaczął składać pocałunki na mojej szyi odgarniając do tyłu moje włosy.
-Nathy łaskoczesz.-niemal pisnęłam.-A poza tym czy ty nie jesteś przypadkiem skacowany ,hm?
Oderwał
się ode mnie ale tylko na chwilę aby coś powiedzieć.-Ja? Ależ skąd! No
może trochę boli mnie głowa i strasznie chce się pić ale da się przeżyć.
-Ty szczęściarzu! Ja czuje się jak by ktoś mnie wrzucił do wirującej pralki albo połknął , przeżuł a potem wyplótł.
-Ja bym na pewno tak nie zrobił.
-No
przecież.-Poczochrałam go po włosach i wpatrzyłam się w jego twarz i
oczy jednak mój wzrok niepokojąc powędrował do lini brwi.Ciekawi mnie
tylko kto jest za to odpowiedzialny.Biedny Nath chyba dostanie zawału
jak to zobaczy , popatrzyłam na niego ze współczuciem a potem
rzuciłam.-Idę do łazienki.
Wstałam z jego ciepłego łóżka
,które pachniało nim i udałam się do drzwi.Wzorkiem szukałam łazienki i
próbowałam rozszyfrować ,które w dwójki białych drzwi prowadzą do niej.Kiedy tak
stałam w korytarzu a obraz w mojej głowie dalej lekko wirował usłyszałam
jak ktoś dosłownie próbuje wyrwać drzwi z zawiasów.
----------------------------------------------------
Witajcie Słońca w ten nowy rok! ;)
Jak
tam po Sylwestrze? Zabawa była ,czy raczej skromnie? Bo mi jeszcze
szumi w uszach... w sumie mogę powiedzieć ,że impreza choć w skromnym
gronie to była bardzo udana no nie licząc mogę nagłego zgonu jeszcze
przed północą. ;) Teraz nawet nie jest tak źle , jakoś się trzymam ale
mam nadzieje że wy aktualnie nie umieracie ;)
A zbaczając. Rozdział
pisany dosłownie wieki tuz po świętach kawałkami i kończony dzisiaj
czyli tuż po sylwestrze.Tak niesamowicie dopadła mnie wena i to w sam
raz na kocówkę ^^ Chociaż nie wiedziałam jak rozkręcić imprezę wyszło no
cóż chciałam żeby było totalne szaleństwo ale nie jest źle , chyba...
:/
No to co? Szczęśliwego nowego roku wam życzę!! Na pewno aby był
lepszy niż ostatni szczęśliwy dla was sprzyjający waszym zamiarom ,
planom i marzeniom. Zdrowia , szczęścia i jeszcze raz pieniędzy! ;D
Kończę.Ciesze
się że przybywa czytelników i się ujawniają <3 ce="" motywuj="" naprawd="" nbsp="" p="" to="">A teraz żegnam was gorąco i cieplutko buziakując w czółko ;) o
rany jutro do szkoły nie wiem jak to przeżyje więc już znikam się
przygotowywać. Do następnego! ;***
3>
O jezuśku ! xD
OdpowiedzUsuń"nie jest źle" ?! JEST GENIALNIE ! Nie mogłam wyrobić ze śmiechu z tych naszych głąbów. Oczywiście najbardziej rozwalił mnie TOM MAGIK !!!!! hahahahahahaha <3 Do tej pory rżę, leżę i błagam o litość bo nie mogę przestać sie śmiać jak to sobie wyobrażam xDD Jak bym widziała to na żywo to pewnie zaśmiałabym się na śmierć i musieliby mnie wynosić siłą ;D I to ja bym wtedy zepsuła Sylwka xD
Awantura między Tomem a Jayem - hahahahahahaha xD biedny Jay, wiem co czuje xD
I zagadka rozdziału? KTO TAK URZĄDZIŁ JAYA I NATHANA?! xDDD O matko nie mogę xD
Rozwaliłaś mnie totalnie inawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo, Geniuszu :D :*
W ogóle jaki słodki zazdrosny Nathan ^^ owwww <3 Słodziak :D
Kto tam te drzwi dewastuje? No ktoooo? :D Pisz i gadaj, bo ja już się nie mogę doczekać ^^
Sylwester u mnie też udany jak najbardziej ;D Też kiedyś zaliczyłam mini zgona przed północą, ale jak mi powiedzieli, że za 5 minut nowy rok to jak na rozkaz wstałam i czułam się wyśmienicie, żeby potem jeszcze wypić całego szampana praktycznie na raz przy fajerwerkach ;D
Tobie też życzę wszystkiego najlepsieeeeejszego w tym nowym roku, spełnienia marzeń, zrealizowania celów jeśli je posiadasz i żeby wszystko szło po Twojej myśli ;D I CAŁĄ MASĘ WEEENY ! <333
CZekam na kolejny, Skarbie ! :*
Love, love, love <333
wow wow wow! ;]
OdpowiedzUsuńrozdzial cudo i haha
juz sobie wyobrazam nathana z wyregulowanymi brwiami:D
bo tam loczki jay'a to odrosna<3
rozdzial jest zajebisty kochana'
no nic czekam na nastepny i weny zycze;**
PS ja sylwestra spedzilam uczac sie biologii wiec pieknie przywitalam nowy rok:D
Hejka:)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award na:
http://a-difficult-life.blogspot.com/
hahahahahahahahha NO NIE WIERZĘ XD !!!!!!!! STRANGE CUDOWNE MOJE ! TO BYLO PRZEFANTASTYCZNE ! BOOOOZE JAK JA LAŁAM XD
OdpowiedzUsuńhahahahahah jak ja kocham zawalonego Toma. no milosc ma <3 ! i teraz nie wiem czy to o mnie zle swiadczy o nim, ale whatever xd ...
hahahaha Max i akcja z uchem - tego nazwiemy April a drugi jakos tam... o rany Boskie jak ja sie zbrechalam xD !
Jay vs Tom vs szampan - szampan wszystko zgarnia :D. o matko jakie to cioty są xD. hahahaha no nie moge, wybacz ale tak zarabiscie ten rozdzialik Ci wyszedl ze nie moge sie ogarnac i ciagle sie brecham XD.
hahahaha Słodziaku zgonowalas ? eeeee co ja czytam :D. ja dzielnie sie czymalam :D!.
Ale przynajmniej impreza byla u Ciebie git jak tak :D !
Ja Tobie rowniez zycze szczesliwego tego roku, aby marzenia i plany na te 12 miesiecy sie spelnily i zeby Twoja madra glowka miala moc weny i zebys nigdy przenigdy nas nie opuszczala ! <3
Kłocham ! :*
SAN
Nominowałam Cię do Liebster Award ♥ Szczegóły na girlletmeloveyou.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńHej zawsze czytam twojego bloga ale nie zawsze komentowałam,casem jako Anonimke albo nic nie podpisany. Jestem teraz 1 dzień w blogerze i nie za bardzo wiem co jak co więc jakbyś mogła nacisnąć na mój profil i wejść do mojego bloga byłoby super. Mam go razem z przyjaciółką. Będą nowe wpisy, piszcie o czym chcecie, bd pisać o naszym życiu, o nas i inne. Nie masz zakładki spam więc sory. Będę też pisać opowiadanie z TW ale to chyba prolog pojawi się w niedzielę i w ten dzień będę dodawać następne rozd. Bardzo prosimy o odwiedzenie naszego bloga :) BĄDŻ NA BIEŻĄCO!!! =D
OdpowiedzUsuńOk czekam na nn i może mały komentarz...