środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 43

Wylądowałam obok nieznanej mi dziewczyny -zresztą jakaś połowę ludzi ,który tu są widzę pierwszy raz na oczy. Była to prawdopodobnie towarzyszka Maxa bo właśnie zadowolony Łysolek siedział obok niej i z uśmiechem o czymś dyskutował.Kiedy spojrzał w w prawo ukradkiem mu pomachałam co od razu zauważył i wychylił głowę w moją stronę.
 -Widzę ,że nasza April już zaaklimatyzowała się w towarzystwie.-stwierdził machając kieliszkiem z żółtawym musującym płynem.-Ale nie poznałaś jeszcze mojej Niny.-poszerzył uśmiech kątem oka spoglądając na dziewczynę.Naprawdę błyszczała.Z bliska zobaczyłam jej długie gęste rzęsy a nad nimi na srebrno pomalowane powieki , blond włosy miała upięte w koka , nagie ramiona i sukienkę bez ramiączek , krótką i bogato zdobioną kamieniami.Przed wyjściem wydawało mi się że jestem przesadnie wystrojona ale teraz zmieniłam zdanie.
-Hej , miło poznać.-odparła z uśmiechem wysuwając dłoń z idealnie zrobionym manikiurem przez co nagle poczułam się jak gąsienica wśród motyli.
-Mi również.-odwzajemniłam gest.-Teraz wiem dlaczego Max się tak stroił godzinami przed lustrem.
-Cóż , z nas dwojga to raczej Nina jest tą od ładnego wyglądania.-powiedział szybko a blondynka obróciła się do niego i musnęła w policzek zostawiając na nim ślad różowego błyszczyku.
Widząc ten uroczy obrazek poczułam niebezpieczne łaskoczące palce osoby obok z jednej strony mojej tali.Wykrzywiłam się w łuk z miną tłumiącą pisk.
-Nath , jak mi jeszcze raz tak zrobisz to pożałujesz!
-Tak wiem.-rzucił bez ani nuty obawy.-To chyba nie będziemy siedzieć tak na sucho co , Ap?
-Chętnie przejdę się do baru.

Oboje wstaliśmy z kanapy i Nathan łapiąc mnie za rękę abym nie zgubiła się gdzieś w tłumie imprezowiczów zaprowadził mnie do baru.Połowa miejsc na wysokich barowych czarnych krzesłach była zajęta.Usiadłam na jednym z wolnych i przyjrzałam się kolorowym drinkom ,które popijali kilka miejsc ode mnie Jay z Sivą i jego dziewczyną.Kiedy odwróciłam od nich wzrok z zamiarem zapytania Nathana co zamawia okazało się ,że stoi do mnie tyłem i z kimś rozmawia.
-...ale miało was nie być.
-Jednak okazało się że odwołali nam koncert w Singapurze więc od razu wpadliśmy do naszych starych dobrych znajomych.
W Sin... Co? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w stronę rozmówcy Nathana.Był wysoki , ubrany w jasno szary tishert w paski i czarną marynarkę podwiniętą do łokci.Ciemne włosy wyczesane do tyłu i kilkudniowy zarost , duże brązowe oczy i ten niepokojąco znajomy głos.
-Nath...-zaczęłam odwracając się w jego stronę  kłując go palcem w plecy.
-O , cześć.-odparł Andy.
-Hej , jestem Apirl.-uśmiechnęłam się.-I bardzo miło mi cię poznać.
Nath wydał się być lekko zaskoczony.
-No co? Cięgle mnie wszystkim przedstawiasz więc chociaż raz sama chciałam to zrobić.
-Andy...-zaczął Nath.
-Tak Nathanie ,właśnie tak brzmi moje imię.-roześmiał się cicho sącząc przez słomkę żółtego drinka z palemką a ja nagle tak bardzo zaczęłam żałować ,że nie ma przy mnie Kat.Przecież ona uwielbia Lawson i to dzięki plakatom w jej pokoju i teledyskom ,które mi pokazywała rozpoznałam teraz wokalistę tej grupy.
-Cholera ,jak szkoda ,że nie ma tu mojej przyjaciółki ona ma w prost świra na punkcie waszego zespołu.Jest gdzieś reszta..?
-Tak Ryan ,Joel i Adam krążą gdzieś po sali.-rzucił wzrokiem na parkiet.-Pozdrów ją ode mnie w takim razie.
-Jasne.-odparłam wpatrzona w rozmówcę z nie pohamowaną ochotą aby zadzwonić do Kat z akompaniamentem pisków jej o wszystkim opowiedzieć.
-Ap ,zamówiłaś już coś?
-Nie ty to zrób.-odparłam opierając się łokciem o blat dalej spoglądając na Andyego.
-Oczywiście przecież nie chciałbym ci przeszkadzać w tej uroczej konwersacji.-rzekł za co dostał ode mnie z łokcia w bok a Andy widząc to tylko szeroko się uśmiechnął.
-To ja chyba już pójdę bo Pan Sykes robi się zazdrosny.
Poczułam jak Nathan kładzie rękę na mojej tali.-Tak , myślę że Max i reszta przyjmą cię z otwartymi ramionami.-rzucił żartując.
-Nath!-spojrzałam na niego ,ale ten tylko niewinnie się uśmiechał.
-Ooo Andy co ty tu tak stoisz przy tych nudziarzach?!-nagle jak na zawołanie obok zjawił się Max z Niną i w przyjacielskim geście oparł się ramieniem na wokaliście Lawson.
-Masz racje bracie... Totalni nudziarze , zmywam się stąd.-powiedział sucho Andy ,ale potem rzucił.-No przecież żartowałem!
Nath zrobił swoją typową minę "wtf".-Dobra ,dobra idźcie się bawić gdzie indziej.
Roześmiana trójka odeszła od nas i ruszyła gdzieś w stronę parkietu.Nathan sięgnął po dwa kolorowe drinki z palemkami i zawijanymi słomkami i podał mi jeden.
-Nie mówiłeś ,że znasz Lawsonów.-powiedziałam.
-Znam wielu ludzi.
-Tylko przedtem zawsze zapominasz dodać sławnych.
-To nie ma znaczenia , April. Kiedy razem się spotykamy czy imprezujemy oni w niczym się nie różnią od tych "normalnych ludzi"-zakreślił jedną ręką cudzysłów w powietrzu.
Oderwałam wzrok od mojego drinka i spojrzałam na niego.Ściskał przezroczystą słomkę w ustach i patrzył swoimi lśniącymi zielonymi oczami gdzieś w przestrzeń.-Zupełnie tak jak ty.-powiedziałam a on poczuł na sobie mój wzrok i skierował głowę do mich ust ,w które potem zatopiłam moje.Smakował ciepłem i słodyczą alkoholu. Kiedy powoli się od siebie oderwaliśmy zobaczyłam że na jego ustach wygiętych w uśmiech zostały odbite ślady mojej krwisto czerwonej szminki.
-Wyglądasz seksownie ,ale czerwień to raczej mój kolor.
-No wiesz co?!
-No właśnie ja nic nie wiem.-obok nas nie wiadomo skąd wyrósł Jay.-Jak tam ? Widzę ,że wyjątkowo was poniósł melanż.-stwierdził ruszając dziwacznie przy tym brwiami.
-Jay , to mógłbyś tak nie stać ,tylko zaprosić mnie do tańca.
Nath wydawał się być zdezorientowany moją chęcią tańca z jego przyjacielem.-Ale...
-Oczywiście ,że też wcześniej na to nie wpadłem!-powiedział po czym zaproponował mi ramię ,które przyjęłam i z zadowoloną miną spojrzałam na obrażonego i zaskoczonego Nathana.

Płynnym krokiem razem z Jayem ruszyliśmy na podbój parkietu.Muzyka dudniła w moich uszach i aż swoja mocą przeszywała całe moje ciało.Moje obcasy kreśliły po zeszklonych podświetlanych płytach a Loczek obracał się i wirował niczym najdoskonalszy tancerz.Jay nie leżący nigdzie na kanapie i nie jedzący kolorowych cukierków a wirujący na parkiecie jak by był do tego stworzony robił na mnie wrażenie.
-Dobra ,koniec tego dobrego!-zarządził nagle Nath wpychając się między nas.Roześmiałam się głośno widząc jego stanowczą i poważną minę.Jay z zaskoczeniem i kapitulującą miną odszedł od nas i przyłączył się do jakiejś blond włosej dziewczyny obok.
-Bo uwierzę ,że jesteś zazdrosny o Jaya.
-Kochanie ,jestem zazdrosny o wszystkich mężczyzn w tym pomieszczeniu ,którzy na ciebie ukradkiem spoglądają.
Z zadowoleniem z jego szarmanckiego wręcz tonu prychnęłam.-Pokaż im ,że nie mają prawa tego robić.

Mina Nathana spoważniała by pokwili mógł powoli unieść kąciki ust do góry i z czułością objąć mnie w tali a następnie wyrzucić w tył.Oderwał mnie do tyłu tak gwałtownie i nieoczekiwanie ,że moje serce omal nie stanęło."I pewnie zaraz zacznie swoje popisy " ,pomyślałam i tak też się stało.Nathan nagle nabrał niesamowitej ochoty do tańca ,obracał mną i zakręcał zupełnie nie tracąc przy tym rytmu.Stwierdziłam ,że chyba on i Jay zawsze na imprezach zostają królami parkietu.Ciesząc się sobą i muzyką wylewającą się z głośników przetańczyliśmy bitą godzinę.Potem na chwilę wróciliśmy na wesołą różową kanapę gdzie alkohol lał się wręcz fontannami i wypiliśmy kilka shotów.Po krótkim odpoczynku znów wróciliśmy do tańca ale tym razem przyłączyli się do nas Siva i Nareesha.

                                                                   *2 godziny później*

-Zaraz zaraz a gdzie się podział Tom?
-Hm.. Kelsey jest tutaj więc chyba nie jest w łazience.
Nagle zza kanapy wyskoczył delikwent o ,którym była mowa.Wyglądał wyraźnie nie trzeźwo ,miał rozbiegany wzrok i marynarkę zawiązaną rękawami w pasie.-Czy ktoś wzywał wspaniałego Toma?
-Oczywiście! Toż to przecież nasz wodzirej imprezy zaginął.
-Ale ale powrócił z za...zaświatów.-powiedział głębokim tchem doniośle i strasznie jak dżin z bajki. -Więc tak dla podgrzania atmosfery i entuzjastycznych humorów was tu zgromadzonych... zademonstruje sztuczkę! -Bełkotał tak że nie całkiem dało go się zrozumieć ale ostatnie słowa powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy po czym rozwiązał marynarkę z supła na biodrach i cisnął na ziemię.-Kelsey ,kobieto moja ukochana poproszę o rekwizyt.
-Co?-bąknęła zdezorientowana blondynka siedząca na kanapie.
-Daj mi tą serwetkę.-chrząknął ściszając ton a sekundę później Kelsey podała mu ową serwetkę.
-A więc serwetka... biała prawdopodobnie jedwabna ,ewentualnie z poliestru ...no cóż nie znam się na surowcach.-machał nią we wszystkie strony niczym flagą .-No ale teraz proszę uważnie patrzeć!Nie ma tu nic ...żadnego mechanizmu... -prawie szepnął i przyłożył serwetkę prosto do górnej części spodni.Po chwili serwetka w "magiczny sposób" zaczęła się niewyraźnie unosić w jednym wypukłym miejscu.
-Tom!!! -zgromadzeni wydawali różne dźwięki , gwizdy , oklaski a dziewczyny wytrzeszczały oczy.
-Ale magia!-wydał wyraz zachwytu Jay.-Tommy od tej strony cię nie znałem ,ale Kelsey pewnie tak.
-No jasne.-wyszczerzona dziewczyna wstała z miejsca i przytuliła mocno Parkera.-Mój Magic Tom!
-No no Tom , to może druga sztuczka?
-Erm wybaczcie widzowie , ale muszę nabrać trochę mocy bo ten pokaz był dość wyczerpujący. -zrobił zmęczoną minę i przeczesał włosy ręką prawie nie zataczając się przez to.-Pozwól Nathanie ,że posilę się twoim Giunnessem.-sięgnął po kufel wypełniony ciemnym brązowym płynem stojący na szklanej ławie na przeciwko bruneta.Wyginając się wypił go do dna.
 Poczułam ,że ktoś z lewej strony dźga mnie w ramię.Okazało się ,że to Max zionący alkoholem. Leżał byle jak w rozkroku na kanapie w jednej ręce trzymając kieliszek.
-Jak się bawisz Amr... eee... jak to było?!-zaczął.
-April.
-No właśnie.
-Fantastycznie ,a ty Max?
-Też! Widziałaś gdzieś Ninę ,może?
-Nie , niestety nie.
-Chyba jej szukam.Tak się ciesze ,że przyszła... bałem się ,że jej dzisiaj tu nie będzie bo miała iść na jakąś nudną imprezę branżową ale wybrała moje towarzystwo.-wyszczerzył się.
-To wspaniale.
-Tak , nooo wiesz ona jest modelką.
-o widać jest bardzo ładna i...
-Nooo tak... Podoba mi się jej sukienka ,ale ciii... nic jej nie mów.-zbliżył się jeszcze bardziej mnie opierając swój łokieć o moje ramie.-Twoja też jest całkiem ładna ,fajne jest to takie świecące.O rany! Apirel ale ty masz ładne małe uszy!! -stwierdził z zachwytem przez co stwierdziłam ,że jest jeszcze bardziej pijany niż sądziłam.Max przylepił palce do moje ucha i zaczął jeździć po jego płatku patrzył na mnie rozmytym wzrokiem jak by to sprawiało mu ogromną frajdę.
-Max? Czy ty się na pewno dobrze czujesz?
-Tak tak... nawet nie masz pojęcia jakie ty masz fajne uszy ,Apirel.
-April.
-O tak! To ucho nazwiemy April a tamto May.
-Boże ,Max...-pochyliłam głowę i zasłoniłam ją dłonią.
-Co gdzie?Jaki Bóg?!
Parsknęłam śmiechem na widok nagle wystraszonego i nic nie ogarniającego Maxa.W tej samej chwili zobaczyłam na horyzoncie Natha,który podchodził do nas z drinkami w ręku.
-O w samą porę wybawicielu!-podskoczyłam na jego widok i sięgnęłam po alkohol.
-Coś się stało?
-Tak ,Lil Nath właśnie przerwałeś nam rozmowę.-wtrącił bełkotając oburzony Max.
-O wiedzę ,że ktoś tu jest już nieźle wstawiony.-orzekł a potem po cichu mnie zapytał.-Dobierał się już do twoich uszów?
Skinęłam głową.-Może niech już więcej nie pije nawet nie ma północy a on już chyba odpada.
-Dziewczyno , ty nawet nie masz pojęcia ile może wypić Max! Jak go znam to dopiero sie rozkręca.Nie trzeba mu tylko pozwolić ,żeby zbliżył się do baru... Z resztą Nina go przypilnuje.
-No właśnie ,ale ona gdzieś zniknęła.
Brunet upił łyk swojego zielonego drinka.-Trudno.
                                                         
                                                                *jakiś czas później*

-Chłopaki?-rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając zegara.- Która jest tak właściwie godzina?
-Eee koło jedenastej.-wymamrotał Max ,który zabierał się do odpalania swojego papierosa.
-Gdzie jest szampan?!-usłyszałam wrzeszczący głos Toma ,który po chwili zaczął rozpychać się między nami.-No gdzie jest do cholery ta butelka?!
-Jay ją chyba ma.-odparłam.
-Birrrd!Gdzie jesteś?-Tom wyostrzył wzrok ale chyba alkohol rozmył mu pole widzenia. Jay na sąsiednim stoliku pochylał się nad butelką szampana w metalowym wiaderku wypełnionym kostkami lodu.-Co ty robisz?-krzyknął ostentacyjnie Parker stojąc z założonymi na biodra rękami przed Jayem ,który również miał problemy ze zachowaniem równowagi.
-No przecież otwieram szampana nie widzisz , ośle?!
-Coooo?Ale ja miałem to zrobić!
Jay zmarszczył brwi.-Jakoś nie przypominam sobie niczego takiego.-powiedział.
-Cholera! Stary ,daj mi to bo ty tego nie umisz otworzyć nawet...
-Spadaj Parker , umiem wszytko!-Jay szybko wyjął butelkę z lodu i przytulił ją do siebie osłaniając przed łapami Toma.
-No a może ja ją otworze?-odezwał się Nath.
-Nie!!-krzyknęli oboje delikwenci ,którzy próbowali mocować się z butelką.Po chwili Tom przeklinając a raczej mamrocząc przekleństwa sięgnął po butelką tak zamaszyście ,że Jay zatoczył się do tyłu ale potem złapał równowagę i ... i nagle korek wystrzelił gdzieś... nie wiadomo gdzie.Rozbiegł się tylko głośny dźwięk uwalniającego się gazu a Jay razem z Tomem wylądowali na podłodze.
-Ty pieprzony debilu!!
Jay zasłaniał rękoma twarz z nosa sączyła mu się krew.Tom pochylał się nad nim wytrzeszczając oczy.-O kurde...
-No właśnie o kurde! Ty idioto omal mi korkiem oka nie zgniotłeś!
-Ale Jay ... O Boże o Boże! Bird ,nic ci nie jest?-pochylał się nad nim spanikowany.
Jay powoli oderwał się od podłogi z wściekłością i rozpaczą wymalowaną na twarzy.-Odwal się.-mruknął.
-Jay ,przecież wiesz ,że to był wypadek i wcale to by się nie stało-zaczął sie tłumaczyć Tom ,ale poszkodowany mu przerwał.
-Gdybyś nie pchał swoich łapsk do tej cholernej butelki! Zepsułeś całego sylwestra idioto!
Widząc tę kłócącą się dwójkę ześlizgnęłam się z kolan Nathana i do nich podeszłam z próbą załagodzenia sytuacji.
-O nie , stop! Nikt niczego nie zepsuł , zaraz naprawimy ten mały wypadek.
-Mały! -prychnął Jay przez zaciśnięte zęby po raz kolejny obdarzając Toma wściekłym spojrzeniem.-Ja krwawię!
-No keczup to to nie jest.-odezwał się Nathan stojący teraz obok mnie.
-O matko co za dzieciaki! -wyrzuciłam ręce do góry a potem zbliżyłam się do wściekłego Jaya.-Jay ,pokarz mi no się.
-April ja zaraz zemdleję , korek mi wystrzelił w nos!
-Jay trzymaj się  , nie będziesz wcale mdlał to tylko trochę krwi...
Wokół zaczęło zbierać się więcej ludzi.-Jakiej krwi?!-obok nas pojawił się Siva.- Co znowu nawyprawiali te debile?
-Mocowali się z szampanem.
-Widzę że butelka kontra Jay 1:0.
-Chyba kontra Tom!-Jay dalej przebywał w swoim świecie wściekłości na Toma i obrzucił go złowieszczym spojrzeniem.- I nie odzywaj się już do mnie... nigdy!
-Spokojnie Jay to był wypadek a poza tym oboje jesteście pijani w cztery... strony świata i pewnie i tak jutro nie będziecie tego pamiętać.-rzekłam chcąc uspokoić tą dwójkę.-Dobrze a teraz się nie ruszaj potrzebuje jakiejś mokrej serwetki albo chociaż lodu.
-April jedyna ty jesteś normalna i taka spokojna i na pewno się dobrze mną zaopiekujesz.-zaczął coś bełkotać łamiącym się głosem ale potem znowu dramatyzował.-Tylko proszę daj mi jeszcze zastrzyk taki wiesz na znieczulenie jak u dentysty bo tak cholernie boli... Jezu ja nie chce wyglądać tak jak Parker z tym nosem!
-Jay gwarantuje ci nie będziesz.
-Wiesz muszę przecież dobrze wyglądając i jakoś się prezentować wśród tych.-obrzucił spojrzeniem z pogardą Toma stojącego nieco dalej od nas i tłumaczącego coś Kelsey.
-Może to trochę pomoże?-usłyszałam głos za sobą ,była to Naressha ,która podała mi ręcznik z zawiniętymi kostkami lodu.Następnie podałam go jęczącemu Jayowi aby przystawił go sobie do nosa.
-Lepiej?
-Nie ,ale dzięki.
-Już północ!!-krzyknął ktoś.
-Cholera nie zdążymy wejść na dach.-wymamrotał Jay.
-Mieliśmy wejść na dach budynki -mówił Nath.-tam obejrzeć  pokaz fajerwerek no i otworzyć szampana.
-Może jeszcze zdążymy.

Do północy zostały równe 4 minuty kiedy Nathan zebrał i ogarnął wszystkich i w pośpiechu ruszyliśmy na schody prowadzące na taras na dachu budynku.Pijani z plączącymi się nogami omal nie pozabijali się na schodach.Kiedy wreszcie je pokonaliśmy dotarliśmy do dużych metalowych drzwi.Po otworzeniu ich rozlał się wszędzie zapach nocy i przenikliwe zimno które jeszcze bardziej dokuczało mi bo nie wzięłam ze sobą płaszcza.Liczne światła miasta rozjaśniały noc.Ujrzałam czarne jak kobalt niebo z rozsianymi po nim tysiącami jasnych gwiazd ,które kiedy dłużej się w nie przyjrzałam zaczęły wirować i się rozmywać.Czułam że jestem zbyt pijana aby prosto stać a co dopiero wyraźnie widzieć.Nathan widząc jak drżę zdjął z siebie swoja szarą marynarkę i nałożył ją na moje skulone ramiona za co posłałam mu wdzięczny uśmiech.Po chwili zaczęło się odliczanie.Gdzieś w oddali dochodziła muzyka i głosy ludzi świętujących w mieście pod nami ,które łączyły się z naszymi. "3..2..1" i w końcu! Nowy Rok. Wszyscy naraz zaczęli krzyczeć , gwizdać i wywatować składając sobie życzenia i dzieląc się szampanem.Czułam tą niezwykła magię i wyjątkowe uczucie ,które sprawiało że w tej chwili nie chciałabym być nigdzie indziej niż tu.Stałam tyłem do Nathana ,który obejmował mnie w tali .Wsunęłam swoją głowę pod jego brodę jak by idealnie tam pasowała i zaplotłam moje zimne dłonie w jego patrząc gdzieś w dal w niebo i obraz oświetlonego miasta który rozlewał się z każdej naszej strony.Podszedł do nas Siva ,który wręczył nam kieliszki pełne musującego szampana.Chwilę kiedy staliśmy w siebie wpatrzeni zaczęły umilać nam odgłosy wbijający się w powietrze i pękających petard.Niebo nagle rozbłysło wszystkimi kolorami świata , które migotały ,tańczył , zmieniały wielkości i kolory.Kiedy znikały w ich miejsca pojawiały się nowe jeszcze większe i jeszcze bardziej błyszczące.

-Szczęśliwego nowego roku , April.-usłyszałam jego szept i poczułam słodki dotyk ust na moich.


                                                                 *Rankiem*

Obudził mnie niezidentyfikowany hałas ,który dobiegał z jak by daleka.Powoli i z trudem otworzyłam oczy i poczułam ból na całym ciele.Kiedy świat przestał na chwilę wirować stwierdziłam że leżę na dywanie tuż obok kanapy wtulona w kogoś -zapewne Natha.Ramie i cały bok niemiłosiernie mnie bolał od niewygodnej pozycji i do tego pulsujący ból głowy ,wydawało mi się że zaraz eksploduje.Kiedy poruszyłam się w silnie obejmujących mnie ramionach chłopaka było jeszcze gorzej.Chciałam wysunąć się z jego objęć ,ale znieruchomiałam kiedy zobaczyłam ,że to nie ręce Nathana mnie obejmują tylko jakieś inne z tatuażami.Przekręciłam się do tyłu i mimowolnie krzyknęłam kiedy zobaczyłam śpiącego obcego faceta.
-Matko nie krzycz tak bo zaraz chyba umrę.-wymamrotał chwytając się za obolałą głowę.Rozpoznałam głos znajomy ... to był Jay?! Nic mi się tu nie zgadzało bo chłopak miał wielki plaster na nosie i dziwną fryzurę.Z jeden strony sterczały długie kosmyki loków ale z drugiej głowa była krótko obcięta a miejscami wygolona.
-Jay to na pewno ty?-wydusiłam z siebie.Nie wiedziałam co o tym myśleć , na jego widok kompletnie zdębiałam.Kto tak urządził Jaya?!
-Nie jestem Nathan Sykes tylko przez noc trochę urosłem i zrobiłem parę tatuaży.
Roześmiałam się cicho.-Ale sarkazm został.
-Taa.-mruknął a ja zorientowałam się że łomot ,który jeszcze nie dawno słyszałam ucichł.
-Mógłbyś proszę ze mnie zejść?-poprosiłam na co się odsunął ale kiedy podniósł się na łokciach z podłogi uderzył głową w szklany stolik kawowy za nim.
-Ał! Co tu robi to cholerstwo!-natychmiast zmienił grymas na twarzy i chwycił się za obolałe miejsce.Widząc Jaya w takim stanie z plastrem na nosie , nową fryzurą całego obolałego naprawdę zrobiło mi się go żal.Ciekawe czy on w ogóle jest świadomy tego że jego loczki zniknęły...
-Dobre pytanie , no i co my tu robimy?
-Cóż przykro mi jeśli spodziewałaś się obudzić rano w ramionach swojego Nathana bez bólu głowy i całej reszty ciała.
-Och Jay -parsknęłam.-Chociaż swoją drogą to ciekawe gdzie znajduje się teraz Nath.
-Nawet nie chce wiedzieć.
-To co , wstajemy?
-Tak , przydałoby się w końcu ruszyć.
Od razu po tym  jak jakoś wygramoliliśmy się z dywanu ruszyłam do kuchni i złapałam pierwszy lepszy sok.Suszyło mnie niemiłosiernie , jak bym nie miała wody w ustach od tygodni.
-Daj trochę.-szturchnął mnie Jay.
-Masz jeszcze inne kartony.-wycedziłam między łykami.
-Te są chyba już zepsute.-spojrzał na dwa kartony na spoczywające na blacie.-Chociaż?-chwycił jeden , odkręcił i przelał jego zawartość do ust.-O na szczęście ten się jeszcze dzielnie trzyma.
Wyjęłam ze zlewu czystą szklankę i nalałam do niej soku.Pewnie Nathan ucieszy się z jej widoku bardziej niż z mojego.-Idę poszukać mojego faceta.-rzuciłam i podreptałam ku schodom.

Instynktownie zajrzałam do jego pokoju a kiedy otworzyłam drzwi ujrzałam bruneta ,który słodko i beztrosko spał rozwalony na łóżku.Nawet nie zdjął ubrania z wczoraj tylko spał w koszuli ,spodniach i skarpetkach.Podeszłam ku niemu i ze szklanką w ręce usiadłam na brzegu łóżka.

-Nath wstawaj trzeba po ogarnąć naszą wesołą gromadę imprezowiczów.-szepnęłam bawiąc się jego potarganymi włosami i wtedy też spostrzegłam ,że jest coś nie tak z jego brwiami.One były jakieś wyskubane?!Okay spokojnie ,bałagan na głowie Jaya to jedno a zbezczeszczenie brwi Nathana to drugie.
-Ap , jeszcze sekundeczkę.-wymruczał nie otwierając nawet oczu a ja dalej się w niego wpatrywałam.
Położyłam szklankę na szafce obok.-Przyniosłam ci sok mój skacowany facecie.
-Dzięki , jesteś nie zastąpiona moja wspaniała kobieto.-uśmiechnął się szeroko dalej w pół przytomny.Następnie jakoś wgramolił się do pozycji siedzącej i sięgnął po sok.Kiedy wypił zawartość naczynia zbliżył się do mnie i pocałował.Czułam od niego słabą woń alkoholu i dymu.
-Nie spałaś ze mną?-zapytał i odłożył pustą szklankę na bok.Kiedy zobaczył ,że zmrużyłam oczy i zmarszczyłam brwi dodał.-Och nie w tym sensie! Kiedy przedtem się przebudziłem ciebie nie było obok ale nie miałem siły wstać i cię szukać.
-Wow , nieźle się poświęcasz Sykes. -rzuciłam.-Byłam na dole w salonie , to znaczy obudziłam się leżąc na dywanie miedzy kanapą a stolikiem kawowym.Musiałam pewnie spać na kanapie i spaść w nocy a raczej w...  o poranku.
-No widzisz ,a dużo wygodniej było by ci ze mną.
Uśmiechnęłam się na jego słowa.-Oczywiście sama się sobie dziwie co takiego tam robiłam.
-Możemy to jeszcze naprawić.-wymruczał i zaczął składać pocałunki na mojej szyi odgarniając do tyłu moje włosy.
-Nathy łaskoczesz.-niemal pisnęłam.-A poza tym czy ty nie jesteś przypadkiem skacowany ,hm?
Oderwał się ode mnie ale tylko na chwilę aby coś powiedzieć.-Ja? Ależ skąd! No może trochę boli mnie głowa i strasznie chce się pić ale da się przeżyć.
-Ty szczęściarzu! Ja czuje się jak by ktoś mnie wrzucił do wirującej pralki albo połknął , przeżuł a potem wyplótł.
-Ja bym na pewno tak nie zrobił.
-No przecież.-Poczochrałam go po włosach i wpatrzyłam się w jego twarz i oczy jednak mój wzrok niepokojąc powędrował do lini brwi.Ciekawi mnie tylko kto jest za to odpowiedzialny.Biedny Nath chyba dostanie zawału jak to zobaczy , popatrzyłam na niego ze współczuciem a potem rzuciłam.-Idę do łazienki.

Wstałam z jego ciepłego łóżka ,które pachniało nim i udałam się do drzwi.Wzorkiem szukałam łazienki i próbowałam rozszyfrować ,które w dwójki białych drzwi prowadzą do niej.Kiedy tak stałam w korytarzu a obraz w mojej głowie dalej lekko wirował usłyszałam jak ktoś dosłownie próbuje wyrwać drzwi z zawiasów.

----------------------------------------------------
Witajcie Słońca w ten nowy rok! ;)

Jak tam po Sylwestrze? Zabawa była ,czy raczej skromnie? Bo mi jeszcze szumi w uszach... w sumie mogę powiedzieć ,że impreza choć w skromnym gronie to była bardzo udana no nie licząc mogę nagłego zgonu jeszcze przed północą. ;) Teraz nawet nie jest tak źle , jakoś się trzymam ale mam nadzieje że wy aktualnie nie umieracie ;)
A zbaczając. Rozdział pisany dosłownie wieki tuz po świętach kawałkami i kończony dzisiaj czyli tuż po sylwestrze.Tak niesamowicie dopadła mnie wena i to w sam raz na kocówkę ^^ Chociaż nie wiedziałam jak rozkręcić imprezę wyszło no cóż chciałam żeby było totalne szaleństwo ale nie jest źle , chyba... :/
No to co? Szczęśliwego nowego roku wam życzę!! Na pewno aby był lepszy niż ostatni szczęśliwy dla was sprzyjający waszym zamiarom , planom i marzeniom. Zdrowia , szczęścia i jeszcze raz pieniędzy! ;D

Kończę.Ciesze się że przybywa czytelników i się ujawniają <3 ce="" motywuj="" naprawd="" nbsp="" p="" to="">A teraz żegnam was gorąco i cieplutko buziakując w czółko ;) o rany jutro do szkoły nie wiem jak to przeżyje więc już znikam się przygotowywać. Do następnego! ;***

6 komentarzy:

  1. O jezuśku ! xD
    "nie jest źle" ?! JEST GENIALNIE ! Nie mogłam wyrobić ze śmiechu z tych naszych głąbów. Oczywiście najbardziej rozwalił mnie TOM MAGIK !!!!! hahahahahahaha <3 Do tej pory rżę, leżę i błagam o litość bo nie mogę przestać sie śmiać jak to sobie wyobrażam xDD Jak bym widziała to na żywo to pewnie zaśmiałabym się na śmierć i musieliby mnie wynosić siłą ;D I to ja bym wtedy zepsuła Sylwka xD
    Awantura między Tomem a Jayem - hahahahahahaha xD biedny Jay, wiem co czuje xD
    I zagadka rozdziału? KTO TAK URZĄDZIŁ JAYA I NATHANA?! xDDD O matko nie mogę xD
    Rozwaliłaś mnie totalnie inawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo, Geniuszu :D :*

    W ogóle jaki słodki zazdrosny Nathan ^^ owwww <3 Słodziak :D
    Kto tam te drzwi dewastuje? No ktoooo? :D Pisz i gadaj, bo ja już się nie mogę doczekać ^^

    Sylwester u mnie też udany jak najbardziej ;D Też kiedyś zaliczyłam mini zgona przed północą, ale jak mi powiedzieli, że za 5 minut nowy rok to jak na rozkaz wstałam i czułam się wyśmienicie, żeby potem jeszcze wypić całego szampana praktycznie na raz przy fajerwerkach ;D
    Tobie też życzę wszystkiego najlepsieeeeejszego w tym nowym roku, spełnienia marzeń, zrealizowania celów jeśli je posiadasz i żeby wszystko szło po Twojej myśli ;D I CAŁĄ MASĘ WEEENY ! <333

    CZekam na kolejny, Skarbie ! :*
    Love, love, love <333

    OdpowiedzUsuń
  2. wow wow wow! ;]
    rozdzial cudo i haha
    juz sobie wyobrazam nathana z wyregulowanymi brwiami:D
    bo tam loczki jay'a to odrosna<3
    rozdzial jest zajebisty kochana'
    no nic czekam na nastepny i weny zycze;**
    PS ja sylwestra spedzilam uczac sie biologii wiec pieknie przywitalam nowy rok:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka:)
    Zostałaś nominowana do Liebster Award na:
    http://a-difficult-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahahahahahha NO NIE WIERZĘ XD !!!!!!!! STRANGE CUDOWNE MOJE ! TO BYLO PRZEFANTASTYCZNE ! BOOOOZE JAK JA LAŁAM XD

    hahahahahah jak ja kocham zawalonego Toma. no milosc ma <3 ! i teraz nie wiem czy to o mnie zle swiadczy o nim, ale whatever xd ...

    hahahaha Max i akcja z uchem - tego nazwiemy April a drugi jakos tam... o rany Boskie jak ja sie zbrechalam xD !
    Jay vs Tom vs szampan - szampan wszystko zgarnia :D. o matko jakie to cioty są xD. hahahaha no nie moge, wybacz ale tak zarabiscie ten rozdzialik Ci wyszedl ze nie moge sie ogarnac i ciagle sie brecham XD.

    hahahaha Słodziaku zgonowalas ? eeeee co ja czytam :D. ja dzielnie sie czymalam :D!.
    Ale przynajmniej impreza byla u Ciebie git jak tak :D !

    Ja Tobie rowniez zycze szczesliwego tego roku, aby marzenia i plany na te 12 miesiecy sie spelnily i zeby Twoja madra glowka miala moc weny i zebys nigdy przenigdy nas nie opuszczala ! <3

    Kłocham ! :*
    SAN

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do Liebster Award ♥ Szczegóły na girlletmeloveyou.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej zawsze czytam twojego bloga ale nie zawsze komentowałam,casem jako Anonimke albo nic nie podpisany. Jestem teraz 1 dzień w blogerze i nie za bardzo wiem co jak co więc jakbyś mogła nacisnąć na mój profil i wejść do mojego bloga byłoby super. Mam go razem z przyjaciółką. Będą nowe wpisy, piszcie o czym chcecie, bd pisać o naszym życiu, o nas i inne. Nie masz zakładki spam więc sory. Będę też pisać opowiadanie z TW ale to chyba prolog pojawi się w niedzielę i w ten dzień będę dodawać następne rozd. Bardzo prosimy o odwiedzenie naszego bloga :) BĄDŻ NA BIEŻĄCO!!! =D
    Ok czekam na nn i może mały komentarz...

    OdpowiedzUsuń