poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 44

Ze zdziwieniem i niepokojem podeszłam do drzwi.Jeżeli Nathan jest u siebie a Jay na dole to to musi być Max!
Ktoś przestał walić w drzwi i nastała cisza ,którą po chwili przerwał ściszony głos.-Ej czekaj chyba ktoś wyszedł na korytarz.
-Erm... Max to ty?
-O matko ,całe szczęście! April posłuchaj
Podeszłam do drzwi.-A mógłbyś mi powiedzieć dlaczego próbujesz od samego rana rozwalić te biedne drzwi?
-To trochę skomplikowane.-odezwał się.-Chodzi o to że rano razem z Niną się tu obudziliśmy w moim pokoju ,ale nigdzie nie było klucza i...
Słuchając jego spanikowanego głosu czułam że zaraz wybuchnę śmiechem.-Aha , rozumiem.-parsknęłam.
-April , to nie jest wcale śmieszne! Totalnie utknęliśmy! W dodatku bez picia ani żadnych środków na ból głowy.-mówił a ja wyobrażając sobie ich w tej sytuacji uwięzionych  i zdanych tylko na siebie jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.
-Hmm słuchajcie , zrobimy tak : wy tam siedźcie a ja zawołam Nathana i Jaya może mają jakiś zapasowy klucz.
-Z tego co wiem to my nie mamy żadnych zapasowych par kluczy.-mruknął.
-Zaczekaj Max , zaraz coś wymyśle.- zrobiłam w tył zwrot i ruszyłam do pokoju na wprost.Nathan właśnie sterczał nad otwartą szafą i wybierał strój na dzisiejszy dzień.Miał na sobie ciemne jeansy z wczoraj i był bez koszulki. April ,skup się!
-Co jest?-zapytał spoglądając na mnie kątem oka i wyciągając z szafy jakąś koszulkę.
-Jest mały problem to znaczy... Max i Nina są uwięzieni w pokoju Maxa.
-Cóż może chcą mieć chwilę dla siebie.
-Och Nath!-rzuciłam i podeszłam do niego.-Nie o to chodzi tylko o to że zgubili gdzieś klucz i teraz nie mogą się z stamtąd wydostać.-powiedziałam na co Nath wydobył z siebie tylko "cooo?" i zaczął głośno rechotać.
Dalej stałam nad Panem "uhahanym" ,który zaczął szukać swoich dresów. -Nath wiem ,że to śmieszne ale trzeba im zorganizować jakąś akcję ratunkową.
-Tak wiem.-wyprostował się i rozczesał ręką zmierzwione włosy.-Chyba nie mamy zapasowych kluczy. Zaczekaj zawołam Jaya to pomoże mi jakoś rozebrać zamek.
-Okay.-rzuciłam i opadłam na jego miękkie łóżko ,ale zaraz potem dotarło do mnie co chce zrobić. -Stop!Nie!! -Nathan ,który już stał w progu odwrócił się do mnie i obrzucił zdziwionym spojrzeniem.- Yyy emm... niech Jay jeszcze sobie pośpi pewnie ledwo co się trzyma.-rzuciłam pierwsze lepsze kłamstwo ,które przyszło mi do głowy aby ocalić Jaya przed śmiechem Nathaha kiedy go zobaczy.
-Dobrze.-przeciągnął chyba wywęszając ,że coś kręcę.-Poszukam jakiś narzędzi.-oznajmił i zniknął za drzwiami a ja z całą siłą opadałam na łóżko myśląc jak bardzo ten poranek jest pokręcony i jakie będą ich miny gdy w końcu się zobaczą.Po paru minutach wygramoliłam się z łóżka z zamiarem że się przebiorę , zmyje makijaż z wczoraj a potem zobaczę co z Maxem.

Wyszłam na pusty korytarz i podeszłam do nadal zamkniętych drzwi.-Max ,Nina , żyjecie?-zapytałam ale nie dostałam odpowiedzi.-Nath zaraz przyniesie narzędzia i spróbuje rozkręcić zamek.

I po chwili jak na zawołanie obok mnie pojawił się brunet z czarną skrzynką w ręce.Nath ze skupieniem przykucnął pod drzwiami i otworzył skrzynkę.Z kondensacją wymalowaną na twarzy zaczął przyglądać się zamkowi.
-No no nie wiedziałam ,że z ciebie taka złota rączka.-mruknęłam podpatrując jego poczynania.
-Zawsze jeśli trzeba wyciągać te koczkodany z kłopotów.-odpowiedział wyjmując ze skrzynki długi śrubokręt z płaską końcówką.Zamek do klamki był przymocowany do drzwi czterema metalowymi śrubkami ,które Nath zaczął zręcznie wykręcać. -Cholera to chyba nic nie da.-mruknął wyrywając z zamka klamkę ,która sama odpadła.
-No młody i jak ci idzie?-zapytał stłumiony głos Maxa.
-Cóż , mam nadzieję ,że nie macie klaustrofobii.-odparł Nath.-Loczek rusz te swoje cztery litery i właź na górę!-zawołał.
-Może by tak grzeczniej i ciszej ,co?!-odpowiedział równie głośno głos dobiegający z parteru.
Nathan dalej badawczo przyglądał się zamkowi po czym wstał z klęczek.-Nie marudź tylko chodź!! Trzeba wydostać Maxa!
Po chwili usłyszeliśmy ciężkie kroki powoli stąpających stóp po schodach. Jay ze zdziwioną miną usiadł obok Natha ,który ku mojej radości nie odrywał wzroku od drzwi.-No nie gadaj ,że ten idiota wyrzucił gdzieś klucz!-powiedział z rozbawieniem po czym dodał zwracając się do Natha.-To co panie majstrze , co robimy w tej sytuacji?
-Nie mam sił już się z bawić z tym szajstwem...-Nath ze zrezygnowaniem rzucił skrzynką w kąt i zarządził.-Rozwalamy drzwi!

W tej samej chwili kiedy oboje panowie kucali pod drzwiami klamka ,którą przedtem Nath ponownie umieścił w zamku zaczęła się gwałtownie ruszać.Drzwi mocno drgnęły a po chwili w hukiem się otworzyły wywracając zaskoczonych Natha i Jaya na wykładzinę.Max z nieprzeniknioną miną stał w progu , spojrzał na delikwentów leżących pod nim i zaczął się niemiłosiernie śmiać. Po chwili zza niego wyłoniła się Nina.-Nareszcie wolność ,myślałam już że tam umrzemy.-powiedziała ale zaraz potem spojrzała w dół.-A co...? O mój Boże , co im się stało?-dołączając się do Maxa zaczęła chichotać. Zdziwieni ich reakcją Nathan i Jay spojrzeli na siebie a następnie wybuchnęli nie pohamowanym śmiechem.
-Ahahahaahaha Bird hahah co ci się stało?- Maxowi brakowało powietrza i zaczął prawie płakać ze śmiechu.-Hahahah Nathan... hahahhha nie mogę ,April widziałaś to ?!
-Niestety tak.-wydusiłam z siebie między atakami śmiechu.
Kompletnie zdezorientowany Jay wygramolił się z ziemi i otrzepał wstając prosto na równe nogi.-Co jest do cholery!?-zdenerwował się nic z tego nie rozumiejąc.
-No jak by ci to tak delikatnie powiedzieć Jay...- zaczęła Nina.-myślę że powinieneś udać się do najbliższego lusterka.-uśmiechnęła się do niego niewinnie przez co zalała nas kolejna fala rechotania.-A Nath...
Błyskawicznie przerwałam jej aby załagodzić gniew mojego chłopaka ,który prawdopodobnie zaraz się w nim zbierze.-Nath , ty lepiej nigdzie się stąd nie ruszaj.-prawie pisnęłam podchodząc do niego.
-No ja myślę ,że powinien wsiąć przykład z Jaya.-parsknął Max a sam loczek a raczek "kiedyś loczek teraz już nie za bardzo" jak z procy wystrzelił do łazienki i dosłownie dwie sekundy później po całym domu rozgległ się jego wściekły krzyk przerażenia.Wszyscy jak oparzeni ruszyliśmy do poszkodowanego. Jay z rozpaczoną miną stał przed lustrem i wyglądał jak by miał zaraz wybuchnąć płaczem.
-ZAPYTAM SIĘ TYLKO RAZ!-odwrócił się szybko spoglądając po kolei na każe z nas ze wzorkiem mordercy.-KTO?!!
Nikt ze zgromadzonych się nie odzywał a po ich uśmiechach ślad już dawno zaginął.Ze ściągniętymi ramionami wpatrywałam się w moje stopy na tle śnieżnobiałych kafelków.
-April.-powiedział ze spokojem Jay ale również głośno i oskarżycielskim tonem.Łypnęłam na niego z pod kurtyny włosów ,które wydostały mi się z luźnego kucyka na szyi.
-Jay , ja nie miałam serca ci o tym powiedzieć kiedy rano cię zobaczyłam.-zaczęłam się tłumaczyć i gdzieś z tyłu w drugim lustrze zobaczyłam przerażoną twarz Nathana.Miał okrągłe oczy i otwarte usta jak by właśnie zobaczył ducha.Widząc to mocno zamknęłam powieki i skuliłam dłonie w piąstki wbijając w skórę długie paznokcie.
-ZABIJE WAS ! WSZYSTKICH!!
Z obawą otwarłam jedno oko patrząc na nadal wściekłą dwójkę.-Nath , uspokój się to tylko głupie brwi.-próbowałam powiedzieć coś sensownego.
-No właśnie.-poparła mnie reszta.
-A ja co mam powiedzieć przepraszam bardzo ,co !? -tym razem wybuchł Jay.
-O Jezu to tylko głupie włosy.-mruknął Max.-Patrz , ja nie mam i żyje.-stwierdził po chwili a wszyscy na niego spojrzeli.-No co?
-Więc jak,  nie powiecie nam kto nas tak urządził?!
-Ja nic nie wiem.-odparła gestykulując Nina.
Spojrzał w sufit Max cicho gwiżdżąc.-Ja też.
-I ja.-powiedziałam i była to prawda bo od kiedy się obudziłam miałam w głowie jedną wielką czarną dziurę z poprzedniego wieczora.Może urywki do północy jeszcze tkwił gdzieś głęboko w mojej pamięci ,ale jakim sposobem opuściliśmy Mahiki i znaleźliśmy się w domu nie mam pojęcia.-Pamiętacie coś?-zwróciłam się do pozostałych.
Nina zamyśliła się i zaczęła błądzić swoimi niebieskimi oczami po kafelkach.-Zero... Po momencie w którym wyszliśmy na dach na pokaz fajerwerk nic.
Spojrzałam na Maxa ,który powoli wciągnął powietrze.-Ja nawet nie pamiętam tych piepszonych fajerwerek.
-Świetnie , no po prostu super zajebiście!-Jay bezmyślnie uderzył ręką o krawędź umywalki przez co potem syknął z bólu.
-Ale Jay nie jest wcale tak źle z twoimi włosami .-zaczęła spokojnym tonem Nina z nadzieją się uśmiechając.-Znam się trochę na tym a brwi Nathana też są do uratowania.
-O właśnie!-spojrzałam na nich dalej skołowane twarze.-Chłopaki ,na pewno macie w domu nożyczki i różne takie... trochę was ogarniemy i będziecie wyglądać jeszcze lepiej niż przedtem!-próbowałam mówić pewnie i się uśmiechać bo chłopaki dalej wydawali się być obrażeni na cały świat.-Oj Nath.-podeszłam do niego kładąc moje ręce na jego ramionach.-Lubisz dramatyzować , co ?
-April nie masz pojęcia jak przez to cholerstwo boli mnie cała głowa.-wymamrotał ze spuszczoną głową.
-Oj tam na pewno nie cała.-uśmiechnęłam się z rozczuleniem nad Nathanem ,który wyglądał teraz jak zrozpaczony 5-latek.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym kiedy mnie obudziłaś?
-Nie chciałam ci z rana fundować aż tyle emocji a poza tym... nie miałam serca.-wzruszyłam ramionami.-No i wtedy nie było by tej komicznej sytuacji przed drzwiami.-rzekłam a na koniec nie wytrzymałam i się roześmiałam przypominając sobie ich miny.Nathan śmiał się z Jaya , Jay z Nathaha a Max z nich obu.
                                                 
                                                                            ***

Już nie tak bardzo obrażony i wściekły na wszystkich Jay siedział grzecznie na taborecie w łazience na piętrze a Nina z maszynką w ręce starała się jakoś doprowadzić do porządku jego głowę.Następny w kolejce do Niny był Nath i jego brwi natomiast ja skorzystałam z okazji że sytuacja została lekko opanowana i zaczerpnęłam orzeźwiającego prysznicu w łazience na dole.Kiedy już oczyszczona z zapachu wczorajszej nocy i z trochę mniejszym bóle głowy zawitałam w kuchni zobaczyłam Maxa wypijającego hektolitry kawy prosto z dużego dzbanka.

Rozejrzałam się po blacie na ,którym stało porozstawianych mnóstwo rzeczy ,przesunęłam miskę z okruchami po czipsach i oparłam się na łokciach. -Jak tam?-zapytałam.
-Ujdzie , próbuje tworzyć eliksiry na kaca.-odparł wyjmując z szafki potężny dzbanek.-April błagam skocz do sklepu po szparagi.
-Po szparagi? I to jest jeden z magicznych składników twoich eliksirów?
Pokiwał głową napełniając wodą. dzban.-.Nie masz nawet pojęcia jak potrafi złagodzić ból głowy.To co skoczysz?
-Max , ja nawet nie mam siły a przede wszystkim ochoty aby doczołgać się do drzwi i robić sobie wycieczki do sklepu.Wyślij kogoś innego.-wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po nietkniętą filiżankę czarnej kawy.
-Jasne! Przecież te gremliny z doliny przez tydzień nawet nie wychylą głowy przez okno.-powiedział na co parsknęłam śmiechem i przy okazji oplułam się kawą.-Fuck!! W sobotę mamy zaliczyć śniadaniówkę.
-Uuu będziesz jednak musiał coś wymyślić żeby wywlec ich z domu.
-Cholera ,jak ja dorwę tego geniusza ,który wpadł na ten wspaniały pomysł obcięcia Jaya!
-Max , a może to ty? W sumie to nic nie pamiętasz no i chyba najwcześniej byłeś wstawiony...
-April ,aż tak głupi to ja nie jestem.-spojrzał na mnie upewniając się w swoich słowach.-Bardziej zalatuje mi to pod robotę Parkera. W sumie... nie Siva raczej nie ,on na tej imprezie chodził własnymi drogami z Nare a Tom siedział z nami.Chyba...
-Zadzwoń po niego ,może coś pamięta.
-Taa już to widzę jak Tom tu przyjeżdża a potem Jay go morduje gołymi rękami.
-A no racja przecież oni się jeszcze pobili w trakcie otwierania szampana.
-Serio? Nie pamiętam najlepszych akcji imprezy.
-Trzeba było nie schlać się do nieprzytomności przed północą.
-Sorry laska , mam to w naturze.-wyszczerzył się sięgając po resztki czipsów do miski.
-Ludzie chodźcie tu!!-usłyszeliśmy głos dochodzący z piętra po czym jak najszybciej byliśmy w stanie podreptaliśmy na górę.
Jay siedział na taborecie a nad nim pochylała się Nina już bez maszynki w ręce.Oczy wszystkich powędrowały na nową fryzurę Loczka.Wow! Nina dobrze się spisała bo Jay nie wyglądał jak by omyłkowo przejechała go kosiarka.Miał na krótko obcięte boki  głowy i pukle loczków zostawionych na szczycie ,które już nie opadały mu na czoło.
-Pewnie trzeba będzie jeszcze skorzystać z poprawek fryzjera ale jakoś
-Nina jesteś wspaniała!-przerwał jej Max i od razu podszedł do dziewczyny aby czule obejmując ją w pasie.
-No no Jay ty przystojniaczku nie spodziewałam się takiego świetnego efektu.-zachwycałam się co oczywiście było prawdą bo Jay wyglądał o niebo lepiej.
-Ale serio ,czy mówicie tak żebym się już na was nie wkurzał?
-Serio i to bardzo.-potwierdziłam uśmiechając się podobnie jak reszta.-A gdzie?
-Tu jestem.-usłyszałam bardzo dobrze znany głos a po chwili zobaczyłam machającego do mnie Nathana ,który siedział w koncie na brzegu wanny.-Ta blond cudotwórczyni mną też się zajęła.-przyjrzałam się mu uważnie ku zdziwieniu nie wykrywając w jego głosie ani nuty sarkazmu.Brwi Nathana był ,a to najważniejsze co prawda trochę inne ale na pewno dużo bardziej poskromione i równe.-No chodź tu Ap ,bo czuje się jak w piepszonym salonie piękności.
Roześmiałam się pod nosem i usiadłam obok niego.-No i jak? Trzeba było się tak wściekać?
-Trzeba.-powiedział z powagą.-Ale ja chyba nie wyglądam tak hot jak Jay ,co ?
-Erm.. no wiesz nie jest źle.-powiedziałam z udawanych współczuciem.-Oj przecież żartuje wyglądasz -dopowiedziałam szeptem.-sto razy przystojniej niż Jay ,tylko mu tego nie mów bo znowu się wścieknie.
-Osz ty franco!-Krzyknął szeptem i zaczął mnie niemiłosiernie łaskotać tak że omal nie wpadłam go wanny.
-Koniec!!-zarządziłam zaczerpując tchu i zwinnie przepchałam się między resztą zgromadzonych w łazience aby Nath mnie nie dorwał.Z prędkością światła ruszyłam ku schodom i z nich zbiegłam następnie nie wiedząc gdzie się zaszyć a słysząc za sobą kroki Natha obrałam kierunek kuchnia. Przycupnęłam pod blatem kiedy Nath tam wpadł i śmiertelnie mnie wystraszył tak że podskoczyłam do góry jak oparzona.
-Zabije cię kiedyś , zobaczysz!-krzyknęłam próbując uchylić się od jego łaskotania a on coraz bardziej rechotał.
-Jak na razie to ty uciekasz przede mną a nie na odwrót.-parsknął i z szerokim uśmiechem dźgał mnie w dobrze już mu znane moje słabe punkty.
-Nath!!Przestań!!-starałam się przeżyć mimo kłucia i lekkiego bólu łaskotania.Wreszcie kiedy Nath na chwilę przestał szybko zebrałam się na równe nogi i wybiegłam jak błyskawica z kuchni.-Idę do sklepu po szparagi dla Maxa!-zawołałam i zniknęłam za drzwiami wiatrołapu jednak szybko okazało się to błędem bo w drzwiach nie było ani zasuwki ani nawet zamka dzięki ,któremu mogłam się zamknąć przed Nathanem.
-O nie April , nigdzie mi nie uciekniesz!-roześmiał się głośno i na oścież otwarł drzwi.Podchodził do mnie powoli głęboko i płytko oddychając potem jednak zaczął kaszleć i się krztusić.
-Nath?-zrobiłam zdziwioną minę i cała zmartwiona go obserwowałam.Dalej stał w miejscu i się krztusił ale coraz bardziej zdawało mi się ,że zaraz zabraknie mu tchu i zemdleje.-Matko ,Nath!-podeszłam do niego wystraszona nie na żarty ale on widząc moją minę tylko się roześmiał.-Nie wierze!! Nathan ,ty głąbie ,myślałam że zaraz umrzesz!
-Trochę niepokoju jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodziło.-dalej lał ze mnie.-Hahahaha szkoda ,że nie widziałaś swojej miny!
-Świnia jesteś ,wiesz?-w odwecie zrobiłam oburzoną minę o odwróciłam się do niego tyłem.
-Ap , no przecież wiem ,że się na mnie nie gniewasz.-powiedział melodyjnie i cicho szturchając mnie delikatnie w ramię.-April no nie gniewaj się już tak na mnie.-słyszałam cichy śmiech w jego głosie i poczułam jak obejmuje mnie jedną ręką w tali krocząc przy tym powoli palcami od miednicy aż do mostka.Nie wytrzymałam i przekształciłam moją kamienną twarz w uśmiech a następnie w śmiech.Widząc jaką ogromna przyjemność sprawia mu "przepraszanie" mnie odwróciłam się do niego przodem.-Na serio myślałam ,że zaraz ta twoja astma cię zabije.-powiedziałam wpatrując się w jego twarz.Była mi tak dobrze znana każdy szczegół każda niebiesko-zielona plama w źrenicy była teraz tak dobrze widoczna jak ciepło i radość ,które z niego biło.
Odgarnął do tyłu moje włosy delikatnie muskając przy tym dłońmi szyję przez co w każdym miejscu ,która dotknął czułam ciepłe mrowienie. -Jedyną siłą ,która kiedyś mnie zabije jesteś ty.-szepnął i a nasze stęsknione za sobą wargi już miały się się spotkać kiedy usłyszeliśmy nawołujący głos Jaya.-Dzieciaki do salonu ,robimy śledztwo!

-------------------------------------------------------------------
Ave Miski!
Trochę mnie tu nie było :/ tak wiem nie za fajnie to wygląda.Dziś bardzo starałam się napisać ten rozdział mimo mojego lenistwa i ochoty do robienia niczego innego poza leżeniem na kanapie przez telewizorem no ale jakoś się zmotywowałam i wyszło.Takie tam o dupie marynie xd Ale ale mam ważną wiadomość ;< niestety jutro szkoła i zapowiada się "level hard" przez cały tydzień a może i dłużej aż do wystawienia ocenek... będe musiała nieźle spiąć poślady żeby dobrze wyszło i bez żadnych wpadek.Czyli tak niestety tak ...nadciągają złe czasy i będzie niezły cud jeśli w weekend dodam rozdział.

Na razie kończę dziewczyny bo trzeba iść spać żeby rano wstać jak mawia bardzo mądre porzekadło.
Nominajcami zajme się następnym razem bo teraz czasu już mi brak ;<
Tak więc zmykam , całuję i buziakuję ;)
Do kiedyś ;**

ps.Hahahaha mam bekę bo moja mama ,której angielski ogranicza się do słowek "I'm" i "you" kupiła sobie bluzkę z nadrukiem "It's Friday Bitch!" ahahaha lol

9 komentarzy:

  1. koott nadrobilam ten blog od 1 rozdzialu i jestem zachwycona :* a ten rozdzial jest mega !!! mialam taka beke , ze az mam przyszla do pokoju -,- moj mozg jest ruina :* powodzenia w szkole i czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. haha rozdzial jak zwykle jest zajebisty:D
    mam nadzieja, ze nathan nadal wyglada przystojnie po tej akcji XD
    no nic zycze powodzenia w poprawianiu ocenek;]
    ja na szczescie wszystko mam juz zdane i nie mam problemu:)
    weny i do nexta:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do Liebster Award! :)
    http://together-we-can-keep-our-love-alive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. HAhahahaha nie mogę z tych idiotów :D Zagadka kto nas tak urządził - dalej nie rozwiązana ! :D Stawiam na Parkera ! :P Swoją drogą ciekawe jak on tam żyje Oszołom jeden :D
    Rozdział świetny, jak zawsze, Misiaku ! :DD
    Nina, kochana doprowadziła chłopaków do normalnego stanu - SZACUN ! :D I tak, Jay wygląda o niego lepiej w tej fryzurce *.* :DD
    Nath z Ap jakie słodziaki w ogóle <33 Owww uwielbiam ich razem ! :DD <3
    Trzymaj się tam w natłoku nauki, trzymam kciukasy mocno za Ciebie i na pewno dasz radę! :))
    Mnie czeka to samo, bo sesja już tuż tuż... A nie chce mi się myśleć ;/
    No nic, czekam na kolejny niecierpliwie i ściskam mocnooo! <333

    Ps. hahahahahahahhahahahahahahhahahahha pogratuluj mamie wyboru bluzki! xDD <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Miśku, Miśku łapiesz ode mnie nominację do Liebster Award! :) Szczególiki u mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga w końcu jestem na bieżąco;p
    Przepraszam, że tak długo nic ale już będę dodawać co rozdział komentarz;p
    No cóż zacznę od tego, że trochę się zmieniło ale widzę, że zachowanie Natha nie;p Nastraszył biedną April;p Powinna mu tyłek skopać;p
    Tom Parker i impreza=wybuchowa mieszanka;p
    Weny<3
    Czekam na następny;px

    PS Zapraszam do mnie http://fans-thewanted.blogspot.com/ :)x

    OdpowiedzUsuń
  7. Dostałaś ode mnie nominacje do Liebster Award. Więcej u mnie w nocie. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ello ! Ello ! Zostałaś nominowana do Liebster Award.. Zajrzyj do mnie : http://lifeisntafunnygame.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. nominowałam cię http://everybodyknows-tw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń