wtorek, 8 października 2013

Rozdział 31

Kiedy próbowałyśmy przetransportować się z pełnego atrakcji Los Angeles do Vegas oczywiście uciekł nam pociag.Jak łatwo się domyslić winna tego była Katherine ,która tuż przed stacją się zgubiła.Zirytowane i pokłócone czekałysmy na koleny pociag 2 godziny.Droga przebiegła nam bęz wiekszych ekscesów ,ale pewnie dlatego że połowę niej przespałam.W LV byłyśmy ok 3 w nocy.Jak na poniedziałek i powrót do pracy nieźle się zapowiadał i w dodatku po południu Kath wyjeżdża... Oby ten dzień był udany ,pomyślałam.Rankiem kiedy wstałam ,ogarnełam się i zeszłam na dół Katherine jescze smacznie spała podobnie jak reszta domowników.Tego dnia ubrałam zwyczajny zestaw i zajadając w drodzę kanapki udałam sie na tramwaj.W pracy jak zwykle , mimo mojego  bulu głowy i lekko podkręzonych oczów jakoś się trzymałam.Z tego co się dowiedziałam to Joann przyznawała i rozdzielała wszystkim urlopy świąteczne.A tak... Zbliżał sie już początek grudnia ,a ja dalej nie wiedziałam kompletnie nic.Kiedy przyszłam do biura pani kierownik zadała mi pytanie.

-Przedłużyłaś już umowę u Morrisa?-zapytała.
-Nie ,jeszcze nie.-spojrzałam na kobietę z łukosa przeglądając gruby zeszyt z urlopami.
-To lepiej to szybko zrób.-mówiła wbijając obojętnie wzrok wzrok w swoje paznokcie.-Potem nie będzie czasu.A z resztą Pan Morris i tak zatrudni cie na stałe.
Słowa Joann spowodowały ,że zawisłam na biurkiem niczym  bezwładna kukiełka na sznurku.Miałam już długopis w ręce i szukałam wolnych terminów w połowie grudnia.Karty w połowie były już zapisane nazwiskami.Zaczęłam nad tym myśleć.Sama nie wiedziałam ,co mam zrobić.Przedłużenie umowy z hotelem wiązałoby się z moim powrotem tu tuż po świętach.A przecież chciałam zostać w Gloucester , spędzić czas z rodziną ,przyjaciółmi a przez wszystkim z Nathanem.W głowie miałam totalną pustkę.Jakaś część mnie mówiła ,że praca tu jest kompletnie bez sensu ,powinnam wrócić i tam żyć a nie tu.Ale drugi głos w mojej głowie przypominał mi jak jeszcze kiedyś mówiłam "nie przejmuj sie Nathanem  ,on ma swoje życie ,a ty swoje. Taraz wyjechał ,a teraz ty musisz zająć sie sobą".Miałam w tedy ogromne wątpliwości ,ale miałam też w nadzieję ,że dobrze zrobiłam decydując się na Vegas.

-Już?Podpisałaś?-z rozmyślań wybił mnie głos kobiety stojącej obok.
-Nie ,jeszcze chwileczkę.-rzuciłam z roztargnieniem.
Obracając kolejną stronę zeszytu natknęłam się na daty 21-29.Pasuje wręcz idealnie ,pomyślałam.Złożyłam podpis i zamyślona nowymi wątpliwościami wróciłam na recepcje.
-Rachel?-zaczęłam niepewnie.Nie wiedziałam co powiedzieć ,chciałam po prostu z nią porozmawiać.Zawsze potrzebowałam rozmowy kiedy nad czymś się trapiłam.-Wzięłaś już wolne dni na Święta?
-Tak.-odpowiedziała odrywając zwrok od ekranu komputera.Zauważyłam ,że dziś nie miała tak jak zwykle uczesanego koka ,tylko gładkiego kucyka.-Coś sie stało ,jesteś jakaś blada?-z zaciekawieniem skierowała na mnie woje wielkie niebieskie oczy niemal jak atrament.

-Nie nic ,po prostu zastanawiam się nad czymś.
-Uhmum.-wyprostowała się na znak ,że chce mnie wysłuchać.
-Dobra.-powiedziałam jak by przyznając się do winy.-Nie wiem ,czy mam wracać tu po nowym roku.-powiedziałam pośpiesznie.
-Zamierzasz zrezygnować?-blondynka była lekko zdziwiona.
-Tak ,to znaczy nie wiem.Chyba tak.-spuściłam wzrok.-Wiem ,że w Anglii będę musiała szukać nowej pracy ,a na pewno na lepszą tam nie trafię.Ponad to chciałam jeszcze znaleść sobie jakieś mieszkanie.
-A tu to wszystko masz.-stwierdziła.
-No właśnie.-mruknęłam.
-Niestety ,ale ja ci nie pomogę.Sama musisz podjąć decyzję.A tak poza tym -przybrała zmartwiony ton.- to będzie brakować mi twojego śmiesznego akcentu.
-Śmiesznego?-powtórzyłam unosząc kąciki ust do góry.-To właśnie wasz jest śmieszny.-prychnęłam ,za co obdarzyła mnie fochniętą miną.
-Eeeeej.
-Dobra ,nic nie wmówiłam.-rozbawiona podniosłam ręce w obronnym geście.

Kolejne godziny minęły dość szybko , w ciagu nich co chwilę ucinałam sobie miłe pogawędki z Rachel.Ta dziewczyna zawsze wydawała mi sie bardzo miła i przyjazna ,wręcz stworzona do tej pracy zawsze z uśmiechem na twarzy gości.A przede wszystkim pomogła mi na początkach i wszystkiego mnie nauczyła.To miejsce tak samo... będzie mi brakowało tych wystawnych wnętrz.Równocześnie nowoczesnych ,ale i bogato zdobionych.Nawet wielkiego szklanego żyrandola na środku holu ,pod którym zawsze szybko przechodziłam bo obawiałam sie że lada chwila runie mi na głowę.Nawet ludzi ,których znam tylko z widzenia lub dzięki metalowym plakietkom z imieniem.The Mirage było jednak dla mnie wymarzonym hotelem.

Po pracy od razu pognałam do domu.W jadalni czekał już na mnie pyszny obiad autorstwa Amy i walizka mojej kuzynki ,o którą omal sie nie potknęłam idąc korytarzem.Po posiłku chciałam jeszcze wykorzystać ostatnie godziny Kat spędzone w Vegas.Wszyscy domownicy zgromadzili się w salonie i oddali rozmowie.Opowiadałam Kat co dziś wydarzyło się w pracy.No ,a przedewszystkim poruszyłam temat mojego prawdopodobnego powrotu.Oczywiście stanowisko mojej kuzynki w tej sprawie było jasne "pakujesz sie i wracasz i żadnego ale!".Kolejny raz przypomniałam sobie ,że choć by nie wiadomo jak bardzo nad czymś sie zamarwiałam i rozmyślałam ona zawsze podsunie mi jakiś optymistyczny pomysł.Po godzinie musieliśmy już jechać na lotnisko z Ryanem.Kat podczas jazdy wlepiała swój wzrok w ulice miasta ,aby jak najlepiej je zapamiętać i pewnie nacieszyc się też tutejszym słońcem.Wróci do pewnie kompletnie zaśnieżonego i zlodowaciałego Gloucester ... z resztą ja też.Kiedy dojechałysmy na miejsce nadszedł czas pożegnania.Pożegnania -to właśnie ich najbardziej nie nawidziłam w szelkich wyjazdach.

-Pamiętaj Ap co ci mówiłam.-zaczęła rudowłosa kiedy stałyśmy już w miejscu odpraw.
-Tak tak."Pakujesz się i wracasz".-przybrałam zdecydowany ton mojej kuzynki na co ona wybuchła śmiechem.
-I nie śmiej sie ponieważ to są  moje z resztą bardzo mądre słowa.-zagroziła mi placem tuż przed nosem.-I zobaczysz wszystko będzie dobrze i sie samo jakoś poukłada.Dobrze wiesz ,że masz gdzie wracać moja droga.-posłała mi ciepły uśmiech kiedy zobaczyła ,że moje oczy robią się szklane.-Ej nie rycz mi tu!
-No co ty nie ryczę przecież.Deszcz mi tylko napdał do oczu.-roześmiałam się i ja przytuliłam.-Naprawdę dzięki ,że przyjechałaś.Wiedziałam ,że coś uknujesz z Amy cwaniaku.
-Zna się te sposoby na udane ni spodzianki.-z uśmiechem dumnie sie wyprostowała.
-Oj zna się.-powiedziałam kiedy w głośnikach rozbrzmiał komunikat o tym ,że samolot to UK odlatuje lada chwila.-Nie zatrzymuj się bo znowu się spóźnisz rudzielcu.
-Hahaha ja i spóźnianie?! No co ty.
-Spływaj.
-Na pewno?
-Na pewno siostro.-odparłam niemal płacząc i ostatni raz przytuliłam kuzynkę.Po minucie oderwałyśmy się od siebie ,a Kat wzięła swoją ogromną czerwoną walizkę w białe kropki i odeszła.
-Widzimy się za dwa tygodnie siostro!-usłyszałam jej głos kiedy była już kawałek ode mnie zmieszana z ludźmi.

-----------------------------------------------------------------------------
Witam drogie panie ;)

Łoj długo mnie coś nie było. ;( za co bardzo przepraszam.Miałam pewne bardzo przyjemne problemy techniczne z moim chorym komputerkiem.Bo tak sie składa ,że ja już wyzdrowiałam ,ale on zachorował na różnorakie wirusy.;< tak że cały weekend w nim grzebałam ,ale naprawiłam ;) jedyny minus jest taki że zepsułam Worda xd no ,ale nie ważne.
Tak wiec rozdział już jest.Wiem ,że krótki i wiem ,że pewnie znowu coś mi sie spiepszy z czcionką  -,- no ale trudno.Bolgger mnie nie lubi niestety może chociaż was lubi bo ja was bardzo lubię. ;p

No to kończymy.Do następnego bejbusy ,który będzie lada dzień ;)

4 komentarze:

  1. Oł... szkoda, że Kat wyjechała.
    I ciekawa jestem co teraz zrobi April, zostanie i przedłuży umowę, czy wróci do szarego i ponurego Gloucester? No, chociaż są i tego plusy, bo będzie bliżej Nathana ^^
    Ciekawe, ciekawe...

    Czekam na kolejny rozdział i dlatego życzę mnóstwa weny :*
    Właśnie, może zrobiłabyś jakiś rozdział z perspektywy Sykesa? Przynajmniej dowiedzielibyśmy się co nieco o jego planach ( w sensie, czy Ap się w nich pojawi czy nie ) :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No heeeej Misiakuu ;***
    No widze, ze to jakas zaraza, ze te komputery choruja -.- tylko, ze cholercia ja nie wiem, co jest mojemu i nie wiem jak go naprawic bo skubaniec nie chce sie nawet wlaczyc :/
    No ale never mind, przejdzmy do rzeczy :D
    Oooo jaka proposition :o praca na stale w Las Vegaas w wypasionym hotelu? :o TAAAK!
    Ale z drugiej strony slodkie i znajome Gloucester z Nathanem w gratisie...
    Nooo nie powiem, ale ta walka jest oczywista! To moze byc real big love! I taka druga okazja moze sie nie zdazyc, a praca jak to prava, gdzies sie jakas znajdzie.
    Takze AP SLONECZKO! BIERZ SIE ZA MILOOOSC :)
    No i Kat pojechala, teraz czas na April ;D i swieeeeta ;D czyliiii spotkanie. Nathaanem ;D
    Dawaj nexciorka, Slodziaku! :)
    Buuuuziakuje ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Kwiatuszku ;* !
    jeeeeeej nie dziwie się ze Ap jest pelna wątpliwości ... tez bym nie wiedziała co robic.. chociaż...jako niezalezna i swiezo po rozstaniu dziewczyna której stanowisko prezentuje- postawiłabym na prace ! tak jest !. bo kurdełkę jakby Nath chciał to co za problem żeby przyleciał do Ap, hmm ?;>
    ale nie wiem, nie wiem noooo ;P. Ap to nie ja, wiec nie wiem jak się zachowa,ale wiem ze jej rozsądnie pomożesz ;D.
    także Serduszko czekam na wyjaśnienia :)

    <3

    PS po Twoim ostatnim komentarzu u mnie, mimo ze Cie nie znam za bardzo, to miałam ochote przytulic i podziekowac za wsparcie... Dziękuję <3 !

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam, że jednak Kat będzie przy April;/ Szkoda;/
    Wole, żeby wróciła do Gloucester i żeby była z Nathem;p
    Bo to takie słodkie jest;pp

    OdpowiedzUsuń