Dotarliśmy do ulubionej galerii Nathana -nie ma tam tłumów ludzi więc
nie dziwię mu się ,że często tu kupuje , przynajmniej może robić to w
spokoju. A więc tuż po zaparkowaniu ,choć znalezienie odpowiedniego
miejsca zajęło nam trochę czasu weszliśmy do galerii.Przed moimi oczami
pojawiło się multum sklepów a przede wszystkim wszechobecne dekoracje
świąteczne. Nie licząc ogromnej choinki na środku pomierzenia
poobwieszanej ze wszystkich stron kolorowymi światełkami.Wystrój ten
robił wrażenie .Nathan widząc moją minę typu "zagubione dziecko we mgle"
chwycił moją dłoń.
-To masz już jakieś pomysły na prezenty?-zapytał.
-Wiem
tylko ,że muszę kupić jakiś dobry ekspres do kawy hmm tacie może
zegarek.Nie mam pojęcia co dać mamie a Kat w sumie ucieszyłaby się nawet
dobrze zapakowanym słoikiem nutelli.-mówiłam dalej rozglądając się
wokoło.
-Nutella?Jak oryginalnie.-odparł z uśmiechem.
-W takim
razie wymyśl coś lepszego!-odparowałam po czym zobaczyłam jego zamyśloną
minę.-No właśnie... To co może najpierw ten ekspres?
-Na końcu
galerii jest duży sklep ze sprzętem RTV i AGD ,czy coś w tym stylu...
Chodź bo coś mi się wydaje ,że się zgubisz.-posłał czarujący uśmiech i
splótł swoją rękę z moją i ruszyliśmy na wprost.
Cóż to że
interesujący mnie sklep znajdował się na drugim końcu galerii nie
działało to korzyść Nathana bo zanim tam dotarliśmy zahaczyliśmy o kilka
sklepów po drodze.
-Juuuuż?-stał znudzony pod przymierzalnią kiedy przymierzałam kolejną parę jeansów.
-Zaraz zaraz.Jeszcze tylko zmierzę 3 pary i wychodzę.
-Taaa
ale zanim to zrobię przez godzinę będę się zastanawiała ,w których
wyglądam lepiej potem gdy stwierdzę że nie mogę się zdecydować na te
,czy na te znowu je przymierze i tak zmarnuje kolejną godzinę.-majaczył
udając mój ton głosu.
-Ej bo zaraz dostaniesz!-wychyliłam się z
przymierzalni i pacnęłam go w tył głowy.-A z resztą mądralo skoro tak
chcesz oszczędzać czas to lepiej ty mi powiedz ,w których mi
lepiej.-odchyliłam całkowicie bordową zasłonę i zaprezentowałam mu się w
całej okazałości w jasnych marmurkowych rurkach.
-Hmm.-położył rękę
przy brodzie tak że wyglądał jak by intensywnie nad czymś
rozmyślał.-Obrót proszę.Stop ,stań tyłem.Tak dobrze ,a teraz lekko się
pochyl.Może jeszcze odrobinę.-wydawał polecenia ,które ja z niechęciom
wykonywałam.
-Iii?Nathan przestań się tak gapić ludzie tu są!
-Przecież ja tylko oceniam twój wygląd.
-A mógłbyś ocenić całokształt a nie tylko ich tylną -górną cześć?-podniosłam się z pozycji i stanęłam przed nim przodem.
-Ehh kobiety.-mruknął.-Wskakuj w drugie!-zarządził.
-I
kto tu jest wybredny proszę państwa.-rzuciłam wchodzą do przymierzalni
i zasłaniając "kurtynę". Następnie tak jak polecił Nath przymierzyłam
jeszcze jedną parę jeansów po czym wykonałam tak zwany" test Nathanowy"
,który jednoznacznie orzekł że jednak pierwsza para jest o niebo lepsza.
Zadowolona aczkolwiek już nieco zmęczona podreptałam do kasy i
zakupiłam ubrania. Gdy wyszliśmy ze sklepu okazało się ,że jest bardzo
późno a za godzinę zamykają -środek tygodnia. Spanikowałam bo jak dotąd
nie kupiłam nawet jednego prezentu z mojej listy nie licząc oczywiście
kilku drobiazgów dla mnie.Szpagatami pognaliśmy w końcu do sklepu na
końcu galerii. Kiedy w końcu dotarliśmy do działu z ekspresami do kawy i
innym sprzętem zaczęło się medytowanie."Ten wygląda dziwnie ,ten ma za
mało funkcji ,a ten znowu za drogi". Jednak po 20 minuach udało mi się
wybrać odpowiedniego robota i z ulgą że kupiłam choć jedną pomyślaną
przeze mnie rzecz zapłaciłam za niego przy kasie. Potem wręcz wybiegłam
ze sklepu ponieważ to nie było koniec moich zakupów , mam jeszcze trzy
osoby z obdarowania prezentami. Mój przewodnik Nathan zaprowadził mnie
do sklepu z biżuterią.Tam w oko wpadł mi niezły srebrny zegarek.Od razu
pomyślałam po moim ojcu ,który zawsze wiecznie się spóźnia -z pewnością
odziedziczyłam to po nim.Obejrzałam dokładnie zegarek ,cena była
adekwatna więc z przychylnością Nathana zakupiłam gadżet. Zostały
jeszcze mama i Kat. Długo zastanawiałam się nad prezentem dla Lauren w
końcu moja mama ma praktycznie wszystko ,począwszy od biżuteria po
przeróżne perfumy. Zatrzymałam się kiedy minęłam sklep z galanterią z
nadzieją że piękne torebki na wystawie jednak nie są tak drogie na jakie
wyglądają. Pociągając za mną chłopaka weszliśmy do środka.Od razu w
oczy rzuciła mi się dosyć prosta torebka na krótkim uchu tak ,że można
było ją nosić na przed ramieniu.Byłą w kolorze karmelu o kanciastych
kształtach trapezu z ozdobnym paskiem ,pomyślałam że idealnie paskowała
by do jednych z ulubiony wyjściowych szpilek mojej mamy z brązowymi
paskami. Mimo ,że wydałam już trochę moich funduszy ,a torebka do tanich
nie należała postanowiłam ją kupić. Jeszcze tylko jakiś drobiazg dla
mojej kuzynki i będę mogła z czystym sumieniem wrócić do Gloucester cała
obładowana reklamówkami. Pamiętam ,że kiedyś Kat miała taką fazę w
życiu ,że dniem i nocą jeździła na deskorolce.Do dziś został jej taki
skateowy styl i upodobanie do za dużych ubrań ,więc kiedy zobaczyłam
piękną szarą bluzę z napisem "Boy" od razu pomyślałam o niej. Jako że
gonił nas czas ,a właściwie to zamknięcie galerii szybko przymierzyłam
bluzę po czym stwierdziłam że jest na mnie tylko o rozmiar za duża po
czym kupiłam ją.Kat była ode mnie o jakieś 10 centymetrów wyższa tak
więc kiedy kupowałam jej jakiś ubrania zawsze przedtem je na sobie
przymierzałam by sprawdzić czy będą jej pasować. Piekielnie zmęczona i z
4 reklamówkami w rękaceh oraz z Nathanem dźwigającym ekspres
opuściliśmy galerię. Byłam już ogromnie senna i tylko kawa mogła mnie na
pół godziny uratować przed zaśnięciem a czekały mnie jeszcze dwie
godziny drogi i włamanie się do swojego domu.Tak więc skoczyłam jeszcze
do Starbucksa
po dwie kawy na wynos i ruszyliśmy w drogę. Skupiony Nathan zasiadł za
kierownicą i włączył głośno radio ,które nie pozwalało mi zasnąć. Na
dworze zapadł całkowity mrok tak więc światła mijanych samochodów i lamp
raziły mnie w oczy.
-To jaki jest plan?
-Zabawie się w włamywacza.-powiedziałam szeroko ziewając na co Nath się tylko roześmiał.
-No nie wiem czy dasz radę śpiochu.
-Wszytko
się uda ,zobaczysz! Będziesz taki kochany i podwieziesz mnie pod same
drzwi potem jeśli bramka będzie otwarta w co wątpie to spokojnie wejdę a
jak nie podsadzisz mnie i przeskoczę przez płot.Spokojnie ,nie jest
wysoki.-uprzedziłam go bo chciał się odezwać.
-Ooo widzę ,że pełnie kluczową rolę pomocnika w twoim chytrym planie.
-Ależ
oczywiście wspólniku! -uśmiechnęłam się szeroko i kontynuowałam
monolog.-Następnie wejdę tylnymi drzwiami tarasu.Kluczk powinien być za
doniczką obok drzwi.Wejdę bez problemów ,obawiam się tylko żeby pies
wszystkich nie obudził.Jeśli bezszelestnie dostane się do mojego pokoju
misja będzie zakończona z powodzeniem.
-Ambitnie.-przyznał.-A co jeśli coś pójdzie nie tak?Masz plan B?
-Nie potrzebuje planu B.Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
-Dla pewności jednak zostanę pod twoim domem dopóki nie zaświecisz światła w swoim pokoju.
-Wątpisz w moje umiejętności włamywacza?!-oburzyłam się na niby.-Dobrze , skoro chcesz niech będzie.
Na
tą chwilę zakończyliśmy rozmowę ,a ja nawet nie zorientowałam się kiedy
zasnęłam.Jednak jed lag wzięło górę i żadna kawa nie była w stanie mi
pomóc.
-Piękna wstawaj!-usłyszałam ściszony głos bruneta.-A nie mówiłem że zaśniesz?
Powoli wdrapałam się na fotel i przetarłam zasklepione powieki.
-Erm..co? Już jesteśmy?
-Od 10 minut cie budzę.
-Cholera.-wyjrzałam za szybę i rzeczywiście Nathan zaparkował tuż pod moim domem.-To ,która jest godzina?
-Przed 12.-dalej pochylał się , odgarnął włosy spadające na moją pogniecioną od snu twarz.-Chodź agencie trzeba wypełnić misję.
-Już już, tylko wyciągnę zakupy i idziemy.
Wyszłam
z samochodu i wyjęłam torby z otwartego bagażnika.Spojrzałam na
budynek.Wszystkie światła były pogaszone.Rodzice włącznie z Diego pewnie
już dawno smacznie spali.Oprócz cienkiej warstwy śniegu na dachu i
werandzie dom nic się nie zmienił.W blasku latarni wyglądał dokładnie
tak samo kiedy późnymi wieczorami wracałam do niego z imprez. Pewnie
ruszyłam w stronę ogrodzenia. Ciemne drewniane deski w mocowane w niski
murek nie stanowiły dla mnie wielkiej przeszkody .Obeszło się nawet bez
pomocy Nathana ,który bacznie przyglądał się operacji przechodzenia
przez płot.
-Chodź tu głąbie.-cicho krzyknęłam i machnęłam ręką.
-No co?Tylko nie mówi że pękły ci spodnie.-roześmiał się cicho.
-Nie tym razem.-odparła.-To widzimy się...?
-W sobotę.Chyba ,że masz czas jutro?
-Szczere
mówiąc to raczej cały dzień rodzina będzie mnie wypytywać i
przesłuchiwać więc jeśli na chwilkę się im wyrwę tona pewno zadzwonię.
Podszedł
bliżej ,a ja pochyliłam się dalej stojąc z drugiej strony murku aby go
przytulić.Objął mnie swoimi ramionami ,które teraz wydawały się być
specjalnie dopasowane do moich i musnął czule moje usta.-Będę czekał.A i
nie zabij się mi tam!
-Specjalnie dla ciebie będę uważać ,
kochanie.-uśmiechnęłam się wystawiając mu język i kiedy odwrócił się
odchodząc do samochodu błyskawicznie skoczyłam z murku.Znajdowałam się w
ogrodzie i to zimą a co za tym idzie wpadłam w niezłą zaspę.Nie miałam
pojęcia ,że w moim ogrodzie będzie teraz tyle śniegu.Moje wysokie białe
adidasy kompletnie zatopiły się w białej zmożonej skorupie.Wydostałam
obie nogi i ruszyłam w tył domu zostawiając za sobą ślady na śniegu i
skrzypiąc przy tym bezgłośnie.Potem weszłam po trzech schodkach na
taras.Światło lamp odbijające się o ogromną szybę w drzwiach pozwalało
mi zajrzeć do środka salonu. Jak zawsze był w miarę uporządkowany jednak
teraz na ławie obok świec spoczywał dekoracyjny wieniec z czerwonymi
wstążeczkami ,na komodzie pod ścianą znajdowała się natomiast
miniaturowa choinka.Oderwałam wzrok od wnętrza i schyliłam się aby
sięgnąć do doniczki z cyprysem. Stanęłam jak wryta kiedy moja ręka na
nic nie natrafiła.Okazało się ,że doniczka z cyprysem ,który zawsze
dumnie stał przy drzwiach zniknęła. Ogarnęło mnie kompletne dzwonienie i
zeskocznie.Jak teraz miałam dostać się do środka bez klucza? Nie
chciałam przecież psuć mojego planu i w środku nocy budzić rodziców.
Zrezygnowana westchnęłam i spuściłam głowę.Jeszcze raz rozejrzałam się
dokoła czy może aby cyprys nie powędrował gdzieś indziej ale nie było po
nim ani śladu. Moją ostatnią nadzieją była stara zmarznięta
wycieraczka.Wsadziłam pod nią ręce i nic.Klucza ani śladu jak by ktoś
specjalnie aby pokrzyżować mój plan go stamtąd zabrał. Nagle przypomniał
mi się Nathan.Zrobiłam odwrót i miałam nadzieję że jeszcze nie
odjechał.Grodząc w śniegu do połowy łydek jak tylko najszybciej mogłam
wróciłam do bramki i ponownie przeżucia łam zakupy na drugą stronę.
-Nathan!
Jakiś geniusz zwinął mi kluczyk!-byłam zdenerwowana i
zawiedziona.Chłopak widząc mnie natychmiast wyszedł ze swojego audi.
-Co się stało?
-Nie mam kluczyka więc nie wejdę.Jak na złość ktoś zabrał go z miejsca gdzie zawsze był.-mówiłam poirytowana.-Tylko nie dziś!
-To źle i to bardzo.Co teraz?
-Nie wiem.-westchnęłam.-Nie wjedę do domu.
-Jasne.-odparł.-W takim razie wsiadaj do samochodu i jedziemy do mnie.-oznajmił stanowczo.
-Co?Do ciebie? Nathan jest środek nocy a poza tym ...
-A
poza tym to ty nie masz gdzie spać i nie wcale nie będziesz
przeszkadzać mojej mamie ani Jess. I tak wszyscy już śpią więc wejdziemy
bezszelestnie a poza tym mój pokój jest dosyć duży aby pomieścić nas
obojga.-Otworzyłam usta aby coś powiedzieć ,ale wtrącił.-Nie masz
wyjścia moja droga.
-Skoro twoje argumenty są takie przekonujące to jako tymczasowa bezdomna muszę się zgodzić.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Alocha! ;)
Piszę do Was późnym wieczorkiem tuż po akcji na tt więc trochę faza jest. ;)
Rozdział też pisany na poczekanie.W sumie to nawet nawet ale dialogi kompletnie bez pomysłu.
Muszę
koniecznie dodać ,że bardzo Was kocham! ;) tak ,te ostatnie komentarze
był naprawdę dla mnie ważne i dowartościowujące.Kolejny raz powtórzę ,że
jesteście niezastąpione mój trójkącie i ciesze się ,że podoba Wam się
moja twórczość <3 p="">To ważne.
Chciałam napisać tylko tyle.A teraz spadam szykować się do snu ;) A i jeszcze bardzo zapraszam na drugi rozdział na nowy blog! my-wanted-story-3.blogspot.com
Do następnego Misiaki! ;*3>
Ahahahah superr ;* Ta akcja z włamaniem - bezcenna. A to , że chodzili tyle godzin po sklepach , i Sykes cały czas marudził. Maruda numer 1 xD W takim razie czekam na nexta i zapraszam do mnie <3 http://historia-z-swiata-wyjeta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOooo <33
OdpowiedzUsuńNo hej, mój mały Robaczku ;**
Genialnie :D :D Zakuuupyyyy, jak ja dawno na nich nie byłam *.*
Hahaha, Nath trafif w sedno z tym godzinnym przymierzaniem 3 par spodni xP
No my kobiety po prostu tak mamy, że żeby się upewnić, że na pewno coś jest dobre musimy przymierzyć kilka razy xD
I pozostała godzina na prezenty ! :D Wow, tempo mieli świetne, ze sie wyrobili :P PODZIWIAM! :D Ja potrzebuje przeważnie całego dnia, żeby kupić chociaż dwa prezenty xD
No nic, w każdym bądź razie akcja z nieudanym włamaniem rewelacyjna ! :DD
No proszę, cóż za złośliwość losu, że nie było klucza i och och jak mi przykro, że Ap będzie musiała spać u Natha ^^
Pisaj, pisaj Skarbeczku, bo ja sie nie moge doczekać! :DD :*** BUUUUZIAKI ! :*
Wiedziałam,że to się tak skończy! :D
OdpowiedzUsuńZakupy bombowe :D
I ten test Nathanowy haha xd
Haha Ap nie pomyślała, że zima a cyprysy nie lubią zimy xd
Czekam na kolejny Laska :) ;***
Jeeeeaaaa Cześć Trójkącie ! <3 my Ciebie tez baaaardzo kochamy !! przynajmniej San :) :* !
OdpowiedzUsuńhaha nie wiem, ale po prostu miałam taaaaakii duuuuuzy zaciesz na ryjku przez caly ten rozdzial ze nie ogarniesz ;P !
zakupy Ap i doradzanie Natha xd nie bylby to facet kurde ! xD
a potem ta akcja z "włamem" ? xd hahahaha lepiej tego wymyslic nie moglas ! i jeszcze tekst o peknieciu spodni :D hahahahha genialne <3 !
uuupsss nie ma klucza. ojej ojej ;p ! dlaczego mnie nie dziwi szarmanckość Nathana w tym momencie i zaoferowanie wspólnego noclegu ;> ?
no bardzo dziwne ;] !
hah ale zaciekawilas mnie niezle i jestem ciekawa jak to wszystko będzie wyglądac ;)
pisaj pisaj i dodawaj xd !
bo my czekamy ! ;*
Dobrze, że nie musze chodzić z Nathanem na zakupy bo bym chyba umarła jakby tak narzekał cały czas!!
OdpowiedzUsuńWłamanie;p hehe;p Fajnie się dzieje;p