sobota, 12 października 2013

Rozdział 32

Byłem już  zmęczony.Rankiem udział w Daybreak potem sesja ,której końca nie było widać ,a na koniec jeszcze wywiad. Przynajmniej mogłem odespać ostatnią nie przespaną noc w samolocie. Oby chłopaków tym razem nie rozpierała energia  i dziwaczne pomysły ,pomyślałem bo tego dnia a dokłedniej wieczorem nareszcie wracaliśmydo UK. Cóż przez samymi świętami czeka nas jeszcze pare występów na festiwalach przed świątecznych ,ale wole to niż kiedy całe dni mamy zapełnione w przejazdach.
Kiedy dojechaliśmy naszym niezawodnym vanem do hotelu w  od razu pomaszerowałem do pokoju.Musiałem jeszcze jakoś zmotywować się do spakowania ,potem kolacja i jedziemy na lotnisko.Tak więc otworzyłem drzwi mojego pokoju ,którego śnieżnobiała biel ścian kontrastowała z bałaganem porozrzucanych po kątach ubrań. Nawet paczki i torby z prezentami  od fanów siedziały rozwalone obok łóżka ,które z resztą do upożadkowanych też nie należało.Jakoś zmotywowałem się do ogarnięcia tego burdelu i spakowania.Powiedzmy ,że po godzinie pokój lśnił czystością ,aż wparował do niego Max.
 

-Oooo musisz dać lekcje Tomowi perfekcyjna pani domu.-odparł kiedy zatrzymał się w przed pokoju na co wyprostowałem się dumnie.
-A co cię sprowadza do mojego królestwa czystości?
-Wybieramy się do jakiejś miejscówki na kolacje.Tak ,że schodź na recepcje.
-To ile mamy jeszcze czasu do samolotu?
Max spojrzał na swój srebrny wypasiony zegarek ,którego z dumą pokazywał wszystkim od tygodnia.- 3 godziny ,więc lepiej się pośpieszmy.-rzekł.

Po kilku minutach cały zespól siedział w meksykańskiej restauracji.Wszyscy już pozamawiali swoje dania i siedzieli pochyleni zajadając się i co chwilę rozmawiając.Patrzyłem na Toma na przeciwko mnie
, który wcinał burrito i był cały upaćkany z czerwonego sosu.Od razu przypomniała mi się ostatnia impreza Hallowenowa kiedy April była cała ubabrana w keczupie a potem wylądowaliśmy razem w basenie.
 

-Hej ,młody co ty objawienia dostałeś ,że taki zahipnotyzowany?-odezwał się nagle.
-Co?Nie.-ocknąłem się.
-Lepiej powiedz z kim tak ostatnio namiętnie rozmawiałeś przez telefon bo mama to chyba nie była.-odparł Parker z zadowoloną miną.
-Wiedziałem ,że podsłuchiwaliście!Zero prywatności.
-Ja nic nie podsłuchiwałem.-bronił honoru Jay.
-Ja też.-przy wtórowała reszta.
-A zmieniając temat to od razu jedziecie do rodzinnych miast ,czy jeszcze zostajecie w Londynie?-zwróciłem się do Maxa i Jaya ,z którymi przyszło mi dzielić nasze mieszkanie w stolicy.
-Ja od razu do Newark.
-Ja też do Manchesteru.
-Lil Nath ,a to była ta dziewczyna z Vegas?-dalej drążył Tom.
-Tak.-odparłem grzebiąc widelcem w talerzu.
-No fajna się wydawała ,najlepsze było jak potem poszliśmy do kasyna.
-Najlepsze jest to że do tego momentu mniej więcej pamiętam tą imprezę.-wymamrotałem.
-Eh dobra nie wspominajmy już ,ważne że rano wszyscy żyli.-po raz pierwszy odezwał się Siva.
-Ej ,a ona jest z Gloucester?-Tom nie dawał spokoju co zaczęło mnie irytować.
-Jeny Parker zejdź ze mnie!Co ty piszesz książkę ,czy zostałeś dziennikarzem?
-Oj już dobra dobra.Drażliwy temat widzę.
-Wy tacy zainteresowani April a Niną Maxową to już nie.
Max błyskawicznie się wyprostował.-Nie zmieniaj tematu Baby Nath.
-Ależ z ja nie zmieniam ,to Thomas ciągle do niego wraca.
-Dobra jedzcie lepiej a nie gadajcie ,bo czas leci.-zarządził Loczek.

Po jakimś czasie z pełnymi żołądkami opuściliśmy restaurajcę i wruciliśmy do hotelu.Big Kev ulokował wszystkie nasze bagarze w vanie i ruszyliśmy na lotnisko.Czekało nas 6 godzin lotu... W samolocie nie wiedziałem czym mam się zająć.Tomax zaciekle o czymś dyskutowali co chwilę głosno rechocząc ,Jay z zamkniętymi oczami słuchał muzyki ,a Siva zdaje się że rozmawiał przez telefon z Nareeshą.Postanowiłem wyciągnąc z mojego podręcznego bagażu tablet.Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy do April.Tak ,porozmawiać z April na skejpie.Oby tylko była teraz dostępna,pomyśłałem z nadzieją.Załączyłem cały sprzęt w tym słcuhawki żeby nie rozdzierać się na cały samolot i ku mojej uciesze dziewczyna była dostępna.

-Hej !-odparła od razu gdy pojawiła się na ekranie ,jak zwykle wyglądała pięknie.
-Dobry wieczór!
-O 17 dobry wieczór ,a no można i tak.-dziewczyna lekko się uśmiechnęła.-Gdzie teraz jesteś ?
-U mnie jest kilka godzin do przodu.-spojrzałem w okienko ,ale zobaczyłem żadnego konkretnego widoku tylko zamazaną mgłę.-Gdzieś nad Atlantykiem ,a tak dokładniej to w samolocie.
-Atlantykiem?Samolocie?No muszę przyznać że coraz bardziej mnie zadziwiasz Sid.Wracasz do UK?-w głosie April wykryłem cień podekscytowania.
-Normalnie wracalibyśmy kilka dni później ,ale odwołali nam koncert.
-Szkoda ,że nie przesunęli go do Las Vegas.-podparła głowę rękoma.
-Szkoda.-przytaknąłem.-A skoro już mowa o powrotach to wiesz już kiedy wracasz?
-21 grudnia ,czyli jeszcze tu posiedzę.-miała znudzoną minę.-A tak w ogóle to w samolocie można używać komputera?
-Nie wiem... Jestem na tablecie ,ale jak na razie nikt mnie nie opiepszył.
-Oby udało nam się pogadać.-uśmiechnęła sie ciepło.Nie miła pojęcia ile bym dał ,aby zobaczyć ten uśmiech na żywo.-Ty to masz dobrze ,ja już chciałabym być w Gloucester.- mówiła trochę przygnębiona.
-Jeszcze tylko kilka dni.Może odbiorę cię z lotniska i gdzieś wyskoczymy?
-Ta trzeba jakoś zrekompensować te hmmm trzy tygodnie na dwóch  krańcach kontynentu.
-Wiesz Ap ,przyzwyczaiłem się ,że wszystko mam z góry zaplanowane jednak z tobą tak nie było.
-Tak wiem jestem nie przewidywalna  i ten mój kochany pech.Ale mam pomysł!Zaplanujmy kolejne dni ..od razu wracasz do Gloucester ,prawda?
-No tak.Ok ,niech będzie zaplanujmy je.
-21 ,czyli sobota.Kiedy przyjadę pewnie rodzice odbiorą mnie z lotniska jak znam życie i spędze cały dzień na opowiadaniu "jak to jest w Ameryce".
-Więc niedziela?
-Tak w niedzielę możemy się spotkać.-uśmiechnęła się szeroko.Pomysł z planowaniem poprawił jej nastrój a nie lubiłem kiedy April się smuciła.
-Hej a może pomogłabyś mi kupić prezenty?
-Ok ,świetny pomysł!Mi też przyda się twoje oko doradcze ,ale obawiam się że nieźle cię wymęczę łażeniem po centrach handlowych.
-Hah myślę że Jess mnie na to uodporniła.
-Zobaczymy.-miała teraz śmieszny "szatański" wzrok.-Ale jak coś to sam tego chciałeś cwaniaku.
-Dobra ,dobra nie cwaniakuj mi tu.W poniedziałek będzie już 23.
-To w poniedziałek będą zakupy.-stwierdziła pośpiesznie zadowolona.
-Cały dzień?-zapytałem na co słodko się roześmiała.
-Sam tego chciałeś.-odparła.
-No dobrze ,a we wtorek?

Wtorek , środa i czwartek ... razem zaplanowaliśmy dokładnie wszystkie dni aż do kolacji wigilijnej. W sumie to wyszło nam na dobre ,chociaż nie miałem pojęcia ile z naszych planów uda się nam zrealizować. Jednak myśl że będziemy przynajmniej w jednym mieście dodawała mi otuchy. W dodatku zbliżające się święta ,wydawało mi się że czas pod koniec roku pędził jak szalony.Nie mogłem doczekać się tylko niedzieli 22 grudnia.



----------------------------------------------------
Hej hej! ;)

Powiem tak ,rozdział do  dupy według mnie ,chociaż oczywiście wy możecie mieć inne zdanie ;p nie miałam pomysł kompletnie... i coś czuję że dopada mnie mały kryzys tak samo był kiedy przed 30 rozdziałem na starym blogu się zaciełam i nie dawałam rady.Bez sensu ,ale historia jak to mówią lubi się powtarzać.Dobra ,ale was już nie straszę xd

Coś jestem dzisiaj mega zmęczona i senna więc pewnie dla tego też nie chciało mi się pisać.Tak więc padam poczytać jeszcze miasto popiołów i do spania.
Ściskam moje drogie czytelniczki ,do nexciorka! ;*

4 komentarze:

  1. Ja tez mam te bariere... 30 napisany a pozniej to juz nie wiem co napisac.
    Rozdzial jest fajny i juz nie moge sie doczekac ich spotkania oraz tych zakupow ^^
    pozdrawiam i zycze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. PO PIERWSZE MISIAKU SLODZIAKOWY!!! Mi rece opadaja :<<<
    No tyle razy mowic, tlumaczyc.. a ta dalej swoje i nauczyc sie nie potrafi, zeby nie pisac takich okropienstw pod rozdzialem no :p Mysle, ze nie musze tutaj przywolywac konkretow, bo kto jak kto ale Ty dokladnie WIESZ OCB, nie?! ;>

    Przechodzac do rozdzialu - Owwww...jak ten Tomus nasz wiercil dziure w brzuchu Nathanowi o Ap ^^ oj wpadl nasz Sykesik, oj wpadl... roznysla ciagle o niej i te telefony, umawianie sie na zakupki <33 jestem na TAAAK i nie moge sie doczekaaaac jak Ap wroci do Gloucester ;D i jak sie w koncu zobacza!!! Ajj ale emocje beda we mnie sie gotowac, juz to widze :D
    Takze pisaj, Kwiatuszku i zycze Ci caaaaaaaaaaaala mase weny i zebys przypadkiem nie zakonczyla pisania tego opo, bo bede plakac ::(((((
    Kooooooocham, do napiaania ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróciłam!
    Tyle mnie ominęło...
    Ale nie będę już tego wspominać, tylko cieszę się tym rozdziałem ;D
    I czekam na kolejny :)
    Weny ;****
    PS. Na nowego bloga oczywiście zajrzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj już widze te zakupy;pp
    Czekam na powrót April do swojego miasteczka ^^

    OdpowiedzUsuń