poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 50

Właśnie wychodziłam z prysznicu przy okazji robiąc pierwszą próbę generalna naszej łazienki kiedy usłyszałam już od progu głos Katherine.

-April , zabije Cię!-oznajmiła twardo zaraz wejściu.-Szukałam jakiegokolwiek sklepu prawie godzinę! A wiedziałaś ,że jakieś sto metrów od naszej kamienicy jest sklep ze zdrową żywnością ,ale wydawał się podejrzany przed wejściem stała gromada krzyczących chińczyków.-powiedziała opadając na fotel i kładąc niedbale reklamówkę z zakupami na podłogę.
-To Londyn, kochana , centrum życia ludzi z całego świata.-odparłam wycierając włosy ręcznikiem.
-Jak dla mnie to trochę za dużo tych egzotycznych obcokrajowców.
Parsknęłam.-Zauważyłaś? Zaczynasz mówić jak ja a ja jak ty.
-To już sobie ponarzekać nie wolno!-zaśmiała się.
-Można ale przypominam ,że zanim ty zdążysz się przygotować do wyjścia ja już dawno będę tam leżała wypita.
Kat wybuchnęła śmiechem tak głośno ,że chyba usłyszeli ją wszyscy sąsiedzi a zaraz potem zrobiła wyjątkowo groźnie poważną minę.-Grabisz sobie grabisz mała.-pogroziła mi palcem.-Ale w sumie... April i entuzjazm na imprezę i to dzisiaj ,w takim dniu? Wow! Ten nasz nowy prysznic działa chyba jakoś energetycznie!
-Taa wypiję jeszcze mojego energetyka i będę fruwać pod sufitem.

Z zadowoleniem sięgnęłam po napój i zostawiłam kuzynkę znikając w łazience.Narzuciłam na siebie mój ulubiony szlafrok i zasiadając przed lustrem przystąpiłam do obrzędów upiększających.Włosy potraktowałam lokówką a następnie trudziłam się nad nieco bardziej wyjściowym makijażu niż ten na co dzień.Po niecałej godzinie byłam już gotowa , umalowana , uczesana oraz należycie ubrana.Kat równie szybko się uwinęła więc nie pozostało nam nic innego jak czekać na chłopaków , którzy mieli pod nas podjechać.Wyszłyśmy z mieszkania i zeszłyśmy na klatkę o mal nie łamiąc sobie nóg przez wysokie buty kiedy chłopaki zadzwonili , z informując nas ,że lada chwila będą.

-April ?-zagadała Kat.
-Yhym? -nie spoglądając na nią otworzyłam drzwi naszej klatki a wychodąc oblała nas fala styczniowego chłodu.-Ożeż ,ale zimo!
-Jacy oni są?
-Kat ,zadajesz mi to pytanie 2 minuty przed spotkaniem z nimi?
Chwila namysłu i kontemplacji.-Tak.-zaśmiała się cicho.
-Sama się przekonasz i wiesz... wydaje mi się ,że jak imprezowi kompani idealnie się zgracie.
-No ja myślę!-orzekła kiedy pokaźne czarne volvo podjechało z piskiem opon tuż pod samą furtkę.A gdy szyba samochodu się uchyliła naszym oczom ukazał się Max. Gwizdający Max.-Ulalalaa!-wydał dźwięk zachwytu.-To może podwieźć panie?-mówił tym swoim uwodzicielskim głosem urodzonego podrywacza.-Takie piękne kobiety nie powinny marznąc w tak świetnie zapowiadający się wieczór.
Ukradkiem spojrzałam na Kat ,która miała równie zachwyconą i podekscytowaną minę jak Max.-Oj Georege trzeba było szybciej jechać to byśmy nie marzły.-odparłam wzruszając ramionami.-I to się okaże ,czy taki świetny.
-No we mnie wątpisz maleńka!?
-Ależ skąd? Ani bym śmiała.
Max nie odezwał się tylko przerywając naszą konwersację spojrzał na moją rudowłosą towarzyszkę.
-A właśnie!-ocknęłam się.- Przedstawiam ci mój drogi moją współlokatorkę Katherine.
-Właściwie to Kat.-poprawiła mnie szczerząc się do Maxa.
-W każdym bądź razie niezmiernie miło poznać.-orzekł tym swoim charakterystycznym tonem a ja pomyślałam "dobrze ,że tego Nina nie widzi".
-Lepiej nam otwórz drzwi ty stary podrywaczu.-parsknęłam ponaglając go.
-Oczywiście oczywiście ,szofer Maxymiliano do usług.-wysiadł z samochodu zabawnie się kłaniając przez co ledwo nie wybuchłam śmiechem.Otworzył nam drzwi i wreszcie zobaczyłam na tylnym siedzeniu zaintrygowanego Nathana.-No ile można czekać?
-Przepraszam kochanie -powiedziałam pośpiesznie i go pocałowałam.-ale Max nas podrywał więc trochę zeszło.
-Max , dzisiaj trzymasz się z dala od April , słyszysz?-zawołał do kierowcy brunet.
-Ooo jaki ochroniarz z pana panie Sykes!
-Zawsze i wszędzie.-odparł Nath już nie tak głośno i pocałował mnie w policzek.-Jeśli trzeba.-dodał na końcu z rozbrajającym uśmiechem.
-Dobra to waleczny Nath się uspokaja a ty Maxiu odpalaj to cacko bo Tom tam w Mahiki korzenie zapuści.-odezwał się ktoś trzeci i dopiero teraz zobaczyłam Jaya siedzącego obok Maxa.
-O Jay , nie zauważyłam Cię!
-Dzięki.
Max charakterystycznie się zaśmiał.-Na ogół nie trudno zauważyć Jaya.-dodał.-I nie martw się Bird ,Tom nie opróżni ci baru.Jeszcze nie.
Chyba tej nocy będziecie mieć jeszcze jednego równego sobie kompana do picia ,pomyślałam spoglądając na Kat.

Wreszcie ruszyliśmy w drogę.Max niezwykle gazował i chaotycznie jechał przez co parę razy na zakrętach zwalaliśmy się na siebie jak domino co powodowało lawinę śmiechu.Nie powiem , myślałam że to Nathan jest porywczym kierowcą jednak przy George'u to istny aniołek drogowy.Po dłuższej podróży oraz ciągnącym się w nieskończoność staniu w korkach do których powinnam się powoli przyzwyczajać skręciliśmy w znajomą mi ulicę.Tak jak zapowiadali chłopaki , tej nocy mieliśmy bawić się w Mahiki.

Wchodząc do środka klubu przypomniała mi się doskonale niedawna sylwestrowa impreza.Padał deszcz kiedy podjechaliśmy pod lokal a ja byłam cała w nerwach , moją drżąca rękę dzielnie trzymał Nathan.Wtedy kompletnie nie wiedziałam jak wypadnę przed jego znajomymi  ,jacy oni będą , jak zwyklą świętować. Później jednak czułam się niezwykle swobodnie jak bym w cale dopiero co nie poznała tych ludzi.No i proszę!Ciekawa jestem czy Kat odczuwa choć nutę niepewności bądź zdenerwowania.Oderwałam umysł od moich przemyśleń i spojrzałam na wnętrze ,które wyglądało całkiem podobnie jak ostatnio.Mahiki od początku urzekło mnie swoją nutą egzotyki , stwierdziłam kiedy właśnie zawitał do nas Tom razem ze swoim drinkiem przystojnymi kolorowymi liśćmi i kwiatami.

-Witam drużyno.-powiedział głośno tak jak zwykł i ze wszystkimi poklei się przywitał.
-O a to..?-wskazał na nikogo by innego jak Kat ,której oczy rozjeżdżały się we wszystkie strony.
-Kat , moja przyjaciółka.-przedstawiłam rudą.
-Hej i jak łatwo się domyślić niezmiernie mi miło poznać.-wyszczerzyła się do Parkera.
-Mi również.-wysłał nowo poznanej uśmiech nr 5.-Więc wy teraz mieszkacie razem?
-Zgadza się.
Tom przesączył przez rurkę procenty po czym stwierdził.-Dobrze wiedzieć do kogo będziemy wpadać na mniejsze i większe wieczorki
-Alkoholowe.-dodał Jay wyrastając obok Toma i stukając się z nimi drinkiem.
-Jak już to w moim domu będą odbywały się tylko i wyłącznie wieczorki soczkowe ewentualnie herbaciane.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem.-O to ja wpadnę!-odezwał się nie kto inny jak Nath.
-Ty zawsze jesteś stałym gościem.-uśmiechnęłam się do niego.
-Zaraz zaraz ale to jest też mój dom!-zastrzegła rudowłosa.-Ty w swoim pokoju będziesz urządzać sobie te swoje beznadziejne wieczorki a ja w swoim moje te... lepsze o!
-I to mi się podoba.-orzekł głośno Tom.

Ocho i już się dogadali , pomyślałam przysłuchując się ożywionym konwersacjom Kat z resztą towarzystwa.Wielbiciele napojów zostali przy barze a ja z Nathanem zajęliśmy jeden z boksów z białymi kanapami.

-I swój spotkał swego.-rzekłam spoglądając na podchodzącą już w naszą stronę resztę ekipy z kolorowymi drinkami w rękach.
-Dokładnie.-zaśmiał się cicho Nath.-Od razu wiedziałem ,że się dogadają.
-A tak poza tym to nie wiedziałam ,że zabieracie nas do Mahiki.
-W sumie to zazwyczaj to przyjeżdżamy jeśli jesteśmy w Londynie.
-Bywanie w zwykłych klubach -mówił Jay ,który właśnie się do nas dosiadł.-zazwyczaj kończy się tak ,że nie możemy ruszyć się na metr nie otoczeni z każdej strony dziewczynami ,a tu jest wyjątkowo swobodnie.
Chodzenie do drogich klubów , zakupy robione wcześnie rano , czy unikanie miejsc wypełnionych ludźmi... ze smutkiem spojrzałam na Nathana myśląc o jego ograniczeniach jednak on nie wydawał się zbytnio tym przejętym.Na stacje kiedy mnie odbierał też przyjechał w czapce i okularach , przypomniałam sobie.Nie zdziwiło mnie to bo na co dzień starał się nie rzucać iw oczy i zachować prywatność jednak wiedziałam ,że kocha fanki i stara się poświęcać im swój czas kiedy tylko jest taka możliwość.

-Ap ,chcesz coś do picia?-zapytał Nathan wyrywając mnie z rozmyśleń jak ze snu.
-Tak , weź mi mohito.-wysłałam mu swój uśmiech numer 5 co oznaczało prośbę o przyniesienie drinka.Przy stoliku zostaliśmy tylko ja , Kat i Jay.
-No więc-zaczął już bardzo rozluźniony Jay.-Jak tam wasza nowa posiadłość?
-Świetnie!-wyprzedziła mnie Kat swoją sarkastyczną wypowiedzią.
-Musimy tylko przemalować jeden pokój , doprowadzić kuchnię do porządku i kupić parę nowych mebli.
-A tak... -upiła łyk swojego niebieskiego drinka i po chwili odchyliła usta od krawędzi szklanki wybuchając śmiechem.-Nath zdewastował jej łóżko!-roześmiała się a kiedy ja już otwierałam usta aby coś powiedzieć wtrącił sie Jay.-Dobra bez szczegółów!
-Niee ,nie o to chodzi.-parsknęłam i spojrzałam na nich roześmiana.-Po prostu walnął się na nie i bum! Deski podtrzymujące materac się połamały więc w efekcie wylądował na ziemi.
-Kto wylądował na ziemi?-w mgnieniu oka pojawił się obok nas wilk o ,którym była mowa.
-Ty!
-A daj spokój do teraz kręgosłup mnie boli.-zmarszczył brwi w grymasie.
-Biedny.-zrobiłam podkówkę z ust i cmoknęłam go w policzek.-Ale jaką miałeś minę hahaha taką zdezorientowaną "cholerka , co się dzieje"!? Jaka szkoda ,że tego nie uwieczniłam.-westchnęłam.
-To nawet lepiej ,to nawet lepiej.
                                       
                                                      *kilka godzin później*

-Zobaczymy czy dziewczyny z Gloucester dadzą nam radę ,co nie panowie?-zapowiedział ktoś jednak jakoś bardzo się tym nie absorbowałam gdyż po godzinnych wirowaniach na parkiecie nadal cały świat mi wirował.Siedziałam na jednej z kanap opierając lekko głowę o ramie Nathana i usilnie próbowałam wyostrzyć obraz przed moimi oczami.
-Sorry chłopaki , ale my odpadamy.-oznajmił Nath przez co Tom z Maxem wydali swoje pomruki niezadowolenia.
-No wiem ,że jesteście baaardzo chętni aby mnie pocałować ale wiecie... nie będe wam robił konkurencji.
-Jaaaasne Nath , z tobą to było by już wszystko przesądzone.
-Co sie dziwić , że Młody zawsze wygrywa skoro ma największe doświadczenie.-odparował sarkastycznie Max co spowodowało u wszystkich falę śmiechu.
-A to może Katherine?-zapytał Max swoim niskim głosem.
-Nie wiem na co jeszcze czekacie.-odparła podobnym tonem potwierdzając tym samym swój udział w konkursie.
Kiedy już wszystkie napełnione po brzegi kufle stały przed zawodnikami zaczęłam.-To gotowi mistrzowie? Zaczynamy , start!
I poderwali się jak poparzeni.Myślałam ,że każde pokolei z nich wybuchnie kiedy pochłaniali piwo z zawrotną szybkością.Choć nie wątpiłam w umiejętności mojej przyjaciółki to wystartowała trochę za późno i była delikatnie w tyle jednak nadal dzielnie i zaciekle walczyła.W pewnej chwili kiedy kufle były pokaźnie opróżnione Kat niesłyszalnie pisnęła gdy złoty płyn zaczął ściekać z jej brody aż do dekoldu na co od razu zwrócił uwagę Max a widząc jego wzrok na mojej kuzynce zaczęłam się niemiłosiernie śmiać.
-Ostatnie sekundy! Iiii... Tom i Jay idą łeb w łeb.-komentowałam.-Stawiam 20 na Toma!
-50 na Jaya.-zawołał Nath.
-Iiii nieeee Jaaaaay!-wykrzyknęłam kiedy Loczek z mocno zaciśniętymi oczami pochłonął calutką zawartość kufla aż do dna dosłownie pół sekundy przez Parkerem.
-I kto jest mistrzem!? No kto...? Nie słyszę , może by tak jakieś wyrazy uznania...?
-Jaaaay jestem przez ciebie o 50 funtów w plecy.-mruknęłam niby obrażona co spowodowało łaskotki w bok.
-Nath!-szturchnęłam go już się śmiejąc.
-No to nagroda czeeeeka!-zawołali entuzjastycznie oboje przegrani.-A zaraz to kto przegrał tak właściwie?
I zapadła cisza.Spojrzałam ukradkiem na rudą , miała niepewną minę jak by chciała się schować i stać niewidoczna.-Kaaaatherinoooo.-zawołałam melodyjnie z szerokim uśmiechem patrząc w jej stronę.-Gorące usta Birda czekają.-lałam z śmiechu podobnie jak reszta.
Kat nic nie powiedziała tylko z naburmuszeniem jak małe dziecko patrzyła na wszystkich aż jej wzrok utkwił na Jayu który już siedział wyprostowany i w pełni gotów do wypełnienia zakładu.-Eeeww miejmy już to za sobą.-mruknęła.
-Jay?-wszyscy się do niego zwrócili i wlepiali swoje oczy w te dwójkę.
-Och no dobrzeeee.-wywrócił oczami zbliżając się do niej tak że wystarczyło tylko pochylić głowę do pocałunku.-Czekaj.-rzucił szybko i kiedy Kat już była na przeciw niego z całej siły i na cały klub najgłośniej jak kiedykolwiek słyszałam ... beknął. Wszyscy wybuchnęli śmiechem łącznie z Tomem ,który składał Jayowi gratulacje pobicia nowego rekordu życiowego i tylko Kat wydawała się zielona na twarzy jak by zaraz miała zemdleć.
-Zrobiłeś to specjalnie!-krzyknęła oszołomiona.Wyglądała jak by spokojnie szła ulicą a ktoś przez okno wyrzucił na nią zawartość swojego śmietnika.
-Nie nie ależ ,absolutnie nie.-zaczął się tłumaczyć Jay jednak wydawało się , że z dopełnieniu zakładu będą nici.
-Jay to było.... genialne.-wykrzyknął Parker.
Zieleń i bladość zeszły z twarzy Kat i wydawała się być teraz w nieco lepszym stanie.-Dobra masz rację to był wyczyn ale to nie zmienia faktu ,że....
-Wiedziecie jaki ze mnie rekordzista.-wypiął dumnie pierś do przodu i uniósł brwi jednak widząc niezadowoloną minę Kat dodał.-No dobra chodź tu , publiczność się nie cierpliwi.
Oboje zbliżyli się do siebie chodź bardziej zdecydowany ruch zrobił Jay ,Kat zamknęła oczy i schowała na chwilę swoją dumę do kieszeni kiedy usta Jaya wpiły się w jej.Wszyscy z zapartym tchem obserwowali proces wypełniania zakładu i rzucali swoimi kąśliwymi tekstami.Wreszcie kiedy dwójką oderwała się od siebie zaczęliśmy klaskać i gwizdać.
-No no !
-Kat i jak wrażenia?
-Bez tego co zrobiłeś przedtem było by o wiele lepiej.-odparła poważnie wycierając kantem dłoni usta.
-Ale nie było źle?-dopytywał się tym razem Bird szczerząc się.
-Dobra ,będę szczera.Jeśli to był pocałunek na zakład a porównując go do jakiejś... setki(?) jakich doświadczałam to sory Jay ale wypadasz słabiutko.-wzruszyła ramionami.
-Uuuuu! Bird musisz popracować! Max jesteś chętny?
-Człowieku gdyby nie Nina to ja nie wiem co ja bym z Jayem teraz robił.-rozmarzył się Łysy dając w śmiech po czym chwycił głowę Loczka i cmoknął.
-Maxiu tylko ty mnie rozumiesz... -zasmucił się spuszczając głowę.-Jesteś moim ulubionym partnerem bromancowym!
-Jasne Bird , to jak my to się nazywaliśmy?
-Emm Mey.. May nie czekaj Jax ... Jex tak tak Jex!
-To był Jax debile!-poprawił ich Tom nadal rechocząc.
-Ooooo właśnie Tommy Parkerusu kochany no chodź tu do mnie Słońce!-tym razem Max sie obrócił i rzucił w uściskach na Toma ,który był już solidnie napojony i wydawał się w być w tak błogim nastroju że było mu chyba wszystko jedno czy całuje go Max czy Kelsey.
-Tomax to jest bromans ludzie! Paczcie i podziwiajcie.-bełkotał Parker.-No chodź tu ty mordo moja!
Wszyscy zalani śmiechem patrzeli na ściskającą się dwójkę pijanych facetów kiedy spojrzenia Nathana i Jaya nagle się spotkały.I znów zaczęło się "Bird ty moja druga połowo!" albo "Lil Nath , najdroższy pozwól , że cię uściskam!". Spojrzałyśmy po sobie razem z Kat ogłupiałe nie wiedząc co zrobić przyglądałyśmy się tej komicznej sytuacji.

                                                    *godzinę różniej*

Sięgnęłam po kolejnego drinka i już miałam wypić go do dna a następnie ruszyć na parkiet i szukać Nathana jednak pan zaginiony w jednaj chwili zjawił się obok mnie.Chwiejnie opadł na kanapę , widziałam jego rozmarzone świecące oczy ,które oprócz powolnych ruchów doskonale świadczyły o jego głębokim stanie upojenia alkoholowego.
-Właśnie miałam cie szukać.-odparłam kiedy oparł się o moje ramie jak by był śpiący.
-Ale tamtatadramtam jestem!-wyszczerzył się zadowolony.-Tęskniłaś?-zapytał zionąc procentami i niespodziewanie zaczął obejmować mnie ramieniem a potem całować moją szyję.
-Nooo jasneee.Ja?Jak mogłabym za tobą nie tęsknić.-uśmiechnęłam się a Nath dalej kontynuował swoje pocałunki przez co niekiedy wierciłam się przez łaskotki.-To może posiedzisz tutaj chwilę i choć trochę wytrzeźwiejesz ,hm?
-Wydajesz się być taaka trzeźwa... -wybełkotał i po chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie napojonymi oczami.-To nie fair!
-Jak to nie?-roześmiałam się z jego obrażonego tonu.
-Aaa bo widzisz no jak jestem pijany to wszyscy wydają mi się taaaacy trzeźwi i mam wrażenie ,że tylko robie z siebie przed nimi idiotę.
-Hmm jak by ci to powiedzieć Nath... oni
-Nie kończ i tak wiem.-przerwał mi , miał tak niewiarygodnie świecące i rozbiegane oczy.Lekko się kolebiąc jak na statku podniósł się z kanapy i spojrzał we mnie.-Mówiłem ci ,że jesteś tak niewiarygodnie piękna?
-Kiedy byłeś pijany z jakieś 50 razy.-zaśmiałam się .Śledziłam każdy jego ruch , nieudolnie odgarnął moje włosy na bok i zaczął błądzić ustami po szyi jedna zaskakująco delikatnie , już dobrze wiedział ,że powoduje to u mnie łaskotki.
-Powinienem o wiele częściej ,nie uważasz?-wymruczał.
-Nie obraziłabym się.-uśmiechnęłam się kiedy posadził mnie na swoich kolanach i ponownie zaczął całować , czule , z oddaniem , namiętnie.Woń jego perfum mieszała się z alkoholem tak jak światła parkietu mieszały się ze wszystkim innym lekko mnie otumaniając.Był taki ciepły , pod dłońmi na jego koszuli czułam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada.Zaczęłam błądzić dłonią po jego torsie kiedy on jedną gładził mój policzek a druga powędrowała gdzieś do okolic tali i zaczęła wślizgiwać się pod mój top.Oderwaliśmy swoje usta tylko na chwilę aby zobaczyć co się stało.Kat stojąca kilka metrów od nas lekko chwiała się na nogach i wrzeszczała na zakłopotanego i zdezorientowanego Jaya.
-Masz ochotę tu zostać?-wyszeptał mi do ucha Nath.
-Nie.-powiedziałam pewnie i równie cicho jak on spoglądając w jego świetliste zielone tęczówki.Było to coś w rodzaju zgody.-Zwijamy się.




------------------------------------------------------------
Witam Was Kociaki! ;)

Śmiało ,możecie mnie zadźgać , powiesić , ukatrupić czy nawet spalić żywcem.Należy mi sie ;< I nawet nie chce mi się patrzeć jak długo mnie tu nie było.Wytłumaczenie moje brzmi : brak weny ,brak czasu + morderczy powrót do szkoły .Taaaa witaj dobijająca rzeczywistościo! eeww a jutro mam na 7 -,-  Rozdział jest ... no nie podoba mi się w ogóle.Fakt gdyby był napisany w ekspresowym tempie byłby okay.Zauwarzyłam ,że kiedy mam myśł "ten rozdział musi byc mega ,musi wydarzyć sie to a to.." to gówno mi wychodzi a nie rozdział... :/ cóż życie.


Będe zmykać i spróbuje nadrobić nieco zaległości na waszych cudnych blogach.Tak ,że ahoj Misiaki!
Pod koniec tygodnia ewentualnie w granicach weekendu się ukrze nowy cosiek ;) Wow i ta moc 50! I jeszcze dodatkowo ta moc 15 tysiecy wyświetleń <3 nbsp="" p="">Spadam i całuję! ;*



5 komentarzy:

  1. Gratuluję 50!!!
    Wspomniało mi się, jak sama niedawno świętowałam :P
    Życzę Ci kochanie, by Blog dotrwał kolejnej 50 i kolejnej i kolejnej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdzialik :)
    Tak myślę sobie że Kat i Jay mogliby być razem :D
    I ten ich pocałunek <3
    A dlaczego nie mogli by pójść na kompromis w związku z wieczorkami i pić herbatę tak trochę doprawioną :> To mogłoby być ciekawe ;D
    Kocham twoje opowiadanie <3
    Weny i pozdrawiam :*
    P.S. Zapraszam też do siebie
    http://lovemeorleavemeandnevergetback-tw.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W domu cicho, wszyscy prawie śpią, a ja czytam o Jay'u i jego nowych rekordach. Czy Ty masz pojęcie jak trudno było mi się powstrzymać od śmiechu?
    W każdym razie rozdział fajny i czekam na nexta =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział !! 50 !!! Lał czekam na nexta

    Weny

    OdpowiedzUsuń
  5. AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA !!! O jezu jaką mam bekę z Jaya i jego epickiego beknięcia xDDDD Hahahaha LEJE NORMALNIE ! XD
    Wyszło Ci to genialnie, Misiek! <3
    I jeszcze Tom podziwiający jego wyczyn xD O mamuniu xDD
    No Kat się zgrała z towarzystwem, podoba mnie się ;D
    Ehe, ehe zwykłe herbatki... A jedzie mi tu czołg? :P Kat jej nie da pić zwykłych, samych herbatek ! O to, to nie! :D
    No parka Jay - Kat byłaby... udana i dograna :D Ciekawa jestem czy jakoś ich tam zeswatasz, Móżdżku mój :D
    Oww... 50-teczka! <3 Cieszę się, że jesteś tu i jeszcze będziesz z nami mam nadzieję, że co najmniej drugą połóweczkę aż dobrniemy do seteczki i może i dalej ;d
    Gratuluję Ci, Myszeczko i czekam na więcej <3 :****

    OdpowiedzUsuń