***
Coś zaczęło łaskotać mnie w okolicach karku.Czułam lekkie ciepło i wibracje płynące z całusów Nathana.Kiedy otworzyłam oczy i przekręciłam głowę zobaczyłam go obok pochylającego się nade mną ze świecącymi oczami i ciepłym spojrzeniem.Siedział w swoich kolorowych bokserkach z bohaterami "Family Guy" i białej opinającej bokserce wokół pomiętej białej kołdry.
-Otwórz usta kochanie.-rzekł melodyjnie i z zadowoleniem.
-Nath ,co ty planujesz?-zaśmiałam się wykonując ową czynność po czym Nathan ukazując szereg sowich śnieżnobiałych ząbków włożył do moich ust soczystą truskawkę.-Mmm skąd ty o tej porze wyczarowałeś truskawki?
-Bardzo proste. Wystarczy zaszantażować Jaya i posłać go do supermarketu.
Roześmiałam się z jego tonu i dumnej miny.-Ahhh ty też czujesz ten romantyzm?
-I to bardzo.-zamruczał i nim zdążyłam przełknąć pyszny owoc zatopił się w moich ustach.Poczułam wspomnienie wczorajszej nocy , słodycz truskawek i jego ciepło.Kiedy po kilku minutach cieszenia się sobą oderwaliśmy się od siebie Nath zaprezentował mi drewnianą tacę ze śniadaniem własnej roboty.Na brzegu między talerzem z tostami z dżemem a truskawkami i aromatyczną herbatą widniała gałązka pachnących żółtych tulipanów.
-Ooo i kwiaty.Jestem po wrażeniem.-sięgnęłam po tosta i herbatę.-Takie idealne śniadania to proszę codziennie.
-Nie wiem ,czy Jay będzie chciał codziennie rano latać do supermarketu ale jak to załatwię to będą codziennie.-uśmiechnął się na końcu całując mnie w głowę.
-No szczery jesteś , leniu!-skupiłam na nim wzrok z udawanym oburzeniem.- Sam byś poleciał a nie wyzyskujesz przyjaciół.
-Racja , mogłem o tym nie wspominać.-spuści głowę.
-I maleńka iskra romantyzmu zasnęła na wieki.-mlasnęłam.
Nath przekrzywił głowę w lewo wyglądając przy tym tak słodko jak kot.-Ale ja nie chce!-sprzeciwił się i zbliżył do mnie chcąc mnie pocałować.
-Jestem obrażona.-oznajmiłam chłodno jednak to nic nie dało bo nasze usta i tak się spotkały w zachłannym pocałunku.
-Dalej?-zapytał cicho na centymetr oddalając się od moich ust.
-Tak.-odparłam z szerokim uśmiechem zadowolenia.Nathan westchnął popchnął mnie lekko na łóżko tak że wylądowałam z powrotem w pozycji leżącej a on na mnie otoczył mnie swoim ramionami jak w klatce i znów zaczął całować.
-No dobrze ,udobruchałeś mnie ,a teraz dokończymy śniadanie , okay?
-Niee.-przeciągnął.-Na śniadanie mamy czas nawet do wieczora.
Zaśmiałam się.-Nie mamy wcale czasu do wieczora , kochanie.
-Zrobimy w takim razie tak ; zjesz śniadanie ,a jak skończysz to dokończymy to co teraz zaczęliśmy.
-Hahaha ktoś tu chyba spodziewa się drugiej rundy! Najpierw to ja mój drogi zjem śniadanie , udam się do łazienki , ubiorę i poważnie z tobą porozmawiam.
Nathan zrobił poważną minę niby zastanawiając się nad czymś.-Mój plan był lepszy.-oznajmił ze szczerością.
-Nie wytrzymam z tobą!
-Ja bez ciebie ani minuty.-westchnął opadając znowu na poduszki.-A poza tym to wcześniejsze było nie miłe.
-Miłe miłe i to bardzo.-wysłałam mu buziaka.-A teraz w spokoju zjem twoje pyszne śniadanko.-posłałam mu uśmiech i zajęłam się smakowitymi tostami.
Po śniadaniu standardowo odwiedziłam łazienkę gdzie wykonałam poranną toaletę no i oczywiście wzięłam gorący prysznic.Wychodząc z łazienki wypełnionej parą obrałam kurs prosto do pokoju Natha a konkretnie do mojego bagażu z ubraniami gdzie zostałam pustki.Żadna bluzka nie była ani czysta ani wyprana! Dosłownie nie miałam co na siebie włożyć a przecież dzisiaj wyjeżdżam więc muszę mieć jeszcze coś w miarę wyjściowego na podróż.Nath? Rozejrzałam się po pokoju jednak po brunecie nie było tam ani śladu.Na pewno się nie pogniewa , pomyślałam spoglądając na jego szafę z ubraniami.Po otworzeniu jej ukazały mi się pułki wypełnione po brzegi równo ułożonymi koszulkami w przeróżnych kolorach.No no -wyrwało mi się.Sięgnęłam po tajemniczy biały T-shirt , który okazał się posiadać szare printy i ślady panterki. Swagooooowo! Tak ubrana oraz w moje czarne rurki i włochate popielate kapcie zeszłam na parter domostwa.Pokonując ostatnie schody usłyszałam głosy domowników.
-Witam państwa!-zawołałam wchodząc do salonu i spotykając zaskoczony wzrok Nathana.-No co ? Nie miałam co na siebie włożyć.
-Jaki SWAG!!! - krzyknął Jay ,który nagle wyrósł obok mnie z uniesioną brwią i otwartą paszczą.
-Błagam już bez komentarzy , panowie.-rzuciłam podchodząc do Nathana.-A Nath , musimy potem porozmawiać.
Wyostrzył wzrok i złapał mnie za rękę.-Mam się bać?
-Nie.To znaczy mam nadzieję że nie będziesz zły ,ale..
-April , teraz to mnie wystraszyłaś.
Parsknęłam.-Chodzi o moją przeprowadzkę ,głupku.
-Aaaa no tak.Ale popatrz w sumie to możesz zostać tu już na zawsze ,no wiesz...
-Wiem wiem wiem też bym tu najchętniej została.Ale uwierz gdy będę mieć swoje mieszkanie będzie lepiej.
Przemknął obok nas Max z piwem w ręku niby to szepcąc do Nathana.-Nie wchodź w drogę kobiecie!
-Dobra rada George!-orzekłam al potem wróciłam wzorkiem do niezadowolonego Nathana.
-To kiedy jedziesz?
Spuściłam wzrok z obawą ,że wścieknie się nowiną jaką mu zaraz zaprezentuję.-Właściwie to dzisiaj.
-Kiedy?-podniósł ton.
-Dzisiaj.-powtórzyłam chyba jeszcze ciszej.
-April , myślałem że zostaniesz jeszcze ze dwa dni.
-Nathan mówiłam ci że nie będę tu długo.Formalności związane z mieszkaniem okazały się pójść szybciej niż myślałam.Pojadę do Gloucester wezmę moje rzeczy ,a resztę wyślę pocztą i będę z powrotem.
-Z Katherine ze swoim nowym mieszkanku tylko 4 przecznice dalej.-mruknął z sarkazmem.
-Ej ej!-chwyciłam jego rękę i lekko nią potrząsnęłam.-Dwa dni i jestem z powrotem.-powiedziałam na pocieszenie po czym mocno mnie przytulił.
-Jasne , nie powinienem ci robić wyrzutów.
-Nie powinieneś.-szepnęłam dalej w niego wtulona i czułam jak by każda nasza część idealnie się w siebie wpasowała.Mogłabym już zawsze stać w tym korytarzu wtulona w niego.
***
Taksówka podjechała prawie pod same drzwi.Przez szybę ujrzałam dobrze znany mi ceglany dom.Mój dom.Zawsze miło jest wrócić , pomyślałam wysiadając i płacąc kierowcy.Sięgnęłam po moją torbę podróżną i zadzwoniłam do domofonu przy furtce.Już myślałam ,że nikogo nie zastałam na mój powrót kiedy po kilku minutach zobaczyłam moją mamę wychylającą się przez okno w kuchni z szerokim uśmiechem.Otworzyła furtkę i już mogłam kroczyć alejką wyłożoną grafitową kostką tuż do drzwi.Tym razem nie musiałam długo czekać , mama błyskawicznie otworzyła mi drzwi.
Jeszcze drzwi dobrze się nie otworzyły a zobaczyłam jej pełną troski promienną twarz.Wzięła ode mnie torbę i zaczęła mnie przytulać i ściskać jak nigdy.-April , nareszcie jesteś.
-Jestem , mamo.-odpowiedziałam dalej zniewolona w uścisku.Mama jeszcze na dobre mnie nie puściła a już obok usłyszałam znajome stukanie łap o panele.Pies kłębił się wokół nas z zadowoleniem i ekscytacją.-Diego ,ty mój urwisie.-pogłaskałam go po łbie.-Pewnie sie stęskniłeś.Jeszcze na dobre nie wróciłam z Vegas a już wyfrunęłam do Londynu.
-Och ,nie martw się.Doskonale się nim zajmowałam pod twoją nieobecność.
-Nie wątpię ,mamo.Szkoda tylko ,że zostawał na pół dnia sam.
-Przez jakiś czas nie będzie.-odparła mama patrząc jak nie mogę przestać zajmować się psem.-Oby ten jakiś czas potrwał dłużej niż dwa dni.-dodała zmieniając ton na poważniejszy.
-Mamo ,daj spokój.Porozmawiamy później , dobrze? -skinęła głową i zaprowadziła mnie do salonu.Taty jak zwykle o tej południowej porze nie było w domu więc postanowiłam że przedstawię rodzicom moje plany kiedy będą w komplecie ,na spokojnie przy kolacji.
-Herbaty?-zapytała moja rodzicielka kiedy zasiadłam na krześle w jadalni.
-Hmm mamo , proponujesz bo chcesz abyśmy się napiły ,usiadły i abyś wyciągnęła ze mnie informacje jak było w Londynie czy tak po prostu?-zaśmiałam się na co uniosła wzrok ku górze.
-April ,daj spokój.To herbata "tak po porostu" a poza tym pewnie zmarzłaś w drodze do domu.
-Taaa nie masz pojęcia jakie mrozy panują w taksówkach szczególnie kiedy podwodzi cie pod samiutki dom.-parsknęłam a mama razem ze mną.
Po chwili z dwoma parującymi aromatyczną cieczą kubkami dołączyła do mnie.
Jak zwykle wsadziła do swojego napoju dwie kostki cukru ,zamieszała i powiedziała uśmiechając się. -No to opowiadaj , Ap.
Po opowieściach o aurze pogodowej w stolicy , zanieczyszczonym powietrzu dającym siewie znaki nawet na obrzeżach miasta , niesamowitych ozdobach świątecznych w centrum , przeszłam płynnie w wystrój mieszkania chłopaków oraz mój abstynencki wieczór w Mahiki.O którym oczywiście nikt nic nie wiem i nic wcale się nie wydarzyło.Aaa! No i nikt nie był pijany na czele ze mną.Z takim małym nie uwzględnieniem szczegółów i na koniec zdziwioną i podejrzliwą miną mojej mamy udałam się do mojego pokoju.Duszność i kurz unoszący się w powietrzu przez ostatnie sprzątanie kilka miesięcy temu wypełniły moje płuca kiedy otworzyłam drzwi.Nawet kołdra na łóżku pozostała ta sama , trochę pomięta i nie wygładzona.
Dom był ten sam ,pokój też ale u mnie się pozmieniało i uświadczyłam się w tym jeszcze bardziej kiedy zadzwonił mój telefon.
-Ktokolwiek widział ktokolwiek wie.Niejaka April Jeferson zaginęła na trasie Londyn -Gloucester.Piękna brunetka od czterech godzin nie daje znaku życia a jej chłopak odchodzi od zmysłów ,czy aby szczęśliwie dotarła do domu?
-Nathan!-roześmiałam się słysząc jego ciepły jak letni dzień głos.-Niejaka April czuje się dobrze i szczęśliwie dotarła do swojego ukochanego domu a teraz spoczywa w swoim brudnym jak melina pokoju i daje znak swojemu zabawnemu chłopakowi ,że żyje.
----------------------------------------------------------------------
Hej!! ;)
Uff.Wreszcie coś napisałam.Nie jestem zadowolona to jest krótkie i mało rozwinięte ;p ale ale ! Pisząc początek (czyt. kontynuację części poprzedniej) powtarzałam sobie w myślach "Boże co ja pisze! To wszystko dla was zboczeńce. ;D Sory to jak na ten dzień maksimum moich możliwość wiec jeśli ktoś jest nieusatysfakcjonowany to trudno. ;)
A teraz zmykam na prawdę się śpieszę a mam jeszcze mnóstwo rzeczy dzisiaj do zrobienia. Cale szczęście już wyzdrowiałam tak więc ferie pełną parą czas zacząć! ;)
Do napisania Skarby!! ;**
ps.Dzięki za te wszystkie miłe słowa ;D od zawsze wiedziałam że jesteście wspaniałe i kochane ;) Tak Aniu nie pogardzę faworkami ewentualnie całą lodóweczką ;D Do potem małe zboczeńce <3 div="" nbsp="">
3>
Ach ten buchający romantyzm. *.*
OdpowiedzUsuńSłodziaki nasze...
Fajny, fajny rozdział taki słodki i romantyczny..
I Nathan na końcu mnie rozwalił. XD
Czeka na następny.
Weeny!
Zapraszam do mnie ;)
http://apurehatred.blogspot.com/
Fantastyczny rozdział czekam na następny
OdpowiedzUsuńWeeny !! ;*
Ja jestem w pełni usatysfakcjonowana, Kochana moja Strendżuśku! :D <3
OdpowiedzUsuńOj tam Zboczeńce od razu... ^^ Przemilczę to ;D
Rozdział świeeetny, to śniadanie z rana przygotowane przez Nathana (z małą pomocą zakupową Jaya) aww... Jak ja dawno śniadania do łózka nie dostałam... Muszę pogadać poważnie z moim Menem :P
"-Mój plan był lepszy" jak się spodziewałam tej odpowiedzi! :D haha :D Nawet sobie wyobraziłam jak to mówi... ^^
No tak, nie mam co na siebie włożyć, to pożyczę bluzkę od swojego chłopaka! :D SWAAAAG ! haha ;D
I wróciła do domciu na chwilę... Aż nie mogę się doczekać jak spotka się z Kat i tych ich genialnych gadek ;d
Dlatego czekam na kolejnyyy! :DD <333
Ps. Moja lodówka stoi dla Ciebie otworem - zapraszam! :D :**
Hahaha padłam, jak przeczytałam całą tę akcję z Jayem i Nathanem.
OdpowiedzUsuńO boziu;p
Przepraszam, że nie komentowałam tak długo, ale wszystko nadrobiłam i wracam do ponownego systematycznego komentowania:)
czekam na kolejny :**
I zapraszam do siebie na nowy rozdział
fans-thewanted.blogspot.com
hejjj :Prozdział jak zwykle genialny a ta końcówka była najlepsza :P nie ogarniam Ap :P ale cos czuje, że jak powie o swoich planach rodzicom to mama sie wscieknie i wgl :/ zobaczymy :P udanych ferii i do nn :P
OdpowiedzUsuń