poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 51

Tak szybko jak zapragnęliśmy pobyć sami ze sobą tak szybko ewakuowaliśmy się z Mahiki.Po opuszczeniu klubu w deszczu łapaliśmy taksówkę co jednak w mgnieniu oka nam się udało i  już byliśmy w drodze do mojego mieszkania.Odurzeni alkoholem i pragnieniem całą przez całą drogę nie mogliśmy się od siebie oderwać.Usta Nathana tej nocy smakowały wyjątkowo i wcale nie przejmowałam się tym ,że jesteśmy kompletnie pijani a nazajutrz nie będziemy wiele pamiętać. Zapłaciliśmy kierowcy niewiele myśląc sowity napiwek i pomknęliśmy ku kamienicy.Panował tu kompletny mrok i tylko światła jarzących się latarni wzdłuż ulicy nie pozwalały nam się zgubić w drodze do drzwi.Największa zabawa była chyba z umieszczeniem klucza w drzwiach od klatki , nie chciałam koniecznie budzić sąsiadów w środku nocy i to już pierwszego dnia więc jak najciszej prawie wczołgaliśmy się po schodach na górę.Droga na nasze 4 piętro niemiłosiernie się dłużyła więc Nath nie tracąc czasu użył już standardowego chwytu przewieszając sobie mnie przez ramię.

-Masz może latarkę?-zapytałam kolejny raz niecelnie trafiając w zamek w drzwiach.
-Jasne , mam 5 modeli na baterię na prąd i jeszcze nawet w kieszeni trzymam mini model lampy gazowej.-powiedział sarkastycznie na co zachichotałam jak tylko najciszej mogłam.
-Nath.To chociaż telefonem mi zaświeć.-poleciłam na co posłusznie wydobył iPhona z kieszeni i z rozdrażnieniem spoglądnął na wyświetlacz.
-4 połączenie nie odebrane od Toma i 2 od Jaya.Ooo widzę ,że Max się bardzo o nas martwi.
-No wiesz zniknęliśmy tak bez śladu zresztą pewnie się domyślili.
-W jakim celu.-dokończył z szelmowskim uśmiechem i ponaglił mnie w otwieraniu drzwi.Wreszcie drzwi się otworzyły i stanęliśmy w korytarzu gdzie zdjęłam wyjątkowo niewygodne szpilki.
-Napijesz się czegoś?-zapytałam kiedy staliśmy na przeciwko siebie.

Nathan spojrzał na mnie swoim rozbieganym i lśniącym w mroku wzrokiem robiąc krok na przód.-Wiesz , Ap jakoś teraz mam ochotę na coś innego.-powiedział poważnym jednak ciepłym tonem i zbliżył się jeszcze bardziej z niezwykłym wyczuciem muskając moje usta.W między czasie kiedy nasze wargi przywierały do siebie w intensywnych pocałunkach zsunęłam z ramion płaszcz a on niedbale pozbył się kurtki by potem ująć moją talię swoimi dłońmi zsuwając je niżej na pośladki podniósł mnie do góry i posadził na komodzie strącając wszystkie przedmioty jakie na niej były.Gładził rękami po moim rozpalonym ciele wślizgując się pod złoty top a kiedy pozwoliłam mu na więcej pozbywając się jego koszulki po kilku namiętnych i bardziej zachłannych niż przedtem pocałunkach ujął mnie za tyłek  podnosząc z komody i zaprowadził do sypialni.

                                                               ***

Moje ciężkie jak nigdy oczy powolnie zaczęły się otwierać.Zobaczyłam wściekle żółtą ścianę przyozdobioną niewielkim obrazem przedstawiającym widok na Tamizę.Co ja tu robię?-zadałam sama sobie to pytanie jednak kiedy powoli dotarłam do siebie i przekrzywiłam głowę w prawo ujrzawszy Nathana wspomnienie wczorajszego wieczora powróciło.Miał szczelnie zamknięte powieki , oddychał spokojnie i wyglądał tak beztrosko z nadzwyczaj zmierzwionymi włosami sterczącymi z każdej strony.Na nagim torsie spoczywała jego ręka a drugie ramię było uniesione w moim kierunku.Widząc go zapragnęłam codziennie kiedy się budzę oglądać taki widok.
Postanowiłam ,że nie zbudzę mojego księcia tylko poszukam jakiś ubrań i przy okazji pozbieram nasze z korytarzu i przygotuję jakieś śniadanie.Tego dnia co jakoś specjalnie mnie nie zaskoczyło bolała mnie głowa i czułam się dziwnie otumaniona jednak jak znam życie gorąca kąpiel i kawa od razu pomogą.Tak więc po niecałej godzinie zanosiłam już tacę z pysznymi omletami z bekonem do sypialni.Tym razem kiedy otworzyłam sobie drzwi nogą Nath już obudzony lecz jeszcze z nie do końca otwartymi oczami podnosił się na łokciach do pozycji siedzącej.

Na ten widok nie mogłam powstrzymać uśmiechu.-I jak się spało?-zapytałam siadając obok i podsuwając mu śniadanie pod nos.
-Spało?-powtórzył słodko się przy tym śmiejąc.-Wspaniale.-odparł składając na moich ustach soczysty pocałunek.-Śniadanie do łóżka?April już na nogach? Ubrana? I na dodatek przynosi mi śniadanie do łóżka?Czy może być lepiej?-zaśmiał się cały rozpromieniony.
-Aż sama siebie zaskakuje.-wzruszyłam ramionami a tym czasem Nath zabrał się za konsumowanie omletów.-Mmm powiem ci-mówił z pełnymi ustami.-że rokujesz na bardzo dobrą kurę domową.
-A w łeb chcesz , kurczaku? -pacnęłam go w głowę podkradając mu bekon.
-E e e !A jakim to tonem się zwracamy do swojego cudownego mężczyzny?
-Hmm cudownego? Nath , uderzyłeś się kantem poduszki w głowę i zaczynasz bredzić?-roześmiałam się na co brunet tylko złowrogo przymrużył oczy po czym użył swojej tajnej i zawsze działającej siły czyli moich łaskotek dosłownie wszędzie.
-Nath!!!Zaraz cię zabiję normalnie.
-Masz tamto odwołać.-powiedział.
-Nie.-stawiałam się lecz było to tylko na moją nie korzyść bo chłopak zaczął łaskotać mnie jeszcze bardziej.
-To co?
-Och, no już niech ci będzie , szantażysto ty.
Podniosłam głowę bo teraz niemal leżał na mnie tworząc klatkę z ramion z której nie mogłam się wydostać i nawet tego nie próbowałam.Sięgnęłam jego ust.
-Może być?-zapytałam z szerokim uśmiechem.
-Może.-odpowiedział tym samym.
-A teraz wstajemy ,co? Muszę zadzwonić do Kat , jest już po południu a ta dalej nie wiadomo gdzie się szlaja.
-A nie lepiej ci bez niej? Mogę być twoją Kat?-uniósł brew.
-Tylko zorganizuję ci rudą perukę jakąś swagową koszulkę i możesz się wprowadzać.
-Wspaniale.-stwierdził z zadowoleniem.-W sumie to skoro Kat tak dobrze zgadała się z chłopakami to dlaczego by nie zrobić małej zamiany ...ja tu ona tam.-wyszczerzył się znów machając mi brwiami.
-No no no! Jasne Sykes jasne!
-Mówię serio.
-Serio? Nath poruszaliśmy ten temat już nie raz.-spojrzałam badawczo w jego oczy wykrywając jego myśli.-Jeszcze jest przed nami mnóstwo a mnóstwo czasu.Na razie chcę postawić na "studenckie" życie a potem zobaczymy.
-Studenckie życie , cholernie dobrze brzmi.
-I takie też ma być.-uśmiechnęłam się.-A teraz proszę ze mnie zejść.-dodałam bez ogródek.

Nath wykonał polecenie i rozejrzał się po pokoju za swoimi ubraniami.Zaczął zakładać spodnie a ja patrzyłam na niego siedząc na skraju łóżka jak na obrazek.-Która tak właściwie jest godzina?
-Grubo po 12.
-Ooo dzisiaj mam jeszcze wolne więc może jeszcze jakoś spożytkujemy ten czas ,hm?-spojrzał na mnie z ukosa z szerokim uśmiechem.
-Obawiam się ,że muszę natychmiastowo sprowadzić tu Kat.
-To gdzie ona się jeszcze podziewa?-przeciągnął.
-Chyba zgrała się z chłopakami aż za nad to.-zaśmiałam się.
Nath sięgnął po swój telefon i zaklną spoglądając na kilkanaście nieodebranych połączeń.-Niemożliwe!! Dzisiaj jest poniedziałek. Mieliśmy mieć od południa zamówione studio ,cholera.
-Dzisiaj?
-Ja też wolałbym jutro.I wychodzi jak zwykle ,balujemy w weekendy i zapominamy że w poniedziałek mamy jakieś ważne obowiązki a te kartofle pewnie leżą jeden w w wannie drugi na balkonie nie zdolni do życia.
Parsknęłam śmiechem.-Jak by was nie znała.
-Chciałbym cię zebrać ze sobą , będziemy mieć przymiarki do nowej piosenki , nasz menadżer przestawi nam jakieś propozycje na singiel.Tak bym chciał mieć cie przy sobie.
-Zawsze?
-Zawsze.-powtórzył spoglądając w moje oczy i odgarniając z policzka niesforny kosmyk.
-Ale to nie możliwe?
-W studiu jest kategoryczny zakaz wprowadzania osób z zewnątrz. Powymyślali jakieś głupie zasady i umowy...
-Będziecie tam cały dzień?-Skinął głową.- Nath , mieliśmy iść dziś na zakupy.Widzisz , to wszystko przez Kat , której zachciało się balować.
-W sumie to raczej powinienem jej podziękować ,gdyby nie ona nie wyrwałbym cię do Mahiki.-pomachał brwiami na co wywróciłam oczami.
-Nath!-zaśmiałam się.-Nie wczoraj to jutro.
-Jutro powtórka?-położył dłonie na bokach moje tali.
-Nie!-zaprzeczyłam na co zrobił podkówkę z ust.-To znaczy
-Czyli jednak?
-Och ,nie łap mnie za słówka.
-To może za coś innego?
-Oj grabisz sobie Sykes grabisz.
-Jak ja lubię sobie u ciebie grabić.-wyszczerzył się.
-Chyba za bardzo.
-Zdecydowanie.
-Tak , zdecydowanie.-odparłam i nim zdążyłam mrugnąć poczułam jego ciepłe usta na moich.Nasz pocałunek przerwał dźwięk dzwoniącego jak oszalały telefonu.-Oho , imprezowicze się obudzili.-poszedł odebrać a ja w tym czasie doprowadziłam łóżko do porządku i wyniosłam tacę ze śniadaniem z powrotem do kuchni.Kiedy weszłam do pokoju Nath był już w pełni ubrany i w pośpiechu cmoknął mnie w policzek.-Naprawdę muszę już lecieć , w studiu zjadą nas z góry do dołu.
-Jasne ,leć tylko się nie zabij po drodze.
-Kocham cię. Pa. Zadzwonię wieczorem.

Nath wyleciał z mieszkania jak szczała a ja? A ja zażyłam kolejną porcję tabletek na ból głowy i zrobiłam sobie herbatę.Następnie już z odrobiną więcej siły postanowiłam zacząć poszukiwania kuzynki.25637 połączeń i tak nie wystarczyło bo albo padł jej telefon albo jest w torebce która tak naprawdę może być wszędzie tylko nie przy niej.Najlepsze może być to ,że Kat ma zapasowy klucz więc w razie zguby torebki z kluczem będzie kicha.Siedząc w kuchni i co chwilę spoglądając na zegarek nie wiedząc co zrobić i szukając jakichkolwiek racjonalnych pomysłów co takiego dzieje się z Kat spędziłam niemal 2 godziny.Aż do kiedy wybiła 14 i dzwonek w drzwiadch przerywając nienaganną ciszę mnie przestraszył aż podskoczyłam na niewygodnym krześle.Pognałam otworzyć z nadzieją ,że za drzwiami ukaże się sylwetka mojej przyjaciółki.I stała tam.Obraz nędzy i rozpaczy.Rude kudły w kompletnym nieładzie nie mówiąc o ubraniu ,które wyglądało jak psa z gardła wyciągnięte a sama jego właścicielka byłą wyjątkowo blada i bez życia.

-Gdzieś ty była całą noc!?
-Zgubiłam klucze nooo.
-Jak to zgubiłaś klucze? Gdzie niby?
-W torebce no...
-Boże!Nie obierałaś , mogłaś wysłać chociaż smsa. Poważnie ,martwiłam si o ciebie.Wyobrażałam sobie różne czarne scenariusze , na przykład , że leżysz gdzieś zgwałcona w rowie.Nie mogłaś do mnie napisać "Nie martw sie April ,nie leże zgwałcona w rowie.Przyjdę co ciebie nad ranem i powiem że zgubiłam klucze w torebce."
-Ahahaha dobre!-zaśmiała się drwiąc.Kat na kacu to z reguły nieprzyjazna i nieprzyjemna Kat.-A teraz wpuść mnie do naszego mieszkania i daj mi wody!
-To ją sobie weź.
-Co cię ugryzło?-spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Mnie? Pewnie nawet o tym nie pomyślałaś ,ale cholernie się o ciebie martwiłam i denerwowałam.To nasz pierwszy dzień tutaj ,wychodzimy na imprezę 
-Z ,której ty urywasz się z Nathanem do naszego mieszkania aby hmm poczytać książki?
-Kat!
-Mam zgadywać ,że on dalej śpi w moim łóżku.
-Już nie i nie zmieniaj tematu! Powiedz mi tylko gdzie się podziewałaś przez całą noc?
-W Mahiki.-stwierdziła wzruszając ramionami.-A potem łapaliśmy taksówkę do domu ale się zepsuła po drodze więc zaliczyliśmy jeszcze jakiś klub i... i tyle.Chyba.
-Spałaś w ogóle?
-A skąd mam pamiętać?-wybuchnęła jednak potem bąknęła.-Aha.Obudziłam się w łazience w mieszkaniu Jaya i Maxa bodajże.
-Interesująco. Przynajmniej nie w łóżku któregoś z nich.
-Co sugerujesz?
-Nic.
-April! Wiem ,że...
-No właśnie.
-Nie wiesz przecież co chciałam powiedzieć.
-Znam cie na wylot i to od urodzenia.A twoja natura jest jaka jest.
-Dobra trochę przeholowałam.
-Kaaaat.Błagam zwolnij tempo bo ja nie zamierzam za tobą latać i cie pilnować gdziekolwiek wychodzimy ,mieć nadzieję że nie będziesz aż tak bardzo pijana żeby nie wylądować w mieszkaniu u obcego faceta.
-Ap...
-I nie mów ,że wcale tak nie jest.
-Ty też musisz mnie dzisiaj denerwować?Nie dość ,że Jay to jeszcze...
-Co znowu z Jayem?
-Nie masz pojęcia jak mnie wkurzył wczoraj..a tak nie masz bo wyrwaliście się akurat wtedy z Nathem.-spojrzałam na nią wyczekując opowieści.-Najpierw zaczęliśmy się przegadywać... wiesz ,że on jest wegetarianinem?
-Kat tylko nie to co ja myślę.
-Oj no... Więc zaczęliśmy się przegadywać a wiesz ,że jak ja jestem wypita to bredzę i na dodatek jestem... no wiesz.Trochę się pokłóciliśmy a wiesz co się stało potem?! On niby PRZEZ PRZYPADEK wpadł na mnie i wylał na mnie całego guinessa.Myślałam ,że mu na kopie do tego loczkowatego tyłka!
Widząc jej poważny ton i to jak opowiada gestykulując na dodatek wyobrażając sobie tę dwójkę razem w stanie upojenia i prowadzenia zaciekłych konwersacji gdzie "jedno jest mądrzejsze od drugiego" zaczęłam powstrzymywać śmiech.A nawet dotychczasowa wściekłość odeszła daleko gdzieś.-I na czym w końcu stanęło?
-W sumie to niewiele potem pamiętam.No widzisz? Byłabyś tam przy nas to sama być widziała a potem mi opowiedziała.
Wzruszyłam ramionami.-No dobrze więc jesteś w konflikcie z Jayem , a Max ma Ninę więc wyjaśnij mi proszę co u nich robiłaś w nocy?
-Najwyraźniej spałam.-oparła się o blat kuchni i przechyliła szklankę wody do ust.-W kuchni.
-Typowo.
-Już nie jesteś zła?
Kamienna twarz i skierowanie wzroku gdzieś w dal.
-Oj Ap!-wyrzuciła ręce do góry i podeszłą do mnie by następnie objąć mnie swoimi ramionami.-Skrzacie ty mały mój.To jak , wszystko okay?
-Powiedzmy.-mruknęłam.-I już nie rób więcej takich akcji bo nie będę wciąż za tobą latać ze smyczą.
-No dobrze dobrze.-poczochrała mnie. 


Popołudnie spędziłam dosyć leniwie a gdy już straciła swoje magiczne przyciąganie postanowiłam ,że zwiedzę miasto i rozejrzę nico się po okolicy a przy okazji wstąpię do supermarketu po sowite zakupy.
Kat została w domu a jej obowiązkiem oczywiście narzuconym przez zemnie było odkurzenie calutkiego mieszkania.Tak jak zaplanowałam dziś moim środkiem komunikacji miejskiej były nogi.Pogoda była umiarkowana , szare chmury częściowo zasłaniał niebo i tylko nieliczne promienie słońca rozpogadzały aurę.Powietrze? Kolejny raz uświadczyło mnie w tym ,że jednak nie ma to jak Gloucester.Wyruszyłam wzdłuż Redbridge Street mijając wiktoriańskie domy i kamienice ułożone niemal jedna obok drugiej.Niewielkie sklepiki różnego rodzaju i lokale nadawały ulicy centralnego charakteru.Do tego typowe czarne wysokie lampy i przycięte drzewka wzdłuż ulicy.Obejmując wzrokiem okolicę zauważyłam za moimi plecami jakiegoś podejrzanego typka rodem z Matrixu szybko więc zahaczyłam o inną ulicę.Wychodząc z za zakrętu zobaczyłam niewielki park i nagle dopadła mnie tęsknota za wieczornymi spacerami z moim psem.W końcu gdy byłam już daleko od domu postanowiłam poszukać najbliższego super marketu i nareszcie zapełnić pustą lodówkę.Na jutro zaplanowałam tym razem nie samotnie lecz z Kat a jak dobrze pójdzie to i z Nathanem rundkę po salonach meblowych.A więc znalazłam się nareszcie na zakupach , powoli i bez pośpiechu ładowałam kolejne produkty do koszyka , a następnie udałam się do kasy.Stojąc w kolejce zauważyłam po raz kolejny mężczyznę z ulicy. Miał na nosie czarne okulary i czarną skórzaną kurtkę a w ręce trzymał coś długiego i okrągłego jak by tubę w ciemnym futerale.Kiedy spojrzałam w tył spotkałam jego podejrzliwe spojrzenie więc szybko się odwróciłam ,zapłaciłam i spakowałam zakupy do siatek.Opuściłam sklep i złapałam taksówkę by następnie jak najszybciej wrócić do domu.Może jeśli Kat podczas mojej nieobecności nieco się zregenerowała to upieczemy coś dobrego i zapoznamy się z sąsiadami?



---------------------------------------------------------------------------
Witam witam państwa ;)

Aleeee nędza jak to mawia mój polonista.No nędza bo to takie umenczone było że chocho cho!Nie wiem co jest teraz ze mną ale najchętniej bym spadała i jadła nutello podobne rzeczy i nic nie robiła.Przedemną mega trudny tydzień jeśli chodzi o szkołę & sprawdziany ale i tak pewnie wszystko opiepszę no bo przecież nie byłam bym sobą gdyby lenistwo nie zwyciężyło w tym przypadku.Oj ciężko ciężko ;<
Dzisiaj króciutko Skarby bo jutro muszę wstać jeszcze o zmroku xd a juz teraz padam na twarz.Tak ,że Ahoj! I bywajcie tam zdrów , good i ten no i git ;)

Do nn! ;**
Dzięki za tyle wyświetleń Myszki! Jet MOC ;D

4 komentarze:

  1. Haha dobre to było fajny rozdział !!!
    Boże ten facet dziwny mam.nadzieję że nic nie zrobi złego
    Nie mogę sie doczekać zakupów i przygotowania mieszkania :)
    Do następnego Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyzby paparazzi scigalo Ap?
    I Kat... faktycznue kiepsko z nia :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, czekam na szybkiego nexta !
    Zapraszam do mnie na:
    http://bright-side-of-the-dark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś w ogole nie czuć, żeby to było 'umęczone' jak to ujęłaś ;p A wręcz przeciwnie ;D
    Tak mi się świetnie czytało, że pochłonęłam to chwila moment i było mi mało ! :D
    Ucieczka z mahiki i.... wiemy co ( ^^ )mrrrymraśne bardzo ;d
    i to szybkie ogarnięcie Nathana, że mają studio wynajęte i swoje obowiązki xDD
    Taa bo kto by pomyślał, że w poniedziałek można mieć jakąś pracę, nie? Na pewno nie THE WANTED XD
    Hahahaha aż sobie wyobraziłam schlaną Kat i schlanego Jaya mocno dyskutujących i sprzeczających się o wszystko xDDD to musiałoby być przegenialne xD
    Biedna, ledwo żywa Kat wróciła do domu a tu jeszcze opieprz zgarnęła ;d Bezlitosna ta nasza Ap xD I czemu mnie nie dziwi, że ona zgubiła torebkę? ^^
    Mi też, tak jak Kami, skojarzył sie ten typek z paparazzi ;p Aż jestem ciekawa czy mam rację ^^
    Ucz się tam pilnie Misiek i zbieraj same piąteczki, Geniuszku ^^ <3
    I wracaj do nas z nowym, zajebiaszczym rozdziałem <333

    Ps. Opierdzielasz się ostatnio! :P <33

    OdpowiedzUsuń